POZnań - moje POZegnanie???
Moderator: infernal
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Zgodnie z planem po czterech ciezkich dniach (w sumie 70km) wczoraj byla przerwa - ufff! Z powodu bólu nadwyrezonych stawów zadna sila nie moglaby mnie rano zmusic do biegania. W ciagu dnia uczucie stopniowo mijalo i po poludniu bylo juz OK.
Dzis niedziela i jak zwykle klopoty ze wstawaniem. Trzy budziki nastawione, zadzialala dopiero lecaca po raz trzeci piosenka z Pana Kleksa "Witajcie w naszej bajce"! Poczatkowo bralem ja na przetrzymanie, ale sie poddalem i musialem wstac zeby ja wylaczyc, polecam trzymanie budzika daleko od lozka.
No wiec w koncu wstalem, zrobilem 12km, w tym skipy, i na 8 do roboty. Teraz czeka mnie "lekki" tydzien - bo w nastepna niedziele kolejny start i dwa tygodnie do odpalenia Wielkiego Planu.
Waga ruszyla w dól - 75 kg!
Biegam, bo nie mam innego wyjscia!
Dzis niedziela i jak zwykle klopoty ze wstawaniem. Trzy budziki nastawione, zadzialala dopiero lecaca po raz trzeci piosenka z Pana Kleksa "Witajcie w naszej bajce"! Poczatkowo bralem ja na przetrzymanie, ale sie poddalem i musialem wstac zeby ja wylaczyc, polecam trzymanie budzika daleko od lozka.
No wiec w koncu wstalem, zrobilem 12km, w tym skipy, i na 8 do roboty. Teraz czeka mnie "lekki" tydzien - bo w nastepna niedziele kolejny start i dwa tygodnie do odpalenia Wielkiego Planu.
Waga ruszyla w dól - 75 kg!
Biegam, bo nie mam innego wyjscia!
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
I ja w zeszłym tygodniu narzekałem na deszcze! Ile bym dzisiaj dał za jakieś małe kropidło.
A teraz wrażenia z dzisiejszego poranka:
Pobudka 5:20, wyjście, czekanie na fix GPSa, dalej czekanie, czekanie. W końcu zerkam na ekran -dwa satelity w zasięgu (zmówiły się czy co i siedziały na pld półkuli?), postanowiłem ruszyć do biegu. WB1, robione na czuja. Po 17 min biegu w szczerym polu byl fix -rekord świata!! No więc biegnę dalej. Ktoś dzwoni na mnie z roweru - ogladam się a to znajomy zasuwa na kolarzówce (godz. 5:40) - też postanowił się wziać za siebie. Wymieniliśmy parę słów (dowód że biegłem w WB1) i rozstaliśmy się. Potem były w planie 4x 1km, odmierzane słupkami przy drodze. Ruszyłem pierwszy odcinek i zatkało mnie po 200m -duchota! Potem było już lepiej, a oto wycinek z międzyczasów:
1 - 4:58
5:48
2 - 4:36
5:43
3 -4:33
5:43
4 - 4:30
5:37
W sumie 12km. Mam nadzieję, że nie za szybko.
Czarno widzę to Bukowno...
Biegam żeby ochłonąć!
A teraz wrażenia z dzisiejszego poranka:
Pobudka 5:20, wyjście, czekanie na fix GPSa, dalej czekanie, czekanie. W końcu zerkam na ekran -dwa satelity w zasięgu (zmówiły się czy co i siedziały na pld półkuli?), postanowiłem ruszyć do biegu. WB1, robione na czuja. Po 17 min biegu w szczerym polu byl fix -rekord świata!! No więc biegnę dalej. Ktoś dzwoni na mnie z roweru - ogladam się a to znajomy zasuwa na kolarzówce (godz. 5:40) - też postanowił się wziać za siebie. Wymieniliśmy parę słów (dowód że biegłem w WB1) i rozstaliśmy się. Potem były w planie 4x 1km, odmierzane słupkami przy drodze. Ruszyłem pierwszy odcinek i zatkało mnie po 200m -duchota! Potem było już lepiej, a oto wycinek z międzyczasów:
1 - 4:58
5:48
2 - 4:36
5:43
3 -4:33
5:43
4 - 4:30
5:37
W sumie 12km. Mam nadzieję, że nie za szybko.
Czarno widzę to Bukowno...
Biegam żeby ochłonąć!
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Dawno mnie tu nie było, jednak dalej biegam. Upał bardziej przeszkadza mi w pisaniu niż w bieganiu.
Ostatnio byłem tak zakręcony, że parę dni przed startem w "Pogoni za żubrówką" w Niepołomicach stwierdziłem, że nie zapłaciłem wpisowego i nie ma mnie na liście startowej. Musiałem dokonać zapisu na miejscu, co kosztowało ekstra 3 dychy - trudno, za frycowe się płaci.
A teraz wrażenia ze startu:
Jeszcze na początku tygodnia miałem nadzieję, że chwilowe ochłodzenie utrzyma się do weekendu i będzie szansa na przyzwoity wynik. Od czwartku temperatura zaczęła jednak niemiłosiernie rosnąć i marzenia prysły. Temperatura wg prognoz miała wynosić 31-32. Pojechałem zatem z ostrożnym planem "co będzie, to będzie", chcąc utrzymać tempo 5:00 jak najdłużej. Przed biegiem widok niespotykany - towarzystwo siedzące w cieniu i oszczędzające siły. Sam zresztą zrezygnowałem z rozgrzewki, robiąc tylko krótkie rozciąganie. Ubiór - obcisła koszulka i spodenki - bardzo dobrze się sprawdziły, chroniły przed słońcem i dłużej zatrzymały wodę z polewania.
Ustawiłem się więc pod koniec stawki, żeby nie zaczynać za ostro. Ruszyłem wolno, żeby się przekonać na ile dam radę w tej temperaturze. Na początku tradycyjny tłok, później wąskie dróżki w lesie więc trudno było wyprzedzać. W miarę luźno zrobiło się po odbiciu w bok (a raczej pobiegnięciu na wprost) biegaczy z ósemki. W lesie upał, stojące powietrze i strach przed tym co to będzie po wyjściu na otwartą przestrzeń. Wreszcie wybieg z lasu (w tym momencie zacząłem żałować, że nie mam białej czapeczki) i podbieg ze strażacką sikawką jako nagrodą na szczycie. Potem dłuuugi bieg po asfalcie, stawka już mocno rozciągnięta, pojedynczy biegacze posuwający się gęsiego skrawkami cienia. Ostatni kilometr - byłem trochę zdziwiony tym, że nikt mnie już nie wyprzedza i finisz z czasem 1:16:31, msc 111 - oparcie się o pierwszą setkę! Mało tego, na check poincie byłem 161, więc wyprzedziłem 50 osób po drodze. Zresztą trup ścielił się gęsto tego dnia.
Podsumowanie:
Zamiast leżeć na kanapie w takim upale wolałem ganiać po lesie. Jak to powiedziała moja małżonka "sprawdzasz się w warunkach ekstremalnych" cokolwiek miało to oznaczać.
Rozumiem, że to inne warunki termiczne i bieg w temp 30 i 15 stopni to inna bajka, jednak boję się, że nie utrzymam tempa <5:00 i złamanie 3:30 na jesieni pozostaje sprawą otwartą.
Ostatnio byłem tak zakręcony, że parę dni przed startem w "Pogoni za żubrówką" w Niepołomicach stwierdziłem, że nie zapłaciłem wpisowego i nie ma mnie na liście startowej. Musiałem dokonać zapisu na miejscu, co kosztowało ekstra 3 dychy - trudno, za frycowe się płaci.
A teraz wrażenia ze startu:
Jeszcze na początku tygodnia miałem nadzieję, że chwilowe ochłodzenie utrzyma się do weekendu i będzie szansa na przyzwoity wynik. Od czwartku temperatura zaczęła jednak niemiłosiernie rosnąć i marzenia prysły. Temperatura wg prognoz miała wynosić 31-32. Pojechałem zatem z ostrożnym planem "co będzie, to będzie", chcąc utrzymać tempo 5:00 jak najdłużej. Przed biegiem widok niespotykany - towarzystwo siedzące w cieniu i oszczędzające siły. Sam zresztą zrezygnowałem z rozgrzewki, robiąc tylko krótkie rozciąganie. Ubiór - obcisła koszulka i spodenki - bardzo dobrze się sprawdziły, chroniły przed słońcem i dłużej zatrzymały wodę z polewania.
Ustawiłem się więc pod koniec stawki, żeby nie zaczynać za ostro. Ruszyłem wolno, żeby się przekonać na ile dam radę w tej temperaturze. Na początku tradycyjny tłok, później wąskie dróżki w lesie więc trudno było wyprzedzać. W miarę luźno zrobiło się po odbiciu w bok (a raczej pobiegnięciu na wprost) biegaczy z ósemki. W lesie upał, stojące powietrze i strach przed tym co to będzie po wyjściu na otwartą przestrzeń. Wreszcie wybieg z lasu (w tym momencie zacząłem żałować, że nie mam białej czapeczki) i podbieg ze strażacką sikawką jako nagrodą na szczycie. Potem dłuuugi bieg po asfalcie, stawka już mocno rozciągnięta, pojedynczy biegacze posuwający się gęsiego skrawkami cienia. Ostatni kilometr - byłem trochę zdziwiony tym, że nikt mnie już nie wyprzedza i finisz z czasem 1:16:31, msc 111 - oparcie się o pierwszą setkę! Mało tego, na check poincie byłem 161, więc wyprzedziłem 50 osób po drodze. Zresztą trup ścielił się gęsto tego dnia.
Podsumowanie:
Zamiast leżeć na kanapie w takim upale wolałem ganiać po lesie. Jak to powiedziała moja małżonka "sprawdzasz się w warunkach ekstremalnych" cokolwiek miało to oznaczać.
Rozumiem, że to inne warunki termiczne i bieg w temp 30 i 15 stopni to inna bajka, jednak boję się, że nie utrzymam tempa <5:00 i złamanie 3:30 na jesieni pozostaje sprawą otwartą.
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Dziś (a właściwie wczoraj) wielki dzień. Przy okazji porządków wreszcie namierzyłem pasek do pulsometru! No więc podpięcie modułu bluetooth, odpalenie Endomondo - i w drogę. W planie OWB1 20km. Z tego wszystkiego zapomniałem włączyć odtwarzacz, więc biegłem w ciszy przerywanej co 1 km komunikatami o tempie, natomiast nic nie było o pulsie. Tempo znowu na "wyczucie". Wyszło tak: temp powietrza 28C, przebieg 20.860km, tempo średnie 5:35, tętno średnie 140. Najlepsze na koniec - po zatrzymaniu tempo skoczyło mi do 175, a wg rejestracji endomondo przekroczyło 185 (zwracam uwagę, że moje teoretyczne HRmax wynosi 180). Nie wiem co o tym sądzić - czuję, że 180 będę regularnie przkraczał na szybszych treningach.
I na koniec rzut oka na nowe funkcje Run-loga (plany treningowe). Plan na 3:30 - to ja się mam tak opieprzać??? O w życiu, zostaję przy moim planie, aczkolwiek w tym tygodniu z racji czwartkowej 12 godzinnej podróży na płn i starcie po piachu w niedzielę będzie to trudne.
I na koniec rzut oka na nowe funkcje Run-loga (plany treningowe). Plan na 3:30 - to ja się mam tak opieprzać??? O w życiu, zostaję przy moim planie, aczkolwiek w tym tygodniu z racji czwartkowej 12 godzinnej podróży na płn i starcie po piachu w niedzielę będzie to trudne.
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Krótki wypad wakacyjny nad morze i oczywiście okazja do zaliczenia kolejnego startu. Padło na "Bieg po plaży" w Jarosławcu. A oto wrażenia:
Niedziela, 8 lipca, godz. 11.00, temperatura 28 stopni (wiec nie tak gorąco jak na południu). Poczytawszy trochę o biegu postanowiłem zamiast startówek zabrać wodoodporne Lunarglide. Start bez rozgrzewki, z zamiarem rozgrzania się na pierwszym kilometrze. Mijam słupek 1km po 5:30 więc nie jest źle na początek, drugi zajmie mi 4:50, na trzeci wpadam równo po 15 minutach i tutaj zaczynają się schody. Zbieg na plażę i grząźniemy w lotnym piachu. Zaczyna się walka juz nie o czas, tylko o to, żeby się jak najmniej zmęczyć. Taśma oddziela nas od zbawiennego brzegu morza, na którym po chwili pojawia się czołówka zawodników. My niestety dalej brniemy w piachu po kostki. Przede mną niekończący się sznur zawodników, wreszcie po przepełznięciu pełnego kilometra nawrót i wbieg na brzeg. Chłodzi nas ożywcza bryza, oklaskują brzuchaci plażowicze, panienki w bikini podają wodę na trasie, dzieciaki przybijają piątkę. Czuję się jak na scenie. Ta część wynosi ok. 5km i kończy się stromym podejściem przez piach z plaży na drogę. Wyjście na asfalt, zaczyna się bieg po betonowym pasie startowym. Jest samo południe, żar leje się z nieba a przed nami prosta aż po horyzont. Odpalam rezerwy które mi jeszcze zostały i nawet udaje mi się jeszcze od czasu do czasu kogoś wyprzedzić. Wreszcie upragniona meta i tu niespodzianka - słyszę swoje nazwisko zapowiadane przez spikera!
Niedziela, 8 lipca, godz. 11.00, temperatura 28 stopni (wiec nie tak gorąco jak na południu). Poczytawszy trochę o biegu postanowiłem zamiast startówek zabrać wodoodporne Lunarglide. Start bez rozgrzewki, z zamiarem rozgrzania się na pierwszym kilometrze. Mijam słupek 1km po 5:30 więc nie jest źle na początek, drugi zajmie mi 4:50, na trzeci wpadam równo po 15 minutach i tutaj zaczynają się schody. Zbieg na plażę i grząźniemy w lotnym piachu. Zaczyna się walka juz nie o czas, tylko o to, żeby się jak najmniej zmęczyć. Taśma oddziela nas od zbawiennego brzegu morza, na którym po chwili pojawia się czołówka zawodników. My niestety dalej brniemy w piachu po kostki. Przede mną niekończący się sznur zawodników, wreszcie po przepełznięciu pełnego kilometra nawrót i wbieg na brzeg. Chłodzi nas ożywcza bryza, oklaskują brzuchaci plażowicze, panienki w bikini podają wodę na trasie, dzieciaki przybijają piątkę. Czuję się jak na scenie. Ta część wynosi ok. 5km i kończy się stromym podejściem przez piach z plaży na drogę. Wyjście na asfalt, zaczyna się bieg po betonowym pasie startowym. Jest samo południe, żar leje się z nieba a przed nami prosta aż po horyzont. Odpalam rezerwy które mi jeszcze zostały i nawet udaje mi się jeszcze od czasu do czasu kogoś wyprzedzić. Wreszcie upragniona meta i tu niespodzianka - słyszę swoje nazwisko zapowiadane przez spikera!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Bieg po plaży cd.
I na koniec oryginalny medal z obrotową muszelką, który nie zmieścił się w poprzednim poście.
I na koniec oryginalny medal z obrotową muszelką, który nie zmieścił się w poprzednim poście.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Nareszcie czas na podsumowanie wiosny. Osiem startów, rosnąca kolekcja medali i zniecierpliwienie małżonki. Muszę wymyślać coraz to nowe powody weekendowego udawania się z rodziną w różne dziwne miejsca (zamiast leżenia brzuchem do góry na kanapie). Sezon zakończony urlopowym startem na plaży (na który, a jakże, musieliśmy przejechać prawie 100km!). Z braku czasu nie blogowałem, więc nie napisałem o interwałach bieganych w trakcie ulewy (znów zaroiło się wtedy na trasie od biegaczy jak rzadko kiedy), czy o rowerzyście pędzącym po pasie dla pieszych chyba 100km/godz, który w celu uniknięcia zderzenia ze mną na zakręcie zaliczył słup.
Teraz plany na jesień:
Podstawa -jedno podejście do maratonu i będzie to chyba jednak Stadion Narodowy.
Jeden start kontrolny w połówce - padło na Skarżysko w sierpniu (trzeba wymyślić jakieś atrakcje dla rodziny).
Z powodu kolizji czasowej stracę w tym roku Trzy Kopce. Zostaje jeszcze jakiś start na luzie - Bieg w krawacie? -na razie mało detali w sieci.
PS A w tytułowe 3:30 już nie wierzę, w przyszłym roku pomyślę o poprawie szybkości na 10km.
Biegam, więc nie bloguję!
Teraz plany na jesień:
Podstawa -jedno podejście do maratonu i będzie to chyba jednak Stadion Narodowy.
Jeden start kontrolny w połówce - padło na Skarżysko w sierpniu (trzeba wymyślić jakieś atrakcje dla rodziny).
Z powodu kolizji czasowej stracę w tym roku Trzy Kopce. Zostaje jeszcze jakiś start na luzie - Bieg w krawacie? -na razie mało detali w sieci.
PS A w tytułowe 3:30 już nie wierzę, w przyszłym roku pomyślę o poprawie szybkości na 10km.
Biegam, więc nie bloguję!
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Piąty tydzień planu. Szykuje się rekordowy przebieg miesięczny. Pomimo odnalezienia paska i wymiany baterii biegam bez pulsometru. Tzn biegam z pulsometrem, łączę się z Endomondo w moim HTCku (czujnik w wersji bluetooth), widzę puls na ekranie i ruszam w tango. Po czym okazuje się, że tracę łączność w czasie biegu - czyżbym musiał zgolić klatę??? Tak więc biegam cały czas na czuja. Oto dzisiejsze "osiągi"
OWB1 3km:
5:34
5:15 (chyba trochę za szybko)
5:21
WB2 10km:
4:28
4:30
4:30
4:31
4:30 (tutaj wyprzedzałem jedną laskę)
4:38
4:45 (a tu przyszło mi za to zapłacić)
4:43
4:36
i znów OWB1 3km:
5:29
5:25
5:30
Od czasu do czasu udaje mi się złapać zapisy tętna - na OWB1 wychodzi 135.
Do następnego razu!
OWB1 3km:
5:34
5:15 (chyba trochę za szybko)
5:21
WB2 10km:
4:28
4:30
4:30
4:31
4:30 (tutaj wyprzedzałem jedną laskę)
4:38
4:45 (a tu przyszło mi za to zapłacić)
4:43
4:36
i znów OWB1 3km:
5:29
5:25
5:30
Od czasu do czasu udaje mi się złapać zapisy tętna - na OWB1 wychodzi 135.
Do następnego razu!
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Wieczorne wyjście na 25km i totalna porażka sprzętowa. Biegnę i biegnę, czekam na komunikat endomondo o pierwszym km i nic. Wreszcie jest, po ponad 8 minutach. No sorry, przecież biegnę w tempie ok 5:30. Potem było już tylko gorzej. Po ok. godzinie endomondo zdechł całkiem, obudził się ponownie pod koniec z międzyczasami rzędu 5:25-5:40. Tak więc cały trening na "czuja". W sumie 2:23 min, sądząc po trasie jakieś 26km. Pod koniec byłem świeży jak na początku, wypiłem na trasie jakieś 300ml płynu (choć obyło by się i bez tego), batonik wrócił ze mną. Bieg kończyłem po zmroku.
A jednak 300km w lipcu nie pęknie, choć 292 to też nieźle. Po czterech dniach biegowych jutro zasłużony dzień przerwy.
A jednak 300km w lipcu nie pęknie, choć 292 to też nieźle. Po czterech dniach biegowych jutro zasłużony dzień przerwy.
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Szósty tydzień planu. Wczoraj dzień przerwy (och jak mnie kusiło, żeby sobie pobiegać!). Dzisiaj 10x siła (podskoki, skipy, wieloskoki) uda bolą ze hej! W pewnej chwili prawie zaczęły mnie brać skurcze łydki. W sumie 15 km na dobry początek miesiąca.
Jednak skusiłem się na tą Warszawę (pomimo niewyjaśnionej sytuacji z metą - ma być na parkingu a nie jak w reklamie na Stadionie Narodowym - gdzie zakończą bieg "wybrańcy" UEFY. Przynajmniej pobiegam sobie po stolicy...
Czołem!
Jednak skusiłem się na tą Warszawę (pomimo niewyjaśnionej sytuacji z metą - ma być na parkingu a nie jak w reklamie na Stadionie Narodowym - gdzie zakończą bieg "wybrańcy" UEFY. Przynajmniej pobiegam sobie po stolicy...
Czołem!
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Plan wziął w łeb w połowie sierpnia, ale za to mile spędziłem czas z rodzinką nad morzem. Przejazd tam i z powrotem w ciągu tygodnia, odsypianie po nocnej jeździe, całodzienne włóczenie się po wydmach Słowińskiego Parku Narodowego, słowem intensywny długi weekend. Mało biegania, ale było warto.
Tuz po powrocie start w biegu kontrolnym - półmaraton w Skarżysku, przy czym do ostatniej chwili nie wiedziałem czy pojadę. W końcu udało się, i nawet wyciągnąłem J. i B. na mini-półmaraton. Doczłapaliśmy z J. tuz przed końcowym motocyklem, w nagrodę dzieciaki dostały fajne koszulki techniczne.
Potem był mój start - wyszło 1:47, co przy przeliczniku 2 x półmaraton + kilka minut daje zaledwie ok. 3:40-3:45 w maratonie. Zatem z planowanego na ten rok <3:30 wyjdą nici. Będę natomiast walczył o <3:40 w Warszawie (mam nadzieję znaleźć jakiegoś zająca - wiem ze już się szykuje grupa Gallowayem).
Tuz po powrocie start w biegu kontrolnym - półmaraton w Skarżysku, przy czym do ostatniej chwili nie wiedziałem czy pojadę. W końcu udało się, i nawet wyciągnąłem J. i B. na mini-półmaraton. Doczłapaliśmy z J. tuz przed końcowym motocyklem, w nagrodę dzieciaki dostały fajne koszulki techniczne.
Potem był mój start - wyszło 1:47, co przy przeliczniku 2 x półmaraton + kilka minut daje zaledwie ok. 3:40-3:45 w maratonie. Zatem z planowanego na ten rok <3:30 wyjdą nici. Będę natomiast walczył o <3:40 w Warszawie (mam nadzieję znaleźć jakiegoś zająca - wiem ze już się szykuje grupa Gallowayem).
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Warszawa stanęła mi dziś pod wielkim znakiem zapytania. A było to tak:
Długo oczekiwany start na stadionie, zapisany byłem na skok w dal, 100m i 5km. Poranek zaczął się deszczowo, więc miałem obawy, czy zawody się w ogóle odbędą. Z czasem jednak się przejaśniło. Krótka rozgrzewka, kolce na nogi i skocznia. Każdy miał po pięć prób. Pierwszą spaliłem, druga 4,78, potem jeszcze 5,06 i to było wszystko na co mnie było dzisiaj stać. Pozostał ostatni skok. Skróciłem trochę rozbieg ( jak się okazało za bardzo) i na desce padło na prawą nogę (zwykle wybijam się z lewej). Poczułem nagły ból z tyłu uda i zaświeciły mi się gwiazdki. Skok oczywiście spaliłem. Próbuję iść - boli jak nie wiem co. Masaże, delikatne uciski - nic. Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie oddać numerek startowy i podziękować za zawody. Z biegów oczywiście zrezygnowałem.
Teraz co dalej? Czekam 48 godz i w sobotę spróbuję lekki rozruch. Jeśli nie da rady, to sezon uważam za zakończony i o 30 września mogę już zapomnieć. W wariancie optymistycznym mogę co najwyżej liczyć na czas ok. 4 godz, a więc powrót do punktu wyjścia.
Pora zacząć planować 2013...
"If the little goat hadn't been jumping, it wouldn't have broken its leg."
Długo oczekiwany start na stadionie, zapisany byłem na skok w dal, 100m i 5km. Poranek zaczął się deszczowo, więc miałem obawy, czy zawody się w ogóle odbędą. Z czasem jednak się przejaśniło. Krótka rozgrzewka, kolce na nogi i skocznia. Każdy miał po pięć prób. Pierwszą spaliłem, druga 4,78, potem jeszcze 5,06 i to było wszystko na co mnie było dzisiaj stać. Pozostał ostatni skok. Skróciłem trochę rozbieg ( jak się okazało za bardzo) i na desce padło na prawą nogę (zwykle wybijam się z lewej). Poczułem nagły ból z tyłu uda i zaświeciły mi się gwiazdki. Skok oczywiście spaliłem. Próbuję iść - boli jak nie wiem co. Masaże, delikatne uciski - nic. Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie oddać numerek startowy i podziękować za zawody. Z biegów oczywiście zrezygnowałem.
Teraz co dalej? Czekam 48 godz i w sobotę spróbuję lekki rozruch. Jeśli nie da rady, to sezon uważam za zakończony i o 30 września mogę już zapomnieć. W wariancie optymistycznym mogę co najwyżej liczyć na czas ok. 4 godz, a więc powrót do punktu wyjścia.
Pora zacząć planować 2013...
"If the little goat hadn't been jumping, it wouldn't have broken its leg."
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
No i udało się rozruszać! Dziś zaliczyłem pierwszy trening szybkościowy od czasu kontuzji. Co prawda noga jeszcze boli i dziś musiałem poprzestać na 7 interwale, ale jestem zadowolony - pozostają ponad dwa tygodnie - będzie dobrze! A jeszcze parę dni temu myślałem wręcz o oddaniu mojego numeru startowego... W sumie ostatnio zrobiłem treningi trzy dni pod rząd - łącznie 50km, teraz odpoczynek przed piątkowym 3godz. Pogoda się tu ostatnio psuje i regularnie bywam zlewany w czasie biegu. O ile w lipcu nie mam nic przeciwko prysznicowi, o tyle wrześniowe deszcze mogą być naprawdę zimne i w połączeniu z wiatrem mona zmarznąć. Czas pomyśleć o zabieraniu wiatrówki.
Biegam, bo inni tez biegają
Biegam, bo inni tez biegają
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Dziś ostatnie wybieganie przed MW. W planach było 33 km w ciągu 3 godz. Noga już praktycznie nie bolała, więc biegło się spoko. Wobec tak długiego biegu i nieprzewidywalnej pogody musiałem się ubrać na zapas. Pobiegłem więc w wiatrówce i chwilami naprawdę się przydała. Endomondo ustawiłem na planowany czas treningu, co km dostawałem update z szacowanym dystansem jaki zrobię. Po 30km, kiedy zostało mi jeszcze około 16 minut biegu postanowiłem przyspieszyć żeby się zmieścić z planowanym dystansem - i wyszedł taki mały BNP. Ostatnie trzy międzyczasy: 5:13 - 5:06 - 5:02. Tak więc przygotowania zakończone (z tego w tym tygodniu 80 km z bolącą nogą), teraz pozostaje już tylko tapering...
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
-
- Stary Wyga
- Posty: 239
- Rejestracja: 06 paź 2011, 22:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 4:43:20
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Coraz częściej muszę biegać po ciemku, więc pomimo odblasków na butach i koszulce zacząłem używać czołówki. Z pewnych względów jestem zmuszony biegać po dość ruchliwej drodze o szerokim poboczu, biegam więc lewą stroną (żeby w razie czego zdążyć uskoczyć). Ostatnio jednak jeden z mijających mnie kierowców nagle głośno zatrąbił (czyżbym go oślepił moim LEDem???), więc profilaktycznie zmieniłem nieco kąt padania światła i staram się w miarę możliwości biegać za dnia.
Start w MW za 5 dni - zostały mi jeszcze 6 i 4 km. Jak ja zniosę tą bezczynność?
PS Az trzech gości z mojej wioski w trzech kopcach w tym roku - jaka szkoda, ze mnie nie będzie wtedy w Krakowie!
Biegam żeby biegać
Start w MW za 5 dni - zostały mi jeszcze 6 i 4 km. Jak ja zniosę tą bezczynność?
PS Az trzech gości z mojej wioski w trzech kopcach w tym roku - jaka szkoda, ze mnie nie będzie wtedy w Krakowie!
Biegam żeby biegać
you got to lose to know how to win
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)
Moje wypociny...
... i wasz odzew.
10 km 44:56 (Liverpool Spring 10k 2016) półmaraton 1:40:41 maraton 3:32:53 (Dębno 2013) Ultra 100+ 16:08:02 (B7D 2014)