rusek. kulą w płot. efekt - 34:53
Moderator: infernal
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
- ART OF FOURTHPLACING
Wrocław, "cross między mostami", 12,1km
znowu wygrał arek gardzielewski
miejsce 6/~250
fajnie.
na dychę międzyczas wyszedł lepszy od życiówki na asfalcie.
----------
na finiszu z drugiej grupy przeje... dwa miejsca /- na cholerę mi było tyle prowadzić!????
z drugiej strony - jakoś nie miałem motywacji, żeby znowu walczyć o czwarte w generalce; skończyło się czwartym w kategorii; okazało się, że nagradzają tylko miejsca w kategorii wiekowej...
-----------
znowu byłem pierwszym nienagrodzonym.
es muss sein.
------------------
trza więcej napier...
tyle.
zdrówko
Wrocław, "cross między mostami", 12,1km
znowu wygrał arek gardzielewski
miejsce 6/~250
fajnie.
na dychę międzyczas wyszedł lepszy od życiówki na asfalcie.
----------
na finiszu z drugiej grupy przeje... dwa miejsca /- na cholerę mi było tyle prowadzić!????
z drugiej strony - jakoś nie miałem motywacji, żeby znowu walczyć o czwarte w generalce; skończyło się czwartym w kategorii; okazało się, że nagradzają tylko miejsca w kategorii wiekowej...
-----------
znowu byłem pierwszym nienagrodzonym.
es muss sein.
------------------
trza więcej napier...
tyle.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
jedna uwaga do sobotnich zawodów:
dużo bardziej czuję czwórki niż łydki (wcześniej zawsze było odwrotnie)- to chyba znak z niebios, że technika idzie w dobrym kierunku.
jedyne inne wytłumaczenie tegoż fenomenu, to że siła czwórek spadła od robienia wieloskoków.
na pewno nie robię ich idealnie. to fakt. ale chyba aż tak bardzo nie kaleczę?!
TRENING:
rano 14 km spokojnie z Komandem Michała, chyba pierwszy raz od miesiąca - jednak czasem miło pogadać z kimś na treningu.
trening literacki - z jackiem D. wystającym z kieszeni.
jakby nie patrzeć, amerykańska szkoła treningowa związana jest ze zwiększonymi obciążeniami.
------------
nocą, po 23:00 - 7 km trening oniryczny po stadionie.
nie miałem zegarka, niby wiem ile zrobiłem kółek - ale głowy nie dam;
raz szybciej, raz wolniej, raz w jedną stronę, raz w drugą, tory też się zmieniały...
uwielbiam takie bieganie...
-----
W międzyczasie rozładowałem 800kg kamieni z samochodu - w ramach stabilności ogólnej, rzecz jasna.
SUPLEMENTACJA:
tylko cztery rakotwory!
(tylko dlatego, że tytoń się skończył,a trafiki w niedziele nieczynne. )
postanowiłem sobie solennie , że póki co zwykłych papierosów nie palę, bo są niezdrowe i szkodliwe, i jeszcze powodują śmiertelnego raka płuc, śmiertelnego bardzo! no i mają za mało nikotyny, nie ma to jak dobry skręt bez filtra.
zdrówko
dużo bardziej czuję czwórki niż łydki (wcześniej zawsze było odwrotnie)- to chyba znak z niebios, że technika idzie w dobrym kierunku.
jedyne inne wytłumaczenie tegoż fenomenu, to że siła czwórek spadła od robienia wieloskoków.
na pewno nie robię ich idealnie. to fakt. ale chyba aż tak bardzo nie kaleczę?!
TRENING:
rano 14 km spokojnie z Komandem Michała, chyba pierwszy raz od miesiąca - jednak czasem miło pogadać z kimś na treningu.
trening literacki - z jackiem D. wystającym z kieszeni.
jakby nie patrzeć, amerykańska szkoła treningowa związana jest ze zwiększonymi obciążeniami.
------------
nocą, po 23:00 - 7 km trening oniryczny po stadionie.
nie miałem zegarka, niby wiem ile zrobiłem kółek - ale głowy nie dam;
raz szybciej, raz wolniej, raz w jedną stronę, raz w drugą, tory też się zmieniały...
uwielbiam takie bieganie...
-----
W międzyczasie rozładowałem 800kg kamieni z samochodu - w ramach stabilności ogólnej, rzecz jasna.
