rubin - SOG-U 2019 < 24h
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 1 grudnia
biegania po lesie cd, znaczy się lekki cross:
dystans: 11,38 km
czas: 1:09:38
średnie tempo: ok. 6:07
tętno: śr. 178/ max 191
Im zimniej tym przyjemniej. Pod stopami lekko chrzęściła ściółka pokryta cieniutką warstwą śniegu. I dobrze, bo było słonecznie więc zapowiadało się na breję.
To był bieg z niespodzianką. Na drugim kółeczku spotkałam ... kogo? No ... własnego męża - przyjechali na rowerach - z córką. Jak córcia wygadała (ma 7 lat, więc nie zawsze potrafi dotrzymać tajemnicy) - chcieli zobaczyć co ja tak na prawdę robię . Przywieźli mi nawet wiatrówkę (kurtkę, nie strzelbę), bo podobno było zimno a ja w samej bluzie. Miło .
Aaa i udało mi się nieznacznie poprawić czas na 10 km. W ogóle coraz lżej mi na tych mini pagóreczkach (chociaż tętno chciałoby powiedzieć coś innego). Jest więc szansa, że w V BC dotrę do mety zanim ją zamkną (a tam też podobno nie jest płasko, oj nie). Może nawet nie będę taka ostatnia - zauważyłam już wcześniej, że w przyszłym roku wskakuję do ichniej wyższej kategorii wiekowej 40+.
Na razie, idę czytać Wasze blogi
biegania po lesie cd, znaczy się lekki cross:
dystans: 11,38 km
czas: 1:09:38
średnie tempo: ok. 6:07
tętno: śr. 178/ max 191
Im zimniej tym przyjemniej. Pod stopami lekko chrzęściła ściółka pokryta cieniutką warstwą śniegu. I dobrze, bo było słonecznie więc zapowiadało się na breję.
To był bieg z niespodzianką. Na drugim kółeczku spotkałam ... kogo? No ... własnego męża - przyjechali na rowerach - z córką. Jak córcia wygadała (ma 7 lat, więc nie zawsze potrafi dotrzymać tajemnicy) - chcieli zobaczyć co ja tak na prawdę robię . Przywieźli mi nawet wiatrówkę (kurtkę, nie strzelbę), bo podobno było zimno a ja w samej bluzie. Miło .
Aaa i udało mi się nieznacznie poprawić czas na 10 km. W ogóle coraz lżej mi na tych mini pagóreczkach (chociaż tętno chciałoby powiedzieć coś innego). Jest więc szansa, że w V BC dotrę do mety zanim ją zamkną (a tam też podobno nie jest płasko, oj nie). Może nawet nie będę taka ostatnia - zauważyłam już wcześniej, że w przyszłym roku wskakuję do ichniej wyższej kategorii wiekowej 40+.
Na razie, idę czytać Wasze blogi
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ta leśna ścieżka zaczyna być nudna
dystans: 10,35 km
czas: 1:10:25
średnie tempo: ok. 6:48
Pierwszy raz w życiu widziałam jak paruję, normalnie jak rosół na niedzielnym stole - od stóp po głowę. W ogóle mglisto trochę w lesie było (ale to pewnie nie była wina biegaczy ), dlatego jak pies za własnym ogonem kręciłam się w kółko nie wbiegając w głąb za bardzo.
Lekko? Ciężko? jedno i drugie, pewnie dlatego, że ostatnio ciągle to samo. Miały być w tygodniu przebieżki i interwały, ale troszeczkę mi nie wyszło .
Generalnie - to i tak nieźle :uuusmiech: bo w dość krótkim czasie udało mi się doprowadzić do godziny ciągłego biegu, stopniowo zwiększałam dystans. Wczesną jesienią bałam się o zimę - co to będzie jak nie będę mogła pokonać trasy bez przechodzenia w marsz.
dystans: 10,35 km
czas: 1:10:25
średnie tempo: ok. 6:48
Pierwszy raz w życiu widziałam jak paruję, normalnie jak rosół na niedzielnym stole - od stóp po głowę. W ogóle mglisto trochę w lesie było (ale to pewnie nie była wina biegaczy ), dlatego jak pies za własnym ogonem kręciłam się w kółko nie wbiegając w głąb za bardzo.
Lekko? Ciężko? jedno i drugie, pewnie dlatego, że ostatnio ciągle to samo. Miały być w tygodniu przebieżki i interwały, ale troszeczkę mi nie wyszło .
