Bleez blog
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
22 grudnia 2010
Po niedzielnym bieganiu, poniedziałek był przeznaczony na większa dawkę ćwiczeń siłowych. Jak już to pisałem wcześniej wykonuję ich dużo więcej niż robiłem tego dotychczas. A jako, że efekty są to i jest radość. Znacznie mniej się męczę, udaje mi się je wykonywać dużo ładniej technicznie i z większą starannością. Wcześniej było to robione na odwal, tak aby tylko coś tam zaliczyć. Teraz natomiast przykładam się do tego i dbam o każdy szczegół. Do ideału to na pewno wiele jeszcze brakuje i pewnie sporo mądrych wskazałoby na błędy, ale dla mnie najważniejsze jest to, że małymi krokami i do przodu.
Poniedziałek(20.12)
Nie pamiętam już w jakiej kolejności co wykonywałem, ale na pewno były:
- pompki wąskie 2X8 i 2X10,
- pompki normalne 2X10
- wspięcia na palcach 4X20 z obciążeniem 10kg,
- oraz 3 ćwiczenia z hantlami na górne partie mięśni, każda seria powtarzana 4 razy.
Wtorek (21.12)
Wtorek, a wtorek był biegowy i siłowy....
Miejsce treningu - ulice i chodniki miejskie.
Pora treningu - wieczór ok 18:15,
Warunki - w miarę ciepło jak na zimę, temperatura ok 0 st C, breja na ziemi, biegało się po tym czym bardzo ciężko.
Plan - plan na razie porzucony, nie mam warunków i czasu na jego realizację - do końca grudnia biegam easy.
Realizacji:
--> dystans 8,16km w tempie 5:47/km - wolno, wolno oj bardzo wolno...
Samopoczucie po biegu dobre i bardzo dobre :D
A w domu jeszcze były ćwiczenia siłowe, tym razem na brzuch i nogi, czyli:
ABS - poziom 1 (tak na marginesie to bardziej go lubię niż 2 :P)
---> wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń,
---> wypychanie nóg w leżeniu - 20 powtórzeń,
---> skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń,
---> skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń,
a następnie:
---> przysiady z obciążeniem 4X20
---> wykroki z obciążeniem 4X20
Ćwiczenia wykonywane na przemian raz seria przysiadów, raz seria wykroków.
Co dalej z bieganiem do końca tygodnia - tego nie wiem i nie jestem wstanie przewidzieć. Do końca grudnia będzie to bardzo nieuporządkowane i pełna improwizacja.
Na razie to tyle co u mnie treningowego się wydarzyło.
Pozdro Bleez
Po niedzielnym bieganiu, poniedziałek był przeznaczony na większa dawkę ćwiczeń siłowych. Jak już to pisałem wcześniej wykonuję ich dużo więcej niż robiłem tego dotychczas. A jako, że efekty są to i jest radość. Znacznie mniej się męczę, udaje mi się je wykonywać dużo ładniej technicznie i z większą starannością. Wcześniej było to robione na odwal, tak aby tylko coś tam zaliczyć. Teraz natomiast przykładam się do tego i dbam o każdy szczegół. Do ideału to na pewno wiele jeszcze brakuje i pewnie sporo mądrych wskazałoby na błędy, ale dla mnie najważniejsze jest to, że małymi krokami i do przodu.
Poniedziałek(20.12)
Nie pamiętam już w jakiej kolejności co wykonywałem, ale na pewno były:
- pompki wąskie 2X8 i 2X10,
- pompki normalne 2X10
- wspięcia na palcach 4X20 z obciążeniem 10kg,
- oraz 3 ćwiczenia z hantlami na górne partie mięśni, każda seria powtarzana 4 razy.
Wtorek (21.12)
Wtorek, a wtorek był biegowy i siłowy....
Miejsce treningu - ulice i chodniki miejskie.
Pora treningu - wieczór ok 18:15,
Warunki - w miarę ciepło jak na zimę, temperatura ok 0 st C, breja na ziemi, biegało się po tym czym bardzo ciężko.
Plan - plan na razie porzucony, nie mam warunków i czasu na jego realizację - do końca grudnia biegam easy.
Realizacji:
--> dystans 8,16km w tempie 5:47/km - wolno, wolno oj bardzo wolno...
Samopoczucie po biegu dobre i bardzo dobre :D
A w domu jeszcze były ćwiczenia siłowe, tym razem na brzuch i nogi, czyli:
ABS - poziom 1 (tak na marginesie to bardziej go lubię niż 2 :P)
---> wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń,
---> wypychanie nóg w leżeniu - 20 powtórzeń,
---> skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń,
---> skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń,
a następnie:
---> przysiady z obciążeniem 4X20
---> wykroki z obciążeniem 4X20
Ćwiczenia wykonywane na przemian raz seria przysiadów, raz seria wykroków.
Co dalej z bieganiem do końca tygodnia - tego nie wiem i nie jestem wstanie przewidzieć. Do końca grudnia będzie to bardzo nieuporządkowane i pełna improwizacja.
Na razie to tyle co u mnie treningowego się wydarzyło.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
24 grudnia 2010 - Wigilia Bożego Narodzenia
Jeszcze udało mi się wskoczyć na kompa i coś nie coś napisać. Pobiegałem trochę, ba nawet w wigilię o 7 rano biegałem....ale po kolei.
Czwartek (23.12) - trening biegowy
--> dystans 9,42km w tempie 5:06/km
Piątek (24.12) - trening biegowy o 7 rano,
--> dystans 10,44km w tempie 4:54/km jak na te warunki tempo dość mocne.
Przez te dwa dni nie biegałem sam - biegałem z kolegą Mateuszem, a z Mateuszem się biega jak? się biega szybko!!! Ale taki trening był mi potrzebny bo ostatnio się zaczłapywałem.
Dla wszystkich blogerów i czytających blogi i ogólnie wszystkich spokojnych świąt Bożego Narodzenia.
Jeszcze udało mi się wskoczyć na kompa i coś nie coś napisać. Pobiegałem trochę, ba nawet w wigilię o 7 rano biegałem....ale po kolei.
Czwartek (23.12) - trening biegowy
--> dystans 9,42km w tempie 5:06/km
Piątek (24.12) - trening biegowy o 7 rano,
--> dystans 10,44km w tempie 4:54/km jak na te warunki tempo dość mocne.
Przez te dwa dni nie biegałem sam - biegałem z kolegą Mateuszem, a z Mateuszem się biega jak? się biega szybko!!! Ale taki trening był mi potrzebny bo ostatnio się zaczłapywałem.
Dla wszystkich blogerów i czytających blogi i ogólnie wszystkich spokojnych świąt Bożego Narodzenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
29 grudnia 2010
Święta, święta i po świętach a w święta treningu nie było. Nie było z dwóch powodów. Po pierwsze całe dnie spędzałem z rodziną i ciężko się było wyrwać - rodzinka przecież najważniejsza, szczególnie w takie dni. Po drugi - po piątkowym porannym bieganiu, w nocy odczułem silne rwanie w stawie skokowym. Na tyle silne, że spać mi to nie dało i zmuszony byłem wziąć tabletkę przeciwbólową. Przyczyna tego wydaje mi się być jedna. Na trening założyłem stare buty do trialu, które się sprawdzają, ale wyłącznie na grubej warstwie śniegu. W tym dniu biegaliśmy głównie po asfalcie i też z nie małym tempem. Prawdopodobnie doszło do zwykłego przeciążenia stawu skokowego. Na drugi dzień wszytko było ok. tyle, że początkowo myślałem, że środek przeciwbólowy działa i że jak przestanie to ból wróci. Całe szczęście kolejne dni było ok i obyło się bez problemów. Coś jednak jest jeszcze na rzeczy, bo wczoraj ból lekko powrócił i to przed planowanym treningiem. Nie było jednak większych problemów i trening przebiegł pomyślnie.
Tak, więc święta nie biegowe tym razem. W drugi dzień świąt zrobiłem jedną serię ABS-a, chociaż nie było to zbyt mądrym pomysłem. Po całym dniu obżarstwa, mój brzuch wieczorem protestował. Seria jednak musiał być zakończona.
We wtorek dwa ciekawe wydarzenia. Po pierwsze spotkaliśmy się z naszą grupą tarnogórską na wspólnym bieganiu w Parku Miejski. Tłumów nie było, bo aż cztery sztuki, czyli Leszek, Artur, Mati i ja, ale było całkiem sympatycznie. Pobiegaliśmy razem ok 1 godziny, co dało 11,12km w tempie 5:15/km. Uważam, że tempo dość mocne szczególnie, że zima nie odpuszcza i wieczorem było ok -13 st C na alejkach oczywiście śnieg. Fajne było tez to, że w tej naszej mini grupce poziom jest w miarę wyrównany i mogliśmy spokojnie trzymać się razem.
Drugi dla mnie ciekawe wydarzenie to to, ze dokładnie 28 grudnia 2007 roku wyszedłem po raz pierwszy pobiegać. Jak ten czas szybko leci - trzy lata za mną. Najbardziej mnie z tego wszystkiego ciszy to, że zapał i chęci do biegania mam dużo większe niż to było na początku. Małymi krokami udaje mi się realizować różne cele biegowe. Na progres też nie mam, co narzekać, co roku udaje się poprawić na jakimś dystansie. Teraz po czasie widzę też sporo błędów, które popełniałem, ale kto ich nie popełnia. Nadal jest kupe niedoskonałości, braku systematyczności i czasami bez przemyślenia. Ale co jest najważniejsze – najważniejsza jest radość z biegania i że są wyniki na miarę moich możliwości. Przez ten okres czasu poznałem też kliku kumpli biegaczy - z jednymi mogę pogadać o bieganiu z innymi mogę pobiegać a jeszcze z innymi i to i to .
