OUTDOORMAN 2003
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
Kapitalny teren, kapitalna pogoda, kapitalnie ustawione punkty, kapitalny odcinek specjalny, kapitalna frekwencja, kapitalna atmosfera, kapitalna ekipa organizacyjna wydawać by się mogło, że wszystko będzie kapitalne a jednak coś wyszło nie tak. Postaram się wypunktować najważniejsze minusy:
1.Zadanie specjalne nr.1, wszyscy wiedzą, co się tam działo, za mało lin do zjazdu, brak reakcji na zaistniałą sytuację ze strony obsługi tego punktu. Były możliwości zapanowania nad tą sytuacją wystarczyło zapisywać czas przyjścia drużyn na PK i odliczyć czas oczekiwania, szybciej trzeba było podjąć decyzje o wykonaniu zadania przez jednego zawodnika. Obsługa PK nie reagowała nawet na nasze podpowiedzi, twierdzili, że oni dostali kasę za obsługę zjazdu a nie za zapisywanie czasu przyjścia drużyn na PK, ich słowa " Trzmielewski zapłacił za trzech instruktorów, więc może być tylko jedna lina, bo za tyle nam zapłacił". Leżące zwoje lin na skale nie wykorzystane do zjazdu dolewały tylko oliwy do ognia.
2.Zadanie specjalne nr.2, według regulaminu miało być podchodzenie na grań przy wykorzystaniu przyrządów, instruktor i główny organizator zadań specjalnych Tomek Ślusarczyk, był chyba tak załamany kompletną klapą na zadaniu nr.1, że stał pod drzewem i praktycznie nic nie robił. Nie sprawdził prawidłowości założenia sprzętu, na moje pytanie, jaki mam mieć sprzęt do zadania odpowiedział, że dwa karabinki, na moje pytanie czy potrzebna jest małpa odpowiedział, jak chcesz, zdezorientowany, ponieważ w opisie zadania było wyraźnie zapisane, że na tym zadaniu będą potrzebne przyrządy do wejścia, pytam się kolejny raz. Co mam mieć? Kolejna odpowiedz zniechęconego do wszystkiego Tomka, dwa karabinki. Wreszcie podnoszę głos i pytam się go. Powiedz wreszcie, jakie tu jest zadanie i jaki mam założyć sprzęt. Tomek wreszcie odpowiedział, że dwa ląże i dwa karabinki, małpa zbędna, bo zadanie jest proste i można wejść bez małpy. Ruszam do liny i będąc już kilka metrów za Tomkiem przed liną słyszę, że nie jestem gotowy, bo nie mam czołówki na głowie. Zatrzymuję się, wyjmuję czołówkę z plecaka, zakładam i ruszam dalej. Nie komentuję tego czy było już tak ciemno, że nie dałbym rady wykonać zadania bez czołówki, istotne jest to, że Tomek wcześniej, przed moim wyruszeniem do liny powinien, jeżeli uznał to za stosowne nakazać mi założenie czołówki.
3.Oznaczenie odcinka specjalnego było wykonane dla idących w dzień a nie w nocy, brak odblasków i źle ustawienie w miejscach gdzie trzeba było skręcić. Fatalnie zawieszona taśma, na ziemi do wystającego korzenia wskazująca na wnękę w skale gdzie był ukryty PK.
4.Radioorientacja, moim skromnym zdaniem zupełnie zbędna, są rejony kraju gdzie nikt tej dyscypliny nie uprawia i były problemy z zapoznaniem się z tym sportem. Instruktaż przeprowadzony przed zawodami był fatalny. Jednego lisa szukaliśmy ponad godzinę dopiero idąca po wykonanie tego zadania grupa młodych ludzi wytłumaczyła mi jak mam się obchodzić z tym urządzeniem, nie muszę dodawać, że tego, co mi wyjaśnili Ci młodzi ludzie nie powiedział mi instruktor. Następne trzy lisy odszukaliśmy w 25 minut.
5.Po wykonaniu radioorientacji instruktor nie powiedział, że odcinek pieszy jest skrócony i że możemy iść na PK 19, była 09.30 a więc bez problemów mogliśmy jako ostatni ukończyć rajd. Ja to pół biedy, ale mój partner jest bardzo rozgoryczony tym wszystkim.
6.Brak zamieszczenia numerów telefonów do organizatorów np. przy opisie punktów kontrolnych na mapach.
To wszystkie minusy, ale plusów było więcej:
1.Fantastycznie dobrany teren, rzeczywiście macie tam w okolicach Krakowa przepiękny teren do organizacji tego typu imprez.
2.Nie zapomniano o załatwieniu pogody, zwłaszcza tej mgły nad ranem, która uniemożliwiała zorientowanie się w terenie przed PK 14, który był dla wielu drużyn wielkim problemem.
3.Wszystkie PK ustawione prawidłowo i w ciekawych miejscach.
4.Duża ilość drużyn wraz z całą czołówką krajową, sporo nowych młodych osób no i trochę starszej młodzieży.
5.Super profesjonalna obsługa na zadaniu specjalnym nr. 3 i 4. Niektórzy mieli uwago do dziewczyny na zadaniu nr. 3 mówiąc, że była zbyt drobiazgowa, ale ja uważam, że tak właśnie powinna wyglądać obsługa takiego zadania.
6.Bardzo dobrze zrobione mapy, jak ja wam zazdroszczę takich możliwości. Niestety, ale ja nie mam możliwości przygotowania takich map na Bielika.
7.Fantastyczne i trudne zadania specjalne nr. 1,2,3 i 4. Mostu linowego i zjazdu nie zapomnę przez długie lata. Dla człowieka z nad morza nie uprawiającego wspinaczki były to naprawdę ogromne przeżycia.
Podsumowanie jest bardzo trudne i zależy od celów, jakie sobie postawiły konkretne drużyny. Dla tych, co chcieli powalczyć na zasadach sportowych to była to totalna klapa, dla tych, którzy chcieli przeżyć kolejną przygodę było super. Mam nadzieję, że tak jak organizatorzy Liona wyciągnęli wnioski z błędów, które popełnili w 2002 i w tym roku zrobili coś niewyobrażalnie dobrego tak i cała ekipa Romka wyciągnie wnioski i AT 2003 będzie na dużo lepszym poziomie organizacyjnym niż OUTDOORMAN. Słyszało się głosy, że taki rajd to pewien produkt, który sprzedano nie wywiązując się z wszystkich zobowiązań. Jeżeli w programie było to czy tamto to musi to być, chyba, że sytuacja zagraża bezpieczeństwu uczestników, wtedy wytłumaczalna jest zmiana zasad w trakcie imprezy. Proszę to przemyśleć i coś zaproponować uczestnikom rajdu.
WiechoR
1.Zadanie specjalne nr.1, wszyscy wiedzą, co się tam działo, za mało lin do zjazdu, brak reakcji na zaistniałą sytuację ze strony obsługi tego punktu. Były możliwości zapanowania nad tą sytuacją wystarczyło zapisywać czas przyjścia drużyn na PK i odliczyć czas oczekiwania, szybciej trzeba było podjąć decyzje o wykonaniu zadania przez jednego zawodnika. Obsługa PK nie reagowała nawet na nasze podpowiedzi, twierdzili, że oni dostali kasę za obsługę zjazdu a nie za zapisywanie czasu przyjścia drużyn na PK, ich słowa " Trzmielewski zapłacił za trzech instruktorów, więc może być tylko jedna lina, bo za tyle nam zapłacił". Leżące zwoje lin na skale nie wykorzystane do zjazdu dolewały tylko oliwy do ognia.
2.Zadanie specjalne nr.2, według regulaminu miało być podchodzenie na grań przy wykorzystaniu przyrządów, instruktor i główny organizator zadań specjalnych Tomek Ślusarczyk, był chyba tak załamany kompletną klapą na zadaniu nr.1, że stał pod drzewem i praktycznie nic nie robił. Nie sprawdził prawidłowości założenia sprzętu, na moje pytanie, jaki mam mieć sprzęt do zadania odpowiedział, że dwa karabinki, na moje pytanie czy potrzebna jest małpa odpowiedział, jak chcesz, zdezorientowany, ponieważ w opisie zadania było wyraźnie zapisane, że na tym zadaniu będą potrzebne przyrządy do wejścia, pytam się kolejny raz. Co mam mieć? Kolejna odpowiedz zniechęconego do wszystkiego Tomka, dwa karabinki. Wreszcie podnoszę głos i pytam się go. Powiedz wreszcie, jakie tu jest zadanie i jaki mam założyć sprzęt. Tomek wreszcie odpowiedział, że dwa ląże i dwa karabinki, małpa zbędna, bo zadanie jest proste i można wejść bez małpy. Ruszam do liny i będąc już kilka metrów za Tomkiem przed liną słyszę, że nie jestem gotowy, bo nie mam czołówki na głowie. Zatrzymuję się, wyjmuję czołówkę z plecaka, zakładam i ruszam dalej. Nie komentuję tego czy było już tak ciemno, że nie dałbym rady wykonać zadania bez czołówki, istotne jest to, że Tomek wcześniej, przed moim wyruszeniem do liny powinien, jeżeli uznał to za stosowne nakazać mi założenie czołówki.
3.Oznaczenie odcinka specjalnego było wykonane dla idących w dzień a nie w nocy, brak odblasków i źle ustawienie w miejscach gdzie trzeba było skręcić. Fatalnie zawieszona taśma, na ziemi do wystającego korzenia wskazująca na wnękę w skale gdzie był ukryty PK.
4.Radioorientacja, moim skromnym zdaniem zupełnie zbędna, są rejony kraju gdzie nikt tej dyscypliny nie uprawia i były problemy z zapoznaniem się z tym sportem. Instruktaż przeprowadzony przed zawodami był fatalny. Jednego lisa szukaliśmy ponad godzinę dopiero idąca po wykonanie tego zadania grupa młodych ludzi wytłumaczyła mi jak mam się obchodzić z tym urządzeniem, nie muszę dodawać, że tego, co mi wyjaśnili Ci młodzi ludzie nie powiedział mi instruktor. Następne trzy lisy odszukaliśmy w 25 minut.
5.Po wykonaniu radioorientacji instruktor nie powiedział, że odcinek pieszy jest skrócony i że możemy iść na PK 19, była 09.30 a więc bez problemów mogliśmy jako ostatni ukończyć rajd. Ja to pół biedy, ale mój partner jest bardzo rozgoryczony tym wszystkim.
6.Brak zamieszczenia numerów telefonów do organizatorów np. przy opisie punktów kontrolnych na mapach.
To wszystkie minusy, ale plusów było więcej:
1.Fantastycznie dobrany teren, rzeczywiście macie tam w okolicach Krakowa przepiękny teren do organizacji tego typu imprez.
2.Nie zapomniano o załatwieniu pogody, zwłaszcza tej mgły nad ranem, która uniemożliwiała zorientowanie się w terenie przed PK 14, który był dla wielu drużyn wielkim problemem.
3.Wszystkie PK ustawione prawidłowo i w ciekawych miejscach.
4.Duża ilość drużyn wraz z całą czołówką krajową, sporo nowych młodych osób no i trochę starszej młodzieży.
5.Super profesjonalna obsługa na zadaniu specjalnym nr. 3 i 4. Niektórzy mieli uwago do dziewczyny na zadaniu nr. 3 mówiąc, że była zbyt drobiazgowa, ale ja uważam, że tak właśnie powinna wyglądać obsługa takiego zadania.
6.Bardzo dobrze zrobione mapy, jak ja wam zazdroszczę takich możliwości. Niestety, ale ja nie mam możliwości przygotowania takich map na Bielika.
7.Fantastyczne i trudne zadania specjalne nr. 1,2,3 i 4. Mostu linowego i zjazdu nie zapomnę przez długie lata. Dla człowieka z nad morza nie uprawiającego wspinaczki były to naprawdę ogromne przeżycia.
Podsumowanie jest bardzo trudne i zależy od celów, jakie sobie postawiły konkretne drużyny. Dla tych, co chcieli powalczyć na zasadach sportowych to była to totalna klapa, dla tych, którzy chcieli przeżyć kolejną przygodę było super. Mam nadzieję, że tak jak organizatorzy Liona wyciągnęli wnioski z błędów, które popełnili w 2002 i w tym roku zrobili coś niewyobrażalnie dobrego tak i cała ekipa Romka wyciągnie wnioski i AT 2003 będzie na dużo lepszym poziomie organizacyjnym niż OUTDOORMAN. Słyszało się głosy, że taki rajd to pewien produkt, który sprzedano nie wywiązując się z wszystkich zobowiązań. Jeżeli w programie było to czy tamto to musi to być, chyba, że sytuacja zagraża bezpieczeństwu uczestników, wtedy wytłumaczalna jest zmiana zasad w trakcie imprezy. Proszę to przemyśleć i coś zaproponować uczestnikom rajdu.
WiechoR
WiechoR
- KshysiekDolegowski
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 14 lut 2002, 00:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Faktycznie - teren byl swietny - bardzo urozmaicony, a poczucie humoru układających trasę czasem zabójcze. Tutaj - gratulacje!
Odcinek rowerowy - super. Kilka łatwych punktów - troche babrania w błocie. Dla każdego coś miłego. Oczywiście Sokolica i tamten zjazd to klapa niegodna takiej imprezy. Wpadlismy sprezeni i bojowi na ten punkt, chcielismy sie scigać, a tam... piknik - kanapki, pogaduchy i tylko ogniska brakowało. Czy tak trudno jest przewidziec, ze na jednej linie nie zjedzie 120 osób w ciągu kilku godzin. A co by się stało, gdyby ktoś się zablokował na linie jadac z prusikiem?? Przeciez amatorów i "ludziów z nizin" nie brakowało.
Po godzinie po prostu mialem dosyć czekania i zszedłem na dół. Dzieki temu przynajmniej część odcinka specjalnego z faworkami przelecielismy za dnia. Wspolczuje tym co wbijali sie w to po ciemku. Warto bylo sie zdyskwalifikowac zeby tego uniknac!!!
Inna uwaga to przygotowanie poreczowek na zadaniu nr 2. Kurka ! Jeden z punktów stałych był zrobiony z martwego drzewka o grubosci 4cm. To przeciez JAJA i to bardzo niebezpieczne. Na miejscu organizatorów sklepałbym gosci odpowiedzialnych za ten fragment trasy.
Dalej bylo na szczescie lepiej. Pozostale zadania specjalne zostaly dobrze przygotowane i stanowily ciekawe urozmiacenie.
A potem mgła..............................................
Rewelka !!! Fantastyczny sprawdzian na psyche
Przy zejsciu na 15 punkt myslalem ze wejde komus fo chalupy zanim sie zorientuje. A tak, zboczylismy tylko kilometr z kursu i wbiliśmy w jakieś krzaczory.
Dalej niestety - moja partnerka - mocna orientalistka przemarzla, a ja nie mialem spręża na kontynuowanie rajdu bez szansy na porownanie czasow z innymi zespolami i sklasyfikowanie.
Super trening przed duzym Salomonem, ale jak beda takie wtopy jak teraz to na wszelki wypadek wezme karty i chinczyka
Gratuluje zwyciezcom, pozdrawiam wszystkich startujacych i do zobaczenia w maju
Kshysiek (druzyna 41 - Wiosna Idzie)
Odcinek rowerowy - super. Kilka łatwych punktów - troche babrania w błocie. Dla każdego coś miłego. Oczywiście Sokolica i tamten zjazd to klapa niegodna takiej imprezy. Wpadlismy sprezeni i bojowi na ten punkt, chcielismy sie scigać, a tam... piknik - kanapki, pogaduchy i tylko ogniska brakowało. Czy tak trudno jest przewidziec, ze na jednej linie nie zjedzie 120 osób w ciągu kilku godzin. A co by się stało, gdyby ktoś się zablokował na linie jadac z prusikiem?? Przeciez amatorów i "ludziów z nizin" nie brakowało.
Po godzinie po prostu mialem dosyć czekania i zszedłem na dół. Dzieki temu przynajmniej część odcinka specjalnego z faworkami przelecielismy za dnia. Wspolczuje tym co wbijali sie w to po ciemku. Warto bylo sie zdyskwalifikowac zeby tego uniknac!!!
Inna uwaga to przygotowanie poreczowek na zadaniu nr 2. Kurka ! Jeden z punktów stałych był zrobiony z martwego drzewka o grubosci 4cm. To przeciez JAJA i to bardzo niebezpieczne. Na miejscu organizatorów sklepałbym gosci odpowiedzialnych za ten fragment trasy.
Dalej bylo na szczescie lepiej. Pozostale zadania specjalne zostaly dobrze przygotowane i stanowily ciekawe urozmiacenie.
A potem mgła..............................................
Rewelka !!! Fantastyczny sprawdzian na psyche
Przy zejsciu na 15 punkt myslalem ze wejde komus fo chalupy zanim sie zorientuje. A tak, zboczylismy tylko kilometr z kursu i wbiliśmy w jakieś krzaczory.
Dalej niestety - moja partnerka - mocna orientalistka przemarzla, a ja nie mialem spręża na kontynuowanie rajdu bez szansy na porownanie czasow z innymi zespolami i sklasyfikowanie.
Super trening przed duzym Salomonem, ale jak beda takie wtopy jak teraz to na wszelki wypadek wezme karty i chinczyka
Gratuluje zwyciezcom, pozdrawiam wszystkich startujacych i do zobaczenia w maju
Kshysiek (druzyna 41 - Wiosna Idzie)
Kshysiek - www.napieraj.pl
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
To ja tradycyjnie - trochę zdjęć, wyniki i reszta na dniach: http://pejzaze.onet.pl/10821,g,2,0,galeria.html.
A co do uwag - zastrzeżenie mam jedno, acz zasadnicze. Startuje ponad 60 zespołów. Proste równanie: 120 osób x minimum 5 minut na wpięcie, zjazd z przepinką i wypięcie = przynajmniej 10 godzin, wszystko na jednej linie? Powinno wisieć przynajmniej 3-4! Fakt, wpadka jedna, acz zasadnicza i ustawiająca kolejność na większość rajdu. Paradoksalnie, opłacało się pogrzać ostro na początku.
OS - no cóż, ciężki był, po ciemku zawsze gorzej niż w dzień. Dłuuuugi odcinek poprowadzony w poprzek stoku troszkę zad ługi i monotonny- tak na jednej nodze. No i nie znależliśmy PK ani w jaskini, ani obok... A do radioorientacji nie dotarliśmy, więc się nie wypowiadam...
PS. Pozdrowienia dla instruktorki z ZS nr 3. Wkurzyło ją moje ślamazarne wiązanie prusa i nie pozwoliła mi go skończyć, zawiązała go sama
(Edited by krzycho at 12:51 pm on April 1, 2003)
A co do uwag - zastrzeżenie mam jedno, acz zasadnicze. Startuje ponad 60 zespołów. Proste równanie: 120 osób x minimum 5 minut na wpięcie, zjazd z przepinką i wypięcie = przynajmniej 10 godzin, wszystko na jednej linie? Powinno wisieć przynajmniej 3-4! Fakt, wpadka jedna, acz zasadnicza i ustawiająca kolejność na większość rajdu. Paradoksalnie, opłacało się pogrzać ostro na początku.
OS - no cóż, ciężki był, po ciemku zawsze gorzej niż w dzień. Dłuuuugi odcinek poprowadzony w poprzek stoku troszkę zad ługi i monotonny- tak na jednej nodze. No i nie znależliśmy PK ani w jaskini, ani obok... A do radioorientacji nie dotarliśmy, więc się nie wypowiadam...
PS. Pozdrowienia dla instruktorki z ZS nr 3. Wkurzyło ją moje ślamazarne wiązanie prusa i nie pozwoliła mi go skończyć, zawiązała go sama
(Edited by krzycho at 12:51 pm on April 1, 2003)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- diablo
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 12 mar 2003, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lębork/3city
(LIRO team) Dla mnie jest to definitywnie koniec tego typu przygodówek w tym roku. Deprymuje mnie dominująca rola biegania, pierwsze miejsca obsadzają praktycznie ci sami ludzie (biegacze). Wszystko co nie jest biegiem jest praktycznie bez znaczenia dla wyników.
Zgadzam się że zachowanie sędziów uniemożliwiało sportową rywalizację, my straciliśmy conajmniej godzinę na przeszukiwanie zamku (na rowerowym) który był dla nas ostatnim punktem. Po kontakcie z dosyć obojętnym kierownikiem zawodów okazało się że sędzia miał być przed wejściem i zaliczenie pk byłoby błyskawiczne ale był on kilometr od zamku bo nie przyszło mu do głowy ze ktoś będzie przybywał z przeciwnego kierunku. Pogłębiło to naszą "demoralizację" która zaczęła się gdy zobaczyliśmy błotnsty plac startowy z mapami przyciśniętymi kawałkami gruzu do ziemi (a może nawet wcześniej). Na szczęście nie padało. Cóż na Harpaganie to wyglądało znacznie lepiej (porównać wpisowe). O innych sprawach już nie wspomnę...
Podsumowując - mimo pogody nie bawiliśmy się zbyt dobrze i zakończyliśmy sprawę na pieszym.
Zgadzam się że zachowanie sędziów uniemożliwiało sportową rywalizację, my straciliśmy conajmniej godzinę na przeszukiwanie zamku (na rowerowym) który był dla nas ostatnim punktem. Po kontakcie z dosyć obojętnym kierownikiem zawodów okazało się że sędzia miał być przed wejściem i zaliczenie pk byłoby błyskawiczne ale był on kilometr od zamku bo nie przyszło mu do głowy ze ktoś będzie przybywał z przeciwnego kierunku. Pogłębiło to naszą "demoralizację" która zaczęła się gdy zobaczyliśmy błotnsty plac startowy z mapami przyciśniętymi kawałkami gruzu do ziemi (a może nawet wcześniej). Na szczęście nie padało. Cóż na Harpaganie to wyglądało znacznie lepiej (porównać wpisowe). O innych sprawach już nie wspomnę...
Podsumowując - mimo pogody nie bawiliśmy się zbyt dobrze i zakończyliśmy sprawę na pieszym.
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Eeee tam, Diablo, przesadzasz. Co do tego, że zadania linowe - klapa, wszyscy są zgodni. Ale reszta??
Przed zawodami na długo był podany opis trasy, z rozpisaną długością poszczególnych etapów. Jeżeli roweru jest tylko o 10 km więcej, to należało się spodziewać, że decydująca będzie trasa piesza, zwłaszcza w tak "przebieżnym" terenie jak Dolinki. A plac startowy, o ile pamiętam był asfaltowy
Przed zawodami na długo był podany opis trasy, z rozpisaną długością poszczególnych etapów. Jeżeli roweru jest tylko o 10 km więcej, to należało się spodziewać, że decydująca będzie trasa piesza, zwłaszcza w tak "przebieżnym" terenie jak Dolinki. A plac startowy, o ile pamiętam był asfaltowy
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- Kiniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 917
- Rejestracja: 04 mar 2003, 21:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Tak, był asfalt.
Mnie się generalnie podobało, bo nie miałam przyjemności czekać na zadanie na Sokolicy. Na szczęście trochę w szarówce pobłądziliśmy i wyjechaliśmy z czasu
Jedyne zatrzeżenie to "hotel", chyba było cieplej na dworzu...
Mnie się generalnie podobało, bo nie miałam przyjemności czekać na zadanie na Sokolicy. Na szczęście trochę w szarówce pobłądziliśmy i wyjechaliśmy z czasu
Jedyne zatrzeżenie to "hotel", chyba było cieplej na dworzu...
Pozdrawiam,
Kiniak (gg 5660174)
Kiniak (gg 5660174)
- Adamek
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 paź 2001, 14:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
W ramach konstruktywnych uwag o samej imprezie.
Moim zdaniem wszystko bylo ok. do zjazdu z Sokolicy.
Za wyniki imprezy powinny byc przyjete ostatnie zarejstrowane przed zjazdem wyniki, poniewaz tam zakonczyly sie jednakowe dla wszystkich warunki rywalizacji o czym wspomniano już wyzej.
Szkoda, ze przed impreza nie podano przelicznika opuszczenia zadan specjalnych na minuty karne, bo moze to uratowalo by zdrowa rywalizacje.
Adam zaspol 39
Moim zdaniem wszystko bylo ok. do zjazdu z Sokolicy.
Za wyniki imprezy powinny byc przyjete ostatnie zarejstrowane przed zjazdem wyniki, poniewaz tam zakonczyly sie jednakowe dla wszystkich warunki rywalizacji o czym wspomniano już wyzej.
Szkoda, ze przed impreza nie podano przelicznika opuszczenia zadan specjalnych na minuty karne, bo moze to uratowalo by zdrowa rywalizacje.
Adam zaspol 39
- Adan
- Wyga
- Posty: 81
- Rejestracja: 06 mar 2003, 14:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wesoła
Zgadzam sie z wiekszoscia. Do odcinka specjalnego rajd byl super, a potem .... nie bede pisal jeszcze raz tego samego co szanowni poprzednicy.
Jedyny minus jaki jeszcze warto zaznaczyc to (choc juz wspominany) obsluga zjazdu. Jak mi, taternikowi z kilkuletnim stazem, jakas panienka wmawia, ze sie "zle" wpiolem do zjazdu, to czlowieka cholera bierze. Rozumiem, ze jej jedyne kawlifikacje do obslugi zadan linowych to brat organizator i pokazano jej tylko jeden sposob wpinania sie do zjazdu, ale takich osob nie zatrudnia sie do obslugi.
Wieze ze na w maju zadnych jaj nie bedzie.
Pozdrawiam.
ps. moze jej ktos kiedys pokaze jak sie zjazdza z prusem z pasa udowego.
Jedyny minus jaki jeszcze warto zaznaczyc to (choc juz wspominany) obsluga zjazdu. Jak mi, taternikowi z kilkuletnim stazem, jakas panienka wmawia, ze sie "zle" wpiolem do zjazdu, to czlowieka cholera bierze. Rozumiem, ze jej jedyne kawlifikacje do obslugi zadan linowych to brat organizator i pokazano jej tylko jeden sposob wpinania sie do zjazdu, ale takich osob nie zatrudnia sie do obslugi.
Wieze ze na w maju zadnych jaj nie bedzie.
Pozdrawiam.
ps. moze jej ktos kiedys pokaze jak sie zjazdza z prusem z pasa udowego.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 22 sty 2003, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Lodz
Do organizatorów Outdoorman 2003
Panowie!!!
O jeden przewał za daleko!
Niniejszym informuję Was, że zespół Inter-Fragrances dotarł na metę na 15 MIEJSCU, a to co zamieściliście w Internecie p.t. wyniki to kpina, bzdura i kompromitacja w wielu punktach ( na przykład przepak nr DWA trwał u nas 6 min, a nie jak podajecie pół godziny).
Może lepiej nic nie pisać, niż wymyślać bzdury. I jedno jeszcze pytanie – czy pieniądze i to niemałe braliście za totalny brak profesjonalizmu w przygotowaniu zadań specjalnych i radioorientacji, a może za Coś jeszcze.
Do dalszej lektury niewesołych refleksji zapraszam na łamy Biegania i n.p.m.-u
Może parę osób zdąży opisem się zrazić nim wyłoży sporą kasę na Adwenture Trophy
Niniejszym żądam poprawienia (lub usunięcia – jeśli nie wiecie co pisać) nieprawdziwych wpisów w Internecie z uwzględnieniem (odjęciem, żeby było jasne) trzech godzin radioorientacji, którą mimo wad radioodbiorników zaliczyliśmy w całości.
Z poważaniem
Za Intern-Fragrances
Michał Kiełbasiński
P.S No chyba że to wszystko był taki durny Prima-Aprilis…
Panowie!!!
O jeden przewał za daleko!
Niniejszym informuję Was, że zespół Inter-Fragrances dotarł na metę na 15 MIEJSCU, a to co zamieściliście w Internecie p.t. wyniki to kpina, bzdura i kompromitacja w wielu punktach ( na przykład przepak nr DWA trwał u nas 6 min, a nie jak podajecie pół godziny).
Może lepiej nic nie pisać, niż wymyślać bzdury. I jedno jeszcze pytanie – czy pieniądze i to niemałe braliście za totalny brak profesjonalizmu w przygotowaniu zadań specjalnych i radioorientacji, a może za Coś jeszcze.
Do dalszej lektury niewesołych refleksji zapraszam na łamy Biegania i n.p.m.-u
Może parę osób zdąży opisem się zrazić nim wyłoży sporą kasę na Adwenture Trophy
Niniejszym żądam poprawienia (lub usunięcia – jeśli nie wiecie co pisać) nieprawdziwych wpisów w Internecie z uwzględnieniem (odjęciem, żeby było jasne) trzech godzin radioorientacji, którą mimo wad radioodbiorników zaliczyliśmy w całości.
Z poważaniem
Za Intern-Fragrances
Michał Kiełbasiński
P.S No chyba że to wszystko był taki durny Prima-Aprilis…
Michał Kiełbasiński
- HERCI
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 18 mar 2003, 12:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Częstochowa
Witam.
To i ja dodam kilka zdań co do imprezy.
Ogólnie impreza była OK - podziękowania dla organizatorów za trud włożony przy organizacji imprezy. Jednak chciałbym wytłuścić kilka błędów które moim zdaniem trzeba poprawić :
1. Zadania linowe (bez komentarza - zrobili to poprzednicy)
2. Sędziowie którzy już siedzieli na PK powinni notować czasy (w wynikach powinny się one znaleźć- i to precyzyjne wpisy)
3. Jeżeli w regulaminie nie ma kar czasowych za niewykonanie zadań specjalnych to wykonanie ich jest obowiązkowe(patrz radioorientacja zespół z 3 miejsca)- w przeciwnym razie oczywistym rozwiązaniem jest NKL - nie można zmieniać regulaminu podczas zawodów. Rozmawiałem z kilkoma ekipami którzy szukali na radioorientacji przez 3 godz. i zrezygnowali z kontynuacji trasy gdyż byli przekonani że będą zdyskwalifikowani.- przecież szanse wszyscy mają takie same, także regulamin dla wszystkich powinien być taki sam - błąd karygodny!!!
4. Medialność imprezy- otwarcie (podwórkowe), zakończenie - nie wiele lepsze- dodam że wypisanie dyplomów dla przynajmniej 6 zespolów z open i miX nie wiele kosztuje a całkiem inaczej wygląda- nie wspomnę że każdy kto ukończył miło by się czuł gdby dostał dyplom (czy certyfikat) że ukończył dany rajd w takim , a takim czasie -(to chyba najczęściej powielany błąd organizatorów z Krakowa).
Największa zaleta to Mapa - trasa : ciekawa, przemyślana na wysokim pozimie technicznym.
Mam nadzieję że uwagi zostaną potraktowane konstruktywnie i więcej ich nie doświadczymy.
Podziękowania dla wszystkich organizatorów za imprezę.
Pozdrawiam
Piotrek H.
To i ja dodam kilka zdań co do imprezy.
Ogólnie impreza była OK - podziękowania dla organizatorów za trud włożony przy organizacji imprezy. Jednak chciałbym wytłuścić kilka błędów które moim zdaniem trzeba poprawić :
1. Zadania linowe (bez komentarza - zrobili to poprzednicy)
2. Sędziowie którzy już siedzieli na PK powinni notować czasy (w wynikach powinny się one znaleźć- i to precyzyjne wpisy)
3. Jeżeli w regulaminie nie ma kar czasowych za niewykonanie zadań specjalnych to wykonanie ich jest obowiązkowe(patrz radioorientacja zespół z 3 miejsca)- w przeciwnym razie oczywistym rozwiązaniem jest NKL - nie można zmieniać regulaminu podczas zawodów. Rozmawiałem z kilkoma ekipami którzy szukali na radioorientacji przez 3 godz. i zrezygnowali z kontynuacji trasy gdyż byli przekonani że będą zdyskwalifikowani.- przecież szanse wszyscy mają takie same, także regulamin dla wszystkich powinien być taki sam - błąd karygodny!!!
4. Medialność imprezy- otwarcie (podwórkowe), zakończenie - nie wiele lepsze- dodam że wypisanie dyplomów dla przynajmniej 6 zespolów z open i miX nie wiele kosztuje a całkiem inaczej wygląda- nie wspomnę że każdy kto ukończył miło by się czuł gdby dostał dyplom (czy certyfikat) że ukończył dany rajd w takim , a takim czasie -(to chyba najczęściej powielany błąd organizatorów z Krakowa).
Największa zaleta to Mapa - trasa : ciekawa, przemyślana na wysokim pozimie technicznym.
Mam nadzieję że uwagi zostaną potraktowane konstruktywnie i więcej ich nie doświadczymy.
Podziękowania dla wszystkich organizatorów za imprezę.
Pozdrawiam
Piotrek H.
Herci
- diablo
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 12 mar 2003, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lębork/3city
Pomijając słabe wyszkolenie sędziów na Outdoorze mam jedno małe zasadnicze pytanie: czy tzw. rajdy przygodowe mają być BnO z doklejonymi paroma ćwiczeniami linowymi itp.? Jeśli tak to ziewam na to potęznie. Podejrzewam że liczba uczestników takich imprez będzie stopniowo topnieć.
-
- Wyga
- Posty: 147
- Rejestracja: 09 maja 2002, 21:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: gliwice/stara miłosna
A tak konkretnie, to o co chodzi? Wydawało mi się, że w rajdach ( zarówno tych krótszych, więc siłą rzeczy szybszych, jak i wielodniowych ) jedną z podstawowych umiejętności jest nawigacja. Inaczej byłyby to udziwnione triathlony, lub coś w tym guście...czy tzw. rajdy przygodowe mają być BnO z doklejonymi paroma ćwiczeniami linowymi itp.?
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Jeszcze jedna uwaga do kar czasowych za ominięcie zadania: są za niskie! Wysokość kary nie ma co prawda większego znaczenia dla klasyfikacji, ale...
Uznaliśmy na Sokolicy, że poczekamy w kolejce i zrobimy wszystkie zadania po kolei. Spędziliśmy tam półtorej godziny i poszliśmy dalej już w szarówce. Ci, którzy opuścili zjazd, nie wystygli i skończyli OS jeszcze za dnia. Czyli nam bardziej opłacałoby się opuścić zadanie niż je wykonać
Uznaliśmy na Sokolicy, że poczekamy w kolejce i zrobimy wszystkie zadania po kolei. Spędziliśmy tam półtorej godziny i poszliśmy dalej już w szarówce. Ci, którzy opuścili zjazd, nie wystygli i skończyli OS jeszcze za dnia. Czyli nam bardziej opłacałoby się opuścić zadanie niż je wykonać
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- Adamek
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 paź 2001, 14:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
A w regulaminie jakiej imprezy byla mowa o karach czasowych za niewykonanie zadania?
Kar czasowych nie bylo w momencie rozpoczecia wspolzawodnictwa, kar czasowych nie wprowadzono nawet po interwencji telefonicznej u kierownika zawodow, ograniczono tylko zjazd do jednej osoby.
Nam tez sie oplacalo nie czekac. Os zrobilibysmy spokojnie za dnia i moze jeszcze kilka nastepnych punktow. A tak czekalismy prawie 2h , zjazdu nie zrobilismy, koncowka OS to szukanie wstazek na drzewach z latarkami, i swiadomosc ze idziemu i nie bedziemy sklasyfikowani odebrala nam ochote na kontynuacje.
Tylko powstaje pytanie czy to jest zdrowe wspolzawodnictwo, w ktorych postawnowienia regulaminu powstaja w trakcie imprezy i nie ma szans na powiadomienia o tym wszystkich uczestnikow?
Zespoly z Chrzanowa, ktore przyszly na zjazd, wcale na ten zjazd nie czekaly, Okno plus I czakal i to chyba wicej niz 2h.
Czy wobec tego ogloszone wyniki sa w porzadku?
Kar czasowych nie bylo w momencie rozpoczecia wspolzawodnictwa, kar czasowych nie wprowadzono nawet po interwencji telefonicznej u kierownika zawodow, ograniczono tylko zjazd do jednej osoby.
Nam tez sie oplacalo nie czekac. Os zrobilibysmy spokojnie za dnia i moze jeszcze kilka nastepnych punktow. A tak czekalismy prawie 2h , zjazdu nie zrobilismy, koncowka OS to szukanie wstazek na drzewach z latarkami, i swiadomosc ze idziemu i nie bedziemy sklasyfikowani odebrala nam ochote na kontynuacje.
Tylko powstaje pytanie czy to jest zdrowe wspolzawodnictwo, w ktorych postawnowienia regulaminu powstaja w trakcie imprezy i nie ma szans na powiadomienia o tym wszystkich uczestnikow?
Zespoly z Chrzanowa, ktore przyszly na zjazd, wcale na ten zjazd nie czekaly, Okno plus I czakal i to chyba wicej niz 2h.
Czy wobec tego ogloszone wyniki sa w porzadku?