
Rosalko bardzo miłe słowa,a le ostatnio podupadłam, praca i robota przy remoncie plus obowiązki wybyły mnie z rytmu totalnie! Siłowania to już chyba mnie miesiąc nie widziała : WSTYD! Coś tam robię, ale 30 % tego co wcześniej.
No nic planuję się wziąć w garść w końcu!
Co do diety kasia41 pytała: Ja jem ogólnie zdrowo, czasami mam małe wpadki w postaci czekolady lub jakiegoś urodzinowego ciasta. Ale absolutne nie dla fast food'ów i nie chodzi mi o to że przytyję, ale uważam że to trucizna. Małż i tak uważa że moja pizza i hamburgery z indyka biją wszystkie na głowę.
Mam maszynę tefala actifry i ją KOCHAM za całokształt.
Gdy trenuję siłowo to mam dietę białkową oględnie ujmując ok 2 g białka na kg masy ciała i dzielę to przez ilość posiłków w których chcę jeść białko. noramlnie człowiek powinien jeść mniej białka. Gdy biegam, a nie trenuję siłowo tak jak teraz wspomagam się jedynie przed biegiem BCAA nie chcę tracić z masy którą budowałam jesienią i zimą, ale jem normalnie bez dodatków odżywek i powalających ilości.
Każda z nas pewnie ma inne cele, ja jeszcze chwilę daję sobie czasu około miesiąca i przysiadam porządnie do treningu siłowego, potem wejdę na redukcję można tak powiedzieć.
Wtedy 5 posiłków dziennie z odpowiednio rozłożonym bilansem energetycznym. Cukry i tłuszcza zminimalizowane, białko w małych ilościach w każdym posiłku. Teraz też pilnuję by w dni treningowe organizm miał z czego spalać i budować, a nie brał się za mięśnie. Ale ja jestem noga jeżeli chodzi o dietetykę.
Nie cierpię liczenia kalorii, a jeszcze moment i będę musiała tak rozpracowywać każdy posiłek.
Jedno czego nauczyłam się w tej mojej zabawie w pakerkę to złote słowa: "dieta to 70% efektu, 30 % to trening i regeneracja".
Po prawdzie między bajki można sobie włożyć hasła : wystarczy jeść tak samo i się ruszać. Uważam, że dieta bardzo wspomaga efekty które chcemy uzyskać. Sama widzę jak teraz ciężko mi się biega, ale się nie pilnuję i nie myślę nad tym co jem. A jak się chwilę zastanowię i ułożę zdrowe lekkie menu od razu power skacze i jest mi lżej.
Z szuflady właśnie patrzy na mnie czekolada i co zrobić... poddać się jej czy walczyć?
