majak biega

Moderator: infernal

majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12 czerwca 2014
Plan biegowy na dziś to standardowa dwunastka. Ale niestety troszkę się ochłodziło i z mojego planu przyzwyczajania się do biegania w ''patelni'' wyszły nici :bum: A biegło się dziś tak fajnie i przyjemnie, że pobiegłem troszkę dalej, tym samym znalazłem sobie nową trasę biegową, oczywiście polne drogi i lasy :uuusmiech: I wyszło z tego;
Dystans: 17.00 km
Czas: 1:36:42
Śr. tempo: 5:41 min/km
Wychodzi na to, że znów organizm płata mi figle... W niedzielę ledwo przedreptałem te 17km...
A dziś można powiedzieć na spokojnie, fatwo i przyjemnie. Oczywiście pogoda sprzyjała a tempo d.. nie urywa, ale pozostaje mi się tylko cieszyć i z dość sporym optymizmem czekać na 5 lipca...
New Balance but biegowy
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć Wszystkim :usmiech:
Znów zaczynam cierpieć na brak czasu, niestety na tyle, że nie biegałem w niedzielę... hm, podobno czasami są ważniejsze rzeczy od biegania o to było tego powodem... No ale myślę, że tragedii nie ma... odpoczynek tez jest ważny :oczko:
13 czerwca 2014
12km w czasie 1;10;15 średniego tempa nie znam bo w obawie przed zalaniem garmin został w domu i biegłem tylko ze stoperem.
---------------------------------------
16 czerwca 2014
Dystans: 17.00 km
Czas: 1:34:33
Śr. tempo: 5:34 min/km
Z racji zawalonej niedzieli pobiegłem sobie nową wytyczoną siedemnastką :usmiech:
Biegło mi się na tyle dobrze, że zdołałem nawet na ostatnich dwóch kilometrach troszkę przyspieszyć :usmiech:
Pozwolę sobie zamieścić między czasy, bo te są dla mnie naprawdę optymistyczne :oczko:
1 5:40
2 5:27
3 5:40
4 5:34
5 5:33
6 5:32
7 5:46
8 5:47
9 6:01
10 5:37
11 5:44
12 5:50
13 5:32
14 5:29
15 5:24
16 5:11
17 4:47
9 i 12 km. troszkę to psuje ale popracuje jeszcze nad tym...
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18 czerwca 2014
Dystans: 17.00 km
Czas: 1:35:51
Śr. tempo: 5:38 min/km
Z nową trasą zadomowiłem się już na tyle, że nawet sarny już się mnie nie boją :uuusmiech:
Za to meszki, czy jak się tam nazywa to latające dziadostwo mogłyby mi dać spokój! :bum:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20 czerwca 2014
Zainspirowany książką ''Bieganie Naturalne" (jestem w początkowej fazie czytania) postanowiłem troszkę potestować...
Jak biegam? To pojęcie bardzo szerokie, przynajmniej w moim rozumieniu...
Myślę, że Pan Danny Abshire rzucił w moją głowę zupełnie inne bieganie... zresztą i na tym forum można spotkać się z podobna teorią biegania naturalnego...
No ale skupiam się na razie na sobie :bum:
Biegam w butach nike pegasus 29 (są już bankowo zużyte, pod względem ich funkcjonalności)
Staram się stawiać stopę na śródstopie, postawa pionowa, krótkie wymachy rękoma... ale wystarczy pochylić się do przodu i postawa ta wymusza szybsze bieganie i raczej stawianie stopy na śródstopie, próbując biec wolniej w takiej postawie czuję większą prace mięśni nóg a co za tym idzie większe obciążenie.
Gdy biegnę kompletnie niezastanawiając się jak stawiam stopy i jaką mam postawę, to prawie na pewno ''walę piętą''
11.00 km | 59:15 - 5:23 min/km
Po tym dystansie zdjąłem buty w około 1,5km przebiegłem na boso...
Czemu ma to służyć?... jeszcze do końca nie wiem, ale cdn. :oczko:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21 czerwca 2014
dzień wolny od biegania, ale uwzględniam go ze względu na potężne zakwasy na łydkach, myślę, że to wynik bosego wariactwa :hej:
naprawdę, ledwo chodziłem. Ale z drugiej strony czułem się dość lekko i nosiło mnie trochę do biegania...
22 czerwca 2014
Dziś chciałem przetestować żywienie w czasie długiego biegu i udało się :usmiech: na 15-ym kilometrze miałem delikatny kryzys ale łyknąłem mleka słodzonego (karmelowe z tego marketu co ma kropki na czole :bum: ) popiłem wodą i biegłem dalej, oczywiście nie daje to wypoczętych nóg i świeżych płuc ale naprawdę mi pomaga :usmiech:
Dystans: 19.00 km
Czas: 1:48:18
Śr. tempo: 5:42 min/km
Dalej zdjąłem buty i w ramach cichej integracji z Łukim :oczko: poleciałem dalej
Dystans: 2.01 km
Czas: 11:16
Śr. tempo: 5:37 min/km
Do pełnej połówki nie dociągnąłem bo trasa mi się skończyła :bum:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24 czerwca 2014
Dalsze troszkę dłuższe biegi w ramach przygotowań do biegu w kretowinach.
Dystans: 14.00 km
Czas: 1:17:09
Śr. tempo: 5:31 min/km
Dalej reset stopera, zdejmujemy buciki i lecimy dalej :bum:
Dystans: 3.00 km
Czas: 15:43
Śr. tempo: 5:14 min/km
Nie chcę za bardzo filozofować bo na to zdecydowanie za wcześnie...
ale po zdjęciu butów i po takim kilometrażu naprawę dość lekko weszło takie tempo...
W czwartek planuje tak samo :bum:

O tym dlaczego zacząłem biegać boso, napisze troszkę później :oczko:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26 czerwca 2014
Bieg tak sam jak wyżej. Niestety na piątym kilometrze padła bateria w zegarku i niestety nie znam czasu ani średniego tempa...
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27 czerwca 2014
Coś się zmieniło... jakoś tak inaczej...
Dziś od samego początku biegu czułem łydki, może nie tak intensywnie jak przy bosym bieganiu, ale naprawdę je czułem. Może to zakwasy? A może zaczynają lepiej pracować ? Nie wiem co myśleć ... Gdzieś tak na piątym km. zwróciłem uwagę na swoją postawę podczas biegu, nie byłem zgarbiony patrząc pod nogi tylko jakoś tak dziwnie wyprostowany patrząc przed siebie, i było mi w tej postawie naprawę wygodnie. Czy to dobrze? raczej tak, przynajmniej książka tak pisze :oczko:
Dystans: 14.00 km
Czas: 1:17:17
Śr. tempo: 5:31 min/km w butach :bum:
Dystans: 3.00 km
Czas: 15:44
Śr. tempo: 5:14 min/km na boso
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29 czerwca 2014
No i dziś pogoda zweryfikowała moją obecną formę... a ta jest co najmniej kiepska...
Taka duchota, że nie było czym oddychać :echech: W ostatnim wpisie pisałem o poprawnej sylwetce biegnąc w butach tak dziś z automatu chyba znów biegłem zgarbiony jak stary heretyk :bum:
Planowany dystans na dziś to coś ponad 20 km. Ale już na 10-ym km. widziałem ,że bankowo nie dobiegnę. Mimo to, że miałem ze sobą podwójną ilość wody i mleko słodzone to i tak nic nie pomogło... Na 14-ym km. pomyślałem, że i tak dupa z założonego dystansu to przynajmniej potestuję troszkę...
Obawiając się troszkę o podłoże zdjąłem buty :bum: i poleciałem. Od razu chyba z automatu się wyprostowałem nogi jakby lżejsze i żywsze... Tempo nie wzrosło ale przynajmniej dobiegłem do założonego dystansu :uuusmiech: Jestem pewny, że w butach bym nie dobiegł...
Co cieszy z dzisiejszego dnia? Biegłem boso po naprawdę trudnym(przynajmniej dla mnie)podłożu(obrazuje to mapka na garminie) łydki nie zakwaszają się już tak bardzo a żadnych nieprawidłowości na stoach nie stwierdzono :bum:
Dystans: 14.02 km
Czas: 1:20:41
Śr. tempo: 5:45 min/km - w butach

Dystans: 6.50 km
Czas: 37:59
Śr. tempo: 5:51 min/km - boso
To obecnie mój najdłuższy bosy bosy kilometraż :oczko:

pozdrawiam :uuusmiech:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

1 lipca 2014
Dziś już zacząłem powoli folgować przed kretowinami. Chyba w ostatnim tygodniu już nie ma większego sensu się spinać...
Nawet bieganie boso sobie odpuściłem, bo po pierwsze nie chciałem a po drugie poleciałem taką trasą, która absolutnie to wykluczała...
Dystans: 12.50 km
Czas: 1:11:31
Śr. tempo: 5:43 min/km
Na jutro planuję troszkę szybszy akcent a potem już leżę odłogiem :bum:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2 lipca 2014
Chciałem zrobić jakiś szybszy akcent, odmulić troszkę nogi, powiedzieć swojemu organizmowi, że istnieją też troszkę szybsze tempa...
Dystans: 9.00 km
Czas: 42:54
Śr. tempo: 4:46 min/km
Oczywiście zaczyna mnie brać stres i nerwy przed kretowinami... chyba to już standard u mnie :bum:
Czy jestem odpowiednio przygotowany? Raczej nie...
Czy mogłem coś więcej zrobić? Nie sądzę... (bo ogranicza mnie ten pieprzony pośladek, biodro i kręgosłup)
Ale zacznę odważnie tak na 5,42 dużo też będzie zależało od pogody...
Proszę, trzymajcie kciuki-będą mi potrzebne!
Startuję w sobotę o 10-ej
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej, Przyjaciele moi biegowi :uuusmiech:
Jestem w domu, zmęczony... chyba jak nigdy dotąd :echech: Nie mam sił by nawet wygodnie siedzieć... a co dopiero pisać o mojej wypoconej soli :bum:
Nie mniej jednak, po przeczytaniu Waszych komentarzy do mnie-jestem Wam to winien :uuusmiech: Nie no, dobra... ryczę ze wzruszenia...
Jak się pewnie domyślacie będzie dość osobiście, więc upewnijcie się, czy w ogóle chcecie to czytać, no i czy dysponujecie odpowiednim do tego czasem :bum:
Okej, przetarłem oczy, widzę dobrze monitor więc zczyam :bum: uwaga :hej:
XVI Ogólnopolski Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie
5 lipca 2014
Dla mnie ten bieg zaczął się już w piątek. Pakowanie ciuchów zastanawianie się u co i jak się ubrać... Ostatecznie zdecydowałem się szczęśliwy strój w jakim biegłem polówkę w Warszawie, czyli;
-koszulka, biegnij Warszawo
-getry Newline (kupione w taniej odzieży za 3,50-no co ma być osobiście :bum: )
-skarpetki techniczne Nike-te same co w Warszawie
-buty to samo
-czapka z pakietu z Orlenu, na którą jeszcze nie zasłużyłem... ale nie mam innej więc nie miałem wyjścia :echech:
Dalej to przyrządzanie mojego domowego izotonika, rozlewanie w małe butelki i naklejanie naklejek na którym pit-stopie mają mi to podać.
I tak zażyczyłem sobie :bum:
1- izotonik
2- izotonik
3- woda+moje mleko przetestowane z tego marketu co ma kropki na czole :hej:
4- izotonik
5- woda
6- woda
I tak skończył się piątek...
Sobota, pobutka 4 rano :bum: ale ja jestem nie wyspany :chrap:
Zabieram klamoty-toaleta-wyjazd! Po drodze zabieram umówionych kolegów z Płońska i w drogę. Niestety w Olsztynku Piotrek poczuł się troszkę gorzej o i mieliśmy kilka postojów w wiadomym celu :bum: Potem jeszcze pomyliliśmy drogę :bum: ale koniec końców jesteśmy w Kretowianch-Hurra!
Spokojny odbiór pakietu startowego powrót do auta i moja standardowa procedura, czyli pomidorówka :bum: tym razem przyrządzona przez moją Ukochaną Mamę :uuusmiech: O 9-ej jestem już przebrany i jakoś zszedł ze mnie stres przed biegowy, no bo na co ja się porywam? ...
Spokojna rozgrzewka i na 15 minut przed startem znów się stresuję :echech: Ale przed samym startem zobaczyłem w dość niewielkim tłumie naszego ''małego89''
Troszkę zawstydzony.... ale decyduję się podejść i osobiście pogratulować Mu sukcesów, niestety krótka rozmowa ale dla mnie bardzo budująca, bo mogłem poznać naprawdę Wspaniałego Biegacza :uuusmiech: Stres jakoś opadł :uuusmiech:
Założenia przed biegiem były takie by zacząć odważnie tempem 5,42... ale generalnie będę się cieszył z każdego tempa poniżej 6,0 Wiem, że to może słabe tempo ale zważywszy na pogodę i siebie :bum: jeśli tak będzie to będzie bardzo dobrze
Godzina 10-a startujemy
Przez chwilę biegnę z ''małym'' chwilkę rozmawiamy :uuusmiech: ale oczywiście mówię by biegł swoje bo mi do Niego brakuję co najmniej jakieś 15lat-o ile w ogóle otrę się o Jego czasy :bum:
Oczywiście zaczynam bardzo szybko, za szybko tempo 5,05-5,10 ale czuję się zaskakująco dobrze,za dobrze... ale upewniam się jeszcze czy aby garmin mi nie szfankuje, bo wydaje mi się ,że biegnę naprawdę wolno... ale faktycznie tempo oscylowało w tych granicach, czuję się naprawę dobrze więc biegnę :oczko:
Nawierzchnia asfaltowa i ciągłe podbiegi i zbiegi. Spotykam koleżankę Małego także kolegę z którym biegła i utworzyła się całkiem fajna grupka, udaje się nam nawet porozmawiać :uuusmiech: tempo oscyluje w granicach 5,17 a 5,22 jak czuję się naprawdę dobrze-za dobrze więc w naprawę miłym towarzystwie biegnę sobie dalej. Co chwila piję wodę i izotonik z pierwszego pit-stopu, nie chce mi się ale piję, piję bo wiem, że musze bo tak trzeba! Nie chciałem za wszelką cenę dopuścić do uczucia pragnienia, bo wtedy było by już po mnie... Niestety na drugim pit-stopie gubię zaprzyjaźnioną grupkę i dalej biegnę sam :echech: :echech: :echech: Trzeci pit-stop biorę wodę i moje mleczko, ale nie otwieram mleka, bo nie trzeba, w sumie to by nie zaszkodziło się wzmocnić ale niestety jeszcze dziś nie wypróżniłem :bum: (sorry) więc naprawdę bałem się tego, że te dobre, za dobre tempo może spełznąć na niczym, dalej biegnę z mlekiem w garści :bum: Jest 17km i przychodzi kryzys... nie, fizyczny tylko psychiczny! No bo na co ja się porywam? to, że czuję się dobrze o niczym nie świadczy, w Warszawie do Agrykoli tez było oki a potem męczarnia do mety! A to nie 21 , a aż 33km ... Dalej zaczyna się droga szutrowa, mniej więcej taka jaką biegam na co dzień :oczko: jakimś cudem kryzys psychiczny odchodzi a ja staram się dopingować i motywować maszerowiczów-było ich naprawę sporo, w sumie to nie dziwota bo trasa niezwykle wymagająca, pogoda na opalanie a nie na bieganie więc absolutnie im się nie dziwiłem tylko starałem się motywować, ale jak motywować skoro co chwila mordercze podbiegi ? !!! No nic jakoś biegnę, tempo spada do 5,30-5,40 ale czy naprawę to słabe tempo? Zwłaszcza,że raczej ja wyprzedzam niż jestem wyprzedzany :oczko: Jest 20km a ja dalej walczę z licznymi podbiegami i z myślami czy łykać mleko czy nie? Naprawe obawiałem się rewolucji żołądkowej i niepotrzebnego pit-stopu w krzakach :bum: Biegnę dalej i na 25km a krzycze ze złości ''kiedy się skończą te pieprzone podbiegi?''
