Tam - w górę gór.

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

40': 25'T+50-300m+200+300m
Lekkie przebieżki, takie na podtrzymanie. Powtarzam, to co kilka miesięcy temu przed startem, miałam polecone przez trenera. Pod 10tkę co prawda, nie półmaraton. Ale nie zaszkodzi zapewne. Boje się trochę, czy te 5 km asfaltu w sobotę nie zepnie mi łydek, teraz gdy podbiegam po chodniku do stacji, to czuję ból. No nic, zobaczymy.
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
PKO
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Od czego by zacząć..Tyle przygód. Mogę mieć nową ksywkę - Biegnąca z owcami;)
W piątek 23.09 - nic, nie zdążyłam się roztruchtać po podróży. Bo podróż trwała o wiele dłużej niż zakładałam - dzięki PKP i mega korkowi na wyjeździe z Krakowa. Jeszcze miałam podejście 5cio kilometrowe do stacji narciarskiej, gdzie była baza zawodów, w ciemnościach egipskich, a raczej przy rozgwieżdżonym niebie. Dotarłam na miejsce ok 23ej, i zostałam tak miło powitana przez orgów, że wszystko mi przeszło. Zapamiętali mnie z zeszłego roku, a przecież nie zamieniliśmy wtedy towarzysko słowa.. Ale to właśnie Tusik i Forreściaki - klimat górskich, serdecznych ludzi. Gdy udało mi się rozkminić wreszcie jak pożyczony namiot rozłożyć (myślałam już, że się w niego po prostu zawinę..) - było ok północy.
Sobota 24.09 - start był przewidziany na 12.05, zaraz po starcie kolarzy MTB. Ale autobusy nas zawoziły na miejsce startu - pod drewniany mały kościół w pobliżu jeziora.Stamtąd podbieg ok 1.5km a potem już 5 km drogi asfaltowej, w dół i w górę..Aż zaczął się szlak - podbiegi i zbiegi, o różnym natężeniu, z przewagą ostrego ;) Miejscami błoto, częściej luźne kamienie. Gdy się szybko leciało, trzeba było patrzeć pod nogi aby orła nie wywinąć. Przez moment biegły z nami dwie owce - i bardzo im się ten fakt podobał, gdy jedną w biegu pomerdałam za uchem, zadowolona podskoczyła parę razy. Dla charakteru chciałam przebiec większość podbiegów - były ze trzy czy cztery, gdy już trzeba było odpuścić - i podejść. W zeszłym roku, gdy to był bieg towarzyszący, o długości 17 km, trasa kończyła się po podbiegu na Łysą górę, gdzie stoi Krzyż Milenijny, ale teraz poprowadzili nas w dół, już słyszeliśmy nazwiska wbiegających zawodników na metę, już widzieliśmy dmuchaną bramę, a tu jeszcze 4 km nas czekały, zaczynające się stromym podbiegiem/podejściem właściwie pod wyciągiem narciarskim. I gdy już, ledwie zipiąc dotarliśmy na szczyt, ostry zbieg wśród drzew, ale nie było łatwo, bo po tym zbiegu był zakręt i znów pod górę..Ludzie już naprawdę zmęczeni przechodzili do marszu, choć stromość normalnie by tego nie wymagała. Wybiegaliśmy z lasu, przecinając stok, na który teraz mozolnie wdrapywali się inni i po zakręcie prosta do mety.. Uff. Z 700 metrów przed metą, w lesie jeszcze, minęłam grupkę ludzi cucących zemdlałego biegacza..to nie był łatwy bieg.

Bieg świetnie zorganizowany, trasa oznaczona, że nie sposób się pomylić, woda na punktach, Goprowcy zagrzewający do boju na szczycie jednego ze wzgórz. Koszulki, bardzo ładne medale, puchary i nawet nagrody finansowe za miejsca w kat.wiekowych, losowanie nagród wśród uczestników. Oprawa na wysokim poziomie - scena, lokalna telewizja, firma DataSport obsługująca mierzenie czasu, kupon na posiłek czyli kiełbasę z grilla, czyste łazienki.. Darmowy nocleg, jeśli ktoś wybrał namiot - mogłam przenocować również po biegu, proponowano mi nawet goprówkę i łóżko, teraz żałuję, bo wtedy Coś-Sapiącego mi nie rąbnęłoby rzeczy na śniadanie, które miałam zostawione pod płachtą namiotową..i zanim się wyłuskałam ze środka - zwiało.
Podczas biegu, organizatorzy zbierali fundusze na zagrożoną zamknięciem placówkę dla upośledzonych dzieci w Tymbarku - udało się zebrać ok 2 tys. Duże wydarzenie to było dla lokalnych dzieciaków - przed dekoracją były występy tancerek, cheerleaderek, małych taekwondzistów..
Dla mnie najbardziej w pamięci pozostaje właśnie atmosfera, jaką ci ludzie potrafili stworzyć. Mimo, ze to był dobrze obsadzony, z wysokim nagrodami bieg, to atmosfera była kameralna, bez zadęcia.
Biegło mi się..nie lotnie. Zabrakło gór w nogach. To były moje pierwsze góry od lutego, nie miałam przygotowania do długich podbiegów i zbiegów, pod koniec czułam już kolana. Niestety mazowieckie wydmy mają się mało do takich tras. Odpuściłam.Nie goniłam dziewczyn, które poleciały przede mną. Choć do ostatniej nie miałam daleko.Owce mnie rozbroiły zupełnie ;) Dla charakteru dbałam o to by podbiegać ile się da, a nie przechodzić w marsz. Była piękna pogoda, było fajnie :) Łydki nie odezwały się ani słowem. Dziś czuję przody ud,pośladki i zawiasy w biodrach - znaczy, pracowały. Dobiegłam 9ta z kobiet i załapałam się jeszcze na 2 msce w kat.wiekowej. I za rok znów jestem u Tusika.
Niedziela 25.09 - nic, bo rano zebrałam bambetle i zdreptałam z gór do busika, potem odwiedzenie starych kątów w Krakowie i pociąg, który miał przyjechać o 15 a dotarł..50 min później, w charakterze scyzoryka na podłodze przy kibelku dotarłam 0 21 do Wwy (i w takim miejscu można spotkać znajomych biegaczy..). Potem w kolejkę i 22 w domu. Padłam.
Poniedziałek 26.09 - 40' trucht. Endorfiny wydostały się spod zmęczenia. Aha, i mam PLAN - z nowo poznanym sąsiadem z namiotu obok umówiliśmy się na przygotowanie do Rzeźnia w wersji hard..100km. A więc do czerwca mam co robić. ;) Tylko muszę zebrać info, jak się mądrze przygotować, aby zdrowia nie zostawić.
I jak najwięcej biegów w górach - w miarę możliwości..
Obrazek ale trzeba jeszcze dorysować ze 4 km ze stromym podbiegiem i zbiegiem na pysk..
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

1 godz dreptania po lesie. Fajna pogoda się utrzymuje, słońce fajnie prześwituje przez gałęzie. Dwa razy wystraszyłam jakiegoś zwierzaka.
Wracając jeszcze do półmaratonu, pochwalę Salomony Speedcrossy. Świetnie się trzymały szlaków, czy kamienie, czy gliniaste błotko, ani razu nie poleciała noga. Tylko pod koniec asfaltu, gdzieś na 7 km czułam jakby parzyła lewa podeszwa, bałam się czy jakieś bąble się nie zrobią, ale po chwili określiłam to "parzenie" jako drętwienie, nie wiem dlaczego, może gdzieś nerw był uciskany butem.
Zastanawiam się czy nie pobiec w listopadzie treningowo Maratonu Beskidy, tak wolno, wolniutko, aby oswoić dystans jako długie wybieganie.
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

1,15':20T +50-300m + 35' krossu
Dziś chłodniej, w nocy padało. Po przebieżkach ss dały popalić i po 4 min krossu po ścieżce,pomyślałam, że odpuszczę z tempa i dodreptam do domu. Ale gdy skręciłam w las, by ominąć poligon, ból się zmniejszył. Wpadłam na pomysł, by zrobić sobie zabawę, po tych górach czułam, ze niesie, więc zrobiłam szybkie 120m,nurkując pod gałęziami i lawirując między drzewami. Spodobało mi się, nogi fajnie niosły, więc puściłam się krossem po miękkim, przeskakując "upadłe" drzewa i tak wyszło już do końca. Widać proste drogi nie są dla mnie ;)
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Dziś nic. Z biegania, bo siłkę, chcąc nie chcąc, już miałam, a wieczorem czeka mnie koordynacja na wing tsun. Na 7-mą musiałam być w Wwie, by pomóc znajomej jadącej na Astrozlot zapakować się do pociągu wraz z dwumetrowym teleskopem..w domu będę ok 23-ej. Więc jutro zamiana dnia niebiegowego na biegowy. A wczoraj masaż "all body" - Grecy wiedzieli co robią, wymyślając masaż.. ;)
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

