Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

11.02 Wtorek

Trening: Rozbieganie 8km (zrobione 7)

Nie czytajcie, będę mędzić. Z powodu zrąbanego w niedzielę treningu miałam dziś w planach zrobić BNP bądź próbę BNP. Ale powtórka z niedyspozycji niedzielnej. Nie wiem, o co chodzi. Nie umiem oddychać, złapać tchu, nie mogę wydłużyć kroku, podnosić wyżej nóg-serce zaczyna walić jak oszalałe. Dusiłam się jak astmatyk, który ma atak.. totalna duszność. Jakby mi ktoś ukradł płuca. Z ledwością wyczłapałam 7kilometrów, zatrzymałam się i zaczęłam łapać powietrze jak ryba wyjęta z wody. Świszczący oddech, jakby ktoś mi gwizdek zamontował w środku. Nie wiem, co jest... w czwartek miałam w planie, już zresztą nieważne co i tak wiem, że nie dam rady. Więc wyjdę zobaczyć, jak samopoczucie i pobiegnę, co będę w stanie...

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

13.02 Czwartek

10 km na samopoczucie

Postanowiłam pobiec dziś po prostu dla siebie, na samopoczucie. Założyłam pasek HR, żeby potem w domu sprawdzić tętno. Pogoda wymarzona, słonko, ptaszki kwilą, szron na szybach-cudne okoliczności przyrody. Na delikatnym podbiegu-czy też próbując przyspieszyć-od razu oddech mi się spłyca i serce kołacze-więc robiłam swoje w komfortowym tempie, w sumie ma to swoje plusy-nie mogę rwać, bo się duszę :hahaha:
Wizyta u lekarza 21.02. Tymczasem biegam na ile płuca pozwalają.
Średnie tętno oscyluje na 86% tętna maks, więc coś jest na rzeczy, zbadamy się, zobaczymy.
Tymczasem można się zapisywać na wrocławski maraton-tak się na niego napaliłam, bo ceny wpisowego mieli najtańsze w kraju (no i jeszcze ze względu na płaską trasę), a tu stówka na starcie :sss:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

16.02 Niedziela

Trening: 14km rozbieganie
Czas: 1h28'

Lipa, ciężko jak diabli. Na początku słońce tak grzało, że zdjęłam buffa i podwijałam rękawy z bluzki termoaktywnej :lalala:
Nic sił nie mam. Po 10km to już miałam taką słabość z mroczkami przed oczami, jakbym była na lekkim rauszu :lalala:
Na dodatek na koniec wiać pierońsko zaczęło i odliczałam każdy kilometr do domu. Próbowałam równać oddech, zwalniać, prostować się, ale nic to nie dawało, nie ma we mnie mocy, jakby uszło ze mnie życie i nic nie mogę na to poradzić :sss:
Tętno mnie powaliło, 14km zrobić na 87% HR Max to dla mnie szok :szok: coś tu nie gra.
Ale wykrzesałam z siebie siły jeszcze na gimnastykę siłową i pompki.
Mamy nową jednostkę w układzie SI 1Bródka=0,003s :spoko: super ten nasz strażak, nie? No i Kamil, aż duma rozpiera z takich Polaków :taktak:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

18.02 Wtorek

10km rozbieganie
Avg pace: 6:17

Bardzo chciałam szybciej, ale nie ma szans, na 5km taki kryzys, że myślałam, że nie przebrnę. Ale udało się przełamać i dokulać tą dychę. W całej tej swojej beznadziejności miły dziś fakt pobiegowy: licznik na moich mizunkach wybił dziś 1001 km, proszę, kto by pomyślał, że taka gęś jak ja wykula tysiączek w jednych butach :hahaha: :hahaha:
Tymczasem trening na poziomie 88% HR Max :sss:
Mam ostatnio ciężkie dni i stwierdzam, że jestem do niczego w każdej dziedzinie życia. Na dodatek włosy wypadają mi całymi garściami-koszmar. Pewnie przez stres w pracy i tą dietę. Więc mam do wyboru: albo być grubą i mieć nieco włosów na głowie, albo być nieco chudszą i wyłysieć :hahaha:
No i muszę przebudować swój plan na dyszkę-raczej nie podołam jakimś dwuminutowym biegom w tempie 4:40-4:45 :hejhej:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