SUPLEMENTACJA:
tylko cztery rakotwory!
(tylko dlatego, że tytoń się skończył,a trafiki w niedziele nieczynne. )
postanowiłem sobie solennie , że póki co zwykłych papierosów nie palę, bo są niezdrowe i szkodliwe, i jeszcze powodują śmiertelnego raka płuc, śmiertelnego bardzo! no i mają za mało nikotyny, nie ma to jak dobry skręt bez filtra.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
TRENING:
jakaś dyszka z rańca, easy po 4:25 min/km wreszcie było easy, na spokojnym oddechu 3-3;
----------------
wygląda na to, że jedziemy dziś w nocy z żoneczką w Karki na 2-3 dni.
siła wyjdzie gratis, ale nie wiem, czy uda się w środę łupnąć interwały na tempie docelowym.
trzeba zakombinować jakoś, żeby pojutrze wieczorem być w Szklarskiej, chyba że wybudowali stadion na Śnieżce pod moją kilkumiesięczną nieobecność...
SUPLEMENTACJA:
kupiłem tytoń, uff, od razu organizm lepiej się czuje.
anyway, zdrówko
jakaś dyszka z rańca, easy po 4:25 min/km wreszcie było easy, na spokojnym oddechu 3-3;
----------------
wygląda na to, że jedziemy dziś w nocy z żoneczką w Karki na 2-3 dni.
siła wyjdzie gratis, ale nie wiem, czy uda się w środę łupnąć interwały na tempie docelowym.
trzeba zakombinować jakoś, żeby pojutrze wieczorem być w Szklarskiej, chyba że wybudowali stadion na Śnieżce pod moją kilkumiesięczną nieobecność...
SUPLEMENTACJA:
kupiłem tytoń, uff, od razu organizm lepiej się czuje.
anyway, zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
back home.
żoneczka po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczyła, zrobiliśmy przez te dwa dni coś pod pięćdziesiąt kilometrów na piechotę - /pierwszego dnia spacerkiem z Jelonki na Śnieżkę, drugiego ze Śnieżki do Szklarskiej przez Szrenicę/ - i jakoś nogi nie miały ochoty na interwały.
pięknie, miło i w miarę bezludnie (nie licząc czeskich i niemieckich emerytów na biegówkach)
aaa, jeszcze na stopa powrotnego ze Szklarskiej do Jeleniej zabrał nas chłopak szósty na MP w biatlonie parę lat temu. to chyba dobry znak.
------------
podsumowanie czwartego tygodnia:
niby znowu ponad 100km/tyg, ale połowa spacerkiem z plecakiem, więc się nie liczy
-------------
trzaby dzisiaj jakieś czterysetki machnąć przy takim obrocie spraw... w sobotę maniacka.
zdrówko
żoneczka po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczyła, zrobiliśmy przez te dwa dni coś pod pięćdziesiąt kilometrów na piechotę - /pierwszego dnia spacerkiem z Jelonki na Śnieżkę, drugiego ze Śnieżki do Szklarskiej przez Szrenicę/ - i jakoś nogi nie miały ochoty na interwały.
pięknie, miło i w miarę bezludnie (nie licząc czeskich i niemieckich emerytów na biegówkach)
aaa, jeszcze na stopa powrotnego ze Szklarskiej do Jeleniej zabrał nas chłopak szósty na MP w biatlonie parę lat temu. to chyba dobry znak.
------------
podsumowanie czwartego tygodnia:
niby znowu ponad 100km/tyg, ale połowa spacerkiem z plecakiem, więc się nie liczy
-------------
trzaby dzisiaj jakieś czterysetki machnąć przy takim obrocie spraw... w sobotę maniacka.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
...zamiast czterysetek zrobiłem sobie dwa dni totalnej laby o pizzy, naleśnikach i browarach.
okazuje się również, że 50km z plecakiem w śniegu po górach, to jednak nie jest optymalny szlif przed dychą.
dowiedziałem się również dzisiaj, czego się zresztą domyślałem, że "spalone" pierwsze dwa kilometry(po 3:12, 3:18/km) nie sprzyjają dobrym wynikom. przypomniałem sobie jak to jest być wyprzedzonym przez 10 osób na ostatnich 300 metrach.
przypomniałem sobie, jak przegrywać z kobietami.
