Szymekgrzybu - zostać zawodowcem.

Moderator: infernal

Szymekgrzybu
Wyga
Wyga
Posty: 65
Rejestracja: 23 cze 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Post w ciągłej edycji.
Witajcie!

Ponieważ jest to mój pierwszy wpis, będę musiał trochę po przynudzać i napisać coś o sobie.
A więc, jestem Szymon, zacząłem biegać w połowie kwietnia 2013 roku. Na początku nie dałem rady przebiec więcej niż 2 km. Na szczęście po kilku miesiącach treningów nawet 21 km mi nie straszne. Ale według poleceń forumowiczów, od teraz maksymalnie biegam 14 km, podczas jednego wybiegania.

Obrazek

Wiek: 14 lat
Waga: 53 kg
Wzrost: około 167 cm (może być nawet 1,7 m, nie mierzyłem się chyba z pół roku :bleble: )

Obrazek

III Bieg Solidarności Wadowice 5 km (23.05.2013) - 28:39
XXXIV Bieg Powsinogi Wadowice 5 km (15.09.2013) - 23:19
Finały Mistrzostw Wojewódzkich kat. Gim. 1,5 km

Obrazek

Moim głównym celem jest zostać zawodowym biegaczem.
Cele pośrednie:
10 km poniżej 40 min do końca 2014
5 km poniżej 21 min do kwietnia 2014

Obrazek

Największym minusem biegania w tak młodym wieku to brak dobrego planu treningowego. Niestety na razie biegam dość nierówno, czasami zdarzy się 6 treningów w tygodniu, a w następnym uda mi się zrobić maksymalnie 3 treningi. Aktualnie próbuje sam zrobić Plan treningowy, mam nadzieję że będzie gotowy do końca listopada.

Dobra, koniec z tym opisywaniem siebie, dziś relacja z wczorajszego treningu na równe 10 km.
Obrazek

Wczorajszy trening, miał być pierwszym treningiem po tygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją kolana (prawdopodobnie przeciążyłem je podczas dźwigania plecaka).
Już na początku bieg nie układał się po mojej myśli, na samym początku biegu zaliczyłem wywrotkę na ubłoconym fragmencie trasy, chwilę później zaczął wiać niesamowicie mocny wiatr, który bardzo mocno mnie spowalniał. Zrozumiałem wtedy że ten bieg będzie jednym z trudniejszych. Jedyny plus jakiego się wtedy wyszukałem to genialny trening psychiki. W końcu po stromym podbiegu, poczułem że coś we mnie drgnęło.

Nagle wiatr przestał wiać mi w twarz (chociaż nadal dawał wycisk, wiejąc od boku). Na 5 km poczułem się niebiańsko, od razu zacząłem biec szybciej. Kolejne kilometry to była głównie kalkulacja czasu z przebiegniętymi kilometrami. Nie czułem zmęczenia, a wiedziałem że moja życiówka na 10 km może być zagrożona. Uwierzyłem w to jeszcze bardziej gdy zobaczyłem że przebiegłem 8,19 km z czasem 36 min (nie pamiętam dokładnie ile było sekund). Postanowiłem nieznacznie przyśpieszyć.

9,71 km 43 min około 18 sekund, taki czas zobaczyłem podczas kończenia dyszki. Zmartwiłem się chciałem pobić życiówkę. Przyśpieszyłem, na ostatnich metrach rozpocząłem sprint podczas, którego osiągnąłem prędkość maksymalną 24,5 km/h. Biegłem patrząc na telefon, w końcu zobaczyłem na ekranie 10 km i od razu zpałzowałem trening. został mi jeszcze kilometr do domu, przebiegłem go nie zwalniając tempa nasiąknięty dumą.

Gdy dobiegłem pod blok, zapisałem trening i zobaczyłem na wyniki. Podczas przyglądania treningu poczułem niedosyt. Nie byłem zmęczony, chciałem biec dalej, mój organizm aż się prosił o dodatkową dawkę wysiłku. Na szczęście, na czas zjawił się zdrowy rozsądek przypominając słowa jednego z naszych forumowiczów mówiące: "Nie biegaj w tym wieku 20 km, bo się wypalisz i będziesz biegał później przeciętnie". Przypominając sobie te słowa wszedłem do domu.

W mieszkaniu nadszedł czas na chłodną kalkulację treningu. Wkurzyłem się lekko. Pierwsze pięć kilometrów było rzeczywiście nie najlepsze. Tempo na kilometr wahało się pomiędzy 4:25 - 4:40. A 3 km był najwolniejszy 1 km przebiegłem w aż 4:50 ( może to słabe usprawiedliwienie, ale był to podbieg).

Kolejna piątka była znacznie szybsza. Tempo na kilometr wahało się pomiędzy 4:10 - 4:19. A najszybszy był ostatni kilometr przebiegnąłem go w 4:07 min.

Obrazek
Podsumowując, trening nie był zły, ale czuję nie dosyt. Mogłem biec szybciej, lub więcej. Jestem zadowolony z nowej życiówki, a o to czas wczorajszego treningu:
43:42
Pobiłem stary rekord o 9 sekund.

Obrazek

3 st. C
Duże zachmurzenie
Silny wiatr




Na dziś przewiduję wykonanie po raz pierwszy testu Coopera.
Ostatnio zmieniony 22 lis 2013, 17:27 przez Szymekgrzybu, łącznie zmieniany 1 raz.
PKO
Szymekgrzybu
Wyga
Wyga
Posty: 65
Rejestracja: 23 cze 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Test Coopera, oraz spokojna szóstka

Obrazek
Dzisiejsza notka poświęcona zostanie dla treningu niedzielnego i dzisiejszego.

W niedziele, tak jak postanawiałem zrobiłem test Coopera. Od początku zacząłem biec szybko. Po 6 minutach zdziwiłem się, nie czuję żadnego kryzysu a biegnę na 100%. Czułem że mam dziś dużo sił. Postanowiłem jeszcze przyśpieszyć. A podczas ostatnich 40 sekund spróbowałem kolejny raz przyśpieszyć. Udało się. Siadam na ławce rezerwowych przy żwirowej bieżni. Patrzę na wynik, zaczynam skakać i cieszyć się jak małe dziecko. Nie przewidywałem tak dobrego wyniku.
W moim pierwszym teście Coopera przebiegłem dokładne 3,20 km. Cieszyłem się jeszcze bardziej gdy dla mojego wieku najlepsze wynik to 2700 m.

Dzięki temu teście nauczyłem się biegać szybciej. Przedtem ciągle biegałem ze zdrowym rozsądkiem. Teraz myślę że jestem w stanie przebiec już teraz 5 km poniżej 21 min. Jak w teście Coopera średnie tempo na km wynosiło 3:52.

A o dzisiejszym treningu nie ma się co rozpisywać, zwykły regeneracyjny bieg na 6 km w tempie 4:40 min/km, towarzyszył mi przy nim zapierający dech w piersiach wschód słońca. Dla takich chwil warto wstawać wcześnie rano.

Jutro czeka mnie dzień bez biegowy.
Szymekgrzybu
Wyga
Wyga
Posty: 65
Rejestracja: 23 cze 2013, 17:32
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany


Przez ostatni tydzień wiele się zmieniło. W zeszłą sobotę udałem się na testy do trenera Krzysztofa Janika, po rozgrzewce na której poznałem kilka nowych ćwiczeń przyszedł czas na test. Bieg testowy odbył się na dystansie 3 km. Udało mi się go zakończyć z czasem 11 min. 59 sek. Uznałem ten wynik za niezadowalający, ponieważ miałem w planie przebiec 3 km w co najmniej 11 min. 50 sek. Pobiegłem tak wolno z powodu bólu brzucha. Później przez cały dzień analizowałem, dlaczego już po pierwszym kilometrze bóle brzucha nie pozwalały mi na szybszy bieg.

W końcu po długim przypominaniu sobie całego dnia, zrozumiałem mój błąd. Byłem tak podekscytowany testem, że zapomniałem o nawodnieniu. Przez cały tamtejszy dzień przed biegiem nic nie piłem! Nawet przy śniadaniu zapomniałem o herbacie. Przez to uzyskałem tak słaby wynik.

Potem wszystko potoczyło się szybko dostałem pierwszy plan treningowy na ostatnie dni listopada, a wczoraj odebrałem plan treningowy na grudzień. Dostałem się także do klubu KS Cracovia.

Bardzo się z tego ciesze. W końcu przestałem trenować chaotycznie, a moje treningi nie są już wyścigami do zdobycia nowej życiówki.


Obrazek

Niestety w środę złapała mnie jakieś przeziębienie. Kaszel i wysoka temperatura dają w kość, ale nie zamierzam odpuścić żadnego treningu.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