lekcja pokory - maraton gór stołowych, 10 lipca.

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

wczoraj - nic.
dzisiaj - nic.
jest.
moc.
będzie.
-----------------------------------------------------------------------

nie ma to jak taperingowe haiku przy porannym piwie.

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

dziś:

nic.

megamoc.

jak co noc.

ciekawe, co żona na taki obrót spraw...
--------------------------------------------------------------------------------

znacie jakieś poważne badania naukowe traktujące o libido podczas taperingu?

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

rozruch 3km.

waga rano 74,3kg - tyle jeszcze w erze nowożytnej (czyli od czasu, jak przestałem być ważony, a zacząłem ważyć się sam), jeszcze nie było.

słabiutki, cherlawy i w ogóle coraz bardziej pro.
i nie o pro-wrestling chodzi.

startówki już mam, jeszcze by wypadało nogi ogolić dla picu, i z kamienną twarzą nie zauważać kibiców.
a kij z tym.

jedziemy jutro z braciakiem i jego żoną (ona biega, on zaczyna, ale jutro jeszcze nie zamierza startować), to przynajmniej nie będę musiał kierować :taktak:

mam nadzieję, że będzie tak, jak na półmaratonie lechitów - meta na rynku, i pełno ogródków dookoła.
jak się uda znowu załapać na parę złotych za kategorię wiekową - to przynajmniej będzie na piwo i siedem piw.

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

gleba ziemia dół.
-----------------------------------------------

było !@#$%!

ej...yacool, daj jakąś fotkę z pogrzebu...
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

pozbierałem się do kupy po Gnieźnie - jeszcze mi się nie zdarzyło tak się załatwić na dyszce /w sensie odwodnienia, zmęczenia organizmu; mięśniowo ok/.
---------------------------
dużą część wakacji spędzę na wsi - zamiast roztrenowania poutleniam się trochę, na spokojnie.
do tego trochę siły - i czterdzieści po górach.

po drodze starty w gp Poznania i cross na Dziewiczą Górę.
---------------------------

dostałem od teścia 'urodzonych biegaczy' - bardzo przyjemne czytadełko w klimatach.

'born to run' Dougalla do 'lore of running' Noakesa -
ma się jak leżenie w hamaczku z browarem i fają(co notabene robiłem czytając) do łupania bnp po asfalcie.

z pewnością jest przyjemniejsze. i mniej owocne.
-----------------------------

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

wczoraj szóste - ostatnie grand prix Poznania.
szacunek dla Benka i Szmajchela, że chciało im się i porządnie zrobili od zera cykl na trzysta osób.
-----------

sam start był dziwny - biegłem sam za pierwszą grupą, na drugim kilometrze zacząłem doganiać Janusza Stańczaka, który odpadł. /jeden z najlepszych weteranów M50 w wlkp/

był cel, była motywacja... kawałek za znakiem: '3km' (bodajże w 9:57) Janusz nagle stanął - skurcz.

patrzę w przód - nikogo.
w tył - nikogo.

no to sobie spokojnie pobiegłem do mety, zaliczając chyba najwolniejszy ostatni kilometr w całym cyklu.
pościgałbym się, - ale widać na ściganie trzeba sobie najpierw zasłużyć odpowiednim tempem.
wg nieoficjalnych - 17:04, 5/308
-------------------
przedwczoraj ~25km
wczoraj wolne
dzisiaj pewnie zrobię ze dwadzieścia.


zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

11.06.2010 - 8km boso + podbiegi + zbiegi (w głębokim piachu)
12.06.2010 - 30km + rytmy
13.06.2010 - 10 boso + sprinty
14.06.2010 - 22km + rytmy
--------------

każdego dnia trochę pływania po drodze i akcentowanie wszystkich podbiegów i zbiegów.
wstawałem sobie o piątej rano i w samych szortach latałem po lesie. bosko.
będę musiał spróbować bez szortów.


zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

jakoś tak znowu więcej tyry wypadło;
z sukcesów treningowych - udało mi się sypiać przynajmniej po cztery godziny na dobę.

w takich momentach organicznie czuję, że odpoczynek najlepszym treningiem.
dzisiaj coś potruchtam, a jutro startnę w Luboniu na piąteczkę dla zdrowotności
------------------------

jak nie biegam, przynajmniej myślę o bieganiu;
szykując się do tych 2500m przewyższenia dziesiątego lipca udaje mi się robić to, w czym jestem najlepszy -

sprawiać, że bieganie to wysublimowana formy kulturystyki.

z tego całego chadziajstwa najmniej leżały mi wspięcia na palce, więc wymyśliłem coś takiego:

Adidas Supernova Dorsiflexion
Obrazek

dwa -trzy kilometry pięknie robią łydki, pracujące w większym niż zazwyczaj zakresie ruchu.

poza tym zawsze mnie ciekawiło, co też takiego jest w tych diabelskich systemach.
no i się dowiedziałem.
----
reasumując: bieganie boso lepsze, ale jak cie się wydaje, że pięknie biegasz ze śródstopia i masz power - wytnij piętę i zobacz co łydki na to następnego dnia.

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

dwie dobre wiadomości:

wczoraj doszły 'advanced marathoning' i 'road running for serious runners' Pfitzingera, i tu anegdota:

ledwie wyszedłem z empiku, otwieram tą drugą pozycję na losowej stronie... i widzę na pierwszym planie całostronicowego zdjęcia - człowieka z którym biegam co niedzielę od półtora roku.

chyba się tak szybko nie pozbędę kompleksu Michała...
---------------------------------
książki dają radę - takie praktyczne przewodniki w stylu Skarżyńskiego, z tym że poza wskazówkami treningowymi jest "dlaczego", zamiast "z kim i w którym roku" (jak to ma miejsce u Jurka)

myślę, że uważna lektura tych wszystkich "dlaczego" u Pfitza pozwoli dostrzec mi więcej treści w pozycjach J.S.
--------------------------------------------------------------------------------------

porządne przeczytanie i przemyślenie Pfitzingera i Noakesa zajmie mi pewnie następny rok. kopalnia konkretnej wiedzy.

...ale i tak pewnie za te parę euro znajdzie się więcej chętnych do zapisania do klubu nike...cóż, powodzenia :oczko:

----------------
druga dobra wiadomość, to dzisiejszy start na piątkę w Luboniu, a konkretnie te sto pięćdziesiąt zeta co to mam je do wydania w sklepie sportowym.

kuźwa, nie mogliby na biegach dawać bonów do księgarni, przynajmniej za pierwsze miejsce?!!!

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

niedziela - 27km + rytmy na bosaka.
poniedziałek - nic.
tzn sześć piw, a do tego siatkówka, pływanie i camele w odpowiedniej proporcji.
aaa, przepraszam. potruchtałem trochę - do sklepu i z powrotem.

jeszcze się w między czasie strzelałem takimi kulkami na farbę, ale tego nie liczę, bo mi się powietrze skończyło w karabinie.
dobrze że to nie było nurkowanie.
-------------------------------------------------------------------------

dzisiaj: póki co - też nic. ale coś czuję, że jutro będę miał jeszcze lepsze zakwasy niż dzisiaj.
-------------------------------------------------------------------------

czy DOMS to unijny standard kaca?

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

22 czerwca: upojnego crosstrainingu ciąg dalszy.
-------------

23 czerwca -

dzień ojca rozpocząłem od zadbania o wewnętrzne dziecko i zrealizowania masterplanu, który chodził mi po głowie od dobrych dziesięciu lat.

wstałem o cesarskiej godzinie 5:30. (Haile Gebrsellasie też ponoć codziennie tak wstaje), ubrałem strój do biegania i pomedytowałem chwilę co by tu jeszcze zabrać.
w końcu zdecydowałem się (jak zawsze) - na wersję 'na lekko' - wziąłem tylko taśmę i karabinek, które wygodnie przewiesiłem sobie przez ramię.

po około dziesięciu kilometrach dobiegłem do promu w Chojnie nad Wartą - niedziałającego na okoliczność powodzi, od zeszłej zimy.
było parę minut po szóstej, kiedy wszedłem na stalowy, na oko pięciometrowy słup, z którego biegła przyzwoicie naprężona, 140m stalowa lina - do takiego samego słupa na drugim brzegu Warty.
sprawdziłem jeszcze linę promową - wyglądała na w miarę nową, bez tych cholernych zadziorów na starych stalówkach, które potrafią tak ładnie kaleczyć ręce. uwalona była od tawotu - ale bez przesady.

do środka rzeki poruszało mi się super, lina okazała się jednak mieć trochę luzu i było 'z górki' , ale im bliżej środka - tym bardziej bujało. w najfajniejszym miejscu robiłem przerwy co kilka metrów, żeby uspokoić kołysanie liny - tu bujało już na dobre trzy metry w każdą stronę.
od jakichś dwóch trzecich zaczęła się walka - karabinek z taśmą w ktróej stałem co chwilę zjeżdżał z powrotem, poza tym miałem już pocięte w kilku miejscach dłonie, zaczęły robić się też niemiłe otarcia. nic to. jeszcze tylko dwie przepinki nad bloczkami promowymi i jestem po drugiej stronie.

zostało mi jeszcze wszystkiego jakieś dwadzieścia metrów, kiedy zauważyłem rowerzystę zmierzającego ewidentnie w kierunku barakowozu zaparkowanego przy brzegu.

- Dooobry! - wydarłem się raźno bujając.
facet zaczął się nerwowo dookoła siebie, ale jakoś nie wpadł na to, żeby popatrzeć w górę.

- Dzień Dooobry! - ponowiłem próbę przywitania.
- O Boże! - wreszcie mnie zauważył.
- dwadzieścia cztery lata tu pracuję a czegoś takiego jeszcze nie widziałem! kilku próbowało przechodzić, jednego nawet ze słupa musiałem ściągać, ale nikomu się jeszcze nie udało. czekaj pan, nie schodź jeszcze, zdjęcia panu zrobię, bo mi nie uwierzą!

kiedy w końcu zszedłem po drugiej stronie, dał mi jakiegoś płynu do zmycia tego cholernego smaru, który już nawet pod pachami miałem, zrobił kawę i zaprosił do barakowozu.
posiedzieliśmy jeszcze ze czterdzieści minut, spaliliśmy po trzy cygarety, pogadaliśmy o życiu, a słonko pięknie wschodziło nad lasem. w końcu wstałem i pobiegłem jeszcze siedemnaście kilometrów do chaty - tym razem już przez most w Sierakowie, ostatnie siedem żwawo.
---------------------------------------------------------

wieczorem wróciliśmy do Poznania, zdążyłem jeszcze na uroczyste zakończenie GP.
biegi bez nagród jeszcze jestem w stanie przeboleć, chociaż coraz trudniej mi to przychodzi - ale same nagrody bez biegania to dla mnie niezła ciekawostka.

w sumie dostałem dwa medale, jedną statuetkę i dwukilogramowe wiadro jakiegoś proszku do prania - Vizir, czy jakoś tak.

niedawno dali mi jakąś bluzę z kokosem, co to ponoć nie śmierdzi...teraz proszek do prania - mam nadzieję, że to nic osobistego...

zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Awatar użytkownika
russian, white russian
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1406
Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gaia

Nieprzeczytany post

no i po blogu.

celu jak zwykle nie zrealizowałem. miała być lekcja pokory, a wyszło zupełnie odwrotnie, z wywiadami i gwiazdowaniem w tv Kłodzko :oczko:
----------------------

35*C, 2500m przewyższenia, 42km. w tej kolejności oceniałbym trudności wczorajszego biegu.

wynik : 4:18:01

36 minut przewagi nad drugim zawodnikiem - Arturem Kurkiem ze Speleo Salomon.
wystartowało sto kilka osób, dziewięćdziesiąt kilka ukończyło.
w trakcie biegu wypiłem około 5 litrów /woda, izotonik/
po biegu 5 piw i jakieś ćwierć wiśniówki.
-------------
ostatni tydzień przed zawodami spędziłem na wspinaniu na Szczelińcu, bulderowaniu w Machovie i zwiedzaniu atrakcji kotliny Kłodzkiej z żoneczką i dzieciakami.
wyszły dwa treningi biegowe - w poniedziałek 05.07 - lekkie ~19km po górach z Piotrkiem Hercogiem, w środę 07.07 już mocniejsze ~25km po górach samopas.
--------------
czwórki mam skatowane jak nigdy dotąd, co biorąc pod uwagę ilość czasu jaką poświęciłem na dodatkowe ćwiczenia - jest jednak pewnym zaskoczeniem.
generalnie wszystko napier... - a ja nawet nie wiem, czy to wynik maratonu, udaru słonecznego, kaca, czy wczorajszych wieczornych zapasów z Darkiem Bonarskim.
cóż, życie.
--------------
nie ukrywam, że przypasowało mi skupienie się w ramach treningu na chamskiej sile, i nadal widzę tu pewne rezerwy.
pewnie jeszcze coś po górach pobiegam.
-----------------
...
dziś w drodze powrotnej do domu, gdzieś koło Rawicza, wziąłem autostopowicza - który okazał się biegaczem i użytkownikiem tego forum. zdrówko Whitecat.
to że świat jest mały - już wiem.
to, że jeżdżenie( i branie) na stopa to chwalebna, zabawna i pełna pozytywnych niespodzianek działalność - wiem jeszcze lepiej.

jedyne, co pozostaje - to się tylko utwierdzać w tym co lubimy i robimy.
warto.

zdrówko


ps
problem braku pokory nadal pozostaje nierozwiązany.
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ODPOWIEDZ