Ostrołęka 11 maja 2014
W zasadzie to nie chcę mi się o tym pisać, ale żeby nie było, że z nieudanych biegów nie robię relacji to skrobnę co nieco

Na zawody pojechałem kolegami z klubu biegacza z Płońska(może niedługo ja też będę klubowiczem)
W ostrołęce meldujemy się dwie godziny przed czasem. Więc na spokojnie odbieramy pakiety startowe, szatnia, rozgrzewka i jesteśmy gotowi do startu.
Powiem Wam, że prze startem czułem się naprawdę dobrze, zważywszy, że jak 30 marca biegłem połówke w Warszawie i tempo 5,0 do Agrykoli nie sprawiało mi większego problemu to tu chciałem to powtórzyć, zwłaszcza, że trasa była naprawdę płaska.
Start, pominę już to, że stoper w zegarku, włączyłem dopiero po pierwszym km...

Zaczynam delikatnie za szybko, ale absolutnie nie złapałem zadyszki. Chciałem trzymać się tempa 5,0 ale jakoś tak nie potrafiłem się wstrzelić w rytm tego tempa... oscyluję więc w granicach 4,50-5,0 ale nie czuję się dobrze. Jakoś tak dziwnie, nieswojo. Nie wiadomo jak ciężko mi się biegnie ale komfortowo też nie, tak pośrodku. Wiał dość silny wiatr ale raczej nie to było tego przyczyną. Biegnę więc walcząc to tempo 5,0. I niestety, na 17-ym km. przechodzę do marszu(porażka, to moje pierwsze zawody gdzie szedłem

Ale zaraz zobaczyłem w oddali pitstop, więc resztką sił dobiegam do niego, Panie krzyczały woda czy witaminy ja ''Woda, Dużo Wody

Kurde naprawdę nie wiem co było przyczyną tak słabego występu... ale dostałem konkretną lekcję pokory, bo chyba za bardzo obrosłem w piórka, ale mam nadzieję wyciągnąć z tego jak najlepsze wnioski

Tak proforma w liczbach;
21,097km
Czas-1;48;46
128/253 miejsce open
pozdrawiam serdecznie i liczę na Wasze spostrzeżenia i rady
