BIEGAM!! :) i co dalej ?...
Moderator: beata
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 06 lis 2015, 11:31
- Życiówka na 10k: 1h04m16s
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
Po kilku próbach nareszcie mi się udało. Ja osoba która nigdy nie przepadała za sportem zaczęłam biegać a co lepsze sprawia mi to przyjemność. Biegam nie długo od kwietnia - zaczęłam jak większość dla siebie żeby schudnąć i zacząć się ruszać. Nie interesował mnie czas ani odległość, zapierałam się że to się nie liczy... to się jednak zmieniło.
Teraz od początku wyzwaniem dla mnie było przebiec dłuższy dystans w jednym ciągu. Udało się:
Po 1 miesiącu - 6km
po 2 miesiącach -10km
To dodało mi skrzydeł biegam 3-4 razy w tygodniu po tych 2 miesiącach prawie każde wyjście kończyło się na 10km. Bez żadnego planu treningowego używam tylko aplikacji endomondo aby wiedzieć coś o moim wysiłku
No i nastało upalne lato zmniejszyłam dystans żeby nie paść na zawał przetrwałam nie poddałam się, ale przestało mi to wystarczać z każdym wyjściem chciałam mieć lepszy czas - wiadomo nie zawsze się udawało.Teraz osiągnęłam sukces dla mnie ogromny sukces po 7 miesiącach teraz w październiku wyszłam z domu i nie planowanie przebiegłam 20km (wcześniej maksymalnie przebiegałam góra 11km) fakt prawie umarłam i czas też pozostawia wiele do życzenia ale coś co wydawało mi się nieosiągalne stało się w moim zasięgu. Teraz mam taką energie że już wiem ze rok 2016 przyniesie mój pierwszy pół maraton- taki mam cel tylko jak go osiągnąć??
Pełna energii i chęci wychodzę na treningi a tu nagle niespodzianka co się dzieję ?? Nagle 10 km sprawia mi problem i tu się zaczyna szperanie w internecie i pytania: dlaczego? co się dzieję? czy to kryzys? a może za dużo od siebie wymagam? Czy warto skorzystać z jakiegoś planu? W głowie mętlik ale się nie poddaje. Cel jest jeden mój pierwszy bieg na takiej imprezie. I kolejne pytania czy od razu porywać się na pół maraton czy mieć swój debiut np na 10km? Czy pół maraton bez planu treningowego ma szanse??
Ale się rozpisałam a jak u Was zaczynałyście same czy z planami treningowymi?
Po kilku próbach nareszcie mi się udało. Ja osoba która nigdy nie przepadała za sportem zaczęłam biegać a co lepsze sprawia mi to przyjemność. Biegam nie długo od kwietnia - zaczęłam jak większość dla siebie żeby schudnąć i zacząć się ruszać. Nie interesował mnie czas ani odległość, zapierałam się że to się nie liczy... to się jednak zmieniło.
Teraz od początku wyzwaniem dla mnie było przebiec dłuższy dystans w jednym ciągu. Udało się:
Po 1 miesiącu - 6km
po 2 miesiącach -10km
To dodało mi skrzydeł biegam 3-4 razy w tygodniu po tych 2 miesiącach prawie każde wyjście kończyło się na 10km. Bez żadnego planu treningowego używam tylko aplikacji endomondo aby wiedzieć coś o moim wysiłku
No i nastało upalne lato zmniejszyłam dystans żeby nie paść na zawał przetrwałam nie poddałam się, ale przestało mi to wystarczać z każdym wyjściem chciałam mieć lepszy czas - wiadomo nie zawsze się udawało.Teraz osiągnęłam sukces dla mnie ogromny sukces po 7 miesiącach teraz w październiku wyszłam z domu i nie planowanie przebiegłam 20km (wcześniej maksymalnie przebiegałam góra 11km) fakt prawie umarłam i czas też pozostawia wiele do życzenia ale coś co wydawało mi się nieosiągalne stało się w moim zasięgu. Teraz mam taką energie że już wiem ze rok 2016 przyniesie mój pierwszy pół maraton- taki mam cel tylko jak go osiągnąć??
Pełna energii i chęci wychodzę na treningi a tu nagle niespodzianka co się dzieję ?? Nagle 10 km sprawia mi problem i tu się zaczyna szperanie w internecie i pytania: dlaczego? co się dzieję? czy to kryzys? a może za dużo od siebie wymagam? Czy warto skorzystać z jakiegoś planu? W głowie mętlik ale się nie poddaje. Cel jest jeden mój pierwszy bieg na takiej imprezie. I kolejne pytania czy od razu porywać się na pół maraton czy mieć swój debiut np na 10km? Czy pół maraton bez planu treningowego ma szanse??
Ale się rozpisałam a jak u Was zaczynałyście same czy z planami treningowymi?
Kasiula
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
kasia, to, że za pół roku przebiegniesz półmaraton to jasne jak słońce
pytanie tylko brzmi-w jakim chcesz to zrealizować czasie? jeśli tylko przetruchtać i zmieścić się w limicie czasowym, to nie potrzebny tobie żaden plan, ciesz się z biegania po prostu
ale jeśli bardziej ambicjonalnie podchodzisz do tematu, to na głównej stronie tego portalu masz różne plany dla poczatkujących
powodzenia
pytanie tylko brzmi-w jakim chcesz to zrealizować czasie? jeśli tylko przetruchtać i zmieścić się w limicie czasowym, to nie potrzebny tobie żaden plan, ciesz się z biegania po prostu
ale jeśli bardziej ambicjonalnie podchodzisz do tematu, to na głównej stronie tego portalu masz różne plany dla poczatkujących
powodzenia
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
wyluzuj dziewczyno.
dom buduje się od ławy/piwnicy, nie od dachu
późna jesień, zima, początki wiosny (czyli lekko licząc do końca marca) to dla nas okres budowania tzw. bazy biegowej.
teraz jest dla nas ważna objętość wybieganych km, bo to one później przy startach procentują.
biegamy bez parcia na szkło, spokojnie i jak najwięcej w tzw tempie konwersacyjnym.
czyli wtedy gdy możesz z kimś rozmawiać normalnymi zdaniami, jeśli biegasz sama to mów wiersze, śpiewaj. kiedy będziesz to mogła robić bez utraty oddechu, to jest właściwe tempo.
i tego się trzymaj. przetrwasz jesienną i zimową pogodę, przyjdzie wiosna, to zmierz się wówczas dopiero z planem.
opracuj sobie jakąś trasę, gdzie znajdą się nieduże przewyższenia (kilka) i mieszane podłoże (trawiaste, szutrowe, ubity piach, wreszcie asfalt).
najważniejsza jest teraz systematyczność. na razie poprzestań na bieganiu co 2 dzień po jakieś 12 km. jak będziesz czuła się na siłach, to za miesiąc dorzuć sobie 1 km. za kolejny miesiąc kolejny 1 km.
na ostatnim km dorzucaj po jakieś 4 x 100/100 m przebieżek (by nożęta się nie zamuliły).
masz możność, to dorzuć 1 x w tygodniu basen albo siłownię.
i obowiązkowo przynajmniej raz w tygodniu min. 15 minut ćwiczeń stabilizujących.
dom buduje się od ławy/piwnicy, nie od dachu
późna jesień, zima, początki wiosny (czyli lekko licząc do końca marca) to dla nas okres budowania tzw. bazy biegowej.
teraz jest dla nas ważna objętość wybieganych km, bo to one później przy startach procentują.
biegamy bez parcia na szkło, spokojnie i jak najwięcej w tzw tempie konwersacyjnym.
czyli wtedy gdy możesz z kimś rozmawiać normalnymi zdaniami, jeśli biegasz sama to mów wiersze, śpiewaj. kiedy będziesz to mogła robić bez utraty oddechu, to jest właściwe tempo.
i tego się trzymaj. przetrwasz jesienną i zimową pogodę, przyjdzie wiosna, to zmierz się wówczas dopiero z planem.
opracuj sobie jakąś trasę, gdzie znajdą się nieduże przewyższenia (kilka) i mieszane podłoże (trawiaste, szutrowe, ubity piach, wreszcie asfalt).
najważniejsza jest teraz systematyczność. na razie poprzestań na bieganiu co 2 dzień po jakieś 12 km. jak będziesz czuła się na siłach, to za miesiąc dorzuć sobie 1 km. za kolejny miesiąc kolejny 1 km.
na ostatnim km dorzucaj po jakieś 4 x 100/100 m przebieżek (by nożęta się nie zamuliły).
masz możność, to dorzuć 1 x w tygodniu basen albo siłownię.
i obowiązkowo przynajmniej raz w tygodniu min. 15 minut ćwiczeń stabilizujących.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1444
- Rejestracja: 27 gru 2013, 20:48
- Życiówka na 10k: 42.23
- Życiówka w maratonie: brak
I Kasiu Krzysiek dobrze prawi
Systematyczność to podstawa w bieganiu nie ma drogi na skróty,teraz przez sezon zimowy buduj bazę,aby na wiosnę zaprocentowała a dopiero bliżej wiosny pomyśl o planie.
Trzymam kciuki abys przetrwała zimę
Systematyczność to podstawa w bieganiu nie ma drogi na skróty,teraz przez sezon zimowy buduj bazę,aby na wiosnę zaprocentowała a dopiero bliżej wiosny pomyśl o planie.
Trzymam kciuki abys przetrwała zimę
Blog viewtopic.php?f=57&t=53762
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 06 lis 2015, 11:31
- Życiówka na 10k: 1h04m16s
- Życiówka w maratonie: brak
dziękuje Wam za rady bardzo mi pomogą. Jako ,,Napalony świeżak ,, sie ogarnę i zacznę robić po prostu swoje. Skupie się na tych kilometrach a zimę przetrwam obecnie mieszkam w Niemczech a w tym regionie gdzie jestem zimy prawie nie ma więc o to się nie martwie
Kasiula
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
w uzupełnieniu.
1. kryzys jest normalną rzeczą. są dni lepsze i gorsze, np: infekcje, niewyspanie, coś nie tak poprzedniego dnia się zjadło etc. no i najważniejsze - bunt organizmu z powodu zmęczenia.
2. w Twoim przypadku przy budowaniu bazy nie jest ważny czas, jeśli poczujesz kryzys (w danym wyjściu) to pierwszy i drugi są do przebiegania, zwolnij do truchtu i odpocznij truchtając (organizm jest leniwy i lubi nas oszukiwać), przy trzecim przejdź do marszu i odpoczywaj w marszu - to nie wstyd. ważne jest to byś zrealizowała cały zaplanowany odcinek - nie skróciła go.
po pewnym czasie organizm się zaadoptuje, wzmocni i kryzysy będą wspomnieniem.
3. jeśli nie prowadzisz, to koniecznie zacznij prowadzić dzienniczek biegowy. notuj w nim dystans, czas, jaką trasę przebiegłaś (wzniesienia, nawierzchnia, pogoda, jaki teren itd.), samopoczucie, czy wreszcie określane na czuja odwodnienie pobiegowe. głowa nie śmietnik - nie zapamięta się, potem do takich notatek się wraca, choćby z racji tego jak była reakcja organizmu na to co się zjadło dnia poprzedniego. takie notatki to raptem 3 minuty.
trzymamy kciuki
1. kryzys jest normalną rzeczą. są dni lepsze i gorsze, np: infekcje, niewyspanie, coś nie tak poprzedniego dnia się zjadło etc. no i najważniejsze - bunt organizmu z powodu zmęczenia.
2. w Twoim przypadku przy budowaniu bazy nie jest ważny czas, jeśli poczujesz kryzys (w danym wyjściu) to pierwszy i drugi są do przebiegania, zwolnij do truchtu i odpocznij truchtając (organizm jest leniwy i lubi nas oszukiwać), przy trzecim przejdź do marszu i odpoczywaj w marszu - to nie wstyd. ważne jest to byś zrealizowała cały zaplanowany odcinek - nie skróciła go.
po pewnym czasie organizm się zaadoptuje, wzmocni i kryzysy będą wspomnieniem.
3. jeśli nie prowadzisz, to koniecznie zacznij prowadzić dzienniczek biegowy. notuj w nim dystans, czas, jaką trasę przebiegłaś (wzniesienia, nawierzchnia, pogoda, jaki teren itd.), samopoczucie, czy wreszcie określane na czuja odwodnienie pobiegowe. głowa nie śmietnik - nie zapamięta się, potem do takich notatek się wraca, choćby z racji tego jak była reakcja organizmu na to co się zjadło dnia poprzedniego. takie notatki to raptem 3 minuty.
trzymamy kciuki
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 06 lis 2015, 11:31
- Życiówka na 10k: 1h04m16s
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję bardzo
Już trochę rozpracowałam to oszukiwanie przez organizm hehe ok 3km często mam kryzys ale zauważyłam że jak dobiegnę do 5km to kolejne 5-7km to już nogi same niosą. Nie prowadzę jeszcze żadnego dziennika biegowego - dzięki za radę na pewno skorzystam.
Już trochę rozpracowałam to oszukiwanie przez organizm hehe ok 3km często mam kryzys ale zauważyłam że jak dobiegnę do 5km to kolejne 5-7km to już nogi same niosą. Nie prowadzę jeszcze żadnego dziennika biegowego - dzięki za radę na pewno skorzystam.
Kasiula
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 06 lis 2015, 11:31
- Życiówka na 10k: 1h04m16s
- Życiówka w maratonie: brak
hm... a jak postępować w momencie gdy podczas biegu mocno zaczynają boleć uda? czy wtedy lepiej skrócić trasę czy to tylko walka ciała z wysiłkiem i trzeba to jakoś przebiec?
Kasiula
- krzysztof.karczewski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 10 kwie 2014, 14:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pod latarnią.
To drugie.
Stąd szacowałem dystans na cirka 12 km.
Ból świadczy o zmianach - pozytywnych zmianach.
Po pewnym czasie ustąpi, gdy mięśnie się wzmocnią a efektywność kroku się poprawi.
W międzyczasie niejedne mięśnie Cię pobolą i to bynajmniej nie jednorazowo
Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Pomyśl.
W ciągu ostatniego półrocza czy też roku ile przemaszerowałaś?
A teraz w ciągu jednego miesiąca robisz tyle samo.
Stąd szacowałem dystans na cirka 12 km.
Ból świadczy o zmianach - pozytywnych zmianach.
Po pewnym czasie ustąpi, gdy mięśnie się wzmocnią a efektywność kroku się poprawi.
W międzyczasie niejedne mięśnie Cię pobolą i to bynajmniej nie jednorazowo
Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Pomyśl.
W ciągu ostatniego półrocza czy też roku ile przemaszerowałaś?
A teraz w ciągu jednego miesiąca robisz tyle samo.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 06 lis 2015, 11:31
- Życiówka na 10k: 1h04m16s
- Życiówka w maratonie: brak
racja w niedziele walczyłam też z bólem łydek który sie pojawił ok 5km do tego był mega silny wiatr (nie raz dostałam z ,,liścia,, ) a jednak przebiegłam to co chciałam. Sama nie wierze w to jaka zrobiłam sie zdeterminowana to do mnie wręcz nie podobne.
Kasiula