ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Mały chciałabym odkryć to co Ty! :hej: Bo mi moje powolniactwo spędza sen z powiek, parcie na czas, na dystans bycie maratończykiem czy pół... cały czas ktoś coś. Póki co odkrywam, że co poniedziałek olewam bieganie i strasznie mnie to niepokoi, niby się wysypiam, ale nie mam siły zmotywować ciała do ruchu.

Rosalko bardzo miłe słowa,a le ostatnio podupadłam, praca i robota przy remoncie plus obowiązki wybyły mnie z rytmu totalnie! Siłowania to już chyba mnie miesiąc nie widziała : WSTYD! Coś tam robię, ale 30 % tego co wcześniej.
No nic planuję się wziąć w garść w końcu!


Co do diety kasia41 pytała: Ja jem ogólnie zdrowo, czasami mam małe wpadki w postaci czekolady lub jakiegoś urodzinowego ciasta. Ale absolutne nie dla fast food'ów i nie chodzi mi o to że przytyję, ale uważam że to trucizna. Małż i tak uważa że moja pizza i hamburgery z indyka biją wszystkie na głowę.
Mam maszynę tefala actifry i ją KOCHAM za całokształt.

Gdy trenuję siłowo to mam dietę białkową oględnie ujmując ok 2 g białka na kg masy ciała i dzielę to przez ilość posiłków w których chcę jeść białko. noramlnie człowiek powinien jeść mniej białka. Gdy biegam, a nie trenuję siłowo tak jak teraz wspomagam się jedynie przed biegiem BCAA nie chcę tracić z masy którą budowałam jesienią i zimą, ale jem normalnie bez dodatków odżywek i powalających ilości.
Każda z nas pewnie ma inne cele, ja jeszcze chwilę daję sobie czasu około miesiąca i przysiadam porządnie do treningu siłowego, potem wejdę na redukcję można tak powiedzieć.
Wtedy 5 posiłków dziennie z odpowiednio rozłożonym bilansem energetycznym. Cukry i tłuszcza zminimalizowane, białko w małych ilościach w każdym posiłku. Teraz też pilnuję by w dni treningowe organizm miał z czego spalać i budować, a nie brał się za mięśnie. Ale ja jestem noga jeżeli chodzi o dietetykę.

Nie cierpię liczenia kalorii, a jeszcze moment i będę musiała tak rozpracowywać każdy posiłek.

Jedno czego nauczyłam się w tej mojej zabawie w pakerkę to złote słowa: "dieta to 70% efektu, 30 % to trening i regeneracja".
Po prawdzie między bajki można sobie włożyć hasła : wystarczy jeść tak samo i się ruszać. Uważam, że dieta bardzo wspomaga efekty które chcemy uzyskać. Sama widzę jak teraz ciężko mi się biega, ale się nie pilnuję i nie myślę nad tym co jem. A jak się chwilę zastanowię i ułożę zdrowe lekkie menu od razu power skacze i jest mi lżej.

Z szuflady właśnie patrzy na mnie czekolada i co zrobić... poddać się jej czy walczyć? :)
Ostatnio zmieniony 10 mar 2014, 09:18 przez papillon, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
PKO
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ale dajecie dziwczyny super !
Faktycznie pogoda nastraja do treningów, ja też wczoraj poszalałam.

Ale znowu ta cholerna noga - i już nie wiem co mi jest - bo biegać mogę, jak chodzę, biegam to mnie prawie nie boli, za to jak się zasiedzę to czuję.
Dotykowo - jest jakaś opuchlizna na linii tylnej pięta-łydka (tuż nad pięta z tyłu) - tuż nad piętą i boli, promieniuje ten ból do boków po prawej i po lewej stronie stopy. Wczoraj jeszcze wieczorem miałam lekko spuchnięte pod kostką bez wylewów. Co to do k.... jest ? Ja chcę trenować, mam power i jest świetnie a tu jakieś takie coś nagle mi wyskoczyło :niewiem:
Smaruję jakimś mazidłem naproxen i wczoraj wieczorem wymoczyłam tę nogę w soli - rano było trochę lepiej - opuchlizna jest mniejsza ale boli. To jest takie wrażenie jakby Achilles był za krótki - czy to może być z nim problem ? Ale to wtedy stopa bolałaby po bokach ?
Jestem mega wkurzona - żadnej kontuzji nie miałam ot co w czwartek wieczorem trening (zwyczajny bez szaleństw nic nowego) a od piątku rano takie coś. Chodzić i biegać mogę ale ten ból cały czas jest.
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Kambodja Ty się udaj do fizjoterapeuty, bo możesz mieć jakiś stan zapalny, nie ruszaj tego póki co i idź niech Cię obejrzy! Nie wiem czy KateKate poradzi coś na odległość, ale moim zdaniem jak już dotykowo coś wyczuwasz to powinnaś udać się do specjalisty. Bo sobie krzywdę zrobisz!!!!!!!!
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

kambodja pisze:ale dajecie dziwczyny super !
Faktycznie pogoda nastraja do treningów, ja też wczoraj poszalałam.

Ale znowu ta cholerna noga - i już nie wiem co mi jest - bo biegać mogę, jak chodzę, biegam to mnie prawie nie boli, za to jak się zasiedzę to czuję.
Dotykowo - jest jakaś opuchlizna na linii tylnej pięta-łydka (tuż nad pięta z tyłu) - tuż nad piętą i boli, promieniuje ten ból do boków po prawej i po lewej stronie stopy. Wczoraj jeszcze wieczorem miałam lekko spuchnięte pod kostką bez wylewów. Co to do k.... jest ? Ja chcę trenować, mam power i jest świetnie a tu jakieś takie coś nagle mi wyskoczyło :niewiem:
Smaruję jakimś mazidłem naproxen i wczoraj wieczorem wymoczyłam tę nogę w soli - rano było trochę lepiej - opuchlizna jest mniejsza ale boli. To jest takie wrażenie jakby Achilles był za krótki - czy to może być z nim problem ? Ale to wtedy stopa bolałaby po bokach ?
Jestem mega wkurzona - żadnej kontuzji nie miałam ot co w czwartek wieczorem trening (zwyczajny bez szaleństw nic nowego) a od piątku rano takie coś. Chodzić i biegać mogę ale ten ból cały czas jest.
Na piecie spotyka sie sciegno Achillesa z rozciegnem podeszwowym. Radze przystopowac z bieganiem na troche bo ja w ten sposob zrobilem sobie przerwe w bieganiu na 8 miesiecy.
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dzięki za rady.
Zobaczę jeszcze jakieś 2-3 dni jak będzie i jak nadal coś się będzie działo to pójdę do ortopedy :grr:
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ma_tika pisze:
kasia41 pisze:Wybacz mi moją niedyskrecje, ale chciałam Cię zapytać ile liczysz sobie wiosenek na karku? :wrr:
oj oj, i w ten sposób zdradzona zostanie największa tajemnica tego forum - w tym roku wpadłam do K40. Jakoś od grudnia byłam z tego powodu pogrążona w depresji, ale ostatnio, dzięki pomiarom na super pro wadze u dietetyczki wyszło mi, że mój wiek metaboliczny to 25 lat - i tego się trzymajmy :bum:

:orany: :orany: :orany:
Padłam.
Myślałam że masz koło 30tki.
A mnie pisałaś że ja jakoś niepoważnie wyglądam, Ty spójrz na siebie :hahaha:

Ja mam taki "kryzys wieku " od paru tygodni. Jakoś wcześniej nigdy mnie nie obchodziło ile lat mam metrykalnie, mentalnie mam jakieś 9 i tak chyba umrę, choć niektórzy moi znajomi złośliwie twierdzą, że to nie mentalne dzieciństwo tylko starcze zdziecinnienie. Ale złośliwych nie sieją.

Ale teraz to ciężko mi się pozbierać jakoś. Okazało się ze przynajmniej 2 lata temu, lekarz zignorował pewną rzecz, widać ją na RTG juz w 2010, kolejne RTG w 2012 też widać i tez nikt mi nic słowem nie pisnął ze coś jest i trzeba by to leczyć, a teraz mam z tego taki bal, ze laryngolog twierdzi ze na pół roku leczenia a potem na 2 babka wróżyła. Może się wyleczy , może operacja. :/ (ale jeszcze nie konam jakby ktoś się martwił ;) a jakby jednak chcieli kroić, to moze przy okazji wytną moja głupotę, chociaż w połowie, bo to akurat blisko :oczko: )
Do tego to 3 miesięczne siedzenie na tyłku przez kontuzję.
Okropnie mnie to psychicznie zdołowało.
Zwyczajnie czuję się przez to wszytko... staro.

No to się wyżaliłam.

Kate: trochę biegam, nic nie boli, mam nadzieję ze będzie dobrze. :usmiech:
W 2015 może pobiegnę jakąś 5tkę. :bum: O na ParkRun może w końcu dotrę :bum:


Frankie
Jesteś MISTRZ :hej: Posiadówka w połowie dystansu.
Było chociaż kawkę odpić jak już zasiadłaś. :hej:
Awatar użytkownika
papillon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 649
Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: 3 city

Nieprzeczytany post

Cavuś ja Ci mogę zawsze parkrun, albo łąkarun zaproponować :D

Nie czuj się tak, bo moim zdaniem powodów nie masz, choć i ja nie mam ostatnio wesołego okresu, może to jakaś emocjonalna zaraza nadmorska?

Zeżarłam tę czekoladę, którą dostałam od siostrzeńca na dzień kobiet nie podzieliłam się nawet z małżem. Oczywiście czuję się okropnie i grubo!
A ta ilość cukru mnie rozleniwiła. Potrzebuję jakiegoś kopniaka ostrego bo jeszcze zacznę płakać w kącie jak tak dalej pójdzie.

Czytałam na blogu jednego z kolegów biegających, że książka Trzy mądre małpy daje zastrzyk motywacji, chyba podjadę do empiku może mi pomoże, bo Salazar niekoniecznie :(

Może zakup butów mnie zmotywuje?
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
Hanna77
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 18 cze 2013, 14:13
Życiówka na 10k: 43:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

u mnie doopa. nie biegam od stycznia wlasciwie. tzn. nie biegam poważnie, bo człapanie 5 km 2 razy w tygodniu to nie bieganie. jestem załamana , zdołowana i zniechęcona. od pasa w dół nie bolą mnie tylko stopy. ale to pewnie kwestia czasu. :lalala: jedyny plus to wyrobiore miesnie brzucha (ze zdumieniem stwierdzam, ze nie odstaje) od intensywnych ćwiczeń mających na celu zniwelowanie bóli w okolicy miednicy. nie pobiegnę ani w 10-tce ani w zaplanowanym półmaratonie. czuję się jakbym miała 100 lat. próbowałam chodzić z kijkami, ale ...
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Papilionka, może faktycznie jakaś zaraza emocjonalna od morza. Bo wieje i wieje, cholery już z tym wianiem można dostać.
Nie cierpię wiatru. Najgorsze właśnie są pod tym względem wiosna i jesień.
Mnie trafia po prostu, pogoda niby piękna, słońce i w ogóle a tu kurde WIEJE. Mało łba nie urwie tak wieje. :trup:
I jeszcze na tej mojej górce, to już po prostu wiecznie wieje. Wszędzie indziej nie wieje, na morzu taka cisza że najdrobniejszej falki nie ma, a u nas wieje mało kratek wentylacyjnych nie wyrwie tak w nich wyje. :trup:

Hanna77 pisze:u mnie doopa. nie biegam od stycznia wlasciwie. tzn. nie biegam poważnie, bo człapanie 5 km 2 razy w tygodniu to nie bieganie. jestem załamana , zdołowana i zniechęcona. od pasa w dół nie bolą mnie tylko stopy. ale to pewnie kwestia czasu. :lalala: jedyny plus to wyrobiore miesnie brzucha (ze zdumieniem stwierdzam, ze nie odstaje) od intensywnych ćwiczeń mających na celu zniwelowanie bóli w okolicy miednicy. nie pobiegnę ani w 10-tce ani w zaplanowanym półmaratonie. czuję się jakbym miała 100 lat. próbowałam chodzić z kijkami, ale ...

A to jest ta ciemna strona sportu o której mało sie mówi i mało kto jest na to gotowy jak sie zdarza.
Człowiek przyzwyczaja sie ze jest sprawny, wydolny, na swoją miarę silny, ma jakieś tam swoje plany i marzenia związane z ta przyjemnością. Może tam sobie narzeka że za wolny, ze tu zabolało a tam się nie było, na Olimpiadę nie pojedzie, na pudle nie stanie, ale czuje się dobrze i łyka regularnie tą swoją dawkę endorfin i jest się zadowolonym.
A przychodzi jakaś głupkowata kontuzja/choroba i zalicza się dodatkowo (oprócz normalnego towarzyszącego jakimś tam niedyspozycjom) taki zjazd psychiczny, ze trudno się pozbierać.
Bieganie jest pod tym względem jakieś wyjątkowo upierdliwe w dodatku. Niby nic konkretnego człowiekowi nie jest: chodzi, funkcjonuje , wypadku nie miał, a biegać nie może. :trup:

Łączę się Hanna w bólu. Zarzuciłam wszystkie swoje plany na 2014.
Hanna77
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 18 cze 2013, 14:13
Życiówka na 10k: 43:44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

cava pisze:
Bieganie jest pod tym względem jakieś wyjątkowo upierdliwe w dodatku. Niby nic konkretnego człowiekowi nie jest: chodzi, funkcjonuje , wypadku nie miał, a biegać nie może. :trup:

Łączę się Hanna w bólu. Zarzuciłam wszystkie swoje plany na 2014.
tak, muszę psychicznie uwolnić sie od biegania :) fizycznie już się z tym pogodziłam, ale zazdrość ściskająca mnie w dołku za każdym razem, gdy mija mnie znajomy biegacz, który do czegoś tam sie przygotowuje, jest okropna. muszę się pozbyć z głowy myśli, ze miałam pobić taki a taki czas w jakimś tam biegu itp.
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

kurcze babki :usmiech: weźcie co, nie zasmucajcie tutaj :oczko:
pomimo tego, że jestem teraz w dobrej formie(chociaz czasem kostka da znac o sobie) to wiem, co przezywacie nie mając mozności biegania
ja wiem, że i dla was zaświeci słoneczko :oczko: ściskam mocno

kambodja wysięk, opuchlizna, ból to niestety nic dobrego
odstawiamy bieganie, stosujemy zimno, zimno i jeszcze raz zimno, na noc jakaś maść i szorowac do lekarza, pomaca, może usg zrobi i zdecyduje co z tym zrobić, oby to nic groźnego

cava o czym ty piszesz? :niewiem: :zero: co z tym rtg?

odnośnie wiatru-ja lubię
uwielbiam biec i czuc wicher, moż emi nawet wiac do pyska, kocham to orzeźwienie :hahaha: o ile nie wieje jak przy xawerym :oczko:


mały, a tobie co?
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Marudzicie dziewczyny z tym wiekiem :wrrwrr: !!!! proszę się pozbierać - młodne, ładne, w kwiecie wieku, wysportowane - nie marudzić mi tutaj !!!! :hejhej:

Ja się w weekend dowiedziałam, że mój kolega z klasy licealnej nie żyje - nagle zmarł - nie wiadomo tak naprawdę co się stało - szok dla rodziny :orany: To już trzecia osoba z mojej klasy, której nie ma na tym świecie - czyli jakieś 10% klasy - matko kochana - ludzie roczniki 1976 ?!!!!!
Dlatego stwierdziłam, że olewam pierdoły i się nimi nie martwię i cieszę każdym dniem (dopóki mnie PSM nie złapie :hahaha: )

Katakate - dzięki za info - dziś w robocie co 2h przykładam te saszetki mrożone i to mi bardzo faktycznie pomaga.
Głupia ta kontuzja cholera jasna bo niby chodzić i biegać mogę a boli :wrrwrr:
Kiedyś daaawno temu miałam skręconą kostkę - no to konkretnie było wiadomo co i jak - chodzić nie mogłam tak bolało i spuchło, a tutaj takie nic konkretnego ecie pecie.....
Nic - dziś basen więc chyba mogę chociaż tam iść, chłodzenie, żele i zobaczymy jutro - jak nadal będzie bolało to idę do ortopedy.
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
Awatar użytkownika
kojer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1757
Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
Życiówka na 10k: 46:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

kambodja pisze: Głupia ta kontuzja cholera jasna bo niby chodzić i biegać mogę a boli :wrrwrr:
Ja mam zabawniej, prawie nie boli za to kuśtykam. Dzisiaj u ortopedy USG wykazało, że jestem zupełnie zdrowy. ;)

Jakby ktoś chciał to zapisy na http://wielkapetlaizerska.pl/ ruszyły :).
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Mam pytanie. Czy po polmaratonie Slezanskim za 1,5 tygodnia powinnam zrobic krotkie roztrenowanie, tak z tydzien, zanim zaczne trenowac do kolejnego startu w czerwcu?

Jak juz piszemy o kontuzjach i slabosciach to opowiem, co zrobilam wczoraj. Ubralam sie w biegowe ciuszki, a troche to kosztuje wysilku, zalozyc shock absorber, podkolanowki kompresyjne i cala reszte. Garmin zlapal sygnal i zaczelam biec. Przebieglam 100 m, poczulam, ze to nie jest moj dzien. Wrocilam do domu i przebralam sie w cywilne ciuchy. Nie wiem co, ale cos mi mowilo, ze mam nie biegac, ze tego dnia nie dam rady. I nie bylo to lenistwo, bo byla mocno zmotywowana i czekalam na ten bieg. Coz, poczekam do kolejnego treningu.

Franklina, gratuluje wyniku z laweczka :hahaha: Ja sie nawet ostatnio zastanawialm, czy dam rade pobiec 5 km ponizej 25 minut, ale z postojem na kawe to byloby juz naprawde ciezko.

Zrobilam sobie dzis podsumowanie na endomondo i wyszlo mi, ze na 65 godz aktywnosci w tym roku tylko 20 przypada na bieganie :ojnie: A pozniej sie dziwie, ze nie jestem szybsza. Musze to nieco zmienic, po Sobotce chce biegac co 2 dzien, a nie 3 razy w tygodniu. Choc nie bede przesadzac, bo stawiam na zrownowazony rozwoj, a tenisa nie chce odpuszczac, wlasnie zaczal mi.w koncu wychodzic co nieco. Jest bardziej wymagajacy. Zaczelam w lipcu rok temu i dopiero teraz czuje fun. A i tak sie zastanawiam, czy juz sie nadsje na mecz, czy jeszcze szkoda czasu.

Ma_tika, tez Ci dawalam okolo 30:-)
Ja tam sie czuje caly czas na 26 :spoczko:

Kojer nie kus. Chyba nie dam rady, planujemy urlop na poczatek lipca i nie wiem, czy juz bedziemy w domu, moze sie okazac na ostatnia chwile, a nie wiem, czy beda jeszcze miejsca.
Awatar użytkownika
franklina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1395
Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!

Nieprzeczytany post

cava WTF? :ojoj: :orany: bo zabrzmialo jakos tak niepokojąco...


hanna77 jak to 5km to nie bieganie??he?? :sss: ooo wypraszam sobie :ble: ja sobie trzaskam piateczki i wcale nie mam zalu do siebie ze nie porywam sie na wiecej...wrrr :spoczko:
Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