Komentarz do artykułu Relacja z Flexistav Bieg Granią Tatr LIVE
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wspaniałe góry, zawody i piękni zawodnicy! Ciałem, duchem i charakterem.
Znacznie piękniejsi od true-biegaczy, co zawsze wiedzą lepiej i lepiej liczą kilometry, metry, minuty i sekundy.
Gorąco gratuluję wszystkim, którzy ukończyli ten bieg. Sama bym się nie odważyła próbować choćby ze względu na ekspozycję. Bo jak myślę - to właśnie i podłoże, a nie przewyższenia, najbardziej stanowią o skali trudności. Straty w trudnych miejscach trzeba nadrabiać wszędzie gdzie tylko się da i zapewne nie ma czasu na pierdoły, zwłaszcza dla tych, którzy mają nieco mniej siły i doświadczenia i walczą z limitami. Nie każdy jest w stanie to właściwie ocenić i docenić.
Znacznie piękniejsi od true-biegaczy, co zawsze wiedzą lepiej i lepiej liczą kilometry, metry, minuty i sekundy.
Gorąco gratuluję wszystkim, którzy ukończyli ten bieg. Sama bym się nie odważyła próbować choćby ze względu na ekspozycję. Bo jak myślę - to właśnie i podłoże, a nie przewyższenia, najbardziej stanowią o skali trudności. Straty w trudnych miejscach trzeba nadrabiać wszędzie gdzie tylko się da i zapewne nie ma czasu na pierdoły, zwłaszcza dla tych, którzy mają nieco mniej siły i doświadczenia i walczą z limitami. Nie każdy jest w stanie to właściwie ocenić i docenić.
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
Drogi Panie blas.blas pisze: Człowieku ty masz ewidentnie problem egzystencjalny z samym sobą.
Tak, to są zawody i co nie mogą się odbyć bo ty tak mówisz? W ogóle o co ci chodzi, bo wygląda na to, że tylko o trolowanie i flejm?
Nie potrafimy? Skąd to wiesz?google pisze:Nie potraficie czerpać radości z biegania po górach bez "zapinania" tego w organizacyjne ramy?
Możesz odpowiedzieć na pytanie skąd masz wiedzę, że ludzie nie czerpią radości bez "zapinania" w ramy?
Czy takie same obserwacje masz jeśli chodzi o "biegi" miejskie?
Do teraz nie wiedziałem co to jest flejm, ale wpisałem w nomen omen google i znalazłem, że jest to "wojna na obelgi".
Prosze przyjąc moje najszczersze przeprosiny, jeśli w którymkolwiek moim słowie padła obelga.
Jeśli przyjrzy się Pan uważnie moim postom, to zauważy Pan, że ja się PYTAM.
"Czy nie potraficie ?"
Ja przecież tego nie wiem.
Pytam się tylko (wydaje mi się, że bez obelżywych treści, jednak gdybym się mylił to przepraszam) co powoduje, że są ludzie (i to nie mało) którzy chcą zapłacić za udział w wyścigu, mimo, że nie mają żadnych szans na zwycięstwo? To zresztą dotyczy też biegów ulicznych ale jak już pisałem rozumiem, że tak zwane "zaliczenie maratonu" bez zrobienia tego w sposób oficjalny nie ma tej samej rangi.
Dlaczego chcecie robić to stadne pokonywanie górskiej trasy?
Czy chodzi tutaj o jakieś walory towarzyskie? Czy o to, że organizator nieco ułatwia odżywianie?
I przede wszystkim - dlaczego nie mogę zadać pytania i otrzymać grzecznej i logicznej odpowiedzi ale spotykam się z jakimis zarzutami flejmu i trolowania.
Musi Pan zrozumieć, że moja introwertyczna natura nie daje mi szansy zrozumienia fenomenu biegów masowych.
Kontemplowanie przyrody połączone z szybkim poruszaniem się, nawet z grupką znajomych (pomimo mojej introwertycznej natury) na tym samym poziomie jest bez wątpienia przeżyciem znakomitym. Ale dlaczego stadnie, godząc się przecież na pewne niewygodny wynikające z tej stadności?
