Co za bieg! W jednym biegu ścigałem się 3 razy!
Zacząłem od publicznej rozgrzewki i pobiegłem ze swojej strefy startowej (pierwszy wyścig). Założone tempo średnie "ciut lepiej niż 5:30", więc kiedy pierwszy kilometr wyszedł 5:20, drugi 5:21 uznałem, że jest dobrze (= zgodnie z planem).
No i tuż przed końcem 5km zmęczyło mnie. Głowa znalazła miliard wyjaśnień (bo rozgrzewka hiphopowa, a nie tradycyjna, bo złe buty jak na pogodę, bo nie zjadłem przecieru jabłkowego przed samym biegiem, bo ślisko na asfalcie w tych butach, bo ostry zakręt, bo niebezpiecznie dla kolan biegać po betonie...). No i odpuściłem. Pobiegnę delikatnie 6:00.
Tak swoją drogą to miłe uczucie móc pomyśleć, że "6:00 to delikatnie" skoro pół roku temu tempo 6:00 to było marzenie krótkiego dystansu

No i biegnę delikatnie bez patrzenia na zegarek, ale po pewnym czasie odruchowo zerkam... 5:08 ! Ojej! Czyli wyluzowany biegam szybciej. No to, może jednak spróbuję złamać 55 minut.
Decyzja - biegnę bez zegarka i zobaczymy (drugi wyścig).
Na 8,35km drugie zmęczenie. Patrzę na zegarek - jest 9 minut do 55 minut czyli... biegnąc szybciej niż 6:00 jest szansa. I zaczyna się trzeci wyścig.
Przed samą metą słyszę na plecach oddech i okrzyki kibiców "Wyprzedź tego w żółtych skarpetkach" (to o mnie). Więc spinam się, ale sił już brakuje. Dwie osoby mnie wyprzedzają i wpadam na metę.
Wynik 54:29.
Ogromna radość, bo niedostępne 55 wreszcie złamane... Ale mój zegarek pokazuje wyraźnie dystans 9,87 km.
No to szybki rachunek 9,87 ma się tak to 3269 sekund jak 10km do x. x = 3312,05 sekund, a więc... 55,20 sekund czyli 55:12 !
Czyli po przeliczeniu na pełny dystans 10km w moim tempie wynik byłby 55:12 - czyli magiczne 55 _chyba_ nie zostało złamane.
Gdyby trasa była atestowana (a może była?) to bym wynik uznał, a że (raczej) nie była to wyniku nie mogę uznać za 10km.
Nawet Garmin Connect nie pozwala przypisać rekordu na 10km do tego wyniku, gdyż dystans za krótki. A przecież nigdzie nie oszukałem!
Muszę czekać na Bieg Flagi - szansa na poprawę wyniku, ale 2.05 _bardzo_ mi nie pasuje i może w ogóle nie uda się pobiec.
Jutro 10km w ramach Grand Prix Warszawy, ale biegnę w ramach wybiegania, więc tempo jakieś 6:30 - 7:00, w zależności jak nogi po dzisiejszym.
Pamiętałem o wzięciu BCAA przed i po dzisiejszym biegu (a wierzę w BCAA), więc zobaczymy. Na pewno jutro rekordu nie próbuję.
Zaliczone te 54:59 na 10km czy nie?