11.11.2019r.
2. Bieg Niepodległości w Kaliszu 2019
Czas netto: 40:25
Średnie tempo: 4:03 min/km
Kat. M16-M29: 5
W sumie, to nie wiem od czego zacząć
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
To nie będzie dłuższy wpis o samym starcie - do tych wrócę na przyszły rok. Ten będzie zawierał kilka przemyśleń o szybkim bieganiu, kwestii tego co dalej. Nie no, o samym biegu też coś będzie
Ostatnio było dużo eksperymentów w moich treningach. Ciężko żeby szybsze krótkie odcinki czy ogólnorozwojowe treningi mogły w tak krótkim okresie czasowym wpłynąć na moje wyniki. Mimo wszystko, bardzo mi się to spodobał. Serio. Już myślałem, by kupować kolce. Pewnie zapytacie - ale po co? Jak? A ja odpowiadam - dla siebie. To jest dla mnie całkowicie nowy świat w bieganiu - który boli równie pięknie jak interwały. A może i bardziej. Który daje niesamowitą frajdę i jest zupełnie nowym bodźcem dla mnie. To tak jak dziecku pokażecie jakąś zabawę, ale w innej formie. Niby to zna, ale jednak panują tutaj całkowicie inne zasady. Ten rodzaj treningu, to mega szybkie bieganie. No ale trzeba zadać sobie pytanie - czy ma to lub będzie miało przełożenie w moim przypadku? Chce biegać szybko 5-10k. Czasem jakiś HM. Ciężko to określić, ale o tym może później. Na krótko najpierw o samym starcie.
Wszystko szło zgodnie z planem w tym tygodniu. Wstałem około godziny 7. Pierwsze co, sprawdziłem na telefonie jak pogoda. 1-2 C na plusie. Jeszcze wczoraj gdy byłem potuptać pogoda wskazywała około 7 C. Generalnie, zasadę mam że przy około 5 stopniach na plusie zakładam krótki dół. Koniec końców, zdecydowałem pobiec się w okrytych nogach(leggins) a góra na długi ale tylko jedna warstwa. Dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Do tego rękawiczki, bieg bez czapki. Rozgrzewka to standardowowe już 2km, jakiś dynamiczny stretch i kilka przebieżek. Wykonywana w kurtce by podłapać temperaturę. Potem oczywiście zdjąłem.
Jeśli chodzi o posiłek - banan rano, plus z dwie kostki czekolady. Tyle. Postawiłem na minimalizm. Opłaciło się. Zero problemów energetycznych, zero problemów żołądkowych. Poprzedniego dnia również pilnowałem by być odpowiednio nawodnionym. Niby upałów nie ma, ale chciałem o każdy z takich detali zadbać.
Start był zaplanowany na godzinę 9:00 i tak też w sumie ruszyliśmy. Zgodnie z sugestią Rolliego, dwa pierwsze kilometry w granicach 4:10. Ciężko było mi się wbić w to tempo, tak więc weszły następująco 4:05 i 4:07. Dalej chciałem przyspieszyć niestety po wyprzedzeniu zawodników z którymi startowałem spokojnie, kolejni znajdowali się w odległości 200 metrów. Biegli na pewno na złamanie 40 minut od samego początku. Uznałem, że nie warto. Nie będę szarpał czy szarżował. Kolejny 4:02, 4:05. Trasa raczej płaska, aczkolwiek miała kilka zakrętów czy podbiegów. Tego dnia, nie były one dla mnie przeszkodą. Gdy inni zwalniali, mój krok się nie zmieniał. Czy to po podbiegu na most czy na górkę. Tutaj była właśnie owa górka, a potem przed nawrotką trzeba było też podbiec. 5km wskakuje równie najwolniej bo 4:07. Zbiegam na dół i wracamy tą samą trasą. Podłapuje się jakieś dwójki osób które zmiękły chyba. Wpada 6km w 4:03. Lecimy mi się lekko i przyjemnie. Niestety, grupa 40 min dalej wydaje się odpowiednio daleko. Postanawiam w dalszym ciągu nie przyspieszać. I tu błąd. Tak jak napisałem w komentarzach - nie wiem, może mi się wydaje ale byłem tego dnia w dobrej dyspozycji. Równie dobrze mogłem się zerwać i biec o wiele szybciej już tutaj. Samemu. A tak, wyszedł bieg całkowicie pod kontrolą. Bez większego kryzysu. Widzę, że ta dwójka biegaczy walczy ze sobą ja biegne obok nich i wpada 7km w 3:59. Myślę, okej. Zostały trzy kilometry. Wyprzedzam jednego i ruszam z tym drugim bardziej stanowczo do przodu. 8km w 3:58. Kalkuje szybko, wychodzi że musiałbym sporo teraz przyspieszyć aby złamać 40 minut, a biegnie mi się tak dobrze