21.02 Piątek

Rozbieganie 8km+Rytmy (chyba 6x100m)

Info zdrowotne:

Miałam wyjść biegać w czwartek, ale stwierdziłam, że skoro mój plan treningowy się posypał, to nie ma znaczenia, czy pójdę w czwartek, czy też w piątek. Rano w piątek pojechałam na wizytę do pulmunologa. Trafiłam na lekarkę najwyższej klasy, pełen profesjonalizm, serdeczność, chęć wysłuchania i dokładnego wywiadu-super. Lekarka pochwaliła mnie wielokrotnie za to, że biegam, zbadała mi ciśnienie, które było wzorowe czyli 120/80, skierowała na rtg klatki piersiowej i spirometrię oraz przepisała inhalator ciśnieniowy, który mam stosować przed wysiłkiem fizycznym, bądź w trakcie, bądź też po wysiłku-co mam sama na sobie przetestować i wybrać najlepsze rozwiązanie. Wg wstępnego wywiadu jest to tzw. astma wysiłkowa, ale z rtg i wynikami spirometrii mam się udać do ponownej kontroli. Tuż po wizycie lekarskiej poszłam na spirometrię i wydmuchałam się za wszystkie czasy :hahaha: :hahaha: nie do końca mi wychodził maksymalny wdech, choć prób podjęłam i tak więcej, niż zakładało badanie, no ale trudno. Później odbyła się inhalacja i powtórzenie badania. Wyniki mam, ale za cholerę nie mogę rozkminić, czy dobre, czy kiepskie, ale może to i lepiej :hej:

Przyjechaliśmy z Wolfem do domu a później poszliśmy biegać. Wciągnęłam wspomaganie i w sumie sama do końca nie wiedziałam, jak to będzie, więc na początek zaplanowałam sobie 8 km plus 10 przebieżek. Jedynym póki co minusem inhalacji jest taka suchość i drapanie w gardle (teraz już wiem, że po inhalacji trzeba każdorazowo przepłukać gardło wodą). A jak się biegło. No lepiej..i to bez porównania, po prostu mogłam normalnie oddychać, zaciągać się porządnie i do końca powietrzem i nie miałam już tego uczucia, jakby ktoś położył mi imadło na klatę, momentami to aż miałam poczucie, że za dużo tego powietrza jest, a może to tylko autosugestia :bum:
To miało być luźne rozbieganie i takim było i nie mogłam się tym nacieszyć, mogłam biec i biec.... ale żeby nie przedobrzyć od razu na początku, zrobiłam zamiast przebieżek rytmy 6x100 metrów. Po treningu momentalnie "wróciłam do siebie" i nie musiałam "do siebie długo dochodzić", jak to ostatnio wyglądało, zniknęła też siność ust. No i poziom tętna odrobinę mniejszy. Na obniżenie tętna na razie nie liczę aż tak bardzo, po zażyciu inhalacji mam poczucie, że serce mi kołacze, jakbym wypiła mocną kawę, mam nadzieję, że z czasem to przejdzie. Co będzie dalej, zobaczymy, na razie jest lepiej :taktak:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

23.02 Niedziela

Trening: 9 km prawie BNP
Czas: 53:24
Avg pace: 5:55
Avg hr: 165/88% Hr Max
Max Hr: 181/96% Hr Max

