PATATAJEC - Powrót do regularnego biegania
Moderator: infernal
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
sobota, 23 stycznia 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 3 z 55
środek treningowy: 50' + 6x20"/1'p
Południowy trening = 50' wolno + 6x20" na 1' przerwie
Jak tylko się obudziłem, to ręka od razu zawędrowała do goleni, by sprawdzić czy nadal boli. Voltaren jednak mnie jednak nie wyleczył . Noga wciąż reaguje bólem na dotyk/uścisk, więc żeby do jutra miała jak najwięcej czasu na odpoczynek zdecydowałem się pobiec dziś wcześniej. Zjadłem jogurt z bananem, przebrałem się i poszedłem biegać. Pierwsze pół kilometra było naprawdę ciężkie, ze względu na mróz. Miałem wrażenie, że nos mi zaraz odpadnie. Nic takiego jednak się nie stało i po kilometrze czułem, że zaczyna robić mi się ciepło. Na bieganie wybrałem dziś leśne drogi, by nie biegać po twardym. Sęk w tym, że te w miarę odśnieżone lub zajeżdżone przez straż leśną nie formują się w pętle. Musiałem więc kombinować, jak daleko pobiec, by zmieścić się z powrotem i wylądować przed domem w 50' + 6x20" na 1' przerwie . Nawet się udało. Zabrakło mi jakichś 200. metrów, których już nie doliczam do dystansu.
Podczas biegu prawa noga dawała się trochę we znaki (2/10) i trochę nawet lewa, ale po zakończeniu biegania nie czuję w lewej dolegliwości i nie reaguje bólem na ucisk. Przebieżki były nierówne tempowo, ale to ze względu na podłoże i zakręty. Nie zmęczyłem się zbytnio - jest dobrze. Po bieganiu krótkie, lekkie rozciąganie i prysznic. Prawą girę potraktowałem na zmianę to zimnym to gorącym strumieniem. Po prysznicu wtarłem Voltaren. Teraz jest nawet komfortowo. Jestem już nawodniony, ale brzuch woła o jedzenie, więc nakarmię dziada! Tak sobie dziś spojrzałem krytycznym okiem na brzuch i stwierdzam, że taki brzuch to ja miałem, jak byłem 20-latkiem. Śladu po tym brzuszysku sprzed wakacji 2009 r. nie ma. Strasznie mnie to cieszy .
Wpisu już dziś nie będę uzupełniał chyba. Może jutro dopiszę, co to dziś się jeszcze wydarzy, ale w kościach czuję, że będzie to nudny dzionek .
EDIT: AAA! 3 sarny widziałem. Jednej się przestraszyłem wystrzeliła po lewej stronie w powietrze - myślałem, że to jakiś pies wielki.
Pora dnia: 11:41
Warunki pogodowe: słonecznie, lekki wiatr, duży mróz, skrzyp śniegu pod butami
Temperatura: -15 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (131 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (534 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,05 km
Całkowity czas: 00:58:31 godz
Średnie tętno: 164 bpm
Szczytowe tętno: 193 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:49
Średnia prędkość (km/h): 10,30
Średnia prędkość (m/s): 2,86
Liczba spalonych kalorii: 785 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9597
Napotkane zwierzaki: 3 sarny
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/162 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:53 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:57 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/164 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/169 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/176 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,47 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
SUMA: 50:31 min / 8,47 km = 05:57 min/km (avg. 162 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/178 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 04:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/178 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 175/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 03:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 06:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:49 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/183 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:47 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,19 km ∙∙∙∙∙∙ 05:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 186/189 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 185/191 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,19 km ∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 186/193 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 08:00 min / 1,57 km = 05:04 min/km (avg. 178 bpm)
Dieta:
12:00: jogurt z bananem
14:00: 2x kakao + 2x paluch
15:00: jakiś obiad będzie (to w planach)
pojem, pojem
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 3 z 55
środek treningowy: 50' + 6x20"/1'p
Południowy trening = 50' wolno + 6x20" na 1' przerwie
Jak tylko się obudziłem, to ręka od razu zawędrowała do goleni, by sprawdzić czy nadal boli. Voltaren jednak mnie jednak nie wyleczył . Noga wciąż reaguje bólem na dotyk/uścisk, więc żeby do jutra miała jak najwięcej czasu na odpoczynek zdecydowałem się pobiec dziś wcześniej. Zjadłem jogurt z bananem, przebrałem się i poszedłem biegać. Pierwsze pół kilometra było naprawdę ciężkie, ze względu na mróz. Miałem wrażenie, że nos mi zaraz odpadnie. Nic takiego jednak się nie stało i po kilometrze czułem, że zaczyna robić mi się ciepło. Na bieganie wybrałem dziś leśne drogi, by nie biegać po twardym. Sęk w tym, że te w miarę odśnieżone lub zajeżdżone przez straż leśną nie formują się w pętle. Musiałem więc kombinować, jak daleko pobiec, by zmieścić się z powrotem i wylądować przed domem w 50' + 6x20" na 1' przerwie . Nawet się udało. Zabrakło mi jakichś 200. metrów, których już nie doliczam do dystansu.
Podczas biegu prawa noga dawała się trochę we znaki (2/10) i trochę nawet lewa, ale po zakończeniu biegania nie czuję w lewej dolegliwości i nie reaguje bólem na ucisk. Przebieżki były nierówne tempowo, ale to ze względu na podłoże i zakręty. Nie zmęczyłem się zbytnio - jest dobrze. Po bieganiu krótkie, lekkie rozciąganie i prysznic. Prawą girę potraktowałem na zmianę to zimnym to gorącym strumieniem. Po prysznicu wtarłem Voltaren. Teraz jest nawet komfortowo. Jestem już nawodniony, ale brzuch woła o jedzenie, więc nakarmię dziada! Tak sobie dziś spojrzałem krytycznym okiem na brzuch i stwierdzam, że taki brzuch to ja miałem, jak byłem 20-latkiem. Śladu po tym brzuszysku sprzed wakacji 2009 r. nie ma. Strasznie mnie to cieszy .
Wpisu już dziś nie będę uzupełniał chyba. Może jutro dopiszę, co to dziś się jeszcze wydarzy, ale w kościach czuję, że będzie to nudny dzionek .
EDIT: AAA! 3 sarny widziałem. Jednej się przestraszyłem wystrzeliła po lewej stronie w powietrze - myślałem, że to jakiś pies wielki.
Pora dnia: 11:41
Warunki pogodowe: słonecznie, lekki wiatr, duży mróz, skrzyp śniegu pod butami
Temperatura: -15 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (131 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (534 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,05 km
Całkowity czas: 00:58:31 godz
Średnie tętno: 164 bpm
Szczytowe tętno: 193 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:49
Średnia prędkość (km/h): 10,30
Średnia prędkość (m/s): 2,86
Liczba spalonych kalorii: 785 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9597
Napotkane zwierzaki: 3 sarny
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/162 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:53 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:57 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/164 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/169 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/176 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,47 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
SUMA: 50:31 min / 8,47 km = 05:57 min/km (avg. 162 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/178 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 04:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/178 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 175/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 03:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 06:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:49 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/183 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:47 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,19 km ∙∙∙∙∙∙ 05:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 186/189 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 185/191 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,19 km ∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 186/193 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 08:00 min / 1,57 km = 05:04 min/km (avg. 178 bpm)
Dieta:
12:00: jogurt z bananem
14:00: 2x kakao + 2x paluch
15:00: jakiś obiad będzie (to w planach)
pojem, pojem
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2010, 00:02 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 3 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
niedziela, 24 stycznia 2010
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 4 z 55
środek treningowy: 12 km + ćwiczenia
Chuchajmyżskoroziąb!
Z wczoraj :
Ojca chór wygrał konkus na najlepszy chór powiatu! To tak, jakby był trenerem, a jego zawodnicy wygraliby mistrzostwa powiatowe - więc sukces trenerski! Przyszedł do domu zadowolony, z torbą ciast, winogron i mandarynek... Co więc się wczoraj działo? Mandarynki zagryzałem ciastem, a ciasto winogronami! Wczoraj też poczytałem o butach i zdecydowałem się na konkretny model. Dodatkowo - mój pies, starowinka, strasznie źle znosi zimę. Chyba zachorował, wzięliśmy go do domu, ale jest taką cholerą straszną, że nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Równie dobrze może zacząć warczeć, próbować dziabnąć, albo stanąć na środku pokoju, balansując na dwóch przednich łapach i zrobić kupę! Siedzi więc w kotłowni, ale przynajmniej się już biedak nie trzęsie. W nocy czytałem sobie blog DeGie i śmiałem się z co drugiego wpisu :D.
Już z dziś:
Z psem lepiej trochę. Na dworze już się nie trząsł, ale oczywiście wzięliśmy go znowu do domu, bo temperatury straszne.
Dziś "długie wybieganie" wg. planu na maraton - 4 trening z 1 tygodnia. Trochę męczyłem się z wyborem trasy, bo nie wiem czego się spodziewać po ścieżkach w lesie - mogę sobie zaplanować drogę, ale nagle może się okazać, że ścieżki nie ma, bo jest pod śniegiem. Wymyśliłem więc, że pobiegnę sobie lekko zmodyfikowaną trasę z zeszłej niedzieli. Co prawda obawiałem się trochę jej twardości, bo ponad połowę leci się po asfalcie, ale jak mówię - nie miałem alternatywy. Godzinkę po obiedzie poszedłem się przebrać. Zostałem porażony prądem przez ciuchy, które strasznie się naelektryzowały, albo to ja się naelektryzowałem zdejmując sweter. W każdym razie nieźle strzeliło - dla pewności dotknąłem kaloryfera, żeby się uziemić :P. Ubrałem się w 2 pary skarpetek, kopiując metodę z bloga Jarkowsky'ego i dodatkową parę kaleson.
Na zewnątrz kosmiczny mróz! Mordę wysmarowałem sobie tłustym kremem NIVEA i z takim protect shieldem ruszyłem do boju! Biegło się okej, ale tętno przeszło z czasem w stan alertu. Jednostka centralna rozżarzyła się do białości, ale mój ortalionowy armor nie przepuszcza światła, więc nikt nie mógł czegokolwiek zauważyć. Jak biegłem asfaltowymi drogami, to starałem się wybierać ośnieżone pobocza, by nie męczyć okostnych. Po biegu samopoczucie bardzo na plus.
Co do okostnej. Stosuję od 2 dni pewien schemat, który na tę chwilę przynosi jakiś efekt. Przed bieganiem robię wcierkę z Voltarenu Emulgel. Po bieganiu biorę gorącą kąpiel. Po kąpieli schładzam goleń niemożliwie lodowatą wodą, a kiedy już skóra zaczyna być już ciepła, to wcieram w nią rozgrzewającego Ben Gaya. Kiedy maść przestaje działać, stosuję ciepły prysznic, by rozszerzyć pory i znowu robię wcierkę z Voltarenu. Ostatnia wcierka jest przed snem. Efekty są dość fajne. Podczas wybiegań nic mnie nie boli, a i przy ucisku jakby 50% mniej. Być może Voltaren zawiera jakieś środki przeciwbólowe i dlatego jest taki efekt, ale kto wie, może idzie poprawa. Kupiłem też na necie buty - Saucony ProGrid Echelon. Zaufałem dobrym opiniom i swojemu przeczuciu. Buty mocno amortyzowane, by chronić się przed twardymi nawierzchniami - czuję, że potrzebuję amortyzacji. Jak nie będą mi pasować, to je odeślę, ale wierzę, że wycelowałem dobrze. W moich Kalenji chyba nieco amortyzacjia siadła, albo dla moich nóg jest to za mało. Poza tym paskudnie załatwiły mi palce lewej nogi - ledwo odratowałem paznokieć, a bąble na małych palcach lewej stopy, to standard. To jednak moja wina, bo źle dobrałem rozmiar, zasugerowany tym co mówił swego czasu sprzedawca... Dziś dopiero okazało się, że lewą stopę mam większą od prawej o pół centymetra, więc te Saucony wybrałem dopasowując rozmiar do większej stopy. Ogólnie Kalenji będę polecał. Gdyby nie problemy z rozmiarem i (co moze się niedługo okaże) niewystarczająca dla mnie amortyzacja to but jest wart swojej ceny. Po niemal 550 km wygląda prawie jak nowy. Nic się nie odkleja, nic nie pękło, sznurówki ani razu mi się nie rozwiązały... Byłbym z nich zadowolony gdyby nie te moje problemy z nogami. Napiszę jeszcze coś więcej, jak będę miał porównanie z Saucony. Być może też okazać się, że amortyzacja nic nie zmieni i Kalenji znowu wrócą do łask... Kto to wie?
Plan nakazał mi dziś również poćwiczyć! Dodaję więc pod szczegółami treningu biegowego, szczegóły ćwiczeń dodatkowych. Strasznie długa ta dzisiejsza notka. Idę spać!
Pora dnia: 15:15
Warunki pogodowe: piekny zachód słońca, bezwietrznie, mroźno
Temperatura: -16 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (133 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (546 km przebiegu)
Całkowity dystans: 12,14 km
Całkowity czas: 01:06:45 godz
Średnie tętno: 172 bpm
Szczytowe tętno: 186 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:29
Średnia prędkość (km/h): 10,91
Średnia prędkość (m/s): 3,03
Liczba spalonych kalorii: 947 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 11496
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/164 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/177 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/178 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/179 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/180 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:29 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/180 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/184 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:12 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/186 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/179 bpm
30 sekundowe małysze: 5
Ćwierćprzysiady: 20
Wypady: 5 + 5
Wznosy ugiętej nogi w podporze: 10 + 10
Odwodzenie nogi leżąc: 10 + 10
Wtępowanie na podwyższenie: 12 + 12
Pompki: 4 x 15 = 60
Łączny dystans: 38,8 km
Łączny czas: 03:44:15 godz.
Liczba dni biegowych: 4
Średnie tempo (min/km): 5:47
Średni puls: 165 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 3038 kcal
Napotkane zwierzaki: 3 sarny
Wynik niemal identyczny niż tydzień temu, ale przy niższym pulsie i szybszym bieganiu. Na pewno przyczyniła się do tego poniedziałkowa masakra z zeszłego tygodnia, gdzie grzązłem w śniegu po kolana. Okostna daje się we znaki, ale być może uda się nad nią zapanować. Tydzień pod znakiem realizowania pierwszego tygodnia przygotowań do maratonu w Krakowie 25 kwietnia uważam za zakończony sukcesem.
Dieta:
12:00: Danio z bułką
14:00: gulasz wołowy z kaszą gryczaną - dobre
16:00: banan z Danio
17:00: ciasta - ciąg dalszy + winogrona
19:00: kawałek camemberta
21:30: kanapki z serem żółtym i krzepkim radkiem
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%, Ben Gay
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 4 z 55
środek treningowy: 12 km + ćwiczenia
Chuchajmyżskoroziąb!
Z wczoraj :
Ojca chór wygrał konkus na najlepszy chór powiatu! To tak, jakby był trenerem, a jego zawodnicy wygraliby mistrzostwa powiatowe - więc sukces trenerski! Przyszedł do domu zadowolony, z torbą ciast, winogron i mandarynek... Co więc się wczoraj działo? Mandarynki zagryzałem ciastem, a ciasto winogronami! Wczoraj też poczytałem o butach i zdecydowałem się na konkretny model. Dodatkowo - mój pies, starowinka, strasznie źle znosi zimę. Chyba zachorował, wzięliśmy go do domu, ale jest taką cholerą straszną, że nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Równie dobrze może zacząć warczeć, próbować dziabnąć, albo stanąć na środku pokoju, balansując na dwóch przednich łapach i zrobić kupę! Siedzi więc w kotłowni, ale przynajmniej się już biedak nie trzęsie. W nocy czytałem sobie blog DeGie i śmiałem się z co drugiego wpisu :D.
Już z dziś:
Z psem lepiej trochę. Na dworze już się nie trząsł, ale oczywiście wzięliśmy go znowu do domu, bo temperatury straszne.
Dziś "długie wybieganie" wg. planu na maraton - 4 trening z 1 tygodnia. Trochę męczyłem się z wyborem trasy, bo nie wiem czego się spodziewać po ścieżkach w lesie - mogę sobie zaplanować drogę, ale nagle może się okazać, że ścieżki nie ma, bo jest pod śniegiem. Wymyśliłem więc, że pobiegnę sobie lekko zmodyfikowaną trasę z zeszłej niedzieli. Co prawda obawiałem się trochę jej twardości, bo ponad połowę leci się po asfalcie, ale jak mówię - nie miałem alternatywy. Godzinkę po obiedzie poszedłem się przebrać. Zostałem porażony prądem przez ciuchy, które strasznie się naelektryzowały, albo to ja się naelektryzowałem zdejmując sweter. W każdym razie nieźle strzeliło - dla pewności dotknąłem kaloryfera, żeby się uziemić :P. Ubrałem się w 2 pary skarpetek, kopiując metodę z bloga Jarkowsky'ego i dodatkową parę kaleson.
Na zewnątrz kosmiczny mróz! Mordę wysmarowałem sobie tłustym kremem NIVEA i z takim protect shieldem ruszyłem do boju! Biegło się okej, ale tętno przeszło z czasem w stan alertu. Jednostka centralna rozżarzyła się do białości, ale mój ortalionowy armor nie przepuszcza światła, więc nikt nie mógł czegokolwiek zauważyć. Jak biegłem asfaltowymi drogami, to starałem się wybierać ośnieżone pobocza, by nie męczyć okostnych. Po biegu samopoczucie bardzo na plus.
Co do okostnej. Stosuję od 2 dni pewien schemat, który na tę chwilę przynosi jakiś efekt. Przed bieganiem robię wcierkę z Voltarenu Emulgel. Po bieganiu biorę gorącą kąpiel. Po kąpieli schładzam goleń niemożliwie lodowatą wodą, a kiedy już skóra zaczyna być już ciepła, to wcieram w nią rozgrzewającego Ben Gaya. Kiedy maść przestaje działać, stosuję ciepły prysznic, by rozszerzyć pory i znowu robię wcierkę z Voltarenu. Ostatnia wcierka jest przed snem. Efekty są dość fajne. Podczas wybiegań nic mnie nie boli, a i przy ucisku jakby 50% mniej. Być może Voltaren zawiera jakieś środki przeciwbólowe i dlatego jest taki efekt, ale kto wie, może idzie poprawa. Kupiłem też na necie buty - Saucony ProGrid Echelon. Zaufałem dobrym opiniom i swojemu przeczuciu. Buty mocno amortyzowane, by chronić się przed twardymi nawierzchniami - czuję, że potrzebuję amortyzacji. Jak nie będą mi pasować, to je odeślę, ale wierzę, że wycelowałem dobrze. W moich Kalenji chyba nieco amortyzacjia siadła, albo dla moich nóg jest to za mało. Poza tym paskudnie załatwiły mi palce lewej nogi - ledwo odratowałem paznokieć, a bąble na małych palcach lewej stopy, to standard. To jednak moja wina, bo źle dobrałem rozmiar, zasugerowany tym co mówił swego czasu sprzedawca... Dziś dopiero okazało się, że lewą stopę mam większą od prawej o pół centymetra, więc te Saucony wybrałem dopasowując rozmiar do większej stopy. Ogólnie Kalenji będę polecał. Gdyby nie problemy z rozmiarem i (co moze się niedługo okaże) niewystarczająca dla mnie amortyzacja to but jest wart swojej ceny. Po niemal 550 km wygląda prawie jak nowy. Nic się nie odkleja, nic nie pękło, sznurówki ani razu mi się nie rozwiązały... Byłbym z nich zadowolony gdyby nie te moje problemy z nogami. Napiszę jeszcze coś więcej, jak będę miał porównanie z Saucony. Być może też okazać się, że amortyzacja nic nie zmieni i Kalenji znowu wrócą do łask... Kto to wie?
Plan nakazał mi dziś również poćwiczyć! Dodaję więc pod szczegółami treningu biegowego, szczegóły ćwiczeń dodatkowych. Strasznie długa ta dzisiejsza notka. Idę spać!
Pora dnia: 15:15
Warunki pogodowe: piekny zachód słońca, bezwietrznie, mroźno
Temperatura: -16 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (133 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (546 km przebiegu)
Całkowity dystans: 12,14 km
Całkowity czas: 01:06:45 godz
Średnie tętno: 172 bpm
Szczytowe tętno: 186 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:29
Średnia prędkość (km/h): 10,91
Średnia prędkość (m/s): 3,03
Liczba spalonych kalorii: 947 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 11496
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/164 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/177 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/178 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/179 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/180 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:29 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/180 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/184 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:12 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/186 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/179 bpm
30 sekundowe małysze: 5
Ćwierćprzysiady: 20
Wypady: 5 + 5
Wznosy ugiętej nogi w podporze: 10 + 10
Odwodzenie nogi leżąc: 10 + 10
Wtępowanie na podwyższenie: 12 + 12
Pompki: 4 x 15 = 60
Łączny dystans: 38,8 km
Łączny czas: 03:44:15 godz.
Liczba dni biegowych: 4
Średnie tempo (min/km): 5:47
Średni puls: 165 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 3038 kcal
Napotkane zwierzaki: 3 sarny
Wynik niemal identyczny niż tydzień temu, ale przy niższym pulsie i szybszym bieganiu. Na pewno przyczyniła się do tego poniedziałkowa masakra z zeszłego tygodnia, gdzie grzązłem w śniegu po kolana. Okostna daje się we znaki, ale być może uda się nad nią zapanować. Tydzień pod znakiem realizowania pierwszego tygodnia przygotowań do maratonu w Krakowie 25 kwietnia uważam za zakończony sukcesem.
Dieta:
12:00: Danio z bułką
14:00: gulasz wołowy z kaszą gryczaną - dobre
16:00: banan z Danio
17:00: ciasta - ciąg dalszy + winogrona
19:00: kawałek camemberta
21:30: kanapki z serem żółtym i krzepkim radkiem
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%, Ben Gay
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2010, 00:03 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 3 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Czytanie boardów, zdobywanie knowledżu, obczajanie know hału i messing aroundowanie w tematach okołomuzycznych...
... i po tym wszystkim jestem jeszcze bardziej głupi, niż byłem przed tym całym wgapianiem się w mój wielki monitor! Jest na świecie tyle wręcz skrajnie różnych opinii o jednym produkcie, że można dostać mózgowego zeza! Za jednym zamachem nie da się ogarnąć jakiejś większej całości, nie da się zmieścić w głowie i poukładać sobie tego bałaganu. Powstaje po prostu sterta opinii przemieszanych ze sobą i człowiek głupieje... Wtedy przydałby się ktoś mądry, fachowiec, guru, ten jedyny, który wskaże rozwiązanie i uspokoi te nietoperze - skrawki treści, które trzepoczą mi się gdzieś pod czaszką i nie chcą zawisnąć w ładzie i składzie...
Cały dzionek przesiedziałem przed kompem, niczym złożony do połowy scyzoryk. Jakiegoś kręczu szyi dostałem, w plecy wlazł jakiś ból... Bez sensu! Żebym jeszcze czegoś wartościowego się dowiedział . Nogi mi zmarzły. Po wczorajszych pompkach mam zakwasy, ale pojawiły się dopiero wieczorem. Nie jestem zwolennikiem zapijania kaca, ale czym się "zatrułeś", tym się lecz, w przypadku zakwasów działa. Zrobiłem więc przed chwilą 3x15, żeby trochę przytłumić ten ból...
Dostałem dziś potwierdzenie, że buty zostały wysłane i powinny być u mnie albo jutro, albo po jutrze. Nie ukrywam, że będę czekał do wieczora z bieganiem, licząc na to, że przyjdą do tego momentu. Ciekaw jestem, jak zareaguję na tę amortyzację a'la Saucony.
W prawej nodze nastąpiła duża poprawa, o ile to nie efekt działania przeciwbólowych składników Voltarenu. Nie mam pojęcia ile może takie działanie trwać, ale smarowałem się rano, a potem dopiero po północy i przez cały dzień nie czułem żadnego bólu. Przy uciskaniu czuję ból mocno ograniczony i skupiony tylko w jednym małym ognisku. Jeśli tak miałyby się czuć na co dzień moje nogi, to byłbym bardzo zadowolony. Mam jednak świadomość, że może to być tylko efekt działania przeciwbólowego. Po odstawieniu Voltarenu się okaże.
Idę spać... W nocy na bank będą mi się śnić mikrofony, od małych kardioidalnych po duże lampowe, wykresy częstotliwościowe, przenośne rejestratory audio, kontrolery midi i inne badziewia... No zamykam oczy i widzę mikrofon - Octava MK 012 ... może to znak?!
Pompki: 3 x 15 = 45
Dieta:
10:00: kanapki z kiełbasą i papryką
11:30: serek Danio + banan
12:00: 2 kawałki ciasta + parę winogron (skończyły się)
14:00: ziemniaki z gulaszem wołowym i kiszonym ogórkiem
18:00: paluch
20:00: 3 jajka z pieczywem i łyżeczka majonezu
22:00: jabłko
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Czytanie boardów, zdobywanie knowledżu, obczajanie know hału i messing aroundowanie w tematach okołomuzycznych...
... i po tym wszystkim jestem jeszcze bardziej głupi, niż byłem przed tym całym wgapianiem się w mój wielki monitor! Jest na świecie tyle wręcz skrajnie różnych opinii o jednym produkcie, że można dostać mózgowego zeza! Za jednym zamachem nie da się ogarnąć jakiejś większej całości, nie da się zmieścić w głowie i poukładać sobie tego bałaganu. Powstaje po prostu sterta opinii przemieszanych ze sobą i człowiek głupieje... Wtedy przydałby się ktoś mądry, fachowiec, guru, ten jedyny, który wskaże rozwiązanie i uspokoi te nietoperze - skrawki treści, które trzepoczą mi się gdzieś pod czaszką i nie chcą zawisnąć w ładzie i składzie...
Cały dzionek przesiedziałem przed kompem, niczym złożony do połowy scyzoryk. Jakiegoś kręczu szyi dostałem, w plecy wlazł jakiś ból... Bez sensu! Żebym jeszcze czegoś wartościowego się dowiedział . Nogi mi zmarzły. Po wczorajszych pompkach mam zakwasy, ale pojawiły się dopiero wieczorem. Nie jestem zwolennikiem zapijania kaca, ale czym się "zatrułeś", tym się lecz, w przypadku zakwasów działa. Zrobiłem więc przed chwilą 3x15, żeby trochę przytłumić ten ból...
Dostałem dziś potwierdzenie, że buty zostały wysłane i powinny być u mnie albo jutro, albo po jutrze. Nie ukrywam, że będę czekał do wieczora z bieganiem, licząc na to, że przyjdą do tego momentu. Ciekaw jestem, jak zareaguję na tę amortyzację a'la Saucony.
