Sobota przeszła spokojnie, pojechaliśmy ze znajomymi relaksować się do aqua parku, popołudniu pozwiedzali ze mną piękny Bytom, przejechalismy 20km w tempie relaksacyjnym....
Niedziela
XI Tyski Triathlon
Mój debiut triathlonowy. Na starcie w sumie 170 osób. Piękna słoneczna pogoda choc upału nie bylo. Woda o temperaturze 19st. Do końca nie wiadomo było czy odbędzie się pływanie. Jezioro Paprocańskie słynie z tego ze przy wyższych temepraturach szybko rosna sinice...wprawdzie woda miała dziwny czerwony kolor, ale podobno była badana przez sanepid i dopuszczona do zawodów.
Pływanie
Start z wody. Dystans 500m. przyjemny chłodek, duży ścisk. Po starcie dla mnie szok...utknąłem za zabkarzami, nie było jak wyprzedzać, co chwila albo ja kogoś trzasnąłem albo ktos mnie....płyne w końcu raz żabką..a raz pieskiem i czekam az się rozluźni...tak to pierwszej bojki...przy bojce znowu dramat, wszysc prosto na bojkę więc w cholere ciasno, przepycham się i walczę żeby nie utonąć

mój poziom irytacji osiąga chyba zenit...myślałem dotąd że umiem pływac..okazuje się ze nie umiem.... na drugiej prostej już troszku lepiej....więcej miejsca po zewnątrz, zaczynam trochę w końcy płynąć, kolega co płynął od początku żabką sporo przede mną..do drugiej bojki troche odrabiam...po minięciu jej już mam na przestrzał wolne do mety więc wreszcie moge płynąć normalnie....odrabiam stratę kończę 5 sek przed kolegą...czas pływania 12:34 , z wyjściem i wbiegnieciem do T1
13:24...jestem 129 na 170 startujących...dramat!!!! T1 zajmuje mi 1:17, ubieram koszulkę numer okulary kask skarpetki i buty, biorę rower i dawaj......
Rower
trasa rowerowa to 20km krosu po lesie, miejscami ciasno, spore kałuże i dziury....zaczynam się rozpędzać. licznikowo cały czas powyżej 30km/h....i to nie był maks...jechało się po prostu super, zacząłem wyprzedzać, po kolei jak leciało, krzyczałem tylko ciągle LEWAAAAAA..i ogień....po 10km zacząłem się zastanawiać co z tymi ludźmi jest nie tak..może jade za szybko i zaraz mnie odetnie? wyprzedzam takich zwykłych amatorów jak ja, ale ich ludzi na dobrym sprzęcie MTB, wyglądających naprawde profesjonalnie...najfajniejsze miejsce do ogromna kałuża przez całą drogę, za pierwszym razem lekko zwalniam, woda po ośki..po nawrocie przejeżdżam ją jeszcze raz, tym razem, dwa biegi niżej..i z całym impetem w wode...dawno takie radochy nie miałem...oczywiście nie pytajcie jak wyglądałem

..mijam dalej, czasmi jest ciasno, więc zwalniam i jadę bo nie ma miejsca na wyprzedzanie, reszta ludu ledzie w okolicy 26-27 km/h....jak jest miejse momentalnie rura...i znowu 30-35km.h w lesie..fajne uczucie..... po drodze mijam sporo ludzi ze zdefektowanymi rowerami...czytałem że zdarzali sie tacy co i dwie gumy złapali...ja na szczęscie pędze.....rower zajmuje mi
42:55 co było 53 wynikiem..znacznie poprawiam swoją pozycję. T2 to 55sek, zrzucam buty, zakładam moje nowe NB, mam zupełnie mokre skarpetki po tych kałużach, ale decyduję ze szkoda czasu na szarpanie się z nimi..zostają..ruszam na ostatnie 5km biegu
Bieg
5km po kostce brukowej, asfalcie i trochę po szutrze.....po rowerze wydawało mi się ze biegnę strasznie wolno, ale spokojnie mijam kolejnych rywali, gdzieś po 2kmj dopiero puszczają mi dwójki i złapałem porządny rytm biegu, okazuje się ze taki krótki dystans 5km po wcześniej godzinie rywalizacji w pywaniu i rowerze nie jest prostą sprawą...połowa dystansu, 2,5km w czasie 10:17...ciągle kogoś doganiam, mijam, po nawrotce dopadam mojego kolegę Marka, który z tego co wiem całkiem dobrze jeździ rowerem, ale jak patrzałemw wyniki to świetnie popłynął w 8:50, ale rowerem już gorzej odemnie..i na drugiej połowie biegu go dopadłem...miałem sporą satysfakcję

końcówka to krótki podbiegi i później finisz do mety.... bieg zajmuje mi
20:36 co jest 40 wynikiem w stawce...
Kończe całość z czasem
1:19:05 na 61 miejscu......
Fotki:
I meta....
A tu trójka debiutantów w pełnej krasie
Gratulacje dla Maćka, Marka oraz dla Grzeska, którego brakuje na tej fotce, ale jak zwykle się zawieruszył
Podsumowując.
Świetne przetarcie przed startem w Poznaniu. Gdyby nie to dramatyczne pływanie to powiedziałbym że baardzo udany debiut. A tak napisze ze było ok, ten start miał mi pokazać miejsce w szeregu, odsłonić wszystkie braki i dac przegląd tego co mozna poprawić. Tak też było. Mam miesiac na popływanie jeszcze na wodach otwartych, tu mam najwięcej do poprawienia. Rower poszedł lepiej niż się spodziewałem, dużo dały te maratony spinningowe, zajęcia u Ewy....bieganiem tez jestem pozytywnie zaskoczony, bo nie spodziewałem się ze można jeszcze tak szybko biec po rowerze.....na dwa razy dłuższym dystansie trzeba będzie bardziej uważać zeby nie przegięć, sczególnie na rowerze, tu niestety część ludzi będzie też miało przewagę sprzętową, bo pojadę na moim trekingu wymieniając tylko opony na szosowe i dokładając lemondkę...ale generalnie fajna sprawa z tym triathlonem, co roku będe wydłużał dystans, sukcesywnie tez wymieniając sprzęt...moze kiedyś zawalczę na pełnym IM..teraz to tylko zabawa i zdobywanie doświadczenia.