Witajcie, powiedzmy, że już w miarę doszedłem do siebie po biegu więc pozwolę sobie napisac kilka słów...
Gdy byłem już na miejscu okazało się, że w biegu będzie brało udział tylko 12 osób ... i to naprawdę sami jak się później okazało bardzo dobrzy biegacze z klubu z Płońska. Robili naprawdę profesjonalną rozgrzewkę. Ubrani w koszulki typu, Wygrałem maraton brzegiem morza, wygrałem bieg na 10km wygrałem... już nie pamiętam co... Naprawdę byłem troszkę zestresowany z myślami, co ja tu robię?
No cóż jak już przyjechałem no to trza było wystartować. Więc założyłem swoje mocno już zużyte buty, koszulkę z którą nie wygrałem nic

i poszedłem na linię start, meta. Po czym wystartowaliśmy.
Już po jakiś 300m wiedziałem, że ściganie się z tymi Panami nie ma większego sensu, pobiegli jak torpedy!!! Ja ograniczyłem się do tego,żeby ustabilizować tempo i biec sobie swoim tempem. Co się okazało naprawdę nie lada wyzwaniem. Jeszcze chyba nigdy nie biegło mi się tak trudno, ciężko, mozolnie, ech masakra i powiem Wam, że gdyby zawsze mi się tak biegało to rzuciłbym to w ..... Zawiódł nie także mój dotychczas rewelacyjnie spisujący się bidon na wodę, obluzował się jakoś i po pierwszym okrążeniu odpiąłem i oddałem Panu , który podawał mi wode do picia. Apropo wody i mojego bidonu to sięgająca prawie 30 stopni temperatura, tak mnie wysuszała, że przełknięcie śliny przychodziło mi z największym trudem, kurde gdyby nie ten obluzowany bidon ...
Naturalnie trzy razy przechodziłem do marszu po jakiejś minucie... Dalej to oczywistą oczywistością jest to że ukończyłem bieg na ostatnim miejscu.
Byłem skrajnie wyczerpany... Siedząc, pijąc wodę, zorientowałem się, że zapomniałem za trzymać czas. Gdy wyjąłem telefon stoper zatrzymałem na 63 minutach.
Ile siedziałem to nie mam bladego pojęcia więc uznaję ten czas za ostateczny.
Były to moje pierwsze zawody na tak długim dystansie (13,2km), w których absolutnie nic mi nie wyszło...
Po złapaniu pierwszego oddechu i ogarnięciu sytuacji, że jednak ukończyłem bieg, że chodzę i oddycham, dowiedziałem się, że zwycięzca biegu miał czas grubo poniżej 40-u minut , jak to usłyszałem, to reszty o czas już nie pytałem...
Sam z się może zadowolony nie jestem ale przecież ja taki dystans biegłem drugi raz w życiu i w takiej wysokiej temperaturze też nigdy nie biegałem wiec tak sobie myśląc, patrząc na dyplom ukończenia biegu to doszedłem do wniosku,że nie było chyba aż tak źle? ... Trudno było tłumaczy wszystkim po powrocie do domu o moim zajętym miejscu...
Teraz gdy siedzę i piszę do Was to wszystko to chyba dociera do mnie fakt, że jednak byłem ostatni... Mimo naprawę mocnej stawki i tłumaczeniu sobie, że dopiero zaczynam tak naprawdę przygodę z bieganiem, to uczucie bycia ostatnim mimo wszystko nie jest fajne...
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że zbieram cenne doświadczenie i uczucie bycia ostatnim czegoś mnie nauczy...
Wierzę,że wytrzymaliście do końca tekstu
Tak proforma;
18 sierpnia 2013 godz. 15,00
Dystans 13,2 km
Czas 63 minuty