ME Masters M35 Toruń 23.03.2024

Moderator: infernal

Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Rzadko mam czas, to coś uzupełnię.

Po 4x2km odczucia nawet niezłe, ale widzę w dzienniczku że biegałem to już w lepszym stylu.

06.03
BS 11.37km; 53.19

Tydzień 54km

08.03 pon
7.64km, w tym 3x200m 3x100m 3x50m z grupą BBL każdy w swoim tempie. Padał śnieg akurat, ale bieżnia jakoś trzymała.

10.03 śr
4.21km [20.26 HR126!]+5km [18.33. HR 160]+1.57km dobieg

Ale to lekko weszło. Moje serce nie chciało bić. 126bpm przy tempie około 4.55/km i to zakończonym kilometrowym podbiegiem to pełen relaks. Wiedziałem, że trening wejdzie lekko.

3.57
3.42
3.46
3.36
3.32
Razem 5km 18.33


12.03 pt
BS 12.12km; 58.41
t.4.51/km; HR 130bpm (63% HRmax)

14.03 nd
14.77km; 1.10.39
t.4.47/km HR 132bpm

Na Maniacką nie pojechałem. Słabo przespana noc, do tego pizgało złem więc stwierdziłem, że nie jadę.

Tydzień: 45.3km

15.03 pon
11.60km; 53.05, w tym 7x1'/1'tr
Minutówki zupełnie na samopoczucie. Raz szybciej, raz wolniej, wiadomo gdzieś trzeba przez ulicę przebiec itp.

17.03 śr
4.1km [20.13; HR122bpm! 59%HRmax]+5km [18.29]HR 158!+1.58km dobieg
Trening jak przed tygodniem. Warunki idealne a ja sobie płynąłem. Bez ciśnienia na poprawę przed tygodniem. Wiedziałem, że jak pierwszy pobiegnę ciut szybciej to całość wyjdzie szybciej.

3.50
3.48
3.42
3.35
3.34
Razem 5km 18.29

18.03 czw
8.86km podczas egzaminów sędziów.

20.03 sb
13.16km; 1.00.59
t.4.38/km HR 142bpm

21.03 nd
19.20km; 1.31.40
t.4.47/km HR 137bpm

22.03. pon
6.90km +7x1'/1'tr+1.5km dobieg
HR na rozbieganiu przed minutówkami 125bpm.
Dwie minutówki to chyba pobiegłem poniżej 3.00/km strasząc po drodze przechodniów. A co tam, dreszczyk emocji wskazany jest w życiu.

23.02 wt
14.62km, w tym 6x1km ~4.00. Prowadziłem komuś trening stąd takie tempo.

26.03 pt
12.67km;1.03.23
t.5.00/km; HR 129bpm

28.03 nd
Nadszedł TEN DZIEŃ. Stwierdziłem, że skoro wieczorem mecz, dzień później wolne, to ja na pewno sobie wypiję więc postanowiłem zrobić sprawdzian na 5km.

Najpierw z panną i młodym pojechaliśmy do lasu na Barbarkę w okolicę startu. Niedziela, spacer, wiadomo jest fajnie. Potem szybkie przebieranko w aucie i zostałem zrobić trening. Gdzieś tam minąłem dwójkę znajomych, pokręciłem się, porozciągałem i ruszyłem w stronę miejsca startu.

Patrzę jedzie ktoś na rowerze. Okazało się, że znajomy i że biegacz. O żesz Ty! Zatrzymałem, pogadałem i ...miałem pacemakera na rowerze:) Co za fart! W środku lasu na ścieżce rowerowej. Dzień był wietrzny. Wiadomo w lesie wieje mniej, ale o tej porze nie ma liści i te przeciągi w lasach są odczuwalne. Początek miałem lekko z górki, ale pod wiatr. Taki może lekko boczny powiedzmy "z godziny 14-tej". 3km powiedzmy neutralny a ostatnie dwa z wiatrem w plecy. Otwarcie w 3.26,9. Rok wcześniej ruszyłem niecałe 2s szybciej. W planach było trzymanie tempa około 3.30/km a jak sił wystarczy na ostatnim spróbuję przyspieszyć.

Najpierw słyszę zza pleców czy to...[moje imię i nazwisko]...Mijał mnie sędzia asystent Extraklasy z żoną na rowerze. Wspaniały facet. Służyłem mu radą podczas debiutu maratońskiego. Założył sobie ukończenie maratonu na 40 urodziny.
Dalej jakiś facet jak mijał nas rowerem to się pytał o tempo. Nie za bardzo mogłem mówić, ale chyba coś nawet logicznego skleciłem.

I tak zbliżałem się do 5km. Wiadomo nie widać mety, nie wiadomo za bardzo kiedy przyspieszyć do odcinki. Często spoglądałem na zegarek, aby zobaczyć ile zostało. Zegarek strzelił. Ostatni km 3.15,7 i New Personal Best!!! 17.08,8

Ogólnie to nie zasługiwałem na ten rezultat. A może inaczej. Wiele razy włożyłem dużo pracy aby biegać szybciej, ale nie było szybciej.

Dla mnie to wielka radość. Z takiego małego kilometrażu. Coś tam sam sobie rzeźbiłem i wyszedł niezły rezultat.

Szczegóły poniżej na zdj:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
New Balance but biegowy
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Dawno mnie nie było, ale żyję :) Coś tam się działo a i miałem serię niesamowitego farta...niekoniecznie biegowego, ale po kolei...

Opiszę jedynie akcenty biegowe od 1 kwietnia. Udawało się wychodzić 2-4 razy w tygodniu.

Marzec zakończyłem na 213km.

01.04 czw
Long BNP 10km 47.02+5km [20.31]+5km [19.08]
Wszystko po lesie+dobiegi. Razem 23.2km t.4.21/km HR 147bpm

13.04 wt
3kmBS+8km [31.41, t.3.58/km HR 160]

20.04 wt
2kmBS+10km [39.54, HR 154]+15x100m/100tr

22.04 czw
2kmBS+16x200m/300m tr
Wszystko 38-36s

28.04 śr
2kmBS+8km [31.51, 3.59/km HR 159]

Kwiecień 223km

04.05 wt
4.1kmBS+3x3km /3.50/km+1.2km BS
Tempa: 11.11; 11.29; 11.28

11.05 wt
2km BS+2x4km [15.59+15.52]+1.5km BS

12.05 śr
2kmBS+4x500m/3.20/km+4x500m/3.10km/+1kmBS
Wszystko zrobione minimalnie szybciej.

27.05 czw
1.3kmBS+7km [27.56]+10x150m/27s/p.200m tr

28.05 pt
2.1kmBS+6x1km p.4'tr+1km
Kilometrówki kolejno:
3.26
3.27
3.25
3.26
3.26
3.05 :spoczko:
Pierwsze pięć ot normalna robota. Ostatni pobiegłem na lekkiej zadyszce bez patrzenia na zegarek.

Maj 175km

01.06 wt
Test 1000m - 2.47.5 New PB

4 czerwca uczestniczyłem w sztafecie biegowej z okazji urodzin Bronisława Malinowskiego. Przebiegłem prawie 35km w słońcu. Fajna sprawa taki bieg. Biegło też kilka dziewczyn z WOT-u. Nie powiem zajebiste laski, dziarki, płaskie brzuchy, zgrabne tyłki, ładne buzie, ale po 3km po 5.40/km dętka. Cytując Franka Dolasa z Jak rozpętałem II wojnę światową: "To ma być wojsko czy ...?".

