Magddi - Dogonić marzenia

Moderator: infernal

magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam ponownie.
Jak obiecałam tak też zrobiłam. Mianowicie mimo lekkiego mrozu zmobilizowałam się i już przed południem wyszłam pobiegać.
Temperatura wskazywała jakieś -7, na drugim termometrze -8 stopni. Niestety przesadziłam i ubrałam się za ciepło, jak na syberyjskie mrozy :hahaha: Jeszcze nigdy przy -7 stopniach tak się nie spociłam i nie zgrzałam .
No więc dzisiejszy bieg to raczej taki świński truchcik był :bum: Biegało się raczej ciężko, no i te za ciepłe ubranie wcale nie poprawiało sytuacji. :chlip:
Szybko oszacowałam straty spowodowane świąteczną przerwą, lekki spadek kondycji i chyba początek przeziębienia. :ojnie:

Obrazek

Niedziela, 28.12.2014

Dystans - 10.45
Czas -1:03:35
Średnie tempo - 6:05 min/km
Średnia pręd - 9.86 km/h

Obiecuję poprawę :jatylko:
New Balance but biegowy
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jest już po północy, ale nie mogłam się jakoś dziś wyrobić z przygotowaniami sylwestrowymi i piszę dopiero teraz.
W zasadzie jest to ostatni dzień w roku i przydałoby się jakieś małe podsumowanie biegowe no i choćby zarys planów na przyszły rok, a ja jakoś nie wiem co napisać. Plany jeszcze nie sprecyzowane a z drugiej strony nie chcę wypisywać tu nie wiadomo czego a potem nie dotrzymywać słowa. Napiszę innym razem a teraz wróćmy do konkretów.

Obrazek

Wtorek, 30.12.2014

Dystans - 10.21 km
Czas - 0:59:22
Średnie tempo - 5:49min/km
Średni czas -10.32km/h

Dzisiejszy bieg to wolna 10tka na pełnym luziku przy niestrasznych już dla mnie -6 stopniach mroziku. Biegało się naprawdę fajnie, choć miałam kilka przymusowych przerw bo jak nigdy ciągle rozłączały mi się słuchawki od telefonu, a telefon na ramieniu ale pod bluzą, więc musiałam się rozpinać, zapinać i kląć pod nosem :sss: . Cieszę się, bo kondycja wraca do normy, poprawia się, a ja daję radę i co najważniejsze dla mnie, noga nie boli!!!! :hej:
Przy spokojnym biegu w granicach 5:45 do 6:00 nie odczuwam zmęczenia, mogę tak biec całkiem długo, fajnie.
Za to kiedy przyspieszam za bardzo to niestety po 100, 200 metrach muszę zwolnić bo nie jestem wstanie utrzymać tempa, męczę się, ratuje mnie trucht. Po nowym roku muszę wprowadzić więcej treningów interwałowych i to koniecznie, bo ostatnio trochę się oszczędzałam ze względu na nogę.
Może gdybym trochę się do tych interwałów przyłożyła i w czasie wybiegać wprowadziła więcej przebieżek, może wtedy prędkość się poprawi. Gdyby tak biec z prędkością 5:15 czy 5:25 i nie odczuwać zmęczenia a co najważniejsze utrzymywać takie tempo powiedzmy 15 km. W tym momencie jestem wstanie biec z tą prędkością ale niestety trzy, cztery kilometry, potem tempo spada :ech:, a ja nawet nie staram się za bardzo go utrzymywać w obawie, że na koniec zabraknie mi sił, dopiero na ostatnim kilometrze przyspieszam i znowu osiągam docelowe tempo.
Ach ślimakiem być :hahaha:
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tym razem tylko dwa dni przerwy, nie poddałam się noworocznemu lenistwu i dietowo na pewno lepiej niż ostatnio, bez objadania i podjadania.
Z sylwestrowej rodzinnej imprezy wróciliśmy już wczoraj, bo jakieś nastroje w tym roku słabe a do tego synek miał zaproszenie na dziś do kolegi na urodziny.
Pogoda niby dobra, bo +4, ale od 8 rano padał u nas deszcz, dopiero po 15 tej przestało padać. Nie czekając dłużej wyskoczyłam na mały trening.
I już po dwóch kilometrach potężna kolka, to chyba zapłata za obiad zjedzony niecałe 1,5 godziny wcześniej.
Przeważnie staram się jeść ostatni posiłek na 2 lub 2,5 godziny przed bieganiem a dziś nie mogłam dłużej czekać no i proszę.
Musiałam się na chwilę zatrzymać i odpocząć, bo kolka nie chciała minąć, no i kilka przymusowych postojów na światłach.
Nie wpisuję więc dziś swoich międzyczasów, bo są bardzo rozbieżne, raz 5:30, a raz ponad 6:30.

