Komentarz do artykułu Będzie Rekord Trasy na Rzeźniku !
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Będzie Rekord Trasy na Rzeźniku !
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Mówisz o tym? Nie, "spękali" przed górami Już nie pamiętam co było powodem ale cos tam im nie pasowało.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie, żaden przyczynek to by nie był. Oni są dobrzy w biegach gdzie przestają mieć już takie znaczenie przewagi fizyczne, czyli naprawdę bardzo długie wysiłki. 10 godzin to jest dla nich za mało czasu. Nie mieliby jakichkolwiek szans na zawalczenie z czołówką.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 313
- Rejestracja: 24 cze 2012, 15:53
- Życiówka na 10k: 37:55
- Życiówka w maratonie: 3:29
- Lokalizacja: Kołaków
Oczywiście się merytorycznie zgadzam, ale...Adam Klein pisze:Nie, żaden przyczynek to by nie był. Oni są dobrzy w biegach gdzie przestają mieć już takie znaczenie przewagi fizyczne, czyli naprawdę bardzo długie wysiłki. 10 godzin to jest dla nich za mało czasu. Nie mieliby jakichkolwiek szans na zawalczenie z czołówką.
...patrząc na wcześniejsze artykuły porównujące obydwie wersje ultra...
założymy się, że dyskusja na forum by była? :D
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No tak, z tego punktu widzenia tak.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tutaj Bieg Rzeźnika oczami organizatorów: http://bieganie.pl/?show=1&cat=10&id=8776
Ciekawe jak to wyglądało z innych punktów widzenia.
Ciekawe jak to wyglądało z innych punktów widzenia.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
"Bieg Rzeźnika InterRisk dla aktywnych"??? Naprawdę???
Podoba mi się brak jednorazowych kubeczków.
Podoba mi się brak jednorazowych kubeczków.
- yacoll
- Stary Wyga
- Posty: 154
- Rejestracja: 17 sie 2011, 11:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:43
Hej,
Na przepaku w Cisnej oraz na mecie robił zdjęcia taki sympatyczny łysy gościu, fotograf. Wspominał mi, że zdjęcia będą dostępne nieodpłatnie w necie - ale nie powiedział gdzie
Ktoś może namierzył?
Pozdro
yacoll
Na przepaku w Cisnej oraz na mecie robił zdjęcia taki sympatyczny łysy gościu, fotograf. Wspominał mi, że zdjęcia będą dostępne nieodpłatnie w necie - ale nie powiedział gdzie
Ktoś może namierzył?
Pozdro
yacoll
happy running
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 01 cze 2016, 16:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ten miły łysy Gość do Andrzej. Należą mu się wielkie podziękowania za kawał ciężkiej roboty jakiej się podjął. Obiecał ,że każdemu zrobi zdjęcie;-) Jest ich około 10 tysięcy!!!!
można je znaleźć na stronie Ligi Biegów Górskich Dare 2b
https://ligabiegowgorskich.pl/galeria-biegow
Na pewno każdy się tam znajdzie
powodzenia podczas szukania
można je znaleźć na stronie Ligi Biegów Górskich Dare 2b
https://ligabiegowgorskich.pl/galeria-biegow
Na pewno każdy się tam znajdzie
powodzenia podczas szukania
- yacoll
- Stary Wyga
- Posty: 154
- Rejestracja: 17 sie 2011, 11:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:43
Stronka właśnie klękła Rzeźnicy się rzucili oglądać zdjęcia
Andrzeju, nie znamy się ale niniejszym chciałbym złożyć Tobie serdeczne MUCHAS GRACIAS ze to co zrobiłeś. I mówię to nie tylko w moim imieniu.
Pozdro
yacoll
Andrzeju, nie znamy się ale niniejszym chciałbym złożyć Tobie serdeczne MUCHAS GRACIAS ze to co zrobiłeś. I mówię to nie tylko w moim imieniu.
Pozdro
yacoll
happy running
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Czuję się w pewnym sensie "wywołany do tablicy" artykułem Kuby Krause "XIII Bieg Rzeźnika - refleksja", bowiem to ja jestem owym Krzychem mającym w zwyczaju stosowanie określenia "bieg po krzakach" w stosunku do biegów o przeciętnych walorach widokowych.
Aby nie zamulać i nie wsadzać czytelników na minę, podzielę wypowiedź na dwie części: pierwszą, krótszą, nieco bardziej merytoryczną, oraz drugą, typową biciopianową mieliznę z cyklu "TLDR".
1.
- nie da się ukryć, że rzeźnicka impreza rozrosła się do ogromnych, w porównaniu z edycjami sprzed paru lat, rozmiarów, co mogło być jednym z powodów trudności, jakie napotkała w 2016 r., być może jest to chwila, w której należy powiedzieć gromkie "nie" dalszemu zwiększaniu liczby uczestników, która i tak jest dość pokaźna, już rok temu miałem wrażenie, że "agresywna masówka" nieco zabija legendę Rzeźnika - piszę to jako osoba, która nie jest związana emocjonalnie z tym biegiem i nawet jeśli już nigdy w nim nie wystartuję (jest to dość prawdopodobne), to przyjmę ten fakt wzruszeniem ramion i będę się cieszył myślą, że osoby, którym na starcie naprawdę zależy, biorą udział w swojej ukochanej, "kultowej" imprezie o określonej charakterystyce,
- startowałem w Rzeźniku Ultra, chciałem wystartować na trasie 140 km, ostatecznie, z kilku powodów (o tym w części zamulającej) wystartowałem na 100 km, moim subiektywnym zdaniem alternatywna trasa Ultra miała się nijak do oryginału (czytaj: w dużej części była nużąca i nieciekawa, dodatkowo przebiegała w sporej części po twardej drodze albo wręcz po asfalcie), wg Kuby alternatywna trasa Biegu Rzeźnika "nie przebiła" oryginału - tak samo trasa Ultra nie miała najmniejszych szans się nawet zbliżyć do tego, czym cieszyli się zawodnicy w roku 2015, no ale nie mam złudzeń: spróbujcie ułożyć ciekawą trasę 100/140 km z wyłączeniem Parku Narodowego, to jest po prostu niemożliwe. Na trasie 100 moje ulubione "widoczki" czekały w okolicach Jasła, Dziurkowca i Paportnej (noc, księżyc w pełni, świetlisty ludzki wąż - fajnie), a potem był już tylko płacz i zgrzytanie zębów.
2.
(zamuła start)
O problemach z trasą dowiedziałem się jakieś 48 godzin przed startem. Nie ukrywam i nigdy nie ukrywałem, że walory widokowe są dla mnie jednym z najważniejszych powodów, dla których decyduję się na udział w jakimś biegu. Czasem wydaje mi się, że najważniejszym. Zdaję sobie sprawę, że udział w pewnym malowniczym alpejskim biegu 12 lat temu najprawdopodobniej uratował moje biegactwo, bo po prostu chciałem je rzucić w kąt po przebiegnięciu pierwszego płaskiego maratonu, który wydał mi się niczym innym jak tylko niepotrzebną udręką. Od tamtej pory od czasu do czasu jeździłem w góry, a zawody wybierałem uważnie analizując przebieg trasy. Ja sam nie traktuję biegania jako biegania dla biegania, ale jako sposobność do przygotowania się m. in. do ciekawych zawodów górach. Każdy w swoim bieganiu szuka swoich motywacji i odnajduje swoje, małe nagrody, ja także pozwoliłem sobie na odnalezienie swoich. Nasze motywacje, powody, nagrody, nasze kije i marchewki to często sprawy subiektywne (dlaczego ja piszę o takich oczywistościach?) i wszelkie uogólnianie w tym temacie jest raczej nieskuteczne.
Jestem jedną z osób, która na profilu FB Rzeźnika wyraziła rozczarowanie przebiegiem nowej trasy i zwróciłem uwagę na jej mierne, wg mnie, walory widokowe. Oczywiście dostało mi się za swoje od przedstawiciela innego biegowego nurtu filozoficznego, który w bieganiu szuka i znajduje coś innego, niż ja.
Nową trasę ultra poznałem około 22 godziny przed startem, gdy będąc już w Cisnej w pocie czoła nanosiłem jej przebieg na mapę turystyczną, zerkając co jakiś czas na ekran smartfona, na którym widziałem jakieś wymyślone przez organizatora zawijasy. Gdy już naniosłem całość zrozumiałem, że trasa ma się nijak do tego, na co czekałem.
(UWAGA, WIELKIE SŁOWA) To był wieczór, który kazał mi się zastanowić, co tak naprawdę oznacza dla mnie "bieganie" (PATETYCZNA MUZYKA W TLE, CIĄGNĄCE SIĘ SMYKI, MOLLOWE TONACJE). (NO DOBRA, SCHODZIMY NA ZIEMIĘ) Wydawało się, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji. Biec 140? Niby się przygotowywałem, ale bardzo duża część motywacji odeszła do przeszłości razem ze starą trasą, którą rozkładałem na części podczas treningów i w swoich sennych "wizjomarzeniach". Nie chciałem "biec, bo tak wyszło" i motywować się nie wiadomo czym w tej nieuniknionej chwili, gdy w baku brak paliwa, a akumulator też jest już praktycznie wyczerpany. Olać? Nie po to tłukłem się przez 2/3 Polski, żeby teraz dwa dni siedzieć w Cisnej i gapić się w popsuty telewizor, w którym nawet nie było TVP1. Bohater tragiczny literatury antycznej spoglądał w sufit analizując "za" i "przeciw". Od czasu do czasu dzwonił do znajomych, aby podzielić się przemyśleniami. Bohaterowi tragicznemu nie pomagał chaos informacyjny, emocjonalna burza, jaka rozpętała się nad Rzeźnikiem oraz fakt, że znajomi mieli najróżniejsze podejścia, od "olać kompletnie" do "cisnąć".
Podjąłem decyzję, że biegnę trasę 100 km, bo nie jestem w stanie wystarczająco się spiąć na trasę 140 i do końca robić swojego. Biegnę 100 km i "pomagam" (na ile to możliwe) nieco mniej doświadczonemu koledze, z którym przyjechałem do Cisnej i który pierwszy raz w życiu podejmował próbę pokonania setki.
Z planów i założeń nie zostało nic. Sportowo sprawa zakończyła się fiaskiem, ale w wymiarze międzyludzkim naprawdę przeżyłem coś niecodziennego, co pewnie zrozumiem tylko ja i mój ziomek, z którym pokonywałem trasę (od znużenia, przez apatię i dół aż do wesołkowatej euforii) - jego kontuzja przeistoczyła bieg bez napinki w walkę o ukończenie. Z wydarzenia sportowego zrobiło się spore wydarzenie życiowe, bo ukończenie dla niego znaczyło o wiele więcej, niż mogłem sobie wyobrazić.
Tyle. Życzę każdemu, żeby odnalazł we wspaniałym/cudownym/nużącym/wkurzającym* bieganiu/biegactwie* to, czego szuka.
*niepotrzebne skreślić
(zamuła stop)
Aby nie zamulać i nie wsadzać czytelników na minę, podzielę wypowiedź na dwie części: pierwszą, krótszą, nieco bardziej merytoryczną, oraz drugą, typową biciopianową mieliznę z cyklu "TLDR".
1.
- nie da się ukryć, że rzeźnicka impreza rozrosła się do ogromnych, w porównaniu z edycjami sprzed paru lat, rozmiarów, co mogło być jednym z powodów trudności, jakie napotkała w 2016 r., być może jest to chwila, w której należy powiedzieć gromkie "nie" dalszemu zwiększaniu liczby uczestników, która i tak jest dość pokaźna, już rok temu miałem wrażenie, że "agresywna masówka" nieco zabija legendę Rzeźnika - piszę to jako osoba, która nie jest związana emocjonalnie z tym biegiem i nawet jeśli już nigdy w nim nie wystartuję (jest to dość prawdopodobne), to przyjmę ten fakt wzruszeniem ramion i będę się cieszył myślą, że osoby, którym na starcie naprawdę zależy, biorą udział w swojej ukochanej, "kultowej" imprezie o określonej charakterystyce,
- startowałem w Rzeźniku Ultra, chciałem wystartować na trasie 140 km, ostatecznie, z kilku powodów (o tym w części zamulającej) wystartowałem na 100 km, moim subiektywnym zdaniem alternatywna trasa Ultra miała się nijak do oryginału (czytaj: w dużej części była nużąca i nieciekawa, dodatkowo przebiegała w sporej części po twardej drodze albo wręcz po asfalcie), wg Kuby alternatywna trasa Biegu Rzeźnika "nie przebiła" oryginału - tak samo trasa Ultra nie miała najmniejszych szans się nawet zbliżyć do tego, czym cieszyli się zawodnicy w roku 2015, no ale nie mam złudzeń: spróbujcie ułożyć ciekawą trasę 100/140 km z wyłączeniem Parku Narodowego, to jest po prostu niemożliwe. Na trasie 100 moje ulubione "widoczki" czekały w okolicach Jasła, Dziurkowca i Paportnej (noc, księżyc w pełni, świetlisty ludzki wąż - fajnie), a potem był już tylko płacz i zgrzytanie zębów.
2.
(zamuła start)
O problemach z trasą dowiedziałem się jakieś 48 godzin przed startem. Nie ukrywam i nigdy nie ukrywałem, że walory widokowe są dla mnie jednym z najważniejszych powodów, dla których decyduję się na udział w jakimś biegu. Czasem wydaje mi się, że najważniejszym. Zdaję sobie sprawę, że udział w pewnym malowniczym alpejskim biegu 12 lat temu najprawdopodobniej uratował moje biegactwo, bo po prostu chciałem je rzucić w kąt po przebiegnięciu pierwszego płaskiego maratonu, który wydał mi się niczym innym jak tylko niepotrzebną udręką. Od tamtej pory od czasu do czasu jeździłem w góry, a zawody wybierałem uważnie analizując przebieg trasy. Ja sam nie traktuję biegania jako biegania dla biegania, ale jako sposobność do przygotowania się m. in. do ciekawych zawodów górach. Każdy w swoim bieganiu szuka swoich motywacji i odnajduje swoje, małe nagrody, ja także pozwoliłem sobie na odnalezienie swoich. Nasze motywacje, powody, nagrody, nasze kije i marchewki to często sprawy subiektywne (dlaczego ja piszę o takich oczywistościach?) i wszelkie uogólnianie w tym temacie jest raczej nieskuteczne.
Jestem jedną z osób, która na profilu FB Rzeźnika wyraziła rozczarowanie przebiegiem nowej trasy i zwróciłem uwagę na jej mierne, wg mnie, walory widokowe. Oczywiście dostało mi się za swoje od przedstawiciela innego biegowego nurtu filozoficznego, który w bieganiu szuka i znajduje coś innego, niż ja.
Nową trasę ultra poznałem około 22 godziny przed startem, gdy będąc już w Cisnej w pocie czoła nanosiłem jej przebieg na mapę turystyczną, zerkając co jakiś czas na ekran smartfona, na którym widziałem jakieś wymyślone przez organizatora zawijasy. Gdy już naniosłem całość zrozumiałem, że trasa ma się nijak do tego, na co czekałem.
(UWAGA, WIELKIE SŁOWA) To był wieczór, który kazał mi się zastanowić, co tak naprawdę oznacza dla mnie "bieganie" (PATETYCZNA MUZYKA W TLE, CIĄGNĄCE SIĘ SMYKI, MOLLOWE TONACJE). (NO DOBRA, SCHODZIMY NA ZIEMIĘ) Wydawało się, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji. Biec 140? Niby się przygotowywałem, ale bardzo duża część motywacji odeszła do przeszłości razem ze starą trasą, którą rozkładałem na części podczas treningów i w swoich sennych "wizjomarzeniach". Nie chciałem "biec, bo tak wyszło" i motywować się nie wiadomo czym w tej nieuniknionej chwili, gdy w baku brak paliwa, a akumulator też jest już praktycznie wyczerpany. Olać? Nie po to tłukłem się przez 2/3 Polski, żeby teraz dwa dni siedzieć w Cisnej i gapić się w popsuty telewizor, w którym nawet nie było TVP1. Bohater tragiczny literatury antycznej spoglądał w sufit analizując "za" i "przeciw". Od czasu do czasu dzwonił do znajomych, aby podzielić się przemyśleniami. Bohaterowi tragicznemu nie pomagał chaos informacyjny, emocjonalna burza, jaka rozpętała się nad Rzeźnikiem oraz fakt, że znajomi mieli najróżniejsze podejścia, od "olać kompletnie" do "cisnąć".
Podjąłem decyzję, że biegnę trasę 100 km, bo nie jestem w stanie wystarczająco się spiąć na trasę 140 i do końca robić swojego. Biegnę 100 km i "pomagam" (na ile to możliwe) nieco mniej doświadczonemu koledze, z którym przyjechałem do Cisnej i który pierwszy raz w życiu podejmował próbę pokonania setki.
Z planów i założeń nie zostało nic. Sportowo sprawa zakończyła się fiaskiem, ale w wymiarze międzyludzkim naprawdę przeżyłem coś niecodziennego, co pewnie zrozumiem tylko ja i mój ziomek, z którym pokonywałem trasę (od znużenia, przez apatię i dół aż do wesołkowatej euforii) - jego kontuzja przeistoczyła bieg bez napinki w walkę o ukończenie. Z wydarzenia sportowego zrobiło się spore wydarzenie życiowe, bo ukończenie dla niego znaczyło o wiele więcej, niż mogłem sobie wyobrazić.
Tyle. Życzę każdemu, żeby odnalazł we wspaniałym/cudownym/nużącym/wkurzającym* bieganiu/biegactwie* to, czego szuka.
*niepotrzebne skreślić
(zamuła stop)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Kuba, ale co słabsza trasa oznacza np dla Ciebie? Czy wystartowałbyś w przyszłym roku ?
mam_platfusa: Część zamulająca jest znakomita, "przedstawiciele innego nurtu filozoficznego", "bohater antyczny"
mam_platfusa: Część zamulająca jest znakomita, "przedstawiciele innego nurtu filozoficznego", "bohater antyczny"