Robert - doprowadzić coś do końca - albo chociaż do połowy
Moderator: infernal
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Kolejny BS, przynajmniej ja tak uważam... Wyłączyłem się dzisiaj zupełnie mentalnie, zwyczajnie pobiegłem myślami błądząc wokół przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Muzyka w uszach nadawała ton zarówno tym myślom, jak i samemu biegowi. Raz jeden spojrzałem na zegarek i gdy okazało się, mogę "zrobić" życiówkę na 10 km lekko przyspieszyłem. I chyba tak się stało, ale nie ma to kompletnie znaczenia, bo przecież bieganie jest dla mnie, a nie ja dla biegania.... 11 km pobiegłem wolniej, a 12 i końcówkę już normalnie...
12,49 km: 1:05:03; śr.: 5:12/km; HR śr./max.: 149/184
12,49 km: 1:05:03; śr.: 5:12/km; HR śr./max.: 149/184
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Bardzo spokojny long, w założeniach było trzymać tempo pomiędzy 5:40 a 5:50/km. Tylko 9 i 10 km lekko mi uciekł, a reszta planowo. Końcówkę troszkę przyspieszyłem, żeby "odmulić" nogi. W sumie lekko, łatwo i przyjemnie.
20,18 km: 1:55:13, śr.: 5:42/km
20,18 km: 1:55:13, śr.: 5:42/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Ostatni trening w tym tygodniu. Lekkie 12 km bez żadnych ekscesów. Nogi trochę sztywne po wczorajszym BD i 20 km przejażdżce rowerem późnym popołudniem. Najgorzej odczuwalny jest jednak ból mięśni w miejscu, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę .
Nadchodzące tygodnie będą trudne, bo w budowlance praca na dwa etaty, regenerować się pomiędzy biegami nie będzie jak, nie będzie kiedy i nie będzie gdzie. Przewiduję w związku z tym problemy z porannym wstawaniem . Ale może się uda pobiegać od czasu do czasu....
12,12 km: 1:09:33; śr.: 5:44/km
Nadchodzące tygodnie będą trudne, bo w budowlance praca na dwa etaty, regenerować się pomiędzy biegami nie będzie jak, nie będzie kiedy i nie będzie gdzie. Przewiduję w związku z tym problemy z porannym wstawaniem . Ale może się uda pobiegać od czasu do czasu....
12,12 km: 1:09:33; śr.: 5:44/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Dzisiaj jeszcze planowe interwały, ale coraz bardziej zastanawiam się, czy nie odpuścić sobie akcentu na jakiś czas. 14 godzinny dzień pracy w połączeniu z panującymi temperaturami dość niekorzystnie wpływa na moje samopoczucie . Dzisiaj już było to widać, mimo dość wczesnej pory duszno jak cholera, ale trza robić swoje..
Tempa interwałów: 4:39; 4:38; 4:46; 4:49; 4:43;
Dość równo, bez rewelacji, ale tragedii też nie ma, więc jest ok.
11,5 km: 1:01:42; śr. 5:22/km; HR śr./max.: 152/180
Tempa interwałów: 4:39; 4:38; 4:46; 4:49; 4:43;
Dość równo, bez rewelacji, ale tragedii też nie ma, więc jest ok.
11,5 km: 1:01:42; śr. 5:22/km; HR śr./max.: 152/180
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Zaczyna do mnie docierać dlaczego dla wielu ludzi rekreacyjnie zajmujących się bieganiem lato jest gorsze od zimy.... . Dzisiaj, o 4 rano już gorunc na umór - jak to u nas niektórzy zwykli mawiać . Wyszedłem na dwór i .... już się zmęczyłem . Spokojny BS, temperatura mocno utrudniała, ale jakoś doczłapałem do końca. Czuję już przemęczenie wakacjami...
12,62 km: 1:11:41; r. 5:41/km
12,62 km: 1:11:41; r. 5:41/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Spokojnego biegania ciąg dalszy. Dzisiaj pogoda wymarzona: dość chłodno, pochmurno, lekki wietrzyk... Samopoczucie niezłe, choć zmęczenie robotą mocno już daje znać o sobie - nie ma kiedy się zregenerować . Ale - jak to wczoraj powiedział mój strategiczny budowlany inwestor: "A kto powiedział, ze będzie łatwo?" Sam trening łatwy, tempo w normie, choć nie miałem nad nim takiej kontroli jak jeszcze niedawno - to chyba własnie wynik przemęczenia.
15,54 km: 1:28:54; śr. 5:43/km
15,54 km: 1:28:54; śr. 5:43/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wczoraj nic nie robiłem, dzieciaki w świecie, więc stare dobre małżeństwo z (prawie) 20 letnim stażem byczyło się cały dzień W plecach lekko łupie (myślałem, że będzie dużo gorzej, czyżby kolejne dobrodziejstwo płynące z biegania? ), w nogach lekko chrupie, ale "starość - nie radość" . Tak czy siak, zdecydowałem się jeszcze raz zmierzyć się z interwałami. Wyszło w normie, nie powiem, ze było łatwo, nikt nie mówił że będzie...
Tempa 1 km: 4:24; 4:33; 4:38; 4:39; 4:47, a w sumie:
11,5 km: 1:00:57; śr. 5:18/km; HR śr./max.: 153/198(!)
Tempa 1 km: 4:24; 4:33; 4:38; 4:39; 4:47, a w sumie:
11,5 km: 1:00:57; śr. 5:18/km; HR śr./max.: 153/198(!)
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wróciłem po tygodniu odpoczynku od biegania... Była to w 90% świadoma decyzja, bo organizm w widoczny sposób zaczął buntować się przeciwko takiemu stylowi życia, jaki ostatnio prowadzę. W perspektywie sobotniego biegu w warszawie nie było to może zbyt mądre posunięcie, ale myślę, ze dobiec do mety dam radę, a reszta to sprawa drugorzędna. Chcę po prostu być tam, w tym miejscu, w tym czasie i z tymi ludźmi - to wszystko. Ale żeby nogi przypomniały sobie jak się człapie to dzisiaj wyskoczyłem na tradycyjną trasę. Żałowałem, że nie założyłem paska, bo po pierwszych 300-500 metrach, gdy myślałem, że za moment "wypluję płuca" i spojrzałem na tempo - 5:30/km to serducho chciało pobiec swoja drogą . Po kolejnych kilkuset metrach wszystko - na szczęście - wróciło do normy i gdy w gremlinie piknął 2 km, a ja myślałem, że tempo zleciało poniżej 6 min./km t okazało sie, ze biegnę na ok. 5:20. Zwolniłem i reszta dystansu już planowo.
12,85 km: 1:11:01; śr. 5:32/km
12,85 km: 1:11:01; śr. 5:32/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
23 lipca
Dzisiaj w planie lekki rozruch przed Warszawą. Dogadałem się z dziewczynami i stwierdziłem, że pobiegnę z nimi pierwszy odcinek, a potem się rozdzielimy (chyba, ze będą miały ochotę wybrać się ze mną na Mochowo ). Tak było, przynajmniej na początku . Wybiegliśmy spokojnie, tempo odcinka 1,87 km - 5:57, dla Eweliny sądząc po jej wyglądzie - luzik (tylko mi nie pal jak będziesz to czytała :uuusmiech: ), dla Agnieszki już nie tak dobrze. Troszkę nieładnie zasugerowałem, żeby jednak skręciły i zwolniły... Frelka - jak zawsze pełna empatii - była za, choć pewnie miałaby ochotę pobiec i dalej i szybciej , ale nasza Aga - jeszcze nowicjusz na biegowych ścieżkach nie wyglądała już najlepiej . więc dziewczyny w prawo, ja prosto. Tempo podkręciłem do ok. 5 min./km, ale już po ok. 500 m przypomniałem sobie, że zamknąłem w szkole klucze do samochodu Eweliny, więc z powrotem i pościg . Złapałem je po 3,5 km (tempo 5:05/km) - dla Agnieszki był to trudny bieg i przeszła do marszu. Choć nie przebiegła pełnej trasy to pomimo wysiłku myślę, ze dowiedziała się, że może jeżeli tylko chce . a Ewelinka - - dwa wdechy i była jak nowa . Przed naszą trójką Warszawa i Bieg Powstania. Wczoraj obejrzałem filmik z ubiegłego roku. Jak usłyszałem "Rotę" i zobaczyłem startujące tłumy ludzi i żyjących powstańców bijących im brawa z trybuny honorowej, to w oczach jakoś tak dziwnie się zrobiło. Cokolwiek się tam nie zdarzy, to - jeżeli wrócimy cali w sensie zdrowotnym - bedzie super...
5,54 km: 29:59; śr. 5:25/km
26 lipca - XXIV Bieg Powstania Warszawskiego
Wczorajsze popołudnie wolne, był czas trochę fizycznie odpocząć. Niestety, tylko fizycznie, bo pogrzeb Kolegi psychicznie odpocząć nie pozwolił. Jakby tego było mało, w niedzielę następny . Droga do Warszawy to historia z cyklu "niemożliwe, a jednak prawdziwe", ale w końcu dojechaliśmy . Impreza organizacyjnie na przyzwoitym dla amatora poziomie, zawodowcy mogą być jednak niepocieszeni, bo mijanie (dublowanie ) mi podobnych zawodników nie sprzyjało rewelacyjnym wynikom. Pogoda - do przyjęcia, trudno oczekiwać chłodu pod koniec lipca.
Kurtyny wodne na trasie potrafiły schłodzić bardzo przyzwoicie Kilka zdań o biegu: trasa prosta, jeden podbieg - ani nie za długi, ani nie za stromy - szkoda, ze na ostatnim km, ale nie można mieć wszystkiego . Wiedząc, że Ewelina biegała regularnie chciałem pobiec z Nią, miała fizyczne możliwości, żeby poprawić swój życiowy wynik, razem biegnie się lepiej, a i czas szybciej mija. Zostałem więc "zającem", "trochę" wbrew woli zainteresowanej Przez 57 minut miałem możliwość obejrzenia -trochę z boku - walki Zawodniczki z własnymi słabościami i fizycznymi ograniczeniami, a na mecie tryumfu umysłu nad ciałem. Ewelina - wygrałaś ten bieg! Nigdy o tym nie zapomnij! Miałem (i nadal mam) wyrzuty sumienia, że przeze mnie tak się wyczerpałaś, ale - o ile nie będzie żadnych problemów zdrowotnych - warto było... Ja dziękuję, bo bieg w Twoim towarzystwie i obserwacja Twojej walki dała mi większą motywację niż wszystkie życiówki tego biegu razem wzięte i ja przepraszam, bo zrobiłem coś wbrew Tobie. Ale jakby nie patrzeć... z naszej czwórki byłaś najszybsza Gratulacje, za walkę do samego końca.
10,08 km: 57:18; śr. 5:41/km
28 lipca
Spokojny BS na Mochowo. Zacząłem trochę za szybko, potem już kontrolowałem tempo. Bez historii
12,43 km: 1:07:56; śr. 5:28/km
Dzisiaj w planie lekki rozruch przed Warszawą. Dogadałem się z dziewczynami i stwierdziłem, że pobiegnę z nimi pierwszy odcinek, a potem się rozdzielimy (chyba, ze będą miały ochotę wybrać się ze mną na Mochowo ). Tak było, przynajmniej na początku . Wybiegliśmy spokojnie, tempo odcinka 1,87 km - 5:57, dla Eweliny sądząc po jej wyglądzie - luzik (tylko mi nie pal jak będziesz to czytała :uuusmiech: ), dla Agnieszki już nie tak dobrze. Troszkę nieładnie zasugerowałem, żeby jednak skręciły i zwolniły... Frelka - jak zawsze pełna empatii - była za, choć pewnie miałaby ochotę pobiec i dalej i szybciej , ale nasza Aga - jeszcze nowicjusz na biegowych ścieżkach nie wyglądała już najlepiej . więc dziewczyny w prawo, ja prosto. Tempo podkręciłem do ok. 5 min./km, ale już po ok. 500 m przypomniałem sobie, że zamknąłem w szkole klucze do samochodu Eweliny, więc z powrotem i pościg . Złapałem je po 3,5 km (tempo 5:05/km) - dla Agnieszki był to trudny bieg i przeszła do marszu. Choć nie przebiegła pełnej trasy to pomimo wysiłku myślę, ze dowiedziała się, że może jeżeli tylko chce . a Ewelinka - - dwa wdechy i była jak nowa . Przed naszą trójką Warszawa i Bieg Powstania. Wczoraj obejrzałem filmik z ubiegłego roku. Jak usłyszałem "Rotę" i zobaczyłem startujące tłumy ludzi i żyjących powstańców bijących im brawa z trybuny honorowej, to w oczach jakoś tak dziwnie się zrobiło. Cokolwiek się tam nie zdarzy, to - jeżeli wrócimy cali w sensie zdrowotnym - bedzie super...
5,54 km: 29:59; śr. 5:25/km
26 lipca - XXIV Bieg Powstania Warszawskiego
Wczorajsze popołudnie wolne, był czas trochę fizycznie odpocząć. Niestety, tylko fizycznie, bo pogrzeb Kolegi psychicznie odpocząć nie pozwolił. Jakby tego było mało, w niedzielę następny . Droga do Warszawy to historia z cyklu "niemożliwe, a jednak prawdziwe", ale w końcu dojechaliśmy . Impreza organizacyjnie na przyzwoitym dla amatora poziomie, zawodowcy mogą być jednak niepocieszeni, bo mijanie (dublowanie ) mi podobnych zawodników nie sprzyjało rewelacyjnym wynikom. Pogoda - do przyjęcia, trudno oczekiwać chłodu pod koniec lipca.
Kurtyny wodne na trasie potrafiły schłodzić bardzo przyzwoicie Kilka zdań o biegu: trasa prosta, jeden podbieg - ani nie za długi, ani nie za stromy - szkoda, ze na ostatnim km, ale nie można mieć wszystkiego . Wiedząc, że Ewelina biegała regularnie chciałem pobiec z Nią, miała fizyczne możliwości, żeby poprawić swój życiowy wynik, razem biegnie się lepiej, a i czas szybciej mija. Zostałem więc "zającem", "trochę" wbrew woli zainteresowanej Przez 57 minut miałem możliwość obejrzenia -trochę z boku - walki Zawodniczki z własnymi słabościami i fizycznymi ograniczeniami, a na mecie tryumfu umysłu nad ciałem. Ewelina - wygrałaś ten bieg! Nigdy o tym nie zapomnij! Miałem (i nadal mam) wyrzuty sumienia, że przeze mnie tak się wyczerpałaś, ale - o ile nie będzie żadnych problemów zdrowotnych - warto było... Ja dziękuję, bo bieg w Twoim towarzystwie i obserwacja Twojej walki dała mi większą motywację niż wszystkie życiówki tego biegu razem wzięte i ja przepraszam, bo zrobiłem coś wbrew Tobie. Ale jakby nie patrzeć... z naszej czwórki byłaś najszybsza Gratulacje, za walkę do samego końca.
10,08 km: 57:18; śr. 5:41/km
28 lipca
Spokojny BS na Mochowo. Zacząłem trochę za szybko, potem już kontrolowałem tempo. Bez historii
12,43 km: 1:07:56; śr. 5:28/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Tak jak wyżej
12,36 km: 1:06:24; śr. 5:22/km; Hr śr./max.: 150/164
Zaczynam mieć lata powyżej dziurek w nosie . W pracy gorunc, w domu gorunc, o 4.30 gorunc - na szczęście trochę mniejszy
12,36 km: 1:06:24; śr. 5:22/km; Hr śr./max.: 150/164
Zaczynam mieć lata powyżej dziurek w nosie . W pracy gorunc, w domu gorunc, o 4.30 gorunc - na szczęście trochę mniejszy
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Założenie na dzisiaj: pobiec trochę dłużej i trochę wolniej niż zwykle. I choć i jedno i drugie bez problemów zostało zrealizowane, to po samym treningu czułem się lekko wypompowany . Ale widocznie tak miało być...
14,56 km: 1:23:02; śr. 5:42/km
14,56 km: 1:23:02; śr. 5:42/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Kolejny BS... zacząłem trochę szybciej, żeby odmulić się po nocy spędzonej na podłodze , a potem już normalnie...
14,10 km: 1:16:00; śr. 5:24/km
14,10 km: 1:16:00; śr. 5:24/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Następny BS bez historii . Chyba zacznę zaglądać tu w cyklu tygodniowym, żeby było o czym pisać... Jedyna zauważalna zmiana to taka, ze czołówkę trzeba będzie niedługo odgrzebać, bo jak wybiegam to jest jeszcze ciemnawo
14,55 km: 1:17:24; śr: 5:19/km
14,55 km: 1:17:24; śr: 5:19/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
4 dni przerwy... W sobotę miałem pobiec, ale tak sobie opaliłem tułów w robocie, że założenie jakiegokolwiek ubrania na górną część ciała okazało się zapora nie do przebycia . Jakoś mocno się tą przerwą nie przejmuję, bo przecież bieganie jest dla mnie, nie ja dla biegania (chyba zmienię tytuł bloga, bo coś często to zdanie powtarzam ). Dzisiaj znowu BS, paska nie ubrałem, ale tętno było chyba wyższe niż zwykle, bo ostatnie 1-2 km delikatnie już czułem Jednak ogólnie nadal jest fajnie, trochę tej regularności zaczyna brakować, ale postaram się to nadrobić w najbliższym czasie... (jak już to napisałem, to pewnie mi nie wyjdzie )
14,54 km: 1:16:48; śr. 5:17/km
14,54 km: 1:16:48; śr. 5:17/km
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
W końcu dzisiaj się udało pobiec. Pogoda: deszcz i lekki wiatr - idealna. Głowa trochę nie chciała biec, nogi wcale - być może to efekt dwóch ostatnich - dość solidnie przepracowanych - dni.... Ale wstałem, wyszedłem i przebiegłem. Jest w porządku, oby gorzej nie było...
12,85 km: 1:16:59; śr. 6:00/km; HR śr./max.: 145/155
12,85 km: 1:16:59; śr. 6:00/km; HR śr./max.: 145/155