rubin - SOG-U 2019 < 24h
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ostatnio większą satysfakcję od wskazań gps-u sprawia mi mierzenie się nie z czasem, a ze ścieżką; biegiem, na czworaka - obojętne; tak bardzo spodobała mi się wczorajsza ścianka, że biegnąc na swoje dzisiejsze recovery musiałam zahaczyć o nią i o krzaki, co po drodze;
17,5 km bs 5:50; kros
odpoczynkowe kilometry były potrzebne; wypady robię ostatnio dosyć często, ale wczoraj zaszalałam; do południa kilka serii + 3 serie w czasie krosu; czworogłowe po takich ćwiczeniach już nie bolą, trochę poczułam dwójki i tyłek
17,5 km bs 5:50; kros
odpoczynkowe kilometry były potrzebne; wypady robię ostatnio dosyć często, ale wczoraj zaszalałam; do południa kilka serii + 3 serie w czasie krosu; czworogłowe po takich ćwiczeniach już nie bolą, trochę poczułam dwójki i tyłek
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
dwa dni temu lato, a dziś jak inaczej; miałam nawet schować buty i czapeczkę do szafki, tylko przypomniało mi się to, na co wpadłam jakiś czas temu - że najbardziej lubię, jak jest "nieidealnie"; pewnie dlatego, że czuję się wówczas, może to śmieszne, bardziej wyjątkowo; w deszczu rzadko mijam kogokolwiek - tak wolę
luźne 12,5 km 5:46
luźne 12,5 km 5:46
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
a w piątek lecę polatać...
calutki rok czekałam; 44 km to dużo; po wzniesieniach i krętych, nierównych ścieżkach - bardzo dużo; ale nie z tego powodu się denerwuję;
chodzi o to, że wszystkie te kilometry mam pokonać w towarzystwie rzeźnikowego partnera – na takim kawałku obnażę się dokładnie; „i tu cię mam” będzie
; bieg parami jeszcze stosunkowo daleko przede mną – ale już czuję, że to wcale nie takie ułatwienie, jakby się z początku wydawało... dużo łatwiej jest utrzymać fason na dystans;
wczoraj drętwe 9 km 5:45; dawno już nie pamiętam, żebym tak zupełnie bez przyjemności robiła to, co robię dla przyjemności; ale to wczoraj; wystarczyło kolejny raz obejrzeć trailer tegorocznej Koniczynki – taki krótki, a coraz bardziej do mnie przemawia;
no to lecę, polatać, w poszukiwaniu własnej prehistorii – bo podobno idea biegu jest tak bardzo pierwotna, że aż tam trzeba jej szukać:)
https://www.youtube.com/watch?v=GOs2rEXjhfw
calutki rok czekałam; 44 km to dużo; po wzniesieniach i krętych, nierównych ścieżkach - bardzo dużo; ale nie z tego powodu się denerwuję;
chodzi o to, że wszystkie te kilometry mam pokonać w towarzystwie rzeźnikowego partnera – na takim kawałku obnażę się dokładnie; „i tu cię mam” będzie
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
wczoraj drętwe 9 km 5:45; dawno już nie pamiętam, żebym tak zupełnie bez przyjemności robiła to, co robię dla przyjemności; ale to wczoraj; wystarczyło kolejny raz obejrzeć trailer tegorocznej Koniczynki – taki krótki, a coraz bardziej do mnie przemawia;
no to lecę, polatać, w poszukiwaniu własnej prehistorii – bo podobno idea biegu jest tak bardzo pierwotna, że aż tam trzeba jej szukać:)
https://www.youtube.com/watch?v=GOs2rEXjhfw
