Piątek, 24.01.2014
BD - 17,13 km - tempo 6:05
tętno - 142/158
To, że dziś zrobiłem długie wybieganie to poniekąd zasługa mojej zony, która już we wtorek planując zbliżający się weekend powiedziała...
to długie bieganie to zrób w piątek bo potem w sobotę lub niedzielę pójdziesz sobie na godzinkę i wszędzie zdążymy...
Tak mi to utkwiło w głowie, że niewiele myśląc zabrałem dziś rano banana i w drogę. Wiedziałem, że ma dziś być zimno (było -8 i bardzo wietrznie), ale rzeczywistość dotarła do mnie po ok. 3 km kiedy miałem wrażenie że straciłem już czucie w palcach rąk, mimo, ze miałem 2 pary rękawiczek, a moja klatka piersiowa była już chyba przymarznięta do bielizny
W tym momencie podjąłem czynności, które miały poprawić nieco moje krążenie i poprawiły... Pobiegłem dalej w kierunku Wisły...
Ostatni podczas wybiegań sporo słucham i dzisiaj na mojej mp4 pojawił się taki oto fragment...
"Około 3 sierpnia słupek termometru opadł do dwudziestu siedmiu stopni poniżej zera. Wystarczyło wyjść na dwór, a para przy oddychaniu zamieniała się w kryształki śniegu. Chwyciwszy ręką metalowy przedmiot odczuwało się piekący ból, który przypominał oparzenie. Trzeba było przedsięwziąć najrozmaitsze środki ostrożności, aby utrzymać w pieczarze wystarczającą temperaturę..."
No idealnie, pomyślałem. Kika dni temu, bodaj w poniedziałek kiedy okrutnie wiało i lało co chwilę, podczas słuchania natrafiłem na opis sztormu
Przypadek?!
P.S.
W ten weekend chciałem zrobić sobie test na 5 lub 10 km żeby wyznaczyć tempa do I i P, ale przy obecnej sytuacji pogodowej jedyny test który mogę zrobić to chyba test na inteligencję
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)