b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20.09.2017

Zacznę od tego, że nienawidzę drugiej zmiany! Miałem biegać we wtorek, ale oczywiście obowiązki, różności trzeba było zrobić rano... No to dobra, w środę... Oczywiście zabrakło czasu na pełny trening (w planie 12 kilometrów), no to chociaż 7 zrobiłem... Nie pamiętam teraz szczegółów, ale to było dość szybko - coś poniżej 5:00.

  • BS 7,2 km / śr. tempo ~5:00/km


21.09.2017

Dzisiaj też tak na minuty wszystko wyliczone, ale wyrwałem się na trening. W planie ciągły, 8-9 kilometrów, ale zaliczyłem zjazd po 5 kilometrze, ledwo co dociągnąłem do 6. Średnie tempo to 4:20/km, ale po prostu nogi miałem jak z drewna a do tego jakaś niesamowita kolka mnie łapała, coś jakby kurcz całych kiszek.
Wydaje mi się, że trochę micha zawaliła w ostatnich dniach - na szybko było i tak co pod ręką... McDonald też był. Za mało dobrych węgli, tak mi się wydaje. Jutro jakiś makaron wleci, w sobotę kasza i wrócimy do żywych.
  • BS 2 km rozgrzewka
    BC2 6 km / śr. tempo 4:20/km na oparach
    BS 3,5 km schłodzenie a wręcz doczłapanie do domu
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23.09.2017

Spokojny BS jako rozgrzewka + 8 powtórzeń schematu 50 m skip A w marszu przechodzący w 100 m podbiegu.
  • BS 8,28 km / 42:53 / śr. tempo 5:11/km
    8 x siła biegowa

    całość 11,12 km

24.09.2017

Ostatni mocny akcent przed zawodami. Powiem szczerze - myślałem, że pójdzie to trochę łatwiej. A biegane było 8 x 1 km w tempie 3:45-3:50 na 3-minutowej przerwie. Pierwszy odcinek pobiegłem za mocno i następne umyślnie trzymałem bliżej 3:50 niż 3:45, żeby nie rzeźbić jak dziki ostatnich. Tak czy owak, dwa ostatnie były na betonowych nogach. Głowa miała cholerny problem, żeby przekonać ciało do tego, żeby w ogóle się poruszało. A tu niespodzianka, bo zamknięte w 3:45 i 3:46 bez jakiegoś sprintowania na ostatnich 100 metrach. Bardzo ciekawe uczucie, jak kwas zaczyna zalewać nogi i po prostu się czuje jak wszystko odmawia posłuszeństwa. A tu jeszcze 300 metrów. Miałem naprawdę delikatną namiastkę tego, co czują średniacy. To pewnie góra 5% tego co oni czują, ale... Ogólnie odczucia na koniec treningu "o żesz k&%#a ja pier%&*e na c%$j mi to było" i "ale !@#$%!" na przemian. Może jeszcze bym jakoś wyciągnął jedno powtórzenie, ale to już taka rzeźba by była od setnego metra. Raczej skończyłem trening w odpowiednim momencie. Schłodzenie w świńskim truchcie, więc chyba był mocny akcent. :bum:

  • BS 2,41 km / 14:43 rozgrzewka
    • 1. 3:43,9
      3:00 przerwa
      2. 3:48,8
      3:00 przerwa
      3. 3:50,7
      3:00 przerwa
      4. 3:47,0
      3:00 przerwa
      5. 3:46,0
      3:00 przerwa
      6. 3:48,0
      3:00 przerwa
      7. 3:45,0
      3:00 przerwa
      8. 3:46,2
      3:00 przerwa
    BS 2,75 km / 17:58 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.09.2017

Luźny BS z przebieżkami na końcu. BS ślamazarnie wręcz, 5 kilometrów się "wkręcałem na obroty" a później i tak około 5:12-5:15/km.
Przebieżki stumetrowe, 10 sztuk - początkowo 21-20 sekund, końcowe 19-18-17 do 16,7 w ostatniej ale to na pałę, niemalże maks.
Z ciekawości - bo założyłem footpoda i czujnik tętna - jak mi tętno na początku wejdzie za wysoko, to potem nie chce spaść. A tu miałem sytuację taką, że znajomego spotkałem i zatrzymałem się na 2 minuty - tętno spadło. I potem już się tętno utrzymywało na 72-73%. A początek to tętno 78-79% nawet i tempo 5:35/km po płaskim. :bum: Co do footpoda - na spokojnym biegu kadencja to około 160, długość kroku 1,16m. Nie będę tego za specjalnie analizował, z ciekawości założyłem.
  • BS + 10x100/100 / całk. dyst. 12,04 km / czas 1:03:50 / śr. tempo 5:18/km