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ubiegłoroczna Koniczynka to był mój pierwszy górski bieg i trzeci w ogóle, bo dopiero zaczynałam; idea biegu, jego klimat, urok trasy tak bardzo zapadły mi w pamięci, że do teraz nie wyobrażam sobie robić tego inaczej, nawet na zawodach - czuć sól na twarzy, ale nadal jeszcze widzieć i słyszeć wszystko to, co jest po drodze do zobaczenia i usłyszenia; i zawsze blisko natury - w jej obliczu czuję się malutka i wielka zarazem i ciągle nie mogę się tym nacieszyć ![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
43 km cudownej wycieczki po pagórkach; ok. +1300/-1300; zaszalałam 7:41
dokładnie tędy:
![Obrazek](http://www.krakowskieokolice.pl/wp-content/gallery/ojcowski-park-narodowy/ojcowski-park-narodowy-3.jpg)
![Obrazek](http://img2.national-geographic.pl/uploads/photo/196/196437/ciasne-skalki-dolina-pradnika-196437-large.jpg)
![Obrazek](http://img.polskieszlaki.pl/zdjecia/planer_2011_5/16678_yr_1304720087.jpg)
![Obrazek](http://static.panoramio.com/photos/large/4985427.jpg)
![Obrazek](http://www.globtroter.pl/zdjecia/polska/61661_polska_ojcow_zielony_szlak_ponad_jaskinia_ciemna.jpg)
![Obrazek](http://img2.national-geographic.pl/uploads/photo/206/206199/wawoz-ciasne-skalki-dolina-pradnika-206199-large.jpg)
![Obrazek](http://ocdn.eu/images/pulscms/MTM7MDMsMmU0LDAsMSwx/a9af84a8997e00a58ef5eae7dc285957.jpg)
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
43 km cudownej wycieczki po pagórkach; ok. +1300/-1300; zaszalałam 7:41
dokładnie tędy:
![Obrazek](http://www.krakowskieokolice.pl/wp-content/gallery/ojcowski-park-narodowy/ojcowski-park-narodowy-3.jpg)
![Obrazek](http://img2.national-geographic.pl/uploads/photo/196/196437/ciasne-skalki-dolina-pradnika-196437-large.jpg)
![Obrazek](http://img.polskieszlaki.pl/zdjecia/planer_2011_5/16678_yr_1304720087.jpg)
![Obrazek](http://static.panoramio.com/photos/large/4985427.jpg)
![Obrazek](http://www.globtroter.pl/zdjecia/polska/61661_polska_ojcow_zielony_szlak_ponad_jaskinia_ciemna.jpg)
![Obrazek](http://img2.national-geographic.pl/uploads/photo/206/206199/wawoz-ciasne-skalki-dolina-pradnika-206199-large.jpg)
![Obrazek](http://ocdn.eu/images/pulscms/MTM7MDMsMmU0LDAsMSwx/a9af84a8997e00a58ef5eae7dc285957.jpg)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wcześniej tak myślałam, a teraz wiem już na pewno - nie daję z siebie wszystkiego... i pewnie nie będę; wygląda na to, że zamiast zostawiać siebie na trasie - wydzieram jej co najlepsze i zabieram z sobą; no - bo jak może być inaczej, skoro na z mecie wyglądam i czuję się lepiej niż przed startem?
to było; i choć zamykając oczy często wracam do obrazów z Ojcowskiego Parku Narodowego - już myślę o tym, co będzie niebawem; ciekawe cztery tygodnie przede mną; nie mam pojęcia jak to poukładać; po maratonie wypada odpocząć, a jednocześnie ostatni moment na mocniejsze treningi; i nawet jeśli po piątkowej Koniczynce nie bolały mnie ani mięśnie ani stawy - czuję, że z ambicjami na czerwiec trzeba będzie uważać;)
...
sobota 8 km 5:47
a dziś 15 km 5:46
nogi jeszcze nieco zmęczone, ale to drobiazg;
niewątpliwą próbą charakteru jest zaś bieg po kostce chodnikowej
to było; i choć zamykając oczy często wracam do obrazów z Ojcowskiego Parku Narodowego - już myślę o tym, co będzie niebawem; ciekawe cztery tygodnie przede mną; nie mam pojęcia jak to poukładać; po maratonie wypada odpocząć, a jednocześnie ostatni moment na mocniejsze treningi; i nawet jeśli po piątkowej Koniczynce nie bolały mnie ani mięśnie ani stawy - czuję, że z ambicjami na czerwiec trzeba będzie uważać;)
...
sobota 8 km 5:47
a dziś 15 km 5:46
nogi jeszcze nieco zmęczone, ale to drobiazg;
niewątpliwą próbą charakteru jest zaś bieg po kostce chodnikowej
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
krosy, krosy, moje ulubione; zaczęło lać; w piątek w wieczornej mżawce, dziś w ulewie wreszcie udało się sprawdzić, jak to jest; już na 2 kilometrze totalnie przemoczona - zrobiłam to specjalnie - w tej dzikiej części lasku aniołowskiego; gęsto jak w dżungli, młode mokre liście ocierały się o twarz, wchodziły za kołnierz; nie trzeba było tak długo, żeby przemokło wszystko; dalsza droga rozmokniętymi ale przebieżnymi polami;
piątek 11 km 5:33
dzisiaj 19 km 5:46 z tym, że pierwsze 3 blisko 7'/km, pozostałe 16 km 5:35
woda podobno zawsze jest mokra tak samo - ale są dni, że bywa mokrzejsza; mimo to - da się i może być całkiem przyjemnie - pod warunkiem, że zgadzasz się z tym od samego początku i że pozostajesz w ruchu; przerwy, zwalnianie - to gwarantowane wychłodzenie; na rzeźnika jak będzie padać - do każdego wora suche ciuchy koniecznie, bo w razie ulewy nic na sucho nie przetrwa;
i najważniejsze!!! - wygrana czapeczka the North Face spisuje się znakomicie - jako jedyna ze wszystkich jakie mam nie spada mi z głowy i nie trzeba jej niczym dociskać; przed deszczem chroni doskonale no i taaaka twarzowa :D
znajomy mi wczoraj przypomniał: pierwsza szybciej wpada w ucho
https://www.youtube.com/watch?v=3Ip1irYWXck
ale jak trzy razy posłuchać - wolę tę:
https://www.youtube.com/watch?v=CIQjqXhKdN4
piątek 11 km 5:33
dzisiaj 19 km 5:46 z tym, że pierwsze 3 blisko 7'/km, pozostałe 16 km 5:35
woda podobno zawsze jest mokra tak samo - ale są dni, że bywa mokrzejsza; mimo to - da się i może być całkiem przyjemnie - pod warunkiem, że zgadzasz się z tym od samego początku i że pozostajesz w ruchu; przerwy, zwalnianie - to gwarantowane wychłodzenie; na rzeźnika jak będzie padać - do każdego wora suche ciuchy koniecznie, bo w razie ulewy nic na sucho nie przetrwa;
i najważniejsze!!! - wygrana czapeczka the North Face spisuje się znakomicie - jako jedyna ze wszystkich jakie mam nie spada mi z głowy i nie trzeba jej niczym dociskać; przed deszczem chroni doskonale no i taaaka twarzowa :D
znajomy mi wczoraj przypomniał: pierwsza szybciej wpada w ucho
https://www.youtube.com/watch?v=3Ip1irYWXck
ale jak trzy razy posłuchać - wolę tę:
https://www.youtube.com/watch?v=CIQjqXhKdN4
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
trzeci dzień pod rząd, 18 km na raty: 2 km 5:26 + ćwiczenia w leśno-parkowej sali gimnastycznej + 12 km 5:36 z dwoma przerwami, każda na potrójne serie wypadów + 4 km 5:25; niełatwo jest robić takie ćwiczenia zmęczonymi już nogami i w dodatku na nierównych polnych ścieżkach;
zresztą cały tydzień minął pod znakiem "siła", biegowa i nie tylko; jeszcze się nie denerwuję, raczej - nie mogę doczekać - ale mam fajnie :D :D !
zresztą cały tydzień minął pod znakiem "siła", biegowa i nie tylko; jeszcze się nie denerwuję, raczej - nie mogę doczekać - ale mam fajnie :D :D !