Generalnie - to i tak nieźle :uuusmiech: bo w dość krótkim czasie udało mi się doprowadzić do godziny ciągłego biegu, stopniowo zwiększałam dystans. Wczesną jesienią bałam się o zimę - co to będzie jak nie będę mogła pokonać trasy bez przechodzenia w marsz.
Ostatnio zmieniony 09 gru 2013, 09:04 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 4 grudnia
asfaltową alejką spacerową, taniec na lodzie
10,10 km ; średnie tempo: ok. 6:38
dookoła bloku też można wybiegać 10 km. Chłodnawy wieczór, więc asekuracyjnie nie oddalałam się od domu, co by ewentualnie po wiatrówkę skoczyć. Niepotrzebne obawy.
Alejka jak alejka, w jedną stronę w dół, w drugą stronę pod górę, trochę lodowiska po drodze, ale zajęcy nie łapalim na szczęście . I tak kilka razy w te i nazad, po drodze mijając ciągle tych samych żuli. Oni to mają
asfaltową alejką spacerową, taniec na lodzie
10,10 km ; średnie tempo: ok. 6:38
dookoła bloku też można wybiegać 10 km. Chłodnawy wieczór, więc asekuracyjnie nie oddalałam się od domu, co by ewentualnie po wiatrówkę skoczyć. Niepotrzebne obawy.
Alejka jak alejka, w jedną stronę w dół, w drugą stronę pod górę, trochę lodowiska po drodze, ale zajęcy nie łapalim na szczęście . I tak kilka razy w te i nazad, po drodze mijając ciągle tych samych żuli. Oni to mają
Ostatnio zmieniony 09 gru 2013, 09:06 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
zaśnieżoną promenadą
8,94 km
średnie tempo: ok. 6:31
W telegraficznym skrócie - pod wiatr i zacinający śnieg, ale przyjemnie, relaks zupełnie jak przedwczoraj.
Mam dzisiaj huk roboty, więc zaległości blogowo-komentarzowe narastają. Jak się obrobię to nadrobię.
8,94 km
średnie tempo: ok. 6:31
W telegraficznym skrócie - pod wiatr i zacinający śnieg, ale przyjemnie, relaks zupełnie jak przedwczoraj.
Mam dzisiaj huk roboty, więc zaległości blogowo-komentarzowe narastają. Jak się obrobię to nadrobię.
Ostatnio zmieniony 09 gru 2013, 09:07 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 8 grudnia
śnieżnymi ścieżkami parkowo-leśnymi
dystans: 6,58 km
czas: 0:39:45
średnie tempo: ok. 6:02
Buty niby terenowe, ale z lekka ślizgały się po ubitym śniegu. Trzeba by pomyśleć o kolejnym gadżecie biegowym i zaopatrzyć się w kolce. Miałam dziś wielką ochotę obiec las dookoła, ale pod górę to slizgałam się trochę, no i przesadziłam z hartowaniem ducha i ciała (zbyt lekko się ubrałam i musiałam szybko wracać) . Szkoda, bo było przepięknie, słonecznie a ludu jak na lekarstwo. Niedosyt.
Jutro założę asicsy+ wiatrówkę. Plan: między 11-13 km, zobaczymy co z tegu wyjdzie.
śnieżnymi ścieżkami parkowo-leśnymi
dystans: 6,58 km
czas: 0:39:45
średnie tempo: ok. 6:02
Buty niby terenowe, ale z lekka ślizgały się po ubitym śniegu. Trzeba by pomyśleć o kolejnym gadżecie biegowym i zaopatrzyć się w kolce. Miałam dziś wielką ochotę obiec las dookoła, ale pod górę to slizgałam się trochę, no i przesadziłam z hartowaniem ducha i ciała (zbyt lekko się ubrałam i musiałam szybko wracać) . Szkoda, bo było przepięknie, słonecznie a ludu jak na lekarstwo. Niedosyt.
Jutro założę asicsy+ wiatrówkę. Plan: między 11-13 km, zobaczymy co z tegu wyjdzie.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
niedziela, 9 grudnia
promenada rządzi
dystans: 11,09 km
czas: 1:13:07
średnie tempo: ok. 6:36
Gdzieś wyczytałam, że najlepsza pora na wysiłek fizyczny to albo - poranek, albo popołudnie, byle by niezbyt późne. Poranek dzisiaj w pracy spędziłam więc potem szybki obiad, drzemka (tiaaa ) i na wybieg. -7 na początku, więc było całkiem przyjemnie, tym bardziej, że wreszcie ubrałam wiatrówkę i posmarowałam twarz wazeliną .
