
Moje pierwsze zawody. Stresu nie było

Mega upał, miejsce takie, że mnóstwo spacerowiczów. Zrobiłam krótką rozgrzewkę, którą poprowadziła trenerka fitness (szkoda, że obok stała kobita z wózkiem i z dziećmi jako obserwator) i nie mogłam wykonać wszystkich jej elementów.
Mega upał, samo południe przecież. Na szczęście tylko początek trasy i potem finisz był na słońcu a reszta trasy w lesie w cieniu:)
Ustawiłam się gdzieś w środku biegaczy, ustawiłam zegarek i zaczęło się odliczanie:) Nie muszę chyba pisać, że poniosła mnie fala jak i wszystkich i na pierwszych 300 metrów biegłam tempem 5:28 ale jak tylko to zauważyłam to zwolniłam

Najważniejsze by dobiec do mety, powoli. Wg obliczeń z polara prognoza mówiła mi o 40 minutach.
Od samego startu nie biegło mi się komfortowo, pogoda na pewno zrobiła tu swoje. Miałam dwa postanowienia, których się trzymałam:
1. Nie będę się zatrzymywać ani trucht zamieniać na marsz.
2. Dobiec do mety i nie więcej niż w 40 minut.
Po pierwszych 400 metrach zrobiło się więcej miejsca obok, większość zawodników była przede mną, nie przeszkadzało mi to:) Trzy osoby rzuciły mi się w oczy i okazało się, że prawie cały bieg będę je widzieć. Dwie z nich to trenerki z siłowni (biegły w koszulkach klubowych), a drugi to starszy pan, z którym na początku biegłam w ramie w ramię:)
1 km minął, zerkam na polara a tam średnie tempo 6:25! Zwalniam po raz kolejny. Starszy pan również zwalnia, ale tak, że mam go za plecami i tak już zostanie do samego końca. Podejrzewam, że go ciągnęłam psychicznie bo cały czas był za mną, słyszałam jego oddech oraz oklaski kibiców, którzy mu dopingowali (ja jednak musiałam o wiele lepiej wyglądać)


2 km przebiegłam już w tempie 8:16 więc było ok, postanowiłam się tego trzymać, szczególnie, że prawie cały czas delikatnie pod górkę, uważać na korzenie itp. Na trasie byli wolontariusze, robili zdjęcia, dopingowali. Znajdowały się również kartki motywujące z tekstami "Czemu tak wolno?:)" "Uważaj, za tobą!" i wiele innych, których teraz nie pamiętam.
3 km z tempem 8:20 więc dalej jest w miarę dobrze, cały czas pod górkę. Dziewczyny z siłowni cały czas się ścigają ze mną, starszy pan za mną. Bardzo głośny ma oddech, ale jest ok, bo za każdym razem odpowiada kibicom - brawa dla kibiców!

Teraz wreszcie zaczyna się trasa z górki, ale również jest bardzo wąsko, ścieżka dla jednego biegacza raptem i pełno wystających korzeni. Patrze pod nogi. 4 km wychodzi 7:49, jest ok. Został ostatni km. Punk z wodą, znów biorę łyk wody i resztę wylewam na siebie.
Wybiegamy z lasu, teraz jest pełno kibiców ale i również pełne słońce... Wcześniej było z górki, ale własnie się to zmienia. Ostatnia prosta, jakieś 400 metrów, widać metę, pełno ludzi i dość mocno pod górkę. Wiele osób poniosło o zaczęło sprint, również te dwie dziewczyny a nawet jacyś dwaj chłopcy nagle mnie wyprzedzili (ale oni chyba z 1 km byli). Ja jeszcze spokojnie, zerkam na zegarek. Będę finiszować sprintem na ostatnich 150 metrach, nie ma co się wygłupiać. No i osoby przede mną zaczęły stawać, miały ścianę. A ja ruszyłam!! Szkoda, że przede mną już nikogo nie było, wszyscy z tyłu


Piękne uczucie:)

Statystyki z polara wrzucam w załącznikach, nieznacznie różnią się z pomiarem czasu.
Dystans 5 km w czasie 37 minut i 40 sekund! Wg polara 4,94 km w 37:28 sekund
Średnie tętno 182, max 198:)
Running index o dziwo poszedł mi w dół - 32, a po ostatnim treningu było 36.
Oficjalnych wyników od organizatorów jeszcze nie ma, ale są od zmierzymyczas. Tam pokazuje, że zajęłam w generalce 69 miejsce na 94!:)
Jestem bardzo z siebie zadowolona:)