Hej, Przyjaciele moi biegowi :uuusmiech:
Jestem w domu, zmęczony... chyba jak nigdy dotąd

Nie mam sił by nawet wygodnie siedzieć... a co dopiero pisać o mojej wypoconej soli
Nie mniej jednak, po przeczytaniu Waszych komentarzy do mnie-jestem Wam to winien :uuusmiech: Nie no, dobra... ryczę ze wzruszenia...
Jak się pewnie domyślacie będzie dość osobiście, więc upewnijcie się, czy w ogóle chcecie to czytać, no i czy dysponujecie odpowiednim do tego czasem
Okej, przetarłem oczy, widzę dobrze monitor więc zczyam

uwaga
XVI Ogólnopolski Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie
5 lipca 2014
Dla mnie ten bieg zaczął się już w piątek. Pakowanie ciuchów zastanawianie się u co i jak się ubrać... Ostatecznie zdecydowałem się szczęśliwy strój w jakim biegłem polówkę w Warszawie, czyli;
-koszulka, biegnij Warszawo
-getry Newline (kupione w taniej odzieży za 3,50-no co ma być osobiście

)
-skarpetki techniczne Nike-te same co w Warszawie
-buty to samo
-czapka z pakietu z Orlenu, na którą jeszcze nie zasłużyłem... ale nie mam innej więc nie miałem wyjścia
Dalej to przyrządzanie mojego domowego izotonika, rozlewanie w małe butelki i naklejanie naklejek na którym pit-stopie mają mi to podać.
I tak zażyczyłem sobie
1- izotonik
2- izotonik
3- woda+moje mleko przetestowane z tego marketu co ma kropki na czole
4- izotonik
5- woda
6- woda
I tak skończył się piątek...
Sobota, pobutka 4 rano

ale ja jestem nie wyspany
Zabieram klamoty-toaleta-wyjazd! Po drodze zabieram umówionych kolegów z Płońska i w drogę. Niestety w Olsztynku Piotrek poczuł się troszkę gorzej o i mieliśmy kilka postojów w wiadomym celu

Potem jeszcze pomyliliśmy drogę

ale koniec końców jesteśmy w Kretowianch-Hurra!
Spokojny odbiór pakietu startowego powrót do auta i moja standardowa procedura, czyli pomidorówka

tym razem przyrządzona przez moją Ukochaną Mamę :uuusmiech: O 9-ej jestem już przebrany i jakoś zszedł ze mnie stres przed biegowy, no bo na co ja się porywam? ...
Spokojna rozgrzewka i na 15 minut przed startem znów się stresuję

Ale przed samym startem zobaczyłem w dość niewielkim tłumie naszego ''małego89''
Troszkę zawstydzony.... ale decyduję się podejść i osobiście pogratulować Mu sukcesów, niestety krótka rozmowa ale dla mnie bardzo budująca, bo mogłem poznać naprawdę Wspaniałego Biegacza :uuusmiech: Stres jakoś opadł :uuusmiech:
Założenia przed biegiem były takie by zacząć odważnie tempem 5,42... ale generalnie będę się cieszył z każdego tempa poniżej 6,0 Wiem, że to może słabe tempo ale zważywszy na pogodę i siebie

jeśli tak będzie to będzie bardzo dobrze
Godzina 10-a startujemy
Przez chwilę biegnę z ''małym'' chwilkę rozmawiamy :uuusmiech: ale oczywiście mówię by biegł swoje bo mi do Niego brakuję co najmniej jakieś 15lat-o ile w ogóle otrę się o Jego czasy
Oczywiście zaczynam bardzo szybko, za szybko tempo 5,05-5,10 ale czuję się zaskakująco dobrze,za dobrze... ale upewniam się jeszcze czy aby garmin mi nie szfankuje, bo wydaje mi się ,że biegnę naprawdę wolno... ale faktycznie tempo oscylowało w tych granicach, czuję się naprawę dobrze więc biegnę
Nawierzchnia asfaltowa i ciągłe podbiegi i zbiegi. Spotykam koleżankę Małego także kolegę z którym biegła i utworzyła się całkiem fajna grupka, udaje się nam nawet porozmawiać :uuusmiech: tempo oscyluje w granicach 5,17 a 5,22 jak czuję się naprawdę dobrze-za dobrze więc w naprawę miłym towarzystwie biegnę sobie dalej. Co chwila piję wodę i izotonik z pierwszego pit-stopu, nie chce mi się ale piję, piję bo wiem, że musze bo tak trzeba! Nie chciałem za wszelką cenę dopuścić do uczucia pragnienia, bo wtedy było by już po mnie... Niestety na drugim pit-stopie gubię zaprzyjaźnioną grupkę i dalej biegnę sam

Trzeci pit-stop biorę wodę i moje mleczko, ale nie otwieram mleka, bo nie trzeba, w sumie to by nie zaszkodziło się wzmocnić ale niestety jeszcze dziś nie wypróżniłem

(sorry) więc naprawdę bałem się tego, że te dobre, za dobre tempo może spełznąć na niczym, dalej biegnę z mlekiem w garści

Jest 17km i przychodzi kryzys... nie, fizyczny tylko psychiczny! No bo na co ja się porywam? to, że czuję się dobrze o niczym nie świadczy, w Warszawie do Agrykoli tez było oki a potem męczarnia do mety! A to nie 21 , a aż 33km ... Dalej zaczyna się droga szutrowa, mniej więcej taka jaką biegam na co dzień

jakimś cudem kryzys psychiczny odchodzi a ja staram się dopingować i motywować maszerowiczów-było ich naprawę sporo, w sumie to nie dziwota bo trasa niezwykle wymagająca, pogoda na opalanie a nie na bieganie więc absolutnie im się nie dziwiłem tylko starałem się motywować, ale jak motywować skoro co chwila mordercze podbiegi ? !!! No nic jakoś biegnę, tempo spada do 5,30-5,40 ale czy naprawę to słabe tempo? Zwłaszcza,że raczej ja wyprzedzam niż jestem wyprzedzany

Jest 20km a ja dalej walczę z licznymi podbiegami i z myślami czy łykać mleko czy nie? Naprawe obawiałem się rewolucji żołądkowej i niepotrzebnego pit-stopu w krzakach

Biegnę dalej i na 25km a krzycze ze złości ''kiedy się skończą te pieprzone podbiegi?''
Niestety nie było widać ich końca... A mnie dopada kryzys... fizyczny! Trudny podbieg odbiera mi siły, tempo spada do 6,05 Myślę, niech się dziej co chce łykam to mleko! Przyjąłem na żołądek o dziwo dobrze, za dobrze... Dalej jest troszkę cienia, dostaję moją wodę na pit-stopie, straciłem rachubę na którym

i na 27km naprawdę odżyłem! Zaczyna się 28km nawierzchnia znów asfaltowa a ja znowu wrzeszczę kiedy koniec tych podbiegów... Jejku jak ciężko... boli mnie już w tej chwili wszystko, acha nie wspomniałem ,że pośladek czułem już na 3-cim km. Ale dobiega do mnie jakaś miła dziewczyna i jakim cudem biegniemy razem. Nawet co jakiś czas udaję się wykrztusić jakieś niezdarne zdania... ale byłem już naprawdę ''flakiem'' i nic innego z siebie wydobyć (poza flustracją podbiegów) nie mogłem. Biegniemy dalej razem, spoglądam na czas(do tej pory sprawdzałem tylko tempo) i okazuje się, że jest szansa na złamanie 3 godzin! A przed biegiem mówiłem sobie, że jak będzie 3,15 to będę się cieszył jak dziecko... Ale nie byłem pewien tych 3 godzin bo jeszcze w h.... dystansu zostało a ciężko mi było na umyśle wyliczać tempo na te 3 godziny, Ale koleżanka szybko przerachowała, że jeśli nawet tempo spadnie do 6,0 to i tak się uda ! :uuusmiech: Nie mniej jednak trzeba jeszcze doczłapać te trzy cztery km. a jestem już potwornie zmęczony-dreptam właściwie... ale nie mogę się zatrzymać ! nie teraz ! gdzie jestem na granicy 31-32km zwłaszcza, że spotkana koleżanka holuje mnie jak tylko może, za co dziękuję Jej serdecznie :uuusmiech: Właściwie to dzięki Niej ukończyłem bieg ! Mleko owszem pomogło ale pomoc jak się później okazało Moniki okazała się nieodzowna ! Resztką sił doczołgałem się do mety zatrzymuję czas i jak się okazało garmin mi się zesrał-o naturo złośliwa!!!!!!!!! Dobra do dupy z tym garminem, zwłaszcza, że zegar na niecie pokazywał coś w granicach 2;53 prawie 2;54
No i co ja mam teraz... siadam pod drzewem, zdechły i obolały, boli i ciągnie mnie po prostu wszystko! i starszy Pan podpowiada by nie siedzieć tylko chodzic bo potem będzie tylko gorzej! zbieram wiec swoje zwłoki i drepczę w to i z powrotem.... A na tablicy wieszają wyniki.
Czas ok. 2;54
miejsce 109 na około 300 uczestników
Jestem tak uradowany! Tak zmęczony! , że ...
Kochani-dziękuję Wam bardzo za wszystko, za kciuki, rady i może i myśli o mnie... Naprawdę miałem Was w głowie walcząc z tym okrutnymi podbiegami!
Jeszcze raz dziękuję i kłaniam się nisko przed Wami! kurde-znów zaczynam ryczeć !
...............
Mój stan zdrowia'
kręgosłup okej
pośladek i biodro dość mocno zdewastowane-ale już teraz wiem, że do dwóch trzech dni powinno ustabilizować się do stanu przed biegu.
Aha pisałem, że od 18km zaczęły mnie okropnie dosłownie palic stopy?
Jutro powalczę o odzyskanie wyniku z garmina...
Teraz idę spać i będę spał dopóki nie wstanę
Nie wiem kiedy teraz coś potruchtam, muszę się konkretnie zregenerować.
Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wszystko, możecie już puścić kciuki
