PATATAJEC - Powrót do regularnego biegania
Moderator: infernal
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
5 października, poniedziałek
Waga: 74.5 kg
Dziś nie biegałem. Odpoczywałem sobie po wczorajszych zawodach (jej - jak to brzmi)... Wieczorem pomyślałem by wyjść i pobiegać, ale miałem pełen brzuch i byłoby to bez sensu. Jutro pobiegam pewnie.
A, no i zrobiłem parę etykietek dla Was ---> korzystajcie.
14:00: twaróg na słodko z bułką
15:00: kawałek ciasta
18:00: schabowy z razowym + pomidor
02:00: spanie ----> głodny
Waga: 74.5 kg
Dziś nie biegałem. Odpoczywałem sobie po wczorajszych zawodach (jej - jak to brzmi)... Wieczorem pomyślałem by wyjść i pobiegać, ale miałem pełen brzuch i byłoby to bez sensu. Jutro pobiegam pewnie.
A, no i zrobiłem parę etykietek dla Was ---> korzystajcie.
14:00: twaróg na słodko z bułką
15:00: kawałek ciasta
18:00: schabowy z razowym + pomidor
02:00: spanie ----> głodny
Ostatnio zmieniony 07 paź 2009, 13:56 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 2 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
6 października, wtorek
Wymyśliłem sobie dziś, że założę galerię na blogu. Na razie tylko jedno trofeum . Zdjęcia będę zamieszczał w pierwszym poście.
Waga: 74.0 kg
Pora dnia: 17:50
Temperatura: 12°C
Aura: pogodny zachód słońca i cichy wieczór
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
Wolne wybieganie na 77%
57:50 min = 9.3 km = 6:13/km
1 km = 5:44 = 149 bpm
2 km = 6:01 = 157 bpm
3 km = 6:06 = 155 bpm
4 km = 6:07 = 154 bpm
5 km = 6:10 = 159 bpm
6 km = 6:33 = 159 bpm
7 km = 6:30 = 155 bpm
8 km = 6:28 = 159 bpm
9 km = 6:20 = 156 bpm
Taka namiastka wycieczki biegowej . Bardzo miło się biegło - słuchałem sobie Harrego Pottera (ahaha) w audiobooku. Niestety w połowie dystansu zaczęło się mocno ściemniać i końcówkę biegłem już niemal po omacku. Już tak późno nie będę wybiegał - chyba, że na krótko.
Puls AVG: 156
Puls MAX: 171
SPALONE KALORIE: 758
13:00: makrela z puszki w sosie pomidorowym zagryzana razowym i papryką.
14:00: twaróg.
19:30: zupa warzywna
21:00: gruszka i parę chipsów (dla towarzystwa)
22:30: serek wiejski z miodem
03:00: spać - znowu późno
Wymyśliłem sobie dziś, że założę galerię na blogu. Na razie tylko jedno trofeum . Zdjęcia będę zamieszczał w pierwszym poście.
Waga: 74.0 kg
Pora dnia: 17:50
Temperatura: 12°C
Aura: pogodny zachód słońca i cichy wieczór
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
Wolne wybieganie na 77%
57:50 min = 9.3 km = 6:13/km
1 km = 5:44 = 149 bpm
2 km = 6:01 = 157 bpm
3 km = 6:06 = 155 bpm
4 km = 6:07 = 154 bpm
5 km = 6:10 = 159 bpm
6 km = 6:33 = 159 bpm
7 km = 6:30 = 155 bpm
8 km = 6:28 = 159 bpm
9 km = 6:20 = 156 bpm
Taka namiastka wycieczki biegowej . Bardzo miło się biegło - słuchałem sobie Harrego Pottera (ahaha) w audiobooku. Niestety w połowie dystansu zaczęło się mocno ściemniać i końcówkę biegłem już niemal po omacku. Już tak późno nie będę wybiegał - chyba, że na krótko.
Puls AVG: 156
Puls MAX: 171
SPALONE KALORIE: 758
13:00: makrela z puszki w sosie pomidorowym zagryzana razowym i papryką.
14:00: twaróg.
19:30: zupa warzywna
21:00: gruszka i parę chipsów (dla towarzystwa)
22:30: serek wiejski z miodem
03:00: spać - znowu późno
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
7 października, środa
Waga: 74.2 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 17°C
Aura: lekko chmurny, ale ciepły wieczór
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
2 km rozgrzewki na 75%
rozciąganie - 5 minut
4 x 200 metrów przebieżki przeplatane 4 x 200 truchciku
rozciąganie - 5 minut
1,3 km - powrót na 75%
29:51 min = 5.2 km = 5:46/km
Kombinuję z przebieżkami za poradą bleez'a, który na GG polecił spróbować. W sumie ciężko. Przebieżki dają popalić, choć krótkie. No ale trzeba pobudzać organizm. Te przebieżki biegałem niemal po ciemku - nie mogę po raz drugi do tego dopuścić - niebezpieczna sprawa. Dlatego dziś idę wcześniej spać. Nie mogę sobie pozwalać na treningi o takiej porze.