Obrazek

Piątek, 02.01.2015

Dystans - 10.80 km
Czas - 1:05:51
Średnie tempo - 6:06 min/km
Średnia prędkość - 9.84km/h
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Samotność biegacza

Hej.
Dziś taki nie treningowy ale nadal dotyczący mojego biegania wpis.
Jestem tu z wami dość krótko, bo trochę ponad miesiąc ale w końcu jestem we właściwym miejscu, wśród ludzi podzielających moją pasje i marzenia.
Niestety w różnych środowiskach ludzie czasem osobliwie reagują na biegaczy. W mieście w którym mieszkam jest już trochę lepiej, obcy ludzie przyzwyczajeni do widoku biegaczy nie reagują, a co sobie myślą to ich sprawa ale np. sąsiedzi z mojego bloku przypatrują się z lekkim zdziwieniem, bo czy 32latce przystoi tak gnać bez celu :bum: i prawie pukając się w czoło pytają "ale po co to, przecież pani i tak jest szczupła"
W mojej rodzinnej małej miejscowości widok biegnącego człowieka budzi już większe zdziwienie i o ile ów biegnący to spóźnialski do autobusu to jest w porządku, ale żeby tak biec kilka kilometrów bez potrzeby, to nie jest już zrozumiałe.
Bo czy bieganie w ogóle może być przyjemne i to bieganie długodystansowe? Na to pytanie odpowiedzieć może tylko ten kto tego naprawdę popróbuje.
Moja rodzina patrzy na to trochę z przymrużeniem oka, trochę z podziwem. Niby akceptują ale pogadać o bieganiu i tak bardzo nie ma z kim, bo nikt z mojej rodziny nie biega. Mąż też raczej się nie pali do konwersacji, ja staram się go nie zanudzać, sam nie biega, bo uparcie twierdzi, że tylko niektórzy mają do tego predyspozycję.
I teraz moje pytanie do was, czy mimo tej radości i zadowolenia jakie daje wam bieganie nie czujecie się czasem trochę odosobnieni i samotni. Czy wasi bliscy nie mają już dość tego waszego biegowego fisia. I czy kiedy zaczynacie tłumaczyć komuś kto nie biega jakie to bieganie fajne, jakiego daje kopa to on patrzy na ciebie jakbyś właśnie z drzewa spadł. Bo cóż może być fajnego w przebiegnięciu 10 km, i czy w ogóle czy to się da, zmęczeniu i spoceniu jak świniak.
Próbowałam już namówić kilka osób ale bezskutecznie. Wszyscy uparcie twierdzą, że oni to nie dadzą rady, nie mają czasu i że to bez sensu.
Ciekawa jestem jak to jest u was.
Pozdrawiam.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam. Planowałam dziś zrobić jakieś interwały albo szybsze przebieżki. Z tą myślą pobiegłam na stadion, jakieś 2km w tempie 6:10 m/km. Jakieś było moje zdziwienie, gdy wbiegając na stadion o mało nie wywinęłam orła, cała bieżnia pokryta była nie widoczną na pierwszy rzut oka cienką warstwą lodu, temperatura niby na + ale widać po nocy zamarznięta woda nie zdążyła jeszcze rozmarznąć.
Cóż było począć. Postanowiłam, że zrobię te przebieżki po stałej trasie na chodniku. I tak przebiegłam jakieś 4 km 100, 200 m szybciej i odpoczynek w truchcie. Biegało się ciężko, bo przez całą trasę silny wiatr wiał mi prosto w twarz, no i te tempo.
Jak ja się zmęczyłam, chyba dużo bardziej niż gdybym przebiegła w normalnych warunkach i stałym tempie jakieś 15, 16 km.
W sumie wyszło jakieś 2 km BS i 4 km zróżnicowanego tempa.

Obrazek

Niedziela, 04.01.2015

Dystans - 6.25km
Czas - 0:39:06
Średnie tempo - 6:16min/km
Średnia prędkość - 9:59km/h

Póki co nie jestem wstanie mierzyć szybkości tych moich krótkich przebieżek, ponieważ nie mam do tego odpowiedniego sprzętu. Biegam z telefonem i używam aplikacji endomondo, niestety ta mierzy prędkość na całym kilometrze.
Może kiedyś zainwestuję w jakiś dobry sprzęt ale póki co nie ma się co spinać. No może wtedy gdy już osiągnę prędkość światła :hahaha: tj. dla mnie tempo poniżej 5 min/km. Ale widzę po ostatnich treningach, że łatwo nie będzie.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wielkie odkrycie nr1 :oczko:, czyli czekoladowe doładowanie podczas biegu.

To moje wielkie odkrycie to raczej coś co każdy biegacz dobrze wie, ja również, ale nie miałam okazji jeszcze przetestować.
Mianowicie mowa o jedzeniu podczas dłuższych treningów czy zawodów w celu dostarczenia organizmowi dodatkowej, jakże potrzebnej dawki energii i o jego efektach.
Ja właściwie trochę się obawiałam jedzenia czegokolwiek podczas biegu (okazuje się że niesłusznie), gdyż zjedzenie czegoś nawet 1 godzinę przed treningiem powodowało jakieś ciągłe odbijania, zgagę i ociężałość.
Jeśli chodzi o picie wody to też uważałam, że np na 10 czy 15 jest mi zbędne, ba nawet dystanse półmaratonów przebiegałam bez picia. Trochę to mało rozsądne, teraz już podchodzę do tego bardziej rozważnie i od czasu do czasu na dłuższych trasach kupuję wodę i sobie popijam. O jedzeniu bananów, żeli czy czekolady jednak nigdy nie było mowy, choć chodziło mi to po głowie.
Skutkiem czego na dłuższych wybieganiach, na ostatnich kilometrach zawsze biegło się ciężko, brakowało energii, słabły trochę nogi, jednym słowem tempo spadało samo, czasem na ostatnim kilometrze tylko jakieś małe przyspieszenie.
Taki los właśnie spotkał mnie na ostatniej 26tce, ogólnie do pokonania 30 kilometrów czułam się przygotowana ale właśnie chyba zabrakło energii. :ech:
No i właśnie dziś zaplanowałam sobie, że podczas 16 kilometrowego biegu przed połową zjem sobie kawałek czekolady lub czegoś słodkiego i tak też zrobiłam. Wzięłam od dziecka małego milki waya mini(wielkość cukierka), bo tylko to miałam w domu i wyruszyłam. Po szóstym kilometrze zatrzymałam się przy sklepie, kupiłam małą wodę mineralną, zjadłam mojego mini batonika i popiłam wodą.
I cóż mogę powiedzieć. O ile na początku biegu czułam się dość słabo na siłach, bo jeszcze na 3 kilometrze dobił mnie potworny podbieg to końcówka biegu była dla mnie rewelacyjna :hej: , ostatnie kilometry biegło mi się świetnie.

Obrazek
Poniedziałek, 05.01.2015

Dystans - 16.07 km
Czas - 1:31:53
Średnie tempo - 5:43min/km
Średnia prędkość- 10:49km/h

Międzyczasy z endo:
km czas
1. 5:49
2. 5:20
3. 6:01 -znowu ten podbieg :wrr:
4. 5:56
5. 5:53
6. 5:46
7. 6:02
8. 5:39
9. 5:43
10. 5:51
11. 5:57
12. 5:48
13. 5:22
14. 5:25
15. 5:35
16. 5:30

Międzyczasy nadal mnie nie zachwycają, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że pod koniec biegu nie opadłam z sił, tempo nie spadało ale mogłam jeszcze przyspieszyć. Zazwyczaj pod koniec długich biegów tempo oscyluje już w granicach 6:00 czy nawet 6:30 m/km. Muszę jeszcze kiedyś popróbować z bananami i żelami, żeby nie być zaskoczonym jakąś dziwną reakcją organizmu na zawodach. Ale myślę, że czekolada czy batonik powinny się sprawdzać :hej:
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
Postanowiłam zrobić małe podsumowanie roczne mojego biegania, choć za pierwszy i najważniejszy sukces uważam w ogóle jego rozpoczęcie na dobre w kwietniu tego roku.

Obrazek

Przebiegniętych kilometrów - 1154 km w około 9 miesięcy

1. Kwiecień 115
2. Maj - 100 km
3. Czerwiec - 124 km
4. Lipiec - 158 km
5. Sierpień - 142 km
6. Wrzesień - 105 km
7. Październik - 164 km
8. Listopad. - 126 km
9. Grudzień - 120 km

Obrazek

Najlepsze osiągnięcia
5km - 26m:53s
10 km - 54m:24s
21 km - 2g:07m:33s
Najdłuższy dystans - 26 km.

No cóż, osiągnięcia na razie takie jak na pierwszej stronie o mnie, czyli przez ostatnie półtora miesiąca prawie nic się nie zmieniło :bum:
A może nie miałam po prostu okazji tego sprawdzić.
Choć po cichutku myślę, że dyszkę i półmaraton przebiegłabym już szybciej.

Cele póki co pozostają takie same.
Potrzebuję jeszcze trochę czasu na przemyślenie ale poważnie myślę nad zapisaniem się na:
1. Bieg na 10 km na Orlen Warsaw Marathon
2. Półmaraton dwóch mostów w Płocku
3. Tumska Dycha w Płocku

Teraz ciekawe co będzie z realizacją :hejhej:
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
Miało być dziś bieganie ale nic z tego nie wyszło. Chyba zabrakło jednak zapału i czegoś jeszcze.
Okazuje się, że nasza największa siła, ta która pomaga nam zdobywać szczyty i pokonywać kilometry nie kryje się w naszych mięśniach ale właśnie w głowie. A gdy głowę zalewa potok czarnych i bardzo smutnych myśli to zaczyna brakować sił nawet by podnieść rękę czy stać prosto, bo nogi same się uginają. Myślę, że chyba każdy doświadczył kiedyś takiego przykrego stanu, więc pewnie wiecie o czym mowa. Ja dziś właśnie tak się czuję i wtedy nie mam siły nawet chodzić. Smutne...
Ale to nie forum psychologiczne więc przepraszam bardzo za te smutki.
Próbowałam się dziś jakoś zebrać w jeden kawałek i nawet udało mi się wieczorem trochę poćwiczyć zamiast tego biegania.

Ćwiczenia ogólnorozwojowe
Czas 40 minut.

