Skoor - masochizm Rolli-fikowany
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16.07.15 - 30km BD - Gallowayem go qwa! Gallowayem!!!
Taka ładna data jakoś trzeba ją uczcić, zwłaszcza, że za równe 2 miesiące mam urodziny. Podobno dla pijaka okazja zawsze się znajdzie, to dlaczego nie dla biegacza?
Wczoraj z żoną pojeździliśmy na rowerach i odkryliśmy, że z TBG do Sandomingo można dojechać polnymi/asfaltowymi mało uczęszczanymi drogami. Wczorajsza wycieczka to 34km w obie strony. W Sandomierzu dojecaliśmy do huty Pilkingtona, dalej się nam nie chciało bo trzeba by było zjechać na główną drogę i dojechać do mostu. Trasa miła i przyjemna pomyślałem więc, że ja zrobię sobie dziś dwudziestaka po tej trasie. W tym tygodniu same wolne wybiegania to co mi szkodzi w środku tygodnia pobiec coś dłuższego, zwłaszcza, że czwartki mam wolne. Wyciągnąłem więc moj decowski pas z bidonami, jeden uzupełniłem wodą, drugi wodą z miodem i cytryną. W kieszonkę wsadziłem 20zł tak na wszelki wypadek i wio na trasę. Założyłem sobie, że będę robił krótkie przerwy co około 7km na marsz i picie, lez pierwsza przerwa byłą po pierwszych... bo a wiem? 100 metrach? Wrzuciłem klucze od domu i kasę do kieszonki w pasie na bidony... jak to cholerstwo dzwoniło!!! STOP. Wyciągam klucze z kieszonki bo mnie ch.... strzeli jak mi tak przez 2h będą dzwonić. Dobra, co z nimi zrobić? Trzymać w ręce. Biegnę dalej i kolejny STOP po 200m. Nie no qwa w ręce? Przez 2h? Powaliło mnie chyba!!! Dobra tu chyba w spodenkach od środka jest taka mała kieszonka, tylko trzeba się do niej dobrać. Ja się dobieram a w miedzy czasie przejeżdża kobieta na rowerze i dziwnie się na mnie patrzy Dobra, klucze są w kieszonce, biegnę, nic nie dzwoni. Klucze trochę obijają się o przyrodzenie, ale po 300m już się przyzwyczajam. Za to ten qrewski pas skacze jak popier.....y. Po grzyba ja kupiłem to cholerstwo?! Dopasowanie tego badziewia zajęło mi jakieś 2 czy 3 kolejne kilometry podczas których miałem już chwile zwątpienia podczas których chciałem wrócić do domu, ale udało się. Pas stał się kompatybilny zaciśnięty dość mocno na brzuchu. EUREKA!!! Da się biec i nie myśleć o tym, że coś podskakuje i się majta! Od tej chwili już sobie spokojnie biegłem z przerwami na picie i krzak aż do 10km na którym stwierdziłem, że "No przecież ja ledwo trochę odbiegłem od ścieżki którą biegam jak mam zamiar zrobić 10km, przebiegnę jeszcze 2,5km". po 2,5km "Eeee, no dobra to jeszcze 2,5 co by na równo było". I tak oto po 15km byłem w okolicach huty w Sandomierzu. Dłuższa chyba 600m przerwa w marszu na napojenie i wracamy. Już bez problemowo. Ostatnie 10km postanowiłem trochę przyśpieszyć gdzie środkowe 3km poleciałem po 4:45 a resztę po 5:30, średnia z ostatnich 10km to 5:13.
Mimo, że wyszło spontanicznie to był to całkiem fajny bieg. Na luzie, bez spiny. 3km po 4:45 rozruszały trochę nogi i przewentylowały płuca. Po biegu strat nie zaobserwowano. Jasne, już wiem, że czwórki jutro będą trochę dokuczać, ale to wszystko. Nic więcej nie boli, mogę chodzić, żyję. Przypuszczam, że to trochę zasługa boostów bo gdybym wybiegł na taki bieg w minimusach to wróciłbym chyba bez stóp.
Razem: Czas: 02:54:05· Dystans: 30km 051m · Tempo: 05:47/km
Taka ładna data jakoś trzeba ją uczcić, zwłaszcza, że za równe 2 miesiące mam urodziny. Podobno dla pijaka okazja zawsze się znajdzie, to dlaczego nie dla biegacza?
Wczoraj z żoną pojeździliśmy na rowerach i odkryliśmy, że z TBG do Sandomingo można dojechać polnymi/asfaltowymi mało uczęszczanymi drogami. Wczorajsza wycieczka to 34km w obie strony. W Sandomierzu dojecaliśmy do huty Pilkingtona, dalej się nam nie chciało bo trzeba by było zjechać na główną drogę i dojechać do mostu. Trasa miła i przyjemna pomyślałem więc, że ja zrobię sobie dziś dwudziestaka po tej trasie. W tym tygodniu same wolne wybiegania to co mi szkodzi w środku tygodnia pobiec coś dłuższego, zwłaszcza, że czwartki mam wolne. Wyciągnąłem więc moj decowski pas z bidonami, jeden uzupełniłem wodą, drugi wodą z miodem i cytryną. W kieszonkę wsadziłem 20zł tak na wszelki wypadek i wio na trasę. Założyłem sobie, że będę robił krótkie przerwy co około 7km na marsz i picie, lez pierwsza przerwa byłą po pierwszych... bo a wiem? 100 metrach? Wrzuciłem klucze od domu i kasę do kieszonki w pasie na bidony... jak to cholerstwo dzwoniło!!! STOP. Wyciągam klucze z kieszonki bo mnie ch.... strzeli jak mi tak przez 2h będą dzwonić. Dobra, co z nimi zrobić? Trzymać w ręce. Biegnę dalej i kolejny STOP po 200m. Nie no qwa w ręce? Przez 2h? Powaliło mnie chyba!!! Dobra tu chyba w spodenkach od środka jest taka mała kieszonka, tylko trzeba się do niej dobrać. Ja się dobieram a w miedzy czasie przejeżdża kobieta na rowerze i dziwnie się na mnie patrzy Dobra, klucze są w kieszonce, biegnę, nic nie dzwoni. Klucze trochę obijają się o przyrodzenie, ale po 300m już się przyzwyczajam. Za to ten qrewski pas skacze jak popier.....y. Po grzyba ja kupiłem to cholerstwo?! Dopasowanie tego badziewia zajęło mi jakieś 2 czy 3 kolejne kilometry podczas których miałem już chwile zwątpienia podczas których chciałem wrócić do domu, ale udało się. Pas stał się kompatybilny zaciśnięty dość mocno na brzuchu. EUREKA!!! Da się biec i nie myśleć o tym, że coś podskakuje i się majta! Od tej chwili już sobie spokojnie biegłem z przerwami na picie i krzak aż do 10km na którym stwierdziłem, że "No przecież ja ledwo trochę odbiegłem od ścieżki którą biegam jak mam zamiar zrobić 10km, przebiegnę jeszcze 2,5km". po 2,5km "Eeee, no dobra to jeszcze 2,5 co by na równo było". I tak oto po 15km byłem w okolicach huty w Sandomierzu. Dłuższa chyba 600m przerwa w marszu na napojenie i wracamy. Już bez problemowo. Ostatnie 10km postanowiłem trochę przyśpieszyć gdzie środkowe 3km poleciałem po 4:45 a resztę po 5:30, średnia z ostatnich 10km to 5:13.
