Aniad1312 Run 4 fun - not 4 records ;)

Moderator: infernal

Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

26 lipca 2011

Miało być 50min biegu + 20x30". Nie było :hahaha: Dzisiaj wyjątkowo nie miałam chęci biegać, a że mam swoje święto, to sprezentowałam sobie wolne od biegania. A co, wolno mi :hej: Zamiast tego był basen, tak jak wczoraj, tylko bez biczy i jacuzzi. W sumie, to przed sobotnim biegiem przyda mi się trochę luzu. Jak mawiają mistrzowie - lepiej być niedotrenowanym, niż przetrenowanym.
A teraz ucztuję :bum:
New Balance but biegowy
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

28 lipca 2011

Najpierw 5.83km rozgrzewki w śr. tempie 5:59. Później 6x100-110m podbiegów, śr. po 4:18. Powrót 2.72 śr. po 5:53.
Wczoraj miałam iść na basen, ale wizyta u lekarza się przesunęła, więc nie poszłam.
Zafundowałam sobie masaż, przydał się oj przydał ;) Dowiedziałam się, że moje mięśnie są przetrenowane, i co ważniejsze - mam mało tkanki tłuszczowej. That rocks! :hahaha:
Dziś minęłam 3 biegaczy. W moim mieście coraz więcej ludzi biega, nordicuje, jeździ na rowerze. Bardzo optymistyczna tendencja :)
Trzymajcie kciuki za sobotni bieg :oczko: A dzisiaj zapisuję się do Leszna, nie wiem tylko czy na połówkę, czy 42 :niewiem:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

ps. po zasięgnięciu porady trenerskiej (dzięki!) zapisałam się na półmaraton :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

30 lipca 2011

Bieg pod Tysiącletnimi Dębami, Kazimierz Biskupi

15km, czas* 1:21:44 czyli...życiówka!!! :uuusmiech:
Ale się cieszę :)

* wg mojego Garmina, na oficjalne wyniki muszę poczekać, aż będą w necie.


Pogoda była idealna na bieganie - lekki chłodek, nie padało. Założeń wynikowych jako takich nie robiłam, trzymać się w okolicy wyniku z roku ubiegłego (1:25:15), ewentualnie miło się rozczarować. Zakładane tempo 5:30, ale gdybym biegła ciut (w pełnym tego słowa znaczeniu :hahaha: ) wolniej, to też byłoby ok.
Trasę znałam z ubiegłego roku, miło wspominałam. Tak też było tym razem. Na początku (i niestety na końcu również) było kilka podbiegów, ale poza tym trasa płaska, malownicza i szybko mijał czas. A to uświadomiłam sobie chyba na 7km i natychmiast starałam się tę myśl odgonić, coby swym natręctwem nie przyniosła odwrotnego skutku :hej:
Tempo udawało się utrzymywać praktycznie cały czas, między innym dzięki pomocy moich biegowych kompanów ;) No, ale powiedzmy sobie szczerze, że ja też się pilnowałam po Pobiedziskach, kiedy to odcięli mi prąd po 10km :hahaha:
Na 5km pierwszy punkt z wodą - odpuściłam. Na 11 też. Nie chciało mi się pić, a zazwyczaj po wypiciu kilku łyków łapie mnie kolka, nawet lekka. A skoro tak dobrze mi się biegło, to po co to psuć?
Gdzieś 2-3km przed końcem próbowaliśmy wyprzedzić biegacza, który cały czas deptał nam przed piętami, ale skubany się nie dawał. Na ostatnich metrach przed metą, kiedy to włączyły mi się gwiezdne wojny (czyt. przyspieszyłam na maksa - zawsze tak mam), udało mi się go wyprzedzić, ale cholera był szybszy. I chyba ambicjonalny :hahaha:
Tak więc wczorajszy mix jedzeniowy, czyli kiszone ogórki i słodycze przyniósł jednak dobre rezultaty w postaci życióweczki... ;) A tak się obawiałam, niepotrzebnie zupełnie :bleble:
Jedynym mankamentem były obcierające mnie buty, co zaczęłam lekko, a później dobitnie odczuwać od chyba 6-7km. Zastanawiałam się czy wziąć Asicsy Duomax gel 1150 czy Pumy Itana. Zdecydowałam się na te pierwsze i już więcej tego nie zrobię. Do takiego sobie truchtania treningowego mogą być, ale nic poza tym.
A jaki fajny medal przywiozłam :) Zdjęcie niewyraźne, bo telefon przygłuchawy :hahaha:

Obrazek

Spotkałam też dziewczynę, która była na majowym obozie bieganie.pl. Asi z lipcowego nie udało mi się spotkać.

A w ogóle to mój klub zajął 3miejsce jako drużyna. Niestety, nie przyczyniłam się do tego, ale jakże jestem dumna z tych, którzy ten wynik wybiegali :) Ewentualnie NABIEGALI :hejhej:
I na koniec...Małe co nieco, które wznosi na wyżyny ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

31 lipca 2011

Dzisiaj miało być 50 min spokojnego biegu. No i było 8.35 km, średnie tempo 6:04. Nawet mile się zdziwiłam po zrzuceniu danych, bo wydawało mi się, że mój alert ustawiony na szybsze tempo niż 6:00 pikał nieustannie. A tu proszę :)
Biegło się ok, cały czas w deszczu :) Po drodze jakaś ekipa kiwała mi z samochodu, raczej chyba z sympatii niż znajomości. Nie poznałam nikogo, no ale z tym to różnie u mnie bywa. Ostatnio ktoś mi trąbił i kiwał , ja odkiwałam, bo myślałam, że to pewnie jakiś znajomy...Jak zobaczyłam tylną rejestrację, to już wiedziałam że to był mój brat :hahaha:

Podsumowanie lipca
Bieganie 231.51km
Rower 83.41km
Pływanie 3.78km - marnie, ale zawsze :hej:
Kalorii spalonych nie zliczałam, bo co stracę, to nadrabiam, gdyż refren piosenki tej jest jak najbardziej o mnie :hahaha: Co prawda pity sok z pokrzywy zadziałał na czas jakiś, ale już się czas ten skończył. Za to hemoglobinę mam rekordową jak na mnie - 13.8 :uuusmiech:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

2 sierpnia 2011

Dzisiaj 10.81km. A w tym:

Rozgrzewka 4.53, śr. tempo 6:04
Podbiegi 8 odcinków + trucht, razem 1.81km. Tempo podbiegu od 3:55 do 4:40. Odcinek średnio 110-115m....nie chce mi się spisywać szczegółowych danych ;)
Powrót 4.47km śr. tempo 5:59.

Budzik zadzwonił o 6. Nie wiedziałam po co dzwoni, bo wczoraj się zaczytałam do późna i się nie wyspałam za bardzo :) No i wstałam 20min później. Jak się w końcu wykulałam z domu i zaczęłam truchtać, to minął mnie jakiś samochód ciężarowo-budowlany - kierowca zatrąbił i z uśmiechem pokazał uniesiony kciuk :) Od razu nabrałam sił do biegu :hahaha:
Biegło się fajnie, za to przy rozciąganiu okazało się, że moje lenistwo w tym względzie mści się. Po paru treningach odpuściłam jedno z ćwiczeń na łydkę, no i dzisiaj już lekko czułam, że to był błąd. Nie lubię tego ćwiczenia, bo mnie zawsze tak boooli, że uhu.
No. Następny trening w Szklarskiej.