jakby nie patrzeć, bardzo pouczające to wszystko.
w następnym starcie zwiążę sobie nogi dżipiesem, jak dawniej.
przy okazji urwało się 30s z życiówki, wynik 35:06 równo minutę szybciej, niż rok temu.
doświadczenie z gatunku:
jak się nie masz z czego cieszyć, przynajmniej ciesz się z życiówki.
chociaż prawdę powiedziawszy, większe wrażenie zrobiły na mnie dzisiaj wyniki bliższych i dalszych znajomych:
o tylu życiówkach w jednym biegu chyba jeszcze nie słyszałem.
zapachniało euforią. hmmm.
okazuje się również, że 50km z plecakiem w śniegu po górach, to jednak nie jest optymalny szlif przed dychą.
dowiedziałem się również dzisiaj, czego się zresztą domyślałem, że "spalone" pierwsze dwa kilometry(po 3:12, 3:18/km) nie sprzyjają dobrym wynikom. przypomniałem sobie jak to jest być wyprzedzonym przez 10 osób na ostatnich 300 metrach.
przypomniałem sobie, jak przegrywać z kobietami.
jakby nie patrzeć, bardzo pouczające to wszystko.
w następnym starcie zwiążę sobie nogi dżipiesem, jak dawniej.
przy okazji urwało się 30s z życiówki, wynik 35:06 równo minutę szybciej, niż rok temu.
doświadczenie z gatunku:
jak się nie masz z czego cieszyć, przynajmniej ciesz się z życiówki.
chociaż prawdę powiedziawszy, większe wrażenie zrobiły na mnie dzisiaj wyniki bliższych i dalszych znajomych:
o tylu życiówkach w jednym biegu chyba jeszcze nie słyszałem.
zapachniało euforią. hmmm.
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
wczoraj wieczorem trafiliśmy jeszcze z żoneczką na koncert Kroke.
Masada to to niestety nie jest.
do Zakaryi, Koby'ego Israelite, czy nawet Bester Quartet (dawne Cracow Klezmer Band) sporo chłopakom brakuje.
fajne momenty były, ale generalnie przynudzanie. coś jak mój wczorajszy start.
no ale odchamiać się trzeba - i ile można słuchać muzyki z pudełka?
-------------------------
nie pamiętam, żebym się kiedyś tak dobrze mięśniowo czuł po ściganiu na 10km - ewidentnie schrzaniłem wczoraj sprawę.
krwawą vendettę na własnej głupocie planuję 10 kwietnia w Gnieźnie.
-------
TRENING:
19km spokojniutko w wesołych nastrojach z niedzielną ekipą.
DIETA/
WAGA: 76,8kg. za tydzień GP poznania, ale to tylko 5km - wiele pałera nie trzeba - można się zacząć dalej głodzić.
dzisiaj na śniadanie(po bieganiu) kromka razowego chleba, olej z lnianki, jajko, trochę białego sera, łyżka miodu gryczanego, kawka z mlekiem sojowym i cukrem trzcinowym.
przez ostatnie pięć dni paliłem równo po pięć skrętów.
jakby nie było sukces. jakby nie było - spóźniony.
zdrówko
Masada to to niestety nie jest.
do Zakaryi, Koby'ego Israelite, czy nawet Bester Quartet (dawne Cracow Klezmer Band) sporo chłopakom brakuje.
fajne momenty były, ale generalnie przynudzanie. coś jak mój wczorajszy start.
no ale odchamiać się trzeba - i ile można słuchać muzyki z pudełka?
-------------------------
nie pamiętam, żebym się kiedyś tak dobrze mięśniowo czuł po ściganiu na 10km - ewidentnie schrzaniłem wczoraj sprawę.
krwawą vendettę na własnej głupocie planuję 10 kwietnia w Gnieźnie.
-------
TRENING:
19km spokojniutko w wesołych nastrojach z niedzielną ekipą.
DIETA/
WAGA: 76,8kg. za tydzień GP poznania, ale to tylko 5km - wiele pałera nie trzeba - można się zacząć dalej głodzić.
dzisiaj na śniadanie(po bieganiu) kromka razowego chleba, olej z lnianki, jajko, trochę białego sera, łyżka miodu gryczanego, kawka z mlekiem sojowym i cukrem trzcinowym.
przez ostatnie pięć dni paliłem równo po pięć skrętów.
jakby nie było sukces. jakby nie było - spóźniony.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
Pięęęknie było dzisiaj!
po pracy przespałem się jeszcze ze dwie godzinki dla regeneracji, i biegałem już po ciemnicy.
do tego ładnie prószył śnieżek (systemem zamieć; no prawie),
pod nogami kałuże/błoto/lód - ale prędko znikły pod białym -i już mogłem tylko zgadywać, w co trafię.
2,5km rozruch+de-rozruch, i 10km w 43:10, 4:19min/km, czyli trash zone według Jacka De. - za szybko jak na easy, za wolno jak na tempo maratońskie. biorąc poprawkę na wspaniałe warunki - pewnie gdzieś pośrodku.
po bieganiu wyglądałem jak totalny brudas, trening w stylu Trash-Punk uważam za ekstremalnie udany.
a zaczęło się kiedyś tak niewinnie od Exploited...
zdrówko
po pracy przespałem się jeszcze ze dwie godzinki dla regeneracji, i biegałem już po ciemnicy.
do tego ładnie prószył śnieżek (systemem zamieć; no prawie),
pod nogami kałuże/błoto/lód - ale prędko znikły pod białym -i już mogłem tylko zgadywać, w co trafię.
2,5km rozruch+de-rozruch, i 10km w 43:10, 4:19min/km, czyli trash zone według Jacka De. - za szybko jak na easy, za wolno jak na tempo maratońskie. biorąc poprawkę na wspaniałe warunki - pewnie gdzieś pośrodku.
po bieganiu wyglądałem jak totalny brudas, trening w stylu Trash-Punk uważam za ekstremalnie udany.
a zaczęło się kiedyś tak niewinnie od Exploited...
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
w ciągu dnia 6 km business-Van Aaken[/i] - czyli latania truchtem po mieście po bankach i urzędach - zbierają się te kilometry, zbierają,
wieczorem 15km, rzetelnego E
planowałem jeszcze dołożyć siłę, ale nogi nie chciały.
nie to nie. prosić się nie będę.
zdrówko
wieczorem 15km, rzetelnego E
planowałem jeszcze dołożyć siłę, ale nogi nie chciały.
nie to nie. prosić się nie będę.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
rano 1h porządnego rozciągania.
- i to jest główny cel treningowy na najbliższe tygodnie.
wieczorem 15km, w tym
5x900m w 2:55 -2:56, czyli po 3:15min/km; na przerwie 3min w świńskim truchcie
dygresja do interwałów:
przy bieganiu tempa JD podaje taką ładną tabelkę, o ile wolniej należy biegać tempa dłuższe niż 20 min (biegane równo na T-pace).
interwały według jd mają trwać 3-5 min
o ile przy odcinkach ~5min Interval pace(z tabel) jest dla mnie ok, o tyle przy 3 min robi się lajtowo.
można oczywiście skracać przerwy.
ale można też biegać szybciej
więc zamiast po 3:23, latałem po 3:15
- i był to sporo luźniejszy trening niż ostatnie interwały (~ 4'35'' po ~3:23min/km)
----------------
powtórzenia u JD też są dla mnie trochę podejrzane.
o ile dwustumetrówki w tempie R(36s) - pełen luzik, to 400m w 1:12 to już walka.
osiemsetkę też kiedyś zrobiłem w R pace. jedną.
to było dla mnie mniej więcej 800m w tempie startowym na 1000m. fajna sprawa, ale na pewno nie do biegania na treningach.
póki co, szybkość raczej nie ogranicza mojego rozwoju biegowego, ale jeśli kiedyś zacznie, to pewnie dalej będę rozmontowywał Danielsa. zawsze to miło coś popsuć.