W prawej nodze nastąpiła duża poprawa, o ile to nie efekt działania przeciwbólowych składników Voltarenu. Nie mam pojęcia ile może takie działanie trwać, ale smarowałem się rano, a potem dopiero po północy i przez cały dzień nie czułem żadnego bólu. Przy uciskaniu czuję ból mocno ograniczony i skupiony tylko w jednym małym ognisku. Jeśli tak miałyby się czuć na co dzień moje nogi, to byłbym bardzo zadowolony. Mam jednak świadomość, że może to być tylko efekt działania przeciwbólowego. Po odstawieniu Voltarenu się okaże.
Idę spać... W nocy na bank będą mi się śnić mikrofony, od małych kardioidalnych po duże lampowe, wykresy częstotliwościowe, przenośne rejestratory audio, kontrolery midi i inne badziewia... No zamykam oczy i widzę mikrofon - Octava MK 012 ... może to znak?!
Pompki: 3 x 15 = 45
Dieta:
10:00: kanapki z kiełbasą i papryką
11:30: serek Danio + banan
12:00: 2 kawałki ciasta + parę winogron (skończyły się)
14:00: ziemniaki z gulaszem wołowym i kiszonym ogórkiem
18:00: paluch
20:00: 3 jajka z pieczywem i łyżeczka majonezu
22:00: jabłko
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
wtorek, 26 stycznia 2010
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 9 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 5 z 55
środek treningowy: 50' + 8x20"/1'p
Piejo kury, bijo dzwony! Kurier przywiózł mi Saucony!
No właśnie! Wczoraj wysłane, a dziś już w domciu. Po południu od pochłaniania chałki i kakao oderwał mnie dzwonek do bramy, który nigdy nie działa. Wychodzę i widzę kurierski furgon i jowialnego kuriera z paczką w ręku. Parafka i już ją mam w ręku! Pożegnałem kuriera, popędziłem do kuchni po nóż, wybebeszyłem z folii szaro czerwone pudeło z logo Saucony i zerwałem pokrywę! Są! Po chwili refleksja - jakieś takie wielkie! Rozwiązywanie, wyjmowanie pakułów ze środka i pierwsza przymiarka. Na początku wydały się strasznie nieprzyjemne dla stopy - w szczególności dla okolic achillesa. Zapiętek jakiś taki twardy i kanciasty. Pogmerałem trochę paluchem, zawiązałem buty, wstałem, przebiegłem z pokoju do kuchni i zrobiłem wielkie oczy... Miękko strasznie, ale bardzo pozytywnie, zapiętek ułożył się w przeciągu pół minuty. Zrobiłem parę wyskoków specjalnie spadając na pięty - zero twardości. Materiał chłonący uderzenie, jakoś rozkłada się wokół pięty i robi się miekko . Podeszwa jest szeroka i bardzo stabilna. Buty są szersze od moich Kalenji i bardziej stabilne. W Kalenji czasem zdarzało się, że stopa poszła w skręcenie na zewnątrz - naprawdę niemiła sprawa, tutaj od razu widzę, że coś takiego nie ma prawa się zdarzyć. Mam wrażenie, że but układa stopę bardziej do środka, nie pozwalając jej gibnąć się na bok, ryzykując skręcenie. Podeszwa ma podobne do moich Kiprunów przegięcie, które udynamicznia przejście ze śródstopia na palce. Buty są nieco luźne w pięcie i nie trzymają się tak mocno stopy, jak Kipruny - szczególnie prawa (tam jest cm różnicy między rozmiarem stopy a buta).
Na bieganie wyszedłem już jak było ciemno. Pierwsze kroki na mrozie mnie trochę rozczarowały. Bardziej miękko niż w Kiprunach, ale nie tak miękko jak wydawało się być w domu, być może temperatura wpłynęła na amortyzację (-19°C). Zdziwił mnie też odgłos jaki te buty wydają na kostce - takie klepanie. Kipruny były znacznie bardziej ciche. Klepanie też może wynikać z tego, że buty dość szybko przechodzą z pięty na śródstopie. Z ciekawości próbowałem spadać mocno na piętę, ale but szybko przechodził właśnie w śródstopie. Ogólnie, to muszę powiedzieć, że strasznie dziś było ze mną kiepsko. Zero mocy w nogach - męczyły się strasznie. Nie napisałem tego, ale rano zaczęło mnie boleć w tym samym miejscu co w prawej, ale tym razem w lewej nodze. Zacząłem wiec stosować maść i na lewą nogę. Po 5 km musiałem się zatrzymać i rozciągnąć, bo z nogami było bardzo źle. Po tym zabiegu zrobiło się znacznie lepiej i już do końca było, można powiedzieć - w miarę komfortowo, o ile komfortowymi można nazwać dzisiejsze warunki pogodowe. Miałem szron na rzęsach, tak samo jak Bleez, a rękawiczki wyglądały jakbym grzebał w kopnym śniegu - zresztą czapka podobnie, ale to dopiero zauważyłem jak wróciłem do domu. Nie jestem pewien tego teraz, ale chyba pod koniec biegania, to kłapanie butów o podłoże przestało istnieć. Tak naprawdę, to zapomniałem, że mam cokolwiek na nogach - było naprawdę wygodnie. Przebieżki w samej końcówce wypadły naturalnie - but mnie nie zwalniał. Po bieganiu, po raz pierwszy nie odczułem żadnych otarć.
Po powrocie, rozciąganie, żarcie i standardowa procedura postępowania z okostnymi, czyli gorąca kąpiel, zimny prysznic, smarowanie rozgrzewającą, ciepły prysznic i Voltaren.
Przejrzałem wpisy blogowe i widzę, że Bleez ma chętkę na łyknięcie Krakowa w kwietniu! No byłoby bardzo fajnie przebiec jakimś teamem ten maraton - jak będę padał, to mnie poniesiecie :D! Bleez, jeśli to czytasz, to wiedz, że liczymy na Ciebie tam! Co prawda, pewnie znikniesz już na starcie, ale dobre i to :D:P!
Dostałem dziś potwierdzenie, że programy, które kupiłem już do mnie jadą! Wygląda na to, że z niemałym trudem będę wyganiał swoje cztery litery na bieganie! Zadowolony bardzo jestem
Spać!
Pora dnia: 17:58
Warunki pogodowe: mroźno, pogodnie, bezwietrznie
Temperatura: -19 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (135 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (11 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,76 km
Całkowity czas: 01:00:51 godz
Średnie tętno: 168 bpm
Szczytowe tętno: 189 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:39
Średnia prędkość (km/h): 10,61
Średnia prędkość (m/s): 2,95
Liczba spalonych kalorii: 841 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 10211
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙ 156/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/173 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:03 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/171 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,81 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/173 bpm
SUMA: 50:11 min / 8,81 km = 05:41 min/km (avg. 166 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 03:59 min/km ∙∙∙∙∙∙ 161/173 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:22 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 171/180 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/183 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:34 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/180 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:30 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:26 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:37 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
13. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
14. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 07:05 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/189 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
15. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:37 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
16. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 10:40 min / 1,95 km = 05:27 min/km (avg. 177 bpm)
Dieta:
12:00: parówki z pieczywem
14:00: chałka z kakao
19:00: kasza jaglana z bitkami wołowymi i kiszoną kapustą
22:00: jogurt z bananem i muesli
*mam wrażenie, że jeszcze coś jadłem, ale nie pamiętam...
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%, Ben Gay.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 9 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 5 z 55
środek treningowy: 50' + 8x20"/1'p
Piejo kury, bijo dzwony! Kurier przywiózł mi Saucony!
No właśnie! Wczoraj wysłane, a dziś już w domciu. Po południu od pochłaniania chałki i kakao oderwał mnie dzwonek do bramy, który nigdy nie działa. Wychodzę i widzę kurierski furgon i jowialnego kuriera z paczką w ręku. Parafka i już ją mam w ręku! Pożegnałem kuriera, popędziłem do kuchni po nóż, wybebeszyłem z folii szaro czerwone pudeło z logo Saucony i zerwałem pokrywę! Są! Po chwili refleksja - jakieś takie wielkie! Rozwiązywanie, wyjmowanie pakułów ze środka i pierwsza przymiarka. Na początku wydały się strasznie nieprzyjemne dla stopy - w szczególności dla okolic achillesa. Zapiętek jakiś taki twardy i kanciasty. Pogmerałem trochę paluchem, zawiązałem buty, wstałem, przebiegłem z pokoju do kuchni i zrobiłem wielkie oczy... Miękko strasznie, ale bardzo pozytywnie, zapiętek ułożył się w przeciągu pół minuty. Zrobiłem parę wyskoków specjalnie spadając na pięty - zero twardości. Materiał chłonący uderzenie, jakoś rozkłada się wokół pięty i robi się miekko . Podeszwa jest szeroka i bardzo stabilna. Buty są szersze od moich Kalenji i bardziej stabilne. W Kalenji czasem zdarzało się, że stopa poszła w skręcenie na zewnątrz - naprawdę niemiła sprawa, tutaj od razu widzę, że coś takiego nie ma prawa się zdarzyć. Mam wrażenie, że but układa stopę bardziej do środka, nie pozwalając jej gibnąć się na bok, ryzykując skręcenie. Podeszwa ma podobne do moich Kiprunów przegięcie, które udynamicznia przejście ze śródstopia na palce. Buty są nieco luźne w pięcie i nie trzymają się tak mocno stopy, jak Kipruny - szczególnie prawa (tam jest cm różnicy między rozmiarem stopy a buta).
Na bieganie wyszedłem już jak było ciemno. Pierwsze kroki na mrozie mnie trochę rozczarowały. Bardziej miękko niż w Kiprunach, ale nie tak miękko jak wydawało się być w domu, być może temperatura wpłynęła na amortyzację (-19°C). Zdziwił mnie też odgłos jaki te buty wydają na kostce - takie klepanie. Kipruny były znacznie bardziej ciche. Klepanie też może wynikać z tego, że buty dość szybko przechodzą z pięty na śródstopie. Z ciekawości próbowałem spadać mocno na piętę, ale but szybko przechodził właśnie w śródstopie. Ogólnie, to muszę powiedzieć, że strasznie dziś było ze mną kiepsko. Zero mocy w nogach - męczyły się strasznie. Nie napisałem tego, ale rano zaczęło mnie boleć w tym samym miejscu co w prawej, ale tym razem w lewej nodze. Zacząłem wiec stosować maść i na lewą nogę. Po 5 km musiałem się zatrzymać i rozciągnąć, bo z nogami było bardzo źle. Po tym zabiegu zrobiło się znacznie lepiej i już do końca było, można powiedzieć - w miarę komfortowo, o ile komfortowymi można nazwać dzisiejsze warunki pogodowe. Miałem szron na rzęsach, tak samo jak Bleez, a rękawiczki wyglądały jakbym grzebał w kopnym śniegu - zresztą czapka podobnie, ale to dopiero zauważyłem jak wróciłem do domu. Nie jestem pewien tego teraz, ale chyba pod koniec biegania, to kłapanie butów o podłoże przestało istnieć. Tak naprawdę, to zapomniałem, że mam cokolwiek na nogach - było naprawdę wygodnie. Przebieżki w samej końcówce wypadły naturalnie - but mnie nie zwalniał. Po bieganiu, po raz pierwszy nie odczułem żadnych otarć.
Po powrocie, rozciąganie, żarcie i standardowa procedura postępowania z okostnymi, czyli gorąca kąpiel, zimny prysznic, smarowanie rozgrzewającą, ciepły prysznic i Voltaren.
Przejrzałem wpisy blogowe i widzę, że Bleez ma chętkę na łyknięcie Krakowa w kwietniu! No byłoby bardzo fajnie przebiec jakimś teamem ten maraton - jak będę padał, to mnie poniesiecie :D! Bleez, jeśli to czytasz, to wiedz, że liczymy na Ciebie tam! Co prawda, pewnie znikniesz już na starcie, ale dobre i to :D:P!
Dostałem dziś potwierdzenie, że programy, które kupiłem już do mnie jadą! Wygląda na to, że z niemałym trudem będę wyganiał swoje cztery litery na bieganie! Zadowolony bardzo jestem
Spać!
Pora dnia: 17:58
Warunki pogodowe: mroźno, pogodnie, bezwietrznie
Temperatura: -19 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (135 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (11 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,76 km
Całkowity czas: 01:00:51 godz
Średnie tętno: 168 bpm
Szczytowe tętno: 189 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:39
Średnia prędkość (km/h): 10,61
Średnia prędkość (m/s): 2,95
Liczba spalonych kalorii: 841 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 10211
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙ 156/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/173 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:03 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/171 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,81 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/173 bpm
SUMA: 50:11 min / 8,81 km = 05:41 min/km (avg. 166 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 03:59 min/km ∙∙∙∙∙∙ 161/173 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:22 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 171/180 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/183 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:34 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/180 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:30 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:26 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:37 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
13. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
14. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 07:05 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/189 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
15. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:37 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
16. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 10:40 min / 1,95 km = 05:27 min/km (avg. 177 bpm)
Dieta:
12:00: parówki z pieczywem
14:00: chałka z kakao
19:00: kasza jaglana z bitkami wołowymi i kiszoną kapustą
22:00: jogurt z bananem i muesli
*mam wrażenie, że jeszcze coś jadłem, ale nie pamiętam...