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
nie w dystansie, wynikach ani kalkulacjach, lecz w towarzyszących temu wszystkiemu emocjach i zmieniającym się stosunku do siebie samego – tutaj w moim przekonaniu kryje się niezwykłość biegania; ale też nie zawsze, bo wcale nie mam na myśli euforycznych doznań i wzruszeń na starcie i mecie; bardziej chodzi mi o to, co się w głowie dzieje po drodze – na ile regularnie podejmowany trud wzmacnia i rozjaśnia charakter, uczy szacunku do własnego zdrowia i potrzeby komfortu bliskich, a na ile wkracza w życie znieczulając, jak morfina
jakiś czas temu napisałam sama do siebie, że życzę sobie, by bieganie nie przysłoniło mi tego, co w życiu najważniejsze; bo czasami, z boku, może wyglądać tak - jakby nic innego się nie liczyło; pracuję nad tym, pracuję
wczoraj 14 km 5:47; w tym tygodniu więcej nie będzie;)
jakiś czas temu napisałam sama do siebie, że życzę sobie, by bieganie nie przysłoniło mi tego, co w życiu najważniejsze; bo czasami, z boku, może wyglądać tak - jakby nic innego się nie liczyło; pracuję nad tym, pracuję
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
wczoraj 14 km 5:47; w tym tygodniu więcej nie będzie;)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
delikatna mgła i półmrok dają przyjemne poczucie intymności… bardzo lubię moment, w którym dzień zmaga się z nocą, a noc z dniem; z włączeniem czołówek ociągaliśmy się i ociągaliśmy; niepotrzebnie, bo światło zamiast ginąć daleko przed nami – rozpraszało się przytulnie w cząsteczkach zawieszonej w powietrzu wody;
nocne krosy to dla mnie jedyna okazja by po zmroku wejść do lasu, dlatego tak bardzo je lubię; te same łąki i zagajniki w ciągu dnia żyją zupełnie innym, odsłoniętym życiem… nie dziwię się ptakom, że dla tak krótkiej chwili budzą się przed świtem i nie pójdą spać wcześniej niż po zmierzchu;
no właśnie, tak bardzo szukam miejsc cichych i odludnych, by później opisywać to wszystko obnażając swoje emocje i nastroje; to podobno ekshibicjonizm, ale też i dumna jestem, że chciało mi się buty moczyć
13 km grząskiego krosu i 5 km kostki chodnikowej
5:58
nocne krosy to dla mnie jedyna okazja by po zmroku wejść do lasu, dlatego tak bardzo je lubię; te same łąki i zagajniki w ciągu dnia żyją zupełnie innym, odsłoniętym życiem… nie dziwię się ptakom, że dla tak krótkiej chwili budzą się przed świtem i nie pójdą spać wcześniej niż po zmierzchu;
no właśnie, tak bardzo szukam miejsc cichych i odludnych, by później opisywać to wszystko obnażając swoje emocje i nastroje; to podobno ekshibicjonizm, ale też i dumna jestem, że chciało mi się buty moczyć
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
13 km grząskiego krosu i 5 km kostki chodnikowej
5:58
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
no ładnie - mój rzeźnicki partner na zawody jeździ z prywatną kapelą
11'57"
przeżywam, biegam, ćwiczę; teraz sen z oczu spędza lista: brać? nie brać? i do którego worka?
na zagrożenie pożarem nie powinniśmy szczególnie narzekać i w związku z tym mam dylemat: najdłuższe kolce mają moje szpilki, tylko kolorem nie pasują do spodenek; orientuje się ktoś, które etapy bywają najbardziej błotniste? bo nie wiem, czy zacząć od mudclaw (bardziej kolczaste), a roclite268 (wygodniejsze) zostawić na przepaku; czy na odwrót; a może jednak szpile...
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
dodam jeszcze: z przyjemnością obejrzałam całą filmową relację z Półmaratonu Mustanga - bo jest na co popatrzeć - sylwetki górskich/terenowych biegaczy i biegaczek!
![hej :hejhej:](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
11'57"
przeżywam, biegam, ćwiczę; teraz sen z oczu spędza lista: brać? nie brać? i do którego worka?
na zagrożenie pożarem nie powinniśmy szczególnie narzekać i w związku z tym mam dylemat: najdłuższe kolce mają moje szpilki, tylko kolorem nie pasują do spodenek; orientuje się ktoś, które etapy bywają najbardziej błotniste? bo nie wiem, czy zacząć od mudclaw (bardziej kolczaste), a roclite268 (wygodniejsze) zostawić na przepaku; czy na odwrót; a może jednak szpile...