Parę razy mijałam się z takim biegającym przystojniakiem - dokładnie to nie było widać, bo kominiara i te sprawy, ale ja o czym innym chciałam. Bardzo podobał mi się sposób w jaki biegł. Lekko jak ... miałam napisać sarenka, ale jelonek bardziej tu pasuje . Tak lekko się chłopak wybijał, że prawie w powietrzu biegł. Ehhh ...
Tutaj jeszcze muszę się przyznać, że ze dwa razy to jakieś 15 sekund sobie przemaszerowałam. Ciężko mi się dziś nogami przebierało - nie bylam zmęczona, ale nogi jakby nie moje. Dopiero na koniec wpadło mi do głowy: skipy : troszeczkę pomogło, ale czas był wracać do domu. Wróciłam zresztą jak dziadek Mróz, pokryta szronem
promenada rządzi
dystans: 11,09 km
czas: 1:13:07
średnie tempo: ok. 6:36
Gdzieś wyczytałam, że najlepsza pora na wysiłek fizyczny to albo - poranek, albo popołudnie, byle by niezbyt późne. Poranek dzisiaj w pracy spędziłam więc potem szybki obiad, drzemka (tiaaa ) i na wybieg. -7 na początku, więc było całkiem przyjemnie, tym bardziej, że wreszcie ubrałam wiatrówkę i posmarowałam twarz wazeliną .
Parę razy mijałam się z takim biegającym przystojniakiem - dokładnie to nie było widać, bo kominiara i te sprawy, ale ja o czym innym chciałam. Bardzo podobał mi się sposób w jaki biegł. Lekko jak ... miałam napisać sarenka, ale jelonek bardziej tu pasuje . Tak lekko się chłopak wybijał, że prawie w powietrzu biegł. Ehhh ...
Tutaj jeszcze muszę się przyznać, że ze dwa razy to jakieś 15 sekund sobie przemaszerowałam. Ciężko mi się dziś nogami przebierało - nie bylam zmęczona, ale nogi jakby nie moje. Dopiero na koniec wpadło mi do głowy: skipy : troszeczkę pomogło, ale czas był wracać do domu. Wróciłam zresztą jak dziadek Mróz, pokryta szronem
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 11 grudnia
grząskim śniegiem
dystans: 7,39 km
czas: 0:43:59
średnie tempo: ok. 5:57
edit (12.12.): nie ma co pisać; wczoraj trochę adrenaliny, wykorzystałam ją jednak w celach sportowych i jakoś rozeszło się po kościach;
no dobra, jest co pisać; waga drgnęła, na wydechu pokazało się 57 kg
grząskim śniegiem
dystans: 7,39 km
czas: 0:43:59
średnie tempo: ok. 5:57
edit (12.12.): nie ma co pisać; wczoraj trochę adrenaliny, wykorzystałam ją jednak w celach sportowych i jakoś rozeszło się po kościach;
no dobra, jest co pisać; waga drgnęła, na wydechu pokazało się 57 kg
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
czwartek, 13 grudnia
...
dystans: 8,51 km
czas: 0:51:28
średnie tempo: ok. 6,03
trochę mi się dzisiaj nie chciało ...; ale co tam, jak mus to mus, zwłaszcza, że dzisiaj w gościach mamusia męża, jak wróciłam - gościa już nie było, męża jeszcze nie było, dzieci same urzędują;
niech już też przyjdzie ten łikend bo ścieżka za bardzo mi się wydeptała i trzeba ją trochę zmienić; zresztą mam wrażenie, że ten spacerniak robi się coraz krótszy i ... nudnawy, żadnych przystojniaków po drodze, tylko kilka babć z kijkami (~80) maszerowało - szczere uznanie, że im się na takim mrozie...; nawet puby co to wzdłuż promenady jakieś takie puściejsze no i nawet żaden zaprzyjaźniony, może lepiej: zaznajomiony żul na ławce nie siedzi (pisałam już o znajomości z mieszkańcami parku?, niektórzy to na prawdę ciekawi ludzie )
...
