Wczoraj wróciłem z wyjazdu. Jak wszedłem do domu, pierwsze co zrobiłem to stanąłem na wadze, z lekką niepewnością bo trochę pofolgowałem z jedzeniem i piciem (nie obżerałem się, ale jadłem dość kalorycznie, nieregularnie i codziennie piłem piwo lub dwa :P), przygotowany byłem na ok. 1kg więcej, tymczasem moim oczom ukazało się 69,5 kg

, czyli półtora kilograma mniej niż przed wyjazdem. Na wyjeździe nic nie biegałem, ale widocznie pokonywanie 5-10km dziennie piechotą, w tym trochę z ciężkim plecakiem to dobry trening aerobowy :P. Być może byłem trochę odwodniony po długiej podroży powrotnej, ale dziś rano po śniadaniu waga wskazała 69,8

. Cieszę się, teraz trzeba się rozbiegać i forma powinna być jeszcze lepsza niż przed wyjazdem.
W tym tygodniu znowu będę improwizował z planem. Już wczoraj trochę pobiegałem,
8,2 km po 5:23/km, dziś pewnie zrobię jakiś spokojny bieg z przebieżkami, a jutro lekki akcent. W sobotę test na 3000m na BBLu, spróbuję pobiec koło 12 minut.