Strasb - w pogoni za formą

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 17/02/2013

Biegówki 12km

Niby dzień odpoczynkowy, ale to znaczy idealny, żeby się poszwędzać w słoneczku w lesie tuż nad Lozanną - z nartami na nogach. Śniegu nasypało z początkiem tygodnia, to nawet na trasie we Froideville założyli ślady. A mnie się marzyło właśnie poznanie tego kółeczka w całości. Ponieważ to dzień wypoczynkowy, to nie przedzierałam się na nartach z Chalet a Gobet, tylko podjechałam do Zimnogrodu właśnie. Ubrana byłam lekko, ale miałam zapasowo w samochodzie nieprzewiewne gacie i jak zaduło na parkingu to w moment się doubrałam. Objechałam centrum sportowe i faktycznie ślad odnalazłam. I się okazało, że oficjalna trasa nie obejmuje zjazdu z górki, na którym pięknie wyglębiłam ostatnim razem. :bum: Niemniej po wspięciu się na pierwsze wzgórze, trzeba było jakoś z niego zjechać, zdziwiłam się, że nawet na prawie płaskim trawersie narty tak szybko niosą, próba hamowania poza torem - no po dłużczym czasie się udało. Okazało się, że w torach mnóstwo lodu, a śnieg na zewnątrz też zmrożony od góry. Pojechałam poza śladem ostrożnie i narty w zasadzie się nie zagłębiały, bez śladu niemal przejechałam - taka skorupa. Zjazd z górki kończy się przejściem przez asfaltową szosę, ratowałam się celową glebą. Następny kilometr nielepszy - lód, rwany ślad albo tak wąski, że narta wpadała, a butów gwałtowanie hamował o ścianki - kolejna gleba. Potem dojechałałam do wsi, poszukałam którą uliczką dość do dalszego kawałka trasy, wystałam się w kolejce w sklepie, by kupic wynietkę, by się dowiedzieć, że dziś jednak sprzedaż bezpośrednio na trasie. I było faktycznie dwóch panów na krzesełkach, piątkę wzięli, ostrzegli, że lód i żeby na zjazdach uważać i że w lesie trasa częściowo zniszczona przez konie. Nic to, ruszyłam meandrować wśród pól, na zjazdach na początku trochę paniki, ale w sumie jeśli nie kończyły się gwałtowym zakrętem, to nie było tak źle. Ślad był jakości bardzo różnej, widać tu przejeżdżają ratrakiem raz jak spadnie śnieg, a potem tylko bilety sprzedają... Tory raz były zalodzone, to znów sie wpadało na kawałek w słońcu, gdzie rozmoknięta paćka przysysała narty. No to zaliczyłam nowe doświadczenie i wiem, że jak w nocy -5 a w dzień +5 w Lozannie, to nie ma co się do Zimnogrodu wybierać.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 11 - 17.02.2013

Ilość treningów: 4
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden z przebieżkami)
Wybieganie: 2 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 2

Udało się potrenować 4 razy, pół na pół na nartach i na butach (tu ważny wkład motywacyjny pana małżonka, który tuptał ze mną, bo jakoś z zebraniem się do szurania w tej zimowej aurze mam ostatnio niesamowite kłopoty.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 18/02/2013

Kurs wspinaczkowy 2h

Zgodnie z zapowiedzią zapisałam się na drugi stopień kursu wspinaczkowego u mnie na uczelni. Są 4 osoby z mojej grupy na kursie dla początkujących, instruktor inny, mam wrażenie, że nieco uważniejszy i więcej nas nauczy. Niestety jedna rzecz jak dawniej - okropny gorąc na sali, leje się z człowieka, co moment trzeba ręce magnezjować. Na ścianie z pewną taką nieśmiałością się poruszałam, ale na bloku już całkiem, całkiem dawałam radę.

