II Maraton Rowerowy na Orientację "Odyseja Ciężkowicka"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
W dniach 2-3 października zapraszam do udziału w - odwołanej na wiosne i przełożonej na jesień - 2 edycji Odysei. Tak, jak planowiliśmy wcześniej, do Ciężkowic. Pogórze Rożnowskie i Ciężkowickie to może mało popularne, ale naprawde doskonałe do jazdy rowerowej tereny. Tym razem zawody zapowiadają sie bardzo interesująco- udział w nich zadeklarowało wielu znanych zawodników, a organizatorzy przygotowują zawody z wielkim rozmachem. Zatem serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy uwielbiają poruszanie sie rowerkiem "swoimi ścieżkami". Odyseja Ciężkowicka to może być doskonały trening przed Harpaganem.
Szczegóły na stronie: www.compass.krakow.pl/odyseja
Roman Trzmielewski
Szczegóły na stronie: www.compass.krakow.pl/odyseja
Roman Trzmielewski
- Beskidowiec
- Dyskutant
- Posty: 46
- Rejestracja: 06 sty 2004, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska Zachodnia (prawie Beskidy)
Pytanko do Romana.
Podaj koty najwyżej położonych PK na trasie w sobotę
i niedzielę.
Podaj koty najwyżej położonych PK na trasie w sobotę
i niedzielę.
Adam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
W ostatnich dniach dopracowana została trasa na tegoroczną Odyseję. Trasa I etapu zawiera 12 pk, II etapu 9 pk. Testując trasę przejechałem odpowiednio: I etap 92 km, II etap - 68 km. Przy czym chyba nie jechałem optymalnych wariantów.
Przy okazji informuję o błędzie w regulaminie, jaki wkradł sie na stronie, a dotyczący ilości pk do zaliczenia. które warunkują sklasyfikowanie zespołu.Powinno być,że należy zaliczyć minumum 3/4 ilości pk, aby być sklasyfikowanym ( błednie napisano "3"). Teraz, kiedy już jest konkretny projekt trasy, precyzujemy ten zapis,że warunkiem sklasyfikowania w I etapie jest zaliczenie co najmniej 9 pk, a w II etapie co najmniej 7 pk.
Trasa pod wzgledem nawigacyjnym jest raczej łatwa i każdy, kto choć troche poruszał się w nieznanym terenie przy pomocy mapy powinien ją zaliczyć. Wyrażam jednak nadzieję,że trasa sprawi przyjemność wszystkim uczestnikom, bo Pogórze to naprawde doskonałe tereny do rowerowania: dużo szutrowych dróg, jeżeli asfaltowe to zupełnie pozbawione ruchu samochodowego, podjazdy niezbyt ektremalne, ale za to znajdzie się kilka ciekawych zjazdów. zupełny brak piasku i niewiele mokrych ścieżek.
No i jest to trasa, która jak chyba żadna inna zawiera wiele atrakcji turystycznych- ze wzgledu na umiarkowana ilość lasów cały czas mamy piękne panoramy, przy dobrej pogodzie widać Tatry, z góry obejrzycie "fiordy" Jeziora Rożnowskiego, po drodze pomniki przyrody nieożywionej, urocze kościółki na Szlaku Arichitektury Drewnianej, no i "ciekawostki" tego regionu - cmentarze wojenne w I Woj.Św. - na trasie "zaliczycie" kilka. Ich ciekwe formy architektoniczne robią wrażenie na każdym, kto ujrzy je pierwszy raz.
Zatem zachęcam do udziału, bo Ciężkowicka Odyseja to naprawde nie tylko impreza sportowa, ale również atrakcyjna przygoda turystyczna.
Pozdrawiam
Roman
Przy okazji informuję o błędzie w regulaminie, jaki wkradł sie na stronie, a dotyczący ilości pk do zaliczenia. które warunkują sklasyfikowanie zespołu.Powinno być,że należy zaliczyć minumum 3/4 ilości pk, aby być sklasyfikowanym ( błednie napisano "3"). Teraz, kiedy już jest konkretny projekt trasy, precyzujemy ten zapis,że warunkiem sklasyfikowania w I etapie jest zaliczenie co najmniej 9 pk, a w II etapie co najmniej 7 pk.
Trasa pod wzgledem nawigacyjnym jest raczej łatwa i każdy, kto choć troche poruszał się w nieznanym terenie przy pomocy mapy powinien ją zaliczyć. Wyrażam jednak nadzieję,że trasa sprawi przyjemność wszystkim uczestnikom, bo Pogórze to naprawde doskonałe tereny do rowerowania: dużo szutrowych dróg, jeżeli asfaltowe to zupełnie pozbawione ruchu samochodowego, podjazdy niezbyt ektremalne, ale za to znajdzie się kilka ciekawych zjazdów. zupełny brak piasku i niewiele mokrych ścieżek.
No i jest to trasa, która jak chyba żadna inna zawiera wiele atrakcji turystycznych- ze wzgledu na umiarkowana ilość lasów cały czas mamy piękne panoramy, przy dobrej pogodzie widać Tatry, z góry obejrzycie "fiordy" Jeziora Rożnowskiego, po drodze pomniki przyrody nieożywionej, urocze kościółki na Szlaku Arichitektury Drewnianej, no i "ciekawostki" tego regionu - cmentarze wojenne w I Woj.Św. - na trasie "zaliczycie" kilka. Ich ciekwe formy architektoniczne robią wrażenie na każdym, kto ujrzy je pierwszy raz.
Zatem zachęcam do udziału, bo Ciężkowicka Odyseja to naprawde nie tylko impreza sportowa, ale również atrakcyjna przygoda turystyczna.
Pozdrawiam
Roman
roman
- Bartus
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 wrz 2004, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ziemia Oświęcimska
W regulaminie czytamy, że etap pierwszy będzie rozgrywany w formie scorelaufu. Start będzie masowy.
Mam pytanie, jak będzie przebiegał moment startu. To znaczy, nie wyobrażam sobie by na sygnał sędziego wszyscy rzucili się na mapy.
Pewnie dojdzie do rękoczynów, a ja nie jestem silny jak Odys!
Mam pytanie, jak będzie przebiegał moment startu. To znaczy, nie wyobrażam sobie by na sygnał sędziego wszyscy rzucili się na mapy.
Pewnie dojdzie do rękoczynów, a ja nie jestem silny jak Odys!
Bartus
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
No, bez obaw. Cięzkowicka Odyseja to nie pierwsza tego typu impreza i nigdzie dochodzi do rękoczynów. Istotnie, w regulaminie tego nie uszczegółowiliśmy, a będzie tak, jak w roku ubiegłym, że mapy zostaną wręczone zawodnikom na 5 minut przed startem ( kilka osób bedzie rozdawało mapy). Przez te 5 minut każdy może sdudiować mapę, a o godz. 10:00 start.
Pozdrawiam
Roman
Pozdrawiam
Roman
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
Romku czy masz kogoś kto nie ma pary?
WiechoR
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
Wieśku, właśnie pod tym adresem jest Kolega poszukujący partnera - rafik@interia.pl . Zapraszam.
Roman
Roman
- Beskidowiec
- Dyskutant
- Posty: 46
- Rejestracja: 06 sty 2004, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska Zachodnia (prawie Beskidy)
Pytanie do budowniczego trasy, organizatorów.
Jaki jest przewidywany czas zwycięzców?
Oraz, co legło u podstaw zmiany formuły rozgrywania zawodów z indywidualnej na zespołową?
Jaki jest przewidywany czas zwycięzców?
Oraz, co legło u podstaw zmiany formuły rozgrywania zawodów z indywidualnej na zespołową?
Adam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
Oczekiwany czas zwycięzców: I etap 5-5,5 godz., II etap- 4 godz.
Dlaczego start w zespołach? Kilka powodów. Wzór wzięty od Czechów, gdzie odbywa się wiele takich zawodów( startuje nawet po 400 par, a lista zgłoszeń zamknięta miesiąc przed zawodami, ze względu na limity związane z ochroną środowiska) i zawody rozgrywane są dla par. A to głónie ze względów bezpieczeństwa, bo przecież organizator nie jest w stanie przwidzieć trasy przejazdu zawodnika, a co by było, gdyby ( nie daj Boże) coś się komuś stało, kto wezwie pomoc? W takim przypadku może zrobić to partner. A na trasie jest kilka miejsc niebezpiecznych i oddalonych od osiedli. Ponadto takie rozwiąznie stwarza możliwość wciągnięcia do rywalizacji osób, które nie mają doświadczeń nawigacyjnych i same nie odważyłyby się na taki start. Może dzięki temu pozyskamy "nowe twarze".