Mimo, że wyszło spontanicznie to był to całkiem fajny bieg. Na luzie, bez spiny. 3km po 4:45 rozruszały trochę nogi i przewentylowały płuca. Po biegu strat nie zaobserwowano. Jasne, już wiem, że czwórki jutro będą trochę dokuczać, ale to wszystko. Nic więcej nie boli, mogę chodzić, żyję. Przypuszczam, że to trochę zasługa boostów bo gdybym wybiegł na taki bieg w minimusach to wróciłbym chyba bez stóp.
Razem: Czas: 02:54:05· Dystans: 30km 051m · Tempo: 05:47/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
18.07.15 - 5,14km kajakiem ze średnią prędkością 3,5km/h
Szaleńczy spływ Wieprzem. Pełen emocji i zawrotnych prędkości Nie biegałem.
19.07.15 - 10km tempo HM
Miałem mało czasu żeby biec coś spokojnego czy długiego. Wybrałem się więc na szybszą dyszkę w tempie HM. Na początku myślałem o jakimś drugim zakresie, ale nie wiedziałem w jakim tempie to biec, a nie chciało mi się sprawdzać i kombinować Generalnie biegło się do dupy... Było gorąco i parno. Dawno się tak nie upociłem Ostatni kilometr szybciej w celu ćwiczenia finiszu.
Razem: Czas: 00:45:15· Dystans: 10km 032m · Tempo: 04:30/km
Szaleńczy spływ Wieprzem. Pełen emocji i zawrotnych prędkości Nie biegałem.
19.07.15 - 10km tempo HM
Miałem mało czasu żeby biec coś spokojnego czy długiego. Wybrałem się więc na szybszą dyszkę w tempie HM. Na początku myślałem o jakimś drugim zakresie, ale nie wiedziałem w jakim tempie to biec, a nie chciało mi się sprawdzać i kombinować Generalnie biegło się do dupy... Było gorąco i parno. Dawno się tak nie upociłem Ostatni kilometr szybciej w celu ćwiczenia finiszu.
Razem: Czas: 00:45:15· Dystans: 10km 032m · Tempo: 04:30/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
21.07.15 - 3,2km BS + 2x(200mR + 200m tr + 200mR + 200m tr + 400mR + 400m tr) + 3,2km BS
Dziś pomachałem sobie rytmy. Nie chciało mi się biegać typowych interwałów więc otworzyłem książkę i wyszukałem sobie jakiś trening który podobał mi się "na oko". W oryginale były 4 serie, ale postanowiłem zrobić tylko 2, generalnie nie miałem ochoty się jakoś przemęczać, ale nie miałem też ochoty na BS-a Generalnie wujek Jacek twierdzi, że rytmy powinienem biegać w tempie 3:45/km lecz jako, że nie biegłem ich na bieżni tylko po ulicy na gps postanowiłem nie przywiązywać specjalnej uwagi do tempa i lecieć na wyczucie. O dziwo, nie było rozstrzału między powtórzeniami, wszystkie weszły w praktycznie identycznym tempie. Jedynie jedno sporo wolniej, ale nie wiem dlaczego szczerze mówiąc...
1 0:00'42.1 156 (148-163) 0,20 17,3 (10,8-18,0) 3'28 (5'33-3'20)
2 0:01'17.8 154 (145-163) 0,20 9,4 (8,3-18,0) 6'23 (7'14-3'20)
3 0:00'43.7 155 (144-165) 0,21 17,3 (8,3-18,4) 3'28 (7'14-3'16)
4 0:01'20.5 156 (148-166) 0,20 8,8 (7,9-17,6) 6'50 (7'34-3'24)
5 0:01'22.3 164 (150-173) 0,40 17,4 (9,4-19,1) 3'26 (6'24-3'08)
6 0:03'02.3 152 (142-173) 0,48 9,6 (7,6-17,6) 6'15 (7'56-3'24)
7 0:00'41.2 153 (142-164) 0,20 17,3 (9,7-18,7) 3'28 (6'10-3'12)
8 0:01'19.5 159 (152-166) 0,20 9,2 (7,9-18,7) 6'29 (7'34-3'12)
9 0:00'44.0 159 (153-168) 0,20 16,3 (9,0-18,0) 3'41 (6'40-3'20)
10 0:01'22.4 160 (152-169) 0,22 9,7 (7,9-17,6) 6'12 (7'34-3'24)
11 0:01'27.9 166 (153-175) 0,42 17,4 (9,4-18,4) 3'27 (6'24-3'16)
12 0:02'34.2 159 (147-175) 0,41 9,5 (7,9-18,4) 6'17 (7'34-3'16)
Jestem zdziwiony, że trzymałem tak równe tempo bez patrzenia na zegarek. Przerwy robiłem chyba trochę za krótkie bo na ostatniej 400tce byłem już zmęczony. Rytmy generalnie mają być treningiem powtórzeniowym czyli robionym na wypoczynku, a u mnie tego pełnego wypoczynku chyba nie było. Następnym razem przy rytmach podziele odpoczynek po połowie na marsz i trucht.
Dziś pomachałem sobie rytmy. Nie chciało mi się biegać typowych interwałów więc otworzyłem książkę i wyszukałem sobie jakiś trening który podobał mi się "na oko". W oryginale były 4 serie, ale postanowiłem zrobić tylko 2, generalnie nie miałem ochoty się jakoś przemęczać, ale nie miałem też ochoty na BS-a Generalnie wujek Jacek twierdzi, że rytmy powinienem biegać w tempie 3:45/km lecz jako, że nie biegłem ich na bieżni tylko po ulicy na gps postanowiłem nie przywiązywać specjalnej uwagi do tempa i lecieć na wyczucie. O dziwo, nie było rozstrzału między powtórzeniami, wszystkie weszły w praktycznie identycznym tempie. Jedynie jedno sporo wolniej, ale nie wiem dlaczego szczerze mówiąc...
1 0:00'42.1 156 (148-163) 0,20 17,3 (10,8-18,0) 3'28 (5'33-3'20)
2 0:01'17.8 154 (145-163) 0,20 9,4 (8,3-18,0) 6'23 (7'14-3'20)
3 0:00'43.7 155 (144-165) 0,21 17,3 (8,3-18,4) 3'28 (7'14-3'16)
4 0:01'20.5 156 (148-166) 0,20 8,8 (7,9-17,6) 6'50 (7'34-3'24)
5 0:01'22.3 164 (150-173) 0,40 17,4 (9,4-19,1) 3'26 (6'24-3'08)
6 0:03'02.3 152 (142-173) 0,48 9,6 (7,6-17,6) 6'15 (7'56-3'24)
7 0:00'41.2 153 (142-164) 0,20 17,3 (9,7-18,7) 3'28 (6'10-3'12)
8 0:01'19.5 159 (152-166) 0,20 9,2 (7,9-18,7) 6'29 (7'34-3'12)
9 0:00'44.0 159 (153-168) 0,20 16,3 (9,0-18,0) 3'41 (6'40-3'20)
10 0:01'22.4 160 (152-169) 0,22 9,7 (7,9-17,6) 6'12 (7'34-3'24)
11 0:01'27.9 166 (153-175) 0,42 17,4 (9,4-18,4) 3'27 (6'24-3'16)
12 0:02'34.2 159 (147-175) 0,41 9,5 (7,9-18,4) 6'17 (7'34-3'16)
Jestem zdziwiony, że trzymałem tak równe tempo bez patrzenia na zegarek. Przerwy robiłem chyba trochę za krótkie bo na ostatniej 400tce byłem już zmęczony. Rytmy generalnie mają być treningiem powtórzeniowym czyli robionym na wypoczynku, a u mnie tego pełnego wypoczynku chyba nie było. Następnym razem przy rytmach podziele odpoczynek po połowie na marsz i trucht.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
23.07.15 - 10km "BS"
Powiem Wam jedno... To był najcięższy trening jaki miałem w tym roku. Mówię serio. Nawet po jakiś testach czy rzeźbieniu w III zakresie nie byłem tak zmęczony jak dzisiaj. Pomijam już zmęczenie fizyczne ale też psychiczne. W założeniu miałem spokojnego, ale troszkę szybszego BS-a, myślałem zrobić 10km po 5:30. Gdy wychodziłem o 7 było 27 stopni i straszna duchota, ale myślałem, że najwyżej tętno wskoczy na okolice 150bpm, będzie trochę ciężej ale i tak lekko. Myliłem się. Dzisiejszy bieg to była męka. Normalnie się ze mnie lało, do 4km było po japońsku czyi "jako tako". Później już tylko gorzej. Fakt, że 3km się zagapiłem i pobiegłem poniżej 5/km tylko dodał swoje... Mimo, że zwolniłem nie udało mi się już zejść z intensywnością do końca biegu, było nawet gorzej. Tętno windowało momentami do 168bpm mimo niskiego tempa. Koniec końców wymęczyłem to 10km. Gdybym miał dziś biec zawody to nie wiem czy udałoby mi się złamać 50 min
Razem: Czas: 00:54:17· Dystans: 10km 092m · Tempo: 05:22/km
Powiem Wam jedno... To był najcięższy trening jaki miałem w tym roku. Mówię serio. Nawet po jakiś testach czy rzeźbieniu w III zakresie nie byłem tak zmęczony jak dzisiaj. Pomijam już zmęczenie fizyczne ale też psychiczne. W założeniu miałem spokojnego, ale troszkę szybszego BS-a, myślałem zrobić 10km po 5:30. Gdy wychodziłem o 7 było 27 stopni i straszna duchota, ale myślałem, że najwyżej tętno wskoczy na okolice 150bpm, będzie trochę ciężej ale i tak lekko. Myliłem się. Dzisiejszy bieg to była męka. Normalnie się ze mnie lało, do 4km było po japońsku czyi "jako tako". Później już tylko gorzej. Fakt, że 3km się zagapiłem i pobiegłem poniżej 5/km tylko dodał swoje... Mimo, że zwolniłem nie udało mi się już zejść z intensywnością do końca biegu, było nawet gorzej. Tętno windowało momentami do 168bpm mimo niskiego tempa. Koniec końców wymęczyłem to 10km. Gdybym miał dziś biec zawody to nie wiem czy udałoby mi się złamać 50 min
Razem: Czas: 00:54:17· Dystans: 10km 092m · Tempo: 05:22/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
25.07.15 - Trening szybkościowy
Postanowiłem pobiegać bardzo szybkie jak na mnie 200m odcinki, co okazało się tego dnia bardzo dobrym pomysłem i samo wykonanie było fajniejsze niż klepanie kilkunastu kilometrów w 35 stopniowym upale. Korzystając z faktu, że odbieraliśmy dzieci od teściowej wyskoczyłem na lokalny stadion lekkoatletyczny i pobiegałem na prawdziwej tartanowej bieżni. Już wiem dlaczego sosik je tak lubi Za radą Rolliego miałem biec 200m w 35s. Generalnie cały trening to miało być 6x200m w 35s p.3min. Ja poplątałem wszystko i zrobiłem 5x200m w 33s p.5min Ne pytajcie dlaczego, najprościej będzie powiedzieć, że nie doczytałem Generalnie trening fajny, ale zdecydowanie UltraBoosty się do niego nie nadają. Na łukach czułem jak ciągną mi stopy na zewnętrzną, przy tej prędkości są zwyczajnie za ciężkie.
1 0:00'30.6 159 (142-173) 0,21 25,3 (5,8-25,9) 2'22 (10'25-2'18)
2 0:05'00.6 142 (124-175) 0,27 3,2 (0,0-23,8) 18'50 (0'00-2'31)
3 0:00'32.8 155 (139-169) 0,20 22,4 (2,9-25,2) 2'40 (20'50-2'22)
4 0:05'01.8 139 (120-172) 0,22 2,6 (0,0-23,8) 22'39 (0'00-2'31)
5 0:00'31.4 150 (132-167) 0,21 24,2 (5,0-28,1) 2'28 (11'54-2'08)
6 0:05'01.4 140 (121-170) 0,20 2,4 (0,0-24,1) 24'37 (0'00-2'29)
7 0:00'32.4 152 (135-167) 0,20 22,4 (2,5-25,9) 2'40 (23'48-2'18)
8 0:05'01.3 141 (121-169) 0,21 2,5 (0,0-23,4) 24'01 (0'00-2'33)
9 0:00'32.9 151 (134-165) 0,21 22,5 (1,4-27,0) 2'39 (41'40-2'13)
10 0:02'28.8 149 (136-168) 0,20 4,8 (0,0-23,0) 12'24 (0'00-2'36)
Odczucia co do takiego biegania? Bardzo fajne Początkowo byłem z siebie bardzo dumny, że taki ze mnie świetny sprinter, aż nie zobaczyłem, że obciąłem jedno powtórzenie i dodałem sobie 2 min przerwy Teraz myślę, że gdybym zrobił wszystko prawidłowo to te 35s wcale nie byłoby za wolne
26.07.15 - 10km BS (DUSA)
Po powrocie od teściowej standardowo nie było wiele czasu na bieganie, zwłaszcza, że wróciliśmy później bo zahaczyliśmy o ZOO w Zamościu. Jako, że pogoda była dość fajna, tzn było relatywnie chłodno postanowiłem to wykorzystać. Nogi miałem lekko obolałe po wcześniejszych 200tkach pozostał mi więc BS. Biegło się fajnie i spokojnie, na dyle dobrze, że postanowiłem końcówkę zrobić szybciej. Ostatnie 3km przyśpieszałem stopniowo z ostatnim km finiszu w tempie 3:52/km
Razem: Czas: 00:50:37· Dystans: 10km 022m · Tempo: 05:03/km
Mimo 4 dni treningowych poprzedni tydzień zamknąłem z żałośnie małą liczbą nabieganych 36km
`````````````````````````````````````````````````````````````````
PLANY
`````````````````````````````````````````````````````````````````
Przez ostatni czas biegałem to co mi się chciało. Zdaje sobie sprawę, że to było bieganie dalekie od optymalnego. Postanowiłem więc wrócić do czegoś co znam i co dawało wymierne efekty których przez swój brak doświadczenia nie potrafiłem wykorzystać. Część z Was się pewnie domyśla, część być może nie, ale chodzi mi o plan Bartoszaka, konkretnie ten na łamanie 40min. Plan ten potraktuję jako ogólny zarys, że względu na to, że do łamania 40min trochę mi jeszcze brakuje, a poza tym dwie rzeczy mi się w tym planie nie podobają, a mianowicie życzeniowe tempa interwałów oraz bieganie na % tętna. Plan będę modyfikował na podstawie aktualnego VDOT które będę uzależniał od temperatury. Jeśli warunki będą dobre i będzie chłodno to VDOT biorę na poziomie 49,1 (tempo I w okolicach 3:55), jeśli będzie gorąco to obniżam je do poziomu 48,4 (tempo I 4/km). Dłuższe interwały czyli te od 2km wzwyż będę robił w tempie startowym czyli na tą chwilę chyba 4:06/km, resztę interwałów w tempie I wynikającym z VDOT. Bieganie szybszych ciągłych tych na 85% zamienię chyba na progi. Przykładowo zamiast 7km 85% 2x3,2km P z przerwą 1 lub 1,5min. Inne zmiany być może wyjdą w trakcie. W międzyczasie mam kilka startów po których będę mógł na bieżąco modyfikować swoje VDOT tak aby na 11.11.15 wycisnąć co tylko się da z tego planu.
28.07.15 - 4x1,2km 3:55/km p.3:30
Jak postanowiłem tak zacząłem robić od dzisiaj. Dawno nie biegałem interwałów i powiem, że miałem lekkiego stresa przed nimi. Do 2km rozgrzewki zastanawiałem się czy nie odpuścić, zwłazcza, że do tego 2km rozgrzewki organizm był jakiś drętwy. Później uczucie drętwoty mnie opuściło i jakoś się rozruszałem, po prawie 3,5km rozgrzewki byłem gotowy. Jak to zwykle bywa pierwsze powtórzenie na lajcie i hamulcu, drugie troszkę ciężej i też musiałem hamować. trzecie ciężko i już bez hamulca, czwarte bardzo ciężko Przerwy standardowo w świńskim truchcie.
1 0:04'45.0 160 (120-169) 1,21 15,3 (9,0-16,2) 3'55 (6'40-3'42)
2 0:03'31.1 141 (134-168) 0,51 8,7 (5,8-15,1) 6'53 (10'25-3'58)
3 0:04'36.4 165 (141-171) 1,20 15,7 (9,7-16,9) 3'49 (6'10-3'32)
4 0:03'30.9 147 (139-170) 0,54 9,2 (5,4-16,6) 6'32 (11'06-3'37)
5 0:04'33.0 168 (147-174) 1,20 15,8 (10,1-17,3) 3'47 (5'57-3'28)
6 0:03'31.3 148 (137-172) 0,49 8,4 (2,2-16,2) 7'09 (27'46-3'42)
7 0:04'33.6 169 (150-175) 1,20 15,7 (9,7-16,9) 3'49 (6'10-3'32)
8 0:03'31.0 146 (138-174) 0,49 8,4 (0,0-15,8) 7'08 (0'00-3'47)
W zasadzie wszystkie powtórzenia poza pierwszym szybciej niż zakładałem. Chyba wyszedłem z wprawy jeśli chodzi o trzymanie tempa na interwałach.
Razem: Czas: 01:13:18· Dystans: 14km 003m · Tempo: 05:14/km
Postanowiłem pobiegać bardzo szybkie jak na mnie 200m odcinki, co okazało się tego dnia bardzo dobrym pomysłem i samo wykonanie było fajniejsze niż klepanie kilkunastu kilometrów w 35 stopniowym upale. Korzystając z faktu, że odbieraliśmy dzieci od teściowej wyskoczyłem na lokalny stadion lekkoatletyczny i pobiegałem na prawdziwej tartanowej bieżni. Już wiem dlaczego sosik je tak lubi Za radą Rolliego miałem biec 200m w 35s. Generalnie cały trening to miało być 6x200m w 35s p.3min. Ja poplątałem wszystko i zrobiłem 5x200m w 33s p.5min Ne pytajcie dlaczego, najprościej będzie powiedzieć, że nie doczytałem Generalnie trening fajny, ale zdecydowanie UltraBoosty się do niego nie nadają. Na łukach czułem jak ciągną mi stopy na zewnętrzną, przy tej prędkości są zwyczajnie za ciężkie.
1 0:00'30.6 159 (142-173) 0,21 25,3 (5,8-25,9) 2'22 (10'25-2'18)
2 0:05'00.6 142 (124-175) 0,27 3,2 (0,0-23,8) 18'50 (0'00-2'31)
3 0:00'32.8 155 (139-169) 0,20 22,4 (2,9-25,2) 2'40 (20'50-2'22)
4 0:05'01.8 139 (120-172) 0,22 2,6 (0,0-23,8) 22'39 (0'00-2'31)
5 0:00'31.4 150 (132-167) 0,21 24,2 (5,0-28,1) 2'28 (11'54-2'08)
6 0:05'01.4 140 (121-170) 0,20 2,4 (0,0-24,1) 24'37 (0'00-2'29)
7 0:00'32.4 152 (135-167) 0,20 22,4 (2,5-25,9) 2'40 (23'48-2'18)
8 0:05'01.3 141 (121-169) 0,21 2,5 (0,0-23,4) 24'01 (0'00-2'33)
9 0:00'32.9 151 (134-165) 0,21 22,5 (1,4-27,0) 2'39 (41'40-2'13)
10 0:02'28.8 149 (136-168) 0,20 4,8 (0,0-23,0) 12'24 (0'00-2'36)
Odczucia co do takiego biegania? Bardzo fajne Początkowo byłem z siebie bardzo dumny, że taki ze mnie świetny sprinter, aż nie zobaczyłem, że obciąłem jedno powtórzenie i dodałem sobie 2 min przerwy Teraz myślę, że gdybym zrobił wszystko prawidłowo to te 35s wcale nie byłoby za wolne
26.07.15 - 10km BS (DUSA)
Po powrocie od teściowej standardowo nie było wiele czasu na bieganie, zwłaszcza, że wróciliśmy później bo zahaczyliśmy o ZOO w Zamościu. Jako, że pogoda była dość fajna, tzn było relatywnie chłodno postanowiłem to wykorzystać. Nogi miałem lekko obolałe po wcześniejszych 200tkach pozostał mi więc BS. Biegło się fajnie i spokojnie, na dyle dobrze, że postanowiłem końcówkę zrobić szybciej. Ostatnie 3km przyśpieszałem stopniowo z ostatnim km finiszu w tempie 3:52/km
Razem: Czas: 00:50:37· Dystans: 10km 022m · Tempo: 05:03/km
Mimo 4 dni treningowych poprzedni tydzień zamknąłem z żałośnie małą liczbą nabieganych 36km
`````````````````````````````````````````````````````````````````
PLANY
`````````````````````````````````````````````````````````````````
Przez ostatni czas biegałem to co mi się chciało. Zdaje sobie sprawę, że to było bieganie dalekie od optymalnego. Postanowiłem więc wrócić do czegoś co znam i co dawało wymierne efekty których przez swój brak doświadczenia nie potrafiłem wykorzystać. Część z Was się pewnie domyśla, część być może nie, ale chodzi mi o plan Bartoszaka, konkretnie ten na łamanie 40min. Plan ten potraktuję jako ogólny zarys, że względu na to, że do łamania 40min trochę mi jeszcze brakuje, a poza tym dwie rzeczy mi się w tym planie nie podobają, a mianowicie życzeniowe tempa interwałów oraz bieganie na % tętna. Plan będę modyfikował na podstawie aktualnego VDOT które będę uzależniał od temperatury. Jeśli warunki będą dobre i będzie chłodno to VDOT biorę na poziomie 49,1 (tempo I w okolicach 3:55), jeśli będzie gorąco to obniżam je do poziomu 48,4 (tempo I 4/km). Dłuższe interwały czyli te od 2km wzwyż będę robił w tempie startowym czyli na tą chwilę chyba 4:06/km, resztę interwałów w tempie I wynikającym z VDOT. Bieganie szybszych ciągłych tych na 85% zamienię chyba na progi. Przykładowo zamiast 7km 85% 2x3,2km P z przerwą 1 lub 1,5min. Inne zmiany być może wyjdą w trakcie. W międzyczasie mam kilka startów po których będę mógł na bieżąco modyfikować swoje VDOT tak aby na 11.11.15 wycisnąć co tylko się da z tego planu.
28.07.15 - 4x1,2km 3:55/km p.3:30
Jak postanowiłem tak zacząłem robić od dzisiaj. Dawno nie biegałem interwałów i powiem, że miałem lekkiego stresa przed nimi. Do 2km rozgrzewki zastanawiałem się czy nie odpuścić, zwłazcza, że do tego 2km rozgrzewki organizm był jakiś drętwy. Później uczucie drętwoty mnie opuściło i jakoś się rozruszałem, po prawie 3,5km rozgrzewki byłem gotowy. Jak to zwykle bywa pierwsze powtórzenie na lajcie i hamulcu, drugie troszkę ciężej i też musiałem hamować. trzecie ciężko i już bez hamulca, czwarte bardzo ciężko Przerwy standardowo w świńskim truchcie.
1 0:04'45.0 160 (120-169) 1,21 15,3 (9,0-16,2) 3'55 (6'40-3'42)
2 0:03'31.1 141 (134-168) 0,51 8,7 (5,8-15,1) 6'53 (10'25-3'58)
3 0:04'36.4 165 (141-171) 1,20 15,7 (9,7-16,9) 3'49 (6'10-3'32)
4 0:03'30.9 147 (139-170) 0,54 9,2 (5,4-16,6) 6'32 (11'06-3'37)
5 0:04'33.0 168 (147-174) 1,20 15,8 (10,1-17,3) 3'47 (5'57-3'28)
6 0:03'31.3 148 (137-172) 0,49 8,4 (2,2-16,2) 7'09 (27'46-3'42)
7 0:04'33.6 169 (150-175) 1,20 15,7 (9,7-16,9) 3'49 (6'10-3'32)
8 0:03'31.0 146 (138-174) 0,49 8,4 (0,0-15,8) 7'08 (0'00-3'47)
W zasadzie wszystkie powtórzenia poza pierwszym szybciej niż zakładałem. Chyba wyszedłem z wprawy jeśli chodzi o trzymanie tempa na interwałach.
Razem: Czas: 01:13:18· Dystans: 14km 003m · Tempo: 05:14/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
30.07.15 - 12km BS (DUSA)
W normalnym planie jest 12km na 75% + 4x100m R p.200m tr, ale skoro bawię się w zmienianie Bartoszaka to go zmieniam po całości a oryginalny plan traktuję jako szkielet. Nie lubię robić przebieżek, dużo bardziej podoba mi się McMillanowska wizja takiego treningu czyli praktycznie całość pokonujemy wolno, a przyśpieszamy na ostatnim odcinku. W moim przypadku 9km pokonałem w tempie około 5:48/km natomiast ostatnie kilometry ze stopniowym przyśpieszeniem kolejno:
10km - 5:22/km
11km - 5/km
12km - 4:22/km
Ostatnie około 200m w 38s, ten ostry finisz będzie mi chyba towarzyszył na BS-ach żeby jak to ładnie Krzychu M ujął "podbijać swoje ego" Zresztą chciałbym kiedyś zrobić ze 200-300m takiego finiszu poniżej 3/km
Generalnie fajny bieg.
Razem: Czas: 01:07:29· Dystans: 12km 212m · Tempo: 05:31/km
W normalnym planie jest 12km na 75% + 4x100m R p.200m tr, ale skoro bawię się w zmienianie Bartoszaka to go zmieniam po całości a oryginalny plan traktuję jako szkielet. Nie lubię robić przebieżek, dużo bardziej podoba mi się McMillanowska wizja takiego treningu czyli praktycznie całość pokonujemy wolno, a przyśpieszamy na ostatnim odcinku. W moim przypadku 9km pokonałem w tempie około 5:48/km natomiast ostatnie kilometry ze stopniowym przyśpieszeniem kolejno:
10km - 5:22/km
11km - 5/km
12km - 4:22/km
Ostatnie około 200m w 38s, ten ostry finisz będzie mi chyba towarzyszył na BS-ach żeby jak to ładnie Krzychu M ujął "podbijać swoje ego" Zresztą chciałbym kiedyś zrobić ze 200-300m takiego finiszu poniżej 3/km
Generalnie fajny bieg.
Razem: Czas: 01:07:29· Dystans: 12km 212m · Tempo: 05:31/km
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
31.07.15 - Aaaaaaaaaaaaaa! Jestem biegajacym trupem! Moje tetno spoczynkowe to 36!
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
01.08.15 - 7km P 4:15/km
Dziś w planie mocny ciągły. Miałem go robić po 4:20, ale jak zobaczyłem jakie są warunki... Słoneczko, lekki wietrzyk, 18stopni i powietrze przyjemnie rześkie to stwierdziłem, ze nie będę się specjalnie hamował i zobaczymy co wyjdzie. Na początek zrobiłem 3km rozgrzewki, a później cześć właściwa. Generalnie szlo ciężko, ale lepiej niż przypuszczałem, wprawdzie od 5km to już miałem ochotę skończyć ale ładnie trzymałem tempo do końca. Gdyby dzisiaj były zawody to wykręciłbym ładny wynik
1 0:04'17.8 150 (100-159) 1,00 14,0 (1,4-16,6) 4'17 (41'40-3'37) 82 (49-85) 1,00 0:04'17.8
2 0:04'18.0 160 (157-163) 1,00 13,9 (13,7-14,8) 4'19 (4'23-4'03) 82 (81-84) 2,00 0:08'35.8
3 0:04'16.0 164 (161-167) 1,00 14,1 (13,7-14,8) 4'15 (4'23-4'03) 82 (82-84) 3,00 0:12'51.8
4 0:04'12.0 168 (165-172) 1,00 14,3 (13,7-15,1) 4'11 (4'23-3'58) 83 (82-85) 4,00 0:17'03.8
5 0:04'10.0 170 (167-174) 1,00 14,4 (13,7-14,8) 4'10 (4'23-4'03) 84 (81-86) 5,00 0:21'13.8
6 0:04'14.0 172 (171-174) 1,01 14,2 (13,7-14,8) 4'12 (4'23-4'03) 84 (81-85) 6,00 0:25'27.8
7 0:04'12.0 172 (168-175) 1,00 14,2 (13,3-15,1) 4'13 (4'30-3'58) 84 (82-86) 7,00 0:29'39.8
Dystans: 7km 010m
Czas:29min 43s
Tempo:04:14/km
Tętno śr/max: 165/176
Później jeszcze wpadło 4km BS-a na schłodzenie.
Razem: Czas: 01:07:13· Dystans: 14km 042m · Tempo: 04:47/km
Dobry początek miesiąca i urlopu
Dziś w planie mocny ciągły. Miałem go robić po 4:20, ale jak zobaczyłem jakie są warunki... Słoneczko, lekki wietrzyk, 18stopni i powietrze przyjemnie rześkie to stwierdziłem, ze nie będę się specjalnie hamował i zobaczymy co wyjdzie. Na początek zrobiłem 3km rozgrzewki, a później cześć właściwa. Generalnie szlo ciężko, ale lepiej niż przypuszczałem, wprawdzie od 5km to już miałem ochotę skończyć ale ładnie trzymałem tempo do końca. Gdyby dzisiaj były zawody to wykręciłbym ładny wynik
1 0:04'17.8 150 (100-159) 1,00 14,0 (1,4-16,6) 4'17 (41'40-3'37) 82 (49-85) 1,00 0:04'17.8
2 0:04'18.0 160 (157-163) 1,00 13,9 (13,7-14,8) 4'19 (4'23-4'03) 82 (81-84) 2,00 0:08'35.8
3 0:04'16.0 164 (161-167) 1,00 14,1 (13,7-14,8) 4'15 (4'23-4'03) 82 (82-84) 3,00 0:12'51.8
4 0:04'12.0 168 (165-172) 1,00 14,3 (13,7-15,1) 4'11 (4'23-3'58) 83 (82-85) 4,00 0:17'03.8
5 0:04'10.0 170 (167-174) 1,00 14,4 (13,7-14,8) 4'10 (4'23-4'03) 84 (81-86) 5,00 0:21'13.8
6 0:04'14.0 172 (171-174) 1,01 14,2 (13,7-14,8) 4'12 (4'23-4'03) 84 (81-85) 6,00 0:25'27.8
7 0:04'12.0 172 (168-175) 1,00 14,2 (13,3-15,1) 4'13 (4'30-3'58) 84 (82-86) 7,00 0:29'39.8
Dystans: 7km 010m
Czas:29min 43s
Tempo:04:14/km
Tętno śr/max: 165/176
Później jeszcze wpadło 4km BS-a na schłodzenie.
Razem: Czas: 01:07:13· Dystans: 14km 042m · Tempo: 04:47/km
Dobry początek miesiąca i urlopu
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
02.08.15 - 14km BS
Dziś w nocy jakoś kiepsko spałem, obudziłem się nad ranem, chyba była 4:50. Zrobiłem siku, popatrzyłem przez okno, pomyślałem, że może by iść biegać i się już nie kłaść lecz szybko zrezygnowałem z tego pomysłu i pospałem jeszcze do 9. To był mój błąd bo o 9 było już za późno na "opuszczanie" rodzinki i wymyśliłem wspólny trening, czyli ja biegiem a "one" na rowerach. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że wyszliśmy po 12 i było 31 stopni, zero wiatru i straszna duchota. Tak więc mój regeneracyjny truchcik przerodził się w walkę o przetrwanie . Na 5km "one" postanowiły, że chcą przerwę na chodzenie po lesie więc kręciłem się do 8km po 600m pętli, chciałem dociągnąć do 9km lecz "one" zakończyły postój i ruszyliśmy w drogę powrotną. Miałem ambitne plany nadrobić ten stracony kilometr modyfikując trasę ale gdzieś tak przy 10km stwierdziłem, że mam w nosie męczenie się w taką pogodę i ostatecznie przebiegłem trochę ponad 13km. Generalnie mimo niskiego tętna i ślimaczego tempa biegło się nieprzyjemnie, temperatura i duchota dawały znać o sobie i do domu wróciłem jakiś podminowany. Dobrze, że w planach był BS, a nie jakiś drugi zakres czy próg
Razem: Czas: 01:18:26· Dystans: 13km 048m · Tempo: 06:00/km
Jutro jedziemy na tydzień do Muszyny. Zawieszam więc realizacje planu na rzecz spokojnych biegów po górach. Jak się uda (czytaj: będzie mi się chciało) to mam zamiar biegać codziennie. % nie pijam ostatnio więc myślę, że nie będzie problemu z wczesnym wstawaniem tak żeby uniknąć upału. Mam nadzieję na złapanie trochę siły biegowej która zaprocentuje w przyszłości
Dziś w nocy jakoś kiepsko spałem, obudziłem się nad ranem, chyba była 4:50. Zrobiłem siku, popatrzyłem przez okno, pomyślałem, że może by iść biegać i się już nie kłaść lecz szybko zrezygnowałem z tego pomysłu i pospałem jeszcze do 9. To był mój błąd bo o 9 było już za późno na "opuszczanie" rodzinki i wymyśliłem wspólny trening, czyli ja biegiem a "one" na rowerach. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że wyszliśmy po 12 i było 31 stopni, zero wiatru i straszna duchota. Tak więc mój regeneracyjny truchcik przerodził się w walkę o przetrwanie . Na 5km "one" postanowiły, że chcą przerwę na chodzenie po lesie więc kręciłem się do 8km po 600m pętli, chciałem dociągnąć do 9km lecz "one" zakończyły postój i ruszyliśmy w drogę powrotną. Miałem ambitne plany nadrobić ten stracony kilometr modyfikując trasę ale gdzieś tak przy 10km stwierdziłem, że mam w nosie męczenie się w taką pogodę i ostatecznie przebiegłem trochę ponad 13km. Generalnie mimo niskiego tętna i ślimaczego tempa biegło się nieprzyjemnie, temperatura i duchota dawały znać o sobie i do domu wróciłem jakiś podminowany. Dobrze, że w planach był BS, a nie jakiś drugi zakres czy próg
Razem: Czas: 01:18:26· Dystans: 13km 048m · Tempo: 06:00/km
Jutro jedziemy na tydzień do Muszyny. Zawieszam więc realizacje planu na rzecz spokojnych biegów po górach. Jak się uda (czytaj: będzie mi się chciało) to mam zamiar biegać codziennie. % nie pijam ostatnio więc myślę, że nie będzie problemu z wczesnym wstawaniem tak żeby uniknąć upału. Mam nadzieję na złapanie trochę siły biegowej która zaprocentuje w przyszłości
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
03.08.15
Zapoznawczy bieg po Muszynie, 8km po jakis parkowych alejkach, generalnie milo, przyjemnie i bez przygod. Cos tam wpadlo pod gorke i z gorki. Bylo tego jakies 140m. Samo to, ze u siebie musialbym bardzo sie postarac, zeby tyle zrobic podbiegu juz cieszy.
8km w tempie 5:40, tetno 145
04.08.15
Postanowilem pobiec troche szlakiem turystycznym. Przewodnik twierdzi, ze jest 8,8km i okolo 600m up w jedna strone. Ja na pzetarcie postanowilem pobiec 5km i zawrocic. Dobieg do lasu to troche ponad 2km pod lekka gorke a pozniej juz stromo do gory. Nie dalem rady pod nia wbiec, czesc trasy pokonalem w marszu przy czym tetno chwilowe w marszu docbodzilo do 156
10,2km w tempie 6:20/km, tetno 144, up/down 340m
Swoja droga Muszyna to geneza mojego biegania. To miejsce podczas pobytu w ktorym pierwszy raz zaswitala mi mysl o bieganiu. Jest to wiec podroz do jadra ciemnosci mojej biegowej natury
Zapoznawczy bieg po Muszynie, 8km po jakis parkowych alejkach, generalnie milo, przyjemnie i bez przygod. Cos tam wpadlo pod gorke i z gorki. Bylo tego jakies 140m. Samo to, ze u siebie musialbym bardzo sie postarac, zeby tyle zrobic podbiegu juz cieszy.
8km w tempie 5:40, tetno 145
04.08.15
Postanowilem pobiec troche szlakiem turystycznym. Przewodnik twierdzi, ze jest 8,8km i okolo 600m up w jedna strone. Ja na pzetarcie postanowilem pobiec 5km i zawrocic. Dobieg do lasu to troche ponad 2km pod lekka gorke a pozniej juz stromo do gory. Nie dalem rady pod nia wbiec, czesc trasy pokonalem w marszu przy czym tetno chwilowe w marszu docbodzilo do 156
10,2km w tempie 6:20/km, tetno 144, up/down 340m
Swoja droga Muszyna to geneza mojego biegania. To miejsce podczas pobytu w ktorym pierwszy raz zaswitala mi mysl o bieganiu. Jest to wiec podroz do jadra ciemnosci mojej biegowej natury
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No cóż, na urlopie biegałem i nie biegałem. Nie chce mi się każdego treningu z osobna opisywać ale generalnie biegałem często i niewielkie dystanse. Przez 2 tygodnie wyszło 88km czyli nic specjalnego. W pierwszym tygodniu 67km w drugim 20 bo zapomniałem butów i miałem tylko klapki Jak się tak rozhulałem z tym lenistwem to po powrocie do domu w sobotę i niedzielę też nie biegałem i udało się wyjść dopiero dzisiaj.
18.08.15 - 12km OWB2
Powracając do realizacji mojego biegowego planu postanowiłem zacząć go od nowa. 6 dniowa przerwa raczej nie wpływa korzystnie na wydolność więc napieramy od tygodnia pierwszego Zamiast robić interwały 4x1,2km machnąłem II zakres. Tempo docelowe 4:40/km. Udało się je nawet ładnie utrzymać ale od około 10km było już ciężko. Generalnie czułem nogi mimo, że na początku biegu były mega świeże, tętno (śr.161) też sporo wyższe w porównaniu do podobnego treningu z przed tygodnia (śr. 150). Pocieszające jest to, że przerwa nie była długa i nie muszę jej jakoś specjalnie odrabiać
Razem: Czas: 00:58:19· Dystans: 12km 579m · Tempo: 04:38/km
W czwartek BS, a w sobotę 7km tempa progowego. Żyć nie umierać
18.08.15 - 12km OWB2
Powracając do realizacji mojego biegowego planu postanowiłem zacząć go od nowa. 6 dniowa przerwa raczej nie wpływa korzystnie na wydolność więc napieramy od tygodnia pierwszego Zamiast robić interwały 4x1,2km machnąłem II zakres. Tempo docelowe 4:40/km. Udało się je nawet ładnie utrzymać ale od około 10km było już ciężko. Generalnie czułem nogi mimo, że na początku biegu były mega świeże, tętno (śr.161) też sporo wyższe w porównaniu do podobnego treningu z przed tygodnia (śr. 150). Pocieszające jest to, że przerwa nie była długa i nie muszę jej jakoś specjalnie odrabiać
Razem: Czas: 00:58:19· Dystans: 12km 579m · Tempo: 04:38/km
W czwartek BS, a w sobotę 7km tempa progowego. Żyć nie umierać
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
20.08.15 - 12km BS 75%
Troszkę szybszy BS z samego rana. Już dawno nie biegałem w takiej temperaturze. Gdy wychodziłem było 13 stopni, nie pamiętam już kiedy zmarzły mi dłonie podczas biegu . Sam trening miły i przyjemny. Zadziwiające jest to jak negatywnie na wydolność potrafi zadziałać temperatura, 2 tygodnie temu tempo o 15s słabsze na 9km kosztowało mnie 2 razy tyle wysiłku co dziś 12,5km Na sam koniec biegu zrobiłem 600m finiszu i tu zaskoczenie. Wchodził on niemożebnie łatwo. Początkowo przyśpieszyłem do 3:45, ale było na tyle łatwo że postanowiłem jeszcze przyśpieszyć. Końcówkę leciałem po 3:20 i myślę, że gdyby jeszcze spiął poślady to ostatnie 100m mogło by być jeszcze szybciej. Jestem w pozytywnym szoku
Razem: Czas: 01:03:20· Dystans: 12km 664m · Tempo: 05:00/km - Tętno śr/max 147/180
Troszkę szybszy BS z samego rana. Już dawno nie biegałem w takiej temperaturze. Gdy wychodziłem było 13 stopni, nie pamiętam już kiedy zmarzły mi dłonie podczas biegu . Sam trening miły i przyjemny. Zadziwiające jest to jak negatywnie na wydolność potrafi zadziałać temperatura, 2 tygodnie temu tempo o 15s słabsze na 9km kosztowało mnie 2 razy tyle wysiłku co dziś 12,5km Na sam koniec biegu zrobiłem 600m finiszu i tu zaskoczenie. Wchodził on niemożebnie łatwo. Początkowo przyśpieszyłem do 3:45, ale było na tyle łatwo że postanowiłem jeszcze przyśpieszyć. Końcówkę leciałem po 3:20 i myślę, że gdyby jeszcze spiął poślady to ostatnie 100m mogło by być jeszcze szybciej. Jestem w pozytywnym szoku
Razem: Czas: 01:03:20· Dystans: 12km 664m · Tempo: 05:00/km - Tętno śr/max 147/180
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Korzystajac z wolnego dnia siadlem i pozmienialem troche Bartoszaka. Wkomponowalem w niego wrzesniowe i pazdziernikowe zawody oraz pozmienialem troche akcenty. Nad tempami biegow w tej chwili nie myslalem bo zobacze jak to w praniu bedzie wychodzic. Co o tym myslicie?
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
22.08.15 - 3km BS + 7km P + 3km BS
Wczoraj bylem na konceratach na CRF-ie i polozylem sie spac po 2. Pospalem do 6 a pozniej poltorej godziny powalalem sie w lozku. Bylem niewyspany i zmiety jak po jakiejs % imprezie. Mimo to psychicznie nastawilem sie na 7km progu wiec zebralem sie i o 8:10 bylem na trasie. Pierwsze 3km weszlo lekko w tempie 5:13. Odczuciowo spoko ale jak pozniej sie okazalo tetno 150. Pozniej prog. Zakladalem tempo 4:20, ale nie wyrobilem. Od 4km to byla rzezba. Generalnie bieglo sie ciezko i malo fajnie. Ostatni kilometr konczyl sie pod gorke i tu odpuscilem w polowie. Chyba dobrze bo gdybym to ciagnal dalej to chyba bym hr max wyznaczyl wyszlo 6,5km w tempie 4:25/km, tetno srednie 174 maksymalne 185... Powrot do domu to "BS" w tempie 5:33/km i tetnie srednim 164.
Razem wyszlo 12,6km w tempie 4;54 i tetnie srednim 165.
Dawno nie mialem tak ciezkiego treningu. Umordowalem sie nim strasznie. Wniosek z niego plynie taki, ze zeby biegac szybko trzeba byc wypoczetym.
Wczoraj bylem na konceratach na CRF-ie i polozylem sie spac po 2. Pospalem do 6 a pozniej poltorej godziny powalalem sie w lozku. Bylem niewyspany i zmiety jak po jakiejs % imprezie. Mimo to psychicznie nastawilem sie na 7km progu wiec zebralem sie i o 8:10 bylem na trasie. Pierwsze 3km weszlo lekko w tempie 5:13. Odczuciowo spoko ale jak pozniej sie okazalo tetno 150. Pozniej prog. Zakladalem tempo 4:20, ale nie wyrobilem. Od 4km to byla rzezba. Generalnie bieglo sie ciezko i malo fajnie. Ostatni kilometr konczyl sie pod gorke i tu odpuscilem w polowie. Chyba dobrze bo gdybym to ciagnal dalej to chyba bym hr max wyznaczyl wyszlo 6,5km w tempie 4:25/km, tetno srednie 174 maksymalne 185... Powrot do domu to "BS" w tempie 5:33/km i tetnie srednim 164.
Razem wyszlo 12,6km w tempie 4;54 i tetnie srednim 165.
Dawno nie mialem tak ciezkiego treningu. Umordowalem sie nim strasznie. Wniosek z niego plynie taki, ze zeby biegac szybko trzeba byc wypoczetym.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
23.08.15 - 14km BS
Dzis BS. Jak to mowi sosik "bez przygod". Ot spokojny bieg na ktorym staralem sie trzymac niskiej intensywnosci. Pod koniec tetno skakalo momenatmi do 160 mimo tempa w okolicy 6/km... Jestem zmeczony po weekendzie kiepskiego spania i jedzenia wiec sie temu nie dziwie. Zreszta tylko tetno bylo takie wysokie. Oddech caly czas 3/3 wiec to zmeczenie, albo bateria w pulsometrze sie konczy. Stawiam jednak na zmeczenie i kiepskie zywienie przez 3 dni (waga pokazala mi dzis 73,5kg).
Razem wyszlo 14km w tempie okolo 6/km i tetnie srednim 142.
Dzis BS. Jak to mowi sosik "bez przygod". Ot spokojny bieg na ktorym staralem sie trzymac niskiej intensywnosci. Pod koniec tetno skakalo momenatmi do 160 mimo tempa w okolicy 6/km... Jestem zmeczony po weekendzie kiepskiego spania i jedzenia wiec sie temu nie dziwie. Zreszta tylko tetno bylo takie wysokie. Oddech caly czas 3/3 wiec to zmeczenie, albo bateria w pulsometrze sie konczy. Stawiam jednak na zmeczenie i kiepskie zywienie przez 3 dni (waga pokazala mi dzis 73,5kg).
Razem wyszlo 14km w tempie okolo 6/km i tetnie srednim 142.