dystans: 8,51 km
czas: 0:51:28
średnie tempo: ok. 6,03
trochę mi się dzisiaj nie chciało ...; ale co tam, jak mus to mus, zwłaszcza, że dzisiaj w gościach mamusia męża, jak wróciłam - gościa już nie było, męża jeszcze nie było, dzieci same urzędują;
niech już też przyjdzie ten łikend bo ścieżka za bardzo mi się wydeptała i trzeba ją trochę zmienić; zresztą mam wrażenie, że ten spacerniak robi się coraz krótszy i ... nudnawy, żadnych przystojniaków po drodze, tylko kilka babć z kijkami (~80) maszerowało - szczere uznanie, że im się na takim mrozie...; nawet puby co to wzdłuż promenady jakieś takie puściejsze no i nawet żaden zaprzyjaźniony, może lepiej: zaznajomiony żul na ławce nie siedzi (pisałam już o znajomości z mieszkańcami parku?, niektórzy to na prawdę ciekawi ludzie )
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 15 grudnia
...
dystans: 12,09 km
czas: 1:14:53
średnie tempo: ok. 6,12
Myślałam, że dzisiaj nie wyjdę /chlapa/; ale jakoś poszło; 4 na plusie, oddech jakby głębszy, tyłek nie podmarzał więc bieganie-marzenie; nawet ten słodki plusk błota pod nogami dodawał animuszu; w planie było wybrać się gdzieś dalej, wyczytałam że są w pobliżu /po sąsiedzku nawet/ niejakie Kawie Górki; na mapie nie znalazłam - okazuje się, że i owszem były, obecnie nieco zrównane z otoczeniem /bloki/; na rekonesans się nie wybrałam bo ichnie chodniki jeszcze bardziej grząskie dzisiaj były niż moja wierna promenada;
Przez cały czas siąpił drobny deszczyk, bardzo przyjemne uczucie jak po 1,5 km podbiegu chłodził twarz, a wilgotne powietrze czyniło oddech lekkim. Wcześniej dziwiłam się trochę jak widziałam przez okna biegaczy, nordic-walkerów w mroźne albo deszczowo-błotniste dni a okazuje się, że plumkanie jest takie ... .
Towarzysko dzisiaj nie było, znaczy się mijałam kilku biegaczy /uśmiechy, parę słów i takie tam/, była też ta sama co zawsze starsza pani z kijkami, ale nikogo znajomego; dziś mi to jednak nie przeszkadzało, aaa... i gliny były - dwa patrole (pieszy, konny + wozem) - aż się bardziej rozglądałam dookoła /ostrożność/
Ostatnio czytam trochę o tym jak nauczyć się dobrze biegać w terenie - jak wzmocnić ciało, jak wykorzystywać teren /technika/; może uda mi się po świętach /jak będzie urlop/ wybrać do takiego jednego mieszkania wakacyjnego w górach - spróbowałabym tam chętnie sił ; jak nie wyjdzie - to w lutym z wakacji narciarskich /w tym roku orava/ zrobię biegowo-narciarskie
...
dystans: 12,09 km
czas: 1:14:53
średnie tempo: ok. 6,12
Myślałam, że dzisiaj nie wyjdę /chlapa/; ale jakoś poszło; 4 na plusie, oddech jakby głębszy, tyłek nie podmarzał więc bieganie-marzenie; nawet ten słodki plusk błota pod nogami dodawał animuszu; w planie było wybrać się gdzieś dalej, wyczytałam że są w pobliżu /po sąsiedzku nawet/ niejakie Kawie Górki; na mapie nie znalazłam - okazuje się, że i owszem były, obecnie nieco zrównane z otoczeniem /bloki/; na rekonesans się nie wybrałam bo ichnie chodniki jeszcze bardziej grząskie dzisiaj były niż moja wierna promenada;
Przez cały czas siąpił drobny deszczyk, bardzo przyjemne uczucie jak po 1,5 km podbiegu chłodził twarz, a wilgotne powietrze czyniło oddech lekkim. Wcześniej dziwiłam się trochę jak widziałam przez okna biegaczy, nordic-walkerów w mroźne albo deszczowo-błotniste dni a okazuje się, że plumkanie jest takie ... .