Mam nadzieję Panie blas, że potrafi mi to Pan kulturalnie wyjaśnić.
pozdrawiam
-
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lip 2013, 12:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja dla niektórych pewnie szedłem, wycofałem się w Murowańcu mimo zmieszczenia się w limicie. W trakcie moich startów zdarzało mi się widzieć różne rzeczy i nad róznymi głupotami zastanawiać, jednak nigdy nie przyszło mi do głowy aby zastanawiać się gdzie jest magiczna granica biegania i niebiegania. Nie wiem w ogóle czemu niektórzy się nad tym zastanawiają.
Startując w ultra mam tylko jednego przeciwnika - własnego siebie, w tą sobotę poległem, jednak mimo osobistej porażki bardzo dziękuję Organizatorom, że mogłem brać w tym wszystkim udział. Było niesamowicie pięknie i tak samo niesamowicie trudno. Sama organizacja jak dla mnie fantastyczna. Liczę jednak, że kiedyś uda mi się wyrównać rachunki z tą trasą.
Startując w ultra mam tylko jednego przeciwnika - własnego siebie, w tą sobotę poległem, jednak mimo osobistej porażki bardzo dziękuję Organizatorom, że mogłem brać w tym wszystkim udział. Było niesamowicie pięknie i tak samo niesamowicie trudno. Sama organizacja jak dla mnie fantastyczna. Liczę jednak, że kiedyś uda mi się wyrównać rachunki z tą trasą.

- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Fajnie było siebie zobaczyć na tym filmiku w tak zacnym gronie wybranych i przefiltrowanych ultramaratończyków.
Podobno, wiem to od wolontariuszy, jedna dziewczyna nie dała rady nawet wychodzić pod Krzyżne, a dosłownie poruszała się na czworaka. Ja mam dla takich ludzi wielki podziw, że nie wycofują się jak większość, a walczą z granicami swoich możliwości.
Widziałem na mecie starszego kolegę z Krakowa, który dobiegł prawie w limicie. Wyglądał na o wiele bardziej wyczerpanego niż Bartek Gorczyca. Obu im jednak gratuluję.
Podobno, wiem to od wolontariuszy, jedna dziewczyna nie dała rady nawet wychodzić pod Krzyżne, a dosłownie poruszała się na czworaka. Ja mam dla takich ludzi wielki podziw, że nie wycofują się jak większość, a walczą z granicami swoich możliwości.
Widziałem na mecie starszego kolegę z Krakowa, który dobiegł prawie w limicie. Wyglądał na o wiele bardziej wyczerpanego niż Bartek Gorczyca. Obu im jednak gratuluję.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
Maciejunio i Miroszach - czy naprawdę wasze osobiste doświadczenia możliwe były tylko dlatego, że braliście udział w grupowym sie poruszaniu? Po co był wam do tego organizator?
Ja sie nie pytam o definicje biegania czy chodzenia. Ja sie pytam dlaczego bierzecie udział w stadnym pokonywaniu bez wątpienia pięknej trasy, jakie ma to zalety ?
Rubin - Twoja imponująca liczba postów daje Ci pewnie przekonanie o jakimś szczególnym traktowaniu, że sugerujesz usunięcie moich pytań, mimo, że zarejestrowałem sie na tym forum jak widzę dwa lata przed Tobą?
Ja sie nie pytam o definicje biegania czy chodzenia. Ja sie pytam dlaczego bierzecie udział w stadnym pokonywaniu bez wątpienia pięknej trasy, jakie ma to zalety ?
Rubin - Twoja imponująca liczba postów daje Ci pewnie przekonanie o jakimś szczególnym traktowaniu, że sugerujesz usunięcie moich pytań, mimo, że zarejestrowałem sie na tym forum jak widzę dwa lata przed Tobą?
pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 405
- Rejestracja: 04 sie 2009, 12:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Panie google, najpierw taka ogólna uwaga. Nie każdy musi wszystko zrozumieć i nie jest powiedziane, że każdemu da się dany temat wytłumaczyć. Jak introwertyk ma zrozumieć motywację ekstrawertyka i odwrotnie?? Toż to z definicji nie może się udać. Proszę się nie niecierpliwić, że Pan nie rozumiesz potrzeb innych ludzi.
