ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
- kachita
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Heh, właśnie się obudziłam po dwugodzinnej drzemce
Jak nic to ta pogoda 
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Piweczko to bym wolała po bieganiu a nie zamiast :/
Ciężko, wiecie? Jak już sobie coś znalazłam, w czym się realizuję to mi kolano szlag trafił. Ja chyba mam takiego życiowego pecha, że jak już jedna rzecz dobrze idzie, to się dwie inne walną...
Ciężko, wiecie? Jak już sobie coś znalazłam, w czym się realizuję to mi kolano szlag trafił. Ja chyba mam takiego życiowego pecha, że jak już jedna rzecz dobrze idzie, to się dwie inne walną...
o
- franklina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
franklina pisze:wilma to podajmy sobie ręceale nie pękaj-kolano dojdzie do siebie i wrócisz do truchtania a wtedy to pewnie którąś z nas uwali kontuzja albo jakis inny uraz
taka kolej rzeczy
tfu, tfu, wypluwaj przez lewe ramię!!! Tfu!!!
Kurcze, tak wszystkie śpimy, może faktycznie pogoda nie zaraza?
Bo aż dziwnie w sumie, biegało mi się wczoraj normalnie, bez żadnej słabości, a przy infekcji pewnie byłabym jednak osłabiona.
ą ja durna dziś zamiast biegać to z kotem pod kocem cały dzień, że niby chora.
- franklina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
-
ania102
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 730
- Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ma_tika Świetny czas na dychę! Też bym taki chciała.
U mnie weekend bez biegania - oby jutro nie lało, bo zamierzam nadrobić. Też wydobyłam lżejsze ciuchy biegowe. Kupiłam nową koszulkę i chętnie bym wypróbowała.
U mnie weekend bez biegania - oby jutro nie lało, bo zamierzam nadrobić. Też wydobyłam lżejsze ciuchy biegowe. Kupiłam nową koszulkę i chętnie bym wypróbowała.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Dziewczyny, wczesna wiosna jest najgorsza jesli chodzi o oslabienie organizmu i podatnosc na choroby.. przynajmnije u mnie tak jest. Co roku wraz z pierwszymi promieniami slonca napada mnie jakies chorobsko
takze prewencyjnie czosnek jezdzie i sie nie dajcie, ja mam nadzieje ze mnie w tym roku mnie ominie 
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
franklina pisze:z kotem pod kocem? hehenasz narazie wyłacznie drapie i kąsa
a pogłaskać sie daje jak juz go muli na sen
moze Młody za bardzo go tarmosi ze ten kot taki...nieludzki?
Mały grzdyl jeszcze.
Mój żmij ma już z 10 lat, ale póki był malutki to też taki był harpagon. Długo zeszło zanim go ucywilizowałam.
Ten drugi inaczej, od początku to była arystokracja i wcielona delikatność.
Gryzzelda, dawno się nie pokazywałaś
Może ominą w tym roku paskudztwa.
Ja chyba jednak cierpiałam na zmianę pogody a nie z zarazy, bo dziś jak nowa, nic się nie wykluło.
- hrabaliana
- Rozgrzewający Się

- Posty: 20
- Rejestracja: 30 sty 2013, 00:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Będzin
Ma_tika, no rozwaliłaś mnie swoim czasem. Naprawdę porządna robota! A ja tu kwiczę przed kompem i jęczę, bo jestem tak przywalona robotą, że dziś - po kilkunastu godzinach spędzonych przed monitorem - zaczynam się zastanawiać nad sensownością mojego startu w najbliższą niedzielę. W zeszłym tygodniu jeszcze jakoś udawałam, że robota sama się zrobi, przecinki same się wstawią, a błędy same poprawią (ups, trza się przyznać, że jestem korektorką), i nabiegałam więcej niż zwykle, ale w tym tygodniu nie wiem, kiedy w ogóle uda mi się wyrwać, żeby pobiegać. JA TEŻ CHCĘ TAK JAK TY! Ja Ci tak pierońsko zazdroszczę, że ech, sama się dziwię, że mnie na taką zazdrość stać. WIELKAŚ! Gratuluję 
- polcia2000
- Stary Wyga

- Posty: 179
- Rejestracja: 07 gru 2011, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ma_tika - gratulacje!!! czas rewelacyjny
faktycznie można tylko pozazdrościć 
"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku"
-
angelika
- Wyga

- Posty: 63
- Rejestracja: 03 mar 2013, 21:55
- Życiówka na 10k: 1:04
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
jak biegacie to macie ze sobą coś do picia? jakąś wodę w ręce, a może na pasku? ja wczoraj biegłam w sumie pierwszy raz z małą butelką wody w ręce i mam wrażenie, że dzięki temu, że piłam w czasie biegu zrobiłam kółko więcej, nigdy wcześniej nie brałam nic do picia, bo lubię mieć wolne ręce podczas biegu a specjalnego czegoś do umieszczenia butelki nie mam ...
http://www.endomondo.com/profile/9856599
Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce.
Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Nawet jak robiłem wybiegania po 40-45 kilometrów to nie brałem ze sobą żadnego jedzenia, picia. Jednak to już jest kwestia bardzo indywidualna - każdy musi sam się przekonać jak mu jest lepiej. Wolisz latać z wodą - bierz wodęangelika pisze:jak biegacie to macie ze sobą coś do picia? jakąś wodę w ręce, a może na pasku? ja wczoraj biegłam w sumie pierwszy raz z małą butelką wody w ręce i mam wrażenie, że dzięki temu, że piłam w czasie biegu zrobiłam kółko więcej, nigdy wcześniej nie brałam nic do picia, bo lubię mieć wolne ręce podczas biegu a specjalnego czegoś do umieszczenia butelki nie mam ...
Także wg mnie jak już chcesz brać ze sobą coś do picia zainwestuj kilka złoty w pas albo plecak do biegania (jedno i drugie było swego czasu w dobrej cenie chociażby w Lidlu).
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja nie biorę picia i w ogóle staram się biegać jak najmniej obładowana gadżetami, bo mi zwyczajnie przeszkadzają i nie mam ich gdzie poutykać. Szczególnie teraz, jak się zakłada mniej ciuchów. W cieplejszej bluzie to przynajmniej są normalne kieszenie, a w letnich ubraniach tylko mini kieszonki i zawsze muszę wybierać - ipod, kluczyk od samochodu (gdy jadę gdzieś dalej), klucze od domu, chusteczki? No i jak już gdzieś ruszę się dalej, to wygrywa kluczyk od samochodu
Te pasy czy opaski wydają mi się niewygodne i nie mogłabym biegać z wielkim telefonem przyczepionym na ramieniu (widziałam na ostatnich zawodach ludzi tak poobwieszanych). Ale ok, ja nie robię jakiś mega wyczerpujących dystansów i treningów. Wracam do domu po ok. godzinie i wtedy się nawadniam, albo mam bidon w samochodzie.
Dzięki za gratulacje
Muszę powiedzieć, że bardzo fajne jest poczucie, że bieganie wieczorami, w ciemności i przy -10, w śniegu, który nie odpuszczał do kwietnia, miało sens i że się nie obijałam
A z drugiej strony obiektywnie to nie jest jakiś super wynik i jest wiele osób, które biegają lepiej (byłam mniej więcej w połowie stawki w kategorii open). Więc poczucia spełnienia nie mam i nie odpuszczam w walce o lepszy wynik 
Te pasy czy opaski wydają mi się niewygodne i nie mogłabym biegać z wielkim telefonem przyczepionym na ramieniu (widziałam na ostatnich zawodach ludzi tak poobwieszanych). Ale ok, ja nie robię jakiś mega wyczerpujących dystansów i treningów. Wracam do domu po ok. godzinie i wtedy się nawadniam, albo mam bidon w samochodzie.
Dzięki za gratulacje
Muszę powiedzieć, że bardzo fajne jest poczucie, że bieganie wieczorami, w ciemności i przy -10, w śniegu, który nie odpuszczał do kwietnia, miało sens i że się nie obijałam
- cava
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie wiem jak będzie w upały jak się zacznę mocno pocić, ale teraz picie opanowałam i nie potrzebuję nic ze sobą nosić..
Galloway pisze w swojej książce jak się skutecznie nawadniać i to działa.
Jak planuję biegać danego dnia (biegam raczej po 18tej) to już od rana piję małe porcje 100-120 mm co około pół godziny. Większa ilość i tak tylko przez nas "przeleci".
Nie piję już nic na 40, minimum 30 minut przed biegiem. Wcześniej piłam przed biegiem "na zapas" oraz często w trakcie i skutek był taki, ze pić mi się chciało dalej a na dodatek od razu chciało mi się siku i musiałam się kryć po krzakach
Galloway twierdzi, ze nieważna jest woda która mamy akurat w jelitach, tylko ogólny poziom nawodnienia komórek organizmu a porządne nawodnienie trwa około 3 doby.
I to chyba prawda. Teraz nawet po 10+ km wracam do domu i nie mam potrzeby rzucać się na picie jakbym z pustyni wróciła, a i w trakcie nie odczuwam pragnienia.
Niestety wymaga systematyczności.
Z tym już trochę gorzej.
Nie wiem jak to będzie jak nastaną upały.
Ale mam w okolicy "poidło" w lesie przy świętym źródełku
, z wodą zdatną do picia, to najwyżej będę biegać tylko tam po pętlach 4-6 km i tam się "dopajać".
Albo 10 zeta w kieszonkę i coś sobie kupię.
Galloway pisze w swojej książce jak się skutecznie nawadniać i to działa.
Jak planuję biegać danego dnia (biegam raczej po 18tej) to już od rana piję małe porcje 100-120 mm co około pół godziny. Większa ilość i tak tylko przez nas "przeleci".
Nie piję już nic na 40, minimum 30 minut przed biegiem. Wcześniej piłam przed biegiem "na zapas" oraz często w trakcie i skutek był taki, ze pić mi się chciało dalej a na dodatek od razu chciało mi się siku i musiałam się kryć po krzakach
Galloway twierdzi, ze nieważna jest woda która mamy akurat w jelitach, tylko ogólny poziom nawodnienia komórek organizmu a porządne nawodnienie trwa około 3 doby.
I to chyba prawda. Teraz nawet po 10+ km wracam do domu i nie mam potrzeby rzucać się na picie jakbym z pustyni wróciła, a i w trakcie nie odczuwam pragnienia.
Niestety wymaga systematyczności.
Z tym już trochę gorzej.
Nie wiem jak to będzie jak nastaną upały.
Ale mam w okolicy "poidło" w lesie przy świętym źródełku
Albo 10 zeta w kieszonkę i coś sobie kupię.
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa






