Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)
Moderator: infernal
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
27.05 ZNÓW biegałem R A N O
10km BS + 4 przebieżki 50-60m przerwa w marszu
Łączny dystans: 10,76 km Czas: 1g:04m:28s Średnie tempo: 5:58 min/km. Paska do pomiaru tętna nie podpinałem, bo się rano okazało, że mój telefon ma 25% baterii i mógłby nie wytrzymać godziny na GPSie i BT jednocześnie
link do endo <klik>.
Wczoraj miałem biegać wieczorem, ale bogowie pogody mieli najwyraźniej inne plany wobec mojego biegania :D Więc dziś rano 6.00 budzik, kontrolny rzut oka za oknem (sucho!), pół banana wrzucone na ruszt i 6.15 na trasie. Muszę popracować nad logistyką i szykować sobie cąły mandżur biegowy wieczorem, bo dziś robiłem 4 osobne podejścia do szafy - 1. spodenki, 2. koszulka, 3. (...) zapomniałem po co otworzyłem szafę, 4. Aaaa, w sumie po skarpetki <facepalm>
Temperatura do biegania zajebista (16 stopni), zwłaszcza porównując do tropików z zeszłego tygodnia, za to Endomondo pokazało wilgotność 93% i śmiem twierdzić, że było coś koło tego, ale szło przeżyć. I tu ciekawostka, JA, zwierz gorącolubny, wylegiwacz plażowy, mówię, że wolę biegać przy minusowych temperaturach, zamiast w upale mimo, że basket "wchodzi" nawet do plus 30.
Założenia treningowe na dziś:
- wyjść z domu i pobiegać - zaliczone
- zrobić dyszkę pilnując tempa w zakresie BSa Danielsowskiego - zaliczone (min. 5:49 - max 6:07),
- pilnować kadencji (z rozsądkiem) - zaliczone, ale bez liczenia kroków, po prostu starałem się skracać krok i mieć świadomość tego, jak ląduję - i tu dygresja - dalszy ciąg obserwacji, że skrócenie kroku i podciąganie pięty bliżej pośladka skutkuje lądaowaniem na całej stopie/śródstopiu dokładnie pod środkiem ciężkości, mniejszym obciążeniem kolana i pasma biodrowo piszczelowego (czuć w trakcie rozciągania), za to większym wysiłkiem (słabe mięśnie i niedotrenowane partie dają o sobie znać). Obserwacja trwa.
- zrobić kilka przebieżek - zaliczone
Minusy:
- Tętno - czułem, ze jest za szybkie, ale... w większości czasu byłem w stanie robić wdech nosem, wydech ustami, wiec oddechowo jakby ok?
W sumie wyszła spokojna dyszka (1km betonowe płyty, 4km asfaltu i 5km ścieżek mniej lub bardziej nieutwardzonych) plus 4 przebieżki
Z pamiętnika młodego zoologa - napotkałem 2 zające były mocno zdziwione co za świr biega o tej godzinie
10km BS + 4 przebieżki 50-60m przerwa w marszu
Łączny dystans: 10,76 km Czas: 1g:04m:28s Średnie tempo: 5:58 min/km. Paska do pomiaru tętna nie podpinałem, bo się rano okazało, że mój telefon ma 25% baterii i mógłby nie wytrzymać godziny na GPSie i BT jednocześnie
link do endo <klik>.
Wczoraj miałem biegać wieczorem, ale bogowie pogody mieli najwyraźniej inne plany wobec mojego biegania :D Więc dziś rano 6.00 budzik, kontrolny rzut oka za oknem (sucho!), pół banana wrzucone na ruszt i 6.15 na trasie. Muszę popracować nad logistyką i szykować sobie cąły mandżur biegowy wieczorem, bo dziś robiłem 4 osobne podejścia do szafy - 1. spodenki, 2. koszulka, 3. (...) zapomniałem po co otworzyłem szafę, 4. Aaaa, w sumie po skarpetki <facepalm>
Temperatura do biegania zajebista (16 stopni), zwłaszcza porównując do tropików z zeszłego tygodnia, za to Endomondo pokazało wilgotność 93% i śmiem twierdzić, że było coś koło tego, ale szło przeżyć. I tu ciekawostka, JA, zwierz gorącolubny, wylegiwacz plażowy, mówię, że wolę biegać przy minusowych temperaturach, zamiast w upale mimo, że basket "wchodzi" nawet do plus 30.
Założenia treningowe na dziś:
- wyjść z domu i pobiegać - zaliczone
- zrobić dyszkę pilnując tempa w zakresie BSa Danielsowskiego - zaliczone (min. 5:49 - max 6:07),
- pilnować kadencji (z rozsądkiem) - zaliczone, ale bez liczenia kroków, po prostu starałem się skracać krok i mieć świadomość tego, jak ląduję - i tu dygresja - dalszy ciąg obserwacji, że skrócenie kroku i podciąganie pięty bliżej pośladka skutkuje lądaowaniem na całej stopie/śródstopiu dokładnie pod środkiem ciężkości, mniejszym obciążeniem kolana i pasma biodrowo piszczelowego (czuć w trakcie rozciągania), za to większym wysiłkiem (słabe mięśnie i niedotrenowane partie dają o sobie znać). Obserwacja trwa.
- zrobić kilka przebieżek - zaliczone
Minusy:
- Tętno - czułem, ze jest za szybkie, ale... w większości czasu byłem w stanie robić wdech nosem, wydech ustami, wiec oddechowo jakby ok?
W sumie wyszła spokojna dyszka (1km betonowe płyty, 4km asfaltu i 5km ścieżek mniej lub bardziej nieutwardzonych) plus 4 przebieżki
Z pamiętnika młodego zoologa - napotkałem 2 zające były mocno zdziwione co za świr biega o tej godzinie
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
30.05 ZNÓW biegałem R A N O - the sequel
Zadziwiające, o ile łatwiej jest człowiekowi mającemu cel (Poznań Maraton 2015) wstać o 5.50 (no dobra, obudzić się o 5.50. wstać o 6.05 - trzeba było sprawdzić wynik 5 meczu półfinału NBA na zachodzie ), jak wie, że wieczorem biegać mu się nie uda. Więc drugi trening w tym tygodniu z rana - i zaczyna mi sie to podobać, mobilizuję się i mam więcejj czasu po południu/wieczorem, a ponadto, trening który już zrobiłem na pewno mi nie wypadnie
Plan załozony = plan wykonany:
10km BS + 1 przebieżka 150m na rozbujanie organizmu na sam koniec.
Łączny dystans: 10,22 km Czas: 59m:24s Średnie tempo: 5:50 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 176 (przebieżka na koniec, tak to 168)
Dzisiaj fajna pogoda na bieganie, 9 stopni, dża wilgotność, ale nie przeszkadzała. Więc dzis postanowiłem ppobiegąć po twardym, więc leciałem chodnikami i asfaltami, oraz biec easy - nie koncentrować się za mocno na masymalnym skróceniu kroku, tylko biec luźno, przyjemnie, i starać się nie wydłużać kroku. Puls dość wysoki, ale z 1 strony, biegam wyższymi tempami według VDOT 43, a z 2 strony nie było praktycznie możliwości zwiększania wydolności poprzez progi. Na razie wzmacniam aparat ruchu i cierpliwość bo po raz setny stwierdzam, że mój organizm bardziej się męczy biegnąc 6.20 nić 5.50 (a tak przynajmniej pokazuje puls, oraz takie mam subiektywne odczucia).
W sobotę planuję zrobić trochę ćwiczeń siłowych na nogi, jakieś podbiegi, itp., (ale będę musiał się dostosować do planów zakupowych - jedziemy kupować z żoną zielsko, tzn. rośliny ozdobne na balkon ), natomiast w niedzielę zawziąłem się i robię pierwszego longa z prawdziwego zdarzenia, też oczywiście nie przeginając, więc pewnie koło 15km wyjdzie.
Na razie jestem zadowolony, że maj zamknę kilometrażem >110, może niedużo, ale praktycznie nie wypadały mi treningi, co ważne, a jak będę biegał rano, to może uda mi sie upchnąć wreszcie ten czawarty trening? Bo docelowo planuję(owałem) biegać 3x10km + 1x20km, czyli około 50 km tygodniowo - więcej niż przed Łódzkim Maratonem, więc przy sumiennie przepracowanym 24 tygodniowym Danielsie 3:45 powinnno sie udać bez problemu.
Zadziwiające, o ile łatwiej jest człowiekowi mającemu cel (Poznań Maraton 2015) wstać o 5.50 (no dobra, obudzić się o 5.50. wstać o 6.05 - trzeba było sprawdzić wynik 5 meczu półfinału NBA na zachodzie ), jak wie, że wieczorem biegać mu się nie uda. Więc drugi trening w tym tygodniu z rana - i zaczyna mi sie to podobać, mobilizuję się i mam więcejj czasu po południu/wieczorem, a ponadto, trening który już zrobiłem na pewno mi nie wypadnie
Plan załozony = plan wykonany:
10km BS + 1 przebieżka 150m na rozbujanie organizmu na sam koniec.
Łączny dystans: 10,22 km Czas: 59m:24s Średnie tempo: 5:50 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 176 (przebieżka na koniec, tak to 168)
Dzisiaj fajna pogoda na bieganie, 9 stopni, dża wilgotność, ale nie przeszkadzała. Więc dzis postanowiłem ppobiegąć po twardym, więc leciałem chodnikami i asfaltami, oraz biec easy - nie koncentrować się za mocno na masymalnym skróceniu kroku, tylko biec luźno, przyjemnie, i starać się nie wydłużać kroku. Puls dość wysoki, ale z 1 strony, biegam wyższymi tempami według VDOT 43, a z 2 strony nie było praktycznie możliwości zwiększania wydolności poprzez progi. Na razie wzmacniam aparat ruchu i cierpliwość bo po raz setny stwierdzam, że mój organizm bardziej się męczy biegnąc 6.20 nić 5.50 (a tak przynajmniej pokazuje puls, oraz takie mam subiektywne odczucia).
W sobotę planuję zrobić trochę ćwiczeń siłowych na nogi, jakieś podbiegi, itp., (ale będę musiał się dostosować do planów zakupowych - jedziemy kupować z żoną zielsko, tzn. rośliny ozdobne na balkon ), natomiast w niedzielę zawziąłem się i robię pierwszego longa z prawdziwego zdarzenia, też oczywiście nie przeginając, więc pewnie koło 15km wyjdzie.
Na razie jestem zadowolony, że maj zamknę kilometrażem >110, może niedużo, ale praktycznie nie wypadały mi treningi, co ważne, a jak będę biegał rano, to może uda mi sie upchnąć wreszcie ten czawarty trening? Bo docelowo planuję(owałem) biegać 3x10km + 1x20km, czyli około 50 km tygodniowo - więcej niż przed Łódzkim Maratonem, więc przy sumiennie przepracowanym 24 tygodniowym Danielsie 3:45 powinnno sie udać bez problemu.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Podsumowanie maja:
Liczba treningów: 12, łączny dystans: 116km, średnie tempo w maju: 5:56 min/km, średnie tętno: 158
2 starty w zawodach:
5 km - PB 22:46
10 km - PB 50:11
Liczba treningów: 12, łączny dystans: 116km, średnie tempo w maju: 5:56 min/km, średnie tętno: 158
2 starty w zawodach:
5 km - PB 22:46
10 km - PB 50:11
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
1.06 Biegałem R A N O - the TRILOGY
Łączny dystans: 16,74 km Czas: 1g:43m:18s Średnie tempo: 6:10 min/km. Tętno średnie: 151, Tętno max: 163
Dziś znów wstałem rano - 8.00 na nogach, wrzuciłem na warsztat 2 kanapki z dżemem figowym (mniam ) i w drogę. W planie wycieczka biegowa - tak z 15 km (najdłuższe bieganie od 13 kwietnia), żeby nie przegiąć
Powitałem z radością nowy element wyposażenia - plecak biegowy Kalenji z bukłakiem na wodę od razu się polubiliśmy i wiem, że przy wyższych temperaturach i większych dystansach będzie niezastąpiony strzał w dziesiątkę za rozsądną cenę. Nie lata, nie upija, nie chlupie (tylko trzeba odssać powietrze), nie czułem go wcale, nie licząc pierwszego, rozbiegowego kilometra.
Sam bieg - super trening pierwsze długie wybieganie po maratonie, lekko, przyjemnie, spokojnie. Priorytetem było pilnowanie oddechu i tętna - zadanie wykonane w 100%, dryf tętna był, ale zmęczenia dodatkowego nie czułem, ot, po prostu powolutku rosło z czasem i dystansem (tak od 9km baaaaaaardzo delikanie ale niezmiennie w górę), ale samopoczucie - bajka.
Było dokładnie tak, jak miało być - wycieczka biegowa, najfajniejszy trening od dawna. Kilometry wchodziły równiutko, bez problemów, trasa prawie płaska z drobnymi podbiegami, słoneczko ładnie świeciło, wiaterek przyjemnie owiewał, nic, tylko biec i się rozkoszować naturą no to biegłem i się rozkoszowałem
Dziś mógłbym przebiec 2x km i bym tego nie czuł w nogach, takich wybiegań wszystkim życzę Bardzo miło zacząć czerwiec mocnm i przyjemnym akcentem, który "wszedł" tak !@#$%
Łączny dystans: 16,74 km Czas: 1g:43m:18s Średnie tempo: 6:10 min/km. Tętno średnie: 151, Tętno max: 163
Dziś znów wstałem rano - 8.00 na nogach, wrzuciłem na warsztat 2 kanapki z dżemem figowym (mniam ) i w drogę. W planie wycieczka biegowa - tak z 15 km (najdłuższe bieganie od 13 kwietnia), żeby nie przegiąć
Powitałem z radością nowy element wyposażenia - plecak biegowy Kalenji z bukłakiem na wodę od razu się polubiliśmy i wiem, że przy wyższych temperaturach i większych dystansach będzie niezastąpiony strzał w dziesiątkę za rozsądną cenę. Nie lata, nie upija, nie chlupie (tylko trzeba odssać powietrze), nie czułem go wcale, nie licząc pierwszego, rozbiegowego kilometra.
Sam bieg - super trening pierwsze długie wybieganie po maratonie, lekko, przyjemnie, spokojnie. Priorytetem było pilnowanie oddechu i tętna - zadanie wykonane w 100%, dryf tętna był, ale zmęczenia dodatkowego nie czułem, ot, po prostu powolutku rosło z czasem i dystansem (tak od 9km baaaaaaardzo delikanie ale niezmiennie w górę), ale samopoczucie - bajka.