----------------------------------------------------------------------------------------
podsumowanie tygodnia:
czwartek, piątek - laba.dalej już lepiej. w pięć dni jakieś 82km,
w tym życiówka na dychę, 4,5km interwałów i lekki ciągły (właściwie kros - wolno i w błocie, ale drugi zakres był na pewno)
zdrówko
- i to jest główny cel treningowy na najbliższe tygodnie.
wieczorem 15km, w tym
5x900m w 2:55 -2:56, czyli po 3:15min/km; na przerwie 3min w świńskim truchcie
dygresja do interwałów:
przy bieganiu tempa JD podaje taką ładną tabelkę, o ile wolniej należy biegać tempa dłuższe niż 20 min (biegane równo na T-pace).
interwały według jd mają trwać 3-5 min
o ile przy odcinkach ~5min Interval pace(z tabel) jest dla mnie ok, o tyle przy 3 min robi się lajtowo.
można oczywiście skracać przerwy.
ale można też biegać szybciej

- i był to sporo luźniejszy trening niż ostatnie interwały (~ 4'35'' po ~3:23min/km)
----------------
powtórzenia u JD też są dla mnie trochę podejrzane.
o ile dwustumetrówki w tempie R(36s) - pełen luzik, to 400m w 1:12 to już walka.
osiemsetkę też kiedyś zrobiłem w R pace. jedną.
to było dla mnie mniej więcej 800m w tempie startowym na 1000m. fajna sprawa, ale na pewno nie do biegania na treningach.
póki co, szybkość raczej nie ogranicza mojego rozwoju biegowego, ale jeśli kiedyś zacznie, to pewnie dalej będę rozmontowywał Danielsa. zawsze to miło coś popsuć.
----------------------------------------------------------------------------------------
podsumowanie tygodnia:
czwartek, piątek - laba.dalej już lepiej. w pięć dni jakieś 82km,
w tym życiówka na dychę, 4,5km interwałów i lekki ciągły (właściwie kros - wolno i w błocie, ale drugi zakres był na pewno)
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
we czwartek jeszcze ze trzynaście nabiegałem, wczoraj wakacje,
a dzisiaj za parę godzin znowu będę musiał startować w gp poznania.
znowu na kacu.
to już trzeci raz.
ehhh, ciężkie jest życie sportowca.
no i jak tu się na jednym porządnie skupić?
przecież taki mam ładny talent... tak bym się na alkoholika nadawał.... eh...a tu czasu i okazji ciągle brakuje, żeby regularnie trenować...
zdrówko
a dzisiaj za parę godzin znowu będę musiał startować w gp poznania.
znowu na kacu.
to już trzeci raz.
ehhh, ciężkie jest życie sportowca.
no i jak tu się na jednym porządnie skupić?
przecież taki mam ładny talent... tak bym się na alkoholika nadawał.... eh...a tu czasu i okazji ciągle brakuje, żeby regularnie trenować...
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
wygląda na to, że mimo wszystko trening idzie w dobrym kierunku. zadziwiające.
siódme w generalce na ~300 osób; czas ok 17:00 minut. mam nadzieję, że tak bardziej 16:59, niż 17:01, ale to się dopiero okaże za kilka dni.
trochę błota na trasie, ale i tak zadziwiająco dobrze noga podawała.
wyniki z kolejnych gp są wspaniałym podsumowaniem warunków meteorologicznych: 19:3x, 18:0x, 17:0x ...aż się boję, co będzie za dwie edycje - w maju...
----------
po biegu zrobiliśmy sobie jeszcze z kumplem z podstawówki, który dzisiaj zadebiutował w biegach masowych(Gratulacje Marcin!), po dwa browary w parku sołackim, systemem ławeczka, piwo, szlug.
- oczywiście głośno śmiejąc się i komentując wszystkie biegające po parku osoby...
----------
jak jusz zupełnie wyshedłem na hama i prostaka - polecam trochę kulturki(zwłaszcza dla dzieciatych).
trzaby to spróbować w realu, ale nawet cyfrowo mieliśmy niezłą rodzinną zajawkę:
http://www.youtube.com/watch?v=-mFEgYSt ... re=related
zdrówko
edit:
aha - dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli nowego Grabaża - szósty kawałek z Dodekafonii.
ostatki - nie widzisz stawki - chyba najlepszy kawałek o bieganiu(trochę - a bardziej jak to u grabaża o życiu) w rodzimym jazyku...
Panie Admin Szanowny!
coś mi się chyba konto spsuło i się wylogowywać nie chce!
czuję się przykuty do klawiatury!
Kowaaaala!
siódme w generalce na ~300 osób; czas ok 17:00 minut. mam nadzieję, że tak bardziej 16:59, niż 17:01, ale to się dopiero okaże za kilka dni.
trochę błota na trasie, ale i tak zadziwiająco dobrze noga podawała.
wyniki z kolejnych gp są wspaniałym podsumowaniem warunków meteorologicznych: 19:3x, 18:0x, 17:0x ...aż się boję, co będzie za dwie edycje - w maju...