Odnośnie, że niby Pan pytasz:
Ja na przykład nie rozumiem, jak można czerpać przyjemność z biegu na 10tys osób w centrum miasta. Ale nie będę tych ludzi odsądzał od czci i wiary i twierdził że nie potrafią czerpać radości z biegania jak nie zapłacą.
Zadam googlowi analogiczne pytanie: Ja się pytam dlaczego chodzisz stadnie do bez wątpienia smacznej restauracji, jakie to ma zalety?
Każdy może mieć własne motywacje. Odpowiadam:
1. Dlaczego w stadnym? Wystartowało 350 osób z którymi biegłem przez 5% czasu, przez 45% czasu biegłem z maks 5 osobami z którymi fajnie się gadało. Przez 50% czasu biegłem sam.
2. Nigdy na biegu nie da się odtworzyć warunków jakie panują na zawodach, to są dwie różne rzeczy.
3. Zawody z definicji polegają na ściganiu się z kimś. Jak mam się ścigać sam?
4. Organizator zapewnia mi na zawodach to czego sam na danej trasie sobie nie zapewnię.
5. Rzadko kiedy da się pokonać daną trasę szybciej samemu niż na zawodach. Mnie się nigdy nie udało. Chociaż są odnotowywane rekordy FKT, np ostatnio na trasie Palenica - Rysy.
6. Spotkanie ze znajomymi i nieznajomymi, którzy stają się znajomi(introwertyk nie zrozumie).
Trochę takie tłumaczenie krowie na rowie, więcej nie piszę
Odnośnie, że niby Pan pytasz:
To pytanie zawiera przypuszczenie, że niby nie potrafimy. Skąd takie przypuszczenie? Ależ potrafimy czerpać radochę poza zawodami. To raczej normalne że więcej biega się poza zawodami niż na zawodach. A skoro tak, to raczej się to lubi.Nie potraficie czerpać radości z biegania po górach bez "zapinania" tego w organizacyjne ramy?
Ja na przykład nie rozumiem, jak można czerpać przyjemność z biegu na 10tys osób w centrum miasta. Ale nie będę tych ludzi odsądzał od czci i wiary i twierdził że nie potrafią czerpać radości z biegania jak nie zapłacą.
Chyba pan google nigdy nie brał udziału w zawodach takim jest introwertykiem.Ja sie pytam dlaczego bierzecie udział w stadnym pokonywaniu bez wątpienia pięknej trasy, jakie ma to zalety?
Zadam googlowi analogiczne pytanie: Ja się pytam dlaczego chodzisz stadnie do bez wątpienia smacznej restauracji, jakie to ma zalety?
Każdy może mieć własne motywacje. Odpowiadam:
1. Dlaczego w stadnym? Wystartowało 350 osób z którymi biegłem przez 5% czasu, przez 45% czasu biegłem z maks 5 osobami z którymi fajnie się gadało. Przez 50% czasu biegłem sam.
2. Nigdy na biegu nie da się odtworzyć warunków jakie panują na zawodach, to są dwie różne rzeczy.
3. Zawody z definicji polegają na ściganiu się z kimś. Jak mam się ścigać sam?
4. Organizator zapewnia mi na zawodach to czego sam na danej trasie sobie nie zapewnię.
5. Rzadko kiedy da się pokonać daną trasę szybciej samemu niż na zawodach. Mnie się nigdy nie udało. Chociaż są odnotowywane rekordy FKT, np ostatnio na trasie Palenica - Rysy.
6. Spotkanie ze znajomymi i nieznajomymi, którzy stają się znajomi(introwertyk nie zrozumie).
Trochę takie tłumaczenie krowie na rowie, więcej nie piszę

- Stary Wyga
- Posty: 243
- Rejestracja: 11 lut 2010, 22:31
To wartościowe odpowiedzi.blas pisze: Zadam googlowi analogiczne pytanie: Ja się pytam dlaczego chodzisz stadnie do bez wątpienia smacznej restauracji, jakie to ma zalety?
Każdy może mieć własne motywacje. Odpowiadam:
1. Dlaczego w stadnym? Wystartowało 350 osób z którymi biegłem przez 5% czasu, przez 45% czasu biegłem z maks 5 osobami z którymi fajnie się gadało. Przez 50% czasu biegłem sam.
2. Nigdy na biegu nie da się odtworzyć warunków jakie panują na zawodach, to są dwie różne rzeczy.
3. Zawody z definicji polegają na ściganiu się z kimś. Jak mam się ścigać sam?
4. Organizator zapewnia mi na zawodach to czego sam na danej trasie sobie nie zapewnię.
5. Rzadko kiedy da się pokonać daną trasę szybciej samemu niż na zawodach. Mnie się nigdy nie udało. Chociaż są odnotowywane rekordy FKT, np ostatnio na trasie Palenica - Rysy.
6. Spotkanie ze znajomymi i nieznajomymi, którzy stają się znajomi(introwertyk nie zrozumie).
Trochę takie tłumaczenie krowie na rowie, więcej nie piszę
Czyli jednak chodzi o ściganie się, mimo, że nie walczycie o zwycięstwo.
Upewniam się, bo ktoś to wcześniej negował.
Chodzi o bycie lepszym od innych, mimo, że często ich nie znamy?
To co zapewnia organizator - rozumiem.
Co do restauracji, to porównanie nietrafione. Inni ludzie w restauracji mnie nie interesują, ide tam gdzie jest dobre jedzenie.
Uliczne biegi masowe to jednak sprawa trochę inna, tam można pobiec choćby dla życiówki.
pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie mnie oceniać, czy kogoś nazywać biegaczem czy piechurem. Chcę jednak wtrącić dwie obserwacje.
1. Jak mówił Przemek Sobczyk, to są raczej rajdy piesze. Przypomniałem sobie, jak jakiś czas temu rozmawiałem ze znajomym, zapalonym górołazem (PTTK i te sprawy). Opowiadał, że oni sobie robili na początku lat 90-tych takie ustawki, że umawiali się na przejście z plecakiem 100 km od schroniska do schroniska w 24 h. Jest to mocno zbliżone do obecnych limitów na niektórych zawodach
2. Dla mnie ciekawszy jest jednak inny cytat z wywiadu z Przemkiem: "Poza tym ja często startuję na Słowacji, o której w mediach się nie pisze. Tam są ciekawe biegi, gdzie za kilka euro dostaje się gulasz, piwo oraz koszulkę i nie trzeba płacić 400 czy 500 złotych, aby przebiec się ..."
Sam w BUGT ani w innym biegu w Tatrach raczej nigdy nie wystartuję z następujących powodów: musiałbym walczyć o miejsce, zapłacić kupę kasy, jechać tam w wyznaczony dzień, spać gdzieś w Zakopanem (to taki punkt przesiadkowy po drodze w Tatry), a na koniec biec o wyznaczonej godzinie po trasie, która niekoniecznie mi odpowiada. Nie, dziękuję. Pojadę kiedy chcę, o której chcę i pobiegnę po tarasie najlepiej odpowiadającej moim aktualnym możliwościom i temu, co chciałbym w danym dniu zobaczyć i przeżyć. Zatrzymam się na tak długo, jak będę chciał żeby zobaczyć coś ciekawego albo zmienię trasę bo będę miał akurat taki kaprys. Na nocleg też zatrzymam się w innym miejscu niż w mieście. Krótko mówiąc, szkoda było by mi zmarnować weekendu w Tatrach na udział w zawodach.
Na zawody zapiszę się zaś w nieco mniej interesujące góry, na odwiedzenie których w innym razie szkoda by mi było czasu, i na pewno sporo taniej.
1. Jak mówił Przemek Sobczyk, to są raczej rajdy piesze. Przypomniałem sobie, jak jakiś czas temu rozmawiałem ze znajomym, zapalonym górołazem (PTTK i te sprawy). Opowiadał, że oni sobie robili na początku lat 90-tych takie ustawki, że umawiali się na przejście z plecakiem 100 km od schroniska do schroniska w 24 h. Jest to mocno zbliżone do obecnych limitów na niektórych zawodach

2. Dla mnie ciekawszy jest jednak inny cytat z wywiadu z Przemkiem: "Poza tym ja często startuję na Słowacji, o której w mediach się nie pisze. Tam są ciekawe biegi, gdzie za kilka euro dostaje się gulasz, piwo oraz koszulkę i nie trzeba płacić 400 czy 500 złotych, aby przebiec się ..."
Sam w BUGT ani w innym biegu w Tatrach raczej nigdy nie wystartuję z następujących powodów: musiałbym walczyć o miejsce, zapłacić kupę kasy, jechać tam w wyznaczony dzień, spać gdzieś w Zakopanem (to taki punkt przesiadkowy po drodze w Tatry), a na koniec biec o wyznaczonej godzinie po trasie, która niekoniecznie mi odpowiada. Nie, dziękuję. Pojadę kiedy chcę, o której chcę i pobiegnę po tarasie najlepiej odpowiadającej moim aktualnym możliwościom i temu, co chciałbym w danym dniu zobaczyć i przeżyć. Zatrzymam się na tak długo, jak będę chciał żeby zobaczyć coś ciekawego albo zmienię trasę bo będę miał akurat taki kaprys. Na nocleg też zatrzymam się w innym miejscu niż w mieście. Krótko mówiąc, szkoda było by mi zmarnować weekendu w Tatrach na udział w zawodach.
Na zawody zapiszę się zaś w nieco mniej interesujące góry, na odwiedzenie których w innym razie szkoda by mi było czasu, i na pewno sporo taniej.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
słuchaj, zdradzę ci pewną tajemnicę. tylko nikomu ani słowa...google pisze:Czyli jednak chodzi o ściganie się, mimo, że nie walczycie o zwycięstwo.
Upewniam się, bo ktoś to wcześniej negował.
350 osób zapisanych na BUGT to 350 RÓŻNYCH motywacji i powodów uczestniczenia w tym wydarzeniu.
z zapisanymi na inne imprezy jest podobnie.
co ważne - z tymi niezapisanymi (również tymi którzy zapisywać się nie chcą) też!
stąd już tylko krok do epokowego odkrycia że
- uwaga -
...
LUDZIE SĄ RÓŻNI!
mocne, nie?
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- kuczi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1809
- Rejestracja: 20 maja 2014, 13:14
- Życiówka na 10k: 41:20
- Życiówka w maratonie: 3:30:12
- Lokalizacja: Sieradz
- Kontakt:
f.lamer pisze: słuchaj, zdradzę ci pewną tajemnicę. tylko nikomu ani słowa...
350 osób zapisanych na BUGT to 350 RÓŻNYCH motywacji i powodów uczestniczenia w tym wydarzeniu.
z zapisanymi na inne imprezy jest podobnie.
co ważne - z tymi niezapisanymi (również tymi którzy zapisywać się nie chcą) też!
stąd już tylko krok do epokowego odkrycia że
- uwaga -
...
LUDZIE SĄ RÓŻNI!
mocne, nie?

A w górach nie można ? Ja mam zamiar w przyszłym roku zrobic lepszy wynik niz w tym...google pisze:Uliczne biegi masowe to jednak sprawa trochę inna, tam można pobiec choćby dla życiówki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 362
- Rejestracja: 08 maja 2007, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Luboń k/Poznania
To nie takie proste z tymi życiówkami w górach... różna pogoda, różne warunki na trasie...
Taki maraton Karkonoski, za każdym razem jak startowałem miał inną trasę ( raz ze Śnieżką, raz bez - zamknięta z powodu remontu jednej z dróg, meta na Szrenicy, lub na dole). Podobnie MGS - któremu niemalże co rok rośnie długość trasy. Ale odeszliśmy od wątku.
Gratulacje dla wszystkich, którzy podjęli rękawicę!!!
