XI Krakowski Półmaraton Marzanny
Bieg:
Pogoda: 16st, niebo bezchmurne, wiatru brak, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo
1km 381m / 8min / 05:48/km
rozgrzewka
Rozgrzewka przed połówką, już na niej marnie było, oj marnie...
Bieg:
Pogoda: 15st, niebo bezchmurne <potem całkowite zachmurzenie>, wiatru brak, duszno
Dystans / Czas / Tempo
5km 000m / 21min 02s / 04:12
5km 000m / 21min 13s / 04:15
5km 000m / 21min 32s / 04:18
5km 000m / 21min 56s / 04:23
1km 097m / 4min 20s / 03:57
zawody
W sumie:
21km 097m / 1h 30min 03s / 04:16/km ---> Nowa Życiówka!!!
To nie był mój dzień. Pogoda zrobiła się nawet fajna, wiatru praktycznie nie było, wiadomo od czasu do czasu coś tam powiało ale nie można złego słowa powiedzieć w przekroju całego biegu. Temperatura jak dla mnie na rozpoczęcie sezonu to za duża, niby 16st ale ja wszystkie testy robiłem w okolicach 4-6st! Ale nie ma co marudzić, było 16st <duszno niestety>, zero wiatru i jakoś od 5km może od ok 7km słońce całkowicie zaszło! Niestety stało się to czego najbardziej się obawiałem, mianowicie jak wstałem dziś rano miałem gorączke i nawrót przeziębienia

Gardło boli, katar nie lejący a zatykający no i ta gorączka

! Średnio to wyglądało ale miałem nadzieje że bedzie dobrze. Juz na rozgrzewce szło tragicznie, żona jak mnie zobaczyła po tych niespełna 1,4km rozgrzewki to powiedziała że wyglądam tragicznie, a i tak też się czułem. Już byłem cały mokry i spocony, pot lał sie po dupie jak tralala! Nic to, trzeba zacisnąć zęby i zmienić taktyke. W zegarek wstukałem 1:30 i zamiast lapowania co 1km ustawiłem co 5km co by biec to na samopoczucie a nie na tempo! Jak dobrze że poszedłem po rozum do głowy! Rzadko mi się to zdarza, ale nie raz trzeba odstawić ambicje na bok! Założeniem było robic każde 5km po 21min z małym hakiem, ale juz po pierwszej 5-tce czułem że nic z tego nie bedzie! Ewidentnie brakowało mocy jako takiej mocy, nogi spoko, ale oddech już zaczął być szybszy! Tam gdzie były jakieś zbiegi to puszczałem nogi i nieco nadrabiałem, ale z całego przebiegu dużo tych zbiegów to nie było. Zaciskałem już zęby i nie chciałem nikogo oglądać praktycznie od 10km! To była w sumie walka sama ze sobą, nogi chciały ale całe ciało jakoś się buntowało! Zapomniałem napisać że na 5km mogłem się zatrzymać i wszystko wykręcić bo tak byłem mokry! Odwodniłem się już na pierwszych 5km!!! Wode na wodopojach wylewałem na siebie i próbowałem chłodzić jak się da! Tragedia! Na wyjściu na błonia nieco przyspieszyłem, tylu kibiców było że doping robił swoje! Wygladałem tragicznie, DarekBe i Krzychu mocno kibicowali i na bulwarach i na błoniach, mówili "dobrze jest", "nieźle idzie", a najbardziej rozbawili mnie jak któryś z nich krzyknął że "nieźle wyglądam"

! heh chcieli dobrze i za to im bardzo dziękuje! Zawsze coś tam wtedy na chwilke przyspieszałem ale potem znowu zwalniałem. Jak zobaczyłem żone na mecie miałem uśmiech od ucha do ucha, wiedziałem że pozostało jeszcze jedno kółko na błoniach, tylko i AŻ! Znowu nieco przyspieszyłem, ale tylko nieco. Słaby byłem dziś jak ta kuropatwa cichego

! Spiąłem tylko pośladki na ostatnich 100? może 200m! Żadnego finiszu do odcięcia, żadnego mocnego biegu na ostatnim km! Nie mogłem się do tego zebrać! A szkoda bo pewnie te 4sec bym urwał. Ale nie dziś to kiedy indziej! Na taktyke nie ma co narzekać bo od początku próbowałem biec coś w okolicach 4:12-4:16, ale nawet to tempo dziś po 5km mnie zmęczyło! Nie mój dzień, nie to zdrowie na dzisiaj.
Życiówka nowa jest, poprawiona o prawie 6min z poprzedniej marzanny. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale nie dziś! Życiówka cieszy, nawet dwie! Bo na 15km też zrobiłem życiówkę

! Grunt to sezon zacząć od życiówki

Dzieki wszystkim za doping na trasie jak i na forum

!