Puls AVG: 157
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 415
13:00: płatki owsiane - dałem ich ze 4x za dużo i byłem nażarty do 18:00!
19:30: bułki z dżemem i wędliną + pomidor - wiem, wiem - źle, ale miałem ochotę
20:00: gruszka
Jest dziś postanowienie wcześniejszego pójścia spać - maksymalnie o 00:00 i wcześniej jutro wstać.
Waga: 74.2 kg
Pora dnia: 18:00
Temperatura: 17°C
Aura: lekko chmurny, ale ciepły wieczór
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
2 km rozgrzewki na 75%
rozciąganie - 5 minut
4 x 200 metrów przebieżki przeplatane 4 x 200 truchciku
rozciąganie - 5 minut
1,3 km - powrót na 75%
29:51 min = 5.2 km = 5:46/km
Kombinuję z przebieżkami za poradą bleez'a, który na GG polecił spróbować. W sumie ciężko. Przebieżki dają popalić, choć krótkie. No ale trzeba pobudzać organizm. Te przebieżki biegałem niemal po ciemku - nie mogę po raz drugi do tego dopuścić - niebezpieczna sprawa. Dlatego dziś idę wcześniej spać. Nie mogę sobie pozwalać na treningi o takiej porze.
Puls AVG: 157
Puls MAX: 184
SPALONE KALORIE: 415
13:00: płatki owsiane - dałem ich ze 4x za dużo i byłem nażarty do 18:00!
19:30: bułki z dżemem i wędliną + pomidor - wiem, wiem - źle, ale miałem ochotę
20:00: gruszka
Jest dziś postanowienie wcześniejszego pójścia spać - maksymalnie o 00:00 i wcześniej jutro wstać.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
8 października, czwartek
Waga: 74 kg
Pora dnia: 16:20
Temperatura: 19°C
Aura: pochmurny, ciepły i wietrzny koniec dnia
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
20 minut na 75% = 3.3 km = 6:03/km
40 minut szybciej = 7.56 km = 5:18/km
-----------------------------------------------
suma: 10.86 km = 01:00:13 = 5:33/km
Próbuję biegać według TEGO planu, by na Bieg Niepodległości poprawić swoje 00:49:57 (jest stanowczo za blisko 50-tki :D). Wbiłem sobie już wszystkie treningi do Garmina i będę się starał sprostać. Mam nadzieję, że mnie to nie zabije.
Puls AVG: 166
Puls MAX: 180
SPALONE KALORIE: 878
13:00: 5 kanapek z szynką, rzodkiewką i pomidorem!
18:00: strogonow + bułka
22:00: kawałek sernika z mlekiem
Waga: 74 kg
Pora dnia: 16:20
Temperatura: 19°C
Aura: pochmurny, ciepły i wietrzny koniec dnia
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
20 minut na 75% = 3.3 km = 6:03/km
40 minut szybciej = 7.56 km = 5:18/km
-----------------------------------------------
suma: 10.86 km = 01:00:13 = 5:33/km
Próbuję biegać według TEGO planu, by na Bieg Niepodległości poprawić swoje 00:49:57 (jest stanowczo za blisko 50-tki :D). Wbiłem sobie już wszystkie treningi do Garmina i będę się starał sprostać. Mam nadzieję, że mnie to nie zabije.
Puls AVG: 166
Puls MAX: 180
SPALONE KALORIE: 878
13:00: 5 kanapek z szynką, rzodkiewką i pomidorem!
18:00: strogonow + bułka
22:00: kawałek sernika z mlekiem
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
9 października, piątek
Waga: 73,7 kg - wooow!
Dziś nie biegałem - według planu jutro biegam.
Dzień przed kompem. Trzeba było odrobić parę zaległości.
13:00: 5 kanapek z szynką, serem (gouda wędzony) rzodkiewką i pomidorem + gruszka
15:00: gruszka
17:00: muesli z jogurtem + ciut miodu w tym
22:00: cała makrela wędzona
Waga: 73,7 kg - wooow!
Dziś nie biegałem - według planu jutro biegam.
Dzień przed kompem. Trzeba było odrobić parę zaległości.
13:00: 5 kanapek z szynką, serem (gouda wędzony) rzodkiewką i pomidorem + gruszka
15:00: gruszka
17:00: muesli z jogurtem + ciut miodu w tym
22:00: cała makrela wędzona
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
10 października, sobota
Waga: 74 kg
Pora dnia: 16:00
Temperatura: 13°C
Aura: pochmurno, wiało trochę, rześko
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
46 minut na 75% - spokojny bieg
-----------------------------------------------
7,42 km = 00:46:11 = 6:13/km
Kolejny dzień przygotowań do Biegu Niepodległości . Biegło się bardzo fajnie. Któryś trening z rzędu kończę wypijając połówkę Powerade i muszę stwierdzić, że działa cuda. Inaczej się czuję - po treningach bez izotonika na końcu, czułem się jakiś taki przygaszony, a od paru dni jest bardzo w porządku .