Niestety nie było widać ich końca... A mnie dopada kryzys... fizyczny! Trudny podbieg odbiera mi siły, tempo spada do 6,05 Myślę, niech się dziej co chce łykam to mleko! Przyjąłem na żołądek o dziwo dobrze, za dobrze... Dalej jest troszkę cienia, dostaję moją wodę na pit-stopie, straciłem rachubę na którym :bum: i na 27km naprawdę odżyłem! Zaczyna się 28km nawierzchnia znów asfaltowa a ja znowu wrzeszczę kiedy koniec tych podbiegów... Jejku jak ciężko... boli mnie już w tej chwili wszystko, acha nie wspomniałem ,że pośladek czułem już na 3-cim km. Ale dobiega do mnie jakaś miła dziewczyna i jakim cudem biegniemy razem. Nawet co jakiś czas udaję się wykrztusić jakieś niezdarne zdania... ale byłem już naprawdę ''flakiem'' i nic innego z siebie wydobyć (poza flustracją podbiegów) nie mogłem. Biegniemy dalej razem, spoglądam na czas(do tej pory sprawdzałem tylko tempo) i okazuje się, że jest szansa na złamanie 3 godzin! A przed biegiem mówiłem sobie, że jak będzie 3,15 to będę się cieszył jak dziecko... Ale nie byłem pewien tych 3 godzin bo jeszcze w h.... dystansu zostało a ciężko mi było na umyśle wyliczać tempo na te 3 godziny, Ale koleżanka szybko przerachowała, że jeśli nawet tempo spadnie do 6,0 to i tak się uda ! :uuusmiech: Nie mniej jednak trzeba jeszcze doczłapać te trzy cztery km. a jestem już potwornie zmęczony-dreptam właściwie... ale nie mogę się zatrzymać ! nie teraz ! gdzie jestem na granicy 31-32km zwłaszcza, że spotkana koleżanka holuje mnie jak tylko może, za co dziękuję Jej serdecznie :uuusmiech: Właściwie to dzięki Niej ukończyłem bieg ! Mleko owszem pomogło ale pomoc jak się później okazało Moniki okazała się nieodzowna ! Resztką sił doczołgałem się do mety zatrzymuję czas i jak się okazało garmin mi się zesrał-o naturo złośliwa!!!!!!!!! Dobra do dupy z tym garminem, zwłaszcza, że zegar na niecie pokazywał coś w granicach 2;53 prawie 2;54
No i co ja mam teraz... siadam pod drzewem, zdechły i obolały, boli i ciągnie mnie po prostu wszystko! i starszy Pan podpowiada by nie siedzieć tylko chodzic bo potem będzie tylko gorzej! zbieram wiec swoje zwłoki i drepczę w to i z powrotem.... A na tablicy wieszają wyniki.
Czas ok. 2;54
miejsce 109 na około 300 uczestników
Jestem tak uradowany! Tak zmęczony! , że ...
Kochani-dziękuję Wam bardzo za wszystko, za kciuki, rady i może i myśli o mnie... Naprawdę miałem Was w głowie walcząc z tym okrutnymi podbiegami!
Jeszcze raz dziękuję i kłaniam się nisko przed Wami! kurde-znów zaczynam ryczeć !
...............
Mój stan zdrowia'
kręgosłup okej
pośladek i biodro dość mocno zdewastowane-ale już teraz wiem, że do dwóch trzech dni powinno ustabilizować się do stanu przed biegu.
Aha pisałem, że od 18km zaczęły mnie okropnie dosłownie palic stopy?
Jutro powalczę o odzyskanie wyniku z garmina...
Teraz idę spać i będę spał dopóki nie wstanę :bum:

Nie wiem kiedy teraz coś potruchtam, muszę się konkretnie zregenerować.
Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wszystko, możecie już puścić kciuki :oczko:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wpis nie biegowy tylko bardziej informacyjny :usmiech:
Wynik z garmina;
Dystans: 31.62 km
Czas: 2:53:44
Śr. tempo: 5:30 min/km
-------------------------------
Oficjalny wynik zawodów;
Dystans 33 km
Czas: 2:53:53
Śr. tempo: 5:16 min/km
Każdy potwierdzał, że nie było pełnych 33km, co najwyżej 32km, to pewne, bo nigdy bym takiego tempa nie wytrzymał jak podaje mój wynik!
A koleżanka, która od 28km holowała mnie do mety zdobyła pierwsze miejsce w swojej kategorii-Brawo dla Niej !
-------------------------------
Teraz oddaje się lenistwu i obżarstwu :bum: nie odmawiam sobie niczego :bum: No, muszę się regenerować nie? :bum:
Cieszę się, że pośladek i mięśnie powoli dochodzą do siebie :usmiech:
-------------------------------
Plany na przyszłość;
-BMW Półmaraton Praski Warszawa 31.08.2014-tu będę chciał powalczyć o 1;44;59
-Trzeci Półmaraton Dwóch Mostów w Płocku 15 września 2014-chcę tą połóweczkę potraktować absolutnie treningowo
-36 Maraton Warszawski 28 września 2014-tu będę walczył o 4 godziny
A teraz chcę zadbać przede wszystkim o zdrowe bieganie!
pozdrawiam serdecznie :uuusmiech:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

8 lipca 2014
Dziś czułem się już na tyle dobrze by coś potruchtać :oczko:
Dystans: 13.5 km
Czas: 1:24:23
Śr. tempo: 6:15 min/km
Jeśli obecna temperatura nadal się będzie tak utrzymywać to nie zamierzam szybciej biegać. Takie tempo i tak mnie zmęczyło :bum:
Dostałem też dziś lekcję biegania od Pana, którego mijałem, powiedział szyderczym głosem "biegać to trzeba tak aby nogi o dupe (sorry) uderzały a nie ledwo odrywały się od ziemi" Dalej spotkałem sarenkę i dwa bociany na łące, widok ten zdecydowanie poprawił mi humor po spotkaniu z biegowym trenerem...
I jeśli chodzi o te temperatury to będę musiał coś wykombinować z bosym bieganiem bo w tym upale bankowo na asfalt boso nie wybiegnę!
Noszę się też z zakupem pulsometru. Doradźcie mi na co się zdecydować?
Ten z Lidla czy kupić oryginalny z garmina i spiąć go z zegarkiem?
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10 lipca 2014
Znów troszkę testów...
Z racji tego, że mam mnóstwo pieniędzy i nie wiem co nimi zrobić zakupiłem swoje pierwsze buty minimalistyczne za całe 14,90 zł. :hej: :hej: :hej: (żart)
To zwykłe trampki z zerową amortyzacją.
Naprawdę miałem obawy co do biegania w nich... A w planach było zrobić 12km...
Na początku dziwnie i to bardzo, nawet zaczął mnie ciągnąc lewy Achilles tak do 3km, tak więc pomyślałem, że jeśli się ten stan utrzyma to kończe bieg.
Dalej nie było tak źle, jakoś chyba się rozgrzał i było oki. Łydki też dostały popalić, zupełnie tak jak przy bosym bieganiu-co świadczy o tym, że spadałem na śródstopie aż miło-Hurra ! :oczko: Zachowałem jednak resztki zdrowego rozsądku(bo książka pisze, że POLWOLI) i skręciłem na dziewięcio kilometrową trasę.
A że kończy się ona gładziutkim asfaltem to ostatni kilometr poleciałem boso i o ile moje minimusy :bum: na początku biegu sprawiały wrażenie bosego biegania to o tyle po zdjęciu ich, dopiero poczułem co to naturalny bieg :uuusmiech:
Dystans: 9.32 km
Czas: 51:48
Śr. tempo: 5:34 min/km
Zobaczę jak się będę jutro czuł po tych moich eksperymentach...
ODPOWIEDZ