28.07 - niedziela
Tempo maratońskie - 19.3 km
czas: 01:38:33
tempo: 5:06/ km
tętno śr/max: 164/174
Całość dziś z rozgrzewką i schładzaniem 22,9km. Pobudka o 4.00, tradycyjne w takim wypadku śniadanie Małysza (mi naprawdę zaczyna smakować bułka z bananem

) trochę poczytałem rozgrzewka w domu, rzut okiem na temperaturę i pierwszy szok .... o godz 5 rano było już 22,5 stopnia!
Na poczatek spokojnie 2,3 km trochę rozciągania i do dzieła. Przyznam że z duszą na ramieniu ruszałem do tego biegu. Przez problemy w ubiegłym tygodniu balem się, że nie dam rady i postanowiłem, ze spróbuję cały test przebiec w tempie ciut ponad 5:00/km. Pierwsze 4 km w rozpoznawczo w tempie ok 5:10, później wychodziło wszystko prawie równo po 5:07 i dopiero ostatnie 3km w 4:57. całość wyszła w tempie 5:06
Wrażenia z tego biegu, już na dzień dobry wkurzyła mnie temperatura

maskara jakaś, kolejno na rozgrzewce już było dosyć wysokie tętno a w tempie maratonu to już cały czas powyżej 165, pociłem się strasznie, po 15 km już brakło mi wody, końcówka na wielkim pragnieniu. Gdy przybiegłem do domu było już prawie 25 stopni!
Ile był dał rady przebiec tym tempie? ... prawdę mówiąc ja już po 9km biłem się z myślami po co mi to, nie lepiej było tłuc spokojne km po lesie?? ale zacisnąłem zęby, i jakoś poszło do końca.
Wnioski po tym biegu:
- na pewno jeszcze kilka km bym tak przebiegł..... maraton na pewno nie.
- mała satysfakcja że nie dąłem się złamać po tych 9 km
- dziś przebiegłem średnio szybciej o 11 sek na kilometr niż dwa miesiące temu na półmaratonie....to chyba nieźle,
- do tabelkowego tempa maratonu jeszcze sporo brakuje ale realnie myśląc 5:06 na maratonie to ja bym brał w ciemno choć i to uważam za szybko, dużo będzie zależało od temperatury,
- wypiłem 500ml wody a straciłem ponad 2,5 kg na wadze,
- może to przez temperaturę, może przez niedawną chorobę a może przez dosyć ciężką III fazę Danielsa ale nie czuje powera, biega mi się na ciężkich nogach.