ps. Offtopic Wychodzę dzisiaj ze sklepu ogrodniczego i słyszę, jak jakaś mama krzyczy do małej córeczki STÓJ!!! Jako, że mała biegła w kierunku ulicy, to krzyk był uzasadniony. Dziecko skierowało się ku sklepowi zoologicznemu, który jest tuż obok. I pyta: "A pójdziemy do chomików???" Generalnie nie ma w tym całym zdarzeniu nic specjalnego, gdyby nie to, że jak to usłyszałam, to momentalnie wyobraziłam sobie kilka chomików, siedzących w kapeluszach przy stole, suto zastawionym whisky i pełnymi popielniczkami, grających w skata :hahaha: Tiaa... :hej:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

11 sierpnia 2011

No i wróciłam z obozu w Szklarskiej :) Jak zawsze było super :) Wg mojego Garmina niecałe 102km. Oczywiście plus ćwiczenia core stability, siły biegowej, trening obwodowy, sauna itd.
Ech, szkoda że już koniec.. ;)

Na razie tyle, nie mam siły dzisiaj na nic więcej...
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

13 sierpnia 2011

No i po obozie... :)
Jak zawsze (to już mój 3 obóz z bieganie.pl) było super. Tegoroczne treningi były krótsze niż w zeszłym roku, ale bardziej zróżnicowane. Do południa zazwyczaj biegaliśmy po górach (wyjątkiem był jeden trening interwałowy), a po południu siła biegowa, sauna, bądź trening obwodowy. Żebym to jeszcze w życie wdrożyła, to by było super. Jak znam siebie - a trochę jednak znam - istnieje niebezpieczeństwo, że skończy się na słomianym zapale.
Cieszę się, że poznałam ludzi forumowych i nie tylko. Alexię rozpoznałam, jak tylko wysiadła z samochodu ;) Bawareczkę w sumie też, ułatwieniem była rejestracja. Kojarzyłam PanTalona i avatarskie trampeczki Lejka :hej: Jak kogoś pominęłam, to i tak nie szkodzi, bo ludki były wszystkie sympatyczne :) No i część składu była z obozu zimowego, a nawet letniego 2010 :)
W ostatnim dniu mieliśmy wyścig na 3km. Jak ja się nie lubię ścigać, no... :hahaha: Tak sobie stwierdziłam robiąc rozgrzewkę ;) Serio mówiąc, rzeczywiście nie przepadam :) Pobiegłam w 14:55. Myślę, że mogłabym ciut szybciej, ale ten podbieg na połowie trasy sprawił, że 1.5km pobiegłam raczej zachowawczo. Niby na zawodach powinno się lecieć na maksa, ale tego też nie lubię. Maksymalnego przyspieszenia dostaję przed metą, kiedy wiem, że i tak dobiegnę :hej:
Tak wyglądał mój finisz :)

Obrazek

Generalnie obóz git, z przebojowym i mniamnuśnym kelnerem (papusiamy, papusiamy... :hahaha: ) i niezapomnianą Fantazją, która jak zwykle zrobiła furorę, a raczej sernik tam serwowany. Oj, częstym byłam tam gościem... :bum: A wszystko, o czym trenerzy mówili na wykładach zaczynam sobie układać w głowie :)

A dziś...
Pierwszy trening poobozowy. 10km + 8 przebieżek 120m. Jakoś tak ciężko się biegło, parno i duszno było, w związku z czym byłam bardziej mokra niż jakbym wyszła spod prysznica.
Oczywiście znów był to bieg BMP czyt. Bieg z Malejącą Prędkością :hahaha: (Alexia, nie wiem jak Ty to robisz...)
Najpierw 7.67km w tempie 6:04.
Przebieżki średnio po 4:16.
Powrót 2.82km tempo 5:55.
Jutro według planu powinno być 21km. Ale nie będzie. Po pierwsze - na obozie sporo biegania. Po drugie - za tydzień Leszno. Dlatego jutro godzinka spokojnego biegu - po konsultacjach trenerskich ;) I mam nadzieję, że to naprawdę będzie spokojny bieg...
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

14 sierpnia 2011

Koszmarnie ciężki bieg. Tempo było spokojne, ale mimo tego umęczyłam się straszliwie.