A wieczorem - no bardziej tak towarzystko miało być, ale w sumie też sporo powchodziliśmy. :bum:

Wspinaczka 2.5h

Na naszej zwyczajowej ściance.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2013, 12:05 przez strasb, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 19/02/2013

O dziwo wstałam bez jakiegoś potwornego bólu rąk, w planie miałam bieganie wczesnym wieczorkiem i może wizyte na siłce. W południe mąż na linii - jego wtorkowy partner wspinaczkowy na wakacjach, czy pojadę z nim? :bum: Cóż, od czego się ma żonę kochaną. Zarządziłam, że najpierw pobiegamy, a potem pojedziemy na krótką sesję na boulder. Ale jak przyszło co do czego, to stwierdziłam, że wolę jednak najpierw na ściankę. Tamtejszy boulder niesamowicie szybko masakruje dłonie, więc po godzinie jednak na ścianę się przenieśliśmy, a po kolejnej 1.5h postanowiliśmy skończyć. Jakoś słabo się czułam, ale po chwili wahania wskoczyłam w szatni w ciuszki biegowe. Chyba jednak wyglądałam trochę kiepsko, bo mąż zarządził tankowanie batonika przed wyjściem. Cały dystans ze ścianki do domu to z 30km w tym sporo przez pola i lasy, więc z auta ewakuowałam się dopiero praktycznie pod tabliczką Lozanna. I potupałam w dół ku domowi, jednak nie najkrótszą trasą, tylko w miarę dokładnie serpentynami jak się autem jedzie, żeby trening wyszedł dłuższy. Po kwadransie już miałam w głowie wizję umierających nazajutrz czworogłowych, ale cóż było robić. Po 41 minutach byłam pod domem, po dalszych 3 bym się znalazła nad jeziorem. Takie to są szwajcarskie metropolie, w 3 kwadranse można całe miasto przebiec. :oczko:

Podsumowując:

Wspinaczka 2.5h
(Z)bieg (-300m), 41', buty Evo
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 21/02/2013

43' easy, buty Evo

W południe z panem małżonkiem, ziiimno się zrobiło i okropna zawierucha, chowaliśmy się między domami, gdzię się dało.

Wspinaczka 3h

Nie za dużo "wędkowania", uparte ataki na 3 trasy z asekuracją dolną. Tu postępy mam znacznie wolniejsze, bo psychika nie wyrabia - no boję się zwyczajnie.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Sobota 23/02/2013

Po maratonie zakupowym za miedzą (m.in. decathlon, ale wyjątkowo nic biegowego nie kupiłam, mierzyłam jakieś bluzy i plecaki, ale nic nie pasowało) i szybkim spóźnionym obiedzie, na wspinaczkę nie zostało za dużo czasu, zatem wyjątkowo nie sponiewieraliśmy się za bardzo. Idealnie zatem, żeby pobiegać, choć zimny wiatr testował naszą motywację. Nic to, wciągnęłam dodatkowo na wierzch szorty w celu ochrony szynki :oczko: i ruszyliśmy. A może by tak wbiec pod katedrę? Wtedy na pewno szybko się rozgrzejemy. I tak właśnie było, biegło się nieźle dopóki nie dopadł mnie ból brzucha - zew TYCH DNI, grr. Jakoś przetrwałam i na zbiegu po chwili się uspokoiło. Pokrążyliśmy trochę, by zbiegać wprost ku domowi, ale nad jezioro się nie odważyliśmy zapuścić - tam to dopiero musiał być wygwizdów!

Wspinaczka 2h
Bieg 44', buty Light Silence
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Niedziela 24/02/2013

Biegówki 2h15'

Leniwe przedpołudnie (ach jak mi dobrze było!), a po obiedzie wypad do lasu tuż nad Lozannę na biegówki. Mieliśmy wcześniej w planach pojechanie w Jurę, ale w sumie postanowiliśmy sprawdzić, czy w Chalet a Gobet coś śniegu się nie ostało. Na początek było sporo lodu, po którym na łące wiatr przeganiał cienką warstwę puchu, ale im dalej w las, tym fajniej było. Noga podawała niesamowicie, narty jechały niemal same nawet pod górkę i po jakiś dziwnych śnieżnych wykrotach. No chciało się żyć!
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 18 - 24.02.2013

Ilość treningów: 4
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 3 (w tym jeden ze sporym zbiegiem, a drugi góra - dół)
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 5 :orany:

No, nie tylko 4 treningi jak należy, ale w tym 3 rzeczywiście biegane na butach, chyba znak, że wiosna idzie. :oczko:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 25/02/2013

