Licencja na zabieganie
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Już nie raz zdarzało mi się powiedzieć mojej Milejdy, po powrocie z biegania - To był najlepszy trening sołFar.
I za każdym razem to była prawda.
Dziśday było tak samo.
PRZERWAŁY "Trzy po trzy":
1,5 km - 4'55"/km
3 x 3 km: 3'56"/km, 3'56"/km, 3'51"/km. Przerwy 5'.
1 km wleczonego
Nie ukrywam, że przed każdym takim treningiem mam lekkiego pietra, wiem, że będzie bolało...
Najgorzej zacząć...trzeci trzykilometrowy odcinek. Pierwsze 500m "nogi bolą chodzić", ale potem...wiedziałem, że trzeba włączyć nie nogi, tylko głowę.
A to u mnie najmocniejsza rzecz. Ostatnie 2 kaemy biegłem umordowany ale na największym, luzie. Tego staram się nauczyć od Yacoola. Gdy robi się naprawdę ciężko, to nie spinam się jak kiedyś, "aby mocniej", tylko szukam siły w wyluzowaniu. Łatwo się pisze, ale na dużym zmęczeniu, to po pierwsze trzeba sobie o tym.... przypomnieć...
Szczerze pisząc, nie spodziewałem się aż tak dobrych osiągów. Dwa miesiące walki z piszczelem dawały powody do zwątpienia w tę wiosnę, ale jak widać, dobrze, że nie odpuściłem sqrczybykowi.
Oczywiście, nie jest tak, że Maniacka się sama przebiegnie. Doopa, trzeba będzie biec "siłami natury".
Zdrovaś!
Quentino
I za każdym razem to była prawda.
Dziśday było tak samo.
PRZERWAŁY "Trzy po trzy":
1,5 km - 4'55"/km
3 x 3 km: 3'56"/km, 3'56"/km, 3'51"/km. Przerwy 5'.
1 km wleczonego
Nie ukrywam, że przed każdym takim treningiem mam lekkiego pietra, wiem, że będzie bolało...
Najgorzej zacząć...trzeci trzykilometrowy odcinek. Pierwsze 500m "nogi bolą chodzić", ale potem...wiedziałem, że trzeba włączyć nie nogi, tylko głowę.
A to u mnie najmocniejsza rzecz. Ostatnie 2 kaemy biegłem umordowany ale na największym, luzie. Tego staram się nauczyć od Yacoola. Gdy robi się naprawdę ciężko, to nie spinam się jak kiedyś, "aby mocniej", tylko szukam siły w wyluzowaniu. Łatwo się pisze, ale na dużym zmęczeniu, to po pierwsze trzeba sobie o tym.... przypomnieć...
Szczerze pisząc, nie spodziewałem się aż tak dobrych osiągów. Dwa miesiące walki z piszczelem dawały powody do zwątpienia w tę wiosnę, ale jak widać, dobrze, że nie odpuściłem sqrczybykowi.
Oczywiście, nie jest tak, że Maniacka się sama przebiegnie. Doopa, trzeba będzie biec "siłami natury".
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Dzisiaj trening z serii Spokój grabarza, wszystko będzie dobrze...
Czasu śladowe ilości, wiec tylko dla higieny:
7 km w tempie od wleczonego do absorbującego. Na koniec kilka 30 sekundowych zayobów.
I tyle.
Uciekam, bo się nie wyrabiam i nie zdanżam.
Zdrovaś!
Quentino
Czasu śladowe ilości, wiec tylko dla higieny:
7 km w tempie od wleczonego do absorbującego. Na koniec kilka 30 sekundowych zayobów.
I tyle.
Uciekam, bo się nie wyrabiam i nie zdanżam.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ponownie przerzuciłem się na poranne bieganie - miód!
1,5 km - 4'57"/km
6 km - średnie tempo - 4'03"/km ( w tym ostatni last - 3'43"/km)
1 km wleczonego
Nowy post - Zayoba Narodowa - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
1,5 km - 4'57"/km
6 km - średnie tempo - 4'03"/km ( w tym ostatni last - 3'43"/km)
1 km wleczonego
Nowy post - Zayoba Narodowa - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Wczorajszy dzień zakończyłem 30 minutami ogólnorozwojówki.
Za to dzisiaj z samego rana - 45 minut żelastwa (grzbiet i barki).
Dzień na "p" wiec nie pobiegam.
Zostało mi kilka treningów przed startem na dychę. Tę dychę, co to miała mieć nową trasę, ale "ojciec dyrektor" przelicytował sam siebie...
Z jednej strony szkoda, bo mi się traska spodobała po sobotnim rekonesansie, a z drugiej, jeśli się nie zadeptamy nad Maltą przy tej ilości chłopa i bab, to ujdzie.
A nawet ubiegnie.
Jutro Siłaczka a w niedzielę Tałzeny.
Zdrovaś!
Quentino
Za to dzisiaj z samego rana - 45 minut żelastwa (grzbiet i barki).
Dzień na "p" wiec nie pobiegam.
Zostało mi kilka treningów przed startem na dychę. Tę dychę, co to miała mieć nową trasę, ale "ojciec dyrektor" przelicytował sam siebie...
Z jednej strony szkoda, bo mi się traska spodobała po sobotnim rekonesansie, a z drugiej, jeśli się nie zadeptamy nad Maltą przy tej ilości chłopa i bab, to ujdzie.
A nawet ubiegnie.
Jutro Siłaczka a w niedzielę Tałzeny.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Sobotnia poranna Siłaczka:
4 km - 4'55"/km
8 Syzyfów w tempie 3'20"/km (ostatni last - 2'58"/km)
3 Nagórki
110m KKK
3 km wleczonego
Poprzednie dwa tygodnie robiłem siłę siłowo. Prawie dwa razy tyle wszystkiego co dzisiaj. Wtedy chodziło o "zmęczenie głębokie i szerokie", a dziś o szlif przed jutrzejszymi Tałzenami pod przyszłotygodniową Maniacką.
Tak sobie to wymyśliłem, bo w literaturze za bardzo coś nie za bardzo w temacie.
Mniej powtórzeń za to mocniej, ale nie na tyle aby sobie krzywdę przed niedzielną sumą zrobić.
Radość z biegania coraz większa, luCyferki też jakby przyjaźniejsze dla oka. Chyba się piwa napiję tej wiosny.
Zdrovaś!
Quentino
4 km - 4'55"/km
8 Syzyfów w tempie 3'20"/km (ostatni last - 2'58"/km)
3 Nagórki
110m KKK
3 km wleczonego
Poprzednie dwa tygodnie robiłem siłę siłowo. Prawie dwa razy tyle wszystkiego co dzisiaj. Wtedy chodziło o "zmęczenie głębokie i szerokie", a dziś o szlif przed jutrzejszymi Tałzenami pod przyszłotygodniową Maniacką.
Tak sobie to wymyśliłem, bo w literaturze za bardzo coś nie za bardzo w temacie.
Mniej powtórzeń za to mocniej, ale nie na tyle aby sobie krzywdę przed niedzielną sumą zrobić.
Radość z biegania coraz większa, luCyferki też jakby przyjaźniejsze dla oka. Chyba się piwa napiję tej wiosny.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Spojrzałem od rana sru de łindoł - słonecznie, ale coś mi się okoliczne brzózki trzęsły jak nie przymierzając, osiki.
Ale w dobrej wierze ubrałem krótkie gaciorki i ruszyłem zrobić Tałzeny.
Taaa...zrobiłem, ale niecałe 6 i do tego w ciągu. Od razu wiedziałem, że nie ma sensu nawet zaczynać - wiatr wypaczał temat.
Na dodatek, trasę mam na otwartym terenie, więc byłby kilometr z wiatrem i pod wiatr. Mocny.