Było dokładnie tak, jak miało być - wycieczka biegowa, najfajniejszy trening od dawna. Kilometry wchodziły równiutko, bez problemów, trasa prawie płaska z drobnymi podbiegami, słoneczko ładnie świeciło, wiaterek przyjemnie owiewał, nic, tylko biec i się rozkoszować naturą no to biegłem i się rozkoszowałem
Dziś mógłbym przebiec 2x km i bym tego nie czuł w nogach, takich wybiegań wszystkim życzę Bardzo miło zacząć czerwiec mocnm i przyjemnym akcentem, który "wszedł" tak !@#$%
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
2.06 Nowa zabawka
Chociaż może nie taka zabawka, w dniu dzisiejszym na pokładzie powitałem Garmina 310xt z paskiem HRM, w formie wcześniejszego prezentu od żonki na 31 wiosenkę teraz poluję jeszcze na foodpoda w sensownej cenie
Amazon.co.uk - 670 z wysyłką (płaciłem kartą rozliczaną w GBP, więc jakieś 40-50 zaoszczędziłem ), 27.05 zamówiony, 28.05 nadany, 2.06 dostarczony kocham globalizację
Chociaż może nie taka zabawka, w dniu dzisiejszym na pokładzie powitałem Garmina 310xt z paskiem HRM, w formie wcześniejszego prezentu od żonki na 31 wiosenkę teraz poluję jeszcze na foodpoda w sensownej cenie
Amazon.co.uk - 670 z wysyłką (płaciłem kartą rozliczaną w GBP, więc jakieś 40-50 zaoszczędziłem ), 27.05 zamówiony, 28.05 nadany, 2.06 dostarczony kocham globalizację
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
3.06 Biegałem R A N O
Ta pora chyba już na stałe zagości w ramach moich treningów. Zauważyłem, że dużo łatwiej się człowiekowi ogarnąć, subiektywnie mniej czasu schodzi w ciągu dnia, treningi nie wypadają "bo cośtam, bo nie mam czasu, bo nie chce mi się, bo pada".
No więc dziś była pierwsza zabawa nowym sprzętem wrażenia z użytkowania - zajebiste. Mimo że 310 to spora "cebula" jak to ktoś napisał w dedykowanym temacie, mi nie przeszkadza. Jest lekki, ogólnie ergonomia na zajebisty plus. Wyszedłem dzireżąc dumnie na ramieniu fona, a na nadgarstku zegarek żeby porównać dokładność, czas łapania satelitów, itp. Wczoraj się bawiłem przez pół wieczoru, sprawdzałem ustawienia, co toto może i stwierdzam, że jestem pod wrażeniem i to dużym. A opcja powrotu do punktu to idealny patent na grzyby dla kobiet :D konfigurowanie treningu dużo wygodniejsze i znacznie bardziej rozbudowane niż na telefonie - za co plus. I przede wszystkim to, czego mi brakowało w Endo - manualne lapowanie (przebieżki, podbiegi). A ta wibra - no nie da się nie zauważyć kolejnego kilometra, ręke wykręca
Pierwsza ciekawostka, Endomondo złapało sygnał szybciej (warunki pogodowe - pełne zachmurzenie i mżawka), mimo, że wieczorem złapałem fixa na balkonie, natomiast tragedii nie było i z jakąś minutę momże to trwało.
Ruszamy. Plan na trening - spokojna dyszka plus 6 przebieżek (w końcu Daniels, 2 połowa I Fazy). Polatałem troche po asfalcie, miedzy drzewami (mam kawałek lasu koło siebie), trochę po terenie zurbanizowanycm - słowem, żeby zobaczyć jaka jest różnica między dokłądnością GPS. Pierwsze spostrzeżenie - Garmin nalicza mniej metrów niż Endo. Jeszcze nie miałem możliwości porównania wykresów (służbowy lapek = brak admina = brak Garmin Express), natomiast Garmin na 10 km BSa odjął (albo Endo dołożyło) 250 metrów, natomiast na przebieżkach zgubił kolejne 180 metrów na dystansie 1,2-1,5km. Śledztwo poprowadzone zostanie wieczorem.
Czsy poszczególnych kilomertów, po lewej endo, po prawej Garmin:
1. 5.39 vs 5.52
2. 5.41 vs 5.53
3. 5.58 vs 6.05
4. 5.58 vs 6.05
5. 6.19 vs 6.01
6. 5.39 vs 6.01
7. 5.51 vs 6.07
8. 5.58 vs 6.02
9. 5.44 vs 5.58
10. 5.57 vs 5.51
Do tego 6 przebieżek po 80-100m (tempa z Garmina, ręczne lapowanie)
1. 92m - 21,5s - 3.53/km p. 1.40
2. 83m - 16,1s - 3.34/km p. 1.04
3. 86m - 16,3s - 3.10/km p. 1.06
4. 80m - 16,5s - 3.25/km p. 1.03
5. 83m - 15,9s - 3.12/km p. 1.12
6. 82m - 12,9s - 3.34/km (koniec treningu)
i tu kolejna ciekawostka, rzebieżki i przerwę robiłem na tym samym odcinku (w tę i z powrotem) i udało mi się zakrzywić czasoprzestrzeń "w tę" było jak widać 80-85m, zależnie jak nacisnąłem lap, "z powrotem" garmin pokazał 20-25m więcej na tym samym odcinku (ciekawosta nr 2 - google maps pokazuje na tym odcinku 90m - więc jakby Garmin lepiej łapał przy prędkości 3.30 niż 9.30 )
Niesamowite jest to, że 3 czerwca ja już mam prawie 30 km nabiegane :P I nie wypadają mi treningi, 3 w tygodniu lecą, a i pewnie czwarty doskoczy, skoro biegam rano
Ta pora chyba już na stałe zagości w ramach moich treningów. Zauważyłem, że dużo łatwiej się człowiekowi ogarnąć, subiektywnie mniej czasu schodzi w ciągu dnia, treningi nie wypadają "bo cośtam, bo nie mam czasu, bo nie chce mi się, bo pada".
No więc dziś była pierwsza zabawa nowym sprzętem wrażenia z użytkowania - zajebiste. Mimo że 310 to spora "cebula" jak to ktoś napisał w dedykowanym temacie, mi nie przeszkadza. Jest lekki, ogólnie ergonomia na zajebisty plus. Wyszedłem dzireżąc dumnie na ramieniu fona, a na nadgarstku zegarek żeby porównać dokładność, czas łapania satelitów, itp. Wczoraj się bawiłem przez pół wieczoru, sprawdzałem ustawienia, co toto może i stwierdzam, że jestem pod wrażeniem i to dużym. A opcja powrotu do punktu to idealny patent na grzyby dla kobiet :D konfigurowanie treningu dużo wygodniejsze i znacznie bardziej rozbudowane niż na telefonie - za co plus. I przede wszystkim to, czego mi brakowało w Endo - manualne lapowanie (przebieżki, podbiegi). A ta wibra - no nie da się nie zauważyć kolejnego kilometra, ręke wykręca
Pierwsza ciekawostka, Endomondo złapało sygnał szybciej (warunki pogodowe - pełne zachmurzenie i mżawka), mimo, że wieczorem złapałem fixa na balkonie, natomiast tragedii nie było i z jakąś minutę momże to trwało.
Ruszamy. Plan na trening - spokojna dyszka plus 6 przebieżek (w końcu Daniels, 2 połowa I Fazy). Polatałem troche po asfalcie, miedzy drzewami (mam kawałek lasu koło siebie), trochę po terenie zurbanizowanycm - słowem, żeby zobaczyć jaka jest różnica między dokłądnością GPS. Pierwsze spostrzeżenie - Garmin nalicza mniej metrów niż Endo. Jeszcze nie miałem możliwości porównania wykresów (służbowy lapek = brak admina = brak Garmin Express), natomiast Garmin na 10 km BSa odjął (albo Endo dołożyło) 250 metrów, natomiast na przebieżkach zgubił kolejne 180 metrów na dystansie 1,2-1,5km. Śledztwo poprowadzone zostanie wieczorem.
Czsy poszczególnych kilomertów, po lewej endo, po prawej Garmin:
1. 5.39 vs 5.52
2. 5.41 vs 5.53
3. 5.58 vs 6.05
4. 5.58 vs 6.05
5. 6.19 vs 6.01
6. 5.39 vs 6.01
7. 5.51 vs 6.07
8. 5.58 vs 6.02
9. 5.44 vs 5.58
10. 5.57 vs 5.51
Do tego 6 przebieżek po 80-100m (tempa z Garmina, ręczne lapowanie)
1. 92m - 21,5s - 3.53/km p. 1.40
2. 83m - 16,1s - 3.34/km p. 1.04
3. 86m - 16,3s - 3.10/km p. 1.06
4. 80m - 16,5s - 3.25/km p. 1.03
5. 83m - 15,9s - 3.12/km p. 1.12
6. 82m - 12,9s - 3.34/km (koniec treningu)
i tu kolejna ciekawostka, rzebieżki i przerwę robiłem na tym samym odcinku (w tę i z powrotem) i udało mi się zakrzywić czasoprzestrzeń "w tę" było jak widać 80-85m, zależnie jak nacisnąłem lap, "z powrotem" garmin pokazał 20-25m więcej na tym samym odcinku (ciekawosta nr 2 - google maps pokazuje na tym odcinku 90m - więc jakby Garmin lepiej łapał przy prędkości 3.30 niż 9.30 )
Niesamowite jest to, że 3 czerwca ja już mam prawie 30 km nabiegane :P I nie wypadają mi treningi, 3 w tygodniu lecą, a i pewnie czwarty doskoczy, skoro biegam rano
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
5.06 Bieganie rano mi się spodobało, sprawia mi frajdę, nie wypadają mi treningi, więc przechodzę na ten tryb
Powoli dobiega końca I Faza biegania z Danielsem, w niedzielę ostatni BD i przechodzimy do ostrzejszego katowania kończyn dolnych.
Co do dzisiejszego treningu - zebranie dupy zabrało mi ciut więcej czasu, więc wybiegłem 6.25, zabrałem ze sobą pas z wodą, bo słoneczko już zaczynało przygrzewać, i dobrze, bo jak wracałem 7.30 było już ciepło i woda się przydała, nie jakoś strasznie, ale miło było ryjka przepłukać.
Łączny dystans: 11,02 km Czas: 1g:07m:51s Średnie tempo: 6:09 min/km. Tętno średnie: 153, Tętno max: 163 (nie liczac końcowego BNP i przebieżek)
Plan jak to 2 połowa I fazy - BS + przebieżki. Wyszło 10 km BS, 2 min. przerwy na uspokojenie tętna (2 ostatnie kilometry pobiegłem mini-BNP) + 6 przebieżek po 60-70 metrów (ok, Daniels pisze 20-30m, ale to aż nieprzyzwoicie mało , więc leciałem tak: zaczynałem przy 1 latarni, rozpędzałem się i maksymalną prędkość osiągałem przy drugiej, utrzymując ją do trzeciej latarni, gdzie wyhamowywałem, potem taki sam dystans spacerem na wypoczynek, i powtórka).
Czasy przebieżek (z Garmina - telefonu już nie brałem):
1. 19,1s (80m)
2. 15,8s (70m)
3. 13,4s (60m)
4. 12,7s (60m)
5. 13,8s (60m)
6. 14,7s (70m)
Bieg spojojny bardzo przyjemny, tętno w normie, starałem się trzymać <148bpm, i do 5 km wychodziło, potem jakoś poszło w górę, ale to zmieniłem nawierzchnię z asfaltu na szuter, potem łączka, i zaczął się dryf plus ogólnie większe zmęczenie treningiem. Ale sampoczucie super, widać różnicę między tym treningiem, a tymi sprzed 2 tygodni, jak zwiększyłem VDOT - jednostki treningowe wchodzą coraz lepiej, więc Danielsowe wykresy się potwierdzają
Teraz pewnie jakieś zawody by się przydały i sprawdzian na 5/10 km,, żeby zweryfikować VDOT, ale boję się, że jakbym jeszcze podniósł, to Progów nie dźwignę, tym bardziej Interwałów i Rytmów no zobaczymy
A na razie będę monitorował wagę i nawodnienie przed i po treningu - kupiłem wagę z analizatorem organizmu, dziś chyba premiera
Dawno nie gościł wpis z cyklu "Z pamiętnika młodego zoologa", bo żadnej bardiej niestandardowej zwierzyny nie napotykałem. Za to dziś zaraz po wybiegnięciu na trasę ujrzałem sokoła/jastrzębia/??? niosącego w pysku jakąś zdobycz (mijaliśmy się ), a na końcu pasa startowrego lotniska - zająca.
Powoli dobiega końca I Faza biegania z Danielsem, w niedzielę ostatni BD i przechodzimy do ostrzejszego katowania kończyn dolnych.
Co do dzisiejszego treningu - zebranie dupy zabrało mi ciut więcej czasu, więc wybiegłem 6.25, zabrałem ze sobą pas z wodą, bo słoneczko już zaczynało przygrzewać, i dobrze, bo jak wracałem 7.30 było już ciepło i woda się przydała, nie jakoś strasznie, ale miło było ryjka przepłukać.
Łączny dystans: 11,02 km Czas: 1g:07m:51s Średnie tempo: 6:09 min/km. Tętno średnie: 153, Tętno max: 163 (nie liczac końcowego BNP i przebieżek)
Plan jak to 2 połowa I fazy - BS + przebieżki. Wyszło 10 km BS, 2 min. przerwy na uspokojenie tętna (2 ostatnie kilometry pobiegłem mini-BNP) + 6 przebieżek po 60-70 metrów (ok, Daniels pisze 20-30m, ale to aż nieprzyzwoicie mało , więc leciałem tak: zaczynałem przy 1 latarni, rozpędzałem się i maksymalną prędkość osiągałem przy drugiej, utrzymując ją do trzeciej latarni, gdzie wyhamowywałem, potem taki sam dystans spacerem na wypoczynek, i powtórka).
Czasy przebieżek (z Garmina - telefonu już nie brałem):
1. 19,1s (80m)
2. 15,8s (70m)
3. 13,4s (60m)
4. 12,7s (60m)
5. 13,8s (60m)
6. 14,7s (70m)
Bieg spojojny bardzo przyjemny, tętno w normie, starałem się trzymać <148bpm, i do 5 km wychodziło, potem jakoś poszło w górę, ale to zmieniłem nawierzchnię z asfaltu na szuter, potem łączka, i zaczął się dryf plus ogólnie większe zmęczenie treningiem. Ale sampoczucie super, widać różnicę między tym treningiem, a tymi sprzed 2 tygodni, jak zwiększyłem VDOT - jednostki treningowe wchodzą coraz lepiej, więc Danielsowe wykresy się potwierdzają
Teraz pewnie jakieś zawody by się przydały i sprawdzian na 5/10 km,, żeby zweryfikować VDOT, ale boję się, że jakbym jeszcze podniósł, to Progów nie dźwignę, tym bardziej Interwałów i Rytmów no zobaczymy
A na razie będę monitorował wagę i nawodnienie przed i po treningu - kupiłem wagę z analizatorem organizmu, dziś chyba premiera
Dawno nie gościł wpis z cyklu "Z pamiętnika młodego zoologa", bo żadnej bardiej niestandardowej zwierzyny nie napotykałem. Za to dziś zaraz po wybiegnięciu na trasę ujrzałem sokoła/jastrzębia/??? niosącego w pysku jakąś zdobycz (mijaliśmy się ), a na końcu pasa startowrego lotniska - zająca.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
6.06 Drugi trening z rzędu - dziś P O D B I E G I
Spokojna rozgrzewka: 3km BS + 1,5 min. rozluźnienia + drobne rozciąganie + 10 podbiegów (200m) p. trucht + 1km BS na schłodzenie
Co ciekawe, Garmin i Geocontext mówią, ze na tych 200m to przewyższenia jest raptem 1-1,5m natomiast mój organizm i oczy mówią, że może być ciut więcej muszę to potwierdzić, albo znaleźć sobie inny podbieg, żeby bardziej zmobilizować mięśnie. I/lub dołączyć jakieś crossy (mozę ten poligon na Brusie, tak zachwalany przez Kamila? )
Dziś rozgrzewka po 5:45 średnio na tętnie średnim 152 - jakoś po wczorajszym czułem się lepiej, niż po dniu przerwy
Łączny dystans: 8,47 km Czas: 50m:43s Średnie tempo: 5,59 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 183
Podbiegli leciałem w tempie 3:53 - 4:38
Muszę się bardziej przyłożyć do rozciągania, bo ostatnio słabo z tym, a że mam organoleptycznie zweryfikowane, co się dzieje z moimi kolanami, jak sie nie rozciągam, to motywację chyba znajdę. Za to zanosi się na pierwszy tydzień z 4 treningami (jeśli odpukać BD w niedzielę mi nie wypadnie).
Spokojna rozgrzewka: 3km BS + 1,5 min. rozluźnienia + drobne rozciąganie + 10 podbiegów (200m) p. trucht + 1km BS na schłodzenie
Co ciekawe, Garmin i Geocontext mówią, ze na tych 200m to przewyższenia jest raptem 1-1,5m natomiast mój organizm i oczy mówią, że może być ciut więcej muszę to potwierdzić, albo znaleźć sobie inny podbieg, żeby bardziej zmobilizować mięśnie. I/lub dołączyć jakieś crossy (mozę ten poligon na Brusie, tak zachwalany przez Kamila? )
Dziś rozgrzewka po 5:45 średnio na tętnie średnim 152 - jakoś po wczorajszym czułem się lepiej, niż po dniu przerwy
Łączny dystans: 8,47 km Czas: 50m:43s Średnie tempo: 5,59 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 183
Podbiegli leciałem w tempie 3:53 - 4:38
Muszę się bardziej przyłożyć do rozciągania, bo ostatnio słabo z tym, a że mam organoleptycznie zweryfikowane, co się dzieje z moimi kolanami, jak sie nie rozciągam, to motywację chyba znajdę. Za to zanosi się na pierwszy tydzień z 4 treningami (jeśli odpukać BD w niedzielę mi nie wypadnie).
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
8.06 6.06 Niedziela - BD.
Hmm, ponieważ w piątek były mocne %%%, sobotni poranek sponsorowały izotoniki i ciężka praca sobotni wieczór dalsze testowanie łódzkich burgerowni (Spół/dzielnia) i 3x browarek plus powrót o 00.30. A dziś, trzymając się mojej nowej, świeckiej tradycji - zwlokłem zad z wyrka o 7.30.
Wszystko przygotowane wieczorem, więc dziś tylko szybki banan na śniadanie, szklanka wody, na plecy kolejne 2l i w drogę. Drugi tydzień z rzędu wycieczka biegowa bez konkretnego planu GDZIE - wiedziałem tylko, że chcę zrobić co najmniej tyle co tydzień temu (17km).
Pierwsze 5km kulturalnie w słońcu, ale z wiaterkiem w twarz, więc ciepło, ale nie ZA ciepło, więc tempo 6:15-6:20 przy tętnie <150 Po czym przy pierwszej możliwości odbiłem w jakąś mało uczęszczaną drogę wyłozoną płytami, trochę biegu wzdłuż Neru, warunki znacznie bardziej crossowe, puls do góry, ale siła była, więc lecę przed siebie.
Ogólnie sporo pobiegałem po lesie, szuter, trochę luźnego piachu, temperatua w międzyczasie posła do góry, wiatr za to osłabł. Niemniej było dobrze, nie tak super jak tydzień temu, ale dobrze. Po 1h odezwał mi się zegarek, że czas wracać, wiec odpaliłem mapę i zacząłem sie kierować na dom. Oczywiście zanim wróciłem na bardziej uczęszczane szlaki, biegłem jakimiś ścieżkami uczęśczanymi chyba przez zające (bo na dziki już za wąsko :P ). Niemniej powrót w tym samym tempie, mimo mocno odczuwalnego upału.
Oglnie dziś bardzo równo, nie licząc jakichś mocno terenowych odcinków, w zakresie 6:00-6:25, co jak na taką pogodę i teren - super
Łączny dystans: 19,6 km 500m ucięło, bo nie włączyłem od razu zegarka Czas: 2g:02m:18s Średnie tempo: 6:24 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 171
Z Pamiętnika młodego zoologa - biegałem po lesie, jakichś chaszczach, i zero zwierzyny niestandardowej. Za to kilometr od domu drogę przebiegła mi tchórzofretka/kuna. Fajny futrzak
Pierwszy tydzień treningowy w którym przebiegłem 50+ km liczę, że ta "tendencja" się utrzyma, niemniej właśnie zakończyłem I fazę Danielsa podsumowanie w kolejnym poście.
Hmm, ponieważ w piątek były mocne %%%, sobotni poranek sponsorowały izotoniki i ciężka praca sobotni wieczór dalsze testowanie łódzkich burgerowni (Spół/dzielnia) i 3x browarek plus powrót o 00.30. A dziś, trzymając się mojej nowej, świeckiej tradycji - zwlokłem zad z wyrka o 7.30.
Wszystko przygotowane wieczorem, więc dziś tylko szybki banan na śniadanie, szklanka wody, na plecy kolejne 2l i w drogę. Drugi tydzień z rzędu wycieczka biegowa bez konkretnego planu GDZIE - wiedziałem tylko, że chcę zrobić co najmniej tyle co tydzień temu (17km).
Pierwsze 5km kulturalnie w słońcu, ale z wiaterkiem w twarz, więc ciepło, ale nie ZA ciepło, więc tempo 6:15-6:20 przy tętnie <150 Po czym przy pierwszej możliwości odbiłem w jakąś mało uczęszczaną drogę wyłozoną płytami, trochę biegu wzdłuż Neru, warunki znacznie bardziej crossowe, puls do góry, ale siła była, więc lecę przed siebie.
Ogólnie sporo pobiegałem po lesie, szuter, trochę luźnego piachu, temperatua w międzyczasie posła do góry, wiatr za to osłabł. Niemniej było dobrze, nie tak super jak tydzień temu, ale dobrze. Po 1h odezwał mi się zegarek, że czas wracać, wiec odpaliłem mapę i zacząłem sie kierować na dom. Oczywiście zanim wróciłem na bardziej uczęszczane szlaki, biegłem jakimiś ścieżkami uczęśczanymi chyba przez zające (bo na dziki już za wąsko :P ). Niemniej powrót w tym samym tempie, mimo mocno odczuwalnego upału.
