Poniedziałek 31.03
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.41 km, 1:07:40 (@5:27).
Wtorek 01.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.73 km, 1:11:42 (@4:52). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:46 (@4:35)
Dół na krótko, góra na długo. Lekki wiaterek.
Środa 02.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.42 km, 1:06:42 (@5:22).
Czwartek 03.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.74 km, 1:08:50 (@4:40). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 43:06 (@4:19)
Czas powiedzieć 'sprawdzam'. Plan prosty - spróbować pobiec poniżej 44min, czyli każde (2.5km) kółko poniżej 11 min. Pierwsze 10:56, a kolejne coraz szybciej. Spora część poza komfortem, ale bez dociskania i sapania. To już tylko 2min do mojej życiówki na dychę i czuję się coraz pewniej. Biegane na krótko przy ok 15C, warunki wyśmienite.
Piątek 04.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:07:20 (@5:26).
Sobota 05.04
3km rozgrzewki + standardowe ćwiczenia i latarnie przy SGGW. Potem 10*0.5km z przerwami w truchcie + 5*200m z przerwami w marszu.
10*500m/2'p. trucht, (2:08.1, 1:59.5, 2:03.9, 1:57.4, 2:06.1, 2:00.0, 2:06.4, 1:58.7, 2:09.4, 1:58.3)
5*200m/200m p. spacer, (45.3, 41.2, 41.8, 41.3, 40.4)
Zimno i wiatr.
Niedziela 06.04
Kabaty.
25.00km 2:10:40 (@5:14)
Wiatr w lesie nie był aż tak dokuczliwy, choć miejscami powiewało chłodem. Na termometrze 2C, odczuwalne jeszcze niżej, więc pełen rynsztunek i podwójny komin zaciągnięty na głowę. Trochę znieczuliło mi to czujniki zmęczenia, przez co całość nieco szybciej, a po drodze półmaraton wszedł poniżej 1:50.
Σ = 107.56 km
mgrzeg w biegu
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 147
- Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
- Życiówka na 10k: 41:09
- Życiówka w maratonie: brak
Zapiski -> viewtopic.php?f=28&t=65086&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000
-
- Wyga
- Posty: 147
- Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
- Życiówka na 10k: 41:09
- Życiówka w maratonie: brak
Poniedziałek 07.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:22 (@5:25).
Wtorek 08.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.73 km, 1:11:31 (@4:51). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:03 (@4:30)
Zimno i wiało.
Środa 09.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:27 (@5:27).
Czwartek 10.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.72 km, 1:11:24 (@4:51). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:48 (@4:35)
Znowuż zimno i wieje, szkoda kopać się z koniem. A poza tym chcę sprawdzić jak nieco wolniejsza dyszka w czwartek przełoży się na trening w sobotę.
Piątek 11.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:06:29 (@5:22).
Sobota 12.04
472. Parkrun Ursynów.
5 km 21:16 (@4:15).
Ubarłem się na długo i troszkę się zgrzałem. Nie planowałem jednak mocnej walki, cel min. był sub22 (w końcu w czasie dychy drugą piątkę zrobiłem w 21:20), realnie bliżej < 21:30, a idealnie < 21:00. Startowałem jednak ze znajomymi biegnącymi w okolicach 26 min i pierwsze kilkaset metrów to raczej szukanie miejsca i spokojne wyprzedzanie. Trójka w okolicach 13min, więc pierwszy mały plan był zrealizowany. Końcówka nieco mocniej, ale też bez fajerwerków. Dawno mnie tam nie było, więc zapomniałem, że koniec z lewej strony i pobiegłem prawą. Złapali mnie zatem dopiero po parunastu sekundach, stąd w oficjalnych wynikach 21:29.
~4km dobieg do Bażantarni i powrót również biegiem. Po ok. 2.5-3km nieco żwawiej, żeby wejść w rytm startu.
To był mój powrót sentymentalny na Parkrun - niemal 7 lat temu pobiegłem tam prawie co do sekundy ten sam rezultat, a całość zarejestrowałem i wrzuciłem na yt: Parkrun Ursynów 14-04-2018. Nawet kałuże były w tym samym miejscu
Niedziela 13.04
Kabaty.
25.00km 2:14:39 (@5:23)
Oj, to była walka. W sobotę po południu poszedłem jeszcze z chłopakami na kosza i teraz czułem wszystkie mięśnie. Ale jakoś się doturlałem.
Σ = 105.06 km
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:22 (@5:25).
Wtorek 08.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.73 km, 1:11:31 (@4:51). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:03 (@4:30)
Zimno i wiało.
Środa 09.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:27 (@5:27).
Czwartek 10.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.72 km, 1:11:24 (@4:51). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:48 (@4:35)
Znowuż zimno i wieje, szkoda kopać się z koniem. A poza tym chcę sprawdzić jak nieco wolniejsza dyszka w czwartek przełoży się na trening w sobotę.
Piątek 11.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:06:29 (@5:22).
Sobota 12.04
472. Parkrun Ursynów.
5 km 21:16 (@4:15).
Ubarłem się na długo i troszkę się zgrzałem. Nie planowałem jednak mocnej walki, cel min. był sub22 (w końcu w czasie dychy drugą piątkę zrobiłem w 21:20), realnie bliżej < 21:30, a idealnie < 21:00. Startowałem jednak ze znajomymi biegnącymi w okolicach 26 min i pierwsze kilkaset metrów to raczej szukanie miejsca i spokojne wyprzedzanie. Trójka w okolicach 13min, więc pierwszy mały plan był zrealizowany. Końcówka nieco mocniej, ale też bez fajerwerków. Dawno mnie tam nie było, więc zapomniałem, że koniec z lewej strony i pobiegłem prawą. Złapali mnie zatem dopiero po parunastu sekundach, stąd w oficjalnych wynikach 21:29.
~4km dobieg do Bażantarni i powrót również biegiem. Po ok. 2.5-3km nieco żwawiej, żeby wejść w rytm startu.
To był mój powrót sentymentalny na Parkrun - niemal 7 lat temu pobiegłem tam prawie co do sekundy ten sam rezultat, a całość zarejestrowałem i wrzuciłem na yt: Parkrun Ursynów 14-04-2018. Nawet kałuże były w tym samym miejscu

Niedziela 13.04
Kabaty.
25.00km 2:14:39 (@5:23)
Oj, to była walka. W sobotę po południu poszedłem jeszcze z chłopakami na kosza i teraz czułem wszystkie mięśnie. Ale jakoś się doturlałem.
Σ = 105.06 km
Zapiski -> viewtopic.php?f=28&t=65086&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000
-
- Wyga
- Posty: 147
- Rejestracja: 19 cze 2018, 11:00
- Życiówka na 10k: 41:09
- Życiówka w maratonie: brak
Poniedziałek 14.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:07:12 (@5:25).
Wtorek 15.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.75 km, 1:12:59 (@4:57). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 47:12 (@4:43)
15C cieplej, niż w ubiegły wtorek, ale wiało podobnie. No, może z innnej strony i nieco bardziej dokuczliwie. Ciągle czuję nogi od soboty, nie schodzi mi to napięcie w łydkach i ścięgnach, dlatego zdecydowałem się na dosyć spokojne tempo, choć i tak zdrowo się namordowałem i było po prostu ciężko. Jak widać jak jest górka, to po niej niechybnie przychodzi dołek i właśnie muszę się w nim trochę poturlać.
Środa 16.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:06:23 (@5:21).
Wiało jak we wtorek, ale teraz to był przyjemny wiaterek
. Udało się trochę pospać, mięśnie zaczynają odpuszczać.
Czwartek 17.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.75 km, 1:11:06 (@4:49). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:16 (@4:32)
Wiatru ciąg dalszy, a do tego cieplutko - kończyłem, to było juz 24C. Trzeba się przyzwyczaić do takich temperatur.
Piątek 18.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:19 (@5:26).
Duszno i deszczyk, więc część w wiatróweczce, uff!
Sobota 19.04
Wyjazd na święta na Warmię, ale zanim do samochodu, to na SGGW.
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:06:40 (@5:23).
Niedziela 20.04
Trasą lipcowego biegu o kryształową perłę jeziora Narie.
31.35km 2:44:16 (@5:14)
Pogoda dobra - max 24C, lekki wiaterek, może trochę za dużo słońca. Nie bardzo wiedziałem na co się nastawiać, więc po wgraniu trasy do zegarka i wybraniu strategii pacepro na 2:45 ze średnim tempem @5:17 stwierdziłem, że spróbuję tak pobiec. Trasa nie jest płaska (suma przewyższeń ~280m), do tego ponad 6km dłużej niż najdłuższy dystans jaki do tej pory pobiegłem, więc nastawiałem się na rozpoznanie trasy i po prostu przebiegnięciu jej, najlepiej poniżej 3h. Większość trasy wydawała mi się znajoma, ale i tak 3 razy musiałem zawracać, przez co straciłem pewnie z 4-5 min. Najgorsze pod tym względem było ostatnie tego typu miejsce w okolicach 28km, gdzie po 'wbiegnięciu' na górkę nie wiedziałem którą drogą pobiec, więc zatrzymałem się i próbowałem sprawdzić trasę na zegarku. Pech chciał, że to był akurat kolejny etap pacepro i po tym jak kręciłem się w kółko szukając drogi, na zegarku pojawiała mi się zapowiedź tempa na kolejny etap i tak 12 razy (w sumie na nieco ponad 31km miałem 44 etapy
). Takie przełączenie ekranu oczywiście wyłączało ekran z kierunkiem biegu i mapą i za każdym razem traciłem kilka-kilkanaście sekund, aż wreszcie wściekłem się i po prostu pobiegłem tą drogą, która wydała mi się najbardziej prawdopodobna. Przez całą drogę towarzyszyła mi na rowerze żonka, która wiozła wodę (z której zresztą ani razu nie skorzystałem) i miała podpowiadać trasę, ale akurat w miejscach problematycznych zostawała gdzieś w tyle i musiałem na nią czekać, bo inaczej byśmy się zgubili 
Wygląda więc na to, że w sprzyjających warunkach byłbym w stanie ukończyć ten bieg poniżej 2:40 i będę bardzo zadowolony, jeśli uda mi się osiągnąć taki czas w lipcu. Szans na zejście poniżej 2:30 na ten moment nie widzę, to jednak długi bieg i dodając do tego praktycznie całą trasę góra-dół może dać w kość, a ja nie biegam takich dystansów. A porównując ten czas z wynikami z ubiegłych lat widzę, że jego osiągnięcie pozwoliłoby mi skończyć całość w pierwszej pięćdziesiątce i być może nawet w pierwszej piątce M50.
Σ = 110.43 km
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:07:12 (@5:25).
Wtorek 15.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.75 km, 1:12:59 (@4:57). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 47:12 (@4:43)
15C cieplej, niż w ubiegły wtorek, ale wiało podobnie. No, może z innnej strony i nieco bardziej dokuczliwie. Ciągle czuję nogi od soboty, nie schodzi mi to napięcie w łydkach i ścięgnach, dlatego zdecydowałem się na dosyć spokojne tempo, choć i tak zdrowo się namordowałem i było po prostu ciężko. Jak widać jak jest górka, to po niej niechybnie przychodzi dołek i właśnie muszę się w nim trochę poturlać.
Środa 16.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.40 km, 1:06:23 (@5:21).
Wiało jak we wtorek, ale teraz to był przyjemny wiaterek

Czwartek 17.04
Pięć małych kółek wokół SGGW - 14.75 km, 1:11:06 (@4:49). Po 3km wstępu cztery małe kółka (10km) odrobinkę szybciej, bez zatrzymywania przed i po.
10km, 45:16 (@4:32)
Wiatru ciąg dalszy, a do tego cieplutko - kończyłem, to było juz 24C. Trzeba się przyzwyczaić do takich temperatur.
Piątek 18.04
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:07:19 (@5:26).
Duszno i deszczyk, więc część w wiatróweczce, uff!
Sobota 19.04
Wyjazd na święta na Warmię, ale zanim do samochodu, to na SGGW.
Dwa duże i jedno małe kółko wokół SGGW - 12.39 km, 1:06:40 (@5:23).
Niedziela 20.04
Trasą lipcowego biegu o kryształową perłę jeziora Narie.
31.35km 2:44:16 (@5:14)
Pogoda dobra - max 24C, lekki wiaterek, może trochę za dużo słońca. Nie bardzo wiedziałem na co się nastawiać, więc po wgraniu trasy do zegarka i wybraniu strategii pacepro na 2:45 ze średnim tempem @5:17 stwierdziłem, że spróbuję tak pobiec. Trasa nie jest płaska (suma przewyższeń ~280m), do tego ponad 6km dłużej niż najdłuższy dystans jaki do tej pory pobiegłem, więc nastawiałem się na rozpoznanie trasy i po prostu przebiegnięciu jej, najlepiej poniżej 3h. Większość trasy wydawała mi się znajoma, ale i tak 3 razy musiałem zawracać, przez co straciłem pewnie z 4-5 min. Najgorsze pod tym względem było ostatnie tego typu miejsce w okolicach 28km, gdzie po 'wbiegnięciu' na górkę nie wiedziałem którą drogą pobiec, więc zatrzymałem się i próbowałem sprawdzić trasę na zegarku. Pech chciał, że to był akurat kolejny etap pacepro i po tym jak kręciłem się w kółko szukając drogi, na zegarku pojawiała mi się zapowiedź tempa na kolejny etap i tak 12 razy (w sumie na nieco ponad 31km miałem 44 etapy


Wygląda więc na to, że w sprzyjających warunkach byłbym w stanie ukończyć ten bieg poniżej 2:40 i będę bardzo zadowolony, jeśli uda mi się osiągnąć taki czas w lipcu. Szans na zejście poniżej 2:30 na ten moment nie widzę, to jednak długi bieg i dodając do tego praktycznie całą trasę góra-dół może dać w kość, a ja nie biegam takich dystansów. A porównując ten czas z wynikami z ubiegłych lat widzę, że jego osiągnięcie pozwoliłoby mi skończyć całość w pierwszej pięćdziesiątce i być może nawet w pierwszej piątce M50.
Σ = 110.43 km
Zapiski -> viewtopic.php?f=28&t=65086&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000
Komentarze -> viewtopic.php?f=28&t=65087&start=900000