Gdyby chodziło mi w tym treningu o intensywność wysiłku, to pal licho, albo ognisko. Ale dziś biegało o tempo.
Czyli, zrobiłem 6 kilometrowy rozruch...
Jeśli jutro rano nie będzie już tak wiało, to zrobię drugie podejście. Zresztą, świat się nie zawali od takich zmian w rozkładzie jazdy.
Do startu na dychę został niespełna tydzień, a ja przez ostatnie dwa tygodnie pobiegłem co trzeba, więc teraz "wszystko w rękach konia".
Zdrovaś!
Quentino
Ale w dobrej wierze ubrałem krótkie gaciorki i ruszyłem zrobić Tałzeny.
Taaa...zrobiłem, ale niecałe 6 i do tego w ciągu. Od razu wiedziałem, że nie ma sensu nawet zaczynać - wiatr wypaczał temat.
Na dodatek, trasę mam na otwartym terenie, więc byłby kilometr z wiatrem i pod wiatr. Mocny.
Gdyby chodziło mi w tym treningu o intensywność wysiłku, to pal licho, albo ognisko. Ale dziś biegało o tempo.
Czyli, zrobiłem 6 kilometrowy rozruch...
Jeśli jutro rano nie będzie już tak wiało, to zrobię drugie podejście. Zresztą, świat się nie zawali od takich zmian w rozkładzie jazdy.
Do startu na dychę został niespełna tydzień, a ja przez ostatnie dwa tygodnie pobiegłem co trzeba, więc teraz "wszystko w rękach konia".
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Trening pod tytułem "Przegięcie kontrolowane"...przegięcie kontrolowane.
Wczoraj nie poszedłem na czołówkę z wiatrem, więc dzisiaj uciekłem do lasu, boru mego. Podłoga jeszcze trochę wilgotna, no i ta moja prosta, całkiem krzywa i lekko pofałdowana. Jak na Tałzeny, średnio trafiona, ale trzeba orać ten ugór, który się ma pod lemieszem.
Jeszcze na wczoraj plan był taki - 7 x 1 km w tempie 3'45", a powinien być na 3'50"/km.
Ale od wczoraj dużo wody upłynęło w kranie, więc przyjąłem wariant szybkościowy.
2,5 km 4'57"/km
5 x 1 km - pierwsze 4 odcinki po 3'37"/km, piaty - 3'25"/km
2,5 km wleczonego
Wiem, że za szybko, ale czy to było głupie, czy to drugie, dowiem się as soon as lada moment.
Teraz już luzowanie do samej soboty. Restling i tabeering dwa bratanki, do wypoczynku i do szklanki.
Zdrovaś!
Quentino
Wczoraj nie poszedłem na czołówkę z wiatrem, więc dzisiaj uciekłem do lasu, boru mego. Podłoga jeszcze trochę wilgotna, no i ta moja prosta, całkiem krzywa i lekko pofałdowana. Jak na Tałzeny, średnio trafiona, ale trzeba orać ten ugór, który się ma pod lemieszem.
Jeszcze na wczoraj plan był taki - 7 x 1 km w tempie 3'45", a powinien być na 3'50"/km.
Ale od wczoraj dużo wody upłynęło w kranie, więc przyjąłem wariant szybkościowy.
2,5 km 4'57"/km
5 x 1 km - pierwsze 4 odcinki po 3'37"/km, piaty - 3'25"/km
2,5 km wleczonego
Wiem, że za szybko, ale czy to było głupie, czy to drugie, dowiem się as soon as lada moment.
Teraz już luzowanie do samej soboty. Restling i tabeering dwa bratanki, do wypoczynku i do szklanki.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Po wczorajszych Tałzenach, dzisiaj restling biegowy. Tylko trochę powyciskam i postękam.
Nogi rano w bardzo dobrym nastroju.
Podsumowanie poprzedniego tygodnia: http://www.quentino.pl/trening.html
Zdrovaś!
