10.07.16 - IV Stalowa dycha
Nie bardzo mi się chce pisać o tym co było wczoraj
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Wystarczy powiedzieć, że była to kompletna klapa
No to co wystarczy relacji?
Nie?
Bleeee... No dobra
Zajechałem na miejsce koło 14, słońce niestety pięknie świeciło i było ciepło. Zarejestrowałem się i dzieciaki do biegu. Najpierw biegi dla dzieci. Młodsza miała dziś kryzys i krzyczała, że ją łydki bolą i niestety byliśmy na 7-mym miejscu gdzie do 6-tego były nagrody, nie obyło się bez płaczu, ale tatuś pocieszył. Starsza 2, startowały 4 dziewczyny i ona z tekstem, że i tak nagrodę dostanie więc jej zapowiedziałem, że ma być przynajmniej 3-cia. Też nie obyło się bez kryzysu, ale na końcu nawet przyśpieszyła i odsadziła zawodniczkę z trzeciego miejsca. W międzyczasie spotkaliśmy się z Norbertem (niuniek24w) pogadaliśmy chwilę i zrobiliśmy lekką rozgrzewkę i ustawiliśmy się na starcie.
Pamiętacie jaki miałem plan?
<20 stopni atakuję łamanie 39min
22-28 - 39:30
>28 - walczę o łamanie 40min
Wybrałem opcję drugą i chyba niepotrzebnie. Ruszyliśmy, był spory tłok. Po drodze spotkałem zdaje się forumowego kolegę
kamilo poznałem po świetnym guście, miał bardzo ładną koszulkę
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Dalej sobie biegnę i biegnę i sobie myślę, że jakoś ciężko to idzie, ale idzie. Pierwszy km 3:54, drugi 3:59, trzeci 3:58, czwarty 4:04 ups! What the fuck!? W czasie tego czwartego czuję rozpoczynającą się kolkę w zasadzie tliła się tylko gdzieś pod żebrami, ale stwierdziłem, że nie będę przyśpieszał. 5km po 4:10 i melduję się na półmetku z czasem w okolicy 20min (20:06 wg. gremlina) No i co? Dalej już była tylko równia pochyła. Odechciało mi się walczyć o cokolwiek każdy następny kilometr wolniej mimo, że gdybym się spiął to szansa na 40min jeszcze była. To prawda, że jak głowa się podda to już po wszystkim. Doczłapałem do końca. Jeszcze na 9km pobawiłem się w mobilizowanie jakiejś dziewczyny, ale chyba słabo mi to wychodziło. Miałem ją zmobilizować do mocnego finiszu, ale jak zobaczyłem, że wyprzedza ją jakiś zawodnik i zaczyna dochodzić mnie to bohatersko odpaliłem moje rakiety. Nie ma co, bohaterski wyczyn powyprzedzać ludzi na samym końcu jak przez ostatnie 5km robiło się tempo lekko szybsze od treningowych rozbiegań. Jestem WIELKI
No to by było na tyle, Nie przerzucam się na kolarstwo bo od tego boli tyłek, kijków do nordika też nie kupię chociaż opcja warta rozważenia bo o pudło w kategorii łatwiej
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
No za dobry wynik miałem sobie w nagrodę kupić buty. To sobie nie kupię!
Aha, wynik. Wstyd pisać 41:53
Wnioski? Od początku przy tej temperaturze trzeba było się nastawić na 40min, może wtedy tak łatwo bym się nie poddał gdy wynik zaczął odpływać.