Co dalej? Na pewno biegam. Dziś być może będzie spokojne 30 minut biegania wieczorem, czwartek chciałbym trochę treningu siłowego zrobić a w piątek rano być może coś dłuższego. Zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Na wczorajszym treningu padła też propozycja odśnieżenia przynajmniej części bieżni na stadionie. Wspólnymi siłami nie powinno to zając zbyt dużo czasu, tak, więc i trening może uda się urozmaicić. Oby tylko nie była to syzyfowa praca, bo prognozy pogody na tegoroczną zimę nie są optymistyczne dla biegacza.
To tyle wypocin na dziś. Z pisaniem to u mnie kiepsko, ale może ktoś to jeszcze czyta :D Pozdro Bleez
Święta, święta i po świętach a w święta treningu nie było. Nie było z dwóch powodów. Po pierwsze całe dnie spędzałem z rodziną i ciężko się było wyrwać - rodzinka przecież najważniejsza, szczególnie w takie dni. Po drugi - po piątkowym porannym bieganiu, w nocy odczułem silne rwanie w stawie skokowym. Na tyle silne, że spać mi to nie dało i zmuszony byłem wziąć tabletkę przeciwbólową. Przyczyna tego wydaje mi się być jedna. Na trening założyłem stare buty do trialu, które się sprawdzają, ale wyłącznie na grubej warstwie śniegu. W tym dniu biegaliśmy głównie po asfalcie i też z nie małym tempem. Prawdopodobnie doszło do zwykłego przeciążenia stawu skokowego. Na drugi dzień wszytko było ok. tyle, że początkowo myślałem, że środek przeciwbólowy działa i że jak przestanie to ból wróci. Całe szczęście kolejne dni było ok i obyło się bez problemów. Coś jednak jest jeszcze na rzeczy, bo wczoraj ból lekko powrócił i to przed planowanym treningiem. Nie było jednak większych problemów i trening przebiegł pomyślnie.
Tak, więc święta nie biegowe tym razem. W drugi dzień świąt zrobiłem jedną serię ABS-a, chociaż nie było to zbyt mądrym pomysłem. Po całym dniu obżarstwa, mój brzuch wieczorem protestował. Seria jednak musiał być zakończona.
We wtorek dwa ciekawe wydarzenia. Po pierwsze spotkaliśmy się z naszą grupą tarnogórską na wspólnym bieganiu w Parku Miejski. Tłumów nie było, bo aż cztery sztuki, czyli Leszek, Artur, Mati i ja, ale było całkiem sympatycznie. Pobiegaliśmy razem ok 1 godziny, co dało 11,12km w tempie 5:15/km. Uważam, że tempo dość mocne szczególnie, że zima nie odpuszcza i wieczorem było ok -13 st C na alejkach oczywiście śnieg. Fajne było tez to, że w tej naszej mini grupce poziom jest w miarę wyrównany i mogliśmy spokojnie trzymać się razem.
Drugi dla mnie ciekawe wydarzenie to to, ze dokładnie 28 grudnia 2007 roku wyszedłem po raz pierwszy pobiegać. Jak ten czas szybko leci - trzy lata za mną. Najbardziej mnie z tego wszystkiego ciszy to, że zapał i chęci do biegania mam dużo większe niż to było na początku. Małymi krokami udaje mi się realizować różne cele biegowe. Na progres też nie mam, co narzekać, co roku udaje się poprawić na jakimś dystansie. Teraz po czasie widzę też sporo błędów, które popełniałem, ale kto ich nie popełnia. Nadal jest kupe niedoskonałości, braku systematyczności i czasami bez przemyślenia. Ale co jest najważniejsze – najważniejsza jest radość z biegania i że są wyniki na miarę moich możliwości. Przez ten okres czasu poznałem też kliku kumpli biegaczy - z jednymi mogę pogadać o bieganiu z innymi mogę pobiegać a jeszcze z innymi i to i to .
Co dalej? Na pewno biegam. Dziś być może będzie spokojne 30 minut biegania wieczorem, czwartek chciałbym trochę treningu siłowego zrobić a w piątek rano być może coś dłuższego. Zobaczymy jak to się wszystko poukłada. Na wczorajszym treningu padła też propozycja odśnieżenia przynajmniej części bieżni na stadionie. Wspólnymi siłami nie powinno to zając zbyt dużo czasu, tak, więc i trening może uda się urozmaicić. Oby tylko nie była to syzyfowa praca, bo prognozy pogody na tegoroczną zimę nie są optymistyczne dla biegacza.
To tyle wypocin na dziś. Z pisaniem to u mnie kiepsko, ale może ktoś to jeszcze czyta :D Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
1 stycznia 2011
Zanim podsumuję miniony rok, jeszcze kilka zapisów o tym, co działo się w 2010.
W czwartek 30 grudnia - trening siłowy w domu wg mniej więcej takiego schematu:
- pompki 15 powtórzeń,
- opuszczanie się między dwoma krzesłami – 10 powtórzeń,
- podciąganie na drążku – 4 powtórzenia,
- pompki wąskie -5 powtórzeń.
Cały ten schemat powtórzony 3 razy. Po takiej większej przerwie, głównie świątecznej strasznie mi się to ciężko robiło.
Następnie ABS – poziom 1 czyli:
- wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń - przerwa
- wypychanie nóg w leżeniu - 20powtórzeń - przerwa
- skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń - przerwa
- skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń,
Na koniec kilka serii z hantlami, ale tradycyjnie nie podejmę się opisywania tego.
Piątek 31 grudnia – trening biegowy – takie pseudo interwały.
Miejsce – Park Miejski w TG,
Skład – ja & kolega
Warunki pogodowe – zimno i śnieżnie.
Trening wyglądał mniej więcej tak:
- dystans 1,57 w tempie 5:11/km odpoczynek + ćwiczenia rozgrzewające,
-dystans 1,57 w tempie 4:01/km – odpoczynek,
- dystans 1,57 w tempie 4:12/km – odpoczynek,
- dystans 1,57 w tempie 5:01/km – odpoczynek
Następnie zrobione jeszcze dwie takie pętle z tym, że w trakcie biegu kilka razy było znaczne przyspieszenie, przejście w trucht lub krótki odpoczynek.
Cały trening trochę nieuporządkowany typowy spontan, no, ale tak wyszło. Samopoczucie w trakcie biegu takie średni, szczególnie początki były ciężkie. Jak się zorientowałem to od prawie półtora miesiąca nie było żadnych interwałów czy powtórzeń. Ewidentnie organizm odwykł od takiego wysiłku.
PODSUMOWANIE 2010 ROKU
Podsumowując cały rok 2010 zacznę od tego, co cieszy. Po pierwsze był to roku bez kontuzji i przebiegany generalnie w zdrowiu. Po drugie strasznie cieszę się, że jeszcze jest jakiś progres i nowe życiówki. Cracovia Maraton ukończony z wynikiem 3:32:15 na bazie tego powstał też nowy cel. Poprawić się w tym roku w Krakowie o ok. 12 minut. Cel bardzo ambitny jak dla mnie, dlatego od stycznia dalej wałczę i to już nie ma, co - ostatni dzwonek, żeby się wziąć za siebie.
Druga życiówka była na jesień na dystansie półmaratonu – 1:35:35. Trasa w Bytomiu byłą dość wymagająca, sporo podbiegów i zbiegów, ale wynik uważam, że dobry i dobrze wróżący na maraton wiosenny.
No i życiówka na dychę – 41:13 nabiegane na festiwalu biegowym w Krynicy. Trasa łatwa, bo w większości z górki, dlatego też o wynik było o wiele łatwiej. Jest to taka życiówka trochę z przymrużeniem oka i będzie się trzeba w tym roku też postarać coś dobrego wykręcić na tym dystansie.
Jednego, co mi się nie udało zrealizować w tym roku to powalczyć o zejście <3:30 na którymś z jesiennych maratonów. Sporo imprez zostało przesuniętych w tym festiwal biegowy w Krynicy, cześć planu wzięła w łeb i na jesień nie starczyło motywacji żeby się jeszcze do czegoś zebrać i gdzieś pojechać. Wyszło jak wyszło oby ten rok pod tym względem był lepszy.
Wszystkim wszystkiego dobrego w nowym 2011 roku.
Pozdro Bleez
Zanim podsumuję miniony rok, jeszcze kilka zapisów o tym, co działo się w 2010.
W czwartek 30 grudnia - trening siłowy w domu wg mniej więcej takiego schematu:
- pompki 15 powtórzeń,
- opuszczanie się między dwoma krzesłami – 10 powtórzeń,
- podciąganie na drążku – 4 powtórzenia,
- pompki wąskie -5 powtórzeń.
Cały ten schemat powtórzony 3 razy. Po takiej większej przerwie, głównie świątecznej strasznie mi się to ciężko robiło.
Następnie ABS – poziom 1 czyli:
- wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń - przerwa
- wypychanie nóg w leżeniu - 20powtórzeń - przerwa
- skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń - przerwa
- skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń,
Na koniec kilka serii z hantlami, ale tradycyjnie nie podejmę się opisywania tego.
Piątek 31 grudnia – trening biegowy – takie pseudo interwały.
Miejsce – Park Miejski w TG,
Skład – ja & kolega
Warunki pogodowe – zimno i śnieżnie.