Quentino
Nogi rano w bardzo dobrym nastroju.
Podsumowanie poprzedniego tygodnia: http://www.quentino.pl/trening.html
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Czas na ostatnie szlify.
4 km - 4'58"/km
5 x 350m - tempo pierwszych czterech - 3'30"/km. Ostatni last - 3'05"/km.Brejki - 1'20".
2,5 km - 4'55"/km
Taką wiosnę zapowiadali, ale jeszcze nie dotarła. Tylko wiatr nie wiadomo skąd.
Trochę stresu pozabiegowego przybyło mi w ostatnim czasie...ale i tu znajduję optymistyczny punkt, nie mam czasu na GaPę - Głupawkę Przedstartową.
Co ma być to będzie, pobiegnięte.
Zdrovaś!
Quentino
4 km - 4'58"/km
5 x 350m - tempo pierwszych czterech - 3'30"/km. Ostatni last - 3'05"/km.Brejki - 1'20".
2,5 km - 4'55"/km
Taką wiosnę zapowiadali, ale jeszcze nie dotarła. Tylko wiatr nie wiadomo skąd.
Trochę stresu pozabiegowego przybyło mi w ostatnim czasie...ale i tu znajduję optymistyczny punkt, nie mam czasu na GaPę - Głupawkę Przedstartową.
Co ma być to będzie, pobiegnięte.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Czwartek - uciążliwy brak czasu wyciągnął mnie z łóżka dużo za wcześnie. Aby zdążyć przed "czymkolwiek" poćwiczyć Żelazową wolę.
Dziś było już łagodniej, mniej metali ciężkich, więcej rozciągania i po ogólności. Łącznie godzina na swobodzie.
Z tabeeringu, oczywiście wyszły nici, z worka.
Zajrzałem z ciekawości do mojego kajeciku biegowego, a w szczególności do rubryki SPOŻYCIE, gdzie wpisuję ilość pivotoników przytulonych w dni treningowe.
W tym roku kalendarzowym, wyszło mi 3,43 bijernego/dzień biegowy. Czyli blisko Diety 1000 kalorii.
Bieganie mi służy.
Jutro planuję tylko delikatne rozroochanie przed sobotnim startem.
Zdrovaś!
Quentino
Dziś było już łagodniej, mniej metali ciężkich, więcej rozciągania i po ogólności. Łącznie godzina na swobodzie.
Z tabeeringu, oczywiście wyszły nici, z worka.
Zajrzałem z ciekawości do mojego kajeciku biegowego, a w szczególności do rubryki SPOŻYCIE, gdzie wpisuję ilość pivotoników przytulonych w dni treningowe.
W tym roku kalendarzowym, wyszło mi 3,43 bijernego/dzień biegowy. Czyli blisko Diety 1000 kalorii.
Bieganie mi służy.
Jutro planuję tylko delikatne rozroochanie przed sobotnim startem.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Właśnie wróciłem z porannego rozroochania: 4 km w tym 5 fastków.
Śmiać mi się trochę chce, bo już w środę lekko poczułem ukłucie w piszczelowym, a dziś, robiąc "takie nic", uaktywniło się mocniej.
Czyli prawidłowo, tradycji stało się zadość, tuż przed startem "zawsze coś".
Nawet o jutrzejszy bieg nie chodzi, tylko, już myślałem, że mam piszczelowego sqrczybyka za sobą.
OK, spróbuję go jutro wyprzedzić na trasie.
Nowy post - Wielkanocne cojones... - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
Śmiać mi się trochę chce, bo już w środę lekko poczułem ukłucie w piszczelowym, a dziś, robiąc "takie nic", uaktywniło się mocniej.
Czyli prawidłowo, tradycji stało się zadość, tuż przed startem "zawsze coś".
Nawet o jutrzejszy bieg nie chodzi, tylko, już myślałem, że mam piszczelowego sqrczybyka za sobą.
OK, spróbuję go jutro wyprzedzić na trasie.
Nowy post - Wielkanocne cojones... - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Numer startowy przypięty, czipsy do sznurowadła przymocowane, pampersy...pampersy jeszcze nie założone.
Choć Głupawka Przedstartowa od wczoraj narasta.
Nie będę ściemniał, zawsze te helikoptery w brzuchu napierredalają aż strach...Inni/e mają ponoć motylki w brzuchu, u mnie to niestety helikoptery.
Ale...nie miętkim trzeba być.
Stan oprzyrządowania przed startem:
- piszczel zakłuł kilkakrotnie, ale nie dam się zastraszyć. Dam radę, pod warunkiem, że podczas biegu z jednego nie zrobią się dwa,
- waga - idealna - 77 kg,
- pogoda - słonecznie, mini wiaterek (czyli nad Maltą już taki mini nie będzie),
- "Work, tough, tough, work!"
Będzie dobrze, albo lepiej.
Zdrovaś!
Quentino
Choć Głupawka Przedstartowa od wczoraj narasta.
Nie będę ściemniał, zawsze te helikoptery w brzuchu napierredalają aż strach...Inni/e mają ponoć motylki w brzuchu, u mnie to niestety helikoptery.
Ale...nie miętkim trzeba być.
Stan oprzyrządowania przed startem:
- piszczel zakłuł kilkakrotnie, ale nie dam się zastraszyć. Dam radę, pod warunkiem, że podczas biegu z jednego nie zrobią się dwa,
- waga - idealna - 77 kg,
- pogoda - słonecznie, mini wiaterek (czyli nad Maltą już taki mini nie będzie),
- "Work, tough, tough, work!"
Będzie dobrze, albo lepiej.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Rano napisałem - Będzie dobrze, albo lepiej.
Było świetnie!
Pierwszą piątkę zrobiłem równo w 19:00, ale w tym momencie były dwa podbiegi, i mnie z lekka napoczęły. Drugie kąśniecie nastąpiło ze strony słońca.
Przyznaję, zlekceważyłem. Gara była jak się patrzy. Piękna pogoda dla spacerowiczów...
Dwa i pół kaema przed metą, poczekał na mnie Kulawy i zaproponował, że doholuje mnie do mety.
Wtedy już sapałem i charczałem jak nie przymierzając diesel. Gdzie tam diesel, dwusuw...trabant...
Przez blisko 2 km Kulawy dzielnie ciągnął takiego zdechlaka jak ja. Jemu zawdzięczam ok. 20 sekund z mojej nowej/fajowej życiówki.
Dzięki Piotrek!!!
Na ostatnim kilosie powiedział - A teraz wiesz co robić. Na początek goń tego w zielonej koszulce!
I zostawił mnie samego na pełnym morzu. Dobrze zrobił.
Się posłuchałem mądrzejszego. Najpierw łyknąłem zielonego, potem już sam wyznaczyłem sobie niebieskiego, a następnie przyjąłem wariant z Rejsu - pierwszy wolny.
Do samej mety już tylko wyprzedzałem.
Kilka miesięcy temu pobiegłem w Warszawie 39:29.
Dziśday - 38:13 netto.
Qrva, no świetnie się z tym czuję.
Wiem, wiem, nie wygrałem dzisiaj Maniackiej. Ale...w sumie jakbym wygrał...
Zdrovaś!
Quentino
P.S. Nie wiem czy już dziękowałem Kulawemu...Dzięnks!!!
Było świetnie!
Pierwszą piątkę zrobiłem równo w 19:00, ale w tym momencie były dwa podbiegi, i mnie z lekka napoczęły. Drugie kąśniecie nastąpiło ze strony słońca.
Przyznaję, zlekceważyłem. Gara była jak się patrzy. Piękna pogoda dla spacerowiczów...
Dwa i pół kaema przed metą, poczekał na mnie Kulawy i zaproponował, że doholuje mnie do mety.
