Sobota 30.07.22
#Mecz
Cały dzień padało. Koło 8 to wręcz lało. Pogoda do kitu. Przebudziłem się przed 8, ale mając na uwadze to, że po Parkrunie miałbym jeszcze "sędziować" mecz to odpuściłem Parkruna.
W sumie dobrze, bo najlepszy wynik wczoraj to 22minuty z groszami.
Na meczu poczłapałem jakieś 7km z groszami. Słabo sędziowałem, strasznie nierówno. Do zapomnienia.
W nogach bez mocy. Potem pół dnia przespałem, bo jakoś tak ogólnie źle się czułem i tyle z soboty.
Niedziela 31.07.22
#5km 3'55"-4'00"
Tak... Dziwnie...

Dziwnie, bo:
Bieg w nogach odczuwalny jako wcale nie jakiś szybki - sporo rezerwy na prędkości, ale na długo to bym tempa nie podkręcił, bo bym zdechł i wycięło by mi nogi. W płucach to... wymagający bieg. Okazuje się, że moje treningi nie poprawiły mojej wytrzymałości


Dochodzę pomału do fundamentalnej konkluzji, że moja wytrzymałość jest na poziomie piwnicy.
Lędźwia lekko przeszkadzały, ale czasem spięcie schodziło na tyłek

##6km 5'00"
Nawet wyszło nieco szybciej.
Biegło się nawet, nawet. Miłe zakończenie tygodnia.
Przyszły tydzień:
W niedzielę wyjeżdżam na obóz, więc by cokolwiek pobiegać trzeba będzie trochę pokombinować. Zostaną mi wypady na wieczór, więc właściwie jednostki podtrzymujące.
Przyszły tydzień otwieram treningiem na bieżni gdzie część główna to 1000m, które celuje w konkretny punkt oraz 3x200m. Pozostałe ciekawsze jednostki to wtorkowy test na bieżni elektrycznej (bardziej zabawa jako urozmaicenie zajęć na siłowni), 6x300m oraz mam nadzieję, że Parkrun.
Najbliższy test, który mnie interesuje to przypomnę bieg na 600m, ale mam też na uwadze milę z której chciałbym wrócić zadowolony.