Do google - jasne że można biegać bez zawodów, i większość treningów biegamy przecież sami lub w towarzystwie, bez zawodów, numerów startowych, punktów odżywczych, limitów. Jednak chyba po to wybraliśmy ten sport, by przynajmniej raz na jakiś czas wystartować w zawodach. Bez tego... chyba by mi zabrakło motywacji by przez 8 lat wychodzić na treningi, w śniegu, w mrozie, w upały... taka karma biegacza
Taki maraton Karkonoski, za każdym razem jak startowałem miał inną trasę ( raz ze Śnieżką, raz bez - zamknięta z powodu remontu jednej z dróg, meta na Szrenicy, lub na dole). Podobnie MGS - któremu niemalże co rok rośnie długość trasy. Ale odeszliśmy od wątku.
Gratulacje dla wszystkich, którzy podjęli rękawicę!!!
Do google - jasne że można biegać bez zawodów, i większość treningów biegamy przecież sami lub w towarzystwie, bez zawodów, numerów startowych, punktów odżywczych, limitów. Jednak chyba po to wybraliśmy ten sport, by przynajmniej raz na jakiś czas wystartować w zawodach. Bez tego... chyba by mi zabrakło motywacji by przez 8 lat wychodzić na treningi, w śniegu, w mrozie, w upały... taka karma biegacza

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No i w biegach ulicznych praktycznie nie można zrobic życiówki bez organizatora, bo trzeba zamknąc ulice.
Tutaj relacja jednego z uczestników, który przebiegł 12 godzin: http://bieganie.pl/?show=1&cat=222&id=8079
Tutaj relacja jednego z uczestników, który przebiegł 12 godzin: http://bieganie.pl/?show=1&cat=222&id=8079
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Napiszę jeszcze raz najprościej jak się da bo widzę, że niektórzy mają problem z czytaniem lub zrozumieniem czytanego tekstu. Tak jak wcześniej pisałem szanuję WSZYSTKICH uczestników, również tych co przeszli trasę bo zamiast np. leżeć na kanapie coś robią. Nic mi do tego czy ktoś biegł czy szedł i w jakim celu, natomiast nie lubię jak ktoś mnie okłamuje. Może niektórym kłamstwo nie przeszkadza mi akurat tak. Tempo ZWYKŁEGO marszu to około 5km/h i jeżeli ktoś takim mniej więcej tempem średnim kończy "bieg" bez wypadków losowych to jak dla mnie nie ma to wiele wspólnego z bieganiem. Wystarczy trochę pokory i nie wymyślanie bajek jak to się przebiegło kilkadziesiąt km po górach w świetnym czasie. Nie mówię oczywiście, że wszyscy próbują zrobić z siebie szybkich biegaczy górskich ale niestety zdarzają się tacy.
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Google, ja nie mówię, że się z Tobą całkowicie nie zgadzam. Moja motywacja to przede wszystkim rywalizacja. Mimo, że nie jest się w czołówce to nadal cały czas jest się z kim ścigać nawet na tak długim dystansie z tak niewieloma zawodnikami. Kolejnym powodem dla którego się zapisałem to jest wbrew pozorom ciężka do zorganizowania logistyka (punkty odżywiania, itd.) Poza tym ja nigdy po Tatrach wcześniej nie chodziłem i dzięki zawodom mogłem je zwiedzić za jednym zamachem, hehe. To jest dla mnie zabawa i takie zawody mnie motywują do wychodzenia na treningi już przeszło 14 lat.google pisze:Maciejunio i Miroszach - czy naprawdę wasze osobiste doświadczenia możliwe były tylko dlatego, że braliście udział w grupowym sie poruszaniu? Po co był wam do tego organizator?
Ja sie nie pytam o definicje biegania czy chodzenia. Ja sie pytam dlaczego bierzecie udział w stadnym pokonywaniu bez wątpienia pięknej trasy, jakie ma to zalety ?
Rubin - Twoja imponująca liczba postów daje Ci pewnie przekonanie o jakimś szczególnym traktowaniu, że sugerujesz usunięcie moich pytań, mimo, że zarejestrowałem sie na tym forum jak widzę dwa lata przed Tobą?
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]