Pokonało mnie rozcięgno podeszwowe. Cały tydzień masowałem na twardej piłce i wreszcie niedziela rano była pierwszym dniem, kiedy obudziłem się i prawie bez bólu mogłem pójść do łazienki.
Mimo wszystko postanowiłem zaatakować Orlen Maraton. Gdzieś w okolicach 25km już mnie prawa stopa tak bolała, że zacząłem kuśtykać.
Jestem bardzo zadowolony z tych pierwszych 25km, bo udawało mi się być na punktach kontrolnych (tj. co 5km) z dokładnością do kilkunastu sekund! Chyba pierwszy raz (nie licząc Guzik z Pętelką w Lesie Kabackim) tak precyzyjne mi się udało.
Koniec - końców, maraton pokonany, ale na jego, a nie na moich warunkach. Życiówka poprawiona o 20 minut, ale to nadal za mało.
Kondycyjnie - super i z tego jestem zadowolony.
Organizacja dobra+. Duży minus za braki wody na kilku punktach.
Zwłaszcza, że widząc punkt wodny zjadam żel, a na punkcie się dowiaduję, że woda będzie za kilka kilometrów... Trochę mi to zmęczyło brzuch, ale nie miało raczej wpływu na bieg.
Nie mam pretensji do organizatorów, ale do innych biegaczy, za rzucanie skórek od bananów i kubków pod nogi.
Aby nauczyć zawodników, gdzie się rzuca odpadki trzeba chyba wprowadzić maraton pięciopętlowy, aby każdy się potykał o własne śmieci.
Na mecie grawerka (moja pierwsza) i fajne atrakcje dla dzieci.
Na jakieś 500m przed metą trochę osłabłem (co mam na wszystkich biegach, że widok mety mnie demotywuje) i podbiegł do mnie inny biegach, poklepał po plecach i powiedział: "Andrzej, dawaj. Już nie daleko, dasz radę". Niewyobrażalne jak silne do było dla mnie, bo natychmiast przyspieszyłem i bez problemu wbiegłem na metę, zostawiając tego kolegę za sobą.
Nie spodziewałem się, że tak to może na mnie podziałać.
Dziękuję Ci, kimkolwiek jesteś
A jutro chyba do fizjoterapeuty poćwiczyć prawą nogę, bo wkrótce kolejny maraton. Bardzo mi się podoba Maraton Podhalański i zapewne tam będę chciał się zmęczyć... Ciekawe jak bardzo sobie zepsułem nogę biegnąc mimo kontuzji...
P.S. Gdy dobiegaliśmy do 35. km (to chyba była ul. Suligowskiego) rzuciłem hasło do ludzi biegnących obok mnie: "Uwaga! Za rogiem czeka ściana...", a biegacz obok mnie z bólem w głosie: "Która to już z kolei!!!".