
Angua...cały czas do przodu.
Moderator: infernal
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4237
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
wrrrr, znów się wpisałem na blogu zamiast w komentarzach, ale wszystko dlatego, że jestem nowy na forum i nie ogarniam trochę tego ustrojstwa. proszę o wybaczenie 

komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
27.11.2012
Dystans: 5,79 km
Tempo: 5:53 min/km
Czas trwania: 34min:03sek.
Przeżyłam
Rytmy i wieloskoki zaliczone, dystans skromny, ale takie mam założenie na wtorki - krótko i intensywnie.
Głupia zamiast zacząć powoli, przeleciałam w euforii pierwszy km w tempie 5:22. Szoku doznałam, bo na wstępie spotkałam 6 biegaczy
Widać z biegaczami, jak z motocyklistami - fajna pogoda, to wychodzą
Potem rytmy, leciałam idealnie w takim rytmie. Mam wrażenie, że wykonałam je dobrze, sprężyście, choć nie wiem, czy tempo nie za wolne?
Wieloskoki...mhm...jeśli wyglądało to tak, jak się czułam, to współczuję każdemu, kto to widział
Motywacja w w takiej postaci. Zwłaszcza dużo mi dało I can make it all again
I don't wanna lose, don't wanna go down (w znaczeniu, żeby nie zaliczyć gleby, bo niestety leciałam po kostce).
Potem chwila rozciągania, zauważyłam Bromka, dogoniłam go i pół okrążenia lecieliśmy razem, ale tempo było ciut za wysokie po tych wieloskokach, więc pomarszowałam chwilę i skończyłam już na spokojnie, na koniec dołożyłam do pieca, zwłaszcza zależało mi na mocnym podbiegu. Dobiegłam, ale pod domem mało brakowało a puściłabym pawia - no kto normalny w dniu treningu je śledzie???
Poniżej wykresik, powiem, że zaskoczyła mnie równość tempa, bo odczuciowo wydawało mi się bardziej szarpane...

Dystans: 5,79 km
Tempo: 5:53 min/km
Czas trwania: 34min:03sek.
Przeżyłam

Głupia zamiast zacząć powoli, przeleciałam w euforii pierwszy km w tempie 5:22. Szoku doznałam, bo na wstępie spotkałam 6 biegaczy


Potem rytmy, leciałam idealnie w takim rytmie. Mam wrażenie, że wykonałam je dobrze, sprężyście, choć nie wiem, czy tempo nie za wolne?
Wieloskoki...mhm...jeśli wyglądało to tak, jak się czułam, to współczuję każdemu, kto to widział

I don't wanna lose, don't wanna go down (w znaczeniu, żeby nie zaliczyć gleby, bo niestety leciałam po kostce).
Potem chwila rozciągania, zauważyłam Bromka, dogoniłam go i pół okrążenia lecieliśmy razem, ale tempo było ciut za wysokie po tych wieloskokach, więc pomarszowałam chwilę i skończyłam już na spokojnie, na koniec dołożyłam do pieca, zwłaszcza zależało mi na mocnym podbiegu. Dobiegłam, ale pod domem mało brakowało a puściłabym pawia - no kto normalny w dniu treningu je śledzie???

Poniżej wykresik, powiem, że zaskoczyła mnie równość tempa, bo odczuciowo wydawało mi się bardziej szarpane...

Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29.11.2012
Dystans: 5,09 km
Tempo: 5:36 min/km
Czas trwania: 28min:31sek.
Dupa a nie bieg. Pal licho, że miało być 10km, ale nie dałam dzisiaj rady, przegrałam z halnym i własnym strachem. Wiało tak, że mi kaptur z głowy zwiało, wracając biegłam już pod wiatr, w cimnicy - cimnica + wiatr + zero ludziów po drodze, nawet z psami = miałam pietra
ale lecę, patrzę, na Skałce jakaś parka, myślę, zrobię jeszcze okrążenie, stanęłam na chwilę zrobić nocną fotkę, wyłączyła się muzyka i nagle cisza, wiatr, liście szeleszczą, automatyczny odwrót czy nie ma nikogo za mną, lecę, obok pojawia się biegacz, pozdrawiam go, on nic, wyprzedziłam go i myślę głupia, mam go za plecami, zamiast przed sobą. Zamiast zwolnić i go puścić to przyspieszyłam i zostawiłam go pół okrążenia za sobą. No po prostu spieprzyłam dzisiaj z biegu do domu.
No i co? Niby 5 km w 27m:54s , lepiej o 0m:24s od poprzedniego. Ale satysfakcji żadnej. Plus krótkie marsze, bo po tym jak biegacza zostawiłam w tyle stwierdziłam, że tempo spieprzania to jeszcze nie moje tempo.
Mój stan idealnie opisuje pewna znana piosnka.
PS. Teraz widzę, że przed kolesiem spieprzałam w tempie 4:15-4:30... wow.
W celu rozgrzeszenia:

Dystans: 5,09 km
Tempo: 5:36 min/km
Czas trwania: 28min:31sek.
Dupa a nie bieg. Pal licho, że miało być 10km, ale nie dałam dzisiaj rady, przegrałam z halnym i własnym strachem. Wiało tak, że mi kaptur z głowy zwiało, wracając biegłam już pod wiatr, w cimnicy - cimnica + wiatr + zero ludziów po drodze, nawet z psami = miałam pietra

No i co? Niby 5 km w 27m:54s , lepiej o 0m:24s od poprzedniego. Ale satysfakcji żadnej. Plus krótkie marsze, bo po tym jak biegacza zostawiłam w tyle stwierdziłam, że tempo spieprzania to jeszcze nie moje tempo.
Mój stan idealnie opisuje pewna znana piosnka.
PS. Teraz widzę, że przed kolesiem spieprzałam w tempie 4:15-4:30... wow.
W celu rozgrzeszenia:

Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
2.12.2012
Dystans: 14,30 km
Tempo: 5:53 min/km
Czas trwania: 1h:24min:03sek.
w tym dzisiaj 2 rekordy:
- W godzinę 10,21 km
- 10 km 58m:47s
Aż dziwne patrząc, jak wyglądało to bieganie.
Początki ciężkie, po piątkowych baletach wszystko boli, pierwszy podbieg okropnie nieprzyjemny, miałam wrażenie, że nogi spłoną mi żywym ogniem. Co 1,5km zaczęłam robić przerwy na rozciąganie, po ok. 5km było już ok. W sumie nie był to ciągły bieg - przerwy na fotki, smarkanie (nie zawsze da się w biegu), pasy (dzisiaj tylko jeden kierowca mnie puścił), ale spokojnie, przyjemnie, dużo ptactwa i uśmiechających się babć, plus jeden piesek, który ewidentnie chciał mnie nastraszyć
Jedynie teraz mnie męczy kaszel, nie wiem, czy to organizm wywala te 3 papieroski z imprezy, czy gardło mi mówi, że zmarzło
Lecę się szykować, zaraz lecimy do teściów na obiad i po małą, stęskniłam się już za tym moim diabełkiem


I wisienka
A TY ILE DZISIAJ PRZEBIEGŁEŚ?

Dystans: 14,30 km
Tempo: 5:53 min/km
Czas trwania: 1h:24min:03sek.
w tym dzisiaj 2 rekordy:
- W godzinę 10,21 km
- 10 km 58m:47s
Aż dziwne patrząc, jak wyglądało to bieganie.
Początki ciężkie, po piątkowych baletach wszystko boli, pierwszy podbieg okropnie nieprzyjemny, miałam wrażenie, że nogi spłoną mi żywym ogniem. Co 1,5km zaczęłam robić przerwy na rozciąganie, po ok. 5km było już ok. W sumie nie był to ciągły bieg - przerwy na fotki, smarkanie (nie zawsze da się w biegu), pasy (dzisiaj tylko jeden kierowca mnie puścił), ale spokojnie, przyjemnie, dużo ptactwa i uśmiechających się babć, plus jeden piesek, który ewidentnie chciał mnie nastraszyć

Jedynie teraz mnie męczy kaszel, nie wiem, czy to organizm wywala te 3 papieroski z imprezy, czy gardło mi mówi, że zmarzło

Lecę się szykować, zaraz lecimy do teściów na obiad i po małą, stęskniłam się już za tym moim diabełkiem



I wisienka

A TY ILE DZISIAJ PRZEBIEGŁEŚ?

Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
4.12.2012
Dystans: 10,28 km
Tempo: 6:02 min/km
Czas trwania: 1h:01min:55sek.
Mój prywatny Bieg Barbórkowy
I pierwszy w śniegu
Wrażenia super, bieg bardzo przyjemny (gdybym tylko jeszcze nie musiała smarkać co kilometr...). Trasą zdałam się na kolegę, Bromek pięknie zadbał o zróżnicowanie terenu
Najgorsze tempo na podbiegu (6:41), reszta już całkiem równo. Pod koniec czułam troszkę mniejszą przyczepność i przez moment musiałam bardziej uważać (kostka pokryta breją), Vomerki przemoczone, na końcówce błotko pięknie mlaskało pod nogami i ochlapywało łydki, nudno nie było 
PS. Jeśli Endo nie ściemniało to 10km wyszło idealnie w 1h


Dystans: 10,28 km
Tempo: 6:02 min/km
Czas trwania: 1h:01min:55sek.
Mój prywatny Bieg Barbórkowy

I pierwszy w śniegu



PS. Jeśli Endo nie ściemniało to 10km wyszło idealnie w 1h



Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
6.12.2012
Dystans: 13,82 km
Tempo: 6:10 min/km
Czas trwania: 1h:25min:15sek.
Bardzo fajny, lekki bieg, z tym, że wtorkowa breja zamieniła się w lód, więc trzeba było uważać, czasem stopa jednak gdzieś uciekła.
Dzisiaj w czapie Mikołajki, nawet jakiś biegacz zagadał mnie na światłach
W tym tygodniu naklepałam już 38km, jeśli w niedzielę zrobię 3 kółka, to wyjdzie ok. 53km... Chyba jest power, a przynajmniej na wiosnę powinien być
Miłego wieczoru Mikołajowego

Dystans: 13,82 km
Tempo: 6:10 min/km
Czas trwania: 1h:25min:15sek.
Bardzo fajny, lekki bieg, z tym, że wtorkowa breja zamieniła się w lód, więc trzeba było uważać, czasem stopa jednak gdzieś uciekła.
Dzisiaj w czapie Mikołajki, nawet jakiś biegacz zagadał mnie na światłach

W tym tygodniu naklepałam już 38km, jeśli w niedzielę zrobię 3 kółka, to wyjdzie ok. 53km... Chyba jest power, a przynajmniej na wiosnę powinien być

Miłego wieczoru Mikołajowego


Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
10.12.2012
Dystans: 7,32 km
Tempo: 6:11 min/km
Czas trwania: 45min:15sek.
Nie pamiętam, kiedy mi się tak fatalnie biegało. Na wstępie skręciłabym kolano, po prostu noga fiknęła mi do przodu. Odratowałam się i w dobrym nastroju poszłam spotkać się z Bromkiem (w dobrym, bo mężuś kupił mi w Lidlu dwie bluzeczki i było mi ciepło, a potem nawet aż za). Czekając troszkę się rozgrzałam biegając małe kółeczka, jakieś rozciąganie, nawet kilku innych biegaczy spotkałam. Ale potem...breja w postaci piasku wymieszanego ze śniegiem, pod spodem lód, albo nieubity śnieg... porażka, po 4km nogi bolały mnie jak po 13km crossie, frajdy w tym nie było żadnej, nogi uciekały gdzie chciały, buty ważyły chyba z tonę, tak się oblepiły, walka o każdy krok, żeby źle nie nadepnąć. Do dupy. Zaraz będę szukać kolców.
Ale jutro i tak idę, zwłaszcza że kupiłam sobie czapę i buffa, a w domu przecież w tym chodzić nie będę

Dystans: 7,32 km
Tempo: 6:11 min/km
Czas trwania: 45min:15sek.
Nie pamiętam, kiedy mi się tak fatalnie biegało. Na wstępie skręciłabym kolano, po prostu noga fiknęła mi do przodu. Odratowałam się i w dobrym nastroju poszłam spotkać się z Bromkiem (w dobrym, bo mężuś kupił mi w Lidlu dwie bluzeczki i było mi ciepło, a potem nawet aż za). Czekając troszkę się rozgrzałam biegając małe kółeczka, jakieś rozciąganie, nawet kilku innych biegaczy spotkałam. Ale potem...breja w postaci piasku wymieszanego ze śniegiem, pod spodem lód, albo nieubity śnieg... porażka, po 4km nogi bolały mnie jak po 13km crossie, frajdy w tym nie było żadnej, nogi uciekały gdzie chciały, buty ważyły chyba z tonę, tak się oblepiły, walka o każdy krok, żeby źle nie nadepnąć. Do dupy. Zaraz będę szukać kolców.
Ale jutro i tak idę, zwłaszcza że kupiłam sobie czapę i buffa, a w domu przecież w tym chodzić nie będę


Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
12.12.2012
Dystans: 5,51 km
Tempo: 5:59 min/km
Czas trwania: 32min:57sek.
Hu hu ha, hu hu ha, nasza zima zła...
Źle nie było, ale euforia też mnie nie opanowała. Najgorzej na podbiegu - ja cisnę w górę, a nogi zjeżdżają mi w dół. Nieszczęśliwie zostawiłam dzisiaj te kolce.
Po raz pierwszy też tak mocno czułam, że nie mam zimowych getrów. Jak wróciłam do domu, to uda miałam całe czerwone. Dzisiaj zamówiłam zimowe galotki, oby jutro doszły.
Wracając musiałam troszkę pomaszerować, jakaz zgraja psiaków się spotkała, na początku myślałam, że jacyś młodzi się wygłupiają, a okazało się, że spotkał się golden, malamut i dwa bernardyny. Właściciel bernardynów nie miał szans w tym starciu, glebnął na ziemię, jeden z psiaków zagrodził mu drogę i się facet nie za bardzo umiał podnieść
A w na klatce spotkałam sąsiada, stwierdził, że za bieganie w taką pododę szacunek się należy, miłe zwłaszcza, że jego żona też biega
Tak pozazdrościłam cichemu fotek, że przedstawię wam moją sprinterkę

Dystans: 5,51 km
Tempo: 5:59 min/km
Czas trwania: 32min:57sek.
Hu hu ha, hu hu ha, nasza zima zła...

Źle nie było, ale euforia też mnie nie opanowała. Najgorzej na podbiegu - ja cisnę w górę, a nogi zjeżdżają mi w dół. Nieszczęśliwie zostawiłam dzisiaj te kolce.
Po raz pierwszy też tak mocno czułam, że nie mam zimowych getrów. Jak wróciłam do domu, to uda miałam całe czerwone. Dzisiaj zamówiłam zimowe galotki, oby jutro doszły.
Wracając musiałam troszkę pomaszerować, jakaz zgraja psiaków się spotkała, na początku myślałam, że jacyś młodzi się wygłupiają, a okazało się, że spotkał się golden, malamut i dwa bernardyny. Właściciel bernardynów nie miał szans w tym starciu, glebnął na ziemię, jeden z psiaków zagrodził mu drogę i się facet nie za bardzo umiał podnieść

A w na klatce spotkałam sąsiada, stwierdził, że za bieganie w taką pododę szacunek się należy, miłe zwłaszcza, że jego żona też biega

Tak pozazdrościłam cichemu fotek, że przedstawię wam moją sprinterkę


Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13.12.2012
Dystans: 10.91 km
Tempo: 6:02 min/km
Czas trwania: 1h:05min:48sek.
Dzisiaj szybki wpis, bo obowiązki domowe jeszcze wzywają.
Bieg przyjemny, kolce dały radę, galotki też
Powrót w silnej drużynie pierścienia sztuk trzy - Asiula, Bromek i ja
Takiej ekipie nic nie straszne
Do niedzieli przerwa, w niedzielę bieg dla Zuzi.
Dystans: 10.91 km
Tempo: 6:02 min/km
Czas trwania: 1h:05min:48sek.
Dzisiaj szybki wpis, bo obowiązki domowe jeszcze wzywają.
Bieg przyjemny, kolce dały radę, galotki też



Do niedzieli przerwa, w niedzielę bieg dla Zuzi.
Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16.12.2012
Mhm...nie wiem czy tak się to da nazwać? Chyba nie, ale przynajmniej będzie widać, że to nie był zwykły trening
Dystans: 4,80 km
Tempo: 5:16 min/km
Czas trwania: 25min:14sek.
Miałam jechać z mężem i małą, ostatecznie pojechałam z kolegą z BBL (i dobrze, bo zaczęło padać). Było naprawdę miło i przyjemnie, każda pętelka zakończona podbiegiem, myślałam, że będę biegła tempem koło 6:00, a tu taka niespodzianka
A co mnie najbardziej zaskoczyło, to że cały bieg rozmawiałam. Moje cudowne pierogi biegowe dały radę
I kolejny sukces - dzisiaj mierzenie po miesiącu, waga stoi, ale... zniknęły 2cm w pasie i 4cm w biodrach :uuusmiech:
W czwartek Bieg Wigilijny, kolejne luźne, towarzyskie spotkanie, a w sobotę biegniemy po moczkę i makówki
Krzysiu, dzięki jeszcze raz za fajny bieg
Przed...
i po

W poszukiwaniu fioletowej plamy

To jeszcze bohaterowie pierwszego planu

Mhm...nie wiem czy tak się to da nazwać? Chyba nie, ale przynajmniej będzie widać, że to nie był zwykły trening


Dystans: 4,80 km
Tempo: 5:16 min/km
Czas trwania: 25min:14sek.
Miałam jechać z mężem i małą, ostatecznie pojechałam z kolegą z BBL (i dobrze, bo zaczęło padać). Było naprawdę miło i przyjemnie, każda pętelka zakończona podbiegiem, myślałam, że będę biegła tempem koło 6:00, a tu taka niespodzianka


I kolejny sukces - dzisiaj mierzenie po miesiącu, waga stoi, ale... zniknęły 2cm w pasie i 4cm w biodrach :uuusmiech:
W czwartek Bieg Wigilijny, kolejne luźne, towarzyskie spotkanie, a w sobotę biegniemy po moczkę i makówki

Krzysiu, dzięki jeszcze raz za fajny bieg

Przed...

i po


W poszukiwaniu fioletowej plamy


To jeszcze bohaterowie pierwszego planu


Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
18.12.2012
Dystans: 5,31 km
Tempo: 6:21 min/km
Czas trwania: 33min:43sek.
Testowałam run keepera, ale chyba się nie polubimy.
Przetestowałam 3 aplikacje biegowe, każda pokazuje mi podobne tempo biegów, więc chyba mogę w miarę zawierzyć i endo.
Ogólnie czuję się dzisiaj niezbyt, mała smarka i kaszle w duecie ze mną, więc profilaktycznie odpuszczam czwartkowy Bieg Wigilijny, wolę być fresh na sobotni bieg po moczkę.
Dziś w programie 3 podbiegi 200-metrowe i jeden 170-metrowy, tempo 6:12, niestety na tym "lepszym" jest dość nierówno, a przede wszystkim ciemno, biegłam z latarką w telefonie, ale i tak niezbyt pewnie mi się biegło, nie mogłam biec tak, jakbym chciała, więc przeszliśmy na lżejszy, asfaltowy.
Trening zakończony dwoma okrążeniami w tempie 6:09 i 5:54, bardzo mi średnie obniżył marsz między podbiegami, ale po prostu nie było powera. I przywodziciel znowu coś skrzypi.
Moja diagnoza - too much. W zeszłym tygodniu 4 treningi plus niedziela dość mocna, widać nie wystarczająco się zregenerowałam.
Idę się kurować
Dystans: 5,31 km
Tempo: 6:21 min/km
Czas trwania: 33min:43sek.
Testowałam run keepera, ale chyba się nie polubimy.
Przetestowałam 3 aplikacje biegowe, każda pokazuje mi podobne tempo biegów, więc chyba mogę w miarę zawierzyć i endo.
Ogólnie czuję się dzisiaj niezbyt, mała smarka i kaszle w duecie ze mną, więc profilaktycznie odpuszczam czwartkowy Bieg Wigilijny, wolę być fresh na sobotni bieg po moczkę.
Dziś w programie 3 podbiegi 200-metrowe i jeden 170-metrowy, tempo 6:12, niestety na tym "lepszym" jest dość nierówno, a przede wszystkim ciemno, biegłam z latarką w telefonie, ale i tak niezbyt pewnie mi się biegło, nie mogłam biec tak, jakbym chciała, więc przeszliśmy na lżejszy, asfaltowy.
Trening zakończony dwoma okrążeniami w tempie 6:09 i 5:54, bardzo mi średnie obniżył marsz między podbiegami, ale po prostu nie było powera. I przywodziciel znowu coś skrzypi.
Moja diagnoza - too much. W zeszłym tygodniu 4 treningi plus niedziela dość mocna, widać nie wystarczająco się zregenerowałam.
Idę się kurować

Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, nie zapomniałam o Was!
Teraz gorący czas, więc wpadam tylko, żeby złożyć Wam życzenia spokojnych, pysznych Świąt (wiadomo, że i tak potem spalimy
), życzę też po maluchu, albo Żywym, co kto woli, cobyście po ślunsku życzenia zrozumieli
Wszistkygo Nojlypszygo we ty świynta Bożygo Narodzynia . Życza, coby Wom ni braklo karpfa, makowek i moczki abo i kołocza ze posypkom. I coby glaskugle na krisbaumie lśnioly blaskym zapocialym. Cobyście zowżdy byli gryfni i zdrowi.
Coby Wom pszali Wasze matule, łojce, bajtle, synki, braciki dziołchy, ołpy, omki, onkle, ciotki, teście i inksze szwigermutry. Życza tysz, coby bez cołki nastympny rok, sznity boły durchś rubo poszmarowane łomastom i coby do tego, wusztu i inkszych maszketów niy zbrakło !
No i po wilyji co by Dzieciontko trefioło do Wos z najgryfniyjszymi z gryfnych gyszynków.

Teraz gorący czas, więc wpadam tylko, żeby złożyć Wam życzenia spokojnych, pysznych Świąt (wiadomo, że i tak potem spalimy


Wszistkygo Nojlypszygo we ty świynta Bożygo Narodzynia . Życza, coby Wom ni braklo karpfa, makowek i moczki abo i kołocza ze posypkom. I coby glaskugle na krisbaumie lśnioly blaskym zapocialym. Cobyście zowżdy byli gryfni i zdrowi.
Coby Wom pszali Wasze matule, łojce, bajtle, synki, braciki dziołchy, ołpy, omki, onkle, ciotki, teście i inksze szwigermutry. Życza tysz, coby bez cołki nastympny rok, sznity boły durchś rubo poszmarowane łomastom i coby do tego, wusztu i inkszych maszketów niy zbrakło !
No i po wilyji co by Dzieciontko trefioło do Wos z najgryfniyjszymi z gryfnych gyszynków.

Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
2.01.2013
Najpierw chciałabym złożyć Wam życzenia wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, wielu sukcesów biegowych, życiowych, dużo dobrego humoru i dystansu do siebie, innych i tego, co na swojej drodze napotkacie
Tak długo mnie nie było, że nie wiem od czego zacząć.
To może tak - w końcu waga spadła, póki co 58,6 kg
Endomondo nie kłamie, o czym przekonałam się wczoraj na Cyborgu, ale o tym później.
Przed świętami zaliczyłam Bieg po moczkę i makówki. Niestety kondycja nie dopisała, ale nie ważne, że nie przebiegłam całego dystansu, było radośnie, sympatycznie, ludzie przemili i naprawdę, jak na fakt, że to był pierwszy bieg, organizacyjnie absolutnie nic nie mogę zarzucić - wszystko było doskonale zaplanowane, była nawet wspólna rozgrzewka przed biegiem, makówki pyszne
Wylosowałam opaskę odblaskową
Medal zjadło dziecko
Po tym biegu jakiś czas nie biegałam, kurowałam się dalej, za to w święta...w życiu w żadne święta tak nie jadłam
Ale spokojnie udało mi się z nowym rokiem zaprzestać tego procederu
1 stycznia biegłam Cyborga, choć z mieszanymi uczuciami - w Sylwestra otrzymałam smutną wiadomość rodzinną, plus zachwiana wiara w siebie po ostatnich biegach (bardzo ciężko mi szły, jakbym dopiero co zaczęła biegać), miałam mieszane uczucia. Ale byłam umówiona z kolegami z BBL-u, więc w końcu pojechałam. I nie żałuję.
Dzięki koledze przebiegłam po raz pierwszy w życiu ponad 19km
(Wolfi, że też chciało Ci się tak spacerować ze mną
)Cztery pierwsze km za szybko, później zwolniliśmy, ostatnie okrążenie już niestety z marszami (nogi jeszcze nie były gotowe na taki wysiłek, po prostu mi napierdzielały uda - na trasie było kilka podbiegów, co też im pomogło), ale udało się i dało mi wiarę w połówkę w maju. A pogoda...jakbyśmy wiosną biegli, ciepło, słońce, dobrze, że się nie naubierałam. Miałam tylko koszulkę termoaktywną i na to bluzę.
Sam bieg super, fajni ludzie, część twarzy znanych już z Dzika, a nawet Moczki, luźna, towarzyska atmosfera, przyjemnie było w ten sposób zacząć nowy rok.
Co do endomondo.... kolejny już raz zgadza się z wynikami oficjalnymi, więc nie mam zamiaru już testować kolejnych aplikacji i myśleć o zegarku (póki co).
Dane endomondo
Dystans 19,44km
Czas 2:07:42
Dane oficjalne
Dystans 19,08 km różnica na 19km - 360m
Czas 2:07:50
Miejsce 82, w klasyfikacji kobiet 11. Bez spinania się na czas, cały czas rozmawiając
No i medale - naprawdę ładne. W domu pierwsze co usłyszałam od dziecka na jego widok - mogę zjeść? 
Mój pierwszy, niezjadliwy, medal

Wow, chyba popełniłam swój najdłuższy wpis
PS. Przepraszam, że trzeba klikać w każde zdjęcie, coś imageshack nie chce ostatnio ze mną współpracować, musiałam na szybko szukać alternatywy.
PS II: Zapomniałam - najbliższy bieg to6 Bieg Spełnionych Marzeń
Najpierw chciałabym złożyć Wam życzenia wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, wielu sukcesów biegowych, życiowych, dużo dobrego humoru i dystansu do siebie, innych i tego, co na swojej drodze napotkacie

Tak długo mnie nie było, że nie wiem od czego zacząć.
To może tak - w końcu waga spadła, póki co 58,6 kg

Endomondo nie kłamie, o czym przekonałam się wczoraj na Cyborgu, ale o tym później.
Przed świętami zaliczyłam Bieg po moczkę i makówki. Niestety kondycja nie dopisała, ale nie ważne, że nie przebiegłam całego dystansu, było radośnie, sympatycznie, ludzie przemili i naprawdę, jak na fakt, że to był pierwszy bieg, organizacyjnie absolutnie nic nie mogę zarzucić - wszystko było doskonale zaplanowane, była nawet wspólna rozgrzewka przed biegiem, makówki pyszne



Po tym biegu jakiś czas nie biegałam, kurowałam się dalej, za to w święta...w życiu w żadne święta tak nie jadłam


1 stycznia biegłam Cyborga, choć z mieszanymi uczuciami - w Sylwestra otrzymałam smutną wiadomość rodzinną, plus zachwiana wiara w siebie po ostatnich biegach (bardzo ciężko mi szły, jakbym dopiero co zaczęła biegać), miałam mieszane uczucia. Ale byłam umówiona z kolegami z BBL-u, więc w końcu pojechałam. I nie żałuję.
Dzięki koledze przebiegłam po raz pierwszy w życiu ponad 19km


Sam bieg super, fajni ludzie, część twarzy znanych już z Dzika, a nawet Moczki, luźna, towarzyska atmosfera, przyjemnie było w ten sposób zacząć nowy rok.
Co do endomondo.... kolejny już raz zgadza się z wynikami oficjalnymi, więc nie mam zamiaru już testować kolejnych aplikacji i myśleć o zegarku (póki co).
Dane endomondo
Dystans 19,44km
Czas 2:07:42
Dane oficjalne
Dystans 19,08 km różnica na 19km - 360m
Czas 2:07:50
Miejsce 82, w klasyfikacji kobiet 11. Bez spinania się na czas, cały czas rozmawiając


Mój pierwszy, niezjadliwy, medal



Wow, chyba popełniłam swój najdłuższy wpis

PS. Przepraszam, że trzeba klikać w każde zdjęcie, coś imageshack nie chce ostatnio ze mną współpracować, musiałam na szybko szukać alternatywy.
PS II: Zapomniałam - najbliższy bieg to6 Bieg Spełnionych Marzeń

Ostatnio zmieniony 02 mar 2013, 21:34 przez Angua, łącznie zmieniany 2 razy.
Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj niecałe 8,5km crossu po lasach, błotku, w towarzystwie kolegów z BBL-u, dzików i wiewiórki oraz w bólach niestety...psychicznych... nadal biega mi się ciężko, myślałam, że Cyborg mnie odblokuje, ale nie. Kolega zasugerował przymulenie (cichy, chyba o tym pisałeś), więc od wtorku wraca zasada krótko i mocno. I jak zawsze kiedy coś takiego w planach, dzisiaj zaczął padać śnieg... ostatnio na planowane podbiegi lał deszcz. Pogoda mój ukryty trener 
Plus ostro rozmyślam o siłowni i wzmocnieniu tego i owego.

Plus ostro rozmyślam o siłowni i wzmocnieniu tego i owego.
Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
VI Bieg Spełnionych Marzeń
Historia pewnego biegu...
Przeglądając kalendarz biegów na styczeń widzę dwa biegi - w Gliwicach 10km i w Mysłowicach 15km. Mysłowice cross, więc przyjemniej plus bieg w rodzinnym mieście. Ale 10km brzmi też nie najgorzej. Kolega namawia nas na Mysłowice, opisując to jako "bardzo fajny bieg". No więc klamka zapadła, pieniądze wpłacone, nazwisko na liście. Jako że forma ostatnio kiepska, myślę, pobiegnę na luzie, przyjemnie spędzę czas itp.
Na 3 dni przed biegiem, z różnych stron zbierając informacje i opinie okazuje się, że bieg jest trudny... ok, cokolwiek to znaczy, nie?
Na jednym z portali znajomy pisze "nie wiem, czy ta 15-ka nie jest trudniejsza niż niejedna połówka". Mhm, miło...przed biegiem kolega mówi, że jakoś w zeszłym roku koleżanka z nim biegła, ale w tym roku już nie chciała. Nasz wspólny kolega biegowy też po jednym razie już się nie skusił. Na koniec spotkaliśmy fizjoterapeutę kolegi, opinia "bardzo fajna trasa, no, ciekawa, tylko że trudna"...
Zaczęło się robić fajnie
Początek asfaltem z górki, po 1 km wbieg do lasu i zaczęło się
Organizatorzy popisali się świetnym poczuciem humoru, na drzewach wisiały notatki w stylu "świetny początek", ok. 10km "kto wymyślił tę trasę?!
", pod podbiegiem "hop siup i po górce", a na zbiegu "lecisz jak torpeda"
Bieg rzeczywiście ciężki, wiele podbiegów, jeden mi się skojarzył ze skocznią mamucią, tak ładnie z góry to wyglądało. Ok. połowy biegu dołączył do mnie jakiś chłopak i tak sobie do końca biegliśmy rozmawiając. W dodatku muldy, nie było gdzie stawiać nóg, bo wcześniej chyba tylko quadem przejechali, więc trzeba było jakoś zmieścić stopy w te rynienki, w niektórych miejscach pod śniegiem lód, mocno sypały nam w twarz duże płatki śniegu, co wyglądało przepięknie, ale utrudniało bieg.
Ale dobiegłam, tragedii nie było, choć to rzeczywiście najtrudniejszy bieg, w jakim biegłam. Wszystkie Dziki przy tym to pikuś.
A że ze mną nie ma łatwo, to w przyszłym roku chyba też się tam pokażę, ale już o wiele lepiej się do tego przygotuję
Zapomniałam dodać, że nawet meta była na podbiegu
Historia pewnego biegu...
Przeglądając kalendarz biegów na styczeń widzę dwa biegi - w Gliwicach 10km i w Mysłowicach 15km. Mysłowice cross, więc przyjemniej plus bieg w rodzinnym mieście. Ale 10km brzmi też nie najgorzej. Kolega namawia nas na Mysłowice, opisując to jako "bardzo fajny bieg". No więc klamka zapadła, pieniądze wpłacone, nazwisko na liście. Jako że forma ostatnio kiepska, myślę, pobiegnę na luzie, przyjemnie spędzę czas itp.
Na 3 dni przed biegiem, z różnych stron zbierając informacje i opinie okazuje się, że bieg jest trudny... ok, cokolwiek to znaczy, nie?

Na jednym z portali znajomy pisze "nie wiem, czy ta 15-ka nie jest trudniejsza niż niejedna połówka". Mhm, miło...przed biegiem kolega mówi, że jakoś w zeszłym roku koleżanka z nim biegła, ale w tym roku już nie chciała. Nasz wspólny kolega biegowy też po jednym razie już się nie skusił. Na koniec spotkaliśmy fizjoterapeutę kolegi, opinia "bardzo fajna trasa, no, ciekawa, tylko że trudna"...
Zaczęło się robić fajnie

Początek asfaltem z górki, po 1 km wbieg do lasu i zaczęło się



Bieg rzeczywiście ciężki, wiele podbiegów, jeden mi się skojarzył ze skocznią mamucią, tak ładnie z góry to wyglądało. Ok. połowy biegu dołączył do mnie jakiś chłopak i tak sobie do końca biegliśmy rozmawiając. W dodatku muldy, nie było gdzie stawiać nóg, bo wcześniej chyba tylko quadem przejechali, więc trzeba było jakoś zmieścić stopy w te rynienki, w niektórych miejscach pod śniegiem lód, mocno sypały nam w twarz duże płatki śniegu, co wyglądało przepięknie, ale utrudniało bieg.
Ale dobiegłam, tragedii nie było, choć to rzeczywiście najtrudniejszy bieg, w jakim biegłam. Wszystkie Dziki przy tym to pikuś.
A że ze mną nie ma łatwo, to w przyszłym roku chyba też się tam pokażę, ale już o wiele lepiej się do tego przygotuję

Zapomniałam dodać, że nawet meta była na podbiegu

Ostatnio zmieniony 29 wrz 2013, 20:03 przez Angua, łącznie zmieniany 2 razy.
Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."