W planie było pobiec pierwszą piątkę wolniej, a drugą szybciej. Ale rozpędziłam się trochę zanadto i bałam pocisnąć tą ostatnią dychę (następnym razem nie odpuszczę), po prostu to drugi trening po inhalacji, badam się jeszcze co i jak :hej:
W domu rozciąganie i porządna seria ćwiczeń gimnastyki siłowej. Ciepło dziś było niemożebnie, ale dobrze się ubrałam, więc się nie podgotowałam. Biegaczy całe stada :lalala:
Po biegu bardzo szybko tętno zeszło do 144, bardzo ładnie :taktak: teraz trochę będę przynudzać opisami samopoczucia, ale muszę (ze względów zdrowotnych). Tak pognałam, aż mi "siadło" w pewnym momencie lewe kolano-zastrzyki będą chyba nieuniknione, ale poczekam jeszcze.
Tempa wyszły takie: 6:10/6:10/6:05/6:07/5:55/5:53/5:35/5:37/5:25, najbardziej mnie cieszy 6:05 na delikatnym podbiegu, na prawie totalnym luzie...
Planu treningowego nie zmieniam, po prostu te szybsze akcenty wykonam na tyle, na ile będę w stanie.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

25.02 Wtorek

Trening: 7km rozbieganie

Takie tam zwykłe rozbieganie. Po rozciąganie i gimnastyka siłowa. Leń się odezwał, ale na szczęście puściłam sobie muzę z taką sieczką, że nie dało się nie ćwiczyć :lalala:
Jutro rtg a w czwartek jakieś interwały, z tym, że w chwili obecnej nie mogę przesłać zapisanego treningu na garminconnect do urządzenia, jest jakiś problem :sss:

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

27.02 Czwartek

Trening: 4km rozbieganie+ 5 x 2' szybko na przemian z 4' w truchcie
Dystans: Prawie 9km

Oryginalny plan zakładał te dwuminutowe powtórzenia po 4:40, a ja po prostu zrobiłam te dwuminutówki najszybciej, jak mogłam, czyli w tempie 5:0. No i powtórzeń miało być 6, a ja zrobiłam 5. Gdyż ponieważ zrobiłam sobie tak paskudny odcisk tuż pod dużym paluchem wypełniony krwią, że bolało przy każdym lądowaniu jak cholera i żal mi się po prostu tej stopy zrobiło :hahaha: Na dodatek wczoraj wieczorem uderzyłam się w to miejsce... jak już przestało boleć, to nie mogłam sobie znaleźć pozycji do snu, ponieważ śpię na brzuchu i ten odcisk zawadzał :hahaha: :hahaha: mam nadzieję, że podeschnie do niedzieli na wybieganie.
Tymczasem będę mieć problem z założeniem butów do pracy.
Ale fajny trening..wypełnionam endorfinami.

Ahoj!

A, bym zapomniała, obniżyli cenę wpisowego do mara we Wrocku na 50zeta-ludzie, zapisujcie się :hej:

Edit:80zeta. 50 zeta to za hm. 90 zeta za obie imprezy.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

2.03 Niedziela

Trening: 14km rozbieganie
Czas: 1:28:25
Avg pace: 6:19

Bieg jak bieg, nic ciekawego :hej: napaliłam się na słońce za oknem jak szczerbaty na suchary, a zimno jednak było. Po 2km postanowiłam zawrócić z obranej trasy, bo przykro wiało. A potem zaszło słońce i było parchato już do końca. Biegło się fajnie, tylko odcisk bolał i nabiłam sobie jeszcze bardziej wypasionego i jeszcze bardziej bolącego :hahaha:
Porozciągałam się, poćwiczyłam siłę biegową, zjadłam obiad i teraz czuję, że ogarnia mnie senność, więc położę się na kwadransik..

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

5.03 Środa

Trening: 7km rozbieganie
Avg pace: 6:11

Nie poszłam we wtorek, bo czułam się niewyraźnie po niedzielnym bieganiu-nieźle mnie przewiało, kręciło mi się w głowie i khekhałam.
Wpis będzie gorzki-nie zachęcam do czytania, ale muszę się wyżyć, może ten wpis mi pomoże, bądź sprawi chwilową ulgę.
Plan zakładał 8km, ale tak dokuczał mi od początku do końca biegania ból pleców, że płakać mi się chciało (taki ból jakby odrywano mięso od kości)..a do tego odcisk zaczął się odnawiać.

Stwierdziłam, że na ..... się tak męczę, że nie jestem Jezusem, żeby non stop cierpieć w imię w sumie nie wiadomo czego więc zakończyłam na 7km. Narosła we mnie masa wkurwienia i tak się zastanawiałam, na co mi to całe bieganie. Na pewno lubię się oderwać bądź co bądź od parchatej rzeczywistości dnia codziennego. Lubię poczuć, że choć na jedną rzecz w moim żywocie mam wpływ. Że bieganie to jest coś tylko MOJEGO i choćby nie wiem co, nikt mi tego nie zabierze, że to jest MOJA chwila ze samą sobą, chwila oderwania od świata i sama nie wiem, czego jeszcze, no coś mnie pcha na każdy kolejny trening....

Ale tak się zastanawiałam... nie, żebym miała pretensje do Boga, czy też losu-a może do jednego i drugiego? Faktem jest, że praktycznie każde moje wyjście na bieganie odbywa się z jakimś rodzajem fizycznego bólu i cierpienia. A to plecy. A to lewy piszczel. A to astma. A jak astma kontrolowana no to odcisk. I tak k...wa w kółko. Niewiele mam w sumie przyjemności w życiu. I bieganie stało się tego rodzaju przyjemnością. Aż w końcu zrozumiałam, że to nie jest dla mnie przyjemność, że jest ono prawie za każdym razem okupione bólem, cierpieniem, poczuciem, że z każdej strony wiecznie mnie musi coś uwierać, że NIGDY nie jest normalnie. Czy ja nie mogę wyjść normalnie pobiegać, zrobić swoje, przyjść do domu i cieszyć się ze zwykłego dnia. Nie. U mnie każdy dzień musi być niezwykły. Każdy musi kłuć w bok.

Idąc do domu po biegu w pewnym momencie zawuażyłam, że nie idę chodnikiem, jak każdy normalny człowiek, tylko obok, po dziurawej nieasfaltowej drodze. Niby bzdura, ale dlaczego nie wchodzę na ten chodnik? Bo łatwiej, bo wygodniej. A ja już chyba mam tak zaprogramowany mózg, że z góry zakładam, że musi być trudniej, widzę tylko tą ścieżkę pod górę, nie widzę nawet tak prozaicznych rzeczy, które mam przed nosem!!! Zastanawiam się, jak długo ten los/Bóg (odpowiednie skreślić) zamierza wystawiać mnie na próbę. I czy zawsze moje życie tak będzie wyglądać. Czy już nigdy nie będzie normalnie. Choć przez jakiś czas.

Przypomniała mi się historia, którą kiedyś Wolf znalazł w internecie-o chłopaku, który kochał jazdę konną. Nie wiem, na ile ta historia jest prawdziwa; w każdym razie chodziło o to, że podczas swojego ukochanego hobby spadał z tego konia tyle razy, że chyba miał złamaną praktycznie każdą kość swojego ciała, a jednak wciąż uparcie przy tym zajęciu trwał.
Co więcej, na pytanie, czy nie uważa, że może to jakiś „znak”, że powinien sobie dać z tym spokój, że może to nie jest zajęcie dla niego, odpowiedział, że nie, bo kocha to, co robi i nie zrezygnuje z tego, nawet kosztem kolejnych upadków i połamań.

Wynika z tego, że ja faktycznie muszę chyba kochać to bieganie, skoro jeszcze go w diabły nie rzuciłam :hej: Żeby chociaż były z tego jakieś fizyczne korzyści-utrata wagi na ten przykład, ale gdzie tam. Nie ma znaczenia, czy jestem na plusie, czy na minusie energetycznym, waga stoi i ani myśli drgnąć. Nie ma znaczenia, czy coś jem, czy nie jem, wyrzekłam się już w sumie wszystkiego „złego”, ale, do cholery, czy na tym ma polegać życie, żeby nawet nie zjeść od czasu do czasu tego, co się lubi? Więc już jem od czasu do czasu to, co lubię.

Sama nie wiem. Nie wiem, po co to wszystko napisałam, po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Uwiera mnie to wszystko. Chyba Ania zdaje się ostatnio napisała o tym, że zadaje sobie pytanie, po co jest. Też sobie czasem zadaję to pytanie. Nie wiem i chyba już nie chcę wiedzieć, po co. Może niektóre rzeczy na świecie są po nic, że nie wszystko musi być „po coś” i do czegoś służyć, mieć jakiś głębszy sens i drugie, trzecie czy czwarte dno.

