Robbur - bieganie na czterech łapach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
robbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1180
Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
Życiówka na 10k: 44:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Powoli się toczę.
Może bez jakichś spektakularnych osiągnięć, ale powoli wracam do bardziej regularnej aktywności.

12.10.2022 - środa - bieganie z kijami

Dystans:5km 961m Czas:38min 38s
Tempo:06:29/km Prędkość:9.26 km/h
Puls: średni: 152, maks: 165

Trasa jak uprzednio, ścieżka na skraju lasu. Ponownie po zmroku, z czołówką na czapce. Wydolnościowo bieg wydawał się lekki, natomiast mięśniowo już gorzej. Aż nie chce się wierzyć, że przez miesiąc może tak spaść wytrzymałość mięśni. Zakwasy, szczególnie w udach (na szczęście w obu), jakbym przedtem w ogóle nie biegał. . Szczególnie uciążliwe przy schodzeniu z górki, lub po schodach. A przecież okres leczenia kontuzji spędziłem dość aktywnie, ze sporą ilością spacerów a nawet orbitrekowania w końcowym etapie

środa, czwartek - targanie żelastwa, brzuszki, plecki. Po około godzinę dziennie.

16.10.2022 - niedziela - bieganie bez kijów, czyli normalnie
Dystans:5km 973m Czas:36min 41s
Tempo:06:08/km Prędkość:9.77 km/h
Puls: średni: 147, maks: 161

Trasa jak ostatnio. Pora mniej więcej ta sama, więc z czołówką. Jedyna różnica, ze biegłem tylko na dwóch nogach. Postanowiłem odrzucić kije, z uwagi na to, że strasznie stukają, mimno założenia gumowych osłonek na szpice, na odcinkach kostki brukowej. Zakwasy znikły całkowicie. Światło czołówki ujawniało co chwilę jakieś świecące pary pukcików pomiędzy drzewami. Na szczęście ich lokalizacja ponad podłożem wskazywała raczej lisa, czy kota niż niedźwiedzia (chyba żeby leżał plackiem).
Podczas biegu czułem jednak czworoboczne dość mocno, bałem się o kolejne zakwasy.
Po biegu czułem ogromne zmęczenie czworogłowych, jednak na szczęście rano zakwasów nie uświadczyłem. Może dlatego, że poważniej podeszłem do pobiegowego rozciągania.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
robbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1180
Rejestracja: 09 kwie 2011, 13:05
Życiówka na 10k: 44:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.11.2022 - środa
Mało bloguję, chociaż akurat ostatnio bardziej zasługuję na obecność na tym forum niż przez całą dotychczasową część aktualnego roku. Z dojazdów do pracy rowerem zrezygnowałem całkowicie z uwagi na bezpieczeństwo - rano drogi, szczególnie na "wiejskim" dwudziestokilometrowym odcinku są zbyt śliskie, asfalt pokrywają gnijące liście i inne niespodzianki. Od roweru odpocznę sobie do wiosny. Za to mogę więcej czasu poświęcić na bieganie.
Tak więc jestem teraz, przede wszystkim, biegaczem. Niezbyt ambitnym, ale za to czerpiącym z pokonywania odległości na własnych nogach niesamowitą frajdę. Ostatnie tygodnie to regularne trzy biegi w tygodniu. Dystans podchodzi pod 9 km. Przeważnie jest to bieg w świetle latarki czołowej po regularnych ścieżkach szutrowych i polbrukach, ale staram się raz w tygodniu wyskoczyć do lasu w ciągu dnia. Tempo waha się od 5'35''/km do 6'11''/km, w zależności od trasy i samopoczucia.
Nie mam nic przeciwko temu, żeby tak pozostało.

Do 10 października leczyłem kontuzję, a resztę miesiąca poświęciłem na regularne powolne dochodzenie do obecnego stanu, począwszy od dystansu 5 km. Najpierw z kijami, potem już bez. Łącznie wyszło w październiku:

8 biegów (w tym 6 bez kijów),
czas łączny: 5h 55min
dystans: 59km 116m
średnia prędkość: 06:01/km

Mało imponująco, za to satysfakcjonująco.
Ponadto dwa razy w tygodniu uzupełniam aktywność dźwigając jakieś hantle, trochę częśćiej wzmacniam brzuch i plecy.
Waga aktualnie najczęściej pokazuje mi rano coś pomiędzy 83,00 a 84,00 kg. Czasem nawet spada do 82,50, ale to na razie sporadyczne przypadki. Powoli zaczynam się mieścić w prawidłowym BMI, chociaż uważam ten wskaźnik za walnięty. Myślę, że nie powinienem ważyć mniej niż 80 kg.
ODPOWIEDZ