09.06 śr
1kmBS_8km [30.59, t.3.52/km]+1kmBS

12.06 sob
Parkrun Toruń - 17.21 New PB na tej trasie

Nie było się z kim ścigać. Poznałem jednego zawodnika, który ustawił się w 1 lini startu. Nie wiem czy on mnie poznał. Wiedziałem że biega około 18.30. Pierwszy km jest po bardzo dobrym leśnym szutrze. Tak sobie spokojnie biegłem. Zegarek pokazywał 3.25-3.30. Kolega trzymał się mnie, a nawet wyszedł na prowadzenie. Po kolejnych 200-300m tempo spadło na 3.40. W sumie w lesie nie ma co przywiązywać do tego wagi. Postanowiłem kolegę zostawić i pobiegłem swoje bez napinania się. 3.0-4.0 km parkrunu to szeroka szutrowy leśny trakt, po którym czasami jeżdżą samochody. Dziury, piachu na 5cm i slalom w poszukiwaniu najlepszej ścieżki. Męczarnia. Ostatnie 1km już po dobrej szutrowej nawierzchni sporo szybciej ale bez sprintu. Wynik 17.21 bardzo mnie satysfakcjonował. PB poprawione o 7s.

16.06 śr
1.3km+4km[15.14]+4km[15.17]

24.06 śr
3kmBS+8km [30.57]+1km

Czerwiec 133km

Właściwie na tym koniec. Gdzieś planowałem jakieś starty, ale raz że bardzo mało biegałem, dwa: podczas Euro trochę sobie piwka popiłem, na roczku syna ciut więcej, a to był urlop i forma uciekła. Jeszcze 10 lipca pobiegłem Parkrun Jez. Górne Kętrzyn w 18.21. Umierając pod koniec przy tempie 3.48-3.50.

To teraz trochę Farta :hahaha: :hahaha:
Grałem w fantasy Ekstraklasę ze znajomymi na 30 osób...w przedostatniej kolejce wyszedłem na prowadzenie i wygrałem... no trochę grosza wpadło (open byłem 97 na około 50000 drużyn). Grałem w typera Euro na prawie 30 osób... wyszedłem na prowadzenie w fazie pucharowej...wygrałem. No nic, postanowiłem kupić sobie w końcu jakieś buty biegowe. Ale po kolei... Pojechałem po kilkunastu latach na działkę nad jezioro, gdzie mieliśmy spotkanie rodzinne. Chciałem aby dziadkowie zobaczyli 1 raz w życiu swojego prawnuka. Serce Mazur, tuż przy lesie, coś pięknego. Zagadałem do chrzestnego: wujek a gdzie pomost? nie ma? "o tam teraz jest taki mały pomost. Wstałem, poszedłem, patrzę...wędka, kukurydza. W siatce na ryby jedna mała płotka. Szybka obczajka 360 stopni czy nie ma nikogo :hej: :hahaha: . Wziąłem wędkę, zarzuciłem i bum, wędki mało mi nie wyrwało. Raz dwa i lin 37cm zameldował się. Rzut nr 2....jeb znowu to samo, znowu lin...już mam podbierać, ale urwał przypon. No nic w sumie fart jak cholera, no jak w filmie. Wróciłem z rybą i wędką bez przyponu. Mówię: wuja a czyja to wędka? "A to z sąsiedniego domku. Poszedłem, ogarnęliśmy temat. Od słowa do słowa i jego babcia i mój dziadek to rodzeństwo. Razem ze swoją rodziną zostali zesłani z Wołynia na Syberię w lutym 1940r. Potem ona, jako że starsza o 12 lat została wcielona do wojska...a dziadek wrócił dopiero w 1947 roku do Polski. No nic poznałem kogoś z rodziny w wieku 35 lat. Ale chwilę pogadaliśmy. Zarzuciłem trzeci raz i jeszcze leszcza 33cm wyjąłem. No nic. To nie koniec farta.

Finał Euro. 2 szybkie piwa i o 20.58 na FB wysłałem wynik w jakimś konkursie 1-1 i wygrana Włochów w serii rzutów z punktu karnego. No i wygrałem replikę piłki meczowej adidasa i gadżety. Synu, kiedyś tata Ci opowie jak na Jackowie stawiał pierwsze kroki... wróć jak to było z tą piłką. No nic, jedziemy dalej, trzeba totka puścić....uprzedzam nie trafiłem szóstki:) ale trójkę pierwszy raz może od 15 lat. Ale to też jeszcze nie koniec. Miałem kupić buty biegowe, w końcu tak zacząłem ten wątek. Jako, że trochę kasy wpadło a już mierzyłem NB FuelCell Prism w cenie ok 250 czy 280zł, to miałem na drugi dzień jechać kupić. Wszedłem na fb, ktoś wystawił je za 150zł, używane parę razy, ale za wąskie niby, mój rozmiar...a że przy okazji wystawił też Hoka One One Carbon x2 za 350zł, to resztę można sobie dopowiedzieć :spoczko:

Żeby nie było za kolorowo, to między Achillesem a piętą od środka, czuję kłucie gdy palce zadrę do dołu. Nie wiem od czego to, od nadmiaru biegania na pewno nie, może będzie dobrze.

Pobiegałem w NB oraz w Hoka...
NB - miłość od pierwszego włożenia.
z Hoka muszę się jeszcze dotrzeć.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Dzisiejszy test nowych pantofli wypadł całkiem nieźle. Przy 25+ stopniach sądziłem, że 3.35->3.30km będzie mocno odczuwalne. Zresztą złapałem się jeszcze z kolegą na bieżni, który skończył 5x1km po 3.40 i wspominał, że rzeźba.

U mnie było tak: 5x1km p.600m tr (ok. 3'30s)
Kolejno: 3.21; 3.25; 3.25; 3.23; 3.16

Poza ostatnim nawet całkiem przyjemnie.

Nie wiem czy niosą, ale jeśli w coś bardzo wierzymy, to z pewnością nam pomaga.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Lipiec zamknąłem liczbą 202km.
To dobry wynik. Dawno tyle nie przebiegłem. 22 sierpnia miałem zaplanowane zawody na 5km. Patrząc na rezultat parkrunu w Kętrzynie (18.21), czasu na zbudowanie formy nie było wiele.

02.08 pon
11.28km; 52.20, t.4.38/km HR 141bpm

03.08 wt
3.09kmBS1+8x400/400tr
1.11 1.17 1.19 1.17 1.17 1.15 1.15 1.09 - oj fajnie to weszło

05.08 czw
BS 10.1km 48.35; t.4.49/km HR 133bpm

06.08 pt
3km BS+8km 30.46 /3.50/km+1.17km
HR odcinka tempowego: 158bpm. To bardzo niska wartość przy tym tempie.

08.08 nd
13.33km; 1.00.00 :hahaha: t.4.30/km; HR 139bpm
Tydzień: 56km

10.08 wt
10.09km; 48.06; t.4.46/km; HR 132bpm

11.08 śr
Sprawdzian na 5km.
Najpierw 3.65km truchtu +rozgrzewka. Umówiłem się z kolegą Piotrkiem. Wybraliśmy trasę po ścieżce rowerowej i chodnikach, bez świateł, gdzie 3 razy musieliśmy przebiegać przez dosyć ruchliwą drogę (od razu dodam, że trzykrotnie trafiliśmy idealnie i nie było samochodów). Start w najwyższym punkcie, na skraju podbiegu/zbiegu. Najpierw 1.3km płasko, potem nawrotka, 1000m dużego zbiegu (-25m!) i dalej płasko.

Piotrek chciał pobiec w okolicy 18.00. Zatem miałem poprowadzić pierwsze 2km po 3.36/km. I tak faktycznie było obydwa km co do sekundy :taktak: Po kolejnych 600m (do początku zbiegu) Piotrek zaczął lekko odstawać i krzyknął mi abym biegł swoje. Tak też zrobiłem i ostatnie 3km pokonałem kolejno w 3.34 3.24 i 3.22. Całość 5km 17.32 Pobiegłem to w Hoka One One Carbon x2. Wydawały mi się dosyć ciężkie pod koniec, ale to moze moje subiektywne odczucie.

13.08 pt
10.91km 52.55; t.4.51/km; HR 129bpm

15.08 nd
13.07km; 1.04.36; t.4.57/km; HR 128bpm

17.08 wt
13.64km; 1.01.45; t.4.32/km; HR 140bpm
Dostałem za zadanie poprowadzenie komuś 10km treningu po 4.30/km i tę dychę zrobiliśmy niemalże w 45.00 więc wszystko super.

20.08 pt
5kmBS+6x100/100+1km - rozruch przed zawodami.

22.08 niedziela X Run Toruń 5km
ZAWODY - pamiętaj aby dzień święty święcić!
Najpierw o godzinie 11.00 startował bieg na 10km, gdzie kibicowałem wielu znajomym. Było świetnie ich znowu zobaczyć. Tuż po starcie udałem się na linię startu 5km (które to było piątym kilometrem dyszki. Wszystko blisko, bo raptem 700m do przejścia. Tam zagadałem się ze znajomymi. Jednym kolegą z drużyny, biegającym już w swoim życiu poniżej 16 minut i drugim, który pełnił rolę spikera a i też tak szybko biega. Wiedziałem, że bieg będzie bardzo mocno obstawiony i o miejsce w Top 10 będzie bardzo trudno. Liczyłem na 3 miejsce w kategorii mieszkańców Torunia. "A może drugie?" - zapytał spiker. Wiesz, musiałoby coś odwalić braciom bliźniakom (jeden biegł dyszkę, drugi piątkę). Są kompletnymi freakami, co poruszałem na blogu wielokrotnie i nigdy nie wiadomo czego się po nich spodziewać. Wypaliłem: "Może mu odbije i pobiegnie początek po 3.00 z faworytami a ostatni km w 4.00?". Minęło kilkanaście minut i ujrzeliśmy czołówkę dyszki. W okolicy 5km (mojego miejsca startu) był kilkusetmetrowy podbieg. Patrzymy a jeden z freaków biegnie na 2 miejscu....po czym zatrzymuje się....zawraca! :hahaha: i zabiera się już z zawodnikami lecącymi na 36' :hahaha:

Co do samej trasy 5km to początek to 1km prostej w cieniu ale mimo wszystko pierwsze paręset metrów po górę. Pomyślałem, że jeden podbieg będę mieć z głowy. O ile rano było przyjemnie chłodno, o tyle o 12.15 zrobiło się bardzo ciepło. Plan miałem prosty. Trzymać się dwóch braci Seby i Krzyśka. Z tym pierwszym nie miałem prawa wygrać, a drugi biega w okolicy 17.30 więc miałem się go trzymać i jak starczy sił pod koniec wyprzedzić.
Ustawiłem się w 2-3 linii za zawodnikami biegnącymi nawet na 15.00 a tuż obok pani biegnącej na 30 minut :taktak: :echech: Od początku biegłem swoje, bez szarpania. Po kilkuset metrach wyprzedziłem kilka osób, którzy pomylili zawody na 5km z wyścigiem na 1000m :hej: Trzymałem się blisko prawej strony. Niestety w okolicy 1km był wykop w drodze i należało go obiec z lewej. Także tam straciłem, ale niewiele, może 1s. Strzelił 1km - 3.26 Pomyślałem, że bardzo dobrze. Jeszcze 2km płaskie lub nieco z górki a dalej będę umierać na podbiegach. A był to piękny dzień na umieranie. "Najlepsze tempo to zabójcze tempo a dzisiaj jest piękny dzień aby umierać" - powiedział kiedyś Steve Prefontaine.

Po 1km krótki fajny zbieg po zakręcie w prawo, ale bez wytracania prędkości i następnie w lewo na długą prostą przez park. Na chwilę wyprzedził mnie Seba, ale zaraz ja, rozpędzony, po prostu go minąłem i biegłem dalej swoje. Nie wiem w ile pokonałem 2km (ostatecznie na zegarku 3.24). Gdzieś w połowie dystansu był punkt z wodą. Nie skorzystałem z niego, a musiałem zbiec (zresztą jak wszyscy) na lewą stronę na chodnik, aby nie biec po kocich łbach pamiętających jeszcze Prusaków. Po kilkudziesięciu metrach należało przebiec na prawą stronę na wąski chodnik. I tu fart, zmieściłem się idealnie, wstrzelając między zaparkowane auta a i po chodniku nie szedł nikt do kościoła czy z psem na spacer. Z fartem dalej! Dogoniłem paru zawodników i czekałem na najtrudniejszy fragment trasy. Około 3.0km był pierwszy konkretny podbieg, ale wszedł jeszcze dobrze, przy ogłuszającym dopingu osób z dyszki (okolice mety). Następnie zbieg i zaraz za mostem drogowym (dosłownie to pod) zaczynał się paskudny podbieg i czuć było lekki, ale przeszkadzający wiatr w twarz. Oj ciężko mi było, tempo chwilowe spadło do 3.40/km. Jakoś wgramoliłem się na górkę. Dalej lekki zbieg....nawrotka i podbiegiem zaczynałem piąty kilometr. A tam....1km drugi z braci freaków odpadł od czołówki, obraził się i zaczął iść :hahaha: Miałem niezłą bombę. Niewiele pamiętam. Tzn pamiętam, że ktoś na pasach wszedłby mi pod nogi, ale dziewczyna go zatrzymała. Dotarłem do wierzchołka góry, jak to już sobie wyobrażałem. Mając 700m do finiszu miałem rozpędzić się na zbiegu, dalej wbiec na alejki na bulwarze i co sił pędzić do mety. Słyszałem kapitalny doping wielu osób. Niosło mnie to niesamowicie. W ogóle wcześniej gdzies po drodze wyprzedziłem jeszcze paru zawodników. Ostatniego po nawrotce. Ostatnie 400m to już ciemno przed oczami. Ostatnie 200m poniżej 34s Ostatni km w 3.14 i nowy rekord życiowy - 16.57!

Padła magiczna bariera. HR na finiszu dobiło do 200, a z 20m nadwyżki w długości biegu...Garmin wyliczył długość kroku 2.03m...no niezłe susy:).

Ostatecznie 7/343 Open
2 spośród mieszkańców Torunia.
3.26
3.24
3.22
3.30
3.14
dobieg
New PB - 16.57


Marzenie spełnione.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Chcesz rozśmieszyć Boga? Opowiedz mu o swoich planach.

Dziękuję za bardzo miłe słowa ze strony forumowiczów. Cieszę się też, że relacja była ciekawa i emocjonująca.

Wymyśliłem sobie, żeby pobiec półmaraton. Zupełnie bez spiny, na Podlasiu w małej miejscowości. Okazało się, że trasa to pętla którą znam na pamięć i jeżdżę tam od 30 lat co roku!. No jak tu nie skorzystać? Plan był prosty. 2 mocne jednostki w tygodniu (lub jedna średnia a druga bardzo mocna) + 2 mecze sędziowane w weekend zamiast wybiegań i spokojnie te 1.23 sobie pobiegnę. No ale po kolei...

Najpierw kilka treningów po Run Toruń.

24.08 wt
12.32km; 1.02.26; t.5.04/km; HR 132

27.08. pt
11.73km; 55.35; t.4.44/km; HR 129bpm

Sierpień: 150km

01.09 śr
10.07km; 46.39; t.4.38/km; HR 139bpm

02.09. czw
1km trucht +3km [12.27]+2km [8.07]+1km [3.40]+3x300m
Poprowadziłem ten trening koleżance. Był dla niej bardzo trudny, ale zrabialny. Daje mi ogromną satysfakcję prowadzenie komuś zajęć, szczególnie gdy widzę, że danej osobie bardzo zależy. Co ciekawe, zawodniczka po 3 dniach, w niedzielę, poprawiła rekord życiowy na 10km o kilkanaście sekund. A warto podkreślić, że od poprzedniego rekordu dzieliły ją nie tylko lata, ale i dwie ciąże. Następnym jej celem jest rozmienienie 40 minut. Wierzę, że za radę.

Kilometrówki biegaliśmy razem, ale 3x300m to już każdy swoje...i dałem sobie w palnik: 50.0s; 47.6s; 48.0s. 48s - to już tempo 2.40/km. Koleżanka biegała to 1.00-1.02.

5.09 nd
3.46kmBS+10km [37.51]+2.68km
HR tempa: 167bpm

To mój najmocniejszy ciągły w życiu. 5.5-6km spośród 10 ...po lesie. Tętno fajne...i BUM

W poniedziałek gorączka, telepało mną jak jakimś epileptykiem. Wziąłem tabletki, 3 godziny do wyra i wstałem prawie zdrowy. Na tyle zdrowy, że lekarka na drugi dzień nic mi nie dała, a zaleciła brać witaminę C. A jak mnie w gardle drapało.... Minęły 3 dni i u tej samej lekarki byłem. Antybiotyk, wyro, zwolnienie, początki zapalenia oskrzeli. No i @#$%^ z formą. Trzeba wyzdrowieć. Półmaraton pewnie pobiegnę, na słabszy wynik. Ale nie będzie konkurencji dużej. Może dobre miejsce da mi jakiś komfortowy bieg na 1.25, a może odpalę?

Na koniec kilometry z ostatniego Run Toruń. Nie uważam, żebym się obijał na pierwszych 4km. Ja po prostu kilkaset metrów do mety potrafię przyspieszyć, ostatnie 300m zahamować odruch wymiotny i przejść do sprintu sporo poniżej 3.00/km. Ot tak mam, ale to dobra cecha, pozwala wygrywać na finiszu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Pierwszy półmaraton od 2.5 roku.

Mam w planie wystartować na Podlasiu w półmaratonie. Akurat w rodzinie jest wówczas "roczek" także okazja do odwiedzin idealna.

Tydzień po rekordowej piątce w Toruniu, zrobiłem jeszcze mocny trening, którego zasadnicza część -10km- wyszła w 37.51. Czułem spore zmęczenie i coś było nie tak.
Następnego dnia w poniedziałek, siedząc w polarze w magazynie, czułem przeraźliwie zimno, dreszcze, łamanie w kościach, stawach i mięśniach. Zapisałem się na wizytę do lekarza, wróciłem do domu. Temperatura 39 stopni. Szybka akcja: ibum+neosine+gorąca herbata i do wyra spać. Po 3h obudziłem się w mokrym łóżku.... prawie zdrowy. Poszedłem do lekarki, to mówiła że nic mi nie będzie. Wspomniałem o drapaniu w gardle, ale miała wyjebkę na mnie. Nawet odebrała telefon podczas wizyty i gadała o prywatnych sprawach. Żadnych leków nie dostałem. W środę i czwartek czułem się tylko gorzej. Kłucie w gardle przy każdym przełknięciu. Dla mnie angina, ale lekarzem nie jestem. Następnego dnia w piątek już nie mówiłem. Poszedłem do tej samej lekarki. Dostałem sporo leków, antybiotyk. Oczywiście znowu musiała odebrać telefon. Po tygodniowej kuracji moja forma wyraźnie spadła. Tętno o 10-12bpm wyższe niż zwykle. Do HM miałem 3 tygodnie. Z dnia na dzień forma wzrasta. Pobiegłem dwie ciągle piątki w 18.31 i 18.41, przy czym druga w ramach parkrun Toruń, który wygrałem na totalnym luzie.

Spróbuję biec na 1.21-1.22 a dalej zobaczymy. PS chyba z forum Skoor też biegnie w tej samej miejscowości:-)
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Półmaraton - relacja.

Mój kolega z liceum zawsze powtarzał: "Nigdy nie ma tak źle, aby nie mogło być gorzej". To zdanie pasuje idealnie do mojej biegowej jesieni. We wrześniu rozwaliła mnie angina oraz antybiotyk. Wszystko wracało do normy. Pojawiły się nawet zalążki odzyskanej formy. Ale jak to zwykle bywa: ciepło, zimno, deszcz, wiatr i czułem się nieźle zawiany, mimo że o siebie dbałem, pamiętając o czapce itp. Do tego spadła jeszcze waga, poniżej normy i generalnie byłem bardzo osłabiony. Do rodziny na Podlasie i tak miałem jechać ze względu na roczek najmłodszej tam osoby akurat w dniu biegu (3 października).

Kilka dni przed imprezą, organizator podał stawki dla zwycięzców w gotówce. Np w półmaratonie 1000-750-500 i nieco niższe w biegu na 5km. Skusiła się między innymi Izabela Paszkiewicz (Trzaskalska) aby trzasnąć sobie 5-tkę za kilka stówek., tydzień po maratonie w Berlinie. Nieobstawiony był tylko półmaraton kobiet, gdzie trzecia zawodniczka uzyskała jakoś 1.38.

Jak to na Podlasiu - jest pięknie. W piątek poszedłem nad Bug porzucać na spinning. Spotkałem w "moim miejscu" lokalsa z trzema wędkami. Zauważyłem, że nurt podmył dwie duże olchy, które spadły do wody. Między nimi to aż się gotowało czasami, ale było dużo zaczepów (choć ja bez strat, lokals już nie :hej: ). Rzuciłem kilka razy i złowiłem 57cm :taktak: bolenia a lokals jeszcze porobił mi zdjęcia :hahaha: . W tym roku, łowiłem przez kilkadziesiąt minut, łowiąc 3 ryby...ale jak ma się takiego farta to były to trzy duże sztuki :hej: Na drugi dzień wiaderko grzybów (kurek i opieńków) a w niedzielę półmaraton.

Cały czas bolała mnie głowa, zatoki, byłem słaby, bardzo słaby. Nawet spałem w dzień. Do nosa to nie potrzeba mi było lekarza, ale hydraulika aby z kranu nie leciało. Do tego wiał silny południowy wiatr. Na plus - podnosił temperaturę, a minusy każdy zna.
Sama impreza bardzo kameralna, ale na wypasie. Oprócz nagród, koło gospodyń wiejskich zrobiło konkretną wystawkę. Niestety nie skorzystałem, bo miałem swoją imprezę w domu.

3-2-1 START
Płasko jakoś przez 20 metrów, dalej mocno pod górę i na wysokości kościoła zaczął się 2km zbieg. Po 1 kilometrze do czołowej czwórki traciłem...200 metrów!! Lecieli po 3.00/km. Biegłem sobie sam do 3km, słysząc trzech rozgadanych zawodników tuż za mną. Potem biegłem razem z nimi. Biegł też Skoor... ale chyba inny niż myślałem:). Pierwsze 8km lekkie, z wiatrem z plecy i bez podbiegów. Choć ja i tak czułem się słabo przy tempie 4.00/km a co dopiero na górkach i pod wiatr?? Trasę znałem jak własną kieszeń. i wiedziałem że od około 9 do 15 km będą duże lub bardzo duże podbiegi a od 19km do mety kolejna orka. No i ten przeklęty wiatr. Biegło mi się bardzo źle. Chowałem się za plecami 1 zawodnika, który ostatecznie był w stawce 5. Pod górkę tempo spadało nawet do 4.40/km!! jakaś katastrofa. Najwolniejszy km w 4.21/km. Sam się zastanawiam jak to możliwe, że kolejne km wpadały w 4.0X?? Chyba siłą woli pod te górki i ten wiatr biegliśmy. na 15.5km (był potem 2.5km fragment lekko w dół lub płasko z wiatrem bocznym) nasz pace powiedział cześć i pobiegł swoje. Ja zanim doszedłem do siebie, to minęło parę minut i ruszyłem trochę szybciej od zawodnika z którym biegłem. Do poprzedzającego z kolei odrobiłem trochę i na 4km przed końcem miałem ok 10s straty...i tak dobiegliśmy do mety.

Zająłem 6 miejsce Open z czasem netto 1.24.45 (4.01/km). Całkowita suma podbiegów wg Garmina to... 110m, z czego na 13-km aż 28m. Po biegu szybko musiałem dotrzeć do domu, wykąpać się, zjeść, wypić ze trzy kielichy za zdrowie jubilatki i pędzić na pociąg. Dekoracje były 5 minut po odjeździe pociągu, a za 3 miejsce w kategorii dostałem 5 litrów świeżego soku z jabłek:). Na podium stanęła kuzyna żona :hahaha: bo usłyszała, że mnie wyczytują. Zwycięzaca Biegu przez Platerów uzyskał ...1.07.47 na atestowanej trasie, co w tych warunkach i na tylu podbiegach jest rezultatem znakomitym. Brawo Kamil Walczyk. Trzecie miejsce to 1.12... Także poziom był wysoki...bo biegło około 60 osób na dystansie HM.

Od tamtej pory tylko choruję. Niby nie mam temperatury, nic mi nie jest, ale ciągły katar i zawalone zatoki tak, że pochylając się mam wrażenie, że wypadnie mi oko. Mam opłacony jeszcze półmaraton w Toruniu 24 października. Tutaj zdania są podzielone co do tej imprezy. Zgodnie z moimi przeczuciami start i meta będzie na Motoarenie a pętla 21 km to ściezki rowerowe przez las, dalej przez Barbarkę (miejsce przystanku i pielgrzymek od kilkuset lat do odległego o 40km Starogrodu koło Chełmna). Postawiono w lesie kaplicę św. Barbary - stąd Barbarka. Z kolei w 1939 roku oraz generalnie podczas wojny było to miejsce mordu polskich cywilów przez niemieckich zbrodniarzy.

Sama trasa jest osłonięta od wiatru w niemal 90% długości. Podczas ogłaszania zapisów ustalono niskie limity zawodników na dystansie maratonu oraz półmaratonu spodziewając się obostrzeń ze względu na Covid. Trasa wiedzie przez las, wzdłuż lasu dzielnicą Wrzosy, dalej Bielany i na Motoarenę. Pojawiły się głosy, że nie będzie żadnych kibiców, bo trasa nie wiedzie przez centrum miasta. Otóż w zimnie, wietrze i deszczu w mieście nie ma i tak żadnych kibiców o tej porze roku. Dwa: serio ja uwielbiam las, przyrodę a nienawidzę otwartych przestrzeni, betonu i ekspozycji na wiatr, także nie narzekam :). Dodatkowo około 3km przed końcem każdej pętli będzie 1km zbieg (około 25m w dół!). Podbiegi występują od około 8-9km a dalej za Barbarką jest takie "siodło". Trasa baaaaardzo szybka!. Sam chcę pobiec chociaż 1.23, ale przede wszystkim być w pełni zdrowy. Wczoraj 1 raz od 10 dni wyszedłem pobiegać i tętno jakiś kosmos:(

Poniżej zdjęcia z wypadu na Podlasie: bużański boleń 57cm, wystawka w Platerowie oraz ta paskudna trasa toruńskiego HM oraz maratonu:). Może ktoś startuje? Chętnie odpowiem na pytania jeśli się pojawią.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Przygotowania pod sezon 2022 czas zacząć.

Ruszyłem z planem od połowy listopada. Wcześniej biegałem sporadycznie i lekko.

15.11 pon
3.64km+30*60m podbiegi+0.7km

16.11 wt
1.36km+10kmBC2 [40.08; HR 160bpm]+1.36km
Weszło dosyć lekko.

18.11 czw
12.03km; 1.01.35; t.5.08/km; HR 129bpm

20.11 sob
5.64km+14*200m/300tr+1km
Odcinki żwawo, ale bez ciśnienia. Fajne rytmy.

21.11 nd
16.11km; 1.16.20; t.4.44/km; HR 142bpm

Tydzień: 63km

22.11 pon
4.08km+8*100m/100tr+2kmBC1+8*100m/100tr
Rytmy 17-19s

23.11 wt
5.15km+6*400m/p.600m tr+1kmBC1

Odcinki: 1.11; 1.18; 1.13; 1.15; 1.15; 1.16

25.11 czw
4.46km; 24.09; t.5.25/km; HR 115bpm, rozruch

27.11 sob
XXI Leśny Bieg Kolejarski Bydgoszcz - Myślęcinek

Brakowało mi zawodów i nadarzyła się okazja aby ze znajomymi ruszyć na ten bieg. Pomysł był koleżanki. Udało zebrać się w 5 osób i ruszyć na zawody. Poranek chłodny, około 1 stopnia. W Toruniu padał deszcz ze śniegiem. Na szczęście w Bdg bez opadów i wiatru. Było zimno, ale zadbałem o magiczny napój z gumijagód :hahaha: tj grzane wino.

Wiedziałem że jest bardzo mocna lista startowa mimo lokalnego biegu na niespełna 200 osób. Wielu zawodników z poziomu 35-36 min/10km, jeden z 33 i jeden z 34. Kolega, którego typowałem na zwycięzcę, reprezentujący miejscową drużynę Kolejarza, przypomniał, aby biec na początku bardzo powoli. Był to bieg crossowy, miejscami owszem po ścieżce rowerowej, ale głównie po błocie, trawie liściach. Miałem stare adidasy, miejscami już bez bieżnika. Zapowiadało się więc ciekawie :hahaha:

Ruszyliśmy. Ustawiłem się gdzieś około 7-8 miejsca i spokojnie biegliśmy po 3.50/km. Pierwszy biegł wspomniany wyżej kolega. Wyraźnie za nim kolejny zawodnik i mój kolega z drużyny Arek, który zaczął znowu za szybko, choć 3 tyg wcześniej zrobił 36.16 na 10km.... ale tak to jest z biegami, które co prawda mają 10km, ale prowadzą w jednym kierunku z Zachodu na Wschód oraz gdy mocno wiało w plecy. Widziałem, że ścieżka nieco się zwęża więc przesunąłem się na 4 pozycję. Patrzę pod nogi, aby wybrać jak najlepszy tor biegu, podnoszę wzrok a tam kur... no taaaaka góra! Tzn nie taka jak południowa ściana Lhotse czy Nanga Parbat, ale kawał góry. No cholera ja mam pod to wbiec? Ogólnie tragedia, jazda bez trzymanki na liściach, a pod górkę ledwo dało się biec a nie iść. Po 2km wyszedłem na drugie miejsce. Biegło mi się ciężko i wolno, ale inni biegli wolniej. Zaczepiłem o jakiś krzak, poczułem że sznurówki w prawym bucie trzeba zawiązać. Po ok 4-4.5km zdjąłem rękawiczki, zatrzymałem się i próbując je zawiązać, zrobiłem supeł. W tym czasie wyprzedził mnie jeden zawodnik. Próbowałem biec pod kolejną górę, ale nie było to takie proste. Pod kolejną górę już wchodziłem, a na zbiegach czułem się jak na jajku. Pamiętam że gdzieś chyba na 6km był taki długi zbieg i dłuuugi łuk w prawo a za nim wąwóz. No brakowało z pół metra a tam bym spadł. Miałem dosyć. Do rywala z przodu traciłem ze 20 metrów. Z tyłu ktoś tam biegł, stratę miał może ze 40m. Gdzieś na 7km biegliśmy po trawie...liczyłem, że tak będzie aż do ścieżki rowerowej, ale wolontariusz wskazał na zajebistą górę. Podobno terenowa masakra też tamtędy prowadzi.
Podjąłem męską decyzję. Nie próbowałem nawet wbiegać. Zacząłem rytmicznie pod nią podchodzić. Wyczuł to zawodnik za moimi plecami a byłem na 3 pozycji. Jego głos i oddech czuć było coraz bliżej, ale ja wiedziałem co robię. Na szczycie góry miałem spokojne tętno, a on tuż za moimi plecami pewnie HRmax. Zbiegłem spokojnie z góry mając kilkaset metrów po trawie i pewnie około 1.5km ścieżką rowerową do mety. Mój rywal chyba padł, bo stracił kilkadziesiąt sekund na tym odcinku.

Ostatecznie niezagrożony dobiegłem na 3 pozycji z czasem 39.46, co więcej trasa miała 10km więc to był duży sukces.

Open 3/193
Drużynowo 2 Open
koleżanka 1 Open
Ponadto koledzy zajęli 1 miejsce w M50 oraz 2 miejsce w M30

Zaskoczyła mnie łatwość i przewaga nad innymi zawodnikami z dobrego poziomu. 4 okazał się zawodnik z poziomu sub 35 na dychę, a dalej kilku zawodników biegających nawet tej jesieni 17.20 na 5km czy sub 36/10km.

Sam bieg na wypasie. W pakiecie pewnie ze 2kg słodkości w postaci czekolady, batoników itp. Na mecie pyszna grochówka. Za 3 miejsce Open dostałem nawet bon do drogerii $$man na 100zł. Dodatkowo losowano wiele nagród a wszystko za 4 dyszki:).

Wyniki: https://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2 ... 5_open.pdf

28.11 nd
11.22km;54.12; t.4.50/km; HR 133bpm

Tydzień: 49km
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

29.11 pon
9.72km, w tym skipy.

Listopad: 175km

01.12.śr
1.33km+13kmBC2 [54.20; t.4.11/km; HR 154bpm]+1.44km

Ciężko, bardzo ciężko. Miałem niezłą bombę w nogach. Uda kompletnie zniszczone.

3.12 pt
9.74km, w tym 20 rytmów ok 100m.

5.12 nd
Long 24.86km; 2.00.45; t.4.51/km; HR 133bpm
Lekko i w towarzystwie kolegi jakoś zleciało.

Tydzień: 60km

7.12 wt
6.1km+20*100m podbiegi+0.7km

Przyszły wyniki z laboratorium. Zrobiłem sobie prywatnie test na przeciwciała na najważniejszą chorobę w histerii świata. Covid zapukał do mych drzwi, wszedł niepostrzeżenie do środka. Dostał z kopa w ryj i wyleciał przez okno. Nie miałem nawet 37 stopni gorączki. Każdemu życzę tak lekkiego przejścia zakażenia.

8.12 śr
11.51km;50.25, w tym zabawa biegowa 10x2min/2min tr
Miało być co innego, ale -5 ślisko i wiatr zmieniły moje plany.

9.12 czw
15.59km; 1.06.14; t.4.15/km; HR 147bpm!

-7 i wiatr, no pizgało strasznie. Osoba z którą miałem biegać wystawiła mnie we wtorek i czwartek, zachowując się jak świnia, może stąd takie tempo, choć na wq tętno powinno być wyższe? :niewiem: :hahaha:

11.12 sob
Long 25.35km; 2.05.02; t.4.56/km; HR 131bpm
Zimno, bardzo zimno. Źle znoszę niskie temperatury niestety, ale robota zrobiona.

Tydzień: 63km

13.12 pon
9.43km, w tym skipy

15.12 śr
3.04km+6km [22.24; 3.44/km; HR 166bpm]+1km
6km progu weszło solidnie. Mocny trening.

16.12 czw
17.73km; 1.28.04; t.4.58/km; HR 126bpm!

17.12 pt
3.5km+15x100m/100tr+1km
Ciemno, zimno, ślisko i nieprzyjemnie.

18.12 sob
3x(1+6km)
Odcinki: 24.03; 23.55; 23.43
Najgorsze to te przerwy podczas których marzłem. Sniegu pod nogami nie było, ale za to nieprzyjemny chłodny wiatr. Na szczęście las z jednej strony dobrze mnie osłaniał.

19.12 nd
9.77km, w tym 20*100m podbiegi

Tydzień: 75km

20.12 pon
1.06km+12kmBC2 [47.52; 3.59/km; HR 157bpm]+1km
Zalegała na stadionie krupa śnieżna, strasznie się umęczyłem i to było powyżej BC2. Tętno dziwnie niskie, ale zmęczenie duże.

21.12 wt
13.17km; 1.06.41; t.5.04/km; HR 120bpm

22.12 śr
10.11km...próbowałem zrobić zabawę biegową, ale nie dałem rady. Stwierdziłem, że to bez sensu i dotruchtałem do dyszki.

23.12 czw
3km+8*1km/p.3min, w tym 1min marsz+3km BC1 na koniec
Tysiączki od 3.30 do 3.36. Niestety tendencja mocno spadkowa. Biegałem w lesie, po ścieżce rowerowej. Płasko jak na stole. Kto biegł HM oraz maraton toruński, ten wie.

Chciałem wygospodarować 2 dni wolne od biegania na Święta. Przyczyna gorszej formy była jasna. 122km w 8 dni, w tym 3 akcenty.

26.12 nd
16.19km; 1.16.50; t.4.45/km; HR 142bpm
Miało być więcej, ale późno wróciliśmy do domu. Za oknem -14. Dobrze się ubrałem. Twarz wysmarowałem Linomagiem (kto ma małe dzieci ten zna). O dłoniach zapomniałem. Mimo rękawiczek czułem przenikliwe kłucie więc czas do domu było wracać na herbatkę:)

Tydzień: 71km

Zapisałem się na maraton w Łodzi. Tak z nudów sprawdziłem 2293 zapisane osoby. Znalazłem 162 osoby deklarujące bieg na czas poniżej 3h. To jeszcze nie koniec, bo miejsc mają 3500 a i 50 numerów jest zarezerwowanych dla elity. Będzie z kim biec, no ale niestety nie z elitą :hahaha:
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

28.12 wt
siła biegowa w postaci skipów - nic innego nie dało się zrobić w kopnym śniegu...

30.12 czw
1.36kmBC1+15km [1.01.09; t.4.05/km]+~1km
HR159bpm - na odcinku BC2

Myślałem, że będzie to trudniejsze, ale na czystym chodniku musiałem hamować a na odmarzającym śniegu/lodzie była orka.

W Sylwestra miało być rozbieganie, ale było picie. Ogólnie źle znoszę niskie temperatury i wiatr. Jestem podatny na wszelkie infekcje niestety.

Grudzień: 285km
Marzec 2020 ....wróć rok 2021: 2208km

1.01.2022 sob
0.68km+3x3km+0.66km

Trójki kolejno: 10.58; 11.12; 11.10 na przerwie 1km ~5min

Ewidentnie na kacu, bo trening wykonałem około 11-tej. Z każdej trójki pierwsze 2 km z wiatrem i jeden pod wiatr. Straszna orka mimo niezbyt szybkiego tempa.

2.01 nd
19.24km; 1.33.10; t.4.51/km; HR 122bpm

Wyszedłem gdy lekko padało. Niestety zaczęło lać i nawet wracałem do domu, ale po około 10km przestało więc dokręciłem trochę. Nigdy tak nie przemokłem na bieganiu, jeszcze jakiś cep na CTR celowo wjechał w największą kałużę żeby mnie oblać. Kwestią czasu było kiedy zacznę chorować.

4.01 wt
7.18km; 40.22; t.5.37/km; HR 116bpm
Męki okrutne przeżywałem, ale miało nie być szybciej niż po 5.30...

5.01 śr
10.38km, w tym 30 podbiegów.

6.01 czw
1.29kmBS+18km[1.15.45; t.4.13/km]+1.09kmBS
Lekko poszło. Trasa idealna (pierwsze 8-9km maratonu toruńskiego, po czym nawrotka). Płasko i bez zakrętów na ścieżce rowerowej w lesie.

8.01 sob
4km+20x200m/200tr+~1km
Odcinki 200m w około 38-40s.

9.01 nd
19.78km; 1.37.37; t.4.57/km; HR133bpm

Pięknie w lesie, biało...ale ja czułem przerażajacy chłód i ból w gardle. Nie no czekałem kiedy mnie zacznie rozkładać po tej ulewie.

Tydzień: 71km

10.01 pon
7.06km, w tym 10x100m podbiegi

11.01 wt
1.4kmBS+8km [31.08; t.3.54/km]+1.4km

Z bólem gardła, szczególnie kłuciem przy przełykaniu, na mrozie odradzam biegać. Nieprzyjemny bieg.

13.01 czw
1.80km+6x1km/p.2.30tr+1km

3.26; 3.29; 3.30; 3.33; 3.32; 3.36...Pas, przerwa...może z 10 dni aż wszystko będzie dobrze. Na razie nie biegam. Wiało strasznie. Nic mnie nie boli poza gardłem. Żadnej temperatury, no nic, tylko jakbym sobie żyletką gardło pociął.

Byłem u lekarza w weekend. Tzn byłem to za dużo powiedziane. Stałem prawie godzinę na zewnątrz i czekałem na intrukcje. Dostałem teleporadę i numer recepty a na recepcie tabletki do ssania bez recepty i płyn do płukania. Chore czasy, jak masz zapalenie gardła najprawdopodobniej to jesteś traktowany jak trędowaty. Kiedy mówisz, co Ci dolega spokojnie pełnymi zdaniami, to najlepiej przerwać, Won i nie przeszkadzać. Po co zaglądać do gardła czy osłuchiwać jak można mu dać orofar :) Zwiększmy im jeszcze składkę zdrowotną może, no czemu nie. **uj z taką służbą zdrowia.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

No i syn ze żłobka wylądował na kwarantannie, a ja na opiece nad nim. Akurat sam potrzebowałem się podleczyć, ale nie było za bardzo czym. Co prawda Glimbax do płukania, orofar do ssania i Argentin T dawały 1-2h ulgę, jednak nie wyleczyły przyczyny a było coraz gorzej.

W końcu, gdy weszło w zatoki, poszedłem do apteki. I stał się cud. W centrum Torunia w godzinach szczytu byłem jedynym klientem i spotkałem kierownika sklepu, farmaceutę pełną gębą. Lekarza w skrócie wyśmiał, przeprowadził wywiad co i jak i stwierdził, że najprawdopodobniej unikniemy antybiotyku. Dostałem steroidowy lek przeciwzapalny w sprayu na zatoki, przeciwzapalny, niesteroidowy w tabletkach na gardło o tle przeciwalergicznym (te infekcje powtarzają się u mnie od lat) i... po 3 dniach byłem zupełnie zdrowy.

Szczerze, to dziwnie się z tym czuję, bo od końca sierpnia ubiegłego roku, byłem zdrowy raptem 10 dni we wrześniu, kilka w listopadzie może z 10 zupełnie zdrowy w grudniu. Aż dziwnie się z tym czuję :hahaha: :hahaha: że nic nie boli. :hahaha: :hahaha:

25.01 wt
10.68km; 52.17; t.4.54/km; HR 135bpm

Mało komfortowy bieg, byłem taki jakiś rozdrażniony, no i ciężki dzień w pracy.

26.01 śr.
10.55km; 49.41; t.4.43/km; HR 134bpm

O niebo lepiej niż dzień wcześniej, co zresztą czułem podczas treningu.

28.01 pt
3.6km+20x100m podbiegi+ 0.76km do domu

Wiało strasznie za dnia, jednak gdy sprawdzałem pogodę, okazało się, że wieczorem (p 20-tej) ma zelżeć. Było nawet przyjemnie.
Dzień później miała uderzyć w nas Nadia...

Aż przypomniał mi się żart: "Tato, dlaczego cyklony mają żeńskie imiona?" - bo najpierw są ciepłe i wilgotne, a potem zabierają domy i samochody :hahaha:

29.01 sob
1.22km+12km M/BC2 [47.32, t.3.58/km]+1.24km
Musiałem pobiegać przed wichurą. Około 10 byłem już w domu. Bieg trochę przypominał przesuwanie ściany, a może jakiegoś ciężkiego mebla. Tętno odcinka 171bpm (84-85%), pod koniec doszło do 180.
Ale to chyba tak biegać. W końcu adekwatny wysiłek. No i na pewno nie zregenerowałem w pełni podbiegów raptem sprzed parunastu godzin, także udka bolały. :spoczko:

Oczywiście jestem w słabszej dyspozycji niż przed chorobą, to jasne.

Porównując do lat poprzednich:
W 2021 (w sobotę dokładnie rok wcześniej) po śniegu na tej trasie pobiegłem 10km po 3.54/km na pełnym luzie....
W 2020 w styczniu byłem w stanie zrobić 8x1km po 3.20-3.21/km
W 2019 w styczniu zrobiłem 5x2km w przedziale 6.58-7.07

W każdym roku spośród wymienionych byłem w lepszej dyspozycji, ALE...w każdym później chorowałem (2019), odpuszczałem ze względu na mrozy, beznadziejnie demotywującą pandemię (2020-2021).

31.01 pon
17.30km; 1.22.30; t.4.46/km; HR 135bpm

Styczeń: 194km
Na więcej nie pozwoliła choroba.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

01.02 wt
5.55km, w tym skip A, skip C
Miałem w planie podbiegi, ale śnieżyca zweryfikowała plany. Mokry nieprzyjemny śnieg oraz wiatr. Nawet zaliczyłem lądowanie...bez telemarku oczywiście. :hahaha:

02.02 śr
3x5km: 19.37+19.29+19.06
Przerwa to ok. 8 minut, z czego niespełna trzy w marszu a następnie 1km w truchcie. Solidny trening bez zajezdni. Razem 19.5km biegu.

04.02 pt
4km+5x100m/100tr rytmy+1.54km

5.02 sob
Long 20.66km; 1.36.41; t.4.41/km; HR 147bpm
Dziewczyna przestawiła mi budzik, abym nie poszedł. W efekcie poszedłem zły, wybudzony, spóźniony i wszystko mnie irytowało. Tętno wysokie, czyli bez niespodzianki w takiej sytuacji.
+4.77km na linii na sparingu. Razem 25.43km

Tydzień 74km

7.02 pon
3.5km+10x100 podbiegi +1.6km +10x100 podbiegi +~0.9km

W końcu w dobrym humorze. Jakoś tak przyjemnie było. Może to efekt zakupu nowych butów:)

8.02 wt
8.09km t.4.55/km [HR 128] + 5km [18.32]+2.08km
Nawet nie wiem na jakim tętnie 5km, ale pewnie max w okolicy 170. Lekko to się biegło. Rzadko spoglądałem na tempo. Jak biegam po bieżni stadionu, to staram się uczyć czucia tempa.

Kolejne kilometry: 3.48; 3.36; 3.44; 3.44; 3.41

09.02 śr
6km+10x100m/100tr przebieżki+2km

11.02 pt
2.06km+rozgrzewka+15x500m p. 2'tr+~2km schłodzenia.
W planie było po 1.45; ale wchodziło dobrze prawie wszystko w 1.42-1.43. Ostatnią setkę nawet odpuszczałem. Bardzo dobry trening. Trochę przeszkadzał wiatr, a pod koniec padał deszcz. Jak już wracałem do domu, to padał deszcz ze śniegiem. Także walka z czasem została wygrana, bo i temperatura spadała a gdyby przy gruncie chwycił mróz to z biegania po bieżni nici, ale udało się.

12.02 sob
5.58km podczas sparingu na linii.

13.02 nd
25.40km; 2.00.01; t.4.44/km; HR 133bpm
Młody obudził się o 3.30. Ja razem z nim. On zasnął a ja do 6 nie spałem. Potem stwierdziłem, że się nie kładę. Chwilę odczekałem. Zrobiłem śniadanie jak należy, wypiłem herbatę i o 7.50 przy pięknym słońcu ruszyłem do lasu.

Biegłem to w butach Hoka z karbonem. Nie czuję efektu wow. But twardy, dla mnie ciężki, a jako że jestem technicznym kaleką i ledwie odrywam nogi od ziemi to ten but mi bardzo ciąży. Jakoś zleciały te 2 godziny. Wziąłem 1 dekstrozę i ze 3 suszone morele. Odczuwalny pod koniec brak nawadniania.

Tydzień: 85km. Rekordowy kilometraż tej zimy i bardzo wartościowe treningi. Jak jest zdrowie to całkiem inna bajka. Szybko łapię formę.

Ale i tak cieszę się najbardziej z zakupu. Udało się zakupić po niższej niż normalnie cenie Adidas Boston Boost 7. A jak to z tymi butami... no miłość od pierwszego włożenia. :spoczko: :hahaha:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Wściekła zima
15.02 wt
10.40km, w tym 10x100/100 podbiegi
Znałem prognozy na najbliższe dni. Powinienem pobiegać w poniedziałek i wtorek, ale były Walentynki. Nie to, że nie było jakoś czasu czy coś. Nie poszedłem, żeby przez rok nie wysłuchiwać wypominania.

16.02śr
1.24km+2x10x400m/p.1'tr+1km BS
Co tu dużo mówić - pizgało. Przez to nie było 15min truchtu na początku i rozgrzewki, bo jak tylko stanąłem to bardzo się wychładzałem. 20 powtórzeń po 400m mocno ryje banię. Miałem to biegać po 1.22. Jako, że przestrzeliłem pierwszy [1.17], to zapowiadało się mocno pod górkę w tych warunkach. Przerwa to 1' w truchcie, ale biegałem 400m na 200m. Co drugie kółko ścinałem łuk, przebiegając wzdłuż linii końcowej boiska. W rzeczywistości przerwy wynosiły ok 1.05 i 55 sekund.
Okrążenia pokonywałem w czasie 1.21. Tylko dwa były wolniejsze (11 i 12 powtórzenie). Nie powiem ciężki trening.

19.02 sob
2 sparingi na linii. Razem 10.18km z przyspieszeniami.
W piątek po południu uspokoił się wiatr na parę godzin, ale wtedy pojechaliśmy do rodziny. Ja wróciłem następnego dnia, aby posędziować dwa spotkania. Czasy trudne a każdy grosz się liczy. Jak wiało, każdy widział.

20.02 nd
Long BNP 17km[4.51/km]+3km[4.24+4.30+4.29]+7km[4.02km]+1.49km
Plan był taki, aby jak najmniejszym nakładem sił przebiec 17km. W lesie mnóstwo powalonych drzew. Wszystko tak sobie policzyłem, żeby siódmy kilometr skończyć pod toruńską Od Nową. Wstrzeliłem się z dokładnością do kilkudziesięciu metrów :hahaha:
Całość 28.49km średnio po 4.37/km na tętnie średnim 144. Nie powiem przyjemnie się biegło. Ale to czy zregenerowałem trening, okaże się na wtorkowych 20km tempa 4.20-4.10.

Tydzień: 64.22km
Wypadło jedno rozbieganie w czwartek (lub piątek). Ponadto zamiast 10km z rytmami wyszły 2 sparingi więc tu trening zastępczy jako 1 do 1.
Mimo przeciwności natury, najważniejsze jednostki zostały zrealizowane, co mnie bardzo cieszy.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Dobry tydzień

21.02. pon
6.2kmBS+10x100/100m R +2.16km
Wietrznie, ale przy tym treningu nie miało to znaczenia.

22.02. wt
20km BC2 [1.22.44]' t.4.08/km +1.36kmBS
HR 154bpm, max 166

Danie główne przypadło na wtorek. Myślałem jak pogodzić trening i oglądanie Copernicus Cup w TV. Sprawa rozwiązała się sama, bo młody trochę przychorował i byłem na opiece. Wychodząc do lekarza na wizytę jeszcze trochę wiało, ale pół godziny później już nie. Udało się wyjść godzinę przed zmrokiem. Założyłem pierwszy raz startówki i jazda! Garmin nie mógł GPSa złapać na początku, ale dalej było już ok. Przebiegałem koło hali (mam do niej ok 600m) i słyszę jak ktoś drze japę z samochodu do osoby w aucie obok...Patrzę ...Swoboda...myślę "pobudzona, to dobry wynik będzie :hahaha:". Trening miałem biec od 4.20/km ->4.10/km. Było baaardzo lekko więc w drugiej części przyspieszyłem trochę. Luz totalny... a przecież w 2.5 doby zrobiłem ...60km. Dobry prognostyk :taktak:

24.02. czw
12.72km; 1.00.51; t.4.47/km; HR 127bpm
Niskie tętno (ok 62-63%)

25.02 pt
3kmBS+18x1'/2'tr+~0.7km
Zabawa biegowa, którą skróciłem o 2 powtórzenia niż było w planie, wyrzuciłem środkowy 1km na odpoczynek (bo i po czym?) i skróciłem schłodzenie. A i tak całość to 16.4km, z czego 14 pokonałem w interwale więc bardzo dobra robota. Nie było sensu wydłużać, bo i tak w niedzielę rano był long.

27.02 nd
Long Run 26.76km; 2.05.54; t.4.42/km; HR135bpm
Nic mi się nie chciało. Standardowo 2 pobudki w nocy. Tzn jedna około północy a druga około 4-5 nad ranem skutecznie utrudniają życie. Na szczęście piękny poranek i bez wiatru, szczególnie w lesie:). Humor poprawił mi się, gdy jakiś dziadek gonił mnie na rowerze i powiedział "o dobry biegacz, pewnie trójka połamana w maratonie", a widział mnie 1 raz na oczy. Nie powiem, było mi bardzo miło. Chwilę pogadałem, a i do domu biegło się przyjemniej.

Tydzień: 87.6km
Byłoby ciut więcej, ale nie miałem takiej konieczności. Kilometraż i jakość była na wysokim poziomie.

W końcu zainstalowałem ponownie GC i zsynchronizowałem zegarek. Poniżej wtorkowe 20km po 4.08/km
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Dobra treningowa praca.

28.02 pon
7km+10x100m/100tr+3km
t.4.47/km; HR 123bpm - nisko, ale bez pasa

Luty: 306km

02.03 śr
13.72km; 1.00.30; t.4.25/km; HR 138bpm
Szybsze rozbieganie jako przygotowanie pod trening następnego dnia. Ogólnie to trafiłem na wiernych wychodzących z kościoła więc ponad 1km slalomem.

03.03 czw
6.01km BS [29.41]+rozgrzewka+8km [29.41 :hahaha: :hahaha: ]+1.2km
Na początku myślałem, że błąd się wkradł ale odcinki co do sekundy, z tym że ten drugi po ...3.42,6/km. HR 163bpm. Najszybszy ciągły w życiu i było bardzo lekko. Biegane na stadionie więc nie ma błędu.

5.03 sob
15.23km; 1.10.17; t.4.37/km; HR 130bpm

6.03 nd
7.3km+10x100m/100 podbiegi+0.7km
Ten trening miał być już w kolejnym tygodniu, ale musiałem zrobić go w niedzielę, bo bym się nie wyrobił.

Tydzień: 66.5km Mało km, ale czwartkowy ciągły dał dużo pewności siebie.

7.03 pon
2km+rozgrzewka+5x1500m/p.800m trucht (ok 4,5min)+1.1km

Założenia: 4 pierwsze odcinki między 3.30 a 3.35/km, czyli 5.15-5.23 a piąty po prostu szybciej.

Wyszło: 5.17+5.16+5.19+5.16+4.59
Odczuwałem podbiegi z dnia poprzedniego a także baardzo ciężki dzień w pracy. Były takie dni w tygodniu, że wyjeżdżało po 40 ton towaru. Dużo ręcznej roboty. Bywało, że szef na czysto zgarnął prawie 100 000 zł jednego dnia. Może w końcu wystarczy kasy, żeby była butelka wody w zakładzie. No ale jak nie ma z czego, to chyba się nie doczekamy. Ogólnie ciężkawo.

We wtorek miałem egzamin teoretyczny z Przepisów Gry w piłkę nożną. Mieliśmy go zdalnie. Oczywiście kto pomyślał, to rozwiązywał w grupie, kto nie umiał to dołączał do takiej grupy. Pomogłem paru takim osobom. Niestety trzech głąbów nie zdało nawet i w tej formule. :bum:

9.03 śr
15km; 1.11.57; t.4.48/km; HR 126bpm

10.03 czw
8.09km; w tym 24x150m. Ostatnie w 19s. Przerwy w marszu zostały odliczone. To podczas biegowych egzaminów sędziów.

12.03 sob
5.46km podczas meczu A klasy na linii. Główny zrobił 8km...mało, bardzo mało.

13.03 nd
10km [48.27]+18km {1.11.49; t.3.59/km; HR 158bpm]+1.38km

Long z 18km tempa maratońskiego. Wracałem mając lekki, ale jednak, czołowy wiatr. Do 14km wszystko lekko, ale jak wybiegłem z lasu i zamiast 4.05 ruszyłem po 3.55, to tętno z poziomu 165 wskoczyło na 171. Ogólnie świetna robota. Brakowało tylko wody:)

Tydzień: 71.5km

Poniżej zrzut z 5x1500m.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
ODPOWIEDZ