![:echech:](./images/smilies/echech.gif)
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
dodam jeszcze: z przyjemnością obejrzałam całą filmową relację z Półmaratonu Mustanga - bo jest na co popatrzeć - sylwetki górskich/terenowych biegaczy i biegaczek!
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wczoraj łąkowe 18 km 5:25
dzisiaj 11 km krosu w tym 3 km 5:44; 2x2km po 4:35 po piachu i 4 km 5:51 dzikim laskiem
boczne ścieżki całkiem już zatarasowane powalonymi drzewami – kiedy ostatnio tak wiało? 3 tygodnie temu było ok... tak więc spora część drogi to raczej „sprawność” niż bieganie; po okulary i opaskę wracałam się kilka razy, bo gałęzie-złodziejki uparcie zdzierały mi je z głowy; nie narzekam – i tak bardzo mi się podobało;)
wczoraj lekko, dziś ciężkawo; ostatnio mniej biegałam, ale do znudzenia w wolnych chwilach ćwiczenia siłowe; jutro na spokojnie - jeżeli nie przebiegnę min. 20 km - znaczy, że grubo przeholowałam z wypadami; tak a propos - fajnie ostatnio wyglądają wspólne treningi i rozmowy moje i kolegów: tylko ostrożnie, uwaga - korzeń, tu będzie nierówno! nie biegnij po tym krzywym! kamień! dołek! pieniek! nie dźwigaj tego :P; jeden drugiego pilnuje, żeby się przed rzeźnikiem nie uszkodził![hej :hejhej:](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
dzisiaj 11 km krosu w tym 3 km 5:44; 2x2km po 4:35 po piachu i 4 km 5:51 dzikim laskiem
boczne ścieżki całkiem już zatarasowane powalonymi drzewami – kiedy ostatnio tak wiało? 3 tygodnie temu było ok... tak więc spora część drogi to raczej „sprawność” niż bieganie; po okulary i opaskę wracałam się kilka razy, bo gałęzie-złodziejki uparcie zdzierały mi je z głowy; nie narzekam – i tak bardzo mi się podobało;)
wczoraj lekko, dziś ciężkawo; ostatnio mniej biegałam, ale do znudzenia w wolnych chwilach ćwiczenia siłowe; jutro na spokojnie - jeżeli nie przebiegnę min. 20 km - znaczy, że grubo przeholowałam z wypadami; tak a propos - fajnie ostatnio wyglądają wspólne treningi i rozmowy moje i kolegów: tylko ostrożnie, uwaga - korzeń, tu będzie nierówno! nie biegnij po tym krzywym! kamień! dołek! pieniek! nie dźwigaj tego :P; jeden drugiego pilnuje, żeby się przed rzeźnikiem nie uszkodził
![hej :hejhej:](./images/smilies/icon_e_biggrin.gif)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
czasu brakuje mi tak bardzo, że zastanawiam się, czy nie przeoczę chwili w której trzeba będzie się pakować; mam kalendarz, a w nim jak w układance puzzle - wszystkie sprawy ciasno ze sobą pospinane; głowa boli od samego tylko zerkania, dlatego ostatnio zaprzestałam; i odbieram co drugi telefon
wczoraj 12 km 5:45; dzisiaj 11 km 5:48 bardzo mokrym przełajem
aha! mam nowe minimalne startówki na asfalt
w ulubionych inovejtach kołki starły się na gładko; będą teraz jak w sam raz
wczoraj 12 km 5:45; dzisiaj 11 km 5:48 bardzo mokrym przełajem
aha! mam nowe minimalne startówki na asfalt
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
podobno do wszystkiego można się przystosować, albo przynajmniej do większości sytuacji; mróz, przejmujący ziąb od dawna nie sprawia mi problemu; nauczyłam się sobie z tym radzić jako dziewczynka;
tak bardzo kochałam jeździć konno, że nie bacząc na lutową zawieruchę brnęłam pieszo kilka kilometrów przez zaspy po to tylko, by na miejscu być grubo po czasie; droga zasypana, autobusy odwołane, ale kto by rodziców informował – takie czasy, bez komórek – mały człowiek czuł się bardziej samodzielny; po drodze zauważyłam, że jak się rozluźnię i wyobrażę sobie, że wcale nie jest mi tak bardzo zimno – przestaję drżeć i robi się przyjemnie; dzisiaj wiem, że balansowałam na krawędzi hipotermii;
mimo wszystko od tego czasu wykorzystuję patent; nad wieloma reakcjami organizmu można zapanować; nie zawsze jest to mądre, ale często skuteczne; ból – to nie jest tak, że nie odczuwam – czuję, chociaż może mniej niż większość; kiedy wiem, że boli ale jeszcze się nie rwie i nie łamie, może nawet niespecjalnie przeszkadzać - taki kawałek mnie; ta umiejętność może się przydać
kolega opowiadał mi wczoraj o biegu 48-godzinnym, w którym brał udział; ciekawe, gdzie leżą granice i co je wyznacza? Spartathlon… pierwsza setka i checkpoint z limitem na 5:40/km… nie ma granic
sobota 18 km 5:51
niedziela 12 km 5:49
muszę jeszcze przyzwyczaić się do skwaru
tak bardzo kochałam jeździć konno, że nie bacząc na lutową zawieruchę brnęłam pieszo kilka kilometrów przez zaspy po to tylko, by na miejscu być grubo po czasie; droga zasypana, autobusy odwołane, ale kto by rodziców informował – takie czasy, bez komórek – mały człowiek czuł się bardziej samodzielny; po drodze zauważyłam, że jak się rozluźnię i wyobrażę sobie, że wcale nie jest mi tak bardzo zimno – przestaję drżeć i robi się przyjemnie; dzisiaj wiem, że balansowałam na krawędzi hipotermii;
mimo wszystko od tego czasu wykorzystuję patent; nad wieloma reakcjami organizmu można zapanować; nie zawsze jest to mądre, ale często skuteczne; ból – to nie jest tak, że nie odczuwam – czuję, chociaż może mniej niż większość; kiedy wiem, że boli ale jeszcze się nie rwie i nie łamie, może nawet niespecjalnie przeszkadzać - taki kawałek mnie; ta umiejętność może się przydać
kolega opowiadał mi wczoraj o biegu 48-godzinnym, w którym brał udział; ciekawe, gdzie leżą granice i co je wyznacza? Spartathlon… pierwsza setka i checkpoint z limitem na 5:40/km… nie ma granic
sobota 18 km 5:51
niedziela 12 km 5:49
muszę jeszcze przyzwyczaić się do skwaru
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wyprasowałam wszystko, co było do wyprasowania, zaolejowałam parkiet w łazience i wypolerowałam stalowe szafki kuchenne; i nadal nie mogę znaleźć sobie miejsca; na swoje nieszczęście mam ostatnio więcej czasu, bo młyn w pracy i w domu zmielił co miał do zmielenia; czy wystarczająco dużo biegałam? nie za mało siły biegowej? techniki? fejs co kilkanaście minut atakuje rzeźnickimi aktualnościami, a ja już nie mogę tego czytać... ani wiewiórek słuchać; za to nieustannie plotę trzy po trzy; no co jest, noo??
koledzy kazali mi do wtorku jeść mięso, ryby i warzywa, dużo mięsa! a koleżanka zaprosiła do polubienia strony Vegan Mission... oszaleć można;)
środa 10,5 km 5:48
dzisiaj 10 km 5:32 mokrą łąką, ostrożnie, bo przecież uważam na nogi; już z adrenaliną we krwi
odpoczywanie potrafi wykończyć;
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
koledzy kazali mi do wtorku jeść mięso, ryby i warzywa, dużo mięsa! a koleżanka zaprosiła do polubienia strony Vegan Mission... oszaleć można;)
środa 10,5 km 5:48
dzisiaj 10 km 5:32 mokrą łąką, ostrożnie, bo przecież uważam na nogi; już z adrenaliną we krwi
odpoczywanie potrafi wykończyć;