plusch - M 3:30

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

04-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 10 min na rowerze, 4,86 km
Bieżnia: 10,05 km, śr. tempo: 5:42

Ćwiczenia:
GR: 15 min

06-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 15 GR w domu, przed biegiem
Swobodne wybieganie: 10,1 km, śr. tempo: 5:53, śr. HR: 155 bpm
Temperatura: -12 st. C, wietrznie

08-02-2012

Trening:
Bieg swobodny: 7,84 km, śr. tempo: 5:31, śr. HR: 156 bpm
Temperatura: -8 st. C, słonecznie

Podsumowanie:
Oj nie miałem w tym tygodniu zbyt wiele czasu na ćwiczenia, ani na napisanie kilku zdań tutaj. Po prostu dużo pracy i mało czasu. Ważne, że udało się biegać, niewiele :), ale zawsze coś. Musiałem się również przekonać do biegu w temperaturze poniżej -10 st.C i szczerze mówiąc nie było tak, źle, było całkiem ciepło i przyjemnie, z jednym małym, ale ... zmarzła mi głowa, ponieważ miałem złą czapkę, a było dość wietrznie. Po poniedziałkowym biegu rozbolała mnie głowa.
Dzisiaj natomiast musiałem wyrzucić adrenalinę, nagromadzoną w pracy i biegło się super. Na sobie cztery warstwy i w sumie wydawało mi się, że za grubo się ubrałem, ale generalnie cały bieg przyjemny.
Ostatnie dwa biegi odbywały się w takich porach, że żadnych biegaczy nie było widać na Błoniach :)
Jutro jeszcze wskoczę na siłownię, a w sobotę wyjazd na obóz biegowy :) Mam nadzieję, że wrócę bez żadnej kontuzji :)
PKO
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Dzisiaj chyba tylko podsumuję ostatni tydzień, a mianowicie czas spędzony na obozie biegowym w Szklarskiej Porębie.
Generalnie świetnie biegowo i towarzysko spędzony czas. Całkowity przebieg tygodnia: 63km. Przed obozem nie wierzyłem, że jestem w stanie przebiec taki dystans w jednym tygodniu. Obóz przyczynił się do zmotywowania i biegania. Czasem było ciężko, ale zawsze przyjemnie. Podczas obozu było również dużo ćwiczeń i rozciągania, trenerzy z chęcią pokazywali nowe ćwiczenia, które warto wdrożyć w codziennym treningu, jak dla mnie w szczególności te, które związane są z rozciąganiem pasa biodrowo-piszczelowego.
Jak dla mnie najciekawszy bieg był w drugim dniu obozu: 18km, różnica wzniesień 155 m (poniżej), widoki i trasa bezcenna.
wzniesienia.JPG
Jedyny minus całego obozu, to fakt, że ... się już skończył. Mam nadzieję, że uda mi się teraz utrzymać kondycję oraz mam nadzieję, że będę mógł uczestniczyć w obozie w przyszłości. Wszystkim, polecam!!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

21-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 5 min - delikatne rozciąganie
Plan: do 15 km z tętnem nie przekraczającym 160 bpm
Realizacja: 14 km, tętno: 156 bpm, tempo: 5:51

Ćwiczenia:
GR: 15 min po biegu w domu
trzeba by wieczorem jeszcze zrobić: 2 x 15 pomek

Podsumowanie:
Na fali obozowego wzmocnienia wybrałem się na poranne wybieganie. Start o godz. 08:47. Nie wiedziałem jak mam się ubrać, rano termometr pokazywał -8 st. C, ale z drugiej strony pojawiało się słońce i zapowiadało się bardzo ładnie. No i ... jak się zapowiadało, tak się stało. Niestety o jedną warstwę ubrałem za dużo, ale i tak było bardzo przyjemnie. Wystartowałem na Błoniach. Ze względu na obozowe doświadczenia postanowiłem, że będę biegł na zmrożonym śniegu, biegło się wolno, ale bardzo przyjemnie, no i z drugiej strony poćwiczyłem trochę stabilizację, dalej wybieg na Bulwary, do kładki Bernatki i na niej nawrotka i z powrotem. Cały bieg po prostu rewelacja, przydały się rady trenera Grześka z obozu, w ogóle nie patrzyłem na tempo, tylko na tętno, gdyby nie etap na śniegu, średnio byłoby 05:45, jak dla mnie całkiem przyzwoicie, no i nogi same niosły.
Szkoda tylko, że Bulwary stają się drugim największym wychodkiem dla psów, zaraz po Błoniach, psy pospuszczane i sr.ją, gdzie popadnie, no i straszą biegaczy. Jak biegłem, to się zastanawiałem, czy jakiś właściciel psa dostał kiedykolwiek mandat za swojego psa (albo za odchody, albo za nieprowadzenie na smyczy). No cóż, taki urok nie-psiarza :)

A w trakcie biegów gorąco polecam moje najnowsze odkrycie: http://www.youtube.com/watch?v=36vxJq3Rp5Y, ("turning men into business, women into pleasure" - to tylko cytat:))
Jak wracałem z obozu, musiałem po kilka razy odsłuchać tę piosenkę, tak pozytywnie nastraja (przynajmniej mnie) :)
No i generalnie polecam na wybiegania: Hotel Costes -> całą serię
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

22-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 5 min - rozciąganie w domu, przed biegiem
Plan: 8 km, z tętnem do 160 bpm
Realizacja: 9 km, śr. tętno: 160 bpm (max. HR: 170 bpm), tempo: 5:26

Ćwiczenia:
GR: 15 min, po biegu, głównie rozciąganie pasa biodrowo-piszczelowego

Podsumowanie:
Dzisiaj biegło się całkiem przyzwoicie i przyjemnie. Realizacja zrównała się z planem. Znowu założyłem o jedną warstwę za dużo, ale pochmurne niebo zmyliło podczas przygotowań do biegu. Udało mi się również utrzymać całkiem przyzwoite tempo. Czułem moc w nogach, niestety odezwało się trochę prawe biodro. Co ciekawe, podczas biegania po górkach, bóle biodra gdzieś sobie odfrunęły, natomiast jak zacząłem biegać po płaskim to znowu się pojawiły. Choć nie jest to jakiś intensywny ból, po prostu czuję biodro (a wydaje mi się, że nie powinienem :)). W czasie biegu tłumaczyłem sobie, że to tylko kwestia progu bólu, ja je delikatnie czułem, zatem muszę przesunąć próg bólu :). No przecież są ludzie, którzy np. nie znieczulają się podczas wizyty u stomatologa :).
Dzisiaj jeszcze mam w planach wizytę na siłowni, gdzie chcę się porozciągać oraz poćwiczyć dolne partie :). Jutro przerwa, nie wiem czy dam radę biegać również w piątek. W sobotę chcę pobiegać trochę po nierównym :)

Aha, jeszcze mi się przypomniało, zastawiałem się dzisiaj co zrobić, żeby pozbyć się tłuszczyku z brzucha. Może jakieś sugestie. Nie jest go za wiele, ale jest.

P.S. Jak wczoraj byłem w Bonarce, przez sam środek, jechał pracownik galerii na ... Segway'u. Miał on dość znaczny brzuszek (pracownik, nie Segway), i tak sobie pomyślałem, gdyby szedł, być może brzuszek byłby mniejszy ... Ach, ta technologia.
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

25-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 5 min lekkie rozciąganie w domu
Plan: 12 km, z tętnem do 155 bpm
Realizacja: 15,18 km, śr. tętno: 159 bpm, śr. tempo: 05:46

Ćwiczenia:
GR: 10 min po biegu

Podsumowanie:
Dzisiaj czułem moc w nogach. Pogoda całkiem niebiegowa, ale biegło mi się bardzo dobrze, podczas biegu dodałem sobie trasy i tym samym dystans wydłużył się do 15 km. Po prostu super. Pogoda wyganiała wszystkich psiarzy, którzy tylko wyskakiwali z psami na szybkie siku i kupę, a dalej wiatr kierował ich do domu :). Po wybiegnięciu na Bulwary były momenty, gdzie wiatr dość mocno wiał, choć z drugiej strony był odcinek, gdzie wiało mi prostu w plecy i niosło mnie całkiem szybko. Generalnie cały bieg bardzo przyjemny i nie chciało mi się go kończyć. Odpukać dzisiaj nic mnie nie bolało, oby tak dalej. Mam nadzieję, że pomogły mi ćwiczenia rozciągające z czwartku (zakwasy czułem jeszcze w trakcie biegu).
Marzanna już opłacona. Z Żywieckiego na razie rezygnuję. Pora jeszcze zapisać się na Silesia Eco Run.
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