Oglnie dziś bardzo równo, nie licząc jakichś mocno terenowych odcinków, w zakresie 6:00-6:25, co jak na taką pogodę i teren - super
Łączny dystans: 19,6 km 500m ucięło, bo nie włączyłem od razu zegarka Czas: 2g:02m:18s Średnie tempo: 6:24 min/km. Tętno średnie: 158, Tętno max: 171
Z Pamiętnika młodego zoologa - biegałem po lesie, jakichś chaszczach, i zero zwierzyny niestandardowej. Za to kilometr od domu drogę przebiegła mi tchórzofretka/kuna. Fajny futrzak
Pierwszy tydzień treningowy w którym przebiegłem 50+ km liczę, że ta "tendencja" się utrzyma, niemniej właśnie zakończyłem I fazę Danielsa podsumowanie w kolejnym poście.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
PLAN A Danielsa - Podsumowanie I Fazy
FAKTY
1. Pełne 6 tygodni 1 fazy - zgodnie z tym, co pisze Daniels - jako najbardziej wartościowe i ważne tygodnie.
2. Kilometraż zwiększany stopniowo (ale bardziej "tak wyszło", niż celowo) - łącznie 189,84 km, średnio 31,64 km/tydzień.
- tydz. 1 - 26,43 km
- tydz. 2 - 19,58 km
- tydz. 3 - 25,42 km
- tydz. 4 - 30,49 km
- tydz. 5 - 37,72 km
- tydz. 6 - 50,20 km
3. Założenie 1- 4 treningi w tygodni. Realizacja -3 treningi w tygodniu. Dopiero ostatni tydzień wszedł z objętością tak jak chciałem - ważne, żeby to utrzymać. Za to ciesze się, że z wyjątkiem tygodnia 2, 3x w tygodniu wychodziłem pobiegać.
4. Założenie 2 - bieganie według temp z tabelki, pilnowanie pulsu i kadencji. Realizacja - na plus. krok się skrócił (nie wiem o ile, poluję na footpoda w sensownej cenie), ląduję bardziej na całej stopie / śródstopiu, pięty znacznie mniej, kolana nie bolą, żadnych oznak ITBSu Puls sukcesywnie spada, nie sa to wartości rewelacyjne, ale wiem, ze jak zacznę trenować progi i TM, pójdzie w dół - tak zaobserwowałem na początku roku. I znów zacząłem trzymać tempa - co prawda nie różnice na 1km sięgają czasem 15-20 sekund, ale bardziej wynika to z terenu, jak biegam po płaskim i równym, różnice są na poziomie 3-5 sekund.
5. Założenie 3 - treningi uzupełniające, siła, itp. Realizacja - w niewielkim stopniu. Trochę pompek, siły na nogi, raz podbiegi.
6. Życiówki na 5k i 10k pobite (22:46 i 50:11), nie w takim stopniu jak chciałem (zwłaszcza dycha), ale jak na pierwszą fazę, daje radę
7. Garmin 310 to zajebisty sprzęt, daje mi znacznie większe możliwości kontrolowania treningu (tak już mam, lubię dane ), ale wiem, że rok czy 2 lata temu nie kykorzystałbym go tak jak dziś, więc kolejność Endo->Endo + pasek polara -> 310xt + HRM była prawidłową ewolucją.
Podsumowanie z Endo poniżej:
FAKTY
1. Pełne 6 tygodni 1 fazy - zgodnie z tym, co pisze Daniels - jako najbardziej wartościowe i ważne tygodnie.
2. Kilometraż zwiększany stopniowo (ale bardziej "tak wyszło", niż celowo) - łącznie 189,84 km, średnio 31,64 km/tydzień.
- tydz. 1 - 26,43 km
- tydz. 2 - 19,58 km
- tydz. 3 - 25,42 km
- tydz. 4 - 30,49 km
- tydz. 5 - 37,72 km
- tydz. 6 - 50,20 km
3. Założenie 1- 4 treningi w tygodni. Realizacja -3 treningi w tygodniu. Dopiero ostatni tydzień wszedł z objętością tak jak chciałem - ważne, żeby to utrzymać. Za to ciesze się, że z wyjątkiem tygodnia 2, 3x w tygodniu wychodziłem pobiegać.
4. Założenie 2 - bieganie według temp z tabelki, pilnowanie pulsu i kadencji. Realizacja - na plus. krok się skrócił (nie wiem o ile, poluję na footpoda w sensownej cenie), ląduję bardziej na całej stopie / śródstopiu, pięty znacznie mniej, kolana nie bolą, żadnych oznak ITBSu Puls sukcesywnie spada, nie sa to wartości rewelacyjne, ale wiem, ze jak zacznę trenować progi i TM, pójdzie w dół - tak zaobserwowałem na początku roku. I znów zacząłem trzymać tempa - co prawda nie różnice na 1km sięgają czasem 15-20 sekund, ale bardziej wynika to z terenu, jak biegam po płaskim i równym, różnice są na poziomie 3-5 sekund.
5. Założenie 3 - treningi uzupełniające, siła, itp. Realizacja - w niewielkim stopniu. Trochę pompek, siły na nogi, raz podbiegi.
6. Życiówki na 5k i 10k pobite (22:46 i 50:11), nie w takim stopniu jak chciałem (zwłaszcza dycha), ale jak na pierwszą fazę, daje radę
7. Garmin 310 to zajebisty sprzęt, daje mi znacznie większe możliwości kontrolowania treningu (tak już mam, lubię dane ), ale wiem, że rok czy 2 lata temu nie kykorzystałbym go tak jak dziś, więc kolejność Endo->Endo + pasek polara -> 310xt + HRM była prawidłową ewolucją.
Podsumowanie z Endo poniżej:
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Postanowiłem zobaczyć, jaki wpływ na mój ogranizm będzie miała II Faza Danielsa, więc wartości początkowe z dziś rano:
1. Waga - 83,8 kg
2. Tkanka tłuszczowa - 19,2%
3. Zawartość wody - 56,7%
4. Mięśnie - 41,9%
Pomiary 1x w tygodniu, plus ew. pomiar nawodnienia przed i po treningu.
1. Waga - 83,8 kg
2. Tkanka tłuszczowa - 19,2%
3. Zawartość wody - 56,7%
4. Mięśnie - 41,9%
Pomiary 1x w tygodniu, plus ew. pomiar nawodnienia przed i po treningu.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
10.06 Wtorek - Początek II Fazy - trochę progów
Daniels pisze, żeby tu było kilka biegów po 4-5 minut, komfortowych, ale trudnych z 5 minutami przerwy. No to ustawiłem sobie trening na Garmin Connect, sium do zegarka i na trasę.
12 minut rozgrzewki (spokojnie, bardzo spokojnie, z tętnem <150), następnie 4 progi z dłuższymi przerwami w truchcie (nie wiedziałem, na co liczyć, zaczynałem 6.30 i już mocno paliło, więc chciałem zrobić ten trening). Ostatni prób trochę na czuja - bo ustawiając powtórzenia zrobiłem tak: Interwał + przerwa, powtórz 3x. No i mi zapisało ŁĄCZNIE 3 razy teraz będę mądrzejszy A alerty tempa przy progach - boska rzecz
Najlepsze było to - zaczynam 1 P - biegnie mi się leciutko, nagle alert - zwolnij. Kurde, to takie łatwi to bieganie będzie? No, po 2-3 minutach tempa 4:45 zweryfikowałem, ze faktycznie, jest komfortowe, ale trudne
Rozgrzewka - 12 min BS /1,96km / 6:08 min/km / HR avg. 141 / HR max 150 (podbieg na koniec)
1. 4 min / 0.85 km / 4:43 / HR avg. 161 / HR max 170
p. 5min
2. 4 min / 0.85 km / 4:49 / HR avg. 168 / HR max 174
p. 5min
3. 4 min / 0.83 km / 4:50 / HR avg. 168 / HR max 173
p. 5min
4. 4 min / 0.85 km / ??? / HR avg. ??? / HR max ???
Schłodzenie - 16 min BS / 2.75
Łączny dystans: 10,08 km, z czego biegania w tempie P - 3,4km Czas: 59m:57s Średnie tempo: 5:54 min/km. Tętno średnie: 156, Tętno max: 178
Daniels pisze, żeby tu było kilka biegów po 4-5 minut, komfortowych, ale trudnych z 5 minutami przerwy. No to ustawiłem sobie trening na Garmin Connect, sium do zegarka i na trasę.
12 minut rozgrzewki (spokojnie, bardzo spokojnie, z tętnem <150), następnie 4 progi z dłuższymi przerwami w truchcie (nie wiedziałem, na co liczyć, zaczynałem 6.30 i już mocno paliło, więc chciałem zrobić ten trening). Ostatni prób trochę na czuja - bo ustawiając powtórzenia zrobiłem tak: Interwał + przerwa, powtórz 3x. No i mi zapisało ŁĄCZNIE 3 razy teraz będę mądrzejszy A alerty tempa przy progach - boska rzecz
Najlepsze było to - zaczynam 1 P - biegnie mi się leciutko, nagle alert - zwolnij. Kurde, to takie łatwi to bieganie będzie? No, po 2-3 minutach tempa 4:45 zweryfikowałem, ze faktycznie, jest komfortowe, ale trudne
Rozgrzewka - 12 min BS /1,96km / 6:08 min/km / HR avg. 141 / HR max 150 (podbieg na koniec)
1. 4 min / 0.85 km / 4:43 / HR avg. 161 / HR max 170
p. 5min
2. 4 min / 0.85 km / 4:49 / HR avg. 168 / HR max 174
p. 5min
3. 4 min / 0.83 km / 4:50 / HR avg. 168 / HR max 173
p. 5min
4. 4 min / 0.85 km / ??? / HR avg. ??? / HR max ???
Schłodzenie - 16 min BS / 2.75
Łączny dystans: 10,08 km, z czego biegania w tempie P - 3,4km Czas: 59m:57s Średnie tempo: 5:54 min/km. Tętno średnie: 156, Tętno max: 178
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
12.06 Czwartek - widziałem w trakcie biegu ŁOSIA (!), tzn. ŁOSICĘ, tzn. KLEMPĘ
8,5km BS + 4 podbiegi po 160 m + 1km BS
Dziś wstałem o 6.00 w planie bieg bez planu, jakieś BSy tak do dychy, pilnując tętna, ale niestety (a może stety?) nie wyszło. Tzn. wychodziło przez pierwsze 2,5 km, tętno <150, tempo 5:50 (czyli organizm przystosowuje sie do wyższych temp), po czym biegnąc sobie poboczem takiej wąskiej asfaltówki przez las, rozglądając się trochę na boki (dziko-ostrożność ) dogoniła mnie mysl.
Znacie to uczucie, jak po chwili dotrze do Was, że spojrzeliście na coś, na co nie zwróciliście uwagi na pierwszy rzut oka? No to ja zauważyłem, że krzaczorach stoi zwierz. Z początku wydawało mi się, że to może być koń, ale jesnak kształt pyska i tylnych nóg był inny. Postałem chwilę, pogapiłem się, i okazało się, że to jednak ŁOŚ (!). Starałem się zrobić zdjęcie, niestety mój telefon ma optykę tostera, więc starałem się podejść bliżej, niestety 2 lata niegrania w paintball sprawiły, że zatraciłem umiejętność skradania się jak słoń i robiąc 3 kroki złamałem 3 patyki więc łoś postanowił zbiec w knieje.
No i dalej zamiast biec swoje, postanowiłem łosia poszukać w "moim" lasku, oczywiście bezskutecznie, za to w ramach "rekompensaty" kompletnie zmoczył mnie deszcz więc pobiegałem jeszcze chwilę i wziąłem się za podbiegi.
Czasu było mało, więc zrobiłem tylko 4x160m, niestety Garmin nie pokazuje żadnego wzrostu wysokości na tych moich podbiegach Chyba będę musiał wrzucić trasę na Stravę i zobaczyć jak to tam wygląda. Niemniej czasy wyglądają tak:
1. 160m / 34s / 3:32 min/km
2. 160m / 35s / 3:37 min/km
3. 160m / 34s / 3:39 min/km
4. 160m / 35s / 3:40 min/km
Po każdym 1:20 przerwy w truchcie. Równe odcinki, od znaku do hydrantu
Łączny dystans: 10,62 km, z czego w górę - 640m Czas: 1h:05m:30s Średnie tempo: 6:10 min/km. Tętno średnie: 154, Tętno max: 176
A tu mój łoś
8,5km BS + 4 podbiegi po 160 m + 1km BS
Dziś wstałem o 6.00 w planie bieg bez planu, jakieś BSy tak do dychy, pilnując tętna, ale niestety (a może stety?) nie wyszło. Tzn. wychodziło przez pierwsze 2,5 km, tętno <150, tempo 5:50 (czyli organizm przystosowuje sie do wyższych temp), po czym biegnąc sobie poboczem takiej wąskiej asfaltówki przez las, rozglądając się trochę na boki (dziko-ostrożność ) dogoniła mnie mysl.
Znacie to uczucie, jak po chwili dotrze do Was, że spojrzeliście na coś, na co nie zwróciliście uwagi na pierwszy rzut oka? No to ja zauważyłem, że krzaczorach stoi zwierz. Z początku wydawało mi się, że to może być koń, ale jesnak kształt pyska i tylnych nóg był inny. Postałem chwilę, pogapiłem się, i okazało się, że to jednak ŁOŚ (!). Starałem się zrobić zdjęcie, niestety mój telefon ma optykę tostera, więc starałem się podejść bliżej, niestety 2 lata niegrania w paintball sprawiły, że zatraciłem umiejętność skradania się jak słoń i robiąc 3 kroki złamałem 3 patyki więc łoś postanowił zbiec w knieje.
No i dalej zamiast biec swoje, postanowiłem łosia poszukać w "moim" lasku, oczywiście bezskutecznie, za to w ramach "rekompensaty" kompletnie zmoczył mnie deszcz więc pobiegałem jeszcze chwilę i wziąłem się za podbiegi.
Czasu było mało, więc zrobiłem tylko 4x160m, niestety Garmin nie pokazuje żadnego wzrostu wysokości na tych moich podbiegach Chyba będę musiał wrzucić trasę na Stravę i zobaczyć jak to tam wygląda. Niemniej czasy wyglądają tak:
1. 160m / 34s / 3:32 min/km
2. 160m / 35s / 3:37 min/km
3. 160m / 34s / 3:39 min/km
4. 160m / 35s / 3:40 min/km
Po każdym 1:20 przerwy w truchcie. Równe odcinki, od znaku do hydrantu
Łączny dystans: 10,62 km, z czego w górę - 640m Czas: 1h:05m:30s Średnie tempo: 6:10 min/km. Tętno średnie: 154, Tętno max: 176
A tu mój łoś
Ostatnio zmieniony 18 cze 2014, 14:10 przez sochers, łącznie zmieniany 1 raz.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
15.06 Pierwszy bieg po 31 urodzinach - BNK
Wprowadziłem nowy środek "treningowy" - BNK. BiegNaKacu
Jako, że znajomym urodziła się córka, trzeba było zadbać o to, żeby mała była zdrowa no będzie zdrowa, oj będzie. Więc następnego dnia mieliśmy gości, więc mnie żonka wygoniła biegać, żebym przepalił kotłownię
Bałem się, że będzie źle, wziałem sobie pas z bidonami i plan minimum 30 minut, plan maksimum - 1h biegania. Celowo nie planowałem tempa, ani tym bardziej akcentów (mierzmy siły na zamiary - cel był nie umrzeć po drodze :D).
No i szok biegło mi się !@#$%. Pierwsze 2km może nie do końca, ale wolniutko, trzymając tempo na poziomie 6:20-6:30 i tętno <150 (tu szok! prawie zero dryfu) ruszyłem w dal.
Łączny dystans: 9,09 km, Czas: 58m:37s Średnie tempo: 6:26 min/km. Tętno średnie: 142, Tętno max: 151
Magia niestety nie udało się zrobić 4 treningów i BD wypadł, ale ważne, że zrobiłem 3 treningi i nie ma dłuższych okresów bez biegania
A, w trakcie mojebo BNK bardzo ucieszyłem się z dwóch rzeczy:
1. Biegałem w lesie
2. Miałem szczęście, że nie biegałem w lesie iglastym
Wprowadziłem nowy środek "treningowy" - BNK. BiegNaKacu
Jako, że znajomym urodziła się córka, trzeba było zadbać o to, żeby mała była zdrowa no będzie zdrowa, oj będzie. Więc następnego dnia mieliśmy gości, więc mnie żonka wygoniła biegać, żebym przepalił kotłownię
Bałem się, że będzie źle, wziałem sobie pas z bidonami i plan minimum 30 minut, plan maksimum - 1h biegania. Celowo nie planowałem tempa, ani tym bardziej akcentów (mierzmy siły na zamiary - cel był nie umrzeć po drodze :D).
No i szok biegło mi się !@#$%. Pierwsze 2km może nie do końca, ale wolniutko, trzymając tempo na poziomie 6:20-6:30 i tętno <150 (tu szok! prawie zero dryfu) ruszyłem w dal.
Łączny dystans: 9,09 km, Czas: 58m:37s Średnie tempo: 6:26 min/km. Tętno średnie: 142, Tętno max: 151
Magia niestety nie udało się zrobić 4 treningów i BD wypadł, ale ważne, że zrobiłem 3 treningi i nie ma dłuższych okresów bez biegania
A, w trakcie mojebo BNK bardzo ucieszyłem się z dwóch rzeczy:
1. Biegałem w lesie
2. Miałem szczęście, że nie biegałem w lesie iglastym
Ostatnio zmieniony 18 cze 2014, 15:55 przez sochers, łącznie zmieniany 1 raz.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
17.06 Wtorek - trening zrobiony na wyjeździe liczy się podwójnie - KRAKÓW
Poniedziałek i wtorek - konferencja w Krakowie. Dwa dni bite słuchania o Agile w It. Raz już mi sie zdarzyło w Krakowie biegać, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Poranne zamotanie (pobudka 4.15) pozwoliło mi zabrać cały nandżur biegowy, ale już szczoteczki do zębów nie, bo po co
No w każdym razie, jak to po konferencji, integracyne piwko na Kazimierzu, a potem drugie i czwarte, wsparte zapiekanką (ta informacja jest ważna). O północy w kimę (po obejrzeniu skrótów z 5 meczu Finałów NBA - San Antonio mistrzem, hell yeah ). I tak zaczeła się najgorzej przespana noc OD LAT.
2:00 - budzę się, oczy jak 5 złotych, wyskakuję z łóżka, faaaak, zaspałem ... no nie zaspałem, ciemno na dworze, idę dalej spać.
4:00 - budzą mnie skurcze i ostry ból żołądka. Organizm odrzucił zapiekankę , idę dalej spać.
4:30 - powtórka z godziny 4:00 , idę dalej spać.
5:00 - darcie mordy zza okna (zazwyczaj jestem nieobudzalny, ale trzy elementy powyżej chyba to zmieniły w ten dzień), idę dalej spać.
6:00 - telewizor w moim pokoju włącza się w połowie skali głośności na Polo TV któryś z poprzednich gości miał poczucie humoru , idę dalej spać.
6.45 - budzik, czas pobiegać.
Zwlokłem się, przywdziałem kostium superbohatera (koszulkę z Biegu Piotrkowskiej, lokalny patriotyzm trzeba pielęgnować), w recepcji zapytałem "którędy nad Wisłę" i pobiegłem.
Powiem tak - zazdroszczę Krakusom tego, że sobie mogą pobiegać nad wisłą, że mają takie fajne bulwary, ale współczuję, że 3/4 mijanych a pozdrowionych biegaczy nie odmachuje I zazdroszczę, że mają podbiegi w dużych ilościach i ne muszą ich szukać
Więc korzystając z tego dobra naturalnego, poszedłem biegać biegiem Wisły BSa z podbiegami w trakcie. Podbiegóe łącznie zrobiłem z osiem, z przerwą na samojebkę przy przy smoku przy Zamku Królewskim plus ostatni km szybciej.
Łączny dystans: 10,41 km, z czego przewyższenia - 72m Czas: 58m:31s Średnie tempo: 5:37 min/km. Tętno średnie: 162, Tętno max: 181
Bardzo przyjemny trening
Poniedziałek i wtorek - konferencja w Krakowie. Dwa dni bite słuchania o Agile w It. Raz już mi sie zdarzyło w Krakowie biegać, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Poranne zamotanie (pobudka 4.15) pozwoliło mi zabrać cały nandżur biegowy, ale już szczoteczki do zębów nie, bo po co
No w każdym razie, jak to po konferencji, integracyne piwko na Kazimierzu, a potem drugie i czwarte, wsparte zapiekanką (ta informacja jest ważna). O północy w kimę (po obejrzeniu skrótów z 5 meczu Finałów NBA - San Antonio mistrzem, hell yeah ). I tak zaczeła się najgorzej przespana noc OD LAT.
2:00 - budzę się, oczy jak 5 złotych, wyskakuję z łóżka, faaaak, zaspałem ... no nie zaspałem, ciemno na dworze, idę dalej spać.
4:00 - budzą mnie skurcze i ostry ból żołądka. Organizm odrzucił zapiekankę , idę dalej spać.
4:30 - powtórka z godziny 4:00 , idę dalej spać.
5:00 - darcie mordy zza okna (zazwyczaj jestem nieobudzalny, ale trzy elementy powyżej chyba to zmieniły w ten dzień), idę dalej spać.
6:00 - telewizor w moim pokoju włącza się w połowie skali głośności na Polo TV któryś z poprzednich gości miał poczucie humoru , idę dalej spać.
6.45 - budzik, czas pobiegać.
Zwlokłem się, przywdziałem kostium superbohatera (koszulkę z Biegu Piotrkowskiej, lokalny patriotyzm trzeba pielęgnować), w recepcji zapytałem "którędy nad Wisłę" i pobiegłem.
Powiem tak - zazdroszczę Krakusom tego, że sobie mogą pobiegać nad wisłą, że mają takie fajne bulwary, ale współczuję, że 3/4 mijanych a pozdrowionych biegaczy nie odmachuje I zazdroszczę, że mają podbiegi w dużych ilościach i ne muszą ich szukać
Więc korzystając z tego dobra naturalnego, poszedłem biegać biegiem Wisły BSa z podbiegami w trakcie. Podbiegóe łącznie zrobiłem z osiem, z przerwą na samojebkę przy przy smoku przy Zamku Królewskim plus ostatni km szybciej.
Łączny dystans: 10,41 km, z czego przewyższenia - 72m Czas: 58m:31s Średnie tempo: 5:37 min/km. Tętno średnie: 162, Tętno max: 181
Bardzo przyjemny trening
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12