Trening wyglądał mniej więcej tak:
- dystans 1,57 w tempie 5:11/km odpoczynek + ćwiczenia rozgrzewające,
-dystans 1,57 w tempie 4:01/km – odpoczynek,
- dystans 1,57 w tempie 4:12/km – odpoczynek,
- dystans 1,57 w tempie 5:01/km – odpoczynek
Następnie zrobione jeszcze dwie takie pętle z tym, że w trakcie biegu kilka razy było znaczne przyspieszenie, przejście w trucht lub krótki odpoczynek.
Cały trening trochę nieuporządkowany typowy spontan, no, ale tak wyszło. Samopoczucie w trakcie biegu takie średni, szczególnie początki były ciężkie. Jak się zorientowałem to od prawie półtora miesiąca nie było żadnych interwałów czy powtórzeń. Ewidentnie organizm odwykł od takiego wysiłku.
PODSUMOWANIE 2010 ROKU
Podsumowując cały rok 2010 zacznę od tego, co cieszy. Po pierwsze był to roku bez kontuzji i przebiegany generalnie w zdrowiu. Po drugie strasznie cieszę się, że jeszcze jest jakiś progres i nowe życiówki. Cracovia Maraton ukończony z wynikiem 3:32:15 na bazie tego powstał też nowy cel. Poprawić się w tym roku w Krakowie o ok. 12 minut. Cel bardzo ambitny jak dla mnie, dlatego od stycznia dalej wałczę i to już nie ma, co - ostatni dzwonek, żeby się wziąć za siebie.
Druga życiówka była na jesień na dystansie półmaratonu – 1:35:35. Trasa w Bytomiu byłą dość wymagająca, sporo podbiegów i zbiegów, ale wynik uważam, że dobry i dobrze wróżący na maraton wiosenny.
No i życiówka na dychę – 41:13 nabiegane na festiwalu biegowym w Krynicy. Trasa łatwa, bo w większości z górki, dlatego też o wynik było o wiele łatwiej. Jest to taka życiówka trochę z przymrużeniem oka i będzie się trzeba w tym roku też postarać coś dobrego wykręcić na tym dystansie.
Jednego, co mi się nie udało zrealizować w tym roku to powalczyć o zejście <3:30 na którymś z jesiennych maratonów. Sporo imprez zostało przesuniętych w tym festiwal biegowy w Krynicy, cześć planu wzięła w łeb i na jesień nie starczyło motywacji żeby się jeszcze do czegoś zebrać i gdzieś pojechać. Wyszło jak wyszło oby ten rok pod tym względem był lepszy.
Wszystkim wszystkiego dobrego w nowym 2011 roku.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
4 stycznia 2011
Początek roku rozpoczął się bardzo fajnie dla mnie. Po imprezce sylwestrowej u znajomych tragedii nie było i dzięki temu w Nowy Rok po południu, jak się porządnie wyspałem byłem wstanie zrobić fajny trening. Nie było za zimno, lekko poniżej zera i bezwietrznie. Na trening wybrałem się mniej więcej godzinę po obiedzie. Obiad dość obfity i tłusty co w konsekwencji przełożyło się na sensacje żołądkowo jelitowe, ale dałem radę dobiec. Nad Chechłem spokój, cisza mało komu pewno się chciał wychodzić większość po południu odsypiała albo leczyła kaca.
A moje noworoczne bieganie w liczbach wyglądało mniej więcej tak:
- dystans 12km
- czas 1:02:22
- tempo 5:12
- średni puls 161
Wieczorem było jeszcze trochę ćwiczeń z hantlami oraz ABS poziom 2.
Niedziela 2 stycznia – trening biegowy
Teren ten sam co w sobotę czyli nad Zalewem Nakło – Chechło. Biegałem nie sam, ale z kolegą dzięki temu czas leciał znacznie szybciej. Przegadaliśmy całą drogę o maratonach a dokładnie o jak najlepszym przygotowaniu się do startu. Tempo trochę wolniejsze, wariant trasy też był zupełnie inny i część trasy biegliśmy po lesie, gdzie śniegu miejscami było po łydki. Na ścieżkach tylko ślady dzikiej zwierzyny a tak poza tym to w lesie cicho, głucho i dziko….
- dystans 13, 09 km
- czas 1:11:09
- tempo 5:26/km
Poniedziałek 3 stycznia
Tak wiec dwa dni nowego roku za nami i dwa treningi. Poniedziałek przeznaczyłem na trening siłowy w domu. Były oczywiście:
- pompki zwykłe 4 x 15
- przysiady 4 X 15 z obciążeniem 10kg,
- pompki wąskie 4 X 7
- wykroki 4 X 20 z obciążeniem 10 kg
Ćwiczenia wykonywane w takiej kolejności jak zapisałem, po każdej serii chwila odpoczynku.
Był także ABS – poziom 1 czyli:
- wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń,
- wypychanie nóg w leżeniu - 20 powtórzeń,
- skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń,
- skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń
Na koniec jeszcze kilka ćwiczeń z hantlami i rozciąganie.
A dziś ma być trening biegowy, jak się uda odśnieżyć bieżnię to biegamy coś mocniejszego a jak nie to kombinujemy w terenie.
Pozdro Bleez
Początek roku rozpoczął się bardzo fajnie dla mnie. Po imprezce sylwestrowej u znajomych tragedii nie było i dzięki temu w Nowy Rok po południu, jak się porządnie wyspałem byłem wstanie zrobić fajny trening. Nie było za zimno, lekko poniżej zera i bezwietrznie. Na trening wybrałem się mniej więcej godzinę po obiedzie. Obiad dość obfity i tłusty co w konsekwencji przełożyło się na sensacje żołądkowo jelitowe, ale dałem radę dobiec. Nad Chechłem spokój, cisza mało komu pewno się chciał wychodzić większość po południu odsypiała albo leczyła kaca.
A moje noworoczne bieganie w liczbach wyglądało mniej więcej tak:
- dystans 12km
- czas 1:02:22
- tempo 5:12
- średni puls 161
Wieczorem było jeszcze trochę ćwiczeń z hantlami oraz ABS poziom 2.
Niedziela 2 stycznia – trening biegowy
Teren ten sam co w sobotę czyli nad Zalewem Nakło – Chechło. Biegałem nie sam, ale z kolegą dzięki temu czas leciał znacznie szybciej. Przegadaliśmy całą drogę o maratonach a dokładnie o jak najlepszym przygotowaniu się do startu. Tempo trochę wolniejsze, wariant trasy też był zupełnie inny i część trasy biegliśmy po lesie, gdzie śniegu miejscami było po łydki. Na ścieżkach tylko ślady dzikiej zwierzyny a tak poza tym to w lesie cicho, głucho i dziko….
- dystans 13, 09 km
- czas 1:11:09
- tempo 5:26/km
Poniedziałek 3 stycznia
Tak wiec dwa dni nowego roku za nami i dwa treningi. Poniedziałek przeznaczyłem na trening siłowy w domu. Były oczywiście:
- pompki zwykłe 4 x 15
- przysiady 4 X 15 z obciążeniem 10kg,
- pompki wąskie 4 X 7
- wykroki 4 X 20 z obciążeniem 10 kg
Ćwiczenia wykonywane w takiej kolejności jak zapisałem, po każdej serii chwila odpoczynku.
Był także ABS – poziom 1 czyli:
- wypychanie nóg w leżeniu - 25 powtórzeń,
- wypychanie nóg w leżeniu - 20 powtórzeń,
- skłony tułowia w leżeniu z ugiętymi nogami - 25 powtórzeń,
- skłony tułowia w leżeniu z uniesionymi nogami - 20 powtórzeń
Na koniec jeszcze kilka ćwiczeń z hantlami i rozciąganie.
A dziś ma być trening biegowy, jak się uda odśnieżyć bieżnię to biegamy coś mocniejszego a jak nie to kombinujemy w terenie.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
7 stycznia 2011
Różne głupoty ludziom wpadająco głowy – zapaleńcom biegania też. Obserwatorzy zewnątrz pewnie gdyby to widzieli w najlepszym wypadku postukaliby nam po głowie w najgorszym pewnie chcieliby wzywać służby medyczne z kaftanami. A cała historia tego dnia wyglądał mniej więcej tak, że wieczorem zgadaliśmy się, aby odśnieżyć przynajmniej dwa pasy na bieżni. Ugadaliśmy się na godzinę wieczorną z łopatami i zabraliśmy się ostro do pracy. Odśnieżenie interesującego odcinka zajęło nam ok. godzinki a efekt… hmmm delikatnie mówiąc nie był zadowalający. Gruba warstwa śniegu, która już zdążyła solidnie przymarznąć do podłoża nie dała się oderwać. Zebraliśmy tylko górną warstwę lekkiego puchu, co i tak na ten dzień było wielkim sukcesem. Jeden ok. 80m odcinek udało się jakimś cudem oczyścić dużo bardziej tak, aby wykorzystać go na przebieżki. Po ciężkiej pracy i to na pewno w niekomfortowych warunkach, bo temperatura na dworze wynosiła ok. -10 st C zrobiliśmy jeszcze mały trening. Ja nabiegałem 30 min spokojnego easy. Mimo odśnieżenia biegło się po tym ciężko i noga miejscami pod ciężarem się zapadała. Na koniec na tym odcinku lepiej odśnieżonym zrobiłem jeszcze 6 przebieżek po ok. 15 sekund. Wyszły nawet dość szybko jak na takie warunki. Czasów i odcinków dokładnie nie pomierzyłem, bo zawaliłem trochę z uruchomieniem urządzenia pomiarowego, ale były w miarę równe i na pewno szybkie.
Czwartek 6 czerwca - long run
Czwartek był dniem wolnym od pracy, tak, więc szkoda nie byłoby go wykorzystań na pobieganie czegoś dłuższego. Tym razem wybrałem się z kolegą na jego tereny treningowe w okolice rezerwatu segiet. Biegło się dość dobrze, miejscami nawet szybko jak na długie wybieganie, z tym, że średnie tempo nie wyszło aż tak bardzo wygórowane. Początkowo w trakcie biegu strasznie bolały mnie Achillesy, ale po ok. 5 kilometrach wszystko wróciło do normy – prawdopodobnie, bo ostatnich ćwiczeniach w domu potrzebowały spokojnego rozruchu a nie ostrego szarpnięcia ze startu. Ogólnie samopoczucie mam dobre – psychicznie nawet lekki niedosyt biegowy, że nie bardzo jestem wstanie zrobić coś więcej. Fizycznie natomiast oprócz wspomnianych Achillesów pojawiły się lekkie bóle w udach. Jakby to opisać to jest to miejsce ciut nad zgięciem kolana, ale od tyłu. Domyślam się, że przyczyną może być te szybsze bieganie po śniegu i coś tam może się lekko nadwyrężyło. Na pewno nie jest to na razie ból, który kazałby rezygnować z treningu.
A czwartkowy long run wyglądał tak:
- dystans 17,67km
- czas 1:30:43
- tempo 5:08/km
Nadal ćwiczę i to intensywnie. W poniedziałek było sporo ćwiczeń na mięsnie nóg oraz górne części ciała. Oczywiście także abeesik był i był także w środę.
Na najbliższe dni to nie wiem jak to będzie wyglądało. Na dworze odwilż, na dodatek zrobiło się bardzo ślisko i nawet chodzić nie idzie nie mówiąc o bieganiu. Oby coś się poprawiło.
Pozdro Bleez
Różne głupoty ludziom wpadająco głowy – zapaleńcom biegania też. Obserwatorzy zewnątrz pewnie gdyby to widzieli w najlepszym wypadku postukaliby nam po głowie w najgorszym pewnie chcieliby wzywać służby medyczne z kaftanami. A cała historia tego dnia wyglądał mniej więcej tak, że wieczorem zgadaliśmy się, aby odśnieżyć przynajmniej dwa pasy na bieżni. Ugadaliśmy się na godzinę wieczorną z łopatami i zabraliśmy się ostro do pracy. Odśnieżenie interesującego odcinka zajęło nam ok. godzinki a efekt… hmmm delikatnie mówiąc nie był zadowalający. Gruba warstwa śniegu, która już zdążyła solidnie przymarznąć do podłoża nie dała się oderwać. Zebraliśmy tylko górną warstwę lekkiego puchu, co i tak na ten dzień było wielkim sukcesem. Jeden ok. 80m odcinek udało się jakimś cudem oczyścić dużo bardziej tak, aby wykorzystać go na przebieżki. Po ciężkiej pracy i to na pewno w niekomfortowych warunkach, bo temperatura na dworze wynosiła ok. -10 st C zrobiliśmy jeszcze mały trening. Ja nabiegałem 30 min spokojnego easy. Mimo odśnieżenia biegło się po tym ciężko i noga miejscami pod ciężarem się zapadała. Na koniec na tym odcinku lepiej odśnieżonym zrobiłem jeszcze 6 przebieżek po ok. 15 sekund. Wyszły nawet dość szybko jak na takie warunki. Czasów i odcinków dokładnie nie pomierzyłem, bo zawaliłem trochę z uruchomieniem urządzenia pomiarowego, ale były w miarę równe i na pewno szybkie.
Czwartek 6 czerwca - long run
Czwartek był dniem wolnym od pracy, tak, więc szkoda nie byłoby go wykorzystań na pobieganie czegoś dłuższego. Tym razem wybrałem się z kolegą na jego tereny treningowe w okolice rezerwatu segiet. Biegło się dość dobrze, miejscami nawet szybko jak na długie wybieganie, z tym, że średnie tempo nie wyszło aż tak bardzo wygórowane. Początkowo w trakcie biegu strasznie bolały mnie Achillesy, ale po ok. 5 kilometrach wszystko wróciło do normy – prawdopodobnie, bo ostatnich ćwiczeniach w domu potrzebowały spokojnego rozruchu a nie ostrego szarpnięcia ze startu. Ogólnie samopoczucie mam dobre – psychicznie nawet lekki niedosyt biegowy, że nie bardzo jestem wstanie zrobić coś więcej. Fizycznie natomiast oprócz wspomnianych Achillesów pojawiły się lekkie bóle w udach. Jakby to opisać to jest to miejsce ciut nad zgięciem kolana, ale od tyłu. Domyślam się, że przyczyną może być te szybsze bieganie po śniegu i coś tam może się lekko nadwyrężyło. Na pewno nie jest to na razie ból, który kazałby rezygnować z treningu.
A czwartkowy long run wyglądał tak:
- dystans 17,67km
- czas 1:30:43
- tempo 5:08/km
Nadal ćwiczę i to intensywnie. W poniedziałek było sporo ćwiczeń na mięsnie nóg oraz górne części ciała. Oczywiście także abeesik był i był także w środę.
Na najbliższe dni to nie wiem jak to będzie wyglądało. Na dworze odwilż, na dodatek zrobiło się bardzo ślisko i nawet chodzić nie idzie nie mówiąc o bieganiu. Oby coś się poprawiło.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Weekendowe bieganie
Pogoda na weekend wypadła pod jednym względem fajna, ponieważ zrobiło się cieplej, a ja wole biegać przy dodatnich temperaturach, z drugiej natomiast strony na chodnikach leży warstwa lodu, błota na tym do tego wszystkiego jeszcze woda. Po takiej mieszance biega się fatalnie - ślisko i strasznie niebezpiecznie i przy okazji tego wszystkiego można nieźle wywinąć orła. Do lasu też nie ma, co specjalnie się pchać, bo można się po prostu utopić. Ale najważniejsze, że weekend był biegowy i to całkiem nieźle.
W sobotę miało być bieganie z w grupie jednak nie do końca się zgadaliśmy. Ja też w pewnym momencie trochę namieszałem i potem tak wyszło. Wstałem tak jak zwykle, jak biegamy w sobotę, czyli o 7:30 przekąsiłem, co nie, co i po lekkiej rozgrzewce pobiegłem w trasę. Była ochota wskoczyć do lasu, ale tak jak już wspomniałem raczej nie było to możliwe. Pobiegłem w kierunku bieżni, tam spotkałem Arka i pobiegaliśmy jakiś czas razem. Bieżnie po naszym odśnieżaniu i po roztopach już trochę lepiej nadawała się do biegania. Miejscami można by coś jeszcze poprawić, ale już było dobrze.
W niedzielę umówiłem się z kolegą na wspólne bieganie. Pobiegaliśmy razem w kierunku Strzybnicy taką mało uczęszczaną przez samochody ulicą. Powrót prawie centrum miasta i trochę tak dziko się czułem mijając ludzi udających się do kościoła, no, ale tak nas nogi poniosły i nie było odwrotu. Pogoda bardzo fajna, co prawda pochmurno, ale ciepło, bo ok 4 stopni na plusie. Samopoczucie ogólne cały czas bardzo dobre. Ostatnie bóle w okolicach ud i Achillesów po solidnej dawce rozciągania ustąpiły.
A w tym tygodniu chciałbym coś pointerwałować na bieżni. Jest na to nawet szansa, bo śnieg dość szybko się topi. Tak wiec jestem optymistycznie nastawiony na ten tydzień.
8 stycznia (sobota)
Easy run
Dystans - 9,97km
Czas - 55:53
Tempo - 5:36/km
Średni puls - 149
Max puls na treningu - 170
9 stycznia (niedziela)
Long run??? - chyba trochę za krótki, może niech będzie easy
Dystans - 15,7km
Czas - 1:21:05
Tempo - 5:10/km
Średni puls - 155
Max puls na treningu - 175
Pogoda na weekend wypadła pod jednym względem fajna, ponieważ zrobiło się cieplej, a ja wole biegać przy dodatnich temperaturach, z drugiej natomiast strony na chodnikach leży warstwa lodu, błota na tym do tego wszystkiego jeszcze woda. Po takiej mieszance biega się fatalnie - ślisko i strasznie niebezpiecznie i przy okazji tego wszystkiego można nieźle wywinąć orła. Do lasu też nie ma, co specjalnie się pchać, bo można się po prostu utopić. Ale najważniejsze, że weekend był biegowy i to całkiem nieźle.
W sobotę miało być bieganie z w grupie jednak nie do końca się zgadaliśmy. Ja też w pewnym momencie trochę namieszałem i potem tak wyszło. Wstałem tak jak zwykle, jak biegamy w sobotę, czyli o 7:30 przekąsiłem, co nie, co i po lekkiej rozgrzewce pobiegłem w trasę. Była ochota wskoczyć do lasu, ale tak jak już wspomniałem raczej nie było to możliwe. Pobiegłem w kierunku bieżni, tam spotkałem Arka i pobiegaliśmy jakiś czas razem. Bieżnie po naszym odśnieżaniu i po roztopach już trochę lepiej nadawała się do biegania. Miejscami można by coś jeszcze poprawić, ale już było dobrze.
W niedzielę umówiłem się z kolegą na wspólne bieganie. Pobiegaliśmy razem w kierunku Strzybnicy taką mało uczęszczaną przez samochody ulicą. Powrót prawie centrum miasta i trochę tak dziko się czułem mijając ludzi udających się do kościoła, no, ale tak nas nogi poniosły i nie było odwrotu. Pogoda bardzo fajna, co prawda pochmurno, ale ciepło, bo ok 4 stopni na plusie. Samopoczucie ogólne cały czas bardzo dobre. Ostatnie bóle w okolicach ud i Achillesów po solidnej dawce rozciągania ustąpiły.
A w tym tygodniu chciałbym coś pointerwałować na bieżni. Jest na to nawet szansa, bo śnieg dość szybko się topi. Tak wiec jestem optymistycznie nastawiony na ten tydzień.
8 stycznia (sobota)
Easy run
Dystans - 9,97km
Czas - 55:53
Tempo - 5:36/km
Średni puls - 149
Max puls na treningu - 170
9 stycznia (niedziela)
Long run??? - chyba trochę za krótki, może niech będzie easy
Dystans - 15,7km
Czas - 1:21:05
Tempo - 5:10/km
Średni puls - 155
Max puls na treningu - 175
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Nareszcie śnieg stopniał i co dla mnie najważniejsze bieżnia jest już prawie czysta i biega się po niej rewelacyjnie. Dlatego wczoraj niemożna było przepuścić takiej okazji. Udałem się na bieżnie ok. godziny 19, przyjechał tez Mateusz, co mnie ucieszyło bo z nim biega się szybko. Naprawdę potrafi dobrze podciągać tempo, co mi szczególnie jest potrzebne. Dlatego w takim wspólnym bieganiu upatruję wiele korzyści. Warunek jest jeden, że poziom musi być w miarę zbliżony, jeśli chodzi oczywiście o szybki konkretny trening, w innym przypadku to nie ma sensu. No nam się biega wspólnie bardzo dobrze, bo motywujemy się wzajemnie, nie ma monotonii no i jest się do kogo odezwać i pogadać w przerwie. Czas też leci o wiele szybciej.
Dobra tyle gatki o wspólnym bieganiu. Jak już bieżnia bez śniegu to i konkretny trening był potrzebny. W planie było 15’E + Tempo 3X3km p 2’E + 10’E.
10 stycznia 2011 (poniedziałek)
Realizacja była mniej więcej taka:
Droga na stadion dodatkowo lekkie rozgrzanie i dwa kółka na bieżni lekkiego truchtu
- dystans ok. 2,49 km w tempie 5:15/km
Tempo 3X3km
1. dystans 3km w tempie 4:13/km – przerwa 5’
2. dystans 3km w tempie 4:13/km – przerwa 5’
3. dystans 3km w tempie 4:07/km – przerwa 10’ w tym rozciąganie lekkie
Przerwy wyszły dłuższe niż w planie, ale myślę, że może być.
Powrót do domu
- dystans ok. 1,78 km w tempie 5:38/km
W domu jeszcze trochę ćwiczeń, bo siły było na tyle:
- Trening mięśni brzucha ABS – poziom 2,
- pompki 2X10
- drążek 5 podciągnięć,
- lekkie rozciąganie.
Po tym wszystkim zrobiłem sobie potężną miskę płatków owsianych i kukurydzianych zalane mlekiem, a jak się porządnie nażarłem i położyłem przed TV to nie minęło kilka sekund jak już spałem... i tak do rana....
Pozdro Bleez
Dobra tyle gatki o wspólnym bieganiu. Jak już bieżnia bez śniegu to i konkretny trening był potrzebny. W planie było 15’E + Tempo 3X3km p 2’E + 10’E.
10 stycznia 2011 (poniedziałek)
Realizacja była mniej więcej taka:
Droga na stadion dodatkowo lekkie rozgrzanie i dwa kółka na bieżni lekkiego truchtu
- dystans ok. 2,49 km w tempie 5:15/km
Tempo 3X3km
1. dystans 3km w tempie 4:13/km – przerwa 5’
2. dystans 3km w tempie 4:13/km – przerwa 5’
3. dystans 3km w tempie 4:07/km – przerwa 10’ w tym rozciąganie lekkie
Przerwy wyszły dłuższe niż w planie, ale myślę, że może być.
Powrót do domu
- dystans ok. 1,78 km w tempie 5:38/km
W domu jeszcze trochę ćwiczeń, bo siły było na tyle:
- Trening mięśni brzucha ABS – poziom 2,
- pompki 2X10
- drążek 5 podciągnięć,
- lekkie rozciąganie.
Po tym wszystkim zrobiłem sobie potężną miskę płatków owsianych i kukurydzianych zalane mlekiem, a jak się porządnie nażarłem i położyłem przed TV to nie minęło kilka sekund jak już spałem... i tak do rana....
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Najwyższy czas pouzupełniać wpisy na blogu. Treningi się odbyły w miarę planowo tylko czasu brakło na pisanie na bieżąco.
14 stycznia 2011 (piątek)
Trening biegowy - easy run
Dystans - 8,68km
Czas - 47,14
Tempo - 5:26/km
Biegałem wieczorem ulicami miasta i kilka kółek na bieżni. Warunki pogodowe takie średnie niby ciepło, ale deszcz padał i mało przyjemnie się biegało.
15 stycznia 2011 (sobota)
Trening biegowy - easy run
Dystans - ok 11 km
Czas - niecałą godzinkę
Tempo - jakieś tam....
Biegałem rano z Arturem tak zwaną drogą kolejową w Lasowicach. Sobotnie poranne bieganie to w ramach naszej tarnogórskiej grupki biegowej, ale ostatnio to tłumów nie ma....
Rano jak się obudziłem to się zorientowałem, że po wczorajszym treningu zapomniałem wyłączyć zegara i bateria się całkowicie rozładowała i dlatego nie pomierzyłem nic. Pogoda też niezbyt zachęcająca do biegania i ciężko się wstawało no ale jak powiedziałem, że będę to będę.
16 stycznia 2011 (niedziela)
Trening biegowy - long run
Dystans - 19,57 km
Czas - 1:40:54
Tempo - 5:08/km
W niedzielę na te dłuższe bieganie ugadałem się z Mateuszem na 14. Polecieliśmy w stronę Pniowca a, że ostatnio po głowie chodziły na pączki a właśnie to na Pniowcu podobno jest najlepsza piekarnia to też obydwoje intuicyjnie zabraliśmy ze sobą kilka groszy. Trochę czasu nam zajęło zanim udało nam się odnaleźć tę piekarnie przy okazji klika razy pobłądziliśmy w lesie, ale dotarliśmy do celu. Niestety nasza radość trwałą bardzo krótko, bo okazało się, że owszem pączki można dziś kupić, ale dopiero po godzinie 19 - w tym czasie co my tam byliśmy to pewnie piekarz jeszcze ciasto mieszał....No i w smutku i milczeniu udaliśmy się z powrotem do domu....
Pogoda na wczorajsze bieganie byłą rewelacyjna, nawet miejscami słońce się pokazywało i biegło się dość przyjemnie. Znowu małe problemy żołądkowo - jelitowe, bo biegałem po dość obfitym obiedzie, ale udało się szczęśliwie dotrzeć do domu :D.
PODSUMOWANIE TYGODNIA
- 5 treningów,
- ok 61,15 km przebiegniętych.
Ten tydzień też trzeba wykorzystań na coś mocniejszego na bieżni, bo jeszcze nie ma być opadów śniegu.
Pozdro Bleez
14 stycznia 2011 (piątek)
Trening biegowy - easy run
Dystans - 8,68km
Czas - 47,14
Tempo - 5:26/km
Biegałem wieczorem ulicami miasta i kilka kółek na bieżni. Warunki pogodowe takie średnie niby ciepło, ale deszcz padał i mało przyjemnie się biegało.
15 stycznia 2011 (sobota)
Trening biegowy - easy run
Dystans - ok 11 km
Czas - niecałą godzinkę
Tempo - jakieś tam....
Biegałem rano z Arturem tak zwaną drogą kolejową w Lasowicach. Sobotnie poranne bieganie to w ramach naszej tarnogórskiej grupki biegowej, ale ostatnio to tłumów nie ma....
Rano jak się obudziłem to się zorientowałem, że po wczorajszym treningu zapomniałem wyłączyć zegara i bateria się całkowicie rozładowała i dlatego nie pomierzyłem nic. Pogoda też niezbyt zachęcająca do biegania i ciężko się wstawało no ale jak powiedziałem, że będę to będę.
16 stycznia 2011 (niedziela)
Trening biegowy - long run
Dystans - 19,57 km
Czas - 1:40:54
Tempo - 5:08/km
W niedzielę na te dłuższe bieganie ugadałem się z Mateuszem na 14. Polecieliśmy w stronę Pniowca a, że ostatnio po głowie chodziły na pączki a właśnie to na Pniowcu podobno jest najlepsza piekarnia to też obydwoje intuicyjnie zabraliśmy ze sobą kilka groszy. Trochę czasu nam zajęło zanim udało nam się odnaleźć tę piekarnie przy okazji klika razy pobłądziliśmy w lesie, ale dotarliśmy do celu. Niestety nasza radość trwałą bardzo krótko, bo okazało się, że owszem pączki można dziś kupić, ale dopiero po godzinie 19 - w tym czasie co my tam byliśmy to pewnie piekarz jeszcze ciasto mieszał....No i w smutku i milczeniu udaliśmy się z powrotem do domu....
Pogoda na wczorajsze bieganie byłą rewelacyjna, nawet miejscami słońce się pokazywało i biegło się dość przyjemnie. Znowu małe problemy żołądkowo - jelitowe, bo biegałem po dość obfitym obiedzie, ale udało się szczęśliwie dotrzeć do domu :D.