27-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: 5 min lekkie rozciąganie w domu
Plan: podbiegi (na Kopiec Kościuszki)
Realizacja: Bieg na Kopiec Kościuszki, różnica wysokości 100m, podbieg: 1,5 km, śr. tętno: 160 bpm, max. HR: 179 bpm, tempo: 5:59
Czas treningu: 1:03:48, dystans: 10,64 km

Ćwiczenia:
GR: 15 min po biegu, w domu

Podsumowanie:
Dzisiaj w planie miałem wybiegnięcie na Kopiec Kościuszki i zmianę trasy, aby poćwiczyć i rozruszać inne niż zazwyczaj partie mięśni, podczas podbiegów. Temperatura na zewnątrz: 0 st. C i dość silny wiatr, ale nawet całkiem przyjemnie. Na starcie jedna pętelka wokół Błoń, aby się rozgrzać i rozruszać, dodatkowo wbiegłem na trawę, aby popracowała trochę stopa i staw skokowy, następnie droga na Salwator i ulicą Malczewskiego na Kopiec. Dość ostry jest tam podbieg, ale poszło całkiem sprawnie. Jak zbiegałem (al. Waszyngtona) to starałem się biegnąć po trawie, aby za bardzo piętą nie uderzać o asfalt. Swoją drogą to nawet całkiem dobry trening, aby potrenować "delikatniejsze" stąpanie i przetaczanie stopy (jeśli w ogóle da się to świadomie zrobić). Po zbiegu na Błonia - pół pętelki i do domu.
Dzisiaj sił miałem trochę mniej, być może przyczynił się do tego wiatr, ale w sumie biegło się całkiem dobrze. Po drodze kilku biegaczy (na Błoniach).
Na koniec pozytywnie zaskoczył mnie Garmin, który pokazał, że w takim warunkach przebiegłem 10 km poniżej 1h. Jak dla mnie to całkiem nieźle. Oby tak dalej :)
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

29-02-2012

Trening:
Rozgrzewka: GR - 10 min w domu + 2,28 km, tempo 05:46, 15 GR przed interwałami
Trening: 8 x 800 m, p. 2'30" (tempo biegu na 10 km)
Podsumowanie treningu: 8,96km, śr. tempo: 05:37, śr. HR: 164 bpm, max HR: 186 bpm
Tempo interwałów: średnio 04:45 (trochę za szybko)

Ćwiczenia:
GR: 15 min po biegu

01-03-2012

Trening:
Siłownia: 1,5 h
Rozgrzewka: 15 min na rowerku
Ćwiczenia: na nogi, brzuch i korpus

Podsumowanie:
Wczoraj trening interwałowy. Pogoda była tak śliczna, że należało wyjść z domu, jak najszybciej. W słońcu temperatura ok. +10 st. C, natomiast wiał umiarkowany wiatr. Miałem na sobie trzy warstwy i w miejscach, gdzie mocniej wiało było mi trochę zimno. Odbija mi się brak kurtki (byłem już na kupnie jednej ostatnio, ale nie miała kaptura i stwierdziłem, że taki zakup nie mam sensu). Sam trening przebiegł bardzo dobrze, choć tempo podczas interwałów cały czas miałem za szybkie, ponieważ powinienem biegnąć w tempie 05:00. No cóż, ani razu nie udało mi się zwolnić do tego tempa. Gdybym robił odcinki kilometrowe pewnie byłoby łatwiej, ponieważ zmęczenie byłoby większy.
Podczas biegu znowu odezwało się kolano. Pozwolę sobie zacytować Księżną: "czułem się tak, jakby swędziała mnie prawa kość" w okolicach, ni to uda, ni to pośladków. Cały czas obstaję przy tym, że jest to jakiś próg bólu, który muszę cały czas przesuwać :).
Mam nadzieję, że wiosna będzie zmierzać do nas coraz szybciej. Wczoraj na Błoniach mnóstwo biegaczy.

