Po 9 rano zaczęłam moje
suuuper długie wybieganie. Miałam w planach biegać przez 3 godz i zobaczyć ile nastukam kilometrów.
Biegłam jak zwykle z parku Szczęśliwickiego do pól Mokotowskich. Tam latałam aż do 25 km a potem z powrotem do domu, żeby ostatnie kilometry były blisko mojego osiedla, tak w ramach asekuracji. Pogoda super. Nie za ciepło, bez słońca, w parku pustawo.
Biegłam cały dystans spokojnie, no bo to w końcu, według moich śmiałych prognoz, miało wyjść w okolicach 30 km.
Pierwsza dyszka super. Zawsze potrzebuję około 5 km, żeby załapać rytm, a potem to już jakoś się samo biegnie
Pierwsze 10 km 1h. 05min
Przy drugiej dyszce zaczęłam pić wodę. Po 17 km zjadłam banana, trochę mi w gardle stawał, bo nie przywykłam do jedzenia podczas biegu. Samopoczucie nadal dobre, nogi nie bolą, tętno ok. Zaczęłam sobie rozmyślać o rzeźnikach i biegach ultra

Tak więc kolejna dyszka przeszła w miarę spokojnie, trochę wolniej, ale niewiele.
Dystans 20km czas 2h 07 min.
Przy trzeciej dyszce zrobiło się jakby trochę ciężej

Widocznie banan się już strawił, bo jakoś lekka słabość mnie ogarnęła. Musiałam zrobić małą przerwę, podbiegłam do budki z zapiekankami i kupiłam Icetea, licząc na zawartą w niej glukozę. Wypiłam duszkiem z pół butelki. Resztę wywaliłam.( To chyba nie było mądre, ale za to moja przerwa w biegu wyniosła może z 3 min.)
Te moje zaplanowane 3h wypadły już na Szczęśliwicach.
W 3 godziny zrobiłam 28.34 km
Jako, że właściwie nie włączyły mi się sygnały alarmowe świadczące o totalnym zmęczeniu, to postanowiłam, że dobiję do 30 km.
No i dobiłam
A oto podsumowanie:
Dystans 30 km
czas 3h 10 min
średnie tempo 6.21
średnie tętno 157
Wrażenia po biegu:
właściwie to spodziewałam się bardziej ekstremalnych przygód. Ale podobno to po 30 km zaczyna się robić ciekawie. Po tych 30 km byłam oczywiście zmęczona, bolały mnie trochę nogi i miałam lekkie skurcze brzucha ( o to właściwie mnie zaniepokoiło, bo prognozowałoby przy dalszym biegu dłuższą wizytę w toi toi

)
Ale ogólnie mogłabym biec dalej.
Co z tego biegu wyniosłam jeżeli chodzi o maraton?
Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że zdołam go ukończyć, nie będąc na barana u Pitera84 przy ostatnich kiloskach
Mogę jeść banany i pić wodę PODCZAS biegu. To ważne, bo dotychczas musiałam stawać jeżeli chciałam się napić.
Nic mnie nie boli i jestem jeszcze w stanie pełnić obowiązki idealnej pani domu i matki polki przez resztę dnia.
Tak więc SUKCES. Czekam na gratulacje