Chyba to jutro usunę, bo jakoś to źle wygląda w moim blogu, miał być bardziej optymistyczny .
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
Wczoraj od południa padał u nas dość spory deszcz i nawet mnie kusiło by pobiegać ale moje zapały ostudził silny wiatr.
No i ogólnie jakoś tak zimno było. Zdecydowanie wolę lekki mrozek od tej wichury.
Dziś pomimo ciągle padającego deszczu udało mi się zmobilizować i wyjść na trening. Sam deszcz nie był dokuczliwy ani zbyt intensywny, momentami przechodził w mżawkę, owszem zmokłam troszkę ale znacznie gorsze były podmuchy wiatru.
Trening dość krótki, bo tylko 8 km, ale za to z dwoma przepięknymi podbiegami :hej: , które jednak znacząco obniżyły tempo dzisiejszego biegu :trup:
Tempo spokojne, 7 km ok. 6 m/h, na podbiegach do 6:15, końcówka mocniejsza.

Obrazek

Sobota, 10.01.2015

Dystans - 8.03km
Czas - 0:47:51
Średnia prędkość - 10.07 km/h
Średnie tempo - 5:58 min/km

Pozdrawiam wszystkich nie dających się deszczowej pogodzie!!
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pogoda dziś o wiele lepsza, pobiegłam więc nad zalew i widzę, że nie tylko ja lubię tu czasem pobiegać, minęłam się dziś z przynajmniej 5 biegaczami, a dodam że czasem nie widzę ich wcale.
Miała być standardowa dyszka, ale żeby nie było że się lenie to dołożyłam jeszcze 2 km i dwa 200 metrowe podbiegi, po przebiegnięciu których sapie jak parowóz i potrzebuję jeszcze kilometra by dojść do siebie, odzyskać tempo i równy oddech.
Dziś nie było endorfin :ech: , nie było też mocy :niewiem: i się troszkę zmęczyłam.
Chciałoby się zawołać " mocy przybywaj" :hahaha: , gdzie ja to słyszałam.
Po powrocie szybka ale relaksująca kąpiel, lekki acz zdrowy posiłek i siły wróciły, starczyło nawet na jakieś tańce wygibańce i lekką gimnastykę.

A teraz już muszę uciekać, bo czas goni.

Obrazek

Poniedziałek, 12.01.2015
Dystans - 12.01 km
Czas - 1:12:37
Średnia prędkość - 9.92km/h
Średnie tempo - 6:03 min/km
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Z racji tego, iż wiedziałam że dziś i jutro na bieganie czasu i możliwości nie będzie, postanowiłam wczoraj trochę sobie pobiegać. Tak też zrobiłam, chęci niby były, ale znowu brakuje mocy :niewiem:
Już sama nie wiem, może te bieganie tym razem dzień po dniu, to dla mnie jest zbyt męczące, może trzeba się lepiej przyjrzeć tej mojej diecie, dołożyć więcej białka i warzyw, a może za mało ostatnio tej czekolady :oczko:. A może za dużo wrażeń wczorajszego dnia.
Już sama nie wiem. Niby nogi dają radę, ale trochę się męczę, forma nie jest najlepsza, nie ma luzu, nie ma endorfin.
Może każdy ma od czasu do czasu taki lekki spadek.Może się przemęczyłam trochę ale do diaska czym, jak nie biegam daleko ani za długo, interwałów jak nie ma tak nie ma, czasem tylko przebieżki. Może zwolnić jeszcze tempo BS, ale przecież przy takim tempie nie powinnam się męczyć, bo biegałam czasem szybciej i było ok. A wczoraj w trakcie biegu to mi się po 3 km już nie chciało. :niewiem: :niewiem: :niewiem: Muszę to wszystko przemyśleć.