Wtedy już sapałem i charczałem jak nie przymierzając diesel. Gdzie tam diesel, dwusuw...trabant...
Przez blisko 2 km Kulawy dzielnie ciągnął takiego zdechlaka jak ja. Jemu zawdzięczam ok. 20 sekund z mojej nowej/fajowej życiówki.
Dzięki Piotrek!!!
Na ostatnim kilosie powiedział - A teraz wiesz co robić. Na początek goń tego w zielonej koszulce!
I zostawił mnie samego na pełnym morzu. Dobrze zrobił.
Się posłuchałem mądrzejszego. Najpierw łyknąłem zielonego, potem już sam wyznaczyłem sobie niebieskiego, a następnie przyjąłem wariant z Rejsu - pierwszy wolny.
Do samej mety już tylko wyprzedzałem.
Kilka miesięcy temu pobiegłem w Warszawie 39:29.
Dziśday - 38:13 netto.
Qrva, no świetnie się z tym czuję.
Wiem, wiem, nie wygrałem dzisiaj Maniackiej. Ale...w sumie jakbym wygrał...
Zdrovaś!
Quentino
P.S. Nie wiem czy już dziękowałem Kulawemu...Dzięnks!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Wczoraj po południu wziąłem się za restling. Chyba lekko przesadziłem...Łot(r)ever.
Od jutra koniec ze świętowaniem. Bierzemy się do roboty. Do poznańskiego halfa zostały dokładnie dwa tygodnie.
Muszę to dobrze wykorzystać.
Nowy post na wuwuwie z ciekawą fotką z biegu - Perpetum motyle - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
Od jutra koniec ze świętowaniem. Bierzemy się do roboty. Do poznańskiego halfa zostały dokładnie dwa tygodnie.
Muszę to dobrze wykorzystać.
Nowy post na wuwuwie z ciekawą fotką z biegu - Perpetum motyle - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Z samego rana wybrałem się do lasu na krótkie rozroochanie "the dwa dni after".
Prawie wszyscy narzekali na sobotnia pogodę nad Maltą. Dobrze, że nie było takiej jak dziś - wiatr jak jasna cholera.
Ale w lesie spokój.
4 km - 4'58"/km
5 x 350 m w tempie 4'/km. Brejki - 90".
2 km - 4'53"/km
Wiosenna dycha jest już na swoim miejscu, czyli w mitochondriach. A więc teraz zmniejszam zapotrzebowanie na tempa poniżej 4'/km.
Potrzebuję innych prędkości i przede wszystkim wytrzymałości, do dłuższego biegania.
Podstawowe tempo będzie teraz w przedziale 4'-4'15"/km.
Raz to będą biegi ciągłe innym razem przerwały.
Tak jak dwa kluczowe treningi z ostatnich dwóch łików przed Maniacką bardzo wzmocniły mnie psychicznie, tak sama Maniacka dodała mi silnego stronga do dalszego biegania. Takie domino motywacyjne.
Zdrovaś!
Quentino
Prawie wszyscy narzekali na sobotnia pogodę nad Maltą. Dobrze, że nie było takiej jak dziś - wiatr jak jasna cholera.
Ale w lesie spokój.
4 km - 4'58"/km
5 x 350 m w tempie 4'/km. Brejki - 90".
2 km - 4'53"/km
Wiosenna dycha jest już na swoim miejscu, czyli w mitochondriach. A więc teraz zmniejszam zapotrzebowanie na tempa poniżej 4'/km.
Potrzebuję innych prędkości i przede wszystkim wytrzymałości, do dłuższego biegania.
Podstawowe tempo będzie teraz w przedziale 4'-4'15"/km.
Raz to będą biegi ciągłe innym razem przerwały.
Tak jak dwa kluczowe treningi z ostatnich dwóch łików przed Maniacką bardzo wzmocniły mnie psychicznie, tak sama Maniacka dodała mi silnego stronga do dalszego biegania. Takie domino motywacyjne.
Zdrovaś!
Quentino