Frankie, aż strach pomyśleć, jaki być miała czas na dychę, gdybyś lubiła sport

A tak w ogóle to do biegania, a nie nam tu marudzić.
A w ogóle zauważyłam, ze jak jem dużo wartościowych rzeczy, to nie mam ochoty na słodycze, ale jak trochę z lenistwa zaniedbam planowanie i przygotowanie jedzenia, to zawsze coś słodkiego wpadnie. To zwykłe pójście na łatwiznę, walczę z tym. A jest trudno.
Katekate, ty poniżej 50 min masz już chyba w kieszeni. A na połówkę widzę mniej niż 1:50

Widzę, że robisz podobne treningi w drugim zakresie jak ja przed maratonem, tylko szybciej oczywiście
Ja tak sobie marzę, że może spróbuję pobiec na 1:55

Musze tylko jeszcze zrobić dwudziestkę za tydzień, bo teraz nie wyszło przez Florka. Za późno wstałam i miałam tylko 1,5 godziny na bieganie, a wybraliśmy się do parku i niestety było bardzo dużo psów, nie miałam serca go nie spuścić, żeby sobie trochę pobiegał z pieskami, więc przez te przymusowe postoje zrobiliśmy tylko 13 km. Nawet spotkaliśmy pieska tej samej rasy, pięknie się bawiły. I nie żałuję tych straconych kilku km, dla takiego partnera warto czasem poświecić trening. Jak się biega z tym łobuzem, to jakoś czas szybciej mija, trening jest bardziej urozmaicony.