----------
po biegu zrobiliśmy sobie jeszcze z kumplem z podstawówki, który dzisiaj zadebiutował w biegach masowych(Gratulacje Marcin!), po dwa browary w parku sołackim, systemem ławeczka, piwo, szlug.
- oczywiście głośno śmiejąc się i komentując wszystkie biegające po parku osoby...
----------
jak jusz zupełnie wyshedłem na hama i prostaka - polecam trochę kulturki(zwłaszcza dla dzieciatych).
trzaby to spróbować w realu, ale nawet cyfrowo mieliśmy niezłą rodzinną zajawkę:
http://www.youtube.com/watch?v=-mFEgYSt ... re=related
zdrówko
edit:
aha - dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli nowego Grabaża - szósty kawałek z Dodekafonii.
ostatki - nie widzisz stawki - chyba najlepszy kawałek o bieganiu(trochę - a bardziej jak to u grabaża o życiu) w rodzimym jazyku...
Panie Admin Szanowny!
coś mi się chyba konto spsuło i się wylogowywać nie chce!
czuję się przykuty do klawiatury!
Kowaaaala!
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
ERRATA DIETETYCZNA DO WCZORAJ
jak balet, to balet.
wieczorem, jeszcze żeśmy z kumplem (ale innym) zrobili połówkę żurawinki i osiem piw; motyw przewodni - smutek nad nierobieniem muzyki własnej.
to znaczy ja polewałem, a Wojtek ubolewał, że nie gra na kazoo tak jak jego ojciec onegdaj:
"Prowizorka jazz band"dawno temu w DDRze
potem on polewał, a ja ubolewałem, że nie gram na hangu, i nawet tekstów nie chce mi się już pisać.
i tak w kółeczko.
chwilowo przełączam się na tryb: asceta, bo na takich suplach, to raczej długo nie pobiegam.
...taki ze mnie asceta jak z papieża alfons, no ale będę się sumiennie starał sumiennie (tytoniu nie liczę).
---------------------------------
TRENING NIEDZIELA:
20km z grupą - wolno i dokładnie.
do tego wieczorkiem 7,5km, w tym 5km w 21:30 (po 4:18min/km) - dla rozruszania kości, bo coś zaszurany byłem na tuptusia dokumentnie.
Michał mnie dodatkowo zainspirował, i spróbuję przepchnąć w tym tygodniu tyle siły biegowej, ile organizm wytrzyma.
zdrówko
jak balet, to balet.
wieczorem, jeszcze żeśmy z kumplem (ale innym) zrobili połówkę żurawinki i osiem piw; motyw przewodni - smutek nad nierobieniem muzyki własnej.
to znaczy ja polewałem, a Wojtek ubolewał, że nie gra na kazoo tak jak jego ojciec onegdaj:
"Prowizorka jazz band"dawno temu w DDRze
potem on polewał, a ja ubolewałem, że nie gram na hangu, i nawet tekstów nie chce mi się już pisać.
i tak w kółeczko.
chwilowo przełączam się na tryb: asceta, bo na takich suplach, to raczej długo nie pobiegam.
...taki ze mnie asceta jak z papieża alfons, no ale będę się sumiennie starał sumiennie (tytoniu nie liczę).
---------------------------------
TRENING NIEDZIELA:
20km z grupą - wolno i dokładnie.
do tego wieczorkiem 7,5km, w tym 5km w 21:30 (po 4:18min/km) - dla rozruszania kości, bo coś zaszurany byłem na tuptusia dokumentnie.
Michał mnie dodatkowo zainspirował, i spróbuję przepchnąć w tym tygodniu tyle siły biegowej, ile organizm wytrzyma.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
15km E + 7x170m SB (2xpodbieg, 2x skip/podbieg (50/50), 3x wieloskok)
fajne te wieloskoki. nawet parę metrów wystarczy, żeby przeszła jakakolwiek ochota na drugi trening
(na który notabene i tak nie miałem czasu)
tylko 500m, tylko kilka minut roboty - a tak pięknie pozbawia wszelkich wyrzutów sumienia. bezcenne.