27.09.2017

Set przedstartowy, czyli 4 x 1 km w (około) T10.
Zrobiłem duży błąd, bo wziąłem czołówkę "jak jest" a okazało się, że baterie były na wykończeniu. 3 i 4 powtórzenie to już na słowo honoru z obawami, żeby nie wpaść w jakąś dziurę. Nie mówiąc już o tym, że nie widziałem oznaczeń. Dlatego było w widełkach 3:45-3:55 i zegarek pikał ale dokładnie to już na wyczucie. Ponownie założyłem akcesoria, żeby zobaczyć jak to wygląda w T10.
  • BS 2,29 km / 13:10 rozgrzewka
    • 1. 1 km / 3:57,6
      3:00 przerwa
      2. 1 km / 3:49,1
      3:00 przerwa
      3. 1 km / 3:46,7
      3:00 przerwa
      4. 1km / 3:44,8
      3:00 przerwa
    BS 2,23 km / 12:36 schłodzenie
Kadencja na szybkich powtórzeniach - 178-180, krok 1,5 m.
Tym półakcentem kończę przygotowania i odpoczywam przed startem docelowym tej jesieni. V Energetyczna Dycha w Kozienicach - trasa niemalże płaska - kilometry 1-7 jak stół, na 8 chyba podbieg i do mety lekko z górki. Pogoda chyba znowu mi dopiszę, bo ma być 10-12 stopni i bardzo słaby wiatr.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

30.09.2017

V Energetyczna Dycha - Kozienice

39:17!


Udało się. 40 minut pękło z hukiem. Rano, jadąc ze znajomymi na te zawody czułem pewność siebie, ale też czułem to, że muszę jeszcze wykonać jedno zadanie do zakończenia "procesu".
Prognoza pogody mówiła jednoznacznie - warunki fantastyczne. Trochę kłamała, bo pokazywała raczej bardzo słaby wiatr a ten jednak kręcił mocno, nawet w porywach bardzo mocno. Stając na starcie już planowałem rozpoczęcie delikatne. Zaciągnąłem mocno hamulec, żeby nie ruszyć po 3:40. Okazało się to bardzo dobrą decyzją, bo o ile trasa do 6 kilometra była płaska jak stół a wiatr wiał raczej z boku, tak po 6 km zaczęło wiać centralnie w mordę a i podbiegi się pokazały.

No dobra, przechodząc do konkretów. 10:20 rozpocząłem rozgrzewkę - 15 minut truchtu, trochę rozciągania dynamicznego typu wymachy, krążenie tułowia itp. Po wszystkim chwila na odpoczynek i jeszcze 3 przebieżki - 2 x 100 metrów + 1 x 200 metrów i spokojnie, świńskim truchtem a nawet i marszem udałem się na start.

Początek w sporej grupie, chociaż było widać, że liderzy ruszyli mocno (zwycięzca osiągnął czas 30:08). Tak jak wspomniałem - hamowałem się. Grupka się rozciągnęła a na 3 kilometrze dobiegłem do zawodnika, który biegł w dobrym dla mnie tempie, około 3:50 - podczepiłem się. Na 4 - dałem zmianę. Kolega jednak osłabł, a ja niespecjalnie miałem ochotę, żeby go motywować do walki. Może gdyby to był 8-9 kilometr, to bym coś powiedział, ale nie na 4. Osłabł i z każdym metrem zostawał. Mniejsza.
Do około 5,5 km biegłem sam, chyba nawet nie miałem nikogo za plecami, nie sprawdzałem bo nie było wczoraj moim celem ściganie się z ludźmi a z czasem. Wielkim moim szczęściem było to, że właśnie około 5,5 km doszedłem do grupy 3 zawodników. Mogę w tym momencie powiedzieć, że gdybym tam został sam - kaplica. Od 6 kilometra wyszliśmy na otwarty teren, niczym nie osłonięty i wiatr wiał centralnie w mordę. Czułem, że grupka słabnie, tempo spadło do okolic 4:15-4:17. Nie mogłem tu tracić aż tyle, powiedziałem coś w stylu "słabniemy panowie" i wziąłem na siebie prowadzenie. Jak tylko wyszedłem na czoło, poczułem czemu tak tempo siadło. Mega ciężka fizyczna orka pod wiatr. Nie wiem ile prowadziłem, 600, 700 czy 800 metrów, udało się ten kilometr zrobić po 4:03 i, dzięki Panu Bogu, grupa nie odpadła ode mnie, tylko dali zmianę! Wtedy zaczął się podbieg, ja trochę odpocząłem od wiatru a i podbieg zrobiłem z wlepionymi oczami w plecy zawodników przede mną. To był chyba kluczowy moment tego biegu.
Trochę śmieszne, ale ja po tym "odpoczynku" pod górę dałem radę wrócić do tempa poniżej 4/km. W tym momencie grupa odpadła. Ale też i wtedy wbiegliśmy w gęsty las, gdzie wiatru nie było więc nie byli mi jakoś szczególnie potrzebni. Końcówka bez zbędnych przeżyć, widziałem na 9 km że mam zapas, że 40 minut pęknie. Doszedł mnie wtedy zawodnik z MZKS Kozienice i chwilę (200-250 metrów?) próbowałem trzymać się jego tempa ale był bardzo mocny, biegł w okolicach 3:30-3:40/km i po tych 200 metrach zrezygnowałem, bo się zaczęło ciemno robić. :bum: Wróciłem do tempa 3:55/km około, finisz bez sprintu ale widzę po wykresie, że też zszedłem na ostatnich 200 metrach poniżej 3:45/km.
  • 1. 3:49,2 / 3:49,2
    2. 3:47,5 / 7:36,7
    3. 3:49,0 / 11:26
    4. 3:51,8 / 15:17
    5. 3:52,5 / 19:10
    6. 3:57,4 / 23:07
    7. 4:04,4 / 27:12
    8. 4:05,0 / 31:17
    9. 3:57,4 / 35:14
    10. 4:03,1 / 39:17
Można powiedzieć, że była to kontrolowana życiówka. Kontrolowana na tyle, na ile można było. Potwierdziło się, że trzeba też mieć trochę farta w tym sporcie. :spoczko:

Na dzisiaj mam wrażenie, że kończę sezon. Wcześnie, ale np. za tydzień mam weekend "kawalerski", 3 tygodnie później wesele. Przydałoby się krew oddać, a do tego trochę obowiązków i chyba dobrze dla mnie by było zwyczajnie już odpuścić w tym sezonie. Zeszło powietrze i bardzo fajnie.
Jest tylko jedna opcja, żeby pobiec mocno 11. listopada w Białymstoku - Grand Prix Podlasia. Co prawda nie liczę na cuda, ale jednak brałem udział w 3 zawodach, które się składają na to GP i byłem 14, 10 i 8 (będąc równocześnie dość wysoko w kategorii wiekowej). Mooooże się zdarzyć, że gdzieś tam wyjdzie, że coś w kategorii wiekowej uda się ugrać, ale żeby tak było to będę musiał pobiec 11. listopada. Na dzisiaj nie ma klasyfikacji, więc nie wiem. Jeśli po tych zawodach, które się odbyły będę poza jakimiś "pozycjami" to 11. listopada nie wystartuję.

Przyszłość... To jest dla mnie jasne i oczywiste. Ten sezon kończę z wynikami 18:31 na 5 km (bez atestu, biorąc poprawkę na Garmina, to mogło to być około 18:40-18:45), 39:17 na 10 km i 1:29:25 w półmaratonie. Przyszły sezon to pełne skupienie na 5 km i 10 km. Półmaraton pobiegnę dopiero jesienią. Chcę pracować nad szybkością i będę pracował na wynik około 18:20 na atestowanych 5 km i poniżej 38:30 (plan minimum na pierwszą połowę roku to 38:59) na 10 km. Termin zawodów to będzie klasycznie - kwiecień/początek maja.
Mam już pewien zarys co chcę robić zimą, muszę jeszcze sobie policzyć tygodnie, coś niecoś zaplanować... Na pewno muszę w październiku odwiedzić fizjo - mam dziwny "problem" z prawą nogą. Nie tyle że boli, co czuję jakieś dziwne ograniczenie gdzieś w okolicach stawu biodrowego. W niektórych ćwiczeniach rozciągających widzę wyraźną różnicę dojścia do granicy bólu, ale nie rozciągania danego mięśnia. I jak coś mnie później boli, to właśnie prawa noga.
Kolejnym pewnikiem będzie udział w crossowym GP w Siedlcach - jako element treningowy. Ultra Śledz... Zobaczymy - chcę, ale...

Teraz robię tydzień, może 10 dni kompletnego roztrenowania. Więcej raczej nie potrzebuję, bo nie czuję się ani fizycznie zmęczony, ani za specjalnie psychicznie wypalony. Zupełnie inaczej niż rok temu, gdy pod koniec października marzyłem tylko o tym, żeby rzucić to w cholerę.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzień dobry Szanownym Państwu!

Zakończyłem roztrenowanie, to było chyba najbardziej niezdrowe 8 dni w moim życiu. No dobra, przesadzam - ale na pewno w ostatnich 3-4 latach. Nie żałowałem sobie słodyczy, niezdrowego jedzenia, coli, w weekend na kawalerskim i alkoholu (jedyna rzecz jakiej żałuję, bo mordowałem się okropnie). No ale koniec z tym, wracamy do normalnego życia. Fajnie to brzmi - bieganie w deszczu, błocie jest teraz "normalnym życiem".
W miniony weekend czułem już głód biegania. Teoretycznie miałem jeszcze poniedziałek nie biegać, ale już nie mogłem wytrzymać. No więc poszło...

09.10.2017

Zacząłem spokojnie, by z każdym kilometrem się rozpędzać. Czułem się jak jakiś narkoman, któremu dali "towar". :bum: Końcowe kilometry już biegłem poniżej 5:00/km. Wariat.
  • BS 7,34 km / 38:07 / śr. tempo 5:12/km
10.10.2017

Grzecznie, według planu - 8 km lekkiego rozbiegania + 8 x 50 metrów skip A w marszu przechodzący w 100 metrów podbiegu. Powrót w truchcie.
  • SB 11,10 km / 1:05:41
11.10.2017

14 km spokojnego biegu po lesie. Trochę błota, trochę deszczu ale bez kopania się po pachy. Tym razem z pulsometrem i na zaciągniętym ręcznym, żeby trzymać te okolice 75-78% HRmax. Troszkę szybowało w górę, dlatego wyszło dość wolno. Gdybym biegł to na samopoczucie, to na pewno tempo by wzrosło bo wcale nie czułem jakoś specjalnie wysiłku gdy już wchodziłem na 80%. Teren mieszany też pewnie miał na to wpływ.
Przy okazji rekonesans mojej trasy crossowej, niestety dużo wiatrołomów od lata leży, nikt tego nie sprząta. Trochę muszę to zmienić, a szkoda bo to była idealna traska...
  • BS 14,55 km / 1:22:33 / śr. tempo 5:40/km
Jadę dzisiaj do fizjo, mam jednak problem z tym prawym biodrem. Niby niczym jeszcze go specjalnie nie zdążyłem dobić a zaczyna pobolewać. I to tak raczej z gatunku "jeszcze dam Ci żyć, ale zaraz pierdyknę".
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

14.10.2017

Po wizycie u fizjo jest trochę (nawet bym powiedział, że znacząco) lepiej, ale cały czas czuję, że ta prawa noga "ma coś w sobie" i nie chodzi o jakąś pozytywną moc... Łydki za to mi rozluźnił fajnie, tu jest różnica duża. Ciskam 2 razy w tygodniu ćwiczenia, do tego podbiegi i mam nadzieję, że wzmocnienie mięśni pomoże na tę dolegliwość. W sumie to trochę zaniedbałem obie te sprawy...

Na dzisiaj w planie krótki ciągły w drugim zakresie - nie pilnowałem tym razem tempa a wyznacznikiem było tętno.
Ciut ponad 12 minut truchtu na rozgrzewkę i dalej 6 km w II zakresie. Wyszło wg mnie fajnie, dość luźno się biegło. No tak jak ma ciągły w 85% HRmax wyglądać.
  • BS 2,2 km / 12:22 rozgrzewka
    BC2 6,0 km / 27:17 / śr. tempo 4:33/km / śr. tętno 173 bpm (84%)
    BS 0,85 km / 4:59

15.10.2017

Bardzo fajna pogoda na dłuższe wybieganie - trochę wiatr przeszkadzał, ale pal czort. Daaaaawno już tak długo nie biegałem. W sierpniu ostatnio, gdy robiłem za pejsmejkera na Biegu Jacka. Trasa urokliwa, te moje nadbużańskie klimaty są naprawdę piękne. Drzewa złote... Pewnie już niedługo. :bum:
Co mogę powiedzieć jeszcze... Od 16 kilometra tylko jedna myśl - żreeeeć. :bum: A nie chciało mi się chociaż żela wrzucić do kieszeni...
  • Long 19,10 km / 1:43:22 / śr. tempo 5:25/km / śr. tętno 160 bpm (78%)

17.10.2017

Szybsze trochę niż zwykle rozbieganie - z dwóch powodów. Raz że mało czasu miałem, dwa że nie męczyło mnie to tak bardzo więc zdecydowałem na siłę nie zwalniać. Na zakończenie dodałem dwa szybkie podbiegi, takie niemalże na maksimum. To echo przeczytania książki "Jak biegać szybciej. Od 5 km do maratonu" Hudsona i Fitzgeralda. Czas podbiegu to 8 sekund, a ja niemalże pod domem mam dość stromą górkę (na niej robię podbiegi). Hudson wręcz zaręcza, że te podbiegi działają zbawiennie na kontuzje - to w sumie dlaczego by nie spróbować. Po takim wybieganiu kilka szybkich sprintów będzie ok. Zacząłem od 2, będę zwiększał z tygodnia na tydzień do 8-10.
  • BS 13,90 km / 1:11:16 / śr. tempo 5:08/km / śr. tętno 163 bpm (80%)
PS. U mnie tętno kompletnie nie łączy się z tempem. Teoretycznie powinienem przy takim tempie być kompletnie w I zakresie, tak z przytupem - jakieś 73-75%. Albo mi się mocno strefy pozmieniały (może trzeba by zrobić sobie mały test...), albo po prostu taki już jestem. :bum:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18.10.2017

Na dzisiaj siła biegowa w formie już samych podbiegów - zdecydowałem jednak nie robić skipu A w marszu, bo wykonuję go również w podobnej formie podczas ćwiczeń siłowych. Na ten trening zaplanowałem 9 powtórzeń po 100 metrów podbiegu, stopniowo będę zwiększał najpierw ilość, później wydłużał do 150 metrów.
  • BS 3,00 km / 17:34 rozgrzewka
    BS 3,00 km / 17:17 rozgrzewka
    • 9 x 100 m podbieg
      początkowo (1-4) po ~21,5 sekundy
      (5-7) po 21 sekund
      (8-9) 19,2 i 19,0
      Przerwa około 1'10" (średnio)
    BS 320 m / 1:56 schłodzenie minimalne
20.10.2017

Na dzisiaj luźny bieg, dodałem od siebie umiarkowanie męczącą końcówkę (około 1,5 km) - tempo HM i lekko wolniejsze, wysiłek jednak był mniejszy, HR ~81-82%. Na podbiegu tempo delikatnie spadło, intensywność wzrosła i tętno dobiło do 88%. Na samym końcu wykonałem 4 sprinty pod górę, każdy po 8 sekund. Biodro już tylko delikatnie dało o sobie znać, na samym końcu wolnego biegu. Jak wszedłem na wyższą intensywność i przy podbiegach - zero negatywnych odczuć. Wydaje mi się, że to po prostu słabość mięśni - bez bicia przyznaję się, że siły biegowej to ja w końcówce przygotowań prawie nie robiłem, nie wspominając o ćwiczeniach siłowych w domu...
Dzisiaj po pracy ćwiczenia siłowe, jutro może w końcu uda mi się pobiec cross po mojej hardkorowej pętli w lesie. :bum: To jednak tylko w przypadku wyrobienia się z pracami przed zachodem słońca - po ciemku wyjdzie tylko ciągły po asfalcie.
  • BS 10,58 km / 56:09 / śr. tempo 5:18/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.10.2017

Tak jak pisałem - cross. Udało się pozamykać sprawy przed zachodem słońca, więc wybrałem się do lasu. Moja standardowa pętla nieprzejezdna, ale zrobiłem trochę większą i było w miarę. Było i omijanie wiatrołomów na przełaj, było przeskakiwanie powalonych drzew - cross jak się patrzy. Intensywność mocna, na podbiegach co najmniej 88%, ale i 90% przekraczałem, na zbiegu (jeden długi) wracało do 80-82%. 2 i 4 kółko takie same, 1 i 3 zmieniłem.
  • BS 1,74 km / 9:55 rozgrzewka
    • Cross
      1,98 km / 9:44 / śr. tempo 4:57 / śr. tętno 172 bpm (84%) / max tętno 184 bpm (90%) / 26m up; 28 down
      1,72 km / 8:30 / śr. tempo 4:57 / śr. tętno 178 bpm (87%) / max tętno 186 bpm (91%) / 24m up; 25 down
      1,31 km / 6:16 / śr. tempo 4:48 / śr. tętno 181 bpm (88%) / max tętno 187 bpm (91%) / 21m up; 23 down
      1,73 km / 8:24 / śr. tempo 4:52 / śr. tętno 181 bpm (88%) / max tętno 189 bpm (92%) / 25m up; 26 down

    BS 1,74 km / 9:07 schłodzenie
Sam akcent to 6,74 km, 96 metrów w górę i 102 m w dół. W górę było krótko i stromo, w dół to głównie długi zbieg.

22.10.2017

Long. I dzień konia zdecydowanie. Super dzisiaj szło, mimo początkowego uczucia sztywności. Pierwszy raz od dawna nie trafiłem z ubraniem. Wiało trochę a ja wiatrówki nie wziąłem, a za to dwie koszulki (jedna termo). Rękawiczek nie wziąłem - ale to przeszkadzało głównie na początku, jedynie ściągnąłem trochę rękawki, żeby zakryć dłonie. Później się rozgrzałem i było w miarę.
Tak jak pisałem - początek drętwy. Strasznie drętwy. Już na 2 kilometrze miałem wątpliwości jak ja mam ten trening dociągnąć do końca. Ale za chwilę nogi jakby się rozluźniły, weszły w fajny rytm i do samego końca szło na tempie poniżej 5:00.
Tym razem pomyślałem i wziąłem żel, na 10 km zjadłem i - inaczej niż tydzień temu - ukończyłem trening bez wielkiego głodu.
Od 16 km (biegłem 1 duże koło) wiatr miałem w mordę. Ciężko już się trochę zaczęło robić, ale bez większej siłowej pracy tempo udawało się utrzymać.
  • Long
    5,00 km / 25:15 / śr. tempo 5:03/km
    5,00 km / 24:37 / śr. tempo 4:56/km
    5,00 km / 24:45 / śr. tempo 4:57/km
    5,00 km / 24:41 / śr. tempo 4:57/km
    2,17 km / 10:23 / śr. tempo 4:50/km
    Łącznie 22,17 / 1:49:53 / śr. tempo 4:57/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24.10.2017

Dalszy ciąg treningów aerobowych, siły itd. Nawet spoko mi się biega. ;) Wczoraj ćwiczenia siłowe, ciut ograniczyłem ilość powtórzeń żeby po longu się zregenerować. Weszło fajnie - i ćwiczenia i planki i dzisiaj nóżka podawała.
Początek dziwny, tętno od razu, dosłownie po kilkudziesięciu metrach wskoczyło na 80%. Pomyślałem, że bateria w pasku pada, ale chyba nie, bo pokazywał całkiem sensownie jak np. zwolniłem czy przyspieszyłem. No mniejsza, po około 600 metrach tętno wróciło do normy, żeby na dalszym odcinku z kolei utrzymywać się poniżej 75%. No byłem w szoku, myślałem nawet że pasek coś nie łączy, ale chyba było ok. Przy tempie 5:10 tętno potrafiło spaść nawet do 70-71%. 250 metrów przyspieszenia do 3:20 podbiło na chwilę tętno do 85%. Tylko. I na chwilę.
Pod koniec małe przygody "gastro", ten teges, to już do rozpoczęcia podbiegów ten odcinek na pewno był niemiarodajny.

Podbiegi, sztuk 10. Początkowe dwa wolno, po 22,7 i 22,8 ale z każdym następnym wchodziły lepiej. Kolejne cztery po 21,X, następne dwa już poniżej 21 - 20,5, 20,6 by zakończyć żwawiej - po 19,2 i 18,5. Jakoś tych końcowych nie odczuwałem że jest dużo mocniej a po prostu na końcówce nie zwalniałem. ;)

PS. Pytanko do ludzi. :bum: Chcąc pobiec jeszcze 11. listopada jakoś sensownie ale bez parcia na życiówkę to włączyć coś żwawszego czy iść dalej w schemat "tlen - siła"?
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25.10.2017

Zamieniłem cross na coś szybszego - minutówki. Raz, że wychodziłem na trening po 20, a dwa, to doszedłem do wniosku, że na ma co 100% czasu zamulać się w tlenie i od czasu do czasu przewentylowanie się posłuży dobrze - tym bardziej, że 11. listopada chcę pobiec "zadowalająco" (poniżej 40:45 będzie zadowalająco).
Pogoda taka sobie, powiedziałbym, że zniechęcająca do treningu. Deszcz i wiatr. Odbiło się to na kilku powtórzeniach, bo miałem momentami wiatr centralnie w gębę i mocno hamowało.
Wgrałem sobie nawet trening do zegarka, żeby nie pilnować czasu i ilości okrążeń, ale zapomniałem go włączyć. Dopiero po 600 metrach sobie to uświadomiłem. :bum: Pulsometr znowu dziwnie - autentycznie po 50-100 metrach pokazywał już 79-80% HRmax, a to niemożliwe, bo zaczynam prawie zawsze pod górkę i świńskim truchtem. Wymienię baterię na wszelki wypadek, ale też będę mocniej nawilżał elektrody.

No więc wyszło to tak...
  • BS 2 km / ~11 minut rozgrzewka
    • 1. 1:00 / 261 m / śr. tempo 3:50 // p. 1:00
      2. 1:00 / 277 m / śr. tempo 3:36 // p. 1:00
      3. 1:00 / 282 m / śr. tempo 3:33 // p. 1:00
      4. 1:00 / 288 m / śr. tempo 3:29 // p. 1:00
      5. 1:00 / 282 m / śr. tempo 3:33 // p. 1:00
      6. 1:00 / 293 m / śr. tempo 3:25 // p. 1:00
      7. 1:00 / 274 m / śr. tempo 3:39 // p. 1:00
      8. 1:00 / 273 m / śr. tempo 3:40 // p. 1:00
      9. 1:00 / 278 m / śr. tempo 3:36 // p. 1:00
      10. 1:00 / 267 m / śr. tempo 3:45 // p. 1:00
      11. 1:00 / 281 m / śr. tempo 3:34 // p. 1:00
      12. 1:00 / 281 m / śr. tempo 3:34 // p. 1:00
      13. 1:00 / 292 m / śr. tempo 3:25 // p. 1:00
      14. 1:00 / 303 m / śr. tempo 3:18 // p. 1:00
      15. 1:00 / 290 m / śr. tempo 3:27 // p. 1:00

    BS 2,13 km / 13:15 schłodzenie
Nie bardzo wiem jakie miałem odczucia - lekko nie było, ale znowu też nie miałem mroczków przed oczami. Nogi raczej luźno się kręciły, wydaje się, że nawet w miarę jako taka technika wychodziła. Jeszcze raz albo dwa razy przekręcę taki trening do 11. listopada. W drugiej części budowania bazy już co tydzień.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.10.2017

15 kilometrów BSa. Oczywiście zapomniałem zmienić baterię w nadajniku HR i na tym treningu już widziałem jakie durnoty pokazuje. Przed chwilą zmieniłem baterię, mam nadzieję, że to ona winna. Przykład - biegnę tym samym tempem (około 5:00-5:10/km) pod wiatr i pod górkę - tętno 75%, biegnę z wiatrem i z górki (ten sam odcinek tylko po nawrotce) - tętno 79-80%. Hue hue, no takie cuda to nie przejdą.

Sam trening mięśniowo dość ciężko, szczególnie mięśnie piszczelowe przednie obolałe. To po tym szybkim treningu we środę. Ehh trzeba chyba dodać kolejne ćwiczenie do swojego zestawu... Dzisiaj już spoko, brak negatywnych odczuć.

Na zakończenie 6 sprintów pod górkę, po około 50 metrów (co daje również około 8 sekund).
  • 1 11:04 / 2,00 km / śr. tempo 5:32 / śr. tętno 155
    2 10:04 / 2,00 km / śr. tempo 5:02 / śr. tętno 156
    3 10:28 / 2,00 km / śr. tempo 5:14 / śr. tętno 161
    4 10:08 / 2,00 km / śr. tempo 5:04 / śr. tętno 160
    5 10:19 / 2,00 km / śr. tempo 5:10 / śr. tętno 159
    6 10:10 / 2,00 km / śr. tempo 5:05 / śr. tętno 160
    7 10:18 / 2,00 km / śr. tempo 5:09 / śr. tętno 155
    8 8:56,4 / 1,45 km / śr. tempo 6:10 / śr. tętno 151
    Podsumowanie 1:21:29 / 15,45 km / śr. tempo 5:16 / śr. tętno 157 / max tętno 173
Jutro rano podbiegi, później wesele i w niedzielę mam zamiar nie biegać - dopiero w poniedziałek zrobię długie wybieganie (25 km w planie, chyba że wesele mnie skotłuje mocno to zredukuję do 17-18 km). Taki mikrocykl tygodniowy przedłużony do 8 dni. Następny tydzień regeneracyjny.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

28.10.2017

Sobota przed weselem - trochę zaryzykowałem zmęczenie mięśni, ale zrobiłem podbiegi. W międzyczasie upewniłem się, że pasek jest uszkodzony, na zbiegu prawie do 90% dobił. :D Już dzisiaj pobiegłem z oryginalnym Garmina i tak, to była wina paska.
Mniejsza o sprzęt - sam trening przebiegł luźno, fajnie i przyjemnie. Rozgrzewka - 8 km, spokojnie, na samopoczucie. No i 10 stumetrowych podbiegów - od 22 sekund na początku, by kończyć na 19,1 i 18,4. Większej historii tu nie było.
  • BS 8,00 km / 41:59 rozgrzewka
    • 10 x 100 m podbieg / powrót w truchcie
    BS 0,32 km / 1:54 krótkie schłodzenie
31.10.2017

W poniedziałek miałem zrobić 25 km. Jak wszyscy wiemy, orkan Grzegorz szalał po kraju. Sorry, nie chciało mi się. Naprawdę, to był jeden z niewielu dni, gdzie pogoda mnie zwyczajnie pokonała. Dzisiaj wiatr mnie stawiał w miejscu, a wczoraj było jeszcze gorzej. Trudno, nie ma tragedii. Może nawet to lepiej, bo zapisałem się na piątkę w niedzielę i tak bym się zamulił może.
Dzisiaj, we wtorek, miałem w razie niepowodzenia poniedziałkowego zrobić z 18 km. Ale właśnie ze względu na zawody, zmieniłem układ tygodnia. I po raz kolejny rypnąłem podbiegi. W okrojonej formie, bo teoretycznie tydzień jest regeneracyjny. W sumie nie czuję za bardzo zmęczenia (zabrakło tej 25-tki), ale dobra.
Podbiegi robiłem z wiatrem i na początku myślałem, że ktoś słupki poprzestawiał. :hahaha: Pierwszy odcinek a tu 19,5 sekundy. Ogólnie tylko raz przekroczyłem 20 sekund (na 2. powtórzeniu), a kończyłem po 17,5. Heh, dobre. :bum:
  • BS 8,21 km / 43:31 rozgrzewka
    • 8 x 100 m podbiegu / przerwa trucht
    BS 0,31 km / 1:59 krótkie schłodzenie
Biorąc pod uwagę zawody w niedzielę, tydzień zmieniłem na taki układ - jutro 3 x 1 km @ 3:40 + 500 metrów w trupa dla sprawdzenia HRmax, czwartek BS ~16 km, sobota 8 km + 6 x 8" sprint pod górkę.
Te 3 x 1 + 500m jutro może mnie zaboleć. :bum:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

01.11.2017

Pikolić całe pulsometry i hrmaxy! No mało mnie szlag nie trafił dzisiaj - uwidoczniła się pięknie złośliwość rzeczy martwych.
Od rana czułem, że noga fajna, luźna, wypoczęta. Wczoraj węgle podrzucone - nic tylko robić test. Wiatr trochę przeszkadzał, ale przeniosłem się na drogę, która prowadzi przez las (tam i tak robię zazwyczaj interwały). Tempo obrałem 3:40/km no i po 3 odcinku MAX! Rozgrzewka - spoko, pierwszy odcinek - spoko, drugi odcinek - spoko, trzeci odcinek - spoko, ale ... na 900 metrze czuję, że pasek się zsuwa! QRFA!
Na samym początku tego mocnego odcinka miałem już 202 uderzenia (dziwne, to prawie mój max, a ja po prostu robiłem interwały - może pasek był za luźny i głupoty pokazywał). Zrobiłem ciut ponad 200 metrów tego biegu "w trupa" i jak zobaczyłem, że tętno spadło do 192, za chwilę do 188 - rzuciłem to w gromy. Z resztą, pasek prawie na pępku się znalazł.
Przeszło mi przez głowę, żeby poprawić pasek i zrobić jeszcze 4 odcinek po odpoczynku. Tylko jak wybiegłem z lasu to wiatr baaaaardzo przeszkadzał - rzuciłem po 350 metrach i stwierdziłem, że wracam do domu. Jakbym miał wrócić do lasu to miałbym potem koło 4 kilometrów powrotu do domu. Dziękuję, postoję.
  • BS 2,82 km / 17:13 rozgrzewka
    • 1. 1,00 km / 3:38,4 / śr. tętno 184 (90%) / max. tętno 194 (95%)
      3:00 przerwa
      2. 1,00 km / 3:37,9 / śr. tętno 186 (91%) / max. tętno 197 (96%)
      3:00 przerwa
      3. 1,00 km / 3:40,1 / śr. tętno 188 (92%) / max. tętno 199 (97%)
    MAX 210 metrów / max. tętno 202 (99%)
    Całość 10,22 km
PS. Na koniec - jakiś czas temu, robiąc interwały po 3:45 max tętno dobiło mi do 187. Czy to, że dzisiaj kręciło się koło maxa, to oznaka totalnego braku formy? Nie czułem się jakbym miał paść za chwilę, wręcz z lekką rezerwą te 3:40 wchodziło. Może nie wielką, ale jednak nie było na ostatnich nogach. Druga strona medalu, że nie mam pewności co do poprawności wskazań pulsometru, skoro jednak się zsunął... Znaczy był luźny.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.11.2017