1:10 w lesie: ca 25'T + 30' III zakres
Nie wiedziałam co dziś sobie zrobić. A od 2 dni miałam chęć na pościganie się, niestety jutro pracuję, a jest dyszka w Kabatach, na którą bym się skusiła. Więc zrobiłam sobie sama wyścigi, z depnięciem na końcówce, aż do mroczków z niedotlenienia. Chciałam aby ze 40' wyszło, ale za mocno przycisnęłam i już mi się organizm buntował. Następnym razem.
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Znów rzeczywistość zasuwa, że trudno mi nadążyć. W sobotę nie biegałam, czekała mnie mała robota, która urosła do rozmiarów całego dnia. Ale przynajmniej w ruchu. W niedzielę zdążyłam tylko uskutecznić 20 min dreptanie dookoła Morskiego Oka (tego w Wwie, niestety.) Bolą mnie wewnętrzne mięśnie łydek, cały czas dają o sobie znać. Poczytałam i może być to rzeczywiscie zapalenie przyczepów. Bolesne przy dotyku. Na razie ortopeda poza moim zasięgiem, a samo pewnie nie przejdzie. Pytanie, czy jeśli przestanę biegać na tydz lub dwa, to samo minie?..
Dziś dreptanie w lesie - ca 1:10'..Aby jak najmniej je nadwyrężać..no jeśli tak ma wyglądać moje bieganie, to może rzeczywiście przerwać..
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Dziś nic - pochorowałam się żołądkowo i cała noc z głowy. Jakieś zatrucie, bo mięśnie bolą. Do jutra musi przejść, bo jutro w samolot i wieczorem jestem w Paryżu. Oczywiście pół plecaka to ciuchy i buty do biegania ;)
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

"And life...man...lives from emotions, not for the awards." - ostatni filmik Kilian's Quest bardzo mi się podoba..
We Francji zaczęło się roztrenowanie - byłam słaba jakaś po zatruciu, ciężko bylo się ruszać. Potem obowiązkowość zwyciężyła i przez tydzień prawie w ogóle nie wyszłam w las. A tereny piękne - Fourqueux i Maisons-Laffittte - w tych lasach polowali francuscy królowie. Sporo górek, mnóstwo ścieżek, kilka asfaltowych dróg przez las. W maju organizowany jest tam triatlon, tylko zamiast pływania jest strzelanie z łuku.
Roztrenowanie trochę demotywacyjnie na psychikę wpłynęło, chciałam zdezerterować z Ekobiegu. Wcześniej zdarzało mi się wygrać i teraz miałam takie napięcie w głowie..że jak to, przecież nie jestem przygotowana..Nie umiem startowac treningowo chyba. Roztrenowanie tez pozytywnie na shiny wpłynęło - spokój na razie.
Pobiegłam wczoraj, jak zwykle u Michala była fajna atmosfera, dobrze mi się biegło - wydaje się, że przyspieszałam a nie zwalniałam - chyba zacznę jednak odkładać na jakiegoś tajmeksa z licznikiem.. Skończyłam na przyzwoitym miejscu jak na brak przygotowania, ale jakieś uczucie zawodu było... Co jest właściwie tylko motywacją do pracy. Ale z drugiej strony - duża niepewność we mnie - jak trenować?? Co robić by było dobrze? Czytanie o planach, sposobach niewiele mi dało, mam wrażenie, że jestem w chaosie.Ktoś mówi tak, inni inaczej.. Też wiem, że szybkości nie nabiorę, to nie te lata, tylko wytrzymałość mogę trenować.
Plan na razie to Rzeźnik w czerwcu, ale też częściej starty dla treningu, i duszy i ciala - bo widzę, że im dłuższe przerwy miedzy startami tym więcej stresu przed następnym,
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

Czas z roztrenowaniem skończyć. Dziś 1.20' w lesie wolnego i miękkiego, po 40' dopiero się rozkręciłam i łatwo i chętnie było przyspieszyć. Las się zrobił przebieżny po zrzuceniu liści i mogę szaleć, a braki w topografii niezdobytych do tej pory obszarów sprawiły, ze mnie totalnie zakręciło dzisiaj.. Czekam na śnieg.
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
Awatar użytkownika
Tam
Wyga
Wyga
Posty: 91
Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa

Nieprzeczytany post

W pt było planowane wolne, a dziś, trochę znienacka, pierwsze zawody na Milę. 40' truchtania wzdłuż torów do Grodziska, a tam II Mila dla Marka, ku pamięci Kotana. zorganizowana przez Grodziską Alternatywę. Był koncert, pokaz slajdów z ośrodka w Głoskowie i pokaz filmu o Marku. Biegaliśmy w parku Skarbków 3 okrążenia z podbiegiem. Dzieciaki też miały swój dystans. Bieg kameralny, choć silnie obsadzony przez orientalistów.Zwycięzcy otrzymywali nagrody ufundowane przez Decathlon oraz uścisk ręki Pani V-Burmistrz. Jestem za. Za takimi kameralnymi biegami, bez zadęcia i wydęcia, czerwonych dywanów i wypasionych nagród. Za biegami, które są robione w jakimś celu, dla kogoś. Dzięki takim biegom, wiem, że gdzieś są czyjeś inicjatywy, które pomagają. I to jest fajne. Spędziłam miło czas, przewietrzyłam się, pogadałam. Dziękuję Kasiu za zaproszenie:))
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