III Bieg 7 Dolin
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
oczywiście.
są jednak takie wypadki w których uzycie przeciwból. jest wg mnie zrozumiałe.
są jednak takie wypadki w których uzycie przeciwból. jest wg mnie zrozumiałe.
- dammy
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 02 paź 2011, 15:28
- Lokalizacja: Rzeszów
"... przychodzi satysfakcja z przekroczenia linii mety. Na mecie wyrzucam w górę zaciśnięte pięści. Dokonałem tego. To pierwsze i najgłębsze uczucie, które przepływa przeze mnie za każdym razem gdy kończę zawody. Później, gdy złapię oddech, pojawia się wdzięczność. Czuję się wdzięczny za możliwość doświadczenia czegoś takiego. Być może łaskawy Bóg daje nam w takich sytuacjach więcej niż zasługujemy, możliwe też, że dzieje się tak ponieważ Jemu również się to podoba. Tak właśnie, prawdziwie wierzę, iż On lubi biegi górskie, którym oddają się ludzie. A wszystko co do nas należy to sprawiać Jemu frajdę dzień za dniem robiąc to, co jest również oczywiście frajdą dla nas samych."
Nigdzie nie spotkałem piękniejszego wyrażenia emocji, które się czuje po ukończonym biegu szczególnie tym ultra czy długodystanowym. Są one kwintesencją wielkiej radosci z tego wszystkiego (czyli samotność, wysiłek, walka z własnymi słabościami, podziwianie otaczajacej przyrody, itd.) co skłąda się na jeden lakoniczny wyraz 'bieganie'. Wielki szacun nie tylko za wygraną ale i podejście do biegania oraz wielką skromność do swoich sukcesów na którą stać tylko tych największych. Skromność która wynika z głębokiego, niemal metafizycznego, zrozumienia swego miejsca w świecie oraz ograniczonych zasobów, które umiejętnie zagospodarowane pozwalają nam dokonywać rzeczy niezwykłych. Csaba Nemeth - czapki z głów!!!
Nigdzie nie spotkałem piękniejszego wyrażenia emocji, które się czuje po ukończonym biegu szczególnie tym ultra czy długodystanowym. Są one kwintesencją wielkiej radosci z tego wszystkiego (czyli samotność, wysiłek, walka z własnymi słabościami, podziwianie otaczajacej przyrody, itd.) co skłąda się na jeden lakoniczny wyraz 'bieganie'. Wielki szacun nie tylko za wygraną ale i podejście do biegania oraz wielką skromność do swoich sukcesów na którą stać tylko tych największych. Skromność która wynika z głębokiego, niemal metafizycznego, zrozumienia swego miejsca w świecie oraz ograniczonych zasobów, które umiejętnie zagospodarowane pozwalają nam dokonywać rzeczy niezwykłych. Csaba Nemeth - czapki z głów!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Fajny gość z tego Węgra, fajnie pisze, mam sporo podobnych wrażeń z ultrabiegów co on, choć oczywiście na dużo bardziej truchtano-chodzonym poziomie. Dla mnie jest on symbolem umiędzynarodowienia tych naszych polskich ultra, to chyba jest potrzebne. Krótsze dystanse wręcz zdominowali obcokrajowcy, ale polskie górskie ultra to była dotąd nasza piaskownica. Już nie jest i to chyba dobrze.
A teraz z innej beczki:
We wtorek 18.09.2012 o godz. 15.15 w TVP Sport ma być reportaż z Biegu 7 Dolin (100 km). Ma być w nim kilka "znajomych twarzy"
.
A teraz z innej beczki:
We wtorek 18.09.2012 o godz. 15.15 w TVP Sport ma być reportaż z Biegu 7 Dolin (100 km). Ma być w nim kilka "znajomych twarzy"

Aby tylko nogi nieśli...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Stracił godzine do zwycięzcy to jest ogrom czasu, to tak jak stracić 30min w maratonie, bardzo dużo. Taki Świerc biega połówkę ok 1.11 a więc 10min szybciej aniżeli wspomniany zawodnik a więc na stówę jeszcze więcej stracił. Tutaj wielu dobrych zeszło podejrzewam albo z powodu zgubienia trasy albo z powodu kalkulacji, liczy się podium, dalsze miejsca to szkoda sił a nagroda niewspółmierna do wysiłku.Kshysiek pisze:Bardzo ciekawa rzeczy wydarzyła się tuż za podium.
Jako czwarty przybiegł Kuba Wolski - zupełny amator, który biega po 50km w tygodniu, skończył w życiu jedną setkę, a półmaraton robi w 1:20. (wiem bo często z nim trenuję lub startuję i ni cholery nie potrafię powiedzieć jak on obiegał całą resztę peletonu w której roiło się od mocarnych nazwisk).
R.S.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Ci co przebiegli co możecie powiedzieć o oznakowaniu trasu, wiele osób się zgubiło przecież a biegnie się w nocy częśc trasy
R.S.
- Rychu
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 12 sie 2009, 16:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
oznakowanie jest dobre
ci co się zgubili po prostu stracili czujność
rok wcześniej 2 razy zmyliłem trasę i za każdym razem z własnej winy
dodatkowo jest mapa i odprawa na której się omawia dokładnie trasę
polecam też relacje Janga
http://bieganie.pl/?cat=224&id=2126&show=1
http://bieganie.pl/?show=1&cat=222&id=3188
ci co się zgubili po prostu stracili czujność
rok wcześniej 2 razy zmyliłem trasę i za każdym razem z własnej winy
dodatkowo jest mapa i odprawa na której się omawia dokładnie trasę
polecam też relacje Janga
http://bieganie.pl/?cat=224&id=2126&show=1
http://bieganie.pl/?show=1&cat=222&id=3188
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
oznakowanie w tym roku było całkiem dobre, trzeba po prostu rozglądać się za białymi taśmami, aczkolwiek przy zbiegu do Piwnicznej było takie miejsce ze nagle trasa skręcała w malutką odnogę a główna droga szła prosto.
Innych problemów raczej nie ma . W nocnej cześci biegnie się w zasadzie do pierwszego punktu żywieniowego, a w tym odcinku trasy tylko szczyt Jaworzyny może być problematyczny. Reszta jest w porządku.
Innych problemów raczej nie ma . W nocnej cześci biegnie się w zasadzie do pierwszego punktu żywieniowego, a w tym odcinku trasy tylko szczyt Jaworzyny może być problematyczny. Reszta jest w porządku.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moim zdaniem trasa w ub. roku oznakowana była wzorowo, zwłaszcza ten odcinek nocny. Wystarczyło omieść głową (i czołówką) okolicę i widziało się porozwieszane taśmy jak okiem sięgnąć. Ja się na swojej wydmie 2km2 powierzchni potrafię zgubić a zmysłu orientacji w terenie praktycznie nie mam więc skoro się nie zgubiłem to chyba nie jest źle. Zwłaszcza, że nie spodziewałem się, że stawka tak szybko się rozciągnie i jeszcze po ciemku będę biegł sam a nie było ani jednego momentu zawahania przy wyborze drogi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Teraz mam pytanie jak ciężki to jest wysiłek dla zdrowia, jakie są konsekwencje tego później. Chodzi mi o człowieka który pobiegnie na pełnych swoich możliwościach
R.S.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
mogę stracić w maratonie 30 minut do najlepszych. taki wynik przed biegiem biorę w ciemno. i wiesz - będę mówił, że zejść poniżej 2.40 w maratonie to dobry wynik jak na amatora. no chyba, że Ty biegasz 2.20 - wtedy uzasadnione są słowa, że 30 minut do najlepszych to dla Ciebie bardzo dużo.harpaganzwola pisze:Stracił godzine do zwycięzcy to jest ogrom czasu, to tak jak stracić 30min w maratonie, bardzo dużo. Taki Świerc biega połówkę ok 1.11 a więc 10min szybciej aniżeli wspomniany zawodnik a więc na stówę jeszcze więcej stracił. Tutaj wielu dobrych zeszło podejrzewam albo z powodu zgubienia trasy albo z powodu kalkulacji, liczy się podium, dalsze miejsca to szkoda sił a nagroda niewspółmierna do wysiłku.Kshysiek pisze:Bardzo ciekawa rzeczy wydarzyła się tuż za podium.
Jako czwarty przybiegł Kuba Wolski - zupełny amator, który biega po 50km w tygodniu, skończył w życiu jedną setkę, a półmaraton robi w 1:20. (wiem bo często z nim trenuję lub startuję i ni cholery nie potrafię powiedzieć jak on obiegał całą resztę peletonu w której roiło się od mocarnych nazwisk).
Go Hard Or Go Home
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
tutaj nie chodzi o to ile kto biega ale tutaj podano że zawodnik biega zaledwie 50km tyg, to jest mało a więc porównuje do najlepszych, którzy biegają znacznie więcej
R.S.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 940
- Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
- Życiówka na 10k: 32.55
- Życiówka w maratonie: 2.38
- Lokalizacja: ZWOLA
Mnie zastanawia wiele rzeczy. Pierwszy odcinek 23km zwyciezca pokonał w 1.43, gdzie wiekszość była pod górę, natomiast drugi odcinek od 23km do 33km (10km) aż w 1.13, gdzie większość było z góry. Czy to jakieś błędy pomiarowe czy coś innego
R.S.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Żadne błędy. Raz że w pierwszym odcinku to 'pod górę' jest bardzo łagodnie i tam się da docisnąć. Ja jestem cienki bolek a większość biegłem. Do tego jest tam jeszcze łagodnych zbiegów, więc tam można zaszaleć. W tych 10km w dół jest za to jeden fragment bardzo stromego i trudnego technicznie zbiegu. Ja tam miałem tempo na pewno sporo wolniejsze od najwolniejszego momentu pod górę wcześniej. Poza tym końcówka to płaska droga do przepaku - wiele osób wtedy zwalnia lub wręcz przechodzi do marszu, żeby coś zjeść, napić się, na przepaku tylko wziąć rzeczy z worka i lecieć dalej..
Generalnie te pierwsze 33km to taki lajcik
Potem się zaczyna 
Pytałeś też jak się znosi - to zależy jak jesteś przygotowany. Do Rzeźnika byłem dobrze przygotowany wydolnościowo i bardzo szybko wróciłem do siebie. Przez B7D miałem mocno ograniczone treningi biegowe i choć na biegu jako takim tego mocno nie odczułem to w kolejnych dniach bardzo i przez to długo wracałem do formy. Żeby było konkretniej - przy przebiegu 100km miesięcznie w ostatnim półroczu da się ukończyć ale poniewiera mocno
Zalecał bym jednak odrobinę więcej biegać 
Generalnie te pierwsze 33km to taki lajcik


Pytałeś też jak się znosi - to zależy jak jesteś przygotowany. Do Rzeźnika byłem dobrze przygotowany wydolnościowo i bardzo szybko wróciłem do siebie. Przez B7D miałem mocno ograniczone treningi biegowe i choć na biegu jako takim tego mocno nie odczułem to w kolejnych dniach bardzo i przez to długo wracałem do formy. Żeby było konkretniej - przy przebiegu 100km miesięcznie w ostatnim półroczu da się ukończyć ale poniewiera mocno

