Popełniliśmy spory błąd odpuszczając mocno trening przed i po zawodach. Jednak podobnie jak np. Galen Rupp powinno się to robić tylko przed najważniejszymi, a nie wszystkimi zawodami.
Moje serce i płuca są trochę sflaczałe co było przyczyną słabego biegania w Cieszynie.
Nie monitorowałem tętna podczas zawodów, ale prawdopodobnie już na 3km było w granicach 190, a takie tętno przez 10k ciężko utrzymać. Mi komfortowo się biega do 186 uderzeń. (tyle mogę trzymać dość długo)
Dziś trafiłem z treningiem idealnie i 5x2km dobrze mi zrobiło. Biegałem dość wolno bo w tempie 3:16, a tętno wariowało w górnych granicach 180 i dolnych 190. Dawno już nie widziałem u siebie 190.

Bardzo często podobny stan przeżywam po roztrenowaniu, kiedy na biegu ciągłym zdarzało mi się biegać luźno na tętnie 190.

W sobotę mam w planie coś na kształt 3x3km czy 2x4km i 2km na koniec.
We wtorek prawdopodobnie tysiące, a w środę start w Krapkowicach.
Nie biegam jednak MMP, moja licencja została gdzieś posiana i nie odnowiona. :/ Zresztą nie ma po co się tam pchać, teraz troszkę spokojnego treningu i heja.