Obrazek

Wtorek, 13.01.2015
Dystans - 10.11 km
Czas - 0:59:51
Średnia prędkość -10.13 km/h
Średnie tempo - 5:55 min/km

Nie mniej jednak mam nadzieję, że to się zmieni, odzyskam siły, zacznę biegać szybciej i osiągnę zamierzone cele.
Bo na pewno tak szybko się nie poddam.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
Odpoczęłam chwilę i już wróciłam. Na pewno tęskniliście. :bum:

Obrazek

Piątek, 16.01.2015

Dystans - 12.30 km
Czas - 1:11:20
Średnia prędkość - 10.35 km/h
Średnie tempo - 5:48 min/km

Synek ma się nad wyraz dobrze, razem ze starszym bratem wczoraj i dziś przewracali wielokrotnie dom do góry nogami podczas zabawy, skacze,fika i dokazuje, zero jakichkolwiek objawów powstrząsowych, dokładnie tak zresztą stwierdził na badaniu lekarz, może to nawet nie było to. :hej:
Jestem bardzo szczęśliwa, że wszystko jest dobrze i mimo, że gorących wrażeń przez ostatnie dwa dni było jeszcze kilka to jakoś to wszystko przetrwaliśmy. I chyba właśnie ta świadomość, że jest ok, i że zawsze mam na kogo liczyć,tj na mojego męża sprawiła, że dziś zapragnęłam znowu pobiegać.
Pogoda dziś iście wyborna, ciepło +7, zero wiatru, zero deszczu.
Na początku szło opornie, ale już po kilku kilometrach wszystko wróciło do normy, biegło się lekko i miło, dużo lepiej niż ostatnio. I co najważniejsze endorfiny( lub jak kto woli ta dziwna i dzika przyjemność pojawiająca się podczas biegu) wróciły.
A może wróciły bo im na to pozwoliłam.
I tak sobie myślę, że czasem to nawet dobre wytrenowanie może przegrać z naszą głową i krążącymi w niej myślami czy emocjami.
Ach i nie byłabym sobą, gdybym swej indywidualności nie zaznaczyła i nie nadmieniła, że ja za bieganiem rano nie przepadam. Generalnie nie widzę uroków ani w rannym bieganiu ani w rannym wstawaniu :bum: .
Nie ma to jak wieczorne wybieganie w świetle gwiazd lub zamiennie w świetle ulicznych latarni, bardzo lubię ten nastrój, jest trochę taki magiczny, oderwany od codzienności. Tak, zdecydowanie wolę wieczorne truchtanie.
I chyba będę kończyć bo robi się późno.
Do usłyszenia.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wczorajszy dzień miał być dniem treningowym a że na bieganie miałam niemałą ochotę, więc postanowiłam przebiec sobie troszkę więcej. I co z tego, że obiecałam sobie robić BSy wolniej, kiedy wczoraj właśnie miałam taką potrzebę trochę przyspieszyć, porządnie rozprostować nogi i się odrobinę podmęczyć. Tak też zrobiłam, przyspieszyłam troszkę ale zgodnie z założeniem dopiero w połowie trasy, rozprostowałam odnóża i było świetnie.
Wybrałam sobie moją trasę 16 tkę z ulubionym podbiegiem :bum: i poleciałam. Pierwsze kilometry ze względu na podbieg nie specjalne ( może dobrze, że nie mam pulsometru bo tętno na pewno byłoby na najwyższych wskazaniach) ale potem biegło się naprawdę lekko i przyjemnie. Temperatura dla mnie wciąż przyjemna +5 lub +4 stopnie, biegam sobie przy niej w cienkich legginsach i jednej termoaktywnej bluzce i jest mi ciepło.

Obrazek

Niedziela, 18.01.2015

Dystans - 16.04 km
czas - 1:32:22
średnia prędkość - 10.42 km/h
średnie tempo - 5:46 min/km

Na razie będę biegać raczej co drugi dzień, myślę że mój organizm nadal potrzebuje więcej czasu na odpoczynek i chyba lepiej mi się wtedy biega, gdy mam większe przerwy między treningami, mam więcej energii i siły.
Codzienne lub zbyt częste bieganie raczej nie przyniosłoby dobrych rezultatów, może tylko przemęczenie.
Samopoczucie fizyczne i psychiczne nadal z tendencją wzrostową, to najważniejsze, energii przybywa.
Tak sobie myślę, że dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie regularnych 30 lub 40 minutowych ćwiczeń w dni w które nie biegam, ale nie wiem czy mi się uda tak systematycznie. Na razie ćwiczę sobie może ze 3 razy w miesiącu :bum: , bo częściej to mi się nie chciało.
Popracujemy nad tym.
Pa.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam.
Korzystając z lepszej kondycji i samopoczucia nastawiłam się dziś na jakieś szybsze przebieżki aby popracować troszkę nad prędkością.
Temperatura na dworze +2 stopnie, dla mnie jak najbardziej ok.
Na bieganie wyszłam sobie przed 17 tą i na dobry początek 7 km BS. Biegało się dobrze, luźno, choć miało być wolniej. A potem robiłam sobie takie ok 200 metrowe interwały na przemian z truchtem. I tak przez ponad 3 km, wyszło ich 7 czy 8.
Co ciekawe jeszcze kilka miesięcy temu jak robiłam interwały na bieżni na stadionie to z trudem przebiegałam 100 m, ale myślę, że biegałam je źle, bo tak zupełnie na maksa.
Dziś biegam je tak na 90, 95 % moich możliwości i zaczynam zawsze trochę wolniej i tym sposobem jestem już wstanie przebiegać tak 200 czy 300 metrów. Na prawdę widzę postęp od tamtego czasu, wcześniej po prostu kończyło mi się dosłownie powietrze i koniec, a teraz mogę tak biec już trochę dłużej. I mimo, że się zmęczyłam troszkę to było bardzo fajnie, bo przynajmniej poczułam że żyję. Muszę się zmobilizować aby choć raz w tygodniu robić takie szybsze przebieżki.
Łączny dystans na dzisiaj to ok 10 km.

Obrazek

Wtorek, 20.01.2015
BS
Dystans -7.04 km
Czas - 0:41:46
Średnie tempo - 5:56min/km
Średnia prędkość - 10.11 km/h

Bieg z przebieżkami
Dystans -3.39 km
Czas -0:20:04
Średnia prędkość -5:55 min/km
Średnie tempo - 10.13 km/h

Do usłyszenia.
magddi
Wyga
Wyga
Posty: 124
Rejestracja: 22 lis 2014, 16:10
Życiówka na 10k: 54m:24s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Miałam dziś zamiar wstać wcześniej i żeby nie psuć porządku dnia codziennego pobiegać sobie rano, tak gdzieś o 6 tej.
No cóż nie udało się, bo troszkę zaspałam ( jakieś 3 godzinki) :hahaha:. Ale w końcu udało się zmobilizować i jakoś wyjść.
Dziś stać mnie było tylko na na prawdę wolny BS w moim wydaniu a to dlatego, że wczoraj pogimnastykowałam się dość mocno jakieś 40 minut a potem jeszcze wieczorem mąż namówił mnie na tenisa i ćwiczenia fitness na XBOXie :bum: . Wiem, że to się nie liczy ale dziś jeszcze te wczorajsze wariacje odczuwam wyraźnie.
Pobiegłam sobie powoli nad zalew ale skarpa dziś tak na mnie zachęcająco patrzyła, że w połowie biegu zrobiłam sobie przerwę na jakieś 8 podbiegów. Krótkie podbiegi nie są dla mnie męczące, no chyba że zrobiłabym ich na prawdę dużo, bardziej dają mi w kość te dłuższe ponad 200 metrowe, bo kilka takich tu w mieście mamy.

Obrazek

Środa, 21.01.2015
Ćwiczenia - ok. 40 minut

Czwartek, 22.01.2015

Dystans -10.17 km
Czas - 1:03:43
Średnie tempo -6:16min/h
Średnia prędkość -9.58km/h

+ podbiegi.
ODPOWIEDZ