10km, śr. po 6:09. Na koniec 4 przebieżki po 120m.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

16 sierpnia 2011

Dzisiaj wcale nie lepiej :hahaha:
Miało być 10min + 50 min w tempie maratońskim, czyli 5:40. No, był to Trening, na pewno nie Easy. Chyba jeszcze czuję zmęczenie poobozowe. No i ostatnie dwa tygodnie to kilometraż 132km, co jak na mnie sporo.
Zrobiłam 46:22 TM (więcej już nie dałam rady, niby 3min brakowały, ale jednak), porozciągałam się trochę, złapałam oddech i dodałam jeszcze 4 przebieżki 120m, pod czujnym okiem ekipy budującej domki :hej:
Dobrze, że zamieniłam dni treningowe i ten mocniejszy dałam na dziś. W czwartek spokojne wybieganie + przebieżki, no i w sobotę Leszno.
A po drodze spotkałam biegaczkę. Nowa twarz, pozdrawiam jakby co :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

18 sierpnia 2011

W porównaniu do ostatniego treningu było lekko, łatwo i przyjemnie.

Najpierw 7.54km śr 6:00
Przebieżki 6x120m śr.4:05
Powrót 2.83 śr. 5:48
Po wizycie w Toruniu dnia poprzedniego, piernikach i megaporcji lodów (1kulka równa trzem - zapamiętałam miejsce :hahaha: ) spaliłam, to co było do spalenia :) A Toruń jak zawsze piękny :)

Jutro Leszno. Nie wiem, czy chce mi się biec na wynik, czy potraktować jako fajna imprezę treningową :) Bardziej skłaniam się ku drugiej opcji, ale może w trakcie biegu zmienię zdanie :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

20 sierpnia 2011

(Pół)Maraton Leszno

Ach...Proszę Państwa, co to był za bieg... :hahaha:
Wyjechaliśmy wcześnie, o dziwo zdążyłam na wyznaczoną godzinę bez spóźnienia (jako iż należę do osób, które nawet wstając 5 godzin wcześniej i tak gnają na ostatnią chwilę). Uszykowałam sobie mój ulubiony strój - turkusowa bluzka, czarne spodenki z takąż wstawka kolorystyczną, butki w powyższym kolorze i dla kontrastu różową opaskę na głowę (bo nie lubię biegać w czapce). Droga minęła fajnie, miło, szybko, przegadaliśmy z kolegą biegowym całą trasę. Dojechaliśmy, udaliśmy się do biura zawodów, gdzie w 2 minuty wydano nam numery startowe - znów dostałam piękną '1' :uuusmiech: W pakiecie fajna koszulka biegowa - jeszcze lepiej :)
Do biegu mieliśmy jeszcze sporo czasu, więc wróciliśmy do samochodu, bo ciut zimnawo było. Przez cały czas zastanawiałam się jak mam biec - czy chce mi się robić wynik, czy wolę biec na luzie-treningowo. Nie wiedziałam jak szybko mam zacząć, coby nie spuchnąć po 10km, ale zbyt wolno też mi się nie bardzo widziało. Po długim namyśle uznałam, że zacznę 5:50 przez pierwsze 2km i zobaczę jak będzie mi się biegło. Jak się da, to będę próbowała zaatakować 2h, tzn. zejść poniżej. W zeszłym roku uzyskałam wynik 1:59:57 i chciałam się do niego choć zbliżyć, bo w tym roku jakoś mi się to nie udało na żadnym półmaratonie.
W końcu jednak trzeba było pójść się przebrać. Poszłam więc z uśmiechem na twarzy do 'szatni' dla kobiet (cudzysłów, bo była to szatnia in the open air, ale skutecznie ogrodzona przed gapiami). Uśmiechając się dalej (bo nastrój miałam super) otwieram torbę, wyciągam ręcznik sięgając po worek z ciuchami biegowymi...sięgam dalej...patrzę...przewracam...I... w mordę jeża! Nie zabrałam! Ciuchy pięknie uszykowane zostały w domu!!! :hahaha: Do startu 50 min, 100km od domu...Pierwsza myśl - to se kurde pobiegłam...Druga - z takim numerem mam nie biec? Natłok myśli pomieszanych ze śmiechem. Na szczęście buty spakowałam :hahaha: Idę do kumpla, mówię co i jak, no i podejmuję decyzję - kierunek stoisko z ciuchami. Kolega zaoferował, że pożyczy mi kasę w razie potrzeby. Udało mi się kupić spodenki, top który służył mi jako stanik biegowy. Koszulka z pakietu była. Uff...Jeszcze tylko skarpetki...Pan mówi - nie mamy. A obok...Obok stoisko z CEPami :hejhej: Pytam o cenę...Yhym, to sobie pobiegłam...Ale z takim numerem nie biec??? Panika w oczach, mówię panu na czym polega problem, pan (Eddie zdaje się ;) ) opuszcza cenę. Męska decyzja: biorę. Co oznacza, że biegnę :uuusmiech: Przy okazji pękam ze śmiechu. Mega szybka rozgrzewka, podczas której stwierdziłam, że teraz to już obojętnie mi jest jak pobiegnę :spoko:

Ach proszę Państwa, co to był za bieg...

Zaczęłam 5:48 i tak mniej więcej trzymałam tempo do 8km, wtedy zeszłam na 5:40. Przy 12 i 13km zwolniłam do ok. 6:00, podbiegi były więc wolałam nie szaleć. A potem nagle 5:33...Biegnę sobie dalej, biegnie mi się świetnie, trzymam się tego tempa, nie zwalniam z wyjątkiem 17km 5:45...Mało zmęczenia i nagle zdałam sobie sprawę, że w końcu udał mi się BNP :)
Później biegłam już w okolicach 5:27, 20km 5:10, a ostatni 4:50.
Na mecie miałam 1:59:08. I byłam przeszczęśliwa, że tak fajnie pobiegłam, bez napinki, z głową. No i poprawiłam wynik z Pobiedzisk o 4min. W końcu do przodu :) No i mam CEPy :hahaha: :hejhej: Co prawda chciałam je kupić, ale w dalszej przyszłości, ale jak mus to mus :hahaha:
A po powrocie czekały na mnie ciuszki na szafeczce pod lustrem w przedpokoju. Siedziały cicho, pewnie lania się bały :hej:
No. tak to właśnie było...
PS.
@ Krzysiek - taaak, to właśnie TO miejsce :taktak: Byłam też w Planetarium, ale chyba juz tam nie działasz. Za to ja tradycyjnie zasnęłam :oczko:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

23 sierpnia 2011

Najpierw 7.88km śr. 5:56
Podbiegi 8x ok. 125 m, łącznie 1.02km, po 4:28.
Powrót 2.17km śr. 5:45.

Tiaa, to był trening pt. "Psy wyległy na spotkanie" :hahaha:
Pobiegłam inną trasą niż zwykle. Biegnę sobie zadowolona, pogoda piękna, czyste niebo, słoneczko....w oddali widzę jakiegoś psa. Dość dużego. Rasa - jakiś owczarek chyba, nie znam się za bardzo. Patrzy na mnie, ja na niego, biegnę spokojnie...Myślę sobie, skoro nie pędzi w moim kierunku to może zajmie się swoimi sprawami. Nie zajął...Dobiegł, ja przystanęłam. Obrożę miał, jakiś właściciel też powinien być. Nie było. Pies postanowił mi się przyjrzeć, bo nagle jego pysk znalazł się na wysokości mojej brody (a mam 176 wzrostu)...Odsunęłam się, on idzie za mną. Znów spotkanie "face to face". Zaczęłam rzucać pod nosem różne takie niefajne słowa :bum: I idę spokojnie dalej. On idzie za mną. Znów na mnie skacze. Właściciela nadal brak. Se myślę: super, pobiegałam sobie... :hahaha: Nagle pędzą dwaj chłopcy na rowerze, więc pytam jednego, czy to jego pies. Odpowiedź przecząca. Ale nagle drugi, moje zbawienie, woła pieska...Imię oddaje wszystko: "KILER! Chodź tu!". Uff, posłuchał. A w ogóle to na pewno chciał się TYLKO pobawić ;)
Biegnę dalej, po jakimś czasie dotarłam do mojego ulubionego lasku. Zaczęłam się zastanawiać, czy robić w nim przebieżki, czy pobiec kawałek dalej na podbiegi. Podbiegi bardziej mogłyby mi się przydać, bo niedługo Piła, a zawsze to lepiej przećwiczyć je ciut wcześniej niż na ostatnim treningu przed zawodami. Ale z drugiej strony przebieżki też by się przydały...No to zostaję. Najpierw jednak dwa kółeczka. Po pierwszym widzę w oddali pana z wózkiem dziecięcym i ...psem u boku. Znowu jakiś olbrzym :hej: Kudłaty na dodatek. Zaczyna kierować się w moją stronę, ale pan przywołuje go do siebie. Kiedy zbliżamy się do siebie, piesek jednak kieruje się ciekawością i zbliża do mnie. Zaczynam iść. Na co pan: "Nie trzeba się bać...On chce, żeby go pogłaskać..." Ja na to, że już miałam przygodę z psem, więc dziękuję. Pan: "Nie...On nic nie zrobi...On jest szkolony, żeby łapać wilki..." :hahaha: :hahaha: Myślałam, że padnę...takie sobie niewiniątko...Zdecydowałam się na podbiegi jednak.
Po pierwszym spotkałam kolegę. Z jamnikiem. Uff :hejhej:

A późnym popołudniem ległam na kanapie z Wyprawą. Świetna :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 sierpnia 2011

Dzisiaj miało być 10min swobodnego biegu i 50min TM. Było :)
Poza jedną drobną różnicą, że TM miał być 5:40, a zbliżał mi się do 5:30, dlatego też wyszło 10.7km po 5:37. Chciałam jeszcze zrobić przebieżki, ale zaczynało baaardzo intensywnie padać (choć i tak nieźle zmokłam), a na dodatek coś mnie w lewej łydce nad achillesem pobolewa, więc odpuściłam.

Fajnie znów biegać o 6 rano, choć niefajnie się wstaje o tej godzinie po 2 miesiącach laby :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

27 sierpnia 2011

Najpierw 5.21km w tempie 5:51
Przebieżki 6x 120m śr. po 4:12
Powrót 2.82km po 5:50

Dobrze, że spojrzałam w plan, bo pewnie machnęłabym godzinę z przyzwyczajenia, czyli ok 2km więcej. Przy dzisiejszych temperaturach ma to jednak znaczenie. Niby 8km to nie jest długi dystans, ale jakoś wymęczył mnie ten trening. Nie na maksa jednak, bo po południu poszłam na basen. Wiem, że przed jutrzejszym 26km wybieganiem nie było to może rozsądne, ale jest tak okropnie gorąco i duszno, że mój organizm domagał się wody non stop i myśl o basenie przynosiła znaczną ulgę. Nie wiem ile przepłynęłam, bo odbywały się jakieś treningi zawodników, lekcje pływania itp., więc w zasadzie tylko jeden tor był dostępny dla ludu - skupiałam się bardziej na komforcie pływania w tłoku, niż na liczeniu przepłyniętego dystansu. Ale gdzieś ok. 20-25 dług. chyba udało mi się zrobić. Dałam mięśniom "odpocząć" pod biczami i zjechałam 3 razy na zjeżdżalni. Bo lubię :hej: I poszłam do domu na obiadek. Pyszny był, ach... :hahaha:
I teraz to naprawdę czuję zmęczenie.
Mam nadzieję, że nie zapomnę o tym. Zapowiada się ciekawie.
ODPOWIEDZ