Suplementy: Voltaren Emulgel 1%, Ben Gay.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2010, 00:04 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 2 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
środa, 27 stycznia 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Chwile zwątpienia i ... promyk nadziei?
Krótko będzie, bo już późno. Dziś dzień czytania - o shin splints, okostnych, stress fracture, a także o tematach okołomuzycznych. Mam wrażenie, że ile w kwestiach tego drugiego rodzaju zaczyna mi się w głowie klarować, o tyle te zdrowotne sprawy mi w głowie namieszały. Już do końca nie wiem co mi tak naprawdę jest. Znajduję mnóstwo podobieństw do objawów stress fracture - szczególnie prawa noga (pukanie w kość wyzwala ból i jest on lekko promieniujący, ale z silnym źródłem), ale jakoś do końca mi się wierzyć nie chce, że to to. Nie biegałem aż tak mocno i dużo objętościowo, żeby się nabawić złamania zmęczeniowego :D. Poza tym nie czuję zgrubień na kości w okolicach bólu (jeden z objawów narastania tkanki kostnej w przypadku uszkodzenia kości). Natomiast typowe Shin Splints są chyba bolesne na całej długości goleni i umiejscowione w większości przypadków z przodu golenia. Więc niby okostna... Okej. Przyczyny zapalenia okostnej, to najczęściej - złe, słabo amortyzujące buty (na co zareagowałem), twarde podłoże, podbiegi i zbiegi (to nie u mnie) i dysbalans mięśniowy (prawdopodobne). Zrobiłem więc dziś eksperyment - nie smarowałem się maścią przeciwbólowo-przeciwzapalną, bym wiedział jaki faktycznie jest ten ból - nie zwiększył się w perspektywie całego dnia. Dodatkowo poczytałem o ćwiczeniach, które pomagają zapanować nad Shin Splintsami. A jak poczytałem, to zacząłem je stosować - nawet jeśli problemem jest okostna, to niwelując dysbalans mięśni, których słabość może w konsekwencji powodować Shin Splints, działam też zapobiegawczo na okostą - paradoksalnie (bo pewnie ją drażnię tymi ćwiczeniami). Łaziłem więc dzis pół dnia na piętach, ze stopami do środka i na zewnątrz. Wyglądało to durnowato. Napisałem też w powietrzu ruchami stóp cały alfabet - takie ćwiczenie . Po takiej zabawie zauważyłem, że okolice wewnętrznej części goleni się mocno rozgrzały i ból prakycznie nie istniał. Do tej pory jest nieźle. Jutro przed bieganiem mam zamiar łazić na piętach z 15-20 minut z przerwami na krótki odpoczynek - zrobię pożądną rozgrzewkę. Po bieganiu podzielę się z Wami spostrzeżeniami.
Dodam, że miałem już do połowy napisanego maila do Ortotehu z zapytaniem o koszty wizyt i prześwietleń. Zdecydowałem, że zanim tam napiszę, to jeszcze solidnie popracuję nad zniwelowaniem dysbalansu mięśniowego. Jeśli będzie coraz gorzej, jeśli nic nie będzie pomagać, to niestety, ale będę musiał zrobić przerwę i prawdopodbnie zrezygnować z planów biegowych na najbliższe miesiące... No, w końcu to napisałem. Zobaczymy co czas przyniesie.
Uuu... ale krótko było.
PARALITYK: łącznie pewnie z 30 minut (łażenie na piętach)
ALFABET: 1 + 1 (na każdą nogę)
Dieta:
12:00: kanapki z kiełbasą i papryką
16:00: zapiekane ziemniaki z bitkami wołowymi i kiszony ogóras
17:00: zapiekane ziemniaki z bitkami wołowymi i kiszony ogóras
18:00: jogurt z muesli i bananananem
20:00: paluch z mlekiem
22:00: grapefruit
Suplementy: Nooope
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Chwile zwątpienia i ... promyk nadziei?
Krótko będzie, bo już późno. Dziś dzień czytania - o shin splints, okostnych, stress fracture, a także o tematach okołomuzycznych. Mam wrażenie, że ile w kwestiach tego drugiego rodzaju zaczyna mi się w głowie klarować, o tyle te zdrowotne sprawy mi w głowie namieszały. Już do końca nie wiem co mi tak naprawdę jest. Znajduję mnóstwo podobieństw do objawów stress fracture - szczególnie prawa noga (pukanie w kość wyzwala ból i jest on lekko promieniujący, ale z silnym źródłem), ale jakoś do końca mi się wierzyć nie chce, że to to. Nie biegałem aż tak mocno i dużo objętościowo, żeby się nabawić złamania zmęczeniowego :D. Poza tym nie czuję zgrubień na kości w okolicach bólu (jeden z objawów narastania tkanki kostnej w przypadku uszkodzenia kości). Natomiast typowe Shin Splints są chyba bolesne na całej długości goleni i umiejscowione w większości przypadków z przodu golenia. Więc niby okostna... Okej. Przyczyny zapalenia okostnej, to najczęściej - złe, słabo amortyzujące buty (na co zareagowałem), twarde podłoże, podbiegi i zbiegi (to nie u mnie) i dysbalans mięśniowy (prawdopodobne). Zrobiłem więc dziś eksperyment - nie smarowałem się maścią przeciwbólowo-przeciwzapalną, bym wiedział jaki faktycznie jest ten ból - nie zwiększył się w perspektywie całego dnia. Dodatkowo poczytałem o ćwiczeniach, które pomagają zapanować nad Shin Splintsami. A jak poczytałem, to zacząłem je stosować - nawet jeśli problemem jest okostna, to niwelując dysbalans mięśni, których słabość może w konsekwencji powodować Shin Splints, działam też zapobiegawczo na okostą - paradoksalnie (bo pewnie ją drażnię tymi ćwiczeniami). Łaziłem więc dzis pół dnia na piętach, ze stopami do środka i na zewnątrz. Wyglądało to durnowato. Napisałem też w powietrzu ruchami stóp cały alfabet - takie ćwiczenie . Po takiej zabawie zauważyłem, że okolice wewnętrznej części goleni się mocno rozgrzały i ból prakycznie nie istniał. Do tej pory jest nieźle. Jutro przed bieganiem mam zamiar łazić na piętach z 15-20 minut z przerwami na krótki odpoczynek - zrobię pożądną rozgrzewkę. Po bieganiu podzielę się z Wami spostrzeżeniami.
Dodam, że miałem już do połowy napisanego maila do Ortotehu z zapytaniem o koszty wizyt i prześwietleń. Zdecydowałem, że zanim tam napiszę, to jeszcze solidnie popracuję nad zniwelowaniem dysbalansu mięśniowego. Jeśli będzie coraz gorzej, jeśli nic nie będzie pomagać, to niestety, ale będę musiał zrobić przerwę i prawdopodbnie zrezygnować z planów biegowych na najbliższe miesiące... No, w końcu to napisałem. Zobaczymy co czas przyniesie.
Uuu... ale krótko było.
PARALITYK: łącznie pewnie z 30 minut (łażenie na piętach)
ALFABET: 1 + 1 (na każdą nogę)
Dieta:
12:00: kanapki z kiełbasą i papryką
16:00: zapiekane ziemniaki z bitkami wołowymi i kiszony ogóras
17:00: zapiekane ziemniaki z bitkami wołowymi i kiszony ogóras
18:00: jogurt z muesli i bananananem
20:00: paluch z mlekiem
22:00: grapefruit
Suplementy: Nooope
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
czwartek, 28 stycznia 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 6 z 55
środek treningowy: 50'
Schmerzlich Willkommen!
Wpis spóźniony, bo sample mi przyszły! Ale to dopiero jutro napiszę (zamotać się można) :D!
Ograniczę się tylko do opisania czasu przed, podczas i po bieganiu. O ile przygotowaniem do biegania można nazwać łażenie na piętach, to przygotowałem się bardzo dobrze :D! Conajmniej 20 minut udawania koślawca + trochę strechingu i parę przysiadów. Ubrałem się nieco za chłodno - ten upał mnie zmylił. Pomyślałem, że -3°C to temperatura na koszulkę i wiatrówkę, ale to nieco zbyt odważne - powinienem chociaż założyć koszulkę z długim rękawem :D... No dobra. Ubrałem się i poszedłem biegać. Od razu czułem nogi, a z czasem było coraz gorzej. Nawet rozciąganie po 2 km nie dało kompletnie nic... ale pobiegłem dalej.
Po 4 kilometrach stwierdzam, że to pier#%@*lę, że wracam do domu i robię sobie przerwę! W głowie telepią się myśli: "Po jaką cholerę tak biegasz w ten śnieg, pod wiatr?!"; "Po co ci ten ból, wracaj do domu, wyciągnij nogi i daj sobie z tym spokój!" i takie: "Leszcz jesteś i tyle, aż tak cię nie boli, żebyś przestał"; "Po prostu nie masz jaj, nie potrafisz przebiec jeszcze drugich 20 minut?"... Z drugiej strony przypałętała się do mnie treść postu kolegi o ksywie jaszczomb, który sugerował, żebym znalazł sobie swoje tempo, sposób biegania, który będzie wywoływał jak najmniej bólu. Próbuję więc, zaczynając od jakichś 7 min/km, kombiuję z ustawianiem nóg w różne strony, ze spadaniem na piętę, to na palce, przyspieszając, zwalniając i dupa! Boli i nie ma zamiaru przestać. I wtedy...
...stało się coś dziwnego. Wku!@#$%iony niemiłosiernie całą tą sytuacją zacząłem przyspieszać! Te wszystkie myśli, które przytoczyłem zaczyna przyćmiewać jedna, brutalna myśl "ZAPIE@%^#LĘ TEN BÓL" i zacząłem lecieć przebieżkowym tempem! Zaciśnięte zęby, wkurw na całego! Biegnę tak 300 metrów, jakaś babka, która wyszła do bramy patrzy się na mnie jak na wariata, co mnie jeszcze bardziej denerwuje. Przyspieszam. I nagle czuję, że ból przechodzi! Jest lekki punktowy ból prawej nogi, ale lewa jest zupełnie zdrowa. Biegnę tak jeszcze 300 metrów i się zatrzymuję. Dyszę jak pies, boli mnie gardło, ale ból niemal zniknął. Nie 100% uzdrowienie, ale znacznie lepiej... Co o tym myśleć?! Nogi się dotleniły? Tak jakby mocniej krążąca krew w końcu przełamała tamę... Resztę tego kilometra przebiegam truchcikiem. Jak się okazuje już w domu ten odcinek 600 metrów zasuwałem na 3:30/km, a km zamknął się na 4:23... Zachęcony tym zbawiennym działaniem szybkości, na ból tego treningu pobiegłem jeszcze 2 km poniżej 5 min/km .
Po powrocie do domu, lekkie rozciąganie i od razu gorąca kąpiel. Stwierdziłem, że nie zrobię zimnego prysznica, co okazało się chyba dobrym pomysłem. Wieczorem to co czułem w nogach można określić tylko jednym wyrazem - ulga. Miałem wrażenie, że są super ukrwione, wypoczęte i takie luźne. Niesamowite uczucie. Co o tym wszystkim sądzić?
Pora dnia: 18:19
Warunki pogodowe: śnieg, wiatr
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (138 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (20 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,20 km
Całkowity czas: 00:51:16 godz
Średnie tętno: 169 bpm
Szczytowe tętno: 194 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:34
Średnia prędkość (km/h): 10,77
Średnia prędkość (m/s): 2,99
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a:
Liczba spalonych kalorii: 709 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 8675
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 151/170 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/174 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 159/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/174 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 04:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/194 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:09 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/178 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/178 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 04:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/187 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/193 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,20 km ∙∙∙∙∙∙ 04:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 187/191 bpm
PARALITYK: około 20 minut
Ćwierćprzysiady: 20
Odgarnianie śniegu: 10 minut (przed bieganiem)
Dieta:
13:00: parówki z pieczywem
16:00: kasza jęczmienna + bitki wołowe
17:00: banan + mandarynka
20:00: parę ciastek
00:00: banan
Suplementy: nic
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 6 z 55
środek treningowy: 50'
Schmerzlich Willkommen!
Wpis spóźniony, bo sample mi przyszły! Ale to dopiero jutro napiszę (zamotać się można) :D!
Ograniczę się tylko do opisania czasu przed, podczas i po bieganiu. O ile przygotowaniem do biegania można nazwać łażenie na piętach, to przygotowałem się bardzo dobrze :D! Conajmniej 20 minut udawania koślawca + trochę strechingu i parę przysiadów. Ubrałem się nieco za chłodno - ten upał mnie zmylił. Pomyślałem, że -3°C to temperatura na koszulkę i wiatrówkę, ale to nieco zbyt odważne - powinienem chociaż założyć koszulkę z długim rękawem :D... No dobra. Ubrałem się i poszedłem biegać. Od razu czułem nogi, a z czasem było coraz gorzej. Nawet rozciąganie po 2 km nie dało kompletnie nic... ale pobiegłem dalej.
Po 4 kilometrach stwierdzam, że to pier#%@*lę, że wracam do domu i robię sobie przerwę! W głowie telepią się myśli: "Po jaką cholerę tak biegasz w ten śnieg, pod wiatr?!"; "Po co ci ten ból, wracaj do domu, wyciągnij nogi i daj sobie z tym spokój!" i takie: "Leszcz jesteś i tyle, aż tak cię nie boli, żebyś przestał"; "Po prostu nie masz jaj, nie potrafisz przebiec jeszcze drugich 20 minut?"... Z drugiej strony przypałętała się do mnie treść postu kolegi o ksywie jaszczomb, który sugerował, żebym znalazł sobie swoje tempo, sposób biegania, który będzie wywoływał jak najmniej bólu. Próbuję więc, zaczynając od jakichś 7 min/km, kombiuję z ustawianiem nóg w różne strony, ze spadaniem na piętę, to na palce, przyspieszając, zwalniając i dupa! Boli i nie ma zamiaru przestać. I wtedy...