Kurs wspinaczkowy 2h

Ależ świetnie mi się dziś wspinało! Na rozgrzewce trochę wahania na w zasadzie łatwej drodze, ale wymagającej nieco pewności siebie - moja pięta Achillesowa. Potem nasz mistrz Joel pokazał mi, co mogłabym próbować obrać jako cel na koniec kursu. Po czym podeszłam do tej drogi i machnęłam ją z miejsca. :hej: Czuję, że odczarowałam ten mur! I mam już kilka kolejnych celów, nad którymi będę pracować. Bardzo dużo się z Joelem uczymy, naprawdę jestem zadowolona z tych zajęć.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Wtorek 26/02/2013

Były wzniosłe plany biegowe, a skończyło się dokładnie jak tydzień temu: "pojedź ze mną na wspinaczkę bo Nelson nie może" - poprosił mąż. No dodrze, tylko najpierw pobiegamy. Niemniej jak przyszło co do czego, to pojechaliśmy od razu na ściankę. Docelowo na boulder, a jak już dłonie nie wytrzymywały, to trochę i na ścianie podziałaliśmy. Zrobiłam ładne postępy w pracy nad moją pierwszą 6b. Na konieco byłam wykończona, nie było mowy o próbie biagania.

Wspinaczka 2.5h


Środa 27/02/2013

24'E + 10x 30''/30'' + 13' E, buty Light Silence

Znowu dzień marudy i złego humoru, wszystko mi przeszkadzało. Dopiero na wieczornym bieganiu udało się większość tego wypocić. Pobiegłam długą rozgrzewkę, potem zawróciłam, seria 30''/30'' i schłodzenie - czyli spokojniutkie wdrapywanie się pod górę domową. 30''/30'' wyszły ładnie, w terenie nieco pofałdowanym, fajnie, dynamicznie się biegło, dosyć lekko, choć ostatnie 2-3 nieco bolały - tak jak trzeba. Garmin na niektórych odcinkach oszalał - mknęłam teoretycznie poniżej 2'/km, ale ogólnie wygląda na to, że szvbkie trzydziestki były najczęściej po 4:05-4:15 min/km a ostatnia nawet ponizej czterech.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Czwartek 28/02/2013

47' trucht regeneracyjny, buty Light Silence

Słońce, jakie mamy piękne słońce! I całkiem ciepło w południe. Chce się żyć - i biegać. Przedobiadkowe człapanie z mężem, było tak przyjemnie, że z planowanych 30 minut zrobiło się 47. :uuusmiech:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

A wieczorem nie wybraliśmy się na tradycyjną naszą ściankę, za to wpadłam na małą sesję boulderingu do centrum sportowego na uniwerku. Ponad godzinkę powalczyłam. Niestety albo albo - tutaj boulder nie tnie skóry dłoni tak jak ten w Sottens, ale chwyty są przez to śliskie. Szczególnie w połączeniu z panującą temperaturą - człowiek jest zlany potem po 3 ruchach.

Wspinaczka 1.5h
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Piątek 01/03/2012

38' żwawiej (6.2km, śr.6:10 min/km), buty Light Silence

Pierwszy raz od dawna z koleżanką Dunką, w popołudniowym słońcu. Trochę się obawiałam, jak to będzie z obiadkiem jeszcze ciążącym na żołądku, ale było super.

Wspinaczka 3h

Aż się musiałam męża dopytać, co robiliśmy, bo już nie pamiętam. A przecież było tak fajnie, bo wykombinowałam, jak z prostszej drogi założyć wedkę na trudniejszą i dzięki temu mogliśmy się popróbować na jeszcze nieznanych 6b. I tak po początkowym strachu i lekkiej blokadzie, wyszedł całkiem fajny wspin. A swoją drogą w tej fazie strachu, trzęsąc się na ostatniej kroku tak, że było to wyraźnie widać dziesięć metrów niżej, zrobiłam wreszcie drogę, która niby łatwa, a zawsze nade mną zwyciężała.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Sobota 02/03/2013

Ćwiczenia stabilności ogólnej - solidna dniówka, czyli snowboardowanie w Chamonix

Wypad trochę dalej niż zwykle, ale mieliśmy mocno zniżkowe karnety, więc skusiliśmy się na odkrywanie nowego miejsca. I szczerze mówiąc bez rewelacji. :lalala: Droga OK, obie przełęcze bez problemu przejezdne, w dolinie Chamonix mnóstwo śniegu, ale i mgła, a ten śnieg już taki mocno zużyty, błotem strzaskany. Wyglądało to bardzo smutno. Na dzień dobry 40 minut czekania w kolejce do linówki, by się dostać na teren do szusowania. A na górze informacja, że czeka nas ta przyjemność i na koniec dnia, bo trasa na dno doliny zamknięta z powodu niedostatków śniegowych. Temperatura faktycznie była wysoka, nawet na powyżej 2000 m n.p.m. śnieg szybko zrobił się bardzo mokry i ciężki. Na odcinkach poza trasą nieźle się napociłam, a na trasach nieźle poćwiczyłam jazdę po muldach - wymiękłam tylko na odcinku, gdzie oweż były zainstalowane specjalnie - sięgały mi do pasa. Wieczorem po powrocie okrutnie bolały mnie przyczepy czworogłowych nad kolanami, a następnego dnia dla odmiany górna część ciała - od balansowania.

Pomimo tego

Niedziela 03/03/2013

Biegówki 14km, około 2h

Po bardzo wczesnym obiedzie wybraliśmy się na przełęcz Mollendruz, było tak ciepło, że nie do końca wierzyliśmy, że będzie tam wystarczająco dużo śniegu. Śnieg jednak był i również mnóstwo jego amatorów, ledwo udało się zaparkować. Słońce grzało mocno, wyruszyliśmy na trasę dającą możliwości zrobienia 3, 6, 10 lub 14-to kilometrowej pętli. W miejscacj zacienionych w torach był lód, gdzie tylko śnieg nie dochodził natychmiast zaczynała się paćka - często nawet z górki zamiast zjechać, trzeba było zbiec. Na początek biegliśmy razem, potem zaczęłam stopniowo odstawać, niemniej dzielnie goniłam pana małżonka i wyprzedzałam kolejne osoby. Niemniej na krętym odcinku w lesie straciłam go z oczu na dobre. W sumie nie ustaliliśmy nawet, którą pętlę biegniemy, gdzieś niebawem na mnie poczeka. I tak dziko gnając (wyprzedził mnie jedynie dziadek w stroju supermana :bum: ) dojechałam aż do zawrotki największej pętli, koncówka mocno pod górę, ale pocisnęłam. Niemniej jak i tam na mnie nie czekano, to motywacja mi nieco siadła, w sumie przykro mi było już od jakiegoś czasu. Druga połówka trasy to pogoń za państwem różowymi - tzn. tak ich sobie w myślach nazwałam, bo pani miała tego koloru kurtkę. Ruszyli z zawrotki z pewną przewaga nade mną, trochę ich doganiałam, to znów trochę traciłam, doszłam ich chyba po 5km, przepuścili mnie, choć miałam ochotę odpowiedzieć: "nie jestem przekonana, czy rzeczywiście będę na dalszym odcinku szybsza od państwa". Ale jakoś się zawzięłam i pojechałam, na horyzoncie zamajaczył parking, postanowiłam dobiec z fasonem. Na "mecie" dyszałam solidnie. I nie zastałam tam pana małżonka. No to już w ogóle pięknie. Na szczęście po chwili przybiegł, okazało się, że dokręcił jeszcze dwukilometrową boczną pętlę. Nie ukrywałam, że pozostawienie mniej samej na trasie w górach nieszczególnie mi się spodobało. Skończyło się na przeprosinach i obietnicy poprawy.

Pisałam Wam kiedyś, że rozważałam start na biegówkach, byłby właśnie w tę niedzielę. Nie zdecydowałam się w końcu, bo obawiałam się przy swoich umiejętnościach jazdy w większej grupie. Ale jakbym śmigała te 12km, to celem byłoby złamanie 2h. I w sumie się to udało, tylko na innej trasie i na posnowboardowym zmęczeniu.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Podsumowanie tygodnia 25.02 - 03.03.2013

Ilość treningów: 4
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden jednak żwawszy)
Interwały: 1 (10x 30"/30")

Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 4 - w niedzielę po nartach odmówiłam wyprawy na ściankę :oczko:

Naprawdę nieźle, znów 3 treningi na butach, do tego pod rząd (nie żeby to jakaś zaleta była, ale pozytywne zaskoczenie, że nie był to zbyt duży problem. Trochę szybkości zaczyna się pojawiać.
ODPOWIEDZ