Dzisiaj trening na siłowni. Ogólnie mnóstwo rozciągania (ponad 30 min), później różne ćwiczenia, przed wszystkim na wzmocnienie korpusu oraz nóg.

Aha. Luty zakończony przebiegiem: 160 km, całkiem nieźle. Do Marzanny zostało niecałe 3 tygodni. Ogólnie czuję siłę w nogach, jedyna obawa, to, jak się zachowa prawa strona biodrowa. Niech wie, że ja się nie poddam. :)
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

02-03-2012

Trening:
Planowo: 60' - bieg easy
Realizacja: 50', dystans: 8,72 km, śr. tempo: 5:49, śr. tętno: 155 bpm
Rozgrzewka: 5 min GR przed biegiem

Ćwiczenia:
GR - 5 min po biegu

Podsumowanie:
Dzisiaj miałem lekkie obawy co do biegu, ponieważ moje biodro (prawa, górna strona) było odczuwalne. Podczas biegu cały czas czułem prawą stronę, nie był to ból, ale dawało się odczuć, co powodowało lekki dyskomfort. Podczas biegu cały czas sobie mówiłem, że się nie poddam, dodatkowo biegłem jeszcze po trawie 2/3 dystansu. Wkurza mnie to. Cały czas się rozciągam, a ten ból (uczucie) nie chce zniknąć.
Na 13-03 jestem umówiony do ortopedy sportowego, zobaczymy co powie, jak znam życie: "nic panu nie dolega, wszystko ok, 130 zł" :).
Dzisiejszy bieg skróciłem ze względu na biodro, a z drugiej strony spieszyłem się, żeby odebrać córę z przedszkola.
Jutro przerwa, ewentualnie basen. W niedzielę dłuższe wybieganie w granicach 17-18 km.

P.S. Mam już numery startowe na Marzannę i Silesia EcoRun.
Ostatnio zmieniony 04 mar 2012, 22:02 przez plusch, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

04-03-2012

Trening:
Plan: długie wybieganie ok. 18 km
Realizacja: 22,52 km, śr. tempo: 06:15, śr. tętno: 146 bpm, czas: 2:20:48
Rozgrzewka: 5 min w domu przed biegiem
GR: 10 min po biegu

Podsumowanie:
Start o godz. 08:00 (już o tej porze było dużo biegaczów na Błoniach), temperatura: ok. +2 st. C, bezwietrznie (wychodziło słońce).
Oj, dzisiaj to sam byłem w szoku, jak byłem w połowie dystansu, jak dobrze mi idzie. Ból z bioderka odszedł sobie, gdzieś w siną dal, a nogi niosły i niosły. Coś pięknego. Dzisiaj pierwszy raz testowałem nowe buty: Adidas Cushion Response 19 (wcześniej biegałem w nich na bieżni) i muszę przyznać, że sprawdziły się wyśmienicie. Biegło się w nich bardzo dobrze, stopa się nie poci i pewnie trzyma się w bucie. Buty są troszeczkę twardsze w porównaniu do Lunarglidów (pomimo tego, że mają dużo pianki amortyzacyjnej) i jest mniejsze uczucie "pływania stopy". W Lunarach zdarzało mi się, że buty wydawały się za miękkie, natomiast dzisiaj czułem, że obie nogi równo ze sobą współpracują, żadna z nich nie odjeżdża. Byłem bardzo zadowolony z biegu - nic nie bolało. Dzisiaj bardzo optymistycznie skończyłem, myśląc o zbliżającej się Marzannie :)
Podczas biegu udawało mi się również utrzymywać w miarę równe tętno, nie zwracałem praktycznie wcale uwagi na tempo. Z dzisiejszym tempem (i tętnem) mógłbym pobiec jeszcze dalej (przynajmniej tak się czułem).
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

06-03-2012

Trening:
Bieg z podbiegami
Dystans: 12,27 km, śr. tempo: 05:47, śr. HR: 154 bpm, czas: 1:10:58
Różnica wzniesień: ok. 90-100 m
Temperatura: -2 st. C, słonecznie, lekki, zimny wiatr

Ćwiczenia:
GR: 10 min po biegu

Podsumowanie:
Na dzisiaj zaplanowałem sobie podbieg. Trasa, taka, jak tydzień temu: na Kopiec i z powrotem (lekko wydłużona na Błoniach). Nie wiem, czy to myśl o podbiegu, ale niesamowicie długo zbierałem się do wyjścia, po prostu mi się nie chciało :). Niby dzisiaj słonecznie, ale zmarzły mi nogi, a w szczególności stawy kolanowe. Wiał lekki, ale bardzo zimny wiatr. Ogólnie wyszło mi nawet bardzo dobre tempo, co lepsze to przebiegłem 10 km, w czasie ok. 58 min z 1,5 kilometrowym podbiegiem na Kopiec. Jest siła w nogach :).

Macie jakieś sposoby, jak chronić stawy kolanowe przed zimnem? Z tym, że odpada sposób pozostania w domu :).
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

09-03-2012

Trening:
Spokojne wybieganie do 10 km
Realizacja: 9,58 km, śr. tempo: 05:36, śr. HR: 151 bpm, czas: 53:42

11-03-2012

Trening:
Miało być długie, spokojne wybieganie do 15 km
Realizacja: Bieg z podbiegami (dwa Kopce, przez ZOO), różnica wzniesień: powyżej 150 m
Dystans: 16,95 km, śr. tempo: 06:43, śr. HR: 149 bpm, czas: 1:53:57

Podsumowanie:
W piątek w miarę spokojny bieg, lecz niestety czułem biodro podczas biegu, nie za mocno, ale zawsze.
Dzisiaj, za namową kumpla, skusiłem się biegnąć z Błoń na Kopiec Piłsudskiego przez Kopiec Kościuszki. Zawsze można poćwiczyć siłę, ale dzisiaj wcale nie miałem na to ochoty. Jedyny plus, że nogi musiały bardziej pracować, choć również biodro było odczuwalne :wrr:.
Dodatkowo za mocno zgrzały mi się stopy i jakoś w ogóle dziwnie mi się biegło w Lunarach, czułem się tak, jakby były za ciasne. Poprzednie biegi biegałem w Adidasach i jakoś w nich stopa lepiej się czuje. No, a wracając do Lunarów ... zrobiły mi się odciski na obu stopach, niewielkie, ale zawsze :ech:. To taka nieciekawa niespodzianka przed Marzanną.

We wtorek idę do ortopedy, aby obejrzał to moje biodro i w ogóle tę prawą stronę. Zobaczymy co powie. Nie wiem czy jeszcze będę biegał w tym tygodniu, może jakieś krótkie wybieganie. Nie mogę doczekać się przyszłej niedzieli :). Będzie dobrze:).
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

16-03-2012

Trening:
Rozbieganie przed Marzanna
Dystans: 12,38 km, śr. tempo:05:52, śr. HR: 156 bpm, czas: 1:12:46

Ćwiczenia:
GR: 25 min (w totalu)

Podsumowanie:
Cały tydzień nie biegałem (ostatni raz w niedzielę), zatem chciałem się trochę rozbiegać przed Marzanną. Na trasę wybrałem trasę Marzanny (nie całą). Okoliczności przyrody, rewelacja, słoneczko i w ogóle jakaś taka pozytywna atmosfera. Tego mi brakowało, bo tydzień miałem raczej w dolinie. A wracając do biegu, to już przy samym rozpoczęciu miałem wysokie tętno, nie wiem czy nie stresuję się przed biegiem :). Warunki były dobre, a mój bieg raczej słaby, wysokie tętno i tempo takie sobie, mam nadzieję, że trochę do tego przyczynił się wiatr i na Marzannie forma skoczy.

Druga sprawa z tego tygodnia, to miałem wizytę u ortopedy. Przekazałem mu info o moich bólach, i stwierdził, że nie widać u mnie, aby była różnica w długości kończyn, ale żeby całkowicie być pewnym (bo może być różnica w granicach 0,5-1cm, jeśli dobrze pamiętam) to dał mi skierowanie na RTG nóg. Dodatkowo wykryłem u siebie, że czasem przeskakuje mi coś w prawym biodrze. Stwierdził, że już taką mam budowę, można to zniwelować poprzez ćwiczenia i rehabilitację. A fachowo to to określił (ze skierowania): przeskakiwanie mięśnia napinacza powięzi szerokiej w okolicy Krętarza większego po stronie prawej. I to jest przyczyna, że czasem odczuwam ból (lub coś a'la ból) po prawej stronie, gdyż promieniuje to na różne mięśnie (nawet do kolan :(). No nic, będę się rozciągał i wszystko będzie ok :). Generalnie rozciągać się, rozciągać się.

A jutro Marzanna, achhhhhh, ale mam ogromną ochotę na ten bieg, mam nadzieję, że będzie fajna atmosfera i przede wszystkim dobrze się naładują. A ... no, i na życiówkę mam nadzieję też, nadzieja na mniej niż 2h.
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

18-03-2012

Zawody:
IX Krakowski Półmaraton Marzanny
Śr. tempo: 05:28; śr. HR: 173 bpm; czas: 01:55:30 (nowa życiówka!!!)

Podsumowanie:
Ufff, dopiero dzisiaj dałem radę usiąść do komputera i coś wykrzesać. Wczoraj po biegu nie miałem siły, byłem za bardzo zmęczony.
Od samego rana zapowiadała się bardzo ładna pogoda, temperatura przed biegiem ponad +15 st. C. W czasie biegu było nawet +20 st. C.
Przed biegiem ok. 1,5 km rozgrzewki i dużo rozciągania, myślę, że byłem dobrze rozciągnięty, a i nastawienie na bieg było bardzo pozytywne.
Przed rozpoczęciem biegu, gdy wszyscy zebrali się już przed linią startu, nastąpiło lekkie opóźnienie (ponad 10 min), podobno zdarzył się jakiś wypadek na trasie lub obok trasy biegu.
Pierwsze 5 km biegło się bardzo dobrze z tempem nawet 05:12, kontrolowałem tętno, aby nie przesadzić. Do 10 km również nie było większych problemów, lecz widziałem, że tempo było lekko za szybkie, a i tętno mi skoczyło i wiedziałem, że raczej już nie spadnie, nie potrafiłem zwolnić :).
Po 10 km bałem się, że spuchnę pod koniec biegu. Kolejne 5 km to bieganie wokół Wawelu oraz okolic Rynku, było tam trochę zakrętów oraz gorszej nawierzchni. Widziałem, że spada mi prędkość, ale dało się spokojnie biegnąć. Po wbiegnięciu na Bulwary w kierunku Salwatora dość mocno wiał wiatr i był to odcinek, gdzie dało się odczuć zmęczenie. Końcowym etapem było wbiegnięcie na Błonia i przebiegnięcie jeszcze prawie dwóch pełnych okrążeń i ... tego się obawiałem najbardziej. Po wewnętrznej pętli biegły osoby, które już finiszowały, ja po zewnętrznej, aby przebiec pierw pełne okrążenie, a później do wewnątrz na finisz. W okolicach 16 kilometra spojrzenie na zegarek, czas ok, będą złamane 2h, będzie życiówka, byleby utrzymać tempo, a z tym było gorzej bo spadało do około 05:35. Na około 18 km mijało się bramę mety ... obok, po zewnętrznym torze, ale myśl ... jeszcze tylko jedno okrążenie, no minęło parę kroków, no już niepełne okrążenie i będzie koniec. Po 18 km poczułem ssanie w żołądku, brakowało trochę mocy, czułem się głodny i chciało mi się pić. Ale psychika ciągnęła do przodu, nogi niosły, nie stwarzały problemów. Jeszcze trzeba było trochę wytrzymać, bo za chwilę będzie punkt z napojami. Jest - 19 km i dwa kubki wody. Może starczy na finisz. Zostało już nie wiele, trzeba zakręcić na Błoniach i ostatnia prosta. Po chwili było widać już Metę. Teraz tylko cały czas prosto i będzie życiówka. Chciałem pobiec szybciej, ale czułem, że nie mogę, choć faktycznie biegłem szybciej. Finalnie okazało się, że ostatni kilometr to tempo: 05:08 - najszybsze z całego biegu. Przed metą biorę córę za rękę i wbiegamy razem. Jest radość, choć przed chwilą myślałem co innego :). Córka dostaje medal na szyje, a ja ... butelkę wody :). Bieg się skończył, jest życiówka poprawiona o ponad 9 min. Jest dobrze!!!!

Dzięki wszystkim kibicującym i Księżnej, która sklonowała się w różnych miejscach :).
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

20-03-2012

Trening:
Siłownia
20 min na rowerku - 10km
20 min rozciągania
30 min - ćwiczenia głównie na brzuch, plecy, delikatnie nogi

Podsumowanie:
Już dzisiaj nosiło mnie po domu, aby wyjść na zewnątrz. Po półmaratonie czułem delikatny skurcz w lewym udzie, więc zdecydowałem, że trzeba by go porozciągać. Wizyta na siłowni dobrze mi zrobiła, mięśnie porozciągane plus delikatne ćwiczenia. A pogoda na zewnątrz, mmmmm, no pięknie, tylko ubierać buty i śmigać. Zobaczymy, jutro pewnie wyskoczę na lekkie rozbieganie.

Na koniec znalezione zdjęcia z Marzanny:
- robię zamieszanie przy stanowisku z wodą :)
Obrazek

- i finisz z córą
Obrazek
Awatar użytkownika
plusch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 367
Rejestracja: 17 paź 2011, 18:43
Życiówka na 10k: 00:51:47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

21-03-2012

Trening: Garmino-nie-działanie
Plan: spokojne wybieganie do 15 km
Realizacja: ok 13km, śr. tempo: ok. 06:00, czas: 01:20:00,

Podsumowanie:
Wczoraj był plan, aby rozbiegać się trochę po Marzannie, spokojnym tempem do 15 km. Spojrzawszy na termometr z wielką chęcią zacząłem się ubierać, ponieważ widniała temperatura +10 st. C. Oj, jak bardzo mnie to zawiodło. Ubrałem tylko T-shirt i grubszą bluzę, z myślą, że jak zacznę biegnąć to się rozgrzeję. Na samym początku, zaraz po wyjściu z domu, padł mi Garmin, słaba bateria, a wydawało mi się, że ładowałem go po ostatnim downloadzie danych. No nic trudno, na szczęście, jeszcze nie jestem tak uzależniony od tego urządzenia, zdałem się na wyczucie własne i biegłem w granicach 06:00, tak jak założyłem. A wracając do ubrania, to na Bulwarach myślałem, że mi głowę urwie, a wiatr wiejący w korpus przeszywał mnie na wylot, czując jak kostki obijają się o siebie. Brrrrr, zmarzłem nieludzko.
Po treningu, jak zawsze, radocha.

Wieczorem myślałem sobie jeszcze o biegu Marzanny, zestawiając go do innych półmaratonów: Warszawskiego i Poznańskiego.
Zastanawiałem się czy Kraków chciałby mieć porównywalny półmaraton? Czy taki bieg, w szczególności dla władz miasta, to zło konieczne?
Patrząc na liczby uczestników z Poznania i Warszawy i zestawiając je do Krakowa to są one porażające. Jeśli chodzi o Marzannę, to nie miała ona praktycznie żadnej promocji w szczególności na portalach biegowych, a i również w prasie specjalistycznej, nie wspominając o plakatach w samym Krakowie. Na pewno bieg ten ma słaby sponsoring, a i pewnie pomoc miasta jest marna. Ciekawe dlaczego? Kraków ma mnóstwo ciekawych miejsc przez które można biegać (sama trasa biegu była ciekawa). Przecież taki bieg to świetna promocja miasta, część ludzi, która przyjedzie z zewnątrz będzie musiała gdzieś przenocować, coś zjeść.
Mam nadzieję, że kolejne edycje tego biegu będą większe i przede wszystkim lepiej promowane.
Jest jeszcze jedna rzecz, która jest trochę niekomercyjna w tym biegu. Być może, się komuś tutaj narażę, ale sama nazwa Biegu jest niekomercyjna. Rozumiem, że jest to nawiązanie do tradycji, ale od strony promocyjnej i marketingowej czegoś mi tu brakuje. Jak najbardziej można wykorzystać obecną formę, bo to już tradycja, ale na pewno warto byłoby ją odświeżyć, coś zmienić.
Zdaję sobie sprawę, że organizacja takiego biegu to poważne i potężne przedsięwzięcie, w którym musi wziąć udział mnóstwo osób, ale właśnie dlatego mam też nadzieję, że za jakiś czas na Krakowskiem Półmaratonie stanie 5000, albo i więcej biegaczy.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