Puls AVG: 152
Puls MAX: 167
SPALONE KALORIE: 602
12:00: 5 kanapek z dżemem wiśniowym :D
18:00: penne w jakimś sosie białym z mięskiem - faaaajne :D
20:00: jabłko i danio
Waga: 74 kg
Pora dnia: 16:00
Temperatura: 13°C
Aura: pochmurno, wiało trochę, rześko
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
46 minut na 75% - spokojny bieg
-----------------------------------------------
7,42 km = 00:46:11 = 6:13/km
Kolejny dzień przygotowań do Biegu Niepodległości . Biegło się bardzo fajnie. Któryś trening z rzędu kończę wypijając połówkę Powerade i muszę stwierdzić, że działa cuda. Inaczej się czuję - po treningach bez izotonika na końcu, czułem się jakiś taki przygaszony, a od paru dni jest bardzo w porządku .
Puls AVG: 152
Puls MAX: 167
SPALONE KALORIE: 602
12:00: 5 kanapek z dżemem wiśniowym :D
18:00: penne w jakimś sosie białym z mięskiem - faaaajne :D
20:00: jabłko i danio
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
11 października, niedziela
Waga: 74 kg
Pora dnia: 15:20
Temperatura: 10°C
Aura: pochmurno, zimno, mżawka
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort ; Garmin FR 305
1h 38 minut na 75% - spokojne długie wybieganie
-----------------------------------------------
15,3 km = 01:38:12 = 6:25/km
Moja pierwsza tak długa trasa. Jeszcze 2 tygodnie temu nie pomyślałbym, że mogę zrobić taki dystans, a tu okazuje się, że nie było to aż tak trudne. Najtrudniejsze było opanowanie zewu natury, który ujawnił się w połowie biegu i nachalnie wizualizował się w mych myślach pod postacią porcelanowego kibelka. Ów natrętny obrazek sprawiał, że miałem problemy z utrzymaniem niskiego pulsu . Finalnie jestem zadowolony, a że piszę już po fakcie odwiedzenia zacisznego przybytku, to dodam, że nawet bardzo :D.
Puls AVG: 153
Puls MAX: 167
SPALONE KALORIE: 1214 - OMFG!
13:00: twarożek - hahahaha
<18:14> coś jeszcze wtrąbię
19:00: leczo z penne razowym pełnoziarnistym - dobre
19:30: 2 nadziewane ciastka domowej roboty z posypką i kawałek ciasta ze śliwkami - mniam
Waga: 74 kg
Pora dnia: 15:20
Temperatura: 10°C
Aura: pochmurno, zimno, mżawka
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort ; Garmin FR 305
1h 38 minut na 75% - spokojne długie wybieganie
-----------------------------------------------
15,3 km = 01:38:12 = 6:25/km
Moja pierwsza tak długa trasa. Jeszcze 2 tygodnie temu nie pomyślałbym, że mogę zrobić taki dystans, a tu okazuje się, że nie było to aż tak trudne. Najtrudniejsze było opanowanie zewu natury, który ujawnił się w połowie biegu i nachalnie wizualizował się w mych myślach pod postacią porcelanowego kibelka. Ów natrętny obrazek sprawiał, że miałem problemy z utrzymaniem niskiego pulsu . Finalnie jestem zadowolony, a że piszę już po fakcie odwiedzenia zacisznego przybytku, to dodam, że nawet bardzo :D.
Puls AVG: 153
Puls MAX: 167
SPALONE KALORIE: 1214 - OMFG!
13:00: twarożek - hahahaha
<18:14> coś jeszcze wtrąbię
19:00: leczo z penne razowym pełnoziarnistym - dobre
19:30: 2 nadziewane ciastka domowej roboty z posypką i kawałek ciasta ze śliwkami - mniam
Ostatnio zmieniony 13 paź 2009, 18:41 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
12 października, poniedziałek
Waga: 74.2 kg
Miał dziś być ciąg dalszy treningu przygotowującego do Biegu Niepodległości, ale nie pobiegłem.
Nie pisałem o tym wczoraj, bo myślałem, że to drobnostka. Podczas biegu poczułem naglę ból w okolicach zewnętrznej strony lewego kolana. Nie bolało mocno, ale odczuwalnie. Skończyłem trening rozciągając się i na dłuższy czas usiadłem przed kompa. Jak wstałem, to lewe kolano bolało dość mocno. Po zgooglowaniu zdiagnozowałem, że musi to być więzadło piszczelowe poboczne. Zastosowałem zimne okłady i nie nadwyrężałem nogi do końca dnia. Na noc posmarowałem kolano maścią rozgrzewającą. Rano było okej - w zasadzie nie bolało, ale kiedy schodzę lub wchodzę po schodach, to czuję jak coś w okolicach lewego achillesa mi przeskakuje - jakby ścięgno, które nie trafiło na swoje miejsce. To nie boli, ale uczucie jest strasznie nieprzyjemne. Teraz wieczorem to ścięgno, czy cokolwiek to jest, wróciło na swoje miejsce, ale obawiam się, że z bieganiem muszę poczekać przynajmniej do środy... Mam nadzieję, że to się nie będzie odnawiać.
13:00: jogurt z muesli i bananem
16:30: leczo z penne razowym pełnoziarnistym
18:00 - 21:00: parę gruszek.
Waga: 74.2 kg
Miał dziś być ciąg dalszy treningu przygotowującego do Biegu Niepodległości, ale nie pobiegłem.
Nie pisałem o tym wczoraj, bo myślałem, że to drobnostka. Podczas biegu poczułem naglę ból w okolicach zewnętrznej strony lewego kolana. Nie bolało mocno, ale odczuwalnie. Skończyłem trening rozciągając się i na dłuższy czas usiadłem przed kompa. Jak wstałem, to lewe kolano bolało dość mocno. Po zgooglowaniu zdiagnozowałem, że musi to być więzadło piszczelowe poboczne. Zastosowałem zimne okłady i nie nadwyrężałem nogi do końca dnia. Na noc posmarowałem kolano maścią rozgrzewającą. Rano było okej - w zasadzie nie bolało, ale kiedy schodzę lub wchodzę po schodach, to czuję jak coś w okolicach lewego achillesa mi przeskakuje - jakby ścięgno, które nie trafiło na swoje miejsce. To nie boli, ale uczucie jest strasznie nieprzyjemne. Teraz wieczorem to ścięgno, czy cokolwiek to jest, wróciło na swoje miejsce, ale obawiam się, że z bieganiem muszę poczekać przynajmniej do środy... Mam nadzieję, że to się nie będzie odnawiać.
13:00: jogurt z muesli i bananem
16:30: leczo z penne razowym pełnoziarnistym
18:00 - 21:00: parę gruszek.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
13 października, wtorek
Waga: 73,9 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 5°C
Aura: zimno, wietrznie
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
35 minut spokojnego biegu - monitorowanie lewej nogi.
-----------------------------------------------
6,63 km = 00:35:03 = 5:13/km
Jako, że nie czułem dziś rano dolegliwości z wczoraj i przedwczoraj, postanowiłem spróbować lekkiego wybiegania. Udało się bez problemu. Nie czułem, by coś było źle z nogą - więc to po prostu lekkie nadciągnięcie było - i całe szczęście! Biegło się bardzo dobrze i gdyby nie późna pora, to pobiegłbym dalej. Temperatura - na początku straszna, w praktyce okazała się świetna do biegania. Włożyłem bluzę Kalenji Isolate 2000 i czapkę - bluza świetnie się spisała przy tej temperaturze, a czapka nieco za gorąca. Przy okazji miałem możliwość przetestowania tricku, który opisywał pan Skarżyński w swojej książce: Na początku było mi zimno, więc za radą w/w schowałem kciuk w dłoni - pomogło :D. Jak było mi za gorąco po prostu rozprostowałem palce i już po minucie musiałem znowu chować kciuk :D... Pozdrawiam też panią, która się do mnie uśmiechnęła, kiedy ją mijałem .
Puls AVG: 164
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 534
Od dziś suplementuję się Vitaralem i Iskialem. W końcu mamy jesień.
13:00: 3 kromki chleba z dżemem i banan
15:00: 2 pomidory z szynką :D
19:00: banan
<19:00> jeszcze czekają na mnie żeberka :P
Waga: 73,9 kg
Pora dnia: 17:30
Temperatura: 5°C
Aura: zimno, wietrznie
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
35 minut spokojnego biegu - monitorowanie lewej nogi.
-----------------------------------------------
6,63 km = 00:35:03 = 5:13/km
Jako, że nie czułem dziś rano dolegliwości z wczoraj i przedwczoraj, postanowiłem spróbować lekkiego wybiegania. Udało się bez problemu. Nie czułem, by coś było źle z nogą - więc to po prostu lekkie nadciągnięcie było - i całe szczęście! Biegło się bardzo dobrze i gdyby nie późna pora, to pobiegłbym dalej. Temperatura - na początku straszna, w praktyce okazała się świetna do biegania. Włożyłem bluzę Kalenji Isolate 2000 i czapkę - bluza świetnie się spisała przy tej temperaturze, a czapka nieco za gorąca. Przy okazji miałem możliwość przetestowania tricku, który opisywał pan Skarżyński w swojej książce: Na początku było mi zimno, więc za radą w/w schowałem kciuk w dłoni - pomogło :D. Jak było mi za gorąco po prostu rozprostowałem palce i już po minucie musiałem znowu chować kciuk :D... Pozdrawiam też panią, która się do mnie uśmiechnęła, kiedy ją mijałem .
Puls AVG: 164
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 534
Od dziś suplementuję się Vitaralem i Iskialem. W końcu mamy jesień.
13:00: 3 kromki chleba z dżemem i banan
15:00: 2 pomidory z szynką :D
19:00: banan
<19:00> jeszcze czekają na mnie żeberka :P
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
14 października, środa
Waga: 73.9 kg
Nie biegałem. Parszywa pogoda - nie to, że się bałem, ale nie mam kurtki na taki śnieg z deszczem. Dziś zamówiłem - ma być najpóźniej w piątek
09:00: chałka z herbatą + twaróg
15:30: sos pomidorowy z mięsem + penne razowe (ten soso do dupy)
17:00: gruszka
20:00: chałka z kakao
Waga: 73.9 kg
Nie biegałem. Parszywa pogoda - nie to, że się bałem, ale nie mam kurtki na taki śnieg z deszczem. Dziś zamówiłem - ma być najpóźniej w piątek
09:00: chałka z herbatą + twaróg
15:30: sos pomidorowy z mięsem + penne razowe (ten soso do dupy)
17:00: gruszka
20:00: chałka z kakao
Ostatnio zmieniony 15 paź 2009, 21:40 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
15 października, czwartek
Waga: 73,7 kg
Pora dnia: 16:15
Temperatura: 1°C
Aura: zimno, pochmurno, kałuże, leżący gdzieniegdzie śnieg.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
ciut powyżej 50 minut spokojnego biegu.
-----------------------------------------------
9,28 km = 00:52:41 = 5:41/km
Przyszła do mnie dziś wiatrówka nike'a - bardzo fajna jest i leciutka. Nie przemaka. Od razu chciałem ją sprawdzić, a że pierwszy raz miałem biegać przy takiej temperaturze, to zupełny brak doświadczenia sprawił, że ubrałem się za ciepło. Na górę koszulka termoaktywna, bluza Kalenji Isolate 2000 i nowa wiatrówka. Do tego spodnie dresowe, czapka i rękawiczki. Wyszedłem zadowolony, zrobiłem rozgrzewkę i pobiegłem. Po 5 minutach myślałem, że się zagotuję! Taki zestaw to chyba na -10 stopni byłby dobry - choć nie wiem, czy nie na -15! Najpierw zdjąłem rękawiczki, a finał był taki, że po 15-stu minutach zdjąłem również i tę wiatrówkę, biegnąc dalej w samej bluzie! Nigdy więcej! Wolę się ubrać za zimno niż za gorąco.
Jakoś ogólnie dziś mi się słabo biegało - zero energii i tętna wysokie. Ledwo dobiegłem. Mam nadzieję, że to nie oznaka jakiegoś choróbska. W samym lesie nieciekawie. Trasa, którą zazwyczaj biegam, cała w kałużach i błocie. Nieco lepiej na wąskich ścieżkach, choć po ostatniej śnieżycy dziesiątki połamanych gałęzi leżały pod nogami. Niemal na śmierć przestraszyłem jakiegoś faceta, który szedł sobie spokojnie po ścieżce nieświadomy, że ktoś za nim biegnie. Na dźwięk mojego sapania odwrócił się nagle, skacząc i wymachując rękoma! Zastanawiam się teraz jak reagować w przyszłości. Chyba będę chrząkał :D.
Puls AVG: 162
Puls MAX: 176
SPALONE KALORIE: 741
13:00: 4 kromki chleba z pasztetem. Do tego papryka i pomidor.
15:00: twaróg
18:30: kasza jaglana z leczo - fajna ta kasza.
Waga: 73,7 kg
Pora dnia: 16:15
Temperatura: 1°C
Aura: zimno, pochmurno, kałuże, leżący gdzieniegdzie śnieg.
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
ciut powyżej 50 minut spokojnego biegu.
-----------------------------------------------
9,28 km = 00:52:41 = 5:41/km
Przyszła do mnie dziś wiatrówka nike'a - bardzo fajna jest i leciutka. Nie przemaka. Od razu chciałem ją sprawdzić, a że pierwszy raz miałem biegać przy takiej temperaturze, to zupełny brak doświadczenia sprawił, że ubrałem się za ciepło. Na górę koszulka termoaktywna, bluza Kalenji Isolate 2000 i nowa wiatrówka. Do tego spodnie dresowe, czapka i rękawiczki. Wyszedłem zadowolony, zrobiłem rozgrzewkę i pobiegłem. Po 5 minutach myślałem, że się zagotuję! Taki zestaw to chyba na -10 stopni byłby dobry - choć nie wiem, czy nie na -15! Najpierw zdjąłem rękawiczki, a finał był taki, że po 15-stu minutach zdjąłem również i tę wiatrówkę, biegnąc dalej w samej bluzie! Nigdy więcej! Wolę się ubrać za zimno niż za gorąco.
Jakoś ogólnie dziś mi się słabo biegało - zero energii i tętna wysokie. Ledwo dobiegłem. Mam nadzieję, że to nie oznaka jakiegoś choróbska. W samym lesie nieciekawie. Trasa, którą zazwyczaj biegam, cała w kałużach i błocie. Nieco lepiej na wąskich ścieżkach, choć po ostatniej śnieżycy dziesiątki połamanych gałęzi leżały pod nogami. Niemal na śmierć przestraszyłem jakiegoś faceta, który szedł sobie spokojnie po ścieżce nieświadomy, że ktoś za nim biegnie. Na dźwięk mojego sapania odwrócił się nagle, skacząc i wymachując rękoma! Zastanawiam się teraz jak reagować w przyszłości. Chyba będę chrząkał :D.
Puls AVG: 162
Puls MAX: 176
SPALONE KALORIE: 741
13:00: 4 kromki chleba z pasztetem. Do tego papryka i pomidor.
15:00: twaróg
18:30: kasza jaglana z leczo - fajna ta kasza.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
16 października, piątek
Waga: 73.5 kg
Nie biegałem. Adamowym sposobem zapytałem się siebie, czy dziś mam ochotę biegać - nie miałem. Wieczorem spotkałem się ze znajomymi.
13:00: 2 kajzerki z dżemem wiśniowym niskosłodzonym
15:00: jabłko
18:30: makrela wędzona
19:30: sphagetti bolognese
20:00 - 03:00: parę kieliszków wina, 3 piwa i kawałek kiełbasy z ćwiartką pomidora, i jeszcze jabłko
05:00: spaaać
Waga: 73.5 kg
Nie biegałem. Adamowym sposobem zapytałem się siebie, czy dziś mam ochotę biegać - nie miałem. Wieczorem spotkałem się ze znajomymi.
13:00: 2 kajzerki z dżemem wiśniowym niskosłodzonym
15:00: jabłko
18:30: makrela wędzona
19:30: sphagetti bolognese
20:00 - 03:00: parę kieliszków wina, 3 piwa i kawałek kiełbasy z ćwiartką pomidora, i jeszcze jabłko
05:00: spaaać
Ostatnio zmieniony 18 paź 2009, 21:28 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
17 października, sobota
Waga: 73.6 kg
Nie biegałem. Za późno wstałem, a dzień był na tyle krótki, że nie zdążyłem pobiegać.
14:00: 2 kawałki ciasta (murzynek)
16:00: parę śliwek
19:30: leczo i 2 szaszłyki z kurczakiem i warzywami.
00:00: jogurt z muesli - mam zamiar zjeść.
Dlaczego nie jestem głodny? Przecież powinienem.
Waga: 73.6 kg
Nie biegałem. Za późno wstałem, a dzień był na tyle krótki, że nie zdążyłem pobiegać.
14:00: 2 kawałki ciasta (murzynek)
16:00: parę śliwek
19:30: leczo i 2 szaszłyki z kurczakiem i warzywami.
00:00: jogurt z muesli - mam zamiar zjeść.
Dlaczego nie jestem głodny? Przecież powinienem.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
18 października, niedziela
Waga: 73,6 kg
Pora dnia: 16:20
Temperatura: 6°C
Aura: pochmurno, bezwietrznie
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
długie, niedzielne wybieganie na 75%
-----------------------------------------------
18,16 km = 01:43:05 = 5:41/km
Miałem dziś w planie długie wybieganie, ale takie na 90 minut - wyszło trochę dłuższe. Zanim powiem dlaczego tak się stało, muszę obiecać, że już nigdy więcej nie pobiegnę w rejony, w których nie bywam często, bez wcześniejszego przestudiowania i zapamiętania trasy! W zasadzie, decyzję o tym, że pobiegnę akurat w rejony, których nie znam, podjąłem po 10 minutach biegu. Finał był taki, że zgubiłem się w lesie! Wydawało mi się, że biegnę dobrze, ale po pewnym czasie straciłem zupełnie tę pewność. Chcąc skrócić drogę, skręciłem w jakąś pożarówkę, która po kilometrze zaczęła się wić, to w lewo, to w prawo, co mnie w efekcie zupełnie pomieszało. Potem droga ta zniknęła niemal zupełnie i trafiłem w jakieś wysokie trawy i krzaki. Pod nogami, w podziurawionym podłożu zaczęły się pojawiać kałuże - myślałem, że trafiłem na jakieś bagno! Na szczęście wydostałem się szybko z tych traw! Szczytem stresu było jednak to, że po 3km biegu trafiłem w dokładnie to samo miejsce, w którym byłem wcześniej. Poznałem po kawałku czegoś czarnego na mchu i charakterystycznie wykręconym drzewie! Było to jednak na tyle daleko od okolic, które znam i jednocześnie byłem już tak skołowany, że nie potrafiłbym wskazać kierunku, w którym powinienem biec. Totalnie zachmurzone niebo nie pomagało mi wcale. Ale biegłem dalej, z zamiarem odbicia, w którąś z dróg pożarowych, która dawałaby choć namiastkę nadziei na doprowadzenie do cywilizacji. Po godzinie i sześciu minutach przypomniało mi się, że przecież mój Garmin posiada kompas. Skorzystałem z niego i wybrałem kierunek, nadal jednak nie będąc go pewnym, z powodu stresu i skołowania. Na szczęście po niespełna kilometrze wypadłem na znajomą ścieżkę. Strasznie mi ulżyło, bo już zmierzchało ... Po 40-stu minutach byłem już na podwórku. Ufff :D
Poniżej zamieszczam mapkę z tego całego biegowego zamieszania.
Puls AVG: 164
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 1454 - Whooa!
SUPLE: Vitaral, Iskial, L-karnityna
11:00: kalafior gotowany - dużo
15:00: Danio
18:30: banan
20:00: 5 kanapek ciemnego pieczywa pełnoziarnistego z polędwicą. Do tego sałatka jarzynowa, pomidor i pół papryki.
Waga: 73,6 kg
Pora dnia: 16:20
Temperatura: 6°C
Aura: pochmurno, bezwietrznie
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
długie, niedzielne wybieganie na 75%
-----------------------------------------------
18,16 km = 01:43:05 = 5:41/km
Miałem dziś w planie długie wybieganie, ale takie na 90 minut - wyszło trochę dłuższe. Zanim powiem dlaczego tak się stało, muszę obiecać, że już nigdy więcej nie pobiegnę w rejony, w których nie bywam często, bez wcześniejszego przestudiowania i zapamiętania trasy! W zasadzie, decyzję o tym, że pobiegnę akurat w rejony, których nie znam, podjąłem po 10 minutach biegu. Finał był taki, że zgubiłem się w lesie! Wydawało mi się, że biegnę dobrze, ale po pewnym czasie straciłem zupełnie tę pewność. Chcąc skrócić drogę, skręciłem w jakąś pożarówkę, która po kilometrze zaczęła się wić, to w lewo, to w prawo, co mnie w efekcie zupełnie pomieszało. Potem droga ta zniknęła niemal zupełnie i trafiłem w jakieś wysokie trawy i krzaki. Pod nogami, w podziurawionym podłożu zaczęły się pojawiać kałuże - myślałem, że trafiłem na jakieś bagno! Na szczęście wydostałem się szybko z tych traw! Szczytem stresu było jednak to, że po 3km biegu trafiłem w dokładnie to samo miejsce, w którym byłem wcześniej. Poznałem po kawałku czegoś czarnego na mchu i charakterystycznie wykręconym drzewie! Było to jednak na tyle daleko od okolic, które znam i jednocześnie byłem już tak skołowany, że nie potrafiłbym wskazać kierunku, w którym powinienem biec. Totalnie zachmurzone niebo nie pomagało mi wcale. Ale biegłem dalej, z zamiarem odbicia, w którąś z dróg pożarowych, która dawałaby choć namiastkę nadziei na doprowadzenie do cywilizacji. Po godzinie i sześciu minutach przypomniało mi się, że przecież mój Garmin posiada kompas. Skorzystałem z niego i wybrałem kierunek, nadal jednak nie będąc go pewnym, z powodu stresu i skołowania. Na szczęście po niespełna kilometrze wypadłem na znajomą ścieżkę. Strasznie mi ulżyło, bo już zmierzchało ... Po 40-stu minutach byłem już na podwórku. Ufff :D
Poniżej zamieszczam mapkę z tego całego biegowego zamieszania.
Puls AVG: 164
Puls MAX: 177
SPALONE KALORIE: 1454 - Whooa!
SUPLE: Vitaral, Iskial, L-karnityna
11:00: kalafior gotowany - dużo
15:00: Danio
18:30: banan
20:00: 5 kanapek ciemnego pieczywa pełnoziarnistego z polędwicą. Do tego sałatka jarzynowa, pomidor i pół papryki.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
19 października, poniedziałek
Waga: 73,3 kg
Pora dnia: 16:50
Temperatura: 5°C
Aura: lekki wiatr, pochmurno
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
33 minuty biegu.
-----------------------------------------------
6,5 km = 00:33:00 = 5:05/km
Po wczorajszym długim wybieganiu rozbolało mnie prawe kolano. Miałem więc dziś nie biegać. Przyszły jednak do mnie spodnie Dobsom R-90 i nie mogłem się oprzeć, by ich nie wypróbować. Założyłem więc koszulkę, wiatrówkę i nowe Domsom'y, i ruszyłem pobiegać. Garmin sprawił mi niespodziankę zaraz na początku trasy. Wypisał komunikat o wyczerpanej baterii i zdechł . Przez chwilę pomyślałem by zawrócić, ale po prostu pobiegłem znaną ścieżką. Znam dystans i czas, więc mam wszystko, czego mi potrzeba do wpisu .
Może napiszę trochę o spodniach i kurtce. Z obu jestem bardzo zadowolony! Wiatrówka mimo, że cieniutka rewelacyjnie chroni przed wiatrem. Pod spodem miałem tylko koszulkę biegową i było mi ciepło, a przecież 5 stopni, to całkiem chłodno. Mimo, że chroni przed wiatrem, to jednak ma się wrażenie, że w jakiś sposób jest wentylowana (może to te "klapy" na plecach). Po biegu była mokra od potu, ale nie tak bardzo, i tylko w środku. Co do spodni, to jeszcze nie przyzwyczaiłem się do kroju (w końcu ma zwężane nogawki), ale wyglądają całkiem fachowo. Są na tyle leciutkie, że nie czuć ich prawie na sobie i absolutnie nie przepuszczają wiatru. Ściągacze pod kolanami to całkiem fajny bajer, ale przez nie dość długo dziś je zdejmowałem - muszę obczaić jak się je maksymalnie rozluźnia. W kwestii ochrony przed wilgocią się nie wypowiem, bo dziś nie padało. Producent zapewnia, że lekkie deszcze wytrzymają. Aha - skręciłem specjalnie na krzaczek jakiś kolczasty - pięknie się ześliznął po spodniach .
Puls AVG: ~160-170
Puls MAX: nie podejmę się
SPALONE KALORIE: 520
Skoro zaczynają mnie boleć kolana, to chyba czas na glukozaminę. Kupiłem dziś Artresan.
SUPLE: Vitaral, Iskial, L-karnityna, Artresan, Białe Oshee (po treningu).
11:00: muesli z jogurtem naturalnym
13:00: 3 jajka na twardo
17:30: parę dużych śliwek węgierek
18:00: makrela z puszki w sosie pomidorowym
19:00: banan
21:30: micha twarogu na słodko
Od jutra zmieniam szablon wpisów na blogu. Dzięki pomocy mojego kumpla Michała, kolejne wpisy będą bardziej szczegółowe i lepiej zorganizowane. Same wpisy zajmować będą o wiele mniej czasu, ponieważ w dużej mierze będą generowane automatycznie. Jutro podam więcej szczegółów na ten temat.
Waga: 73,3 kg
Pora dnia: 16:50
Temperatura: 5°C
Aura: lekki wiatr, pochmurno
Sprzęt: Kalenji Kiprun Comfort / Garmin FR 305
33 minuty biegu.
-----------------------------------------------
6,5 km = 00:33:00 = 5:05/km
Po wczorajszym długim wybieganiu rozbolało mnie prawe kolano. Miałem więc dziś nie biegać. Przyszły jednak do mnie spodnie Dobsom R-90 i nie mogłem się oprzeć, by ich nie wypróbować. Założyłem więc koszulkę, wiatrówkę i nowe Domsom'y, i ruszyłem pobiegać. Garmin sprawił mi niespodziankę zaraz na początku trasy. Wypisał komunikat o wyczerpanej baterii i zdechł . Przez chwilę pomyślałem by zawrócić, ale po prostu pobiegłem znaną ścieżką. Znam dystans i czas, więc mam wszystko, czego mi potrzeba do wpisu .
Może napiszę trochę o spodniach i kurtce. Z obu jestem bardzo zadowolony! Wiatrówka mimo, że cieniutka rewelacyjnie chroni przed wiatrem. Pod spodem miałem tylko koszulkę biegową i było mi ciepło, a przecież 5 stopni, to całkiem chłodno. Mimo, że chroni przed wiatrem, to jednak ma się wrażenie, że w jakiś sposób jest wentylowana (może to te "klapy" na plecach). Po biegu była mokra od potu, ale nie tak bardzo, i tylko w środku. Co do spodni, to jeszcze nie przyzwyczaiłem się do kroju (w końcu ma zwężane nogawki), ale wyglądają całkiem fachowo. Są na tyle leciutkie, że nie czuć ich prawie na sobie i absolutnie nie przepuszczają wiatru. Ściągacze pod kolanami to całkiem fajny bajer, ale przez nie dość długo dziś je zdejmowałem - muszę obczaić jak się je maksymalnie rozluźnia. W kwestii ochrony przed wilgocią się nie wypowiem, bo dziś nie padało. Producent zapewnia, że lekkie deszcze wytrzymają. Aha - skręciłem specjalnie na krzaczek jakiś kolczasty - pięknie się ześliznął po spodniach .
Puls AVG: ~160-170
Puls MAX: nie podejmę się
SPALONE KALORIE: 520
Skoro zaczynają mnie boleć kolana, to chyba czas na glukozaminę. Kupiłem dziś Artresan.
SUPLE: Vitaral, Iskial, L-karnityna, Artresan, Białe Oshee (po treningu).
11:00: muesli z jogurtem naturalnym
13:00: 3 jajka na twardo
17:30: parę dużych śliwek węgierek
18:00: makrela z puszki w sosie pomidorowym
19:00: banan
21:30: micha twarogu na słodko
Od jutra zmieniam szablon wpisów na blogu. Dzięki pomocy mojego kumpla Michała, kolejne wpisy będą bardziej szczegółowe i lepiej zorganizowane. Same wpisy zajmować będą o wiele mniej czasu, ponieważ w dużej mierze będą generowane automatycznie. Jutro podam więcej szczegółów na ten temat.