...stało się coś dziwnego. Wku!@#$%iony niemiłosiernie całą tą sytuacją zacząłem przyspieszać! Te wszystkie myśli, które przytoczyłem zaczyna przyćmiewać jedna, brutalna myśl "ZAPIE@%^#LĘ TEN BÓL" i zacząłem lecieć przebieżkowym tempem! Zaciśnięte zęby, wkurw na całego! Biegnę tak 300 metrów, jakaś babka, która wyszła do bramy patrzy się na mnie jak na wariata, co mnie jeszcze bardziej denerwuje. Przyspieszam. I nagle czuję, że ból przechodzi! Jest lekki punktowy ból prawej nogi, ale lewa jest zupełnie zdrowa. Biegnę tak jeszcze 300 metrów i się zatrzymuję. Dyszę jak pies, boli mnie gardło, ale ból niemal zniknął. Nie 100% uzdrowienie, ale znacznie lepiej... Co o tym myśleć?! Nogi się dotleniły? Tak jakby mocniej krążąca krew w końcu przełamała tamę... Resztę tego kilometra przebiegam truchcikiem. Jak się okazuje już w domu ten odcinek 600 metrów zasuwałem na 3:30/km, a km zamknął się na 4:23... Zachęcony tym zbawiennym działaniem szybkości, na ból tego treningu pobiegłem jeszcze 2 km poniżej 5 min/km .
Po powrocie do domu, lekkie rozciąganie i od razu gorąca kąpiel. Stwierdziłem, że nie zrobię zimnego prysznica, co okazało się chyba dobrym pomysłem. Wieczorem to co czułem w nogach można określić tylko jednym wyrazem - ulga. Miałem wrażenie, że są super ukrwione, wypoczęte i takie luźne. Niesamowite uczucie. Co o tym wszystkim sądzić?
Pora dnia: 18:19
Warunki pogodowe: śnieg, wiatr
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (138 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (20 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,20 km
Całkowity czas: 00:51:16 godz
Średnie tętno: 169 bpm
Szczytowe tętno: 194 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:34
Średnia prędkość (km/h): 10,77
Średnia prędkość (m/s): 2,99
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a:
Liczba spalonych kalorii: 709 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 8675
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 151/170 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/174 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:21 min/km ∙∙∙∙∙∙ 159/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/174 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 04:23 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/194 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:09 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/178 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/178 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 04:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/187 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:06 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/193 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,20 km ∙∙∙∙∙∙ 04:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 187/191 bpm
PARALITYK: około 20 minut
Ćwierćprzysiady: 20
Odgarnianie śniegu: 10 minut (przed bieganiem)
Dieta:
13:00: parówki z pieczywem
16:00: kasza jęczmienna + bitki wołowe
17:00: banan + mandarynka
20:00: parę ciastek
00:00: banan
Suplementy: nic
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 31 sty 2010, 00:05 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 3 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
piątek, 29 stycznia 2010
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Instalowanie, instalowanie i instalowanie!
Nie napisałem tego wczoraj, ale w końcu doszły do mnie upragnione instrumenty! Dziś cały dzień instalowałem i ogrywałem. Morda sama się cieszy po prostu! Idę właśnie spać, a głowa pełna muzyki, nie wiem jak zasnę :D. Jutro zostały mi do zainstalowania jeszcze 3 biblioteki. Muszę rozplanować dobrze dzień, bo oprócz instalowania wypada mi wyjazd do rodzinki na obiad, wieczorne komponowanie i oczywiście bieganie.
Nogi czują się świetnie od wczoraj. Trochę rano czułem miejscowo ból prawego golenia, ale posmarowałem Voltarenem i cały dzień jest totalny spokój. Widać to wczorajsze przetarcie szybkościowe zadziałało rewelacyjnie. Mam nadzieję, że jutro podczas biegania będzie dużo lepiej niż ostatnio. Przed bieganiem na pewno połażę na piętach :D. Jeśli uda mi się opanować te bóle, sprawić, że nogi nie będą dla mnie problemem, to będę bardzo szczęśliwy!
Dieta:
13:00: makrela wędzona z pieczywem i papryka
17:00: jogurt z muesli i bananem
21:00: schabowy z bułką + kawałek papryki
21:30: kanapki z szynką, krzepkim radkiem i papryką.
Suplementy: Voltaren
Mało żarłem - żyłem muzyką :D
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Instalowanie, instalowanie i instalowanie!
Nie napisałem tego wczoraj, ale w końcu doszły do mnie upragnione instrumenty! Dziś cały dzień instalowałem i ogrywałem. Morda sama się cieszy po prostu! Idę właśnie spać, a głowa pełna muzyki, nie wiem jak zasnę :D. Jutro zostały mi do zainstalowania jeszcze 3 biblioteki. Muszę rozplanować dobrze dzień, bo oprócz instalowania wypada mi wyjazd do rodzinki na obiad, wieczorne komponowanie i oczywiście bieganie.
Nogi czują się świetnie od wczoraj. Trochę rano czułem miejscowo ból prawego golenia, ale posmarowałem Voltarenem i cały dzień jest totalny spokój. Widać to wczorajsze przetarcie szybkościowe zadziałało rewelacyjnie. Mam nadzieję, że jutro podczas biegania będzie dużo lepiej niż ostatnio. Przed bieganiem na pewno połażę na piętach :D. Jeśli uda mi się opanować te bóle, sprawić, że nogi nie będą dla mnie problemem, to będę bardzo szczęśliwy!
Dieta:
13:00: makrela wędzona z pieczywem i papryka
17:00: jogurt z muesli i bananem
21:00: schabowy z bułką + kawałek papryki
21:30: kanapki z szynką, krzepkim radkiem i papryką.
Suplementy: Voltaren
Mało żarłem - żyłem muzyką :D
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
sobota, 30 stycznia 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 7 z 55
środek treningowy: 50' + 6x20"/1'p
Spaaać...
Po południu odwiedziłem rodzinę. Zjedliśmy dobry obiad, pogadaliśmy i pośmialiśmy się. Tradycyjnie dobra atmosfera i jeszcze lepsze żarcie . Po powrocie odczekałem jeszcze godzinkę zanim wyszedłem pobiegać, bo uczucie pełnego brzucha nie nastrajało optymistycznie, choć skądinąd jest ono bardzo przyjemne . W międzyczasie zrobiłem małą rozgrzewkę. Na piętach chodziłem mało, za to zadbałem o górną część ciała - jakieś wymachy, skrętoskłony itp.
Rozpoczęcie biegania bardzo przyjemne. Od razu zwrócił uwagę księżyc, z herbacianą obwódką dookoła. Towarzyszył mi przez cały czas dzisiejszego biegu . Na początku odczuwałem tylko lekki ból prawej nogi. Po 2 kilometrach jednak dało się odczuć, że nie jest zbyt dobrze, ale znowu nie było takiej tragedii jak w czwartek. Po 3 kilometrze musiałem się zatrzymać i zrobić rozciąganie - pomogło. Ogólnie, im bliżej do końca, tym czułem się w nogach lepiej. Strasznie męczące jednak jest takie bieganie po świeżym śniegu, pod którym jest wyślizgana droga. Mięśnie robią podwójną robotę, bo nie dość, że trzeba utrzymać stablilność, to jeszcze stopy przy grzebnięciu ślizgają się do tyłu. Zgaduję, że jednak da to efekt w przyszłości, kiedy nie trzeba będzie tyle wysiłku wkładać na bieganie po suchych, leśnych ścieżkach. Już się doczekać nie mogę, będąc szczerym. Tymczasem zima na całego. Minąłem trzy kuligi. Dwa, takie tradycyjne, dawne, czyli zaprzężone w konie pociągowe sanie, pełne rozbawionych i pewnie podchmielonych ludzi wymachujących pochodniami. Silne konie z gatunku tych najmasywniejszych - piekne zwierzaki, miały do uzd przytwierdzone mrygające na czerwono lampki. Trzeci kuilig to po prostu sznur sanek z rozwrzeszczanymi bachorami, za jakimś dostawczym samochodem - w sumie też fajnie. Przebieżki na sam koniec były lekką męczarnią ze względu na podłoże. Przy końcu pierwszej prawie się wywaliłem, a przy czwartej musiałem zwolnić, przez nadjeżdżający samochód,, bo byłem na zakręcie, a podłoże było na tyle niestabilne, że mógłbym wlecieć prosto na maskę.
Po powrocie rozciąganie - takie dłuższe, bo w domu, plus 50 półprzysiadów. Zaraz potem kąpanie i instalowania ciąg dalszy. Taki się śpiący zrobiłem, że chyba popracuje jutro z rana. Dziś pójdę spać wcześniej.
Pora dnia: 17:55
Warunki pogodowe: wietrznie
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (138 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (30 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,53 km
Całkowity czas: 00:58:12 godz
Średnie tętno: 167 bpm
Szczytowe tętno: 191 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:31
Średnia prędkość (km/h): 10,85
Średnia prędkość (m/s): 3,01
Liczba spalonych kalorii: 820 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9720
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/163 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/180 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/180 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/175 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/180 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:29 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/183 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/171 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,97 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
SUMA: 50:11 min / 8,97 km = 05:35 min/km (avg. 165 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/166 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 04:10 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,18 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,11 km ∙∙∙∙∙∙ 03:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/188 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 184/191 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 08:01 min / 1,56 km = 05:09 min/km (avg. 178 bpm)
Półprzysiady: 50
Dieta:
12:30: banan
14:00: zupa jarzynowa z kawałkami kurczaka
14:30: de volaille, z fajnym nadzieniem w środku. Do tego pachnące ziemniakii sałatka z groszku i marchewki
15:00: 2 rodzaje ciasta i herbata
19:00: kawałek ciasta z kakao
20:00: jogurt z muesli i bananem
Suplementy: nic
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 7 z 55
środek treningowy: 50' + 6x20"/1'p
Spaaać...
Po południu odwiedziłem rodzinę. Zjedliśmy dobry obiad, pogadaliśmy i pośmialiśmy się. Tradycyjnie dobra atmosfera i jeszcze lepsze żarcie . Po powrocie odczekałem jeszcze godzinkę zanim wyszedłem pobiegać, bo uczucie pełnego brzucha nie nastrajało optymistycznie, choć skądinąd jest ono bardzo przyjemne . W międzyczasie zrobiłem małą rozgrzewkę. Na piętach chodziłem mało, za to zadbałem o górną część ciała - jakieś wymachy, skrętoskłony itp.
Rozpoczęcie biegania bardzo przyjemne. Od razu zwrócił uwagę księżyc, z herbacianą obwódką dookoła. Towarzyszył mi przez cały czas dzisiejszego biegu . Na początku odczuwałem tylko lekki ból prawej nogi. Po 2 kilometrach jednak dało się odczuć, że nie jest zbyt dobrze, ale znowu nie było takiej tragedii jak w czwartek. Po 3 kilometrze musiałem się zatrzymać i zrobić rozciąganie - pomogło. Ogólnie, im bliżej do końca, tym czułem się w nogach lepiej. Strasznie męczące jednak jest takie bieganie po świeżym śniegu, pod którym jest wyślizgana droga. Mięśnie robią podwójną robotę, bo nie dość, że trzeba utrzymać stablilność, to jeszcze stopy przy grzebnięciu ślizgają się do tyłu. Zgaduję, że jednak da to efekt w przyszłości, kiedy nie trzeba będzie tyle wysiłku wkładać na bieganie po suchych, leśnych ścieżkach. Już się doczekać nie mogę, będąc szczerym. Tymczasem zima na całego. Minąłem trzy kuligi. Dwa, takie tradycyjne, dawne, czyli zaprzężone w konie pociągowe sanie, pełne rozbawionych i pewnie podchmielonych ludzi wymachujących pochodniami. Silne konie z gatunku tych najmasywniejszych - piekne zwierzaki, miały do uzd przytwierdzone mrygające na czerwono lampki. Trzeci kuilig to po prostu sznur sanek z rozwrzeszczanymi bachorami, za jakimś dostawczym samochodem - w sumie też fajnie. Przebieżki na sam koniec były lekką męczarnią ze względu na podłoże. Przy końcu pierwszej prawie się wywaliłem, a przy czwartej musiałem zwolnić, przez nadjeżdżający samochód,, bo byłem na zakręcie, a podłoże było na tyle niestabilne, że mógłbym wlecieć prosto na maskę.
Po powrocie rozciąganie - takie dłuższe, bo w domu, plus 50 półprzysiadów. Zaraz potem kąpanie i instalowania ciąg dalszy. Taki się śpiący zrobiłem, że chyba popracuje jutro z rana. Dziś pójdę spać wcześniej.
Pora dnia: 17:55
Warunki pogodowe: wietrznie
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (138 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (30 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,53 km
Całkowity czas: 00:58:12 godz
Średnie tętno: 167 bpm
Szczytowe tętno: 191 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:31
Średnia prędkość (km/h): 10,85
Średnia prędkość (m/s): 3,01
Liczba spalonych kalorii: 820 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9720
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/163 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/180 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/180 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/175 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:18 min/km ∙∙∙∙∙∙ 173/180 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:29 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/183 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:45 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 165/171 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,97 km ∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
SUMA: 50:11 min / 8,97 km = 05:35 min/km (avg. 165 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/166 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 180/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,08 km ∙∙∙∙∙∙ 04:10 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,18 km ∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,17 km ∙∙∙∙∙∙ 05:52 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/187 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,11 km ∙∙∙∙∙∙ 03:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 182/188 bpm ∙∙∙∙∙∙ PRZEBIEŻKA
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 184/191 bpm ∙∙∙∙∙∙ TRUCHT
SUMA: 08:01 min / 1,56 km = 05:09 min/km (avg. 178 bpm)
Półprzysiady: 50
Dieta:
12:30: banan
14:00: zupa jarzynowa z kawałkami kurczaka
14:30: de volaille, z fajnym nadzieniem w środku. Do tego pachnące ziemniakii sałatka z groszku i marchewki
15:00: 2 rodzaje ciasta i herbata
19:00: kawałek ciasta z kakao
20:00: jogurt z muesli i bananem
Suplementy: nic
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
niedziela, 31 stycznia 2010
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 8 z 55
Cel treningowy: 14 km
Lepiej...
Będzie szybko i krótko, bo późno sie zrobiło. Zakupiłem dziś Aescin, który stosuje się w przypadku stłuczeń, skręceń, miejscowych stanów zapalnych, zapalenia żył kończyn dolnych itp... Zawiera wyciąg z kasztanowca (escynę) i heparynę. Nie będę przytaczał całej ulotki, ale powinno dobrze działać na moje dolegliwości. Nogi dziś bolały mnie leciutko - nawet nie wiem, czy to można bólem nazwać. Trening, z racji pracy musiałem przenieść na późny wieczór. Wyszedłem dopiero przed 22. Samo bieganie dało mi się we znaki mniej niż wczorajsze i napewno dużo mniej niż czwartkowe. Może pierwsze 4-5 km było dość nieprzyjemne, ale rozciągnąłem się i pomogło. Po 8. kilometrze przestałem czuć jakiekolwiek dolegliwości i do 14. kilometra byłem szczęśliwym człowiekiem . Zresztą jestem nim nadal, bo wciąż jest dobrze z nogami. Jest ból przy dotyku, ale nie ma przy chodzeniu i jest nikły przy bieganiu. Mało sobie dziś zębów nie połamałem na zapasie węglowodanów, który zabrałem ze sobą na bieganie. Truskawkowy, rozgnieciony Milky Way, którego tata wyciągnął dla mnie z torby na nuty, zamarzł na kamień! Po powrocie od razu zrobiłem rozciąganie, a potem ćwiczenia na nogi i nie tylko. Szczegóły pod międzyczasami. Idę jeszcze pod gorący prysznic, a potem skok pod kołdrę i nie wychodzę stamtąd do południa! A co!
Z nogami jest lepiej, z czego się cieszę. Oby nie była to tylko krótka poprawa.
AAA! Zapisałem się na CRACOVIA MARATON! Poleciało też wpisowe... Mam nadzieję, że jeszcze po promocyjnej cenie. Jak nie, to się będę kłócił, bo wysłałem w terminie.
AAAA!!! Wczoraj siostra zaobserwowała u mnie objawy problemów z tarczycą. U nas to rodzinne - tata ma Hashimoto i siostra też, ale nie mamy wytrzeszczu oczu i powiększonego wola :D - na szczęście! Mam suche łokcie i skórę twarzy, a włosy wypadają mi garściami - takie same objawy miała siostra. Muszę szybko do lekarza i na pobieranie krwi - niech mi zbadają TSH.
aaaa... Bilans tygodnia i miesiąca umieszczam w oddzielnych postach od dziś, bo niknie w tym cholernym nawale informacji - strasznie te moje wpisy łolbrzymie! .
Zmykam! Czy ja jeszcze potrafię pisać krótko i zwięźle?
Pora dnia: 21:43
Warunki pogodowe: księżyc za mgłą
Temperatura: -8 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (140 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (45 km przebiegu)
Całkowity dystans: 14,18 km
Całkowity czas: 01:21:27 godz
Średnie tętno: 163 bpm
Szczytowe tętno: 177 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:44
Średnia prędkość (km/h): 10,44
Średnia prędkość (m/s): 2,90
Liczba spalonych kalorii: 1107 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 13284
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:59 min/km ∙∙∙∙∙∙ 145/151 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/169 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙ 158/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:57 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/172 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/173 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:44 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/177 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 0,18 km ∙∙∙∙∙∙ 05:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/177 bpm
30 sekundowe małysze: 5
Ćwierćprzysiady: 50
Wypady: 15 + 15 - załatwiły mnie na cacy!
Wznosy ugiętej nogi w podporze: 15 + 15
Wspięcia na palce obunóż: 20
Wspięcia na palce jednonóż: 10 + 10
Wtępowanie na podwyższenie: 15 + 15
Pompki: 4 x 15 = 60
Wznosy prostej nogi, w podporze przodem: 10 + 10
Przed i po ćwiczeniach - stretching. Ogólnie, ćwiczenia dały trochę w kość. Uda rozgrzane, a dwugłowe po prostu zapiekły! Good!
Dieta:
12:00: kanapki z pasztetem i papryką
13:00: ciasto z herbatą
15:30: schabowe z mrożonką (zapiekane ziemniaki, kukurydza, papryka i jeszcze coś tam - wszystko żółte) + sałata w śmietanie
20:00: batonik
23:00: batonik
01:00: kanapki z pasztetem i papryką - żółtą!
Tradycyjnie mało żarłem, ale obiad był przeogromny.
Suplementy:Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 71,8 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 8 z 55
Cel treningowy: 14 km
Lepiej...
Będzie szybko i krótko, bo późno sie zrobiło. Zakupiłem dziś Aescin, który stosuje się w przypadku stłuczeń, skręceń, miejscowych stanów zapalnych, zapalenia żył kończyn dolnych itp... Zawiera wyciąg z kasztanowca (escynę) i heparynę. Nie będę przytaczał całej ulotki, ale powinno dobrze działać na moje dolegliwości. Nogi dziś bolały mnie leciutko - nawet nie wiem, czy to można bólem nazwać. Trening, z racji pracy musiałem przenieść na późny wieczór. Wyszedłem dopiero przed 22. Samo bieganie dało mi się we znaki mniej niż wczorajsze i napewno dużo mniej niż czwartkowe. Może pierwsze 4-5 km było dość nieprzyjemne, ale rozciągnąłem się i pomogło. Po 8. kilometrze przestałem czuć jakiekolwiek dolegliwości i do 14. kilometra byłem szczęśliwym człowiekiem . Zresztą jestem nim nadal, bo wciąż jest dobrze z nogami. Jest ból przy dotyku, ale nie ma przy chodzeniu i jest nikły przy bieganiu. Mało sobie dziś zębów nie połamałem na zapasie węglowodanów, który zabrałem ze sobą na bieganie. Truskawkowy, rozgnieciony Milky Way, którego tata wyciągnął dla mnie z torby na nuty, zamarzł na kamień! Po powrocie od razu zrobiłem rozciąganie, a potem ćwiczenia na nogi i nie tylko. Szczegóły pod międzyczasami. Idę jeszcze pod gorący prysznic, a potem skok pod kołdrę i nie wychodzę stamtąd do południa! A co!
Z nogami jest lepiej, z czego się cieszę. Oby nie była to tylko krótka poprawa.
AAA! Zapisałem się na CRACOVIA MARATON! Poleciało też wpisowe... Mam nadzieję, że jeszcze po promocyjnej cenie. Jak nie, to się będę kłócił, bo wysłałem w terminie.
AAAA!!! Wczoraj siostra zaobserwowała u mnie objawy problemów z tarczycą. U nas to rodzinne - tata ma Hashimoto i siostra też, ale nie mamy wytrzeszczu oczu i powiększonego wola :D - na szczęście! Mam suche łokcie i skórę twarzy, a włosy wypadają mi garściami - takie same objawy miała siostra. Muszę szybko do lekarza i na pobieranie krwi - niech mi zbadają TSH.
aaaa... Bilans tygodnia i miesiąca umieszczam w oddzielnych postach od dziś, bo niknie w tym cholernym nawale informacji - strasznie te moje wpisy łolbrzymie! .
Zmykam! Czy ja jeszcze potrafię pisać krótko i zwięźle?
Pora dnia: 21:43
Warunki pogodowe: księżyc za mgłą
Temperatura: -8 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (140 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (45 km przebiegu)
Całkowity dystans: 14,18 km
Całkowity czas: 01:21:27 godz
Średnie tętno: 163 bpm
Szczytowe tętno: 177 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:44
Średnia prędkość (km/h): 10,44
Średnia prędkość (m/s): 2,90
Liczba spalonych kalorii: 1107 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 13284
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:59 min/km ∙∙∙∙∙∙ 145/151 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 06:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 154/169 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙ 158/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:58 min/km ∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:57 min/km ∙∙∙∙∙∙ 162/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/172 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/173 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:44 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/172 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:55 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/177 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 0,18 km ∙∙∙∙∙∙ 05:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/177 bpm
30 sekundowe małysze: 5
Ćwierćprzysiady: 50
Wypady: 15 + 15 - załatwiły mnie na cacy!
Wznosy ugiętej nogi w podporze: 15 + 15
Wspięcia na palce obunóż: 20
Wspięcia na palce jednonóż: 10 + 10
Wtępowanie na podwyższenie: 15 + 15
Pompki: 4 x 15 = 60
Wznosy prostej nogi, w podporze przodem: 10 + 10
Przed i po ćwiczeniach - stretching. Ogólnie, ćwiczenia dały trochę w kość. Uda rozgrzane, a dwugłowe po prostu zapiekły! Good!
Dieta:
12:00: kanapki z pasztetem i papryką
13:00: ciasto z herbatą
15:30: schabowe z mrożonką (zapiekane ziemniaki, kukurydza, papryka i jeszcze coś tam - wszystko żółte) + sałata w śmietanie
20:00: batonik
23:00: batonik
01:00: kanapki z pasztetem i papryką - żółtą!
Tradycyjnie mało żarłem, ale obiad był przeogromny.
Suplementy:Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2010, 02:40 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 2 razy.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
Łączny dystans: 44,67 km
Łączny czas: 4 godziny 12 minut
Liczba dni biegowych: 4
Średnie tempo (min/km): 5:38
Średni puls: 166 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 3477 kcal
Spotkane zwierzaki: 1 zając - nie wspomniałem o nim w notatce, a był super.
Różnica wagi: -0,7 kg (w stosunku do 31 listopada)
Dystans całkowity: 122 km
Łączny czas treningów: 11 godz. 48 minut
Dni treningowych: 12/31 = 39%
Średnie tempo treningów: 5:48 min/km
Średnie tętno treningów: 167 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 9494 kcal
Jak widać, miesiąc taki sobie, ale trzeba pamiętać, że zacząłem biegać dopiero 11 dnia ! Następny będzie lepszy! Mam nadzieję, że bezbolesny. Trzeba wspomnieć też o tym, że w styczniu zrodził się pomysł przebiegnięcia maratonu i ambitne plany zdobycia KMP. Kupiłem też nowe buty. Chciałbym napisać, że okiełznałem też kontuzję, ale na to jeszcze za wcześnie.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
poniedziałek, 1 lutego 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Dzień, o jakim nie powinno się pisać... [edit]niekoniecznie![/edit]
Przebimbałem cały dzień. Jak tak dalej pójdzie, to nie będę z siebie dumny. Nic się dziś nie składało. Udało mi się tylko napisać parę ważnych maili... Naprawdę nie mam co dziś pisać. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że z nogami jest coraz lepiej. Ten Aescin dobrze im robi - na pewno też zawiera środek przeciwbólowy, co może wpływać na moją ocenę. Zobaczymy jak będzie jutro na bieganiu.
Właśnie odebrałem maila z bardzo ważną i dobrą dla mnie wiadomością . Więc ten dzień nie był jednak taki stracony !
Dieta:
12:00: parówki z pieczywem + papryka i krzepki radosław
15:00: 3 kotlety mielone z pieczywem + kapusta kiszona
16:00: jogurt z mueasli i bananem
18:00: pół paczki biszkoptów
20:00: pół chałki z kakao
22:00: jabłko
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Dzień, o jakim nie powinno się pisać... [edit]niekoniecznie![/edit]
Przebimbałem cały dzień. Jak tak dalej pójdzie, to nie będę z siebie dumny. Nic się dziś nie składało. Udało mi się tylko napisać parę ważnych maili... Naprawdę nie mam co dziś pisać. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że z nogami jest coraz lepiej. Ten Aescin dobrze im robi - na pewno też zawiera środek przeciwbólowy, co może wpływać na moją ocenę. Zobaczymy jak będzie jutro na bieganiu.
Właśnie odebrałem maila z bardzo ważną i dobrą dla mnie wiadomością . Więc ten dzień nie był jednak taki stracony !
Dieta:
12:00: parówki z pieczywem + papryka i krzepki radosław
15:00: 3 kotlety mielone z pieczywem + kapusta kiszona
16:00: jogurt z mueasli i bananem
18:00: pół paczki biszkoptów
20:00: pół chałki z kakao
22:00: jabłko
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
wtorek, 2 lutego 2010
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 9 z 55
Cel treningowy: 50' + 8x20"/1'p
Nie ma mocy :-/
Szybko będzie, bo późno się zrobiło! Mieliśmy ciężkie przejścia z Flądrą na chacie... hahaha! Czytaj, "na czacie"! Plugin do Sporttracksa nam psikusy wyczyniał, ale w końcu się udało i Flądra zadowolona może iść spać :D!
Bieganie dziś totalnie bez mocy. W nogach nie ma tej werwy, która była jeszcze jesienią. Mimo, że bardziej mnie wtedy bolało chyba niż dziś, to jednak tej siły było więcej. Nie wiem - może to przez to podłoże i mielący się pod butem śnieg. W każdym razie po Tompozowemu powiem, że mocy nie ma na dzień dzisiejszy, skokowego wzrostu formy też, ale mogę oczekiwać go na wiosnę, jak przejdzie w końcu ta niedyspozycja nożna ! Bólowo jest lepiej, tzn. mniej boli. Ten ból jakiś taki tępy, umiejscowiony gdzieś głębiej, nie na okostnej, ale nie tak dokuczliwy jak ostatnimi czasy. Ogólnie, co trening to lepiej, tak o 3-5%...
To nie przedłużam - idę spać!
Pora dnia: 18:07
Warunki pogodowe:
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (142 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (55 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,72 km
Całkowity czas: 01:00:50 godz
Średnie tętno: 164 bpm
Szczytowe tętno: 188 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:40
Średnia prędkość (km/h): 10,57
Średnia prędkość (m/s): 2,94
Liczba spalonych kalorii: 824 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9965
Napotkane zwierzaki: zając - spierniczał strasznie szybko
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 152/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:47 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/170 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/166 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:35 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:39 min/km ∙∙∙∙∙∙ 157/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/172 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:49 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:54 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/168 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,73 km ∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
SUMA: 50:08 min / 8,73 km = 05:44 min/km (avg. 162 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 147/166 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/175 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,11 km ∙∙∙∙∙∙ 03:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,13 km ∙∙∙∙∙∙ 07:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/177 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 07:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/175 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/188 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
13. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
14. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
15. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
16. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
SUMA: 10:42 min / 1,99 km = 05:22 min/km (avg. 174 bpm)
Dieta:
11:00: kanapki z kielbasą i papryką
12:00: trochę biszkoptów
15:00: mielone z pieczarkami smażonymi, ziemniaki i surówka z kiszonej kapusty i marchewki.
16:00: ćwierć chałki do herbaty
17:00: banan
19:30: rogal i mleko
00:00: jogurt z muesli + banan
Mam ochotę na kluchy - jutro zrobię.
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 9 z 55
Cel treningowy: 50' + 8x20"/1'p
Nie ma mocy :-/
Szybko będzie, bo późno się zrobiło! Mieliśmy ciężkie przejścia z Flądrą na chacie... hahaha! Czytaj, "na czacie"! Plugin do Sporttracksa nam psikusy wyczyniał, ale w końcu się udało i Flądra zadowolona może iść spać :D!
Bieganie dziś totalnie bez mocy. W nogach nie ma tej werwy, która była jeszcze jesienią. Mimo, że bardziej mnie wtedy bolało chyba niż dziś, to jednak tej siły było więcej. Nie wiem - może to przez to podłoże i mielący się pod butem śnieg. W każdym razie po Tompozowemu powiem, że mocy nie ma na dzień dzisiejszy, skokowego wzrostu formy też, ale mogę oczekiwać go na wiosnę, jak przejdzie w końcu ta niedyspozycja nożna ! Bólowo jest lepiej, tzn. mniej boli. Ten ból jakiś taki tępy, umiejscowiony gdzieś głębiej, nie na okostnej, ale nie tak dokuczliwy jak ostatnimi czasy. Ogólnie, co trening to lepiej, tak o 3-5%...
To nie przedłużam - idę spać!
Pora dnia: 18:07
Warunki pogodowe:
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (142 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (55 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,72 km
Całkowity czas: 01:00:50 godz
Średnie tętno: 164 bpm
Szczytowe tętno: 188 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:40
Średnia prędkość (km/h): 10,57
Średnia prędkość (m/s): 2,94
Liczba spalonych kalorii: 824 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 9965
Napotkane zwierzaki: zając - spierniczał strasznie szybko
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 152/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:47 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/170 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/166 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:35 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/169 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:39 min/km ∙∙∙∙∙∙ 157/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/172 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:49 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:54 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/168 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 0,73 km ∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
SUMA: 50:08 min / 8,73 km = 05:44 min/km (avg. 162 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 147/166 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
02. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 166/175 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
03. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,11 km ∙∙∙∙∙∙ 03:01 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/176 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
04. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,13 km ∙∙∙∙∙∙ 07:41 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/179 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
05. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 169/177 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
06. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,14 km ∙∙∙∙∙∙ 07:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/181 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
07. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 167/175 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
08. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
09. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 176/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
10. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,15 km ∙∙∙∙∙∙ 06:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
11. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,10 km ∙∙∙∙∙∙ 03:20 min/km ∙∙∙∙∙∙ 179/186 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
12. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 181/188 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
13. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
14. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:15 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/185 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
15. ∙∙∙∙∙ 00:00:20 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,09 km ∙∙∙∙∙∙ 03:42 min/km ∙∙∙∙∙∙ 177/182 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZASUWAM
16. ∙∙∙∙∙ 00:01:00 godz. ∙∙∙∙∙∙ 0,16 km ∙∙∙∙∙∙ 06:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 178/184 bpm ∙∙∙∙∙∙ ZIAJAM
SUMA: 10:42 min / 1,99 km = 05:22 min/km (avg. 174 bpm)
Dieta:
11:00: kanapki z kielbasą i papryką
12:00: trochę biszkoptów
15:00: mielone z pieczarkami smażonymi, ziemniaki i surówka z kiszonej kapusty i marchewki.
16:00: ćwierć chałki do herbaty
17:00: banan
19:30: rogal i mleko
00:00: jogurt z muesli + banan
Mam ochotę na kluchy - jutro zrobię.
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
środa, 3 lutego 2010
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: pleśniowe
Gwarancja szczelności = wklęsły środek
Zastanawiałem się nad tytułem dzisiejszego wpisu. Miałem dzisiejszą notkę nazwać "Zgnuśnienie", bo tak się dziś czuję, ale jakoś mi się nie podobało. Kojarzy się z pleśnią, a to bardzo brzydko. Jak pleśń wejdzie głęboko, to chleba już nie uratujesz! Nic z nim nie zrobisz - jest do wyrzucenia!
"Gwarancja szczelności = wklęsły środek", brzmi lepiej - zdecydowanie. Zakrętka z takim właśnie napisem leży na moim biurku już 2 tygodnie. Na spodzie ma zaschnięte plamy po soku malinowym, a na wierzchu kurz. "Gwarancja szczelności = wklęsły środek" to coś w rodzaju wskazówki. Jeśli po wklęsłym środku zakrętki z napisem "Gwarancja szczelności = wklęsły środek" możesz poznać szczelność słoika, to po bałaganie w moim pokoju, wyciągniętych dresowych spodniach, podwiniętej do kolana jednej nogawce, klejących się od maści łydkach i tłustych strąkach na głowie, możesz poznać, że jestem starym, zgnuśniałym dziadem z pluszczami w oczach... Nawet szczelny nie jestem. W pokoju jest gorąco i śmierdząco! Świni może by się spodobało... Oj, jestem pewien, że byłaby zachwycona! Nawet nietrudno mi sobie tę świnię wyobrazić. Chodzi i chrumka, przewracając swym oślizłym ryjem zaschnięte skorupy, trzęsą się jej uszy, a zakręconym ogonem celuje prosto w moje lewe, lepsze oko.
Jutro wygonię tę świnię z pokoju!
Dieta:
11:00: kanapki z kielbasą i papryką
12:00: trochę biszkoptów
15:00: mielone z pieczarkami smażonymi, 16:00: ćwierć chałki do herbaty
ziemni ki i surówka z kiszonej kapusty i marchewki.
17:00: banan
19:30: rogal i mleko
00:00: jogurt z muesli + banan
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: pleśniowe
Gwarancja szczelności = wklęsły środek
Zastanawiałem się nad tytułem dzisiejszego wpisu. Miałem dzisiejszą notkę nazwać "Zgnuśnienie", bo tak się dziś czuję, ale jakoś mi się nie podobało. Kojarzy się z pleśnią, a to bardzo brzydko. Jak pleśń wejdzie głęboko, to chleba już nie uratujesz! Nic z nim nie zrobisz - jest do wyrzucenia!
"Gwarancja szczelności = wklęsły środek", brzmi lepiej - zdecydowanie. Zakrętka z takim właśnie napisem leży na moim biurku już 2 tygodnie. Na spodzie ma zaschnięte plamy po soku malinowym, a na wierzchu kurz. "Gwarancja szczelności = wklęsły środek" to coś w rodzaju wskazówki. Jeśli po wklęsłym środku zakrętki z napisem "Gwarancja szczelności = wklęsły środek" możesz poznać szczelność słoika, to po bałaganie w moim pokoju, wyciągniętych dresowych spodniach, podwiniętej do kolana jednej nogawce, klejących się od maści łydkach i tłustych strąkach na głowie, możesz poznać, że jestem starym, zgnuśniałym dziadem z pluszczami w oczach... Nawet szczelny nie jestem. W pokoju jest gorąco i śmierdząco! Świni może by się spodobało... Oj, jestem pewien, że byłaby zachwycona! Nawet nietrudno mi sobie tę świnię wyobrazić. Chodzi i chrumka, przewracając swym oślizłym ryjem zaschnięte skorupy, trzęsą się jej uszy, a zakręconym ogonem celuje prosto w moje lewe, lepsze oko.
Jutro wygonię tę świnię z pokoju!
Dieta:
11:00: kanapki z kielbasą i papryką
12:00: trochę biszkoptów
15:00: mielone z pieczarkami smażonymi, 16:00: ćwierć chałki do herbaty
ziemni ki i surówka z kiszonej kapusty i marchewki.
17:00: banan
19:30: rogal i mleko
00:00: jogurt z muesli + banan
Suplementy: Aescin
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
czwartek, 4 lutego 2010
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 10 z 55
Cel treningowy: 50'
Bieganie
Dziś dzień treningowy, a raczej treningowy wieczór, wybiegłem bowiem dopiero po 22. Był jeden przystanek na rozciąganie. Nogi ciągle bolą i nie ma w nich mocy, ale biegam, co mi tam. Po bieganiu naprawdę solidne rozciąganie i gorąca kąpiel. Po kąpieli drugie rozciąganie i smarowanie Aescinem. Dodatkowo zakupiłem sobie Aescin w tabletkach i dziś pierwszą porcję wsunąłem. Na codzień, kiedy nie nadwyrężam nóg, to nie czuję bólu, ale przy bieganiu zawsze powraca. Po jakimś czasie jednak przechodzi i można biec. Przez te giry moje ten dzienniczek staje się nudny strasznie... Idę spać.
Pora dnia: 22:15
Warunki pogodowe: ślisko
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (144 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (65 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,25 km
Całkowity czas: 00:50:13 godz
Średnie tętno: 167 bpm
Szczytowe tętno: 183 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:25
Średnia prędkość (km/h): 11,05
Średnia prędkość (m/s): 3,07
Liczba spalonych kalorii: 720 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 8387
Napotkane zwierzaki: zając - w tym samym miejscu co we wtorek - pewnie ten sam
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/173 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/175 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 175/183 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/176 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/175 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,25 km ∙∙∙∙∙∙ 05:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 171/172 bpm
Dieta:
12:00: kanapki z serem, krzepkim radkiem i papryką
16:00: grochówka z chlebem
18:00: kluchy z jogurtem na słodko
20:00: jogurt z muesli i bananem
mało
Suplementy: Aescin żel + Aescin tabletki
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Plan treningowy: "Maraton w 14-tygodni"
Etap przygotowań: ███████████████████████████████████████████████████████ - trening 10 z 55
Cel treningowy: 50'
Bieganie
Dziś dzień treningowy, a raczej treningowy wieczór, wybiegłem bowiem dopiero po 22. Był jeden przystanek na rozciąganie. Nogi ciągle bolą i nie ma w nich mocy, ale biegam, co mi tam. Po bieganiu naprawdę solidne rozciąganie i gorąca kąpiel. Po kąpieli drugie rozciąganie i smarowanie Aescinem. Dodatkowo zakupiłem sobie Aescin w tabletkach i dziś pierwszą porcję wsunąłem. Na codzień, kiedy nie nadwyrężam nóg, to nie czuję bólu, ale przy bieganiu zawsze powraca. Po jakimś czasie jednak przechodzi i można biec. Przez te giry moje ten dzienniczek staje się nudny strasznie... Idę spać.
Pora dnia: 22:15
Warunki pogodowe: ślisko
Temperatura: -2 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (144 dni w użyciu)
obuwie: Saucony - ProGrid Echelon (65 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,25 km
Całkowity czas: 00:50:13 godz
Średnie tętno: 167 bpm
Szczytowe tętno: 183 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:25
Średnia prędkość (km/h): 11,05
Średnia prędkość (m/s): 3,07
Liczba spalonych kalorii: 720 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 8387
Napotkane zwierzaki: zając - w tym samym miejscu co we wtorek - pewnie ten sam
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙ 155/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:13 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙ 160/169 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 164/173 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙ 168/172 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙ 170/175 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:08 min/km ∙∙∙∙∙∙ 175/183 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙ 174/176 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙ 172/175 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,25 km ∙∙∙∙∙∙ 05:14 min/km ∙∙∙∙∙∙ 171/172 bpm
Dieta:
12:00: kanapki z serem, krzepkim radkiem i papryką
16:00: grochówka z chlebem
18:00: kluchy z jogurtem na słodko
20:00: jogurt z muesli i bananem
mało
Suplementy: Aescin żel + Aescin tabletki
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
piątek, 5 lutego 2010
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Oceniać dzień po tym, jak się zaczyna, czy jak się kończy?
Chciałbym, żeby ta notka była krótka. Ale chyba się nie uda. Piszę w sobotę, ponieważ wczoraj nie miałem na to siły.
Popołudnie spędziłem na nagrywaniu. Ustawiłem mikrofon w pokoju gościnnym i korzystając z tego, że jestem sam w domu, imitowałem odgłosy różnego rodzaju potworów :D! Gardło mi prawie wysiadło. Oczywiście nie imitowałem potworasów dla własnej przyjemności i "widzimisię", choć to akurat też niezła zabawa. Muszę stworzyć scenerię dźwiękową, gdzie potworasy, duchy i inne ... zombiaki łażą! Kuurde! właśnie sobie przypomniałem, że nie nagrałem zombiaków! będę musiał jeszcze raz rozstawiać wszystko! Ehhhh... No nic. W każdym razie muszę zrobić takie tło dźwiękowe + parę efektów solo. Zabawa przednia, a praca daje mnóstwo satysfakcji.
Na wieczór zaplanowane było wyjście do pizzerii z przyjaciółmi i miłe spędzenie czasu przy piwie i placku. Udało się. Było bardzo fajnie. Nic nie zapowiadało tego, co zdarzyło się później. Oszczędzę szczegółów, ale krótko zrelacjonuję. Kiedy zamknięto pizzerię poszliśmy do miejscowej speluny z bilardem. Pograliśmy, wypiliśmy po piwie, a po zamknięciu wyszliśmy na zewnątrz. Wróciłem się jednak po kolegę, który został w środku. Idąc do baru zaczepiło mnie trzech patafianów. Nie zatrzymałem się i wszedłem do baru. Poszli za mną. Na szczęście całe zajście zaobserwowali ludzie, którzy ze mną byli. Przyjaciele i znajomi. W zasadzie od mojego wejścia do baru minęło może 10 sekund, kiedy rozpoczęła się bitwa. Nie wdając się w szczegóły, powiem, że oberwałem. Nie miałem zbyt wielu szans, bo okładało mnie 3. Dwa razy byłem na ziemi, kopany, w ruch poszły nawet krzesła i stołek barowy. Gdyby nie moi przyjaciele, to prawdopodobnie jedynym sposobem wyjścia z tego baru byłoby poruszanie się metodą zasiekową, czyli czołganie się, a może i to byłoby niemożliwe. Nie było szans, żebym wyszedł z tego obronną ręką. Z 3 stron padały ciosy. Jeden trzymał mnie z tyłu i podciągnął kurtkę tak, że miałem ją na głowie nic nie widząc. Wtedy oberwałem dość mocno po głowie. Poczułem jak coś chrupnęło. W pierwszej chwili myślałem, że to mi czaszka pękła, ale na szczęście była to tylko skóra. Nie wiem ile to trwało wszystko. Mi się wydaje, że było to przynajmniej z 3-4 minuty, choć bodźców z łatwością naliczyłbym na pół godziny, ale pewnie trwało to nie więcej niż 30 sekund.
Po całym "zajściu" przyjechała policja i to był gwóżdź do trumny. Od dziś straciłem resztki szacunku dla tej instytucji. Ja zostałem drobizagowo wypytany o szczegóły, zbadany podwójnie alkomatem (wyniki odpowiednio 0,24‰ i 0,2‰), pouczony, że przecież do takich miejsc się nie przychodzi... Natomiast sprawcy, zostali w niepełnej liczbie (2) spisani (i to też tylko jako osoby głośno się zachowujące i pobudzone), nie zostali przebadani na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu i po prostu sobie poszli... Ze mną rozmawiał cały czas jeden z policjanów, natomiast drugi (sądziłem, że przeprowadza czynności z tamtymi gośćmi) ... siedział w samochodzie i słuchał sobie @#$%^ radyjka! Wygląda więc na to, że to ja byłem nietrzeźwy, a na nich nic nie ma, choć byli "pod wpływem" dużo bardziej niz ja... Mogą się wyprzeć wszystkiego. Na zwrócenie policjantowi uwagi, dlaczego tamci nie zostali zbadani, ani dokładnie wylegitymowani, ten zareagował krzykiem i zaprosił do stawienia się następnego dnia w komisariacie. Nie miał sobie nic do zarzucenia.
Musicie wiedzieć, drodzy forumowicze, że jeśli alkomat wykaże choć minimalne spożycie alkoholu, to jesteście traktowani przez policję jak pijani! To nic, że gdybym miał choć o 0.1‰ mniej, to mógłbym jechać samochodem, nie narażając się na utratę prawa jazdy... To nie ma znaczenia. Jeśli zdarzy się Wam (czego nie życzę) napad (bo tak trzeba to nazwać) a będziecie choć pod minimalnym wpływem alkoholu, to taki napad proszę Was, traktowany jest przez policję jako bójka. Dopiero następnego dnia mogę wnieść wyjaśnienia.
Oczywiście byłem dziś (sobota) na komisariacie, ale przedstawili mi taką perspektywę tego wszystkiego, że odechciewa mi się ciągnąć to dalej. Dodatkowo niedopełnienie przez patrolowych ich obowiązków stawia sprawę na zupełnie przegranej pozycji...
Pora na bilans strat. Przecięta skóra na czole i guz obwodu piłki tenisowej (który na szczęście już schodzi - smaruję Voltarenem), obolały nos i naruszona przegroda nosowa, obita prawa część żeber i kręgosłup w części dolnej. Wyrwany suwak z kurtki - a tak ją lubiłem.Totalne wkurwienie na partaczy policjantów - zero szacunku dla tych baranów.
Końcówka dnia, bardzo słaba, żeby nie powiedzieć dosadniej, bowiem limit wulgaryzmów na dziś już wykorzystałem. Mogę też mówić o dużym szczęściu w nieszczęściu. Dzięki przyjaciołom i znajomym nie stało się nic więcej, a przyznam szczerze, że leżąc tam na podłodze, kiedy uderzyło pierwsze krzesło, byłem niemal pewien, że skończy się to szpitalem. Bardzo jestem Wam wdzięczny za Waszą reakcję, pomoc i kończące ten dzień akcenty, które są dla mnie ważne i bardzo ich potrzebowałem.
Dieta:
13:00: parówki z krzepkim, pieczywo i papryka (czerwona)
14:00: biszkopty (lubię)
17:00: jogurt z muesli
19:00: banan
22:00: pizza bekonowa (prawie cała) + jeden kawałek hawajskiej = czyli cała pizza + piwo
23:30: piwo
Suplementy: Aescin tabletki, Voltaren - ale tyko na czoło i kość policzkową.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Oceniać dzień po tym, jak się zaczyna, czy jak się kończy?
Chciałbym, żeby ta notka była krótka. Ale chyba się nie uda. Piszę w sobotę, ponieważ wczoraj nie miałem na to siły.
Popołudnie spędziłem na nagrywaniu. Ustawiłem mikrofon w pokoju gościnnym i korzystając z tego, że jestem sam w domu, imitowałem odgłosy różnego rodzaju potworów :D! Gardło mi prawie wysiadło. Oczywiście nie imitowałem potworasów dla własnej przyjemności i "widzimisię", choć to akurat też niezła zabawa. Muszę stworzyć scenerię dźwiękową, gdzie potworasy, duchy i inne ... zombiaki łażą! Kuurde! właśnie sobie przypomniałem, że nie nagrałem zombiaków! będę musiał jeszcze raz rozstawiać wszystko! Ehhhh... No nic. W każdym razie muszę zrobić takie tło dźwiękowe + parę efektów solo. Zabawa przednia, a praca daje mnóstwo satysfakcji.
Na wieczór zaplanowane było wyjście do pizzerii z przyjaciółmi i miłe spędzenie czasu przy piwie i placku. Udało się. Było bardzo fajnie. Nic nie zapowiadało tego, co zdarzyło się później. Oszczędzę szczegółów, ale krótko zrelacjonuję. Kiedy zamknięto pizzerię poszliśmy do miejscowej speluny z bilardem. Pograliśmy, wypiliśmy po piwie, a po zamknięciu wyszliśmy na zewnątrz. Wróciłem się jednak po kolegę, który został w środku. Idąc do baru zaczepiło mnie trzech patafianów. Nie zatrzymałem się i wszedłem do baru. Poszli za mną. Na szczęście całe zajście zaobserwowali ludzie, którzy ze mną byli. Przyjaciele i znajomi. W zasadzie od mojego wejścia do baru minęło może 10 sekund, kiedy rozpoczęła się bitwa. Nie wdając się w szczegóły, powiem, że oberwałem. Nie miałem zbyt wielu szans, bo okładało mnie 3. Dwa razy byłem na ziemi, kopany, w ruch poszły nawet krzesła i stołek barowy. Gdyby nie moi przyjaciele, to prawdopodobnie jedynym sposobem wyjścia z tego baru byłoby poruszanie się metodą zasiekową, czyli czołganie się, a może i to byłoby niemożliwe. Nie było szans, żebym wyszedł z tego obronną ręką. Z 3 stron padały ciosy. Jeden trzymał mnie z tyłu i podciągnął kurtkę tak, że miałem ją na głowie nic nie widząc. Wtedy oberwałem dość mocno po głowie. Poczułem jak coś chrupnęło. W pierwszej chwili myślałem, że to mi czaszka pękła, ale na szczęście była to tylko skóra. Nie wiem ile to trwało wszystko. Mi się wydaje, że było to przynajmniej z 3-4 minuty, choć bodźców z łatwością naliczyłbym na pół godziny, ale pewnie trwało to nie więcej niż 30 sekund.
Po całym "zajściu" przyjechała policja i to był gwóżdź do trumny. Od dziś straciłem resztki szacunku dla tej instytucji. Ja zostałem drobizagowo wypytany o szczegóły, zbadany podwójnie alkomatem (wyniki odpowiednio 0,24‰ i 0,2‰), pouczony, że przecież do takich miejsc się nie przychodzi... Natomiast sprawcy, zostali w niepełnej liczbie (2) spisani (i to też tylko jako osoby głośno się zachowujące i pobudzone), nie zostali przebadani na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu i po prostu sobie poszli... Ze mną rozmawiał cały czas jeden z policjanów, natomiast drugi (sądziłem, że przeprowadza czynności z tamtymi gośćmi) ... siedział w samochodzie i słuchał sobie @#$%^ radyjka! Wygląda więc na to, że to ja byłem nietrzeźwy, a na nich nic nie ma, choć byli "pod wpływem" dużo bardziej niz ja... Mogą się wyprzeć wszystkiego. Na zwrócenie policjantowi uwagi, dlaczego tamci nie zostali zbadani, ani dokładnie wylegitymowani, ten zareagował krzykiem i zaprosił do stawienia się następnego dnia w komisariacie. Nie miał sobie nic do zarzucenia.
Musicie wiedzieć, drodzy forumowicze, że jeśli alkomat wykaże choć minimalne spożycie alkoholu, to jesteście traktowani przez policję jak pijani! To nic, że gdybym miał choć o 0.1‰ mniej, to mógłbym jechać samochodem, nie narażając się na utratę prawa jazdy... To nie ma znaczenia. Jeśli zdarzy się Wam (czego nie życzę) napad (bo tak trzeba to nazwać) a będziecie choć pod minimalnym wpływem alkoholu, to taki napad proszę Was, traktowany jest przez policję jako bójka. Dopiero następnego dnia mogę wnieść wyjaśnienia.
Oczywiście byłem dziś (sobota) na komisariacie, ale przedstawili mi taką perspektywę tego wszystkiego, że odechciewa mi się ciągnąć to dalej. Dodatkowo niedopełnienie przez patrolowych ich obowiązków stawia sprawę na zupełnie przegranej pozycji...
Pora na bilans strat. Przecięta skóra na czole i guz obwodu piłki tenisowej (który na szczęście już schodzi - smaruję Voltarenem), obolały nos i naruszona przegroda nosowa, obita prawa część żeber i kręgosłup w części dolnej. Wyrwany suwak z kurtki - a tak ją lubiłem.Totalne wkurwienie na partaczy policjantów - zero szacunku dla tych baranów.
Końcówka dnia, bardzo słaba, żeby nie powiedzieć dosadniej, bowiem limit wulgaryzmów na dziś już wykorzystałem. Mogę też mówić o dużym szczęściu w nieszczęściu. Dzięki przyjaciołom i znajomym nie stało się nic więcej, a przyznam szczerze, że leżąc tam na podłodze, kiedy uderzyło pierwsze krzesło, byłem niemal pewien, że skończy się to szpitalem. Bardzo jestem Wam wdzięczny za Waszą reakcję, pomoc i kończące ten dzień akcenty, które są dla mnie ważne i bardzo ich potrzebowałem.
Dieta:
13:00: parówki z krzepkim, pieczywo i papryka (czerwona)
14:00: biszkopty (lubię)
17:00: jogurt z muesli
19:00: banan
22:00: pizza bekonowa (prawie cała) + jeden kawałek hawajskiej = czyli cała pizza + piwo
23:30: piwo
Suplementy: Aescin tabletki, Voltaren - ale tyko na czoło i kość policzkową.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.