------------------------------
w związku z tym, że początkujący często pytają o sposób radzenia sobie ze spojrzeniami obcych ludzi, "którzy się tak dziwnie na mnie patrzą, jak biegnę";
melduję, że dzisiaj wymyśliłem i popraktykowałem ostateczne rozwiązanie kwestii wstydu biegowego
:
przebiegnij się do ZUSu (ale każdy inny urząd państwowy w godzinach szczytu też będzie dobry) - i spocony po biegu, stojąc w kolejce (min. 10 osobowej) wykonaj całą serię ćwiczeń Marszałka na nogi.
potem będzie ci już naprawdę wszystko jedno.
---------------
apropos, czy wy też macie po każdej wizycie w urzędzie poczucie, hmm jakby to nazwać... uwalania doczesnością?
- takie uczucie jak po nocy w pociągu drugiej klasy - niby jesteś czysty, ale czujesz , jakbyś cały się kleił?
te wszystkie panie w szalonych designerskich kieckach, na biurku kawa po turecku i ciasto, odrapane ściany i nigdy niepolerowane marmury...
(i nie chodzi mi o teraz, kiedy jestem po 2-3km truchtu.)
Kiedy załatwiać z państwem różne pierdoły, jeszcze jeździłem samochodem - a nie biegałem, czułem się dokładnie tak samo.
teraz po powrocie przynajmniej biorę prysznic, pomaga trochę...
zdrówko
fajne te wieloskoki. nawet parę metrów wystarczy, żeby przeszła jakakolwiek ochota na drugi trening
(na który notabene i tak nie miałem czasu)
tylko 500m, tylko kilka minut roboty - a tak pięknie pozbawia wszelkich wyrzutów sumienia. bezcenne.
------------------------------
w związku z tym, że początkujący często pytają o sposób radzenia sobie ze spojrzeniami obcych ludzi, "którzy się tak dziwnie na mnie patrzą, jak biegnę";
melduję, że dzisiaj wymyśliłem i popraktykowałem ostateczne rozwiązanie kwestii wstydu biegowego
:
przebiegnij się do ZUSu (ale każdy inny urząd państwowy w godzinach szczytu też będzie dobry) - i spocony po biegu, stojąc w kolejce (min. 10 osobowej) wykonaj całą serię ćwiczeń Marszałka na nogi.
potem będzie ci już naprawdę wszystko jedno.
---------------
apropos, czy wy też macie po każdej wizycie w urzędzie poczucie, hmm jakby to nazwać... uwalania doczesnością?
- takie uczucie jak po nocy w pociągu drugiej klasy - niby jesteś czysty, ale czujesz , jakbyś cały się kleił?
te wszystkie panie w szalonych designerskich kieckach, na biurku kawa po turecku i ciasto, odrapane ściany i nigdy niepolerowane marmury...
(i nie chodzi mi o teraz, kiedy jestem po 2-3km truchtu.)
Kiedy załatwiać z państwem różne pierdoły, jeszcze jeździłem samochodem - a nie biegałem, czułem się dokładnie tak samo.
teraz po powrocie przynajmniej biorę prysznic, pomaga trochę...
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
ostatnie trzy dni znowu miałem za dużo tyry, żeby było sens do tego jeszcze biegać.
cross trainingu i siły zrobiłem sporo, ale przedramiona niestety nie biegają...
w sumie przez te trzy dni zebrało się raptem jakieś 10km biegania po mieście, i załatwiania różnych pierdół.
plus jest taki, że i tak byłem wieczorami bardziej zmęczony, niż gdybym rzetelnie trenował.
--------------------------------------
trochę luźniej się zrobiło, idę właśnie na 12km + siła (pewnie będzie z +-10 podbiegów/skipów/wieloskoków pod góreczkę)
zdrówko
cross trainingu i siły zrobiłem sporo, ale przedramiona niestety nie biegają...
w sumie przez te trzy dni zebrało się raptem jakieś 10km biegania po mieście, i załatwiania różnych pierdół.
plus jest taki, że i tak byłem wieczorami bardziej zmęczony, niż gdybym rzetelnie trenował.
--------------------------------------
trochę luźniej się zrobiło, idę właśnie na 12km + siła (pewnie będzie z +-10 podbiegów/skipów/wieloskoków pod góreczkę)
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
sobota - start w preludium WXC w Bydgoszczy.
6km bez historii. +3-4km rozruch/roztrucht
--------------------------
niedziela:
to było kuźwa niesamowite.
jako tuptający parę lat amator nie miałem zielonego pojęcia o tym, jak można biegać. co gorsza, nie miałem nawet okazji poobserwować takiego zjawiska na żywo.
ni cholery nie kumam, jak można się epatować jednym czy drugim z kilkudziesięciu krajowych półmaratonów, skoro tego samego dnia zjeżdża się do Polski światowa czołówka biegów długich.
w dodatku biegi na sześciu pętlach z pełne zakrętów, ze wspólnym startem - to się po prostu !@#$% ogląda.
jedna uwaga co do poziomu - jeżeli ktokolwiek uważa, że skoro nie było Bekele, to MŚ były do bani - zwrócę tylko uwagę, że Joseph Ebuya - zwycięzca - zgrzał Kennenisę już jakiś czas temu w Edynburgu. Gebremariam (ubiegłoroczny mistrz świata) był dziesiąty. itd.
żeby było ilustracyjnie - Ebuya biegł 12km po błocie/trawie/ podbiegach(niewielkich, ale zawsze), ze 150 osobowym tłumem, przy wietrze, itd, itd - szybciej niż rekord Polski na 10000m na tartanie.
-----------------------------------------------------------------------------
Linet Masai, na żywo, w biegu - bezcenne.
-----------------------------------
gasper niestety mnie już zdążył zadenuncjować na forum. nawet wrzucił dowody.
tak, to prawda. przyznaję się. rozmawiałem i konsultowałem się...
najbardziej mi się spodobało jedno zdanie tego kenijskiego trenera(nazwiska niestety nie pamiętam):
ci ludzie tutaj są jacyś dziwni; nikt się nie uśmiecha, i z nikim nie można pogadać...
-------
aaa - byłbym zapomniał udało się jeszcze wczoraj zrobić 2 treningi:
rano 7,5km, z tego 5km po 4:18
wieczorem 13km, z tego 7km po 4:20, i 1km SB (w tym 10x50m wieloskok - takie krótkie odcinki wieloskoku, przynajmniej czuję, że robię mocno i porządnie.)
zdrówko
6km bez historii. +3-4km rozruch/roztrucht
--------------------------
niedziela:
to było kuźwa niesamowite.
jako tuptający parę lat amator nie miałem zielonego pojęcia o tym, jak można biegać. co gorsza, nie miałem nawet okazji poobserwować takiego zjawiska na żywo.
ni cholery nie kumam, jak można się epatować jednym czy drugim z kilkudziesięciu krajowych półmaratonów, skoro tego samego dnia zjeżdża się do Polski światowa czołówka biegów długich.
w dodatku biegi na sześciu pętlach z pełne zakrętów, ze wspólnym startem - to się po prostu !@#$% ogląda.
jedna uwaga co do poziomu - jeżeli ktokolwiek uważa, że skoro nie było Bekele, to MŚ były do bani - zwrócę tylko uwagę, że Joseph Ebuya - zwycięzca - zgrzał Kennenisę już jakiś czas temu w Edynburgu. Gebremariam (ubiegłoroczny mistrz świata) był dziesiąty. itd.
żeby było ilustracyjnie - Ebuya biegł 12km po błocie/trawie/ podbiegach(niewielkich, ale zawsze), ze 150 osobowym tłumem, przy wietrze, itd, itd - szybciej niż rekord Polski na 10000m na tartanie.
-----------------------------------------------------------------------------
Linet Masai, na żywo, w biegu - bezcenne.

-----------------------------------
gasper niestety mnie już zdążył zadenuncjować na forum. nawet wrzucił dowody.
tak, to prawda. przyznaję się. rozmawiałem i konsultowałem się...
najbardziej mi się spodobało jedno zdanie tego kenijskiego trenera(nazwiska niestety nie pamiętam):
ci ludzie tutaj są jacyś dziwni; nikt się nie uśmiecha, i z nikim nie można pogadać...
-------
aaa - byłbym zapomniał udało się jeszcze wczoraj zrobić 2 treningi:
rano 7,5km, z tego 5km po 4:18
wieczorem 13km, z tego 7km po 4:20, i 1km SB (w tym 10x50m wieloskok - takie krótkie odcinki wieloskoku, przynajmniej czuję, że robię mocno i porządnie.)
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable