6.2 km, 41minut BS w tempie 6:38 w lesie.
Sob szybko, nd wolno, pon. szybciej, więc wtorek wolno w lesie. Takim schematem to nawet taki ktoś jak ja może biegać prawie codziennie. A w ogóle to miałem odpocząć, ale w taką pogodę to żal siedzieć w domu

Najpierw biegłem lekko z wiatrem 6:30, potem powrót pod wiatr 6:45, nawet próbowałem nieco przyspieszyć, ale jakoś nogi nie chciały po 4 dniach biegania, tenisa itd. Mogłem dłużej posłuchać śpiewu ptaków. Za to średnie tętno tylko 132 (71%), prawie zupełnie brak dryfu jak na mnie
i wskaźniki RI polara i w Runalyze po wczorajszym dołku dziś prawie na maksimach. Średnia wciąż utrzymuje się stabilnie, wskazując na 5 km na około 24 minut, a 10 km na 50 minut. Chyba zapiszę się na jakieś zawody w maju, choć w okolicy za wiele tego nie oferują.
Normalnie w kwietniu byłby Bieg SGH po bardzo szybkiej trasie, ale od 2 lat ze względu na wiadomo co został odwołany.
Wieczorem ćwiczenia sprawnościowe z synem, na koniec zrobiłem słynne pajacyki w desce w obu ostatnio obejrzanych wersjach (od Krzyśka - TLJ i z YT). Jutro mam już zarezerwowany tenis i kosz, a ma być jeszcze cieplej niż dzisiaj.