Dłuższy BS miał być, ale po 6 kilometrach znudziło mi się człapanie w deszczu i włączyłem tryb - "żwawo". Tak zrobiłem jakieś 7 km i znowu odechciało mi się biec mocno, bo miałem pod górkę. Więc wróciłem do tempa biegu spokojnego. Te "żwawo" to było stopniowe przyspieszanie - od 4:42 do 4:27 (6 i 7 km).
  • BS/II zakres
    16,26 km / czas 1:22:12 / śr. tempo 5:03/km
04.11.2017

BS ze sprintami pod górkę. Zaczęła mnie pobolewa kostka od wewnętrznej strony. Dzisiaj też przeszkadza - na razie tylko przeszkadza, powiedzmy, że ćmi. Trzeba by schłodzić, posmarować czymś.
  • BS 9,2 km / 52:39 / śr. tempo 5:44/km

05.11.2017

Zawody!
5 km w Skórcu koło Siedlec. To było takie sprawdzenie na co mnie stać po roztrenowaniu i typowo objętościowych treningach połączonych z siłą. Całkiem nieźle - 19:13. Nie było w trupa. I o to mam do siebie olbrzymią złość, bo przegrałem podium w kategorii o 5 sekund. :wrrwrr:
Kryzys zacząłem odczuwać gdzieś około 3,5 km. Może nawet kryzys to za duże słowo - tam był podbieg, zrobiło się trochę ciężko. 4. kilometr w 3:55, żeby ostatni pobiec w 3:46. Końcowe 200 metrów po błotnistym stadionie - tu straciłem sporo na pewno, pewnie z 5 sekund. :hahaha: Na tym 4. kilometrze mogłem spokojnie trzymać 3:50 i finisz dużo, dużo mocniej bo był zapas. A to było tak - wbiegłem na metę, wziąłem wodę i zacząłem gadać z kolegami.
  • Zawody
    1 3:36,8 / 3:36,8 / 1,00 km
    2 3:49,1 / 7:26,0 / 1,00 km
    3 3:49,6 / 11:16 / 1,00 km
    4 3:55,0 / 15:11 / 1,00 km
    5 3:46,4 / 18:57 / 1,00 km
    6 0:16,3 / 19:13 / 0,08 km
    19:13 / 5,08 km
Żarmę pokazał 5,08 ale było 5,00 - tzn. ja 80 metrów to mogłem spokojnie nadłożyć, bo na stadionie np. pobiegłem baaaaardzo szeroko, żeby błoto ominąć. I inne takie... O te 19:13 to mogę uznać za życiówkę, bo jestem pewien, że było domierzone. Organizator to zapalony biegacz i jak dobrze wiem, to było mierzone i gpsem i kołem. :hej:
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

07.11.2017

Wczoraj w planie był lekki bieg, ale nie miałem totalnie chęci żeby wychodzić. Zamieniłem to na ćwiczenia i rozciąganie. Bardzo porządne rozciąganie, w którym to jednak skupiłem się na mięśniach kulszowo - goleniowych i pośladkowych. I dzisiaj na minutówkach czułem się bardzo fajnie, noga zupełnie inaczej chodziła - chciała "cisnąć" do przodu, nawet chyba przyzwoicie technicznie, bez kaleczenia nawet na zmęczeniu.

Dyszkę w Białymstoku (wstępnie, bo tak jak kiedyś pisałem - jeśli będzie klasyfikacja GP dostępna przed biegiem i okaże się, że szans na nic nie ma, to będę starał się jednak przepisać pakiet na 5 km) biegnę praktycznie z treningu. Jeśli miałoby być luzowanie i treningi specyficzne to dzisiaj powinien być set przedstartowy czyli 3 x 1 km. Tak nie było, dzisiaj były minutówki - w ilości 15 sztuk.

Nawet lubię ten trening, fajnie wentyluje płuca, człowiek czuje narastające zmęczenie, ale jednocześnie nawet robiąc 15 powtórzenie jestem w stanie docisnąć.

Fajnie tu widać jak człowiek się rozgrzewa podczas treningu - jak na podbiegach - początkowo ociężale nieco, żeby kończyć już mocno. Pierwsze kilka powtórzeń to okolice 275 metrów, nawet 260 w jednym przypadku. Od 6 powtórzenia już stale 290-300 metrów przeplatane a od 11 już między 305 a 310. Oczywiście to są wartości zapisane przez zegarek, nie mam odmierzonych odcinków co 5 metrów. :)

  • BS 2,18 km / 12:16 rozgrzewka
    • Minutówki 15 x 1'/p. 1' (całość 6,32 km)
    BS 2,55 / 14:59 schłodzenie
ODPOWIEDZ