Roman
Dlaczego start w zespołach? Kilka powodów. Wzór wzięty od Czechów, gdzie odbywa się wiele takich zawodów( startuje nawet po 400 par, a lista zgłoszeń zamknięta miesiąc przed zawodami, ze względu na limity związane z ochroną środowiska) i zawody rozgrywane są dla par. A to głónie ze względów bezpieczeństwa, bo przecież organizator nie jest w stanie przwidzieć trasy przejazdu zawodnika, a co by było, gdyby ( nie daj Boże) coś się komuś stało, kto wezwie pomoc? W takim przypadku może zrobić to partner. A na trasie jest kilka miejsc niebezpiecznych i oddalonych od osiedli. Ponadto takie rozwiąznie stwarza możliwość wciągnięcia do rywalizacji osób, które nie mają doświadczeń nawigacyjnych i same nie odważyłyby się na taki start. Może dzięki temu pozyskamy "nowe twarze".
Roman
- Beskidowiec
- Dyskutant
- Posty: 46
- Rejestracja: 06 sty 2004, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska Zachodnia (prawie Beskidy)
Dziękuję za odpowiedzi. Jasne, startuję w kategorii MIX, więc przygotowuję się psychicznie na 7-8 godzin walki.
Myślę, że nie nadużyję Twojej (Romanie) cierpliwości, gdy zapytam o mapę. W regulaminie podano, iż będzie to specjalne wydanie mapy (domyślam się - Pogórze Ciężkowickie). Czym będzie się różnić ta mapa, od świetnie wydanej mapy firmy Compass z 2003 roku?
Myślę, że nie nadużyję Twojej (Romanie) cierpliwości, gdy zapytam o mapę. W regulaminie podano, iż będzie to specjalne wydanie mapy (domyślam się - Pogórze Ciężkowickie). Czym będzie się różnić ta mapa, od świetnie wydanej mapy firmy Compass z 2003 roku?
Adam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
Specjalne wydanie mapy oznaczo dokładnie to ,że będzie nowe-specjalne- wydanie mapy okazjonalnej w nakładzie 150 egz !!!!. To wydanie uwzglednia wszelkie nowe poprawki i zmiany w terenie zauważone podczas testowania trasy oraz po analizie zdjęć satelitarnych tych okolic.Wydanie , o którym mówisz juz zostało wyczerpane, a okolice zawodów mozna znaleźć na nowym wydaniu mapy OKolice Tarnowa, które jest w sprzedaży od tygodnia.
Roman
Roman
- Bartus
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 wrz 2004, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ziemia Oświęcimska
To znaczy rewelacja!
Mapa jeszcze lepsza, dokładniejsza od poprzedniej. Wiadomo, dobra mapa to podstawa "zabaw
orientacyjnych", miód na serce każdego orientalisty,
który chce się wykazać kunsztem nawigacji.
Mapa jeszcze lepsza, dokładniejsza od poprzedniej. Wiadomo, dobra mapa to podstawa "zabaw
orientacyjnych", miód na serce każdego orientalisty,
który chce się wykazać kunsztem nawigacji.
Bartus
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 03 wrz 2004, 18:22
Zapraszam na stronę zawodów, znajdziecie tam mape z trasą i przejazdem zwycięskiego zespołu, wyniki oraz foto: www.compass.krakow.pl/odyseja
Zapraszam także na
www.cyklokrak.com/mtb_odyseja.html
Uczestnikom dziękuje za udział, pozostali niech żałują,że nie byli.
Zapraszam za rok na Odyseję Świętokrzyską.
Roman
Zapraszam także na
www.cyklokrak.com/mtb_odyseja.html
Uczestnikom dziękuje za udział, pozostali niech żałują,że nie byli.
Zapraszam za rok na Odyseję Świętokrzyską.
Roman
- Beskidowiec
- Dyskutant
- Posty: 46
- Rejestracja: 06 sty 2004, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska Zachodnia (prawie Beskidy)
Odys powrócił do Itaki, czas na opowieść.
Wątek poprzedni zakończyliśmy na rozważaniu jaka będzie mapa. Organizator firma Compass przygotowała na zawody dwie mapy, obejmujące swym zasięgiem rejon Pogórza Ciężkowickiego. Mapy zawierały wszystkie niezbędne informacje konieczne do nawigacji w terenie. Jednocześnie treść była odpowiednio zgeneralizowana, oraz niewątpliwie unacześniona, bezpośrednio przed zawodami. Mapy Compassu mają to do siebie, że gdy się na nie spojrzy bardzo łatwo można wyobrazić sobie teren, który przedstawiają. Pozwala to na natychmiastową ocenę swego położenia. Wieloletnie doświadczenia krakowskich kartografów mogliśmy wykorzystać w czasie zawodów.
Zawsze jak startuję w zawodach z elementami orientacji, jednym ze stresujących mnie problemów, jest to czy PK (punkty kontrolne) będą tam gdzie powinny być. To znaczy oczekuję od organizatorów umieszczenia PK w terenie, dokładnie w tym miejscu w którym znajdują się one narysowany na dostarczonej mi mapie. Często zdarzało się, że punkty stały nie tam gdzie powinny, lub wręcz ich nie było. Tym razem miłe zaskoczenie. Wszystkie PK dokładnie ustawione we właściwych miejscach! PK były strzeżone przez obsługę zawodów. Na dodatek obsługa miła!
Przejdę teraz do opisu trasy, meritum każdych zawodów z elementami orientacji. W dniu pierwszym dostaliśmy na starcie mapę, na której było porozrzucanych 12PK . Jasne scorelauf.
I tu zaskoczenie, zwykle organizatorzy tak rozrzucają PK, że problemem jest tylko wybór jednego z dwóch kierunków jazdy. Wszyscy jadą tą samą pętle. Tym razem nie dość, że trasę można było (sensownie) rozpocząć od czterech PK (1,2,10.12), to budowniczy umieścił dodatkowe dwa PK (7 i 4) w środku pętli, co zwielokrotniło możliwość wyboru trasy. Nasz zespół jechał wariantem: 2, 3, 6, 9, 8, 7, 4, 5, 1, 12, 11,10. Wariant nie najlepszy. Na starcie nie zauważyłem PK8 i PK9! Musiałem zmienić przebieg trasy, gdy gdzieś w rejonie PK6 zauważyłem dopiero PK9 i PK8 położone w zachodniej części mapy.
Bez względu na to, jak by nie połączyć tych 12PK, trasa przejazdu była trudna. Zawodnicy musieli pokonać kilka dość sporych podjazdów, przejechać kilkadziesiąt km po drogach szutrowych, kilka po błotnistych leśnych ścieżkach. Prawdziwa Odyseja. Problemem na tak długiej trasie jest utrzymywanie stałej koncentracji, by nie popełnić błędów w nawigacji. Trzeba przyznać na etapie pierwszym doszło do selekcji zespołów.
Geniusz budowniczego trasy ujawnił się w całej okazałości w czasie niedzielnego etapu.
Trasa była tak zaprojektowana, by każdy ze startujących miał okazję zaprezentować swe najlepsze atuty. I tak, już do 1PK trasa wiodła jedynym słusznym wariantem, ale z niespodzianką w postaci stromego podjazdu. Nachylenie 10 do 15% przy przewyższeniu około 70 do 100 m. Kto miał moc w nogach podjeżdżał szybciej, kto nie - jechał wolniej. Nasz zespół podzielił się na dwa odłamy. Czołówka, czyli panna Iwona, urządzała sobie premię górską. Wyprzedzała więc wszystkich , lekkością podjazdu siała popłoch wśród męskiego rodu! Tyły, czyli ja kontrolowałem przebieg zawodów, nie dając się sprowokować do niepotrzebnej walki. Efektem tak rozbieżnych interesów, było naciągnięcie do granic wytrzymałości regulaminowej, maksymalnie 100 metrowej odległości pomiędzy zawodnikami w jednym zespole.
Trasa pomiędzy PK1 a PK2 i PK3, była wariantowa. Krótsze warianty, trudniejsze w nawigacji, z większą ilością nawierzchni szutrowej, konkurowały, z dłuższymi, ale łatwiejszymi w nawigacji i prowadzącymi prawie w całości po nawierzchni asfaltowej. Odcinek czwarty, to powtórka z odcinka pierwszego. Ta sama trasa dla wszystkich. Końcówka, to podjazd 10% przy przewyższeniu około 100m. Ponownie panna Iwona do przodu, stare kości kontrolują z tyłu. 100 metrów Wzór Ciężkowicki!
Do PK5 , pomnik na Brzance, mieliśmy do wyboru przynajmniej trzy warianty przejazdu. Nasz MIX zdecydował się na wariant, skrajny od południa (przez Jodłówkę Tuchowską).
Pomiędzy PK5 a PK6 trasa wiodła grzbietem pasma Brzanki. Obfitowała w krótkie, ale intensywne podjazdy i zjazdy. Podłoże było błotniste, kamieniste, zawsze nierówne. Tu budowniczy trasy sprawdzał nasze umiejętności jazdy w trudnym terenie. My wypadliśmy marnie, a nasz sprzęt ucierpiał bardzo.
Ciekawe było umieszczenie PK7. Końcowe 2km prowadziły na odjazd. Mieliśmy więc możliwość oceny odległości, jaka dzieli nas od zespołów poprzedzających, jak i będących za nami na trasie.
Końcowe trzy odcinki prowadziły już spokojnie, w większości po drogach z nawierzchnią asfaltową. Ja z dwóch możliwości. Pierwszej: utrzymywania mocnego tempa jazdy (walka w generalce). Drugiej: podziwiania panoram i rozmowy z wychowanicą pana trenera Piotra Karkoszki . Wybrałem oczywiście - tą drugą...
Niedzielny etap, jego konstrukcja, rozmieszczenie PK było doskonałe. Budowniczy trasy pozwolił startującym zawodnikom na walkę na etapie. Jednocześnie jego propozycja zmierzała do tego, by większość zespołów mogła ją ukończyć w rozsądnym czasie. Pozwalając na uczestnictwo w zakończeniu imprezy, rozdaniu nagród, oraz powrocie do domów. Brawo organizatorzy!
(Edited by Beskidowiec at 1:38 pm on Oct. 9, 2004)
Wątek poprzedni zakończyliśmy na rozważaniu jaka będzie mapa. Organizator firma Compass przygotowała na zawody dwie mapy, obejmujące swym zasięgiem rejon Pogórza Ciężkowickiego. Mapy zawierały wszystkie niezbędne informacje konieczne do nawigacji w terenie. Jednocześnie treść była odpowiednio zgeneralizowana, oraz niewątpliwie unacześniona, bezpośrednio przed zawodami. Mapy Compassu mają to do siebie, że gdy się na nie spojrzy bardzo łatwo można wyobrazić sobie teren, który przedstawiają. Pozwala to na natychmiastową ocenę swego położenia. Wieloletnie doświadczenia krakowskich kartografów mogliśmy wykorzystać w czasie zawodów.
Zawsze jak startuję w zawodach z elementami orientacji, jednym ze stresujących mnie problemów, jest to czy PK (punkty kontrolne) będą tam gdzie powinny być. To znaczy oczekuję od organizatorów umieszczenia PK w terenie, dokładnie w tym miejscu w którym znajdują się one narysowany na dostarczonej mi mapie. Często zdarzało się, że punkty stały nie tam gdzie powinny, lub wręcz ich nie było. Tym razem miłe zaskoczenie. Wszystkie PK dokładnie ustawione we właściwych miejscach! PK były strzeżone przez obsługę zawodów. Na dodatek obsługa miła!
Przejdę teraz do opisu trasy, meritum każdych zawodów z elementami orientacji. W dniu pierwszym dostaliśmy na starcie mapę, na której było porozrzucanych 12PK . Jasne scorelauf.
I tu zaskoczenie, zwykle organizatorzy tak rozrzucają PK, że problemem jest tylko wybór jednego z dwóch kierunków jazdy. Wszyscy jadą tą samą pętle. Tym razem nie dość, że trasę można było (sensownie) rozpocząć od czterech PK (1,2,10.12), to budowniczy umieścił dodatkowe dwa PK (7 i 4) w środku pętli, co zwielokrotniło możliwość wyboru trasy. Nasz zespół jechał wariantem: 2, 3, 6, 9, 8, 7, 4, 5, 1, 12, 11,10. Wariant nie najlepszy. Na starcie nie zauważyłem PK8 i PK9! Musiałem zmienić przebieg trasy, gdy gdzieś w rejonie PK6 zauważyłem dopiero PK9 i PK8 położone w zachodniej części mapy.
Bez względu na to, jak by nie połączyć tych 12PK, trasa przejazdu była trudna. Zawodnicy musieli pokonać kilka dość sporych podjazdów, przejechać kilkadziesiąt km po drogach szutrowych, kilka po błotnistych leśnych ścieżkach. Prawdziwa Odyseja. Problemem na tak długiej trasie jest utrzymywanie stałej koncentracji, by nie popełnić błędów w nawigacji. Trzeba przyznać na etapie pierwszym doszło do selekcji zespołów.
Geniusz budowniczego trasy ujawnił się w całej okazałości w czasie niedzielnego etapu.
Trasa była tak zaprojektowana, by każdy ze startujących miał okazję zaprezentować swe najlepsze atuty. I tak, już do 1PK trasa wiodła jedynym słusznym wariantem, ale z niespodzianką w postaci stromego podjazdu. Nachylenie 10 do 15% przy przewyższeniu około 70 do 100 m. Kto miał moc w nogach podjeżdżał szybciej, kto nie - jechał wolniej. Nasz zespół podzielił się na dwa odłamy. Czołówka, czyli panna Iwona, urządzała sobie premię górską. Wyprzedzała więc wszystkich , lekkością podjazdu siała popłoch wśród męskiego rodu! Tyły, czyli ja kontrolowałem przebieg zawodów, nie dając się sprowokować do niepotrzebnej walki. Efektem tak rozbieżnych interesów, było naciągnięcie do granic wytrzymałości regulaminowej, maksymalnie 100 metrowej odległości pomiędzy zawodnikami w jednym zespole.
Trasa pomiędzy PK1 a PK2 i PK3, była wariantowa. Krótsze warianty, trudniejsze w nawigacji, z większą ilością nawierzchni szutrowej, konkurowały, z dłuższymi, ale łatwiejszymi w nawigacji i prowadzącymi prawie w całości po nawierzchni asfaltowej. Odcinek czwarty, to powtórka z odcinka pierwszego. Ta sama trasa dla wszystkich. Końcówka, to podjazd 10% przy przewyższeniu około 100m. Ponownie panna Iwona do przodu, stare kości kontrolują z tyłu. 100 metrów Wzór Ciężkowicki!
Do PK5 , pomnik na Brzance, mieliśmy do wyboru przynajmniej trzy warianty przejazdu. Nasz MIX zdecydował się na wariant, skrajny od południa (przez Jodłówkę Tuchowską).
Pomiędzy PK5 a PK6 trasa wiodła grzbietem pasma Brzanki. Obfitowała w krótkie, ale intensywne podjazdy i zjazdy. Podłoże było błotniste, kamieniste, zawsze nierówne. Tu budowniczy trasy sprawdzał nasze umiejętności jazdy w trudnym terenie. My wypadliśmy marnie, a nasz sprzęt ucierpiał bardzo.
Ciekawe było umieszczenie PK7. Końcowe 2km prowadziły na odjazd. Mieliśmy więc możliwość oceny odległości, jaka dzieli nas od zespołów poprzedzających, jak i będących za nami na trasie.
Końcowe trzy odcinki prowadziły już spokojnie, w większości po drogach z nawierzchnią asfaltową. Ja z dwóch możliwości. Pierwszej: utrzymywania mocnego tempa jazdy (walka w generalce). Drugiej: podziwiania panoram i rozmowy z wychowanicą pana trenera Piotra Karkoszki . Wybrałem oczywiście - tą drugą...
Niedzielny etap, jego konstrukcja, rozmieszczenie PK było doskonałe. Budowniczy trasy pozwolił startującym zawodnikom na walkę na etapie. Jednocześnie jego propozycja zmierzała do tego, by większość zespołów mogła ją ukończyć w rozsądnym czasie. Pozwalając na uczestnictwo w zakończeniu imprezy, rozdaniu nagród, oraz powrocie do domów. Brawo organizatorzy!
(Edited by Beskidowiec at 1:38 pm on Oct. 9, 2004)
Adam