PODSUMOWANIE TYGODNIA
- 5 treningów,
- ok 61,15 km przebiegniętych.
Ten tydzień też trzeba wykorzystań na coś mocniejszego na bieżni, bo jeszcze nie ma być opadów śniegu.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
19 stycznia 2011 (wtorek) - trening biegowy
Miejsce treningu - bieżnia
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - ciepło jak na zimę ok 3 st C, mglisto i wilgotno,
Skład - Ja & kolega i drugi kolega też biegał z nami, ale realizował swój plan
W planie - 15 easy + Interval 6X1km p. 3' + 5' easy
Realizacja
--> 2,16 km easy + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Interval 6X1km p.3'
---> 3:45 p.3'
---> 3:46 p.3'
---> 3:51 p.3'
---> 3:51 p.3'
---> 3:52 p.3'
---> 3:43 p.3'
--> ćwiczenia rozciągające + ok 1km easy
Samopoczucie po biegu bardzo dobre. Dzisiaj też nic nie boli i zakwasów brak.
W środę pewnie będzie jakiś trening siłowy w domu na czwartek zaplanowane tempo w piątek jakieś easy a weekend wolny od biegania, bo wyjeżdżam do Wawy. Tydzień nie będzie bogaty w ilość treningów i wybieganych kilometrów, przynajmniej niech będzie konkretny jakościowo :D.
Pozdro Bleez
Miejsce treningu - bieżnia
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - ciepło jak na zimę ok 3 st C, mglisto i wilgotno,
Skład - Ja & kolega i drugi kolega też biegał z nami, ale realizował swój plan
W planie - 15 easy + Interval 6X1km p. 3' + 5' easy
Realizacja
--> 2,16 km easy + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Interval 6X1km p.3'
---> 3:45 p.3'
---> 3:46 p.3'
---> 3:51 p.3'
---> 3:51 p.3'
---> 3:52 p.3'
---> 3:43 p.3'
--> ćwiczenia rozciągające + ok 1km easy
Samopoczucie po biegu bardzo dobre. Dzisiaj też nic nie boli i zakwasów brak.
W środę pewnie będzie jakiś trening siłowy w domu na czwartek zaplanowane tempo w piątek jakieś easy a weekend wolny od biegania, bo wyjeżdżam do Wawy. Tydzień nie będzie bogaty w ilość treningów i wybieganych kilometrów, przynajmniej niech będzie konkretny jakościowo :D.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
19 stycznia 2011 (środa) - jakiś tam trening siłowy w domu
Trochę ćwiczeń wzmacniających było:
- pompki 4X15,
- przysiady tym razem bez obciążenia 4X20,
- pompki wąskie 4X7,
- wykroki bez obciążenia 4X20
Na koniec jeszcze ABS - trening mięśni brzucha - poziom 1.
20 stycznia 2011 (czwartek) - trening biegowy
Miejsce treningu - bieżnia
Czas - wieczór ok 19:00
Pogoda - lekko padał śnieg, trochę wiatru a temperatura gdzieś ok 0 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - 15 easy + Tempo 5X2km p. 1' easy + 10' easy
Realizacja
--> 2,85 km w tempie 5:20/km + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Tempo 5X2km p. 1' easy
---> czas - 0:08:20 - tempo 4:10/km - p. 0,17km w tempie 5:50/km
---> czas - 0:08:31 - tempo 4:16/km - p. 0,17km w tempie 6:03/km
---> czas - 0:08:24 - tempo 4:12/km - p. 0,16km w tempie 6:24/km
---> czas - 0:08:28 - tempo 4:14/km - p. 0,15km w tempie 6:37/km
---> czas - 0:08:44 - tempo 4:22/km - p. 0,15km w tempie 6:37/km
--> ćwiczenia rozciągające + ok 1,75km easy w tempie 5:43/km
Obawiam się, że na ten tydzień to już będzie wszystko jeśli chodzi o bieganie. Cały weekend siedzę w Wawie tak więc nic tam nie pobiegam. Dziś jak się uda to późnym wieczorem zrobię jeszcze jakieś ćwiczenia wzmacniające.
Jeśli chodzi o samopoczucie to te tempówki biegło się dość ciężko, ale samopoczucie po biegu bardzo dobre. Tydzień taki, że nie będzie ani długiego wybiegania ani żadnego innego truchtania. Dwa dni i dwa mocne treningi, ale jak mam mieć z przyczyn niezależnych ode mnie tyle wolnego to wole dni biegowe wykorzystań na konkrety jakościowe. Następny tydzień ma być już zdecydowanie bogatszy w ilość kilometrów i treningów.
Pozdro Bleez
Trochę ćwiczeń wzmacniających było:
- pompki 4X15,
- przysiady tym razem bez obciążenia 4X20,
- pompki wąskie 4X7,
- wykroki bez obciążenia 4X20
Na koniec jeszcze ABS - trening mięśni brzucha - poziom 1.
20 stycznia 2011 (czwartek) - trening biegowy
Miejsce treningu - bieżnia
Czas - wieczór ok 19:00
Pogoda - lekko padał śnieg, trochę wiatru a temperatura gdzieś ok 0 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - 15 easy + Tempo 5X2km p. 1' easy + 10' easy
Realizacja
--> 2,85 km w tempie 5:20/km + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Tempo 5X2km p. 1' easy
---> czas - 0:08:20 - tempo 4:10/km - p. 0,17km w tempie 5:50/km
---> czas - 0:08:31 - tempo 4:16/km - p. 0,17km w tempie 6:03/km
---> czas - 0:08:24 - tempo 4:12/km - p. 0,16km w tempie 6:24/km
---> czas - 0:08:28 - tempo 4:14/km - p. 0,15km w tempie 6:37/km
---> czas - 0:08:44 - tempo 4:22/km - p. 0,15km w tempie 6:37/km
--> ćwiczenia rozciągające + ok 1,75km easy w tempie 5:43/km
Obawiam się, że na ten tydzień to już będzie wszystko jeśli chodzi o bieganie. Cały weekend siedzę w Wawie tak więc nic tam nie pobiegam. Dziś jak się uda to późnym wieczorem zrobię jeszcze jakieś ćwiczenia wzmacniające.
Jeśli chodzi o samopoczucie to te tempówki biegło się dość ciężko, ale samopoczucie po biegu bardzo dobre. Tydzień taki, że nie będzie ani długiego wybiegania ani żadnego innego truchtania. Dwa dni i dwa mocne treningi, ale jak mam mieć z przyczyn niezależnych ode mnie tyle wolnego to wole dni biegowe wykorzystań na konkrety jakościowe. Następny tydzień ma być już zdecydowanie bogatszy w ilość kilometrów i treningów.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
24 stycznia 2011 (poniedziałek) - jakiś tam trening siłowy w domu + krótkie bieganie
Trochę ćwiczeń wzmacniających:
- podciąganie nachwytem na drążku 5_4_6_5_5
- ABS - poziom 1
- pompki 3X10
- brzuszki 50
Potem wyszedłem na mały trening biegowy:
Dystans - 6,5km
Tempo - 5:39/km
Po biegu jeszcze małą dawka rozciągania
Trening wieczorny, samopoczucie dość dobre. Warunki pogodowe takie średnie - znowu robi się chłodniej i napadało śniegu.
25 stycznia 2011 (wtorek) - trening biegowy
Miejsce treningu - Park Miejski w TG
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - lekko padał śnieg, trochę wiatru a temperatura gdzieś ok -2 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - 30' easy + 15' Tempo + 20' easy + 15' tempo
Realizacja
--> 3,31 km w tempie easy + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Tempo 15' - dystans 3,36km w tempie 4:28/km
--> p. easy 15' - dystans 2,83km w tempie 5:18/km
--> Tempo 15' - dystans 3,31km w tempie 4:32/km
--> p. easy 16'40" - dystans 3,01km w tempie 5:34/km
--> ćwiczenia rozciągające i do domu bo zimno było
Razem - 15,82km
Trening trochę zmieniony co do planu, ale główne założenie 2XT15' wykonane. Biegało się dość ciężko, bo śniegu napadało i ogólnie pod wieczór byłem już zmęczony.
W środę raczej nie pobiegam - prawdopodobnie dyżur wieczorny przy dziecku, w zamian będą ćwiczenia w domu. Może się skuszę na jakieś 30 min biegu na orbitreku tak dla odmiany.
Pozdro Bleez
Trochę ćwiczeń wzmacniających:
- podciąganie nachwytem na drążku 5_4_6_5_5
- ABS - poziom 1
- pompki 3X10
- brzuszki 50
Potem wyszedłem na mały trening biegowy:
Dystans - 6,5km
Tempo - 5:39/km
Po biegu jeszcze małą dawka rozciągania
Trening wieczorny, samopoczucie dość dobre. Warunki pogodowe takie średnie - znowu robi się chłodniej i napadało śniegu.
25 stycznia 2011 (wtorek) - trening biegowy
Miejsce treningu - Park Miejski w TG
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - lekko padał śnieg, trochę wiatru a temperatura gdzieś ok -2 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - 30' easy + 15' Tempo + 20' easy + 15' tempo
Realizacja
--> 3,31 km w tempie easy + ćwiczenia rozgrzewające,
--> Tempo 15' - dystans 3,36km w tempie 4:28/km
--> p. easy 15' - dystans 2,83km w tempie 5:18/km
--> Tempo 15' - dystans 3,31km w tempie 4:32/km
--> p. easy 16'40" - dystans 3,01km w tempie 5:34/km
--> ćwiczenia rozciągające i do domu bo zimno było
Razem - 15,82km
Trening trochę zmieniony co do planu, ale główne założenie 2XT15' wykonane. Biegało się dość ciężko, bo śniegu napadało i ogólnie pod wieczór byłem już zmęczony.
W środę raczej nie pobiegam - prawdopodobnie dyżur wieczorny przy dziecku, w zamian będą ćwiczenia w domu. Może się skuszę na jakieś 30 min biegu na orbitreku tak dla odmiany.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
26 stycznia 2011 (środa) - jakiś tam trening siłowy w domu
Trochę ćwiczeń wzmacniających:
- podciąganie nachwytem na drążku 5_5_5_3
- ABS - poziom 1
- pompki 20_15
- podpór bokiem na przedramieniu i unoszenie bioder - 2X10 na bok
- brzuszki 50
- przysiady z obciążeniem 10kg - 2X10
- wykroki z obciążeniem 10kg - 2X10
Po tym wszystkim jeszcze kilka minut rozciągania rozciąganie.
27 stycznia 2011 (czwartek) - trening biegowy
Miejsce treningu - TG - start z Parku, kierunek Repty
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - w miarę ok 0 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - w planie to w sumie nie wiem co było, ale na pewno nie tempo maratońskie...
Co zrobiliśmy:
--> ok 1km w tempie 5:05,
--> ok 9km w tempie maratońskie czyli 4:46/km,
--> ok 1 km w tempie 5:23 tak już na wyhamowanie.
Razem 11,02km w tempie 4:51km
Mieliśmy biegać w parku, ale strasznie ślisko było na alejkach, to tez skierowaliśmy się w stronę Rept, biegając ulicami na osiedlu domków jednorodzinnych. Po całym dniu pracy, potem trzy godzinnych zakupach, trening wieczorny był już robiony nie z przyjemności a z obowiązku. Mateusz tez coś nie bardzo był w humorze i ogólnie trochę mieliśmy doła, bo pobiegliśmy 9km w tempie maratońskim a zmęczenie było jak przy interwałach. Jakoś dało nam to w pewnym momencie do myślenia. Teraz na trzeźwo zwalam to całkowicie na wczorajsze zmęczenie i na panujący jakiś dziwny nastój. To podsumowując - samopoczucie, ale psychiczne było chyba kiepski, te fizyczne może lepsze, ale tez nie rewelacyjne.
Pozdro Bleez
Trochę ćwiczeń wzmacniających:
- podciąganie nachwytem na drążku 5_5_5_3
- ABS - poziom 1
- pompki 20_15
- podpór bokiem na przedramieniu i unoszenie bioder - 2X10 na bok
- brzuszki 50
- przysiady z obciążeniem 10kg - 2X10
- wykroki z obciążeniem 10kg - 2X10
Po tym wszystkim jeszcze kilka minut rozciągania rozciąganie.
27 stycznia 2011 (czwartek) - trening biegowy
Miejsce treningu - TG - start z Parku, kierunek Repty
Czas - wieczór ok 20:00
Pogoda - w miarę ok 0 st C
Skład - Ja & kolega
W planie - w planie to w sumie nie wiem co było, ale na pewno nie tempo maratońskie...
Co zrobiliśmy:
--> ok 1km w tempie 5:05,
--> ok 9km w tempie maratońskie czyli 4:46/km,
--> ok 1 km w tempie 5:23 tak już na wyhamowanie.
Razem 11,02km w tempie 4:51km
Mieliśmy biegać w parku, ale strasznie ślisko było na alejkach, to tez skierowaliśmy się w stronę Rept, biegając ulicami na osiedlu domków jednorodzinnych. Po całym dniu pracy, potem trzy godzinnych zakupach, trening wieczorny był już robiony nie z przyjemności a z obowiązku. Mateusz tez coś nie bardzo był w humorze i ogólnie trochę mieliśmy doła, bo pobiegliśmy 9km w tempie maratońskim a zmęczenie było jak przy interwałach. Jakoś dało nam to w pewnym momencie do myślenia. Teraz na trzeźwo zwalam to całkowicie na wczorajsze zmęczenie i na panujący jakiś dziwny nastój. To podsumowując - samopoczucie, ale psychiczne było chyba kiepski, te fizyczne może lepsze, ale tez nie rewelacyjne.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Dobrze żre oby nie zdechło…
28 stycznia (piątek) – trening siłowy w domu
Ciężko było się zmobilizować do wieczornego treningu. Wcześniej sprzątałem jeszcze mieszkanie i w ogóle ochoty na nic nie było. Trochę na przymus, ale nie żałuję, poszło dość sprawnie i dobrze. Padł też nowy rekord w wykonywaniu pompek – udało mi się na treningu walnąć ich setkę. Oczywiście nie za jednym razem, tylko w przerwach i to długich - między seriami albo odpoczywałem albo wykonywałem inne ćwiczenia na nogi. A tak to mniej więcej wyglądało:
Lekka rozgrzewka,
Pompki 10_15_20_10_20_15_10 – razem 100!!!
Przysiady bez obciążenia 3X10,
Wykroki bez obciążenia 3X20,
Wspięcia na palcach 2X10 na nogę,
ABS – poziom 1
Brzuszki 50
Lekkie rozciąganie.
29 stycznia (sobota) – trening biegowy.
Miejsce treningu – Kierunek Zalew Nakło - Chechło
Czas – przedpołudnie ok. 11
Pogoda – zimno ok. -4 st C w lesie chyba nawet zimniej, wiatr trochę mnie ziębił. Ubrałem się tez nie za specjalnie grubo i zmarzłem trochę.
Skład - Ja & muzyka
Tak jak w tytule tego wpisu żre dobrze byle nie zdechło. Zrobiłem long runa w dość mocnym tempie po kilka sekund poniżej 5min/km. Najfajniejsze było to, że samopoczucie było dobre w czasie biegu i po. Nie odczuwałem też większego zmęczenia, bieg mnie nie męczył pomimo niezbyt łatwych warunków zimowych. Oddech też równy i spokojny, nawet z komunikacją w czasie biegu nie było problemu, jak do mnie zagadał pewien pan. Oznaka to dla mnie, że tempa w granicach 5min/km stają się dla mnie tempami konwersacyjnymi. W liczbach to wyglądało tak:
Dystans – 20,35km,
Czas – 1:40:51,
Tempo – 4:57/km
Wymarzłem strasznie to też rozciąganie po biegu było bardzo szybkie i zaraz wskoczyłem do wanny się ogrzać. Potem uzupełniałem płyny i wszystkie inne składniki, które ulotniły się ze mnie w czasie biegu.
30 stycznia (niedziela) – trening biegowy
Miejsce treningu – Kierunek Zalew Nakło - Chechło
Czas – popołudniu ok. 14:00
Pogoda – zimno ok. -3 st C
Skład - Ja & muzyka
Dwa kółeczka w około Zalewu a rodzinka w tym czasie na sankach . Pogoda bardzo fajna, bo słońce przyjemnie świeciło i bardzo miło się biegało. Po wczorajszym long runie, dzisiejsze 10 km trochę wolniej, kilka sekund powyżej 5min/km. Obecnie nie ma na co narzekać, biegu w granicach 5min/km wychodzą dobrze i bez większego spięcia.
Dystans – 10,49km,
Czas – 54:01,
Tempo – 5:09/km
Na niedzielny wieczór jeszcze do zrobienia ćwiczenia na drążku oraz na mięśnie brzucha.
Podsumowując tydzień i miesiąc styczeń to wygląda to następująco:
W tygodniu 5 treningów – 64 km
W miesiącu styczniu 18 treningów – ok. 220 km
Kolejny tydzień znowu będzie słabszy, bo odpada mi weekend na bieganie.
Pozdro Bleez
28 stycznia (piątek) – trening siłowy w domu
Ciężko było się zmobilizować do wieczornego treningu. Wcześniej sprzątałem jeszcze mieszkanie i w ogóle ochoty na nic nie było. Trochę na przymus, ale nie żałuję, poszło dość sprawnie i dobrze. Padł też nowy rekord w wykonywaniu pompek – udało mi się na treningu walnąć ich setkę. Oczywiście nie za jednym razem, tylko w przerwach i to długich - między seriami albo odpoczywałem albo wykonywałem inne ćwiczenia na nogi. A tak to mniej więcej wyglądało:
Lekka rozgrzewka,
Pompki 10_15_20_10_20_15_10 – razem 100!!!
Przysiady bez obciążenia 3X10,
Wykroki bez obciążenia 3X20,
Wspięcia na palcach 2X10 na nogę,
ABS – poziom 1
Brzuszki 50
Lekkie rozciąganie.
29 stycznia (sobota) – trening biegowy.
Miejsce treningu – Kierunek Zalew Nakło - Chechło
Czas – przedpołudnie ok. 11
Pogoda – zimno ok. -4 st C w lesie chyba nawet zimniej, wiatr trochę mnie ziębił. Ubrałem się tez nie za specjalnie grubo i zmarzłem trochę.
Skład - Ja & muzyka
Tak jak w tytule tego wpisu żre dobrze byle nie zdechło. Zrobiłem long runa w dość mocnym tempie po kilka sekund poniżej 5min/km. Najfajniejsze było to, że samopoczucie było dobre w czasie biegu i po. Nie odczuwałem też większego zmęczenia, bieg mnie nie męczył pomimo niezbyt łatwych warunków zimowych. Oddech też równy i spokojny, nawet z komunikacją w czasie biegu nie było problemu, jak do mnie zagadał pewien pan. Oznaka to dla mnie, że tempa w granicach 5min/km stają się dla mnie tempami konwersacyjnymi. W liczbach to wyglądało tak:
Dystans – 20,35km,
Czas – 1:40:51,
Tempo – 4:57/km
Wymarzłem strasznie to też rozciąganie po biegu było bardzo szybkie i zaraz wskoczyłem do wanny się ogrzać. Potem uzupełniałem płyny i wszystkie inne składniki, które ulotniły się ze mnie w czasie biegu.
30 stycznia (niedziela) – trening biegowy
Miejsce treningu – Kierunek Zalew Nakło - Chechło
Czas – popołudniu ok. 14:00
Pogoda – zimno ok. -3 st C
Skład - Ja & muzyka
Dwa kółeczka w około Zalewu a rodzinka w tym czasie na sankach . Pogoda bardzo fajna, bo słońce przyjemnie świeciło i bardzo miło się biegało. Po wczorajszym long runie, dzisiejsze 10 km trochę wolniej, kilka sekund powyżej 5min/km. Obecnie nie ma na co narzekać, biegu w granicach 5min/km wychodzą dobrze i bez większego spięcia.
Dystans – 10,49km,
Czas – 54:01,
Tempo – 5:09/km
Na niedzielny wieczór jeszcze do zrobienia ćwiczenia na drążku oraz na mięśnie brzucha.
Podsumowując tydzień i miesiąc styczeń to wygląda to następująco:
W tygodniu 5 treningów – 64 km
W miesiącu styczniu 18 treningów – ok. 220 km
Kolejny tydzień znowu będzie słabszy, bo odpada mi weekend na bieganie.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
31 stycznia 2011 (poniedziałek)
No trzeba się przyznać – BLEEZ NIE POTRAFI PŁYWAĆ……… no taka jest prawda, stary koń i nie potrafi pływać. Od X czasu (a x należy do szkoły podstawowej) w poniedziałek wybrałem się na basen. To znaczy sam się nie wybrałem, kolega tak długo mnie namawiał, aż w końcu pękłem. Poszliśmy na 20:00 do Aqua parku w TG żeby było jak najmniej ludzi – czym mniej ludzi tym mniejszy wstyd. Strasznie czułem się na miejscu nieswojo i obco wśród tylu ludzi, dla których pewno basen to norma i codzienność. Sukcesem tego wypadu było to, że się nie utopiłem i teraz mogę to opisywać. W szczegółach jest tak, że nawet to na tej wodzie się unoszę i co prawda niezgrabnie, ale łapami tez trochę po wymachuję no, ale do pływania to mi daleko. Warunek na razie jest taki, że muszę czuć grunt pod nogami – pozostaje obawa przed głęboką wodą. Wałczyłem dzielnie na basenie do 1,5m głębokości – może za którymś razem dam się namówić na głęboką wodę, ale obecnie nie czuję się na siłach. Kondycja też do pływania kiepska – 10 metrów basenu i zadyszka jak po 10 kilometrach biegu. Wielki plus tego wszystkiego był taki, że bardzo mnie to zrelaksowało i w pewnym sensie odprężyło. Szczególnie na drugi dzień się czułem jak nowo narodzony – tak, więc nowe doświadczenie wpłynęło pozytywnie na mnie. Nie wiem czy będę to praktykował, ale pewno od czasu do czasu się skusze. Pewno przy którejś okazji rzucę się i na głęboką wodę – oby zakończyło się to sukcesem – bo jak pójdę na dno to będą to moje ostatnie słowa wypisane na blogu.
Czyli poniedziałek wyglądał tak:
- 1h basenu
- w domu pompki 3X10
- skłony tułowia z ugiętymi nogami – 50 powtórzeń,
- skłony tułowia z uniesionymi nogami – 20 powtórzeń
- bardzo krótkie rozciąganie
1 lutego 2011 (wtorek) – trening biegowy
Miejsce treningu – Kierunek droga kolejowa na Miasteczko Śl
Czas - wieczór ok. 18
Pogoda – zimno ok. -4 st C i wietrznie
Skład - Ja & ja
Dystans – 8,64km,
Czas – 40:40,
Tempo – 5:10/km
Biegło się dosyć spokojnie i komfortowo. Pierwsza połówka była wolniejsza w drugiej - znacznie szybciej – średni wyszło tak jak widać. Samopoczucie w trakcie i po biegu dobre, chociaż zimno mi było i przez to trening jakoś tak nie bardzo.
W domu jeszcze zrobiłem:
- pompki 4X10,
- ABS – poziom 1
- krótkie rozciąganie.
2 lutego 2011 (środa)
Miejsce treningu – Park Miejski w TG
Czas – wieczór ok. 20
Pogoda – trochę cieplej niż we wtorek
Skład - Ja & kolega
Dystans – 11km,
Czas – 55:40
Tempo – 5:04/km
Środowy bieg wypadł…. Hmmm przesadzę jak napisze, że pod znakiem męczarni, ale było jakoś mało komfortowo. W parku są podbiegi i to one było zmorą wczorajszego bieganie. Podbiegi niewielkie, i łagodne, ale jakoś były dla mnie koszmarem. Może znowu pora bieganie była nie taka i po całym dniu efekt był taki, jaki był. A biegałem cały czas z różną prędkością – jedne odcinki szybciej drugi wolniej, przeważnie to pod górę zwalniałem a z górki leciałem szybko. Ostatnie ok. 300m było sprintem.
Co dziś, co jutro – nie mam pojęcia. Dziś mnie głowa boli i nie wiem, co z tego się wykluje. Weekend w Wawie siedzę, to na pewno nie pobiegam, chociaż może by się skusić na wędrówkę po stolicy…. Eeee chyba jednak nie….nie wiem gdzie....
Pozdro Bleez
No trzeba się przyznać – BLEEZ NIE POTRAFI PŁYWAĆ……… no taka jest prawda, stary koń i nie potrafi pływać. Od X czasu (a x należy do szkoły podstawowej) w poniedziałek wybrałem się na basen. To znaczy sam się nie wybrałem, kolega tak długo mnie namawiał, aż w końcu pękłem. Poszliśmy na 20:00 do Aqua parku w TG żeby było jak najmniej ludzi – czym mniej ludzi tym mniejszy wstyd. Strasznie czułem się na miejscu nieswojo i obco wśród tylu ludzi, dla których pewno basen to norma i codzienność. Sukcesem tego wypadu było to, że się nie utopiłem i teraz mogę to opisywać. W szczegółach jest tak, że nawet to na tej wodzie się unoszę i co prawda niezgrabnie, ale łapami tez trochę po wymachuję no, ale do pływania to mi daleko. Warunek na razie jest taki, że muszę czuć grunt pod nogami – pozostaje obawa przed głęboką wodą. Wałczyłem dzielnie na basenie do 1,5m głębokości – może za którymś razem dam się namówić na głęboką wodę, ale obecnie nie czuję się na siłach. Kondycja też do pływania kiepska – 10 metrów basenu i zadyszka jak po 10 kilometrach biegu. Wielki plus tego wszystkiego był taki, że bardzo mnie to zrelaksowało i w pewnym sensie odprężyło. Szczególnie na drugi dzień się czułem jak nowo narodzony – tak, więc nowe doświadczenie wpłynęło pozytywnie na mnie. Nie wiem czy będę to praktykował, ale pewno od czasu do czasu się skusze. Pewno przy którejś okazji rzucę się i na głęboką wodę – oby zakończyło się to sukcesem – bo jak pójdę na dno to będą to moje ostatnie słowa wypisane na blogu.
Czyli poniedziałek wyglądał tak:
- 1h basenu
- w domu pompki 3X10
- skłony tułowia z ugiętymi nogami – 50 powtórzeń,
- skłony tułowia z uniesionymi nogami – 20 powtórzeń
- bardzo krótkie rozciąganie
1 lutego 2011 (wtorek) – trening biegowy
Miejsce treningu – Kierunek droga kolejowa na Miasteczko Śl
Czas - wieczór ok. 18
Pogoda – zimno ok. -4 st C i wietrznie
Skład - Ja & ja
Dystans – 8,64km,
Czas – 40:40,
Tempo – 5:10/km
Biegło się dosyć spokojnie i komfortowo. Pierwsza połówka była wolniejsza w drugiej - znacznie szybciej – średni wyszło tak jak widać. Samopoczucie w trakcie i po biegu dobre, chociaż zimno mi było i przez to trening jakoś tak nie bardzo.
W domu jeszcze zrobiłem:
- pompki 4X10,
- ABS – poziom 1
- krótkie rozciąganie.
2 lutego 2011 (środa)
Miejsce treningu – Park Miejski w TG
Czas – wieczór ok. 20
Pogoda – trochę cieplej niż we wtorek
Skład - Ja & kolega
Dystans – 11km,
Czas – 55:40
Tempo – 5:04/km
Środowy bieg wypadł…. Hmmm przesadzę jak napisze, że pod znakiem męczarni, ale było jakoś mało komfortowo. W parku są podbiegi i to one było zmorą wczorajszego bieganie. Podbiegi niewielkie, i łagodne, ale jakoś były dla mnie koszmarem. Może znowu pora bieganie była nie taka i po całym dniu efekt był taki, jaki był. A biegałem cały czas z różną prędkością – jedne odcinki szybciej drugi wolniej, przeważnie to pod górę zwalniałem a z górki leciałem szybko. Ostatnie ok. 300m było sprintem.
Co dziś, co jutro – nie mam pojęcia. Dziś mnie głowa boli i nie wiem, co z tego się wykluje. Weekend w Wawie siedzę, to na pewno nie pobiegam, chociaż może by się skusić na wędrówkę po stolicy…. Eeee chyba jednak nie….nie wiem gdzie....
Pozdro Bleez