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Jestem okropny, pościgam się trochę z tym kolesiem. 9km w 4:01. Podbiegam teraz pod most i zostaje ostatni kilometry. Jacyś kibice tutaj znaleźli się, bo tak totalny brak. Wyprzedzam go, schodzę do 3:50 słyszę jego kroki i przypomina mi się trening szybkościowy - zaczynam bardziej pracować rękami, krok krótszy ładniejszy i zdecydowanie szybszy. Pyk biegnę sobie po 3:30 jakby nigdy nic nagle meta. Nawet cieszynki nie zrobiłem. Trochę dyszę, ale generalnie to wow. To był bieg pod pełną kontrolą, bez żadnych kryzysów na pograniczu 40 minut. Myślę, not bad. W kategorii wiekowej wyłapuje 5 miejsce. Szkoda. Widzę, że nazwiska z którymi wygrałem w lato (zajmując 1 miejsce w kat wiek) tutaj pokonali mnie. Mniejsza o to myślę - i tak jestem zadowolony.
5k: 20:22
5k: 19:57
Tego jeszcze nigdy nie było. Druga połowa lepsza. To rzadkość u mnie ogromna. Niech to świadczy o kontroli biegu również. Może powinienem trochę żałować, że bardziej nie przycisnąłem. Nie dałem się ponieść, że pobiegłem zbyt ostrożnie. Z drugiej strony, ciężko powiedzieć jakby to się zakończyło. Ostatnie start typu 41:11 nie wspominam za dobrze.
Podsumowując - jestem zadowolony. 40 minut dzisiaj mogło być formalnością, gdybym tylko odpowiednio wcześniej przycisnąłem. Cholernie mnie cieszy pełna kontrola podczas tego biegu. Te parędziesiąt sekund nie mają aż tak wielkiego przełożenia na całościowy start. Liczę i wierzę że w przyszłym roku owe 40 minut to będzie formalność, czy może start treningowy. Nie ukrywam, na wiosnę chciałbym znów wystrzelić i przeskoczyć o kilka poziomów. Tak jak w tym roku gdy przeskakiwałem z 41:30 na 39:42. Jasne, teraz już takie urwanie 1,5minut nie będzie hop siup. Aczkolwiek, owy start pokazuje że teraz jestem na poziomie 40 min. Więc, hej - trzeba mierzyć wysoko. Oczywiście, została kwestia sub19 i sub90 ale tym póki co nie zaprzątam sobie głowy
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
A więc pozostaje pytanie co dalej? Tutaj nie wiem. Są jakieś w pobliżu biegi na 10k czy nawet w mojej miejscowości jeszcze w grudniu. Czy jest sens? Czy może już w pełni skupić się na przygotowaniach na wiosnę? Musze to przemyśleć. Co ważniejsze, nie wiem jak Rolli zapatruje się na jakąś współpracę czy kwestie dalszy porad długofalowych
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Tak jak napisałem, spodobało mi się bieganie takich szybkościowych odcinków. Czy miały przełożenie na dzisiejszy bieg? Na pewno na końcówkę. Tutaj nie mam wątpliwości. Ale czy na całościowy bieg? Trzeba pomyśleć, co jeszcze może mi pomóc w dalszym rozwoju - kilometraż? A może powinienem też mocniej i szybciej te interwały biegać? Skoro byłem blisko 3:30 to może powinienem je biegać tak raz za razem już. Z drugiej strony, to nie jest zbliżone tempo do 5k. Hmmm... I to chyba tyle póki co. Zarzucę jakąś fotką na koniec
5B8B4E1E-12DA-428A-B4B4-BDDB1CE336D1.jpeg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.