Ahoj.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

7.03 Piątek

Trening: 4km rozbieganie+5km szybciej (5:16/5:33/5:38/6:01/5:35)

W planie było 4km rozbiegania+6km po 5:25, rzecz jasna, nie dałabym rady po 5:25, ale starałam się jak najbardziej do tej liczby przybliżyć. Pierwszy kaem po 5:15 zbił mnie z tropu, ale potem już nie było tak lekko. Przytykało mnie nieco. Pomijam ból krzyża, w skali od 1 do 10 bolał na 10, pewnie gdyby nie to, to ładniej by mi to wesżło. Trening był dla mnie mocny, ponieważ pierwszy raz w życiu, jak przyszłam do domu, chciało mi się autentycznie rzygać i rzucały mną dreszcze :hej: bolący odcisk też nie pomagał. Na szczęście znalazłam jakiś cudo-plaster compeed, który nieco lżej pozwala mi przechodzić te wszystkie bóle.

9.03 Niedziela

Zawody: Ostatnie GP Łodzi
Dystans: 5km
Czas: 30min z sekundami

Dziś miało być rozbieganie 8km, ale nie chciałam dobijać stopy i postanowiłam pobiec tylko zawody. Dziś lekko nie było, chyba jeszcze nie bardzo odpoczęłam po piątku, bo sapałam jak ostatni parowóz :hahaha:

A z innych ciekawostek to w moim fitness klubie zakupili super hiper nowoczesne urządzenie do pomiarów parametrów organizmu, poziom mięśni, tkanki tłuszczowej z podziałem na części ciała, wskaźnik talia-biodra dla kobiet, poziom wody itede.
W sumie wszystkie parametry mam w normie, oczywiście wskaźnik talia-biodra jest nieco przekroczony, ale ja jestem kobietą o takiej budowie (gruszka) i tu inaczej raczej nie wyjdzie :hej:
Masa mięśniowa 28,7kg (nawet duża, maks dla kobiet to 30). Ale niestety tkanka tłuszczowa (segmentacyjnie, bo ogólnie mieszczę się w normie) przekroczona o 0,4%. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Okazuje się, że to, że biegam wcale nie musi oznaczać, że nie mam tłuszczu, a nawet mam go odrobinę za dużo. Pewnie trening na poziomie tlenowym to już trochę za mało i trzeba pokombinować z treningiem interwałowym, żeby spalać jeszcze długo po treningu. No to pomyślę, co z tym fantem zrobić, jedynym plusem takiego treningu jest to, że zajmuje niewiele czasu, raptem 30minut, ale trzeba go robić minimum 3xtygodniowo, żeby przynosił efekty. No dziś na tyle.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Heja. Tak mi się pisać ostatnio na blogu nie chce, a i biegania za bardzo nie było-suszyłam odcisk no i generalnie plan na dychę poszedł się czesać, ale nie ta dycha, to inna nie? :hej:
Ale za to zanabyłam dwie pary ekstra butów biegowych, jedne na longi-NB W890PL4, drugie na akcenty-Brooks Pure Flow 3 plus nerkę do biegania z bidonami Salomona (pójdę z torbami, no ale trudno :hahaha: ) więc będzie wpis testowy.
Zu.zu dobra kobieta podesłała mi swoją nerkę na testy, ale o tym za chwilę.

NB testowałam w niedzielę, potruchtałam dyszkę i stwierdziłam, że nie ma co szaleć. But jest ok, a najbardziej ok jest to, że w ogóle nie bolał mnie w nich mój ułomny lewy piszczel. Może to zasługa 8mm dropu? But jest leciutki, amortyzowany, bardzo wygodny a do tego wystarczająco jak (dla mnie) elastyczny. Na plus też to, że sznurówy nie rozwiązują się. To takie moje pierwsze wrażenia.

Brooksy ubrałam dziś na próbę-w planach miałam jakieś tam rozbieganie plus albo fartlek albo jakieś przebieżki. But otula stopę jak skarpeta, nigdy bym nie pomyślała, że tak mi przypasi, pewnie po części to zasługa ukośnego sznurowania. Wiele modeli Brooksów kiedyś mierzyłam i miały one coś takiego w podeszwie, co mnie wk..ło :hahaha:
A te właśnie nie. Ubrałam je i wiecie, jak to jest-zakładasz buty, one od razu pasują i czujesz, jakby były szyte na miarę. Potruchtałam w nich trochę na bieżni w sklepie biegowym i biegło mi się super. Drop 4mm (tyle, co w kociakach), ale amorki są no i są niesamowicie lekkie. Po pierwszym teście trzeba uczciwie powiedzieć-jest to but wygodny, ale nie ukrywajmy-wymagający. Niby człapak, a jednak angażuje mięśnie do pracy i czuję teraz lekko zmęczone nogi. Dlatego potruchtałam 6 kaemów i postanowiłam zrobić kilka przebieżek. I tu po prostu szok-jak zaczęłam przyspieszać, but niósł jak szalony. Z takiego tam niby-kapcia staje się bardzo sprężystym, dynamicznym butem, czuć też, jak ciężar stopy przechodzi na śródstopie-rewelacyjna sprawa.

A nerkę do biegania z bidonami wreszcie musiałam kupić. Rzucanie butelek po krzakach i bieganie od butelki do butelki jest poniekąd dla mnie frustrujące i ja chyba jestem taką osobą, która woli mieć wszystko co niezbędne na longi przy sobie. Wiedziałam, że zu.zu miała ten model, który mnie interesował, więc była tak dobra, że podesłała mi swoją nerkę na testy, abym mogła w niej potruchtać i zobaczyć, jak mi się będzie z nią biegło. Nerka ma dwa bidony po 200 ml. Sama w sobie jest ultralekka i bałam się, że jak napełnię bidony wodą, to stanie się dla mnie zbyt ciężka, ale nie. Wyszłam na 10-kilometrowe bieganie. Pas na rzep świetnie się trzyma (zapięłam nerkę w talii) i może minimalnie obraca, ale to nie jest w ogóle uciążliwe. Co najważniejsze, nie podskakuje i właściwie nie czułam jej na sobie-trochę chlupanie wody mi o niej przypominało, ale spoko, nie było to takie straszne, jak myślałam, że będzie. Wynalazek super. Jest miejsce na klucze zapinane na zamek, wejdzie tam jeszcze spokojnie jakiś żel albo coś do żarcia, wszystko git.

A, jeszcze zapodałam sobie 90 dniowy plan treningowy (ćwiczenia od zu.zu-w końcu mnie zmotywowała :hej:), dziś będę robić dzień 10. Całkiem nieźle daje w kość, postanowiłam, że na początek będę robić level 1, a jak przebrnę przez te 90 dni bez przerwy, to przerzucę się na level 2. Jak ktoś byłby zainteresowany, tu link: http://neilarey.com/programs/90-days-of-action.html

A poniżej fotki moich butków.
Ahoj!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Długo mnie nie było...
Bieg kwietniowy, czyli ALE 10k RUN. Miało być za.... e, a wyszło szkoda gadać. Wynik fatalny, ale jak się nie robi planu dotyczącego szybkości, to ma się wynik z d... No nic. Jest baza wytrzymałościowa pod kolejny bieg, czyli Bieg Piotrkowską. Nie poddaję się, robię wytrzymałość tempową i Wolfik mnie pociągnie po +/- po 5:30. Może się uda zrobić PB, a jak nie to to trudno. Plan docelowy na ten rok to WM na 3:30 ;)
Tymczasem Wielkanocne pozdrowienia, biegowo-siłowe, oczywiście polewane dzisiaj wodą :hej: Ściskamy Wolf Team!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Wpadam pochwalić się sukcesem Wolfika: 3:38:22 w MW!!!! Jestem bardzo dumna i bardzo szczęśliwa!!!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
ODPOWIEDZ