Towarzysko dzisiaj nie było, znaczy się mijałam kilku biegaczy /uśmiechy, parę słów i takie tam/, była też ta sama co zawsze starsza pani z kijkami, ale nikogo znajomego; dziś mi to jednak nie przeszkadzało, aaa... i gliny były - dwa patrole (pieszy, konny + wozem) - aż się bardziej rozglądałam dookoła /ostrożność/
Ostatnio czytam trochę o tym jak nauczyć się dobrze biegać w terenie - jak wzmocnić ciało, jak wykorzystywać teren /technika/; może uda mi się po świętach /jak będzie urlop/ wybrać do takiego jednego mieszkania wakacyjnego w górach - spróbowałabym tam chętnie sił ; jak nie wyjdzie - to w lutym z wakacji narciarskich /w tym roku orava/ zrobię biegowo-narciarskie
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
niedziela, 16 grudnia
...
dystans: 13,37km
czas: 1:20:21
średnie tempo: ok. 6,01
Już dawno nie czułam tak nóg jak dzisiaj; nie bolą, ale umęczone to są, zwłaszcza dwugłowy i łydki, doliczmy do tego kolana, zawiasy w biodrach ... przychodzi mi na myśl lalka mojej córki /z bajki o "potworniarkach" - monsterhigh czy jakoś tak/ która z założenia ma się rozpadać na kawałki przy bardziej energicznym ruchu /zombie/.
Wysmarowałam się na tę okoliczność maścią borowinową, mam nadzieję że jutro jakoś dam radę chodzić, ale rower do pracy to pewnie odpuszczam
Biegałam dzisiaj z poganiaczem, troszeczkę mnie deprymował, zwłaszcza jak było pod górkę, bo nie dawałam rady dotrzymać mu kroku, za to z górki nadrabiałam /stąd pewnie problemy z kończynami/. Pewnie tak ma być, jak ma być postęp - musi boleć . Ostatni km to już z zaciśniętymi zębami, wszystko po to, żeby prawie ponad 13 wyszło, no ale nie wyszło, bo miało być prawie
...
dystans: 13,37km
czas: 1:20:21
średnie tempo: ok. 6,01
Już dawno nie czułam tak nóg jak dzisiaj; nie bolą, ale umęczone to są, zwłaszcza dwugłowy i łydki, doliczmy do tego kolana, zawiasy w biodrach ... przychodzi mi na myśl lalka mojej córki /z bajki o "potworniarkach" - monsterhigh czy jakoś tak/ która z założenia ma się rozpadać na kawałki przy bardziej energicznym ruchu /zombie/.
Wysmarowałam się na tę okoliczność maścią borowinową, mam nadzieję że jutro jakoś dam radę chodzić, ale rower do pracy to pewnie odpuszczam
Biegałam dzisiaj z poganiaczem, troszeczkę mnie deprymował, zwłaszcza jak było pod górkę, bo nie dawałam rady dotrzymać mu kroku, za to z górki nadrabiałam /stąd pewnie problemy z kończynami/. Pewnie tak ma być, jak ma być postęp - musi boleć . Ostatni km to już z zaciśniętymi zębami, wszystko po to, żeby prawie ponad 13 wyszło, no ale nie wyszło, bo miało być prawie
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 18 grudnia
...
dystans: 7,72km
czas: 0:47:59
średnie tempo: ok. 6,13
a więc po weekendowym szaleństwie mam się całkiem całkiem ; zdobyłam się dzisiaj na rozruch poranny, zaraz po tym jak młodą wysłałam do szkoły; jeszcze tylko czarne espresso dla animuszu i nieśmiało prosto w ciemny las
niespodzianką było, że spotkałam tam całkiem sporo biegaczy, często tych samych, których spotykam wieczorami /nie pracują, czy co??/, nie było więc tak strasznie, chociaż troszkę mglisto; w sumie to dawno po tym lasku nie hasałam :uuusmiech: ; ścieżki śliskie - cienka warstwa lodu, trzeba było poruszać się bokiem, po ściółce
tak mi to urlopowe dopołudnie minęło, że ledwo wstałam a już znowu trzeba wychodzić by odebrać pierwszaka ze szkoły; pewnie kąpiel po ... trwala za dlugo
...
dystans: 7,72km
czas: 0:47:59
średnie tempo: ok. 6,13
a więc po weekendowym szaleństwie mam się całkiem całkiem ; zdobyłam się dzisiaj na rozruch poranny, zaraz po tym jak młodą wysłałam do szkoły; jeszcze tylko czarne espresso dla animuszu i nieśmiało prosto w ciemny las
niespodzianką było, że spotkałam tam całkiem sporo biegaczy, często tych samych, których spotykam wieczorami /nie pracują, czy co??/, nie było więc tak strasznie, chociaż troszkę mglisto; w sumie to dawno po tym lasku nie hasałam :uuusmiech: ; ścieżki śliskie - cienka warstwa lodu, trzeba było poruszać się bokiem, po ściółce
tak mi to urlopowe dopołudnie minęło, że ledwo wstałam a już znowu trzeba wychodzić by odebrać pierwszaka ze szkoły; pewnie kąpiel po ... trwala za dlugo
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
czwartek, 20 grudnia
...
dystans: 8,33 km
czas: 0:52:51
średnie tempo: ok. 6,21
wiatrzycho dzisiaj było, więc uciekłam do lasku, tam spokojniej; boczne ścieżki, trochę łąki, trochę piasku po drodze, bez pośpiechu; mogłabym pracować w charakterze nocnego ciecia, żeby mieć tyle czasu w ciągu dnia
hmm, mam lekki obrzęk w kolanie, nic nie boli, mogę się normalnie poruszać, ale obrzęk jest ; wyczuwam jedynie lekki opór ale dopiero przy pełnym zgięciu nogi; na razie naproxen żel, jutro zobaczymy;
...
dystans: 8,33 km
czas: 0:52:51
średnie tempo: ok. 6,21
wiatrzycho dzisiaj było, więc uciekłam do lasku, tam spokojniej; boczne ścieżki, trochę łąki, trochę piasku po drodze, bez pośpiechu; mogłabym pracować w charakterze nocnego ciecia, żeby mieć tyle czasu w ciągu dnia
hmm, mam lekki obrzęk w kolanie, nic nie boli, mogę się normalnie poruszać, ale obrzęk jest ; wyczuwam jedynie lekki opór ale dopiero przy pełnym zgięciu nogi; na razie naproxen żel, jutro zobaczymy;
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 22 grudnia
...
dystans: 11,33 km
czas: 1:16:24
średnie tempo: ok. 6,41
ciężko wyrwać trochę wolnego czasu, ale jak mus to mus; dla zdrowia psychicznego; bardzo dziś nieśmiało i spokojnie sprawdzałam jak kolano poradzi sobie w lasku; zdało egzamin, w nagrodę lodowaty prysznic i na wszelki wypadek naproxen żel; morsem chyba jednak nie zostanę ;
zbiegi potraktowałam ulgowo, znaczy się - bardziej schodziłam /kolano/ niż zbiegałam; mam więc nadzieję, że jutro będzie już bardziej swobodnie
obrzęku nie ma, ale tak lekutko czuję jak mi rzepka przeskakuje przy zginaniu nogi w kolanie
...
dystans: 11,33 km
czas: 1:16:24
średnie tempo: ok. 6,41
ciężko wyrwać trochę wolnego czasu, ale jak mus to mus; dla zdrowia psychicznego; bardzo dziś nieśmiało i spokojnie sprawdzałam jak kolano poradzi sobie w lasku; zdało egzamin, w nagrodę lodowaty prysznic i na wszelki wypadek naproxen żel; morsem chyba jednak nie zostanę ;
zbiegi potraktowałam ulgowo, znaczy się - bardziej schodziłam /kolano/ niż zbiegałam; mam więc nadzieję, że jutro będzie już bardziej swobodnie
obrzęku nie ma, ale tak lekutko czuję jak mi rzepka przeskakuje przy zginaniu nogi w kolanie
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
niedziela, 23 grudnia
...
dystans: 7,74 km
czas: 0:47:13
średnie tempo: ok. 6,06
poganiają mnie w tym domu, poganiają; w każdym razie udało się wyrwać trochę czasu dla siebie; jak zwykle - lasek, bardzo przyjemnie, bo po południu wiatru już nie było;
po kilkunastu minutach rozgrzewkowego truchtu trzy kilometrowe pętelki, wyszły każda mniej więcej po 5:45; słabo, ale to jednak pagórki, poza tym cały czas oszczędzamy kolano
...
dystans: 7,74 km
czas: 0:47:13
średnie tempo: ok. 6,06
poganiają mnie w tym domu, poganiają; w każdym razie udało się wyrwać trochę czasu dla siebie; jak zwykle - lasek, bardzo przyjemnie, bo po południu wiatru już nie było;
po kilkunastu minutach rozgrzewkowego truchtu trzy kilometrowe pętelki, wyszły każda mniej więcej po 5:45; słabo, ale to jednak pagórki